Możemy mieć Boże zdolności - Mt 14, 22-33

(fot. Jose Téllez / Foter / CC BY-NC-SA 2.0)
Mieczysław Łusiak SJ

Gdy tłum został nasycony, zaraz Jezus przynaglił uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, zanim odprawi tłumy. Gdy to uczynił, wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał. Łódź zaś była już sporo stadiów oddalona od brzegu, miotana falami, bo wiatr był przeciwny.

Lecz o czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze. Uczniowie, zobaczywszy Go kroczącego po jeziorze, zlękli się, myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli. Jezus zaraz przemówił do nich: "Odwagi, Ja jestem, nie bójcie się".

Na to odezwał się Piotr: "Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie". A On rzekł: "Przyjdź". Piotr wyszedł z łodzi i krocząc po wodzie przyszedł do Jezusa. Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: "Panie, ratuj mnie". Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go mówiąc: "Czemu zwątpiłeś, małej wiary?"

Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył. Ci zaś, którzy byli w łodzi, upadli przed Nim, mówiąc: "Prawdziwie jesteś Synem Bożym".

Komentarz do Ewangelii

Człowiek jest zdolny robić to, co Bóg. Nawet chodzić po wodzie. Nie oznacza to, że może być równy Bogu, ale na pewno może Go naśladować. Trzeba jednak najpierw odpowiedzieć pozytywnie na Boże wezwanie:

"Przyjdź" i nie zwątpić, że damy radę. Owszem, nie raz "powieje wiatr", czyli wydarzy się coś, co nas przestraszy i pokaże naszą słabość, ale jeśli nie zwątpimy w Bożą miłość i w siebie, że stać nas na naśladowanie Jezusa, to na pewno wytrwamy.

Naśladowanie Jezusa w życiu codziennym jest równie trudne jak chodzenie po wodzie, ale mocne oparcie się na Nim daje gwarancję powodzenia.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Możemy mieć Boże zdolności - Mt 14, 22-33
Komentarze (17)
11 sierpnia 2014, 11:10
Człowiek jest zdolny robić to, co Bóg. Staniecie się jako bogowie. - Czy to nie brzmi jakoś podobnie? Bóg może uczynić wielkie rzeczy w życiu człowieka, ale to co dobre pochodzi od Boga - sługami nieużytecznymi jesteśmy, tylko tyle możemy powiedziec Bogu. Naśladować, w naszym ograniczonym przez naturę zakresie. Tak, ale i tak tylko tyle.
M
misjonarz
10 sierpnia 2014, 20:02
Całkowcie zgadza się - "Bóg obdarza zdolnościami i umiejętnościami", oraz "talentami", które można i trzeba rozwijać, jednak wymaga to sporo wysiłku, odwagi i bardzo mocnej pracy wewnętrznej i intelektualnej. Przykładów można mnożyć, ale dam na swoim przykładzie, gdyż Bóg obdarzył mnie takimi zdolnościami, które są wszechstronne i chociaż w życiu tzw. "świata" wydają się błache, to dla życia społecznego czy wspólnotowego i indywidualnego są bardzo pożyteczne. Zdolności i umiejętności, również te ruchowe, czyli motoryczne sprzyjają mojemu zdrowiu i to bez jakiegoś zdziwiania - typu "joga", niekonwencjonalne metody leczenia lub inne dziwne terapie i pseudoterapie. Mam 41 lat, płuca jak przysłowiowe "miechy", serce mocne jak "dzwon" (czytaj - bardzo wydolne) a ciało mam sprawne i uważam, że ładne (pomimo pewnych sczegułów i dolegilowości - kontuzji). Mogę jeść co chcę, mogę poruszać się jak chcę i nie muszę hipochondrycznie "dbać o zdrowie" a to zdrowie mam. Ponadto Bóg obdarzył mnie taką inteligencją, która jest dziwna - ale nie znając języków programowania i całego tego "html-a" potrafię zrobić takie strony internetowy, że niejeden fachowiec by się zadziwił. Nie wspomnę o innych umiejętnościach - np. - maszynopisanie lub sprawne posłuiwagnie się różnym narzędziami komputerowymi i nie tylko. Ponadto, Bóg obdarzył mnie różnymi zdolnościami, z którymi np. niektórzy tzw. inżynierzy nie radzą sobie. No i najważniejsze, obdarzył mnie równowagą psycho - emocjonalną i inteligencją, którą staram się wykorzystywać przy różnych okazjach. No i co mało ?, to jest nic ?, a jakbym zaczął wymieniać umiejętności praktyczne, to niejeden by się złapał za głowę. To wszystko dał mi Bóg, ponieważ ja nigdy nie naciskałem na rozwój owych, ponieważ Bóg nie dał mi umysłu odtwórczego ale twórczy umysł, który potrafi wybierać i wykorzystywać dobro i piękno i prawdę, czyli to co mówił Jezus - "prawda was wyzwoli".
S
sara
10 sierpnia 2014, 16:25
Do Tulipan - jogini ? ja myslalam ze jogini otwieraja sie na zlo zwane szatanem. Co maja wspolnego z wiedza która miał Chrystus?
T
Tulipan
10 sierpnia 2014, 17:59
Droga Saro, jesteś ofiara kościelnej propagandy, dla której nawet łagodny De Miello to diabeł wcielony. Poczytaj, choćby książkę, która rekomenduje poniżej, wyjdz poza to co ksiądz mówi z ambony, jesteś wolna, bądź świadoma. Jezeli po przeczytaniu co inni mówią o Chrystusie zdecydujesz, ze w dalszym ciagu wolisz wersje kościelna, twoja sprawa i twoja decyzja i twoja świadomość. Kosciol wszystko co niekatolickie  określa jako z gruntu złe. Dziwne, ze żadna z filozofii Wschodu tak się nie odnosi do Chrześcijaństwa. Odwrotnie, zawsze jest tam okazywany szacunek zarówno osobie Chrystusa jak i chrześcijaństwu. Ot, inna droga do tego samego, mówią Buddysci. I to do mnie osobiście przemawia.
10 sierpnia 2014, 19:39
Co mają filozofie Wschodu, czego nie ma w Kosciele? Bo ze cel jest inny, to oczywiste.
K
Kolec
11 sierpnia 2014, 10:41
Do Tulipan. "Kosciol wszystko co niekatolickie  określa jako z gruntu złe" To nie jest prawda. Oficjalne stanowisko Kościoła Katolickiego jest inne, wyrażone w dokumencie Soboru Watykańskiego II zwanym DEKLARACJA O STOSUNKU KOŚCIOŁA DO RELIGII NIECHRZEŚCIJAŃSKICH http://archidiecezja.lodz.pl/pliki/sobor/drn.html Ludzie kształćcie się, a dopiero wyrażajcie opinie. Zdażają się księża, szczególnie u nas, którzy negują inne systemy filozoficzne, religie, ale to nie jest stosunek oficjalnego kościoła. Polecam tą lekturę, a się zdziwicie, jak Kościół katolicki jest wspaniały. 
T
Tulipan
10 sierpnia 2014, 14:28
Oczywiście, ze możemy chodzić po wodzie, przemieszczać się w inne miejsce bez żadnego transportu, rozmnażać jedzenie a nawet zmartwychwstawac. Potrzebna jest do tego wiedza jak działa wszechświat, cała rzeczywistość. Chrystus miał taka wiedzę, jak rownież wielcy jogini . Nic w tym nadzwyczajnego, trzeba tylko wiedzieć jak.
M
Marcudi
10 sierpnia 2014, 16:25
I tak sobie durne i głupie katole publikują swoje umysłowe popierdółki, dla pocieszenia po zdechłym Jezusie zwisłym na krzyżu i pogrzebanym, nigdy nie zmartwychwstałym. Wasz bóg naobiecywał swoim uczniom mnóstwo rzeczy, ale niestety jak do dziś się nic nie spełniło. Miał wrócić i nie wraca.  A Wy jak ta naiwana religiancka ciemnota, pocieszacie się jakimiś głupi religijnymi tekstami ewangelii spisnaych ok. 2000 temu. No niech któryś z Was głęboko wierzących spróbuje, bez żadnych urządzeń przejść po powierzchni wody. Czemu tego nie spróbujecie? Głęboko wierzycie? No to próbujcie! Dobrze wiecie że to fizycznie niemożliwe, więc tylko wypisujeceie te umysłowe pierdy.
T
Tulipan
10 sierpnia 2014, 17:45
Marcudi, akurat sporo czasu  już nie jestem Katolem, ale agnostykiem. Dlatego zgadzam się w 100 % z twoja wypowiedzią. Interesuje mnie filozofia Wschodu i jogini i uważam, ze Chrystus był akurat takim joginem, który posiadł tajemną wiedzę , która z boskością nic do czynienia nie miala( albo tez miała, w tym znaczeniu, ze każdy z nas jest Bogiem, pozostaje tylko kwestia odkrycia swego potencjału). Dlatego tez jego "zmartwychwstanie" było takim samym zmartwychwstaniem jak przykłady opisane przez Yoganande w książce   Autobiografia jogina ( na marginesie ulubiona książka Steva Jobsa). 
10 sierpnia 2014, 19:11
Najpoerw postaw sobie pytanie po co ci takie umiejętności sa potrzebne.
10 sierpnia 2014, 19:13
"I tak sobie durne i głupie katole publikują swoje umysłowe popierdółki' I znajdzie się zawsze jakiś życzliwy, który będzie tym głupim katolom uswiadamiał ich głupotę. Posząc na katolskim portalu, Znaczy masz misje, jak widac.
R
raven
11 sierpnia 2014, 08:40
Tak, tak i DNA powstało z chaosu, a ryby wyszły z wody. Baju baju. Nie czytaj tych Dawkinsowych bzdur a zacznij myśleć naukofcu.
K
Kolec
11 sierpnia 2014, 10:56
Filozofia Wschodu nie jest religią, można się nia interesować, studiować, nawet praktykowac medytację relaksacyjne, równocześnie będąc wierzącym katolikiem. Kościół tego wszystkiego nie zabrania w oficjalnej linni wedle Soboru Watykańskiego II . Wielu pociąga w tzn. filozofii wschodniej, to, że człowiekowi sie lekko zyje, bez napięć, specyficzny stosunek do problemów, ma się poczucie rozwoju duchowego. Ja po komunii swietej porzuciłem kościół,  przeszedłem przez róznego rodzaju filozofie wschodu, medytacje, rozwoje duchowe i po 20 latach wróciełm do kościoła. Taka historia. Okazało się, że kościół katolicki również ma swoje medytacje: lectio divino, modlitwa serca, kontemplacja chrześcijańska, których nie celem, ale " skutkiem ubocznym" jest harmonia, skokój, poczucie kochania przez boga, odpocznienie w ciszy. Ja tego nie znałem, nikt mi tego nie pokazał, z Bożą pomoca zostałem na to nakierowany i chrześcijaństwo otworzyło dla mnie swój sezam, po 20 latach błądzenia. Dzięki Ci Boże, że to mi ukazałeś.  
J
Janek
10 sierpnia 2014, 11:46
Dla mnie to czytanie ma zupełnie odwrotne przesłanie: Bóg jest w stanie wejść nawet tam, gdzie wszedł człowiek - do grzechu. Rozważanie na http://www.operator-paramedyk.pl/2014/08/09/jezus-w-centrum-grzechu-mt-1422-33/ .
M
Maria
10 sierpnia 2014, 13:38
Nie ma sprzeczności.
M
marysia
10 sierpnia 2014, 13:57
Naciągnij majtki i idź już doma.
M
Maria
10 sierpnia 2014, 10:33
Od a do z zgadzam się z komentarzem. Nie mam nic do dodania, nic do ujecia. Wielkie dzieki