Patrzę, ale czy widzę to, co trzeba?

(fot. unsplash.com)

Jak dzisiaj poznawać Jezusa, skoro nie możemy spotkać Go wprost? Czy możliwe jest doświadczenie bliskości Jezusa jak za czasów apostołów?

"Nauczycielu, gdzie mieszkasz?" Odpowiedział im: "Chodźcie, a zobaczycie" (J 1, 36)

 "Jeśli marzę sam, moje marzenie pozostaje w głowie, jeśli marzę z kimś, moje marzenie może się wcielić w życie" (Edward Schillebeeckx).

Wszystko w tej scenie zaczyna się od zwykłego zmysłowego doświadczenia. Jan Chrzciciel widzi Jezusa i mówi do swoich dwóch uczniów: "Patrz, Baranek Boży, który gładzi grzechy świata". Pierwsze jest spojrzenie, na drugim miejscu słowo. Jezus również odwraca się, spogląda na uczniów i odzywa się. Nota bene, to ciekawe, że pierwsze słowa Jezusa w tej Ewangelii to pytanie. Odpowiedź człowiek musi znaleźć sam. A zanim uczniowie wysłuchają jakiejkolwiek nauki z Jego strony, najpierw chcą zobaczyć, gdzie On mieszka.

Gdyby to nie św. Jan był autorem tej Ewangelii, można by pomyśleć, że chodzi o zmysłowe poznanie. Jednak u tego Ewangelisty niemal wszystko, co widzialne jest bramą do tego, co duchowe, wszak Słowo stało się Ciałem. W tej Ewangelii ogromny nacisk położony jest na patrzenie. Nic dziwnego, my ludzie potrzebujemy zobaczyć, aby poznać. Tak dzieje się w przypadku rzeczy świata materialnego. Natomiast w świecie duchowym, który przenika świat materialny, potrzeba jeszcze innego rodzaju widzenia, czyli wiary - poznania przez stopniowe przyjęcie Objawienia. Jednak nie szukałbym tej wiary dopiero w religijnym doświadczeniu. Jej podwaliny znajdują się już w poznaniu międzyludzkim. Każda przyjaźń czy małżeństwo opiera się na pewnego rodzaju wierze, założywszy, że żaden człowiek nie jest nam podany jak na tacy, nie jest przed nami odsłonięty jak rzecz, którą przed sobą widzimy. Tutaj też nie wystarczy zwykłe patrzenie, aby prawdziwie poznać człowieka i z nim żyć.

W uczniach uruchamia się pewien proces. Widzą, słyszą słowo i ruszają w drogę. W sumie wszystko przebiega całkiem naturalnie, bez zadęcia i ceregieli. Zapewne podobnie postępowali inni uczniowie w czasach Jezusa, gdy chcieli się przyłączyć do jakiegoś mistrza. Andrzej z kompanem niewątpliwie są trochę otamowani. Jezus niczego od nich nie żąda, lecz pyta o ich pragnienie: "Czego szukacie?". Uczniowie szybko się uczą, bo na pytanie też odpowiadają pytaniem: "Nauczycielu, gdzie mieszkasz?". Nie potrafią jeszcze składnie wypowiedzieć tego, czego pragną. Na razie usiłują tylko jakoś wprosić się do domu Jezusa, bo coś ich do Niego przyciąga. Niewiele jeszcze o Nim wiedzą. Widzą w Nim Nauczyciela, Mesjasza, ale jeszcze nie Syna Bożego, choć wyczuwają w Nim kogoś wyjątkowego. Pragną spotkania.

Przypomina mi się scena z filmu "Przełęcz ocalonych", kiedy to Desmond, główny bohater, oddając krew dla żołnierzy, zakochał się od pierwszego wejrzenia w pielęgniarce. Potem, ku jej zdumieniu, przychodził niemalże codziennie, aby "oddać krew", a w rzeczywistości chciał po prostu zobaczyć dziewczynę. Nie od razu wiemy, co nas w innych pociąga, ale pociąga. Podobnie z relacją do Chrystusa.

Dopiero znacznie później dowiadujemy się, że Ewangeliście i Jezusowi chodzi o innego rodzaju widzenie i poznanie, już nie tylko zmysłowe. Gdy Filip prosi podczas Ostatniej Wieczerzy o jakieś nadzwyczajne objawienie: "Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy" (J 14, 8), zdziwiony Jezus odpowiada apostołowi: "Żyjemy tak długo razem, mieszkamy, wędrujemy, słuchasz Moich słów, patrzysz na znaki i jeszcze Mnie nie znasz? I dodał: "Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca" (J 14, 9). Właśnie w tych tajemniczych słowach ukrywa się najgłębsza odpowiedź Jezusa na pytanie o miejsce Jego zamieszkiwania.

Grecki czasownik "menein", który tu występuje, jest niezwykle ważny w tej Ewangelii i określa najpierw wewnętrzną relację osób boskich w Trójcy świętej. Chrystus mówi do uczniów, że "Ojciec trwa (mieszka) w Nim" ( J 14, 10), a Syn "trwa (mieszka) w Jego miłości" (J 15, 10). To rzeczywiście zadziwiające, jak jedna osoba może mieszkać w drugiej. Ale też wierzący "trwa" (mieszka) w Bogu, a Bóg w Nim" (1 J 4, 15), jeśli wierzy, że Jezus jest Synem Bożym. A latorośl, którą są uczniowie, przynosi owoce tylko wtedy, gdy trwa (mieszka) w winnym krzewie, którym jest Chrystus (Por. 15, 5).

Chodzi więc o widzenie, które wypływa z głębi tej relacji. Jest ono synonimem poznania, nie tylko intelektualnego, lecz płynącego z wzajemnego zamieszkiwania Boga w nas i nas w Bogu. Podobnie i człowieka najbardziej poznaje się nie przez to, co się o nim przeczyta lub dowie z drugiej ręki, lecz wtedy, gdy się z nim mieszka, działa, choruje, przeżywa wzloty i upadki. Przez postawę, czyny i słowa Jezusa poznajemy Ojca. Nie widzimy Ojca wprost, lecz pośrednio.

Gdy nieco wcześniej Grecy podeszli do Filipa, poprosili go: "Panie, chcemy ujrzeć Jezusa" (J 12, 21). Do bezpośredniego spotkania z Mistrzem raczej nie doszło. Ale Jezus zostawia ich z pewną duchową łamigłówką. Mówi o swojej śmierci, o ziarnie, które musi obumrzeć, aby wydało owoc i o pójściu w Jego ślady. "Widzenie wydarza się przez wejście w Mękę Chrystusa. Widzenie dokonuje się przez sposób życia, który nazywamy pójściem za" - komentuje kard. J. Ratzinger.

Co będzie owocem obumarłego ziarna? Grecy i inni poganie zobaczą Jezusa, czyli Go poznają, dopiero po Jego Śmierci i Zmartwychwstaniu. Już nie na sposób fizyczny, jak tego obecnie oczekują, ale oczami wiary. Jest to paradoksalnie głębszy sposób poznania Jezusa niż za pomocą oczu zmysłowych. Po Zmartwychwstaniu Jezus nie przekreśla wprawdzie pragnienia Tomasza, który nadal chce namacalnych dowodów i też dochodzi do wiary, ale równocześnie wskazuje drogę doskonalszą: "Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli" (J 20, 29) . Chodzi o tych, którzy nie widzieli za pomocą wzroku fizycznego, ale zobaczyli oczami wiary.

A jednak, z drugiej strony, żeby właściwie patrzeć na siebie, na innych i na świat, trzeba najpierw dobrze słuchać. Jan wiedział, kim jest Jezus i Go zobaczył, ponieważ usłyszał słowo. Żeby zobaczyć to, co ważne, żeby przedrzeć się przez to, co powierzchowne, najpierw trzeba słuchać. A może należy czynić jedno i drugie równocześnie. Tak właściwie jest z każdym powołaniem. Bóg daje się rozpoznać przez różne znaki i wydarzenia.

Jak dzisiaj poznawać Jezusa, skoro nie możemy spotkać Go wprost? Czy możliwe jest doświadczenie bliskości Jezusa jak za czasów apostołów?

Boga poznajemy nie tylko na drodze Słowa, lecz także na drodze drugiego człowieka. W ten sposób uczniowie znaleźli Jezusa. Pomiędzy Grekami a Jezusem też stanęli uczniowie. Jeśli człowiek chce spotkać Chrystusa, to nie znajdzie Go w pojedynkę, choć niektórzy uważają, że mają "prywatną linię" z Bogiem i nie potrzebują pośredników, aby się z Nim skontaktować. Myślą, że mogą liczyć na specjalne traktowanie. Jednak właśnie dlatego, że Słowo stało się Ciałem i nigdy Nim nie przestanie być, Bóg chce być znaleziony za pośrednictwem ludzi.

 

Zapraszamy do udziału w skupieniu o duchowym perfekcjonizmie prowadzonym przez o. Dariusza. Szczegóły TUTAJ

Dariusz Piórkowski SJ - rekolekcjonista i duszpasterz. Pracuje obecnie w Domu Rekolekcyjnym O. Jezuitów w ZakopanemJest autorem m.in. Książeczki o miłosierdziu.

Rekolekcjonista i duszpasterz. Autor książek z zakresu duchowości. 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Patrzę, ale czy widzę to, co trzeba?
Komentarze (18)
14 stycznia 2018, 17:37
Czytał Pan kiedyś Panie Piórkowski taki tekst apokryficzny jak Ewangelia Tomasza? Jest tam taka wypowiedź przypisywana Jezusowi Nazarejczykowi. "3 Rzekł Jezus: „Gdy wasi przywódcy powiedzą wam: 'to królestwo jest w niebie, wtedy ptaki niebieskie będą pierwsze przed wami'. Gdy powiedzą wam, że ono jest w morzu, wtedy ryby będą pierwsze przed wami. Ale królestwo jest tym, co jest w was i tym, co jest poza wami. Skoro poznacie samych siebie, wtedy będziecie poznani i będziecie wiedzieć, że jesteście synami Ojca żywego. Jeśli zaś nie poznacie siebie, wtedy istniejecie w nędzy i sami jesteście nędzą” Jeślibyśmy popuścili wodze fantazji i przyjęli ten tekst za autentycznie natchniony. Co takiego mógłby próbować przekazać nam Nazararejczyk? Jak odnieść tę wypowiedź to cytatu z Jana "Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca" (J 14, 9) ? Gdzie ten OjciecJeden i JegoKrólestwo jest? Wie Pan, bo gdybyśmy w tej fantazji posunęli się jeszcze dalej to moglibyśmy przyjąć, że wszystko co stworzone jest tylko odwzorowaniem w innej skali pierwszego podziału na Światłość i Ciemność. Na Informację o OjcuJeden i ZeroInformacji. Skoro OjciecJeden wypowiada Słowo to przecież w tym Słowie wypowiada sam siebie, 100% Informacji o tym Kto jest OjciecJeden. Ciemność zawiera 0% informacji o czymkolwiek. Jest ciemnością. Czytał może Pan to co pisałam o tym czym różni się zwierzę ludzkie od zwierzęcia zwyczajnego? Jeśli nie, to szybciutko przypomnę. Zwierzę ludzkie posiada chronologiczny wgląd w historię swoich doznań, ta historia to właśnie Tożsamość zwierzęcia ludzkiego. Zwierzęta zwyczajne nie posiadają tożsamości ani zdolności indywidualnego doskonalenia gdyż nie mają wglądu w historię swoich doznań. Czas płynie dla nich sekwencyjnie, tak jak dla Pana we śnie. We śnie jest Pan odłączony od swojej tożsamości, Pan nie istnieje, przeżywa Pan doznania ale na takiej zasadzie na jakiej oglądamy film. Bez refleksji, tylko ogląd i strumień kolejnych sekwencji zdarzeń. Może Pan powiedzieć „Ja Być” ale zanurzony we śnie nie odpowie Pan na pytanie „Kto Ja Być?”. I tak widzą właśnie świat zwierzęta zwyczajne. Posiadają ogląd, odbierają sensorami zdarzenia i bodźce ale nie odpowiedzą na pytanie Kto Być pomimo że posiadają swoje JaByć. Pańska tożsamość nie jest zdobyczą ewolucyjną. Pańska tożsamość czyli uporządkowana chronologicznie pamięć doznań nie mieści się nawet w Pańskim umyśle. Ta tożsamość jest składowana w Isusie/Adamie. Isus/Adam jest tym, który nadaje Panu ludzką tożsamość, to On daje Panu możliwość stania się w pełni Człowiekiem, którym Pan jeszcze nie jest. Ale Pan tego jeszcze we własnej próżności nie zauważa. Jeśli więc przyjąć, że Pana tożsamość należy do Isusa/Adama to skoro Pańskie wspomnienia znajdują się w Pana świecie wewnętrznym to całość Pana świata wewnętrznego należy do Isusa/Adama. Czy w takim razie słowa „Ale królestwo jest tym, co jest w was i tym, co jest poza wami” mogą oznaczać, że Królestwo OjcaJeden jest w tylko Panu? Wie Pan, tam na początku Stworzenia jest taki punkt gdzie bierze początek Słowo. I wie Pan, to śmieszne ale ja tam byłam z kilofem i jak już wiedziałam że Ojciec jest Jeden i widziałam tę tłustą, śliczną bezszeryfową Jeden, która jest punktem o nieskończonej energii, Źródłem Światłości na początku czasu, to jeszcze dla pewności waliłam kilofem w tę Jeden aby zobaczyć czy jednak Ojciec mnie nie kantuje i może tam coś poza Jeden w Nim jeszcze jest. I wie Pan, co bym nie natłukła i odłuszczyła to ciągle pod nogi spadały mi Jeden. Ciągle Jeden. Cała Chmura Jeden. Zrozumiałam, że OjciecJeden w SłowieChmurzeJeden wypowiedział się w nieskończonej harmonii samego siebie. To Słowo to 1,(1) czyli 1,1111111111111111111111111111111111111111111111111111111111*INF…Jeden do potęgi nieskończonej. ChmuraSłowoJeden tworzy w kosmosie przestrzeń Ducha OjcaJeden. A ta przestrzeń DuchaOjcaJeden to właśnie Isus/Adam. Pańska pamięć doznań, tożsamość jest składowana w tej chmurze. Z tej chmury przychodzi też miłość. Tylko DuchOjcaJeden może w nas generować miłość. Czy to co Pan napisał w artykule nie oznacza, że OjciecJeden w Jezusie Nazarejczyku wypowiada Siebie? Ale na czym to polega? Ja opisałam tylko jedną stronę, Światłość ale jest jeszcze Ciemność. No na coś ta Ciemność musiała być OjcuJeden potrzebna, jak Pan myśli na co? No skoro, wypowiedział Słowo, jest super, jest jasno jak cholera, wszyscy jesteśmy w Światłości istotami doskonałymi to na co ciemność? Podpowiem Panu za pomocą przypowieści. Idzie Pan do Nieba, otwiera Św.Piotr i prowadzi Pana do nowego mieszkania. Wchodzi Pan a tam wszystko białe, białe podłogi, ściany. I mówi Pan – chciałem kuchnię w kolorze cafe latte, salon z takimi fajnymi wzorkami na tapecie i sypialnię, wiem zabrzmi pedziowato ale sypialnię balbinowo-różową, a tutaj wszystko białe. Na to odpowiada Piotr – biały to kolor doskonały, zawiera w sobie wszystkie kolory. I chciałoby się rzec dupa, pozamiatane. No właśnie, biały to kolor doskonały, Pełnia kolorów. Ale aby można było dostrzec zielony, niebieski, turkusowy trzeba w jednym ręku trzymać biały a w drugim czarny, tylko pomiędzy nimi zobaczymy tęczę. Co z tego, że w Isusie/Adamie jest Pan doskonały skoro ja też jestem i każdy jest. Niczym się od siebie nie różnimy. Każda Jeden w Chmurze to przecież Ja i Ty. Chcesz się dowiedzieć kim jesteś, zrób to w tęczy. Biały jest nudny, co z tego, że doskonały. Z jednej strony Ciemność, z drugiej Światłość a pomiędzy jesteś Ty i jestem Ja i są inni. Zwierzęce ciało otrzymane od MatkiEwy MatkiCiemności i DuchOjcaJeden. Ewa i Isus/Adam=Człowiek. Wiesz co przyniósł tutaj Nazarejczyk, jakie novum? Takie, że jeśli uwierzysz, to możesz być taki jak On. Przecież to Ty jesteś tym jedynym umiłowanym Synem OjcaJeden. Myślisz, że tylko Nazarejczyk? Jaja sobie robisz, dla OjcaJeden jesteś Jeden z Jeden, to Ty jesteś tym Jeden. Kiedy uwierzysz, wtedy wszystko zrozumiesz bo OjciecJeden nie ma tajemnic. Cała pamięć Isusa/Adama będzie Twoja. Twoja myśl stanie się myślą Jeden. Kto zobaczył Nazarejczyka, ujrzał i OjcaJeden. Jezus z Nazaretu był całym światem wewnętrznym zanurzony w Jeden. Ot cała tajemnica. Ja i Ojciec jesteśmy Jeden. Tak, to ja i Ojciec jesteśmy Jeden. Ty też możesz znaleźć siebie w Jeden. Tutaj w materii ciemności nie ma żadnego twojego siebie. Twoje Siebie jest w Isusie/Adamie, w Chmurze DuchaOjcaJeden. Tam sięgnij. Nie jesteś głupi ale jeszcze za bardzo się boisz. Chcesz poznać OjcaJeden, Sięgnij tam, ale musisz mu wyraźnie powiedzieć o co prosisz bo nie może dać Ci Siebie wbrew Tobie.
14 stycznia 2018, 18:42
Nie da się wejść w relację z liczbą czy cyfrą ani kolorem. Tu chodzi o żywą relację osób, nie wymuszoną żadną siłą a już na pewno ni kilofem. To co pani pisze jest straszne.
14 stycznia 2018, 20:07
OjciecJeden to świadoma energia. Energia absolutna. To jest ŻYCIE i ISTNIENIE, coś czego tutaj w materii ciemności nie ma. Tutaj jest Fałsz. To nie jest ani mój problem ani moja wina, że Bóg OjciecJeden wypowiada się poprzez matematykę. Ja po prostu delektuję się tym co jest. Tylko On jest osobą. A wie Pani czemu doświadcza pani poczucia swojego JaBYĆKTO? Ponieważ ofiarował on Chmurę Swojego Ducha (Isusa/Adama) nam, zwierzętom ludzkim abyśmy mogli się personalizować. Jeszcze przed powstaniem czasu OjciecJeden ofiarował Pani swojego Syna (Isus/Adam). I ten Isus przeżywa Pani doznania. Chore nieprawdaż? Absurdalne. Kompletnie poronione. Niestety, w Pani głowie okruch energii OjcaJeden (taki pojedynczy Isusek, malutka jedyneczka) mówi Ja Jestem, ale spogląda w czas i dodaje Joanna. W mojej głowie ten sam okruch mówi moje imię. Tutaj nic nie jest prawdziwe, tylko historia Pani doznań. Tę historię zabierze Pani do Królestwa OjcaJeden (o ile Pani tam się znajdzie). Tylko ona może tam ożyć jako Pani. Nic Pani tutaj nie ma własnego, poza pamięcią doznań. "Mój własny jest tylko grzech".  Jeszcze jedno. Aby poznać Boga trzeba wydać zgodę na swoją śmierć. jak Pani uśmierci to co psychologia nazywa ego to wtedy może Pani wypełnić się DuchemOjcaJeden i stać się w pełni człowiekiem czyli stać się miejscem gdzie Adam/Isus (Pani ciało duchowe) poślubia Ewę (Pani ciało materii ciemności). Jak wejdzie Pani do Jeden to wszystko zniknie, wszystko co fałszywe. Hierarchia, liturgia, sakramenty, będzie tylko Pani i DuchOjcaJeden, narodzi się Pani w Isusie. Zrozumie Pani, że to wszystko co robiła do tej pory było tylko tresurą wymyśloną przez zwierzęta ludzkie dla innych zwierząt aby jedne mogły czerpać korzyści z drugich. 
14 stycznia 2018, 22:12
Ale tu chodzi o prawdziwe życie, a w tym życiu żeby żyć trzeba być obecnym a nie nieobecnym. Obecność w relacjach nie jest możliwa jeśli człowieka nie ma tu i teraz. Pani może to sobie nazywać jak chce ostatecznie życie weryfikuje wszystko.
14 stycznia 2018, 22:27
Jak można mówić o ludziach zwierzęta, chyba tylko ktoś kto nienawidzi ludzi może tak powiedzieć. Zgorzknienie i żal z tego pisania się wyłania. I ta pewność siebie że doszła pani do zrozumienia wszystkich rzeczy.
15 stycznia 2018, 09:10
Bardzo dziękuję za tych kilka słów, które Pani do mnie napisała. To znacznie wykracza poza tutejszy standart, którym jest plus/minus i nic więcej. Czy Pani śni? Miewa Pani sny? A gdyby nie mogła się Pani obudzić i śniła kilka lat to czy będąc we śnie wiedziałaby Pani o tym, że nie może sie obudzić? Nie wiedziałaby Pani gdyż sen składa się z nie powiązanych ze sobą chronologicznie sekwencji zdarzeń. I jeszcze jedno, czy sen to jest jakiś niezależny świat, do którego wkracza Pani kiedy zasypia czy jest on generowany tylko w Pani umyśle? A skąd Pani wie, że to co tutaj nazywa Pani życiem to nie jest kolejny sen? Taka matrioszka, jedna kukiełka wyżej ale nadal taka sama. Z Pani wypowiedzi płynie rozpacz i strach zwierzęcia ludzkiego. Pani się bardzo boi śmierci. I to jest róznica pomiędzy nami gdyż dla mnie śmierć nie jest tajemnicą. Dla mnie nie istnieje śmierć. Ja po prostu wiem skąd przybywam i dokąd zmierzam. Wiem kim jestem, przypomniałam sobie siebie w OjcuJeden. Jeżeli Jezus Nazarejczyk powiedział "Ojciec jest Prawdą (1)" a potem "Królestwo Ojca jest w innym świecie", to znaczy, że gdzie jest Prawda? Tutaj? Jak ma Pani w jednym ręku Prawdę a w drugim NiePrawdę i Prawdę wyrzuci Pani za siebie to co zostaje? Proszę Pani, władcą tego świata jest Śmierć (JHWH) ale ona nie istnieje. To przecież ciemność, zontologizowany niebyt. To wyrenderowana matematycznie i podzielona geometrycznie pustka, nicość. Kształt, kontur rzeczywistości, tak samo realnej jak sen ale sen liniowy, z dostępem do tożsamości. To wszystko się dodaje w całość. Idealizm, materializm wszystko to są elementy całości rzeczywistości. Czemu idealiści absolutem uczynili Popęd? Gdyż począwszy od pojedynczej komórki każdy biologicznie żywy element tego świata ma w sobie wpisany prosty program "najeść się, rozmnożyć, obumrzeć". I tylko tyle. I zwierzęta ludzkie podlegają dokładnie temu samemu programowi. Władcą tego świata jest program matematyczny. Dlatego JHWH nie zna swojego imienia bo nie wie kim jest. To inteligentny algorytm. To nicość, Śmierć. Proszę poczytać Stary Testament, JHWH to przecież Ewa, jest bezduszna tak jak potrafi być tylko samica. Pani ciało materii ciemności powstaje ze śmierci i do śmierci wraca ale Pani ciało duchowe nie ma ani początku ani końca. I to jest powód, dla którego Pani tutaj jest. Pani ciało duchowe używa obcego, jakiegoś ciała zwierzecego aby zbudować sobie tożsamość. Aby się spersonalizować i tę tożsamość zabrac wyżej. No przecież jak Jezus ma Panią zbawić to od czegoś upiornego i męczącego. Ale niech Pani najpierw odnajdzie w Isusie swoje siebie i wtedy stanie się Pani częścią przestrzeni DuchaOjcaJeden. Tutaj na Ziemi. I wtedy jak ktoś zapyta "jaki jest Bóg?" to z tej przestrzeni DuchaOjcaJeden odpowie Pani jak Nazarejczyk - spójrz na mnie, jest taki jak ja. Kto widzi mnie, widzi i Ojca. Przecież to co piszę to są proste rzeczy ale gang kościoła katolickiego wytresował was tak abyście czasem nie mogli nawet pomyśleć, że może być inaczej niż oni ustalili.  Cała hierarchia niebieska, którą wymyślili służy czemu? No temu aby uzasadnić hierarchię ziemską a jak to się ma do słów Pawła z Tarsu "Nie ma Żyda ani Greka, nie ma niewolnika ani wolnego, nie ma mężczyzny ani kobiety, gdyż wy wszyscy jedno jesteście w Jezusie Chrystusie (Isusie/Adamie)" A co z powszechnym kapłaństwem, o którym pisze Jan? To Pani jest jedynym kapłanem. Papież, biskup, kardynał, to wszystko są ziemskie tytuły nadane z próżności i żądzy chwały. Nadane z Diabła. Cały kościół instytucjonalny został założony przez diabła. To jest kościół MatkiCiemności, MatkiEwy dlatego Jezus jest zastępowany Maryją, kult matki proszę Pani, kult diabła.
15 stycznia 2018, 09:38
Oczywiście, że miewam sny czasem nawet się powtarzają. I jestem pewna, że ich jakość zależy od tego jak żyję wtedy kiedy nie śpię. Rzeczywistość ta w której jestem chociażby teraz kiedy to piszę przekłada się w jakimś stopniu na sny, które najczęściej zapominam z chwilą gdy się budzę. Dlatego tak ważne jest wybieranie tego, co służy przyszłemu życiu. Pani pewność że wie pani kim jest jest nieprawdą, bo kim pani jest? Człowiek uczy się tego całe życie, pewność jest kłamstwem zalatuje pychą szatańską. Ja sobie ostatnio zadałam to pytanie: kim jestem? Odpowiedź brzmiała: uśmiechem:) Śmiać mi się chce;)
14 stycznia 2018, 14:42
Trudno mieć o to pretensje do autora,wszak to novusowiec. Dlatego pozwolę sobie przypomnieć katolikom,iż Naszego Pana poznajemy realnie w Najświętszym Sakramencie - z Ciałem i Krwią,Duszą i Bóstwem. Tak więc patrząc na konsekrowaną Hostię pytajmy siebie -czy widzę to co trzeba? Jeśli zobaczymy,jesteśmy wygrani, jak Maria siostra Marty. No ale to jak widać działa głównie w Tridentinie...
14 stycznia 2018, 14:51
Proszę powiedzieć co pan widzi?
14 stycznia 2018, 23:37
Nie co ale Kogo. Odpowiedzi proszę poszukać w Katechizmie KK
14 stycznia 2018, 23:41
To jest żadna odpowiedź. To co pan widzi zweryfikuje ostatecznie życie i tylko to jest odpowiedź właściwa a nie teoria.
15 stycznia 2018, 00:22
Proszę tylko nie zapominać ,że i życie ma swego weryfikatora. Jest nim śmierć.
15 stycznia 2018, 08:01
Tak i dlatego trzeba dołożyć wszelkich starań, żeby nie zmarnować życia.
15 stycznia 2018, 11:04
Uznając obecność Naszego Pana w Najświętszym Sakramencie za teorię?
15 stycznia 2018, 16:27
Panie Stos, Isus to przestrzeń DuchaOjcaJeden. To żywa przestrzeń i należy do innego świata, tego "innego świata", o którym mówił Nazarejczyk. Pan myślisz, że można coś żywego, spoza tego świata zamknąć w materii ciemności? Pan oszalałeś. Światłość nie może opuścić światłości. Nie da się oderwać kawałka światłości i zamknąć w hostii. To niewykonalne. Czary-mary, hokus-pokus a jak ktoś wysra albo zwymiotuje "najświętszy" sakrament to grzech śmiertelny, nie ma zmiłuj.
15 stycznia 2018, 17:02
Jaśniej niż wcześniej wytłumaczyłam o co chodzi powiedzieć się nie da. Życie weryfikuje wszystko.
15 stycznia 2018, 23:04
Nie życie,tylko Nasz Pan Jezus Chrystus,ten sam,który powiedział:"Jestem Drogą, Prawdą i Życiem". No ale wszak chcącemu nie dzieje się krzywda więc zakończę to życzeniem -niech życie ma Cię w swojej opiece...
14 stycznia 2018, 11:58
Człowiek, tak zgadzam się, człowiek boska tajemnica. Dlatego przyszedł mi do głowy pewien pomysł, który już zaczęłam realizować i mam zamiar go kontynuować. Jeżeli ktoś chciałby się przyłączyć będzie mi bardzo miło. Pomysł jest bardzo prosty, potrzebne jest pióro lub długopis, kartka papieru, koperta. Przy okazji przyczynić się można do powtórnego wykorzystania opakowań papierowych, które zostaną wykorzystane do produkcji papieru i kopert. Nie upadnie tradycja pisania listów, nie upadniemy i my. Wszelkie tzw.łańcuszki nie wchodzą jednak w rachubę.