Miłujcie waszych nieprzyjaciół - Mt 5, 38-48

(fot. Grant Schweppe/flickr.com)
Staniasław Biel

„Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb! A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz! Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące! Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie. Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski”.

Zarówno Kodeks Hammurabiego jak i Prawo Starego Testamentu dopuszczały zasadę odwetu: „życie za życie, oko za oko, ząb za ząb, ręka za rękę…” (Wj 21, 23nn). Miała ona chronić porządku publicznego i odstraszać agresora (Kpł 24, 19nn).

Jezus znosi prawo odwetu, zastępując je prawem miłości. Poprzez rezygnację z własnych (nawet słusznych) praw i pragnienie dobra drugiej osoby, uczeń Jezusa może przyczynić się do jej nawrócenia i zmiany życia. Rezygnując z zemsty i nienawiści, ma jednak prawo do obrony własnej godności i obowiązek zwalczania zła w świecie. Św. Paweł zawarł nowe prawo Jezusa w słowach: „Nie daj się zwyciężać złu, ale zło dobrem zwyciężaj” (Rz 12, 21).

Stary Testament nakazywał miłować bliźniego. Jezus rozszerza ten nakaz o miłość nieprzyjaciół: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują”. To jest rdzeń, serce całej świętości, doskonałości ucznia Jezusa. Nowe przykazanie miłości. Jezus nie dzieli ludzi na dobrych i złych. On widzi człowieka realnie – w dobrych widzi również skłonność do złego, a w złych – tęsknotę za dobrem. Miłość nie może ograniczać się tylko do ludzi nam przyjaznych, bliskich. Autentyczna miłość po¬win¬na obejmować każdego – nawet wroga.

DEON.PL POLECA

Jezus argumentuje: „tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce jego wschodzi nad złymi i dobrymi i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych”. Deszcze i słońce to znak łaskawości Bożej. Jeżeli Ojciec kocha dobrych i złych, jeżeli posyła Jezusa dla całej ludzkości, to ja nie mogę dzielić ludzi na dobrych i złych, przyjaznych i nieprzyjaznych (dobrych kocham, a złych nienawidzę). Miłość nie zna podziałów ani granic. Doświadczenie bezwarunkowej i absolutnej miłości Ojca prowadzi do miłości każdego człowieka. Oczywiście, miłość ma swoje „odcienie” i natężenie. Inaczej kocham rodziców, dzieci, żonę lub męża, przyjaciół, a inaczej osoby „neutralne”, „obce” czy raniące mnie.

Ostateczną miarą miłości jest sam Bóg: „Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski”. Zdanie to bywa opacznie rozumiane i staje się źródłem fałszywej pobożności. Doskonałość w sensie moralnym, polegająca na nienagannym zachowywaniu przykazań, prowadzi zazwyczaj do perfekcjonizmu duchowego (który jest swoistym rodzajem pychy), woluntaryzmu, „samorealizacji”,… Zwykle ma niewiele wspólnego z doskonałością i świętością Boga.

Grecki wyraz „teleios” oznacza nie tylko „doskonały”, ale również: „pełny, całkowity, kompletny, dojrzały” i pochodzi od „telos” – „cel, spełnienie, kres, dojrzałość”. Dążyć do doskonałości, oznacza zmierzać do pełni, celu, którym jest Bóg – Miłość i Świętość poprzez pokorę, czyli zgodę na siebie; swoje życie i powołanie, akceptację grzeszności ale również świadomość własnej wartości i godności w Bogu.

W jaki sposób reaguję wobec niesprawiedliwości i agresji innych? Jak ja rozumiem miłość nieprzyjaciół? A jak stosuję ją w praktyce? Kogo jest mi najtrudniej dziś pokochać? Czy nie dążę do duchowego perfekcjonizmu? Co dla mnie oznacza naśladować doskonałego Boga?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Miłujcie waszych nieprzyjaciół - Mt 5, 38-48
Komentarze (12)
GZ
~Gosia Zagajnik
22 lutego 2023, 23:14
Miłować nieprzyjaciół jest bardzo trudno.Szacunek dla tych,którzy potrafią to robić
WC
~Wojciech Chajec
30 sierpnia 2020, 21:27
Uważam, że uleganie nieprzyjaciołom może być przejawem braku miłości. Bo uległość nieprzyjaciela rozzuchwali i utwierdzi w niegodziwości.
AJ
~Asia Jasia
24 lutego 2022, 19:48
W obozie koncentracyjnym był duchowny, który opiekował się współwięźniami, mimo że był surowy zakaz. Dowiedział się o tym kapo i zaczął się nad nim znęcać. Później ten sam kapo podpadł czymś ssmannowi i nie dostawał jedzenia od obozu. Ale duchowny dzielił się z nim swoim jedzeniem. Kapo był tym tak porażony i wzruszony, że się nawrócił.
WC
~Wojciech Chajec
14 sierpnia 2020, 09:03
Uważam, że uleganie nieprzyjaciołom może być przejawem braku miłości. Bo uległość nieprzyjaciela rozzuchwali i utwierdzi w niegodziwości.
M
Maria
21 lutego 2011, 09:38
Jeżeli już tylko opcja taka: poszkodowanym zostać, do wiatru wystawionym, i okradzionym, i obmówionym, zbitym jak pies lub okazać się katem bez litości i cichym zdrajcą, tchórzliwym ugodowcem donosicielem... to zgadzam się na bycie ofiarą sponiewieraną. Ofiara ma z czego ofiarę składać.
CG
Christopher Gregory
16 marca 2018, 12:09
Polska jako jako kraj katolicki powinna rozwiązać swoją armię aby w ten sposób umiłować wrogów, którzy uświęcą naród Polski wyrzynając go w pień. W końcu niebo jest ważniejsze od przywiązania do materii. Poza tym żaden chrześcijanin nigdy nie powinien żądać żadnych ze strony bliźniego, a zamiast tego powinien modlić się za swego oprawcę. W przeciwnym razie popełnia grzech śmiertely i skazuje siebie na wieczne potępienie.
CG
Christopher Gregory
16 marca 2018, 12:10
[errata] nie powinien żądać żadnych ODSZKODOWAŃ ze strony bliźniego
R
reflektujący
20 lutego 2011, 13:51
Potrzebna jest refleksja na temat miłości, miłowania. Czy możliwa jest miłość bez akceptacji? Nie. Czy na niej się wyczerpuje? - Nie. Oczywiście bez odniesienia się do wszystkiego co Jezus uczynił, jak uczynił, wypowiedział, pouczył odpowiedzi nie znajdziemy. W zasadzie zadanie całego życia. Bo można się pogubić. Można wpaść w czczą gadaninę, przerzucanie się terminami, słowami, cytatami.
L
leszek
20 lutego 2011, 13:40
Kochać, miłować, akceptować...pojęcia różne a jakoś teraz utożsamiane. Ja staram się akceptować nieprzyjaciół tzn.przyjmować ich: bo są i mają prawo do swoich ocen /norm, mnie, sytuacji itp/ bo mają nie tylko złe-odmienne ale dobre-wspólne cechy z ogółem [...] @agawo, choć te pojęcia bywają nieraz mylone lub utożsamiane, to jednak Biblia ich nie myli i nie utożsamia. Jezus w swoim słynnym Kazaniu na Górze powiedział: Mt 5,44-48 43 Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. 44 A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; 45 tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. 46 Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? 47 I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? 48 Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski. Łk 6,27-36 27 Lecz powiadam wam, którzy słuchacie: Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; 28 błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają. 29 Jeśli cię kto uderzy w [jeden] policzek, nadstaw mu i drugi. Jeśli bierze ci płaszcz, nie broń mu i szaty. 30 Daj każdemu, kto cię prosi, a nie dopominaj się zwrotu od tego, który bierze twoje. 31 Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie! 32 Jeśli bowiem miłujecie tych tylko, którzy was miłują, jakaż za to dla was wdzięczność? Przecież i grzesznicy miłość okazują tym, którzy ich miłują. 33 I jeśli dobrze czynicie tym tylko, którzy wam dobrze czynią, jaka za to dla was wdzięczność? I grzesznicy to samo czynią. 34 Jeśli pożyczek udzielacie tym, od których spodziewacie się zwrotu, jakaż za to dla was wdzięczność? I grzesznicy grzesznikom pożyczają, żeby tyleż samo otrzymać. 35 Wy natomiast miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając. A wasza nagroda będzie wielka, i będziecie synami Najwyższego; ponieważ On jest dobry dla niewdzięcznych i złych. 36 Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. A więc i Mateusz i Łukasz podają jednoznacznie, że nieprzyjaciół należy miłować. Miłować, a nie akceptować czy tolerować. I nie może tu być mowy o utożsamianiu różnych pojęć jako że cały czas jest używane jedno i to samo pojęcie: miłować (gr. agape). Powiedziane jest że miłować bliźniego i że miłować nieprzyjaciół.
A
agawa
20 lutego 2011, 10:27
Kochać, miłować, akceptować...pojęcia różne a jakoś teraz utożsamiane. Ja staram się akceptować nieprzyjaciół tzn.przyjmować ich: bo są i mają prawo do swoich ocen /norm, mnie, sytuacji itp/ bo mają nie tylko złe-odmienne ale dobre-wspólne cechy z ogółem i ta koncentracja-uznanie dobra w drugim jest płaszczyzną do budowania relacji i to jest trudne bo wymaga czasu, cierpliwości, pokory i ... wiary
P
psycholog
20 lutego 2011, 09:55
Chyba nie ma człowieka, który nie zaznałby krzywdy od drugiego. Wielu zaprzeczy temu doświadczeniu, bo uderza ono w ich poczucie wartości. Szczególnie trudno przyznać się do skrzywdzenia mężczyznom. Wielu godzi się z krzywdą, bo uważa się za niezasługujących na normalne traktowanie. Syndrom ofiary. Stłamszenie doświadczenia krzywdy, przemocy prowadzi do błędnego koła dalszego powtarzania tego, co wyrządzono nam wcześniej. Więc jakie wyjście? Najpierw zgodnie z prawdą uznać, że wyrządzono mi krzywdę. Łatwo pisze się uznać". W rzeczywistości to złościć się na krzywdziciela, próbować sobie pomóc różnymi namiastkami szczęścia, co nie prowadzi do niczego.Płakać nad sobą,. Można na którymś z tych etapów zatrzymać się, popaść w jakąś obsesję np obwiniania wszystkich o wszystko. Jezus ukazuje sposób wyzwolenia się z doświadczenia krzywdy. Nadstawić drugi policzek, chciwcowi oprócz tego co zabiera dołożyćjeszcze coś więcej. Z tym, który mnie zwyzywał, zgnoił, rozmawiać, dobrze doradzać na jego kłopoty. Sposobów jest wiele adekwatnych do wyrządzanych nam krzywd, uchybień, zaniedbań. To daje poczucie prawdziwej niezależności.
E
effa
20 lutego 2011, 08:32
Świetny tekst i dobre pytania na koniec........ To chyba najtrudniejsza i najbardziej bolesna "sprawa". Dlatego bardzo polecam świetny artykuł o przebaczeniu, które powinno się dokonać, by można było dojść do miłości nieprzyjaciół i tych, którzy są nam bardzo bliscy, ale bardzo nas zranili: http://www.deon.pl/inteligentne-zycie/poradnia/art,67,wybaczanie-rzeczy-niewybaczalnych-mozliwe.html. Pozdrawiam i błogosławionej niedzieli życzę wszystkim tym, którzy pochylają się nad dzisiejszym słowem i podejmują próby wprawdzenia go w życie.