Piknikowa niedziela - czyli czas na cud

(fot. sxc.hu)

Uczyńmy w tym tygodniu jeden cud. Ty i ja. Zróbmy coś, co dla kogoś będzie takim wydarzeniem, że się mocno zdziwi. A potem zobaczmy, że cud stał się i w naszym życiu. Dwa warunki: chęć (połączona z pracą) i oczy otwarte (a więc chęć dostrzegania).

Problem stary jak świat. Ciągłe pragnienie cudu przez człowieka. Można zaryzykować stwierdzenie, że dość przewrotna, tak naprawdę jest logika tych, którzy uganiają się za cudem. Pozornie kryje się za tym dobra intencja. Zobaczę - uwierzę.

Jednak bardzo często wcale tak się nie dzieje, a pojawia się kolejne żądanie cudu. Dlaczego? Bo, choć mówią o sobie: "jestem człowiekiem religijnym, wierzącym", to w rzeczywistości takimi nie są. Wierzą tylko sobie i swoim doznaniom. Są kolekcjonerami doznań i wrażeń. Cuda są im potrzebne nie po to, by zawierzyć Bogu, ale by lepiej się poczuć.

Tymczasem największy cud, jaki otrzymujemy, to nasza codzienność. Poszukiwacz cudów nie zrozumie z niej nic. Bo w niej jest zwykłość, wręcz banalność. On potrzebuje wrażeń, cudownych dotknięć. Póki żyjemy - czas płynie, a z nim wydarzenia, słowa, ludzie, my sami. To jest jak nasz pokarm, ciągle z nami. Tylko że cud, który nazywamy codziennością, potrzebuje cierpliwości. Tylko ktoś, kto potrafi czekać, potrafi obserwować i dostrzegać, ma szansę na dostrzeżenie, że coś się dzieje.

DEON.PL POLECA


Tak naprawdę nie chcemy tego banalnego cudu, bo on wymaga od nas odpowiedzi i pracy. Łatwiej coś otrzymać i mieć, niż coś zrobić, by mieć. Cud codzienności polega na dostrzeżeniu - w drugim człowieku, w sobie - piękna, które otrzymaliśmy. Dostrzeżeniu, że w nim jest dobro, a nie tylko zło, które jest mi łatwiej dostrzec.

Co dziś świętujemy?

Cudem, który tak bardzo nas kosztuje, jest dostrzeżenie dobra, które w naszym życiu się wydarza, przez nas i przez innych.

Pamiętacie, co dziś świętujemy? Zmartwychwstanie. Tak, naprawdę zbieramy się na modlitwę w niedzielę, nawet w wakacje, bo świętujemy Jego Zmartwychwstanie. A Jezus po to Zmartwychwstał, byśmy też zmartwychwstawali.

Co to znaczy? Trzeba by zacząć od pytania, co jest Twoją i moją śmiercią, a więc, co takiego sprawia, że nie chce się nam żyć, co nas powala, czasem dosłownie. To właśnie jest śmiercią, naszą osobistą. I to jest miejsce, które czeka na cud. Jednak na cud mądry, czyli wynik mojej współpracy z Bogiem. Współpracy, czyli jakiegoś mojego realnego wkładu, choćby małego pragnienia i uwierzenia, że da się, że można, jeśli się chce.

Dokonaj cudu

Dziś uczeni w Piśmie pytają Jezusa: "jakiego znaku dokonasz, byśmy uwierzyli"? A może by zadać inne pytanie:- jakiego znaku ja dokonam, by inny uwierzył?

Cud ma nam pomóc w wierze, więc zróbmy coś, by komuś w niej pomóc.

Nie bądźmy jak ci z ewangelii, którzy, kiedy dowiadują się, że mają uwierzyć, stawiają Jezusowi warunki. Chcą umowy.

Miłość to nie umowa. Jezus daje jedną obietnicę. Jest nią On sam. Jam jest Chleb z nieba. Nie obiecuje smacznych bułeczek maślanych z szyneczką, ale chleb.

Uczyńmy w tym tygodniu jeden cud. Ty i ja. Zróbmy coś, co dla kogoś będzie takim wydarzeniem, że się mocno zdziwi. A potem zobaczmy, że cud stał się i w naszym życiu. Dwa warunki: chęć (połączona z pracą) i oczy otwarte (a więc chęć dostrzegania).

Jak na pikniku

I jeszcze jedno spojrzenie. Może warto się poczuć jednym z tych nasyconych chlebem Jezusa. Poczuć się jak po dobrym pikniku.

Nasyconym, napitym, po prostu dobrze. Ci ludzie najedzeni nie robili analizy teologicznej tego, co się stało, tak jak my to robimy. Warto się dobrze poczuć u Niego. Nie po to, by na chwilę dać sobie, coś w rodzaju narkotyku, ale by zobaczyć, że Pan naprawdę jest dobry.

Później idąc dalej - choćby za psalmem - zobaczyć to, że Bóg nas karmi. Że nieustannie daje nam pokarm. Najpierw Eucharystię, ale nie tylko. Życie. Wszystko, co się w nim zawiera. Człowieka, słowo, dotyk, emocje, uczucia, naszą codzienność właśnie.

I tak jak na najlepszym obiedzie - zawsze ktoś może powiedzieć: "moja mama robi lepsze gołąbki", zamiast się zachwycić nowym smakiem. Tak jak ludzie, którzy zawsze w restauracji zamawiają to samo - nie są w stanie poczuć czegoś nowego - tak jest też w naszym życiu.

Pozwolisz sobie na zadziwienie, czy będziesz ciągle porównywać smaki w poczuciu niezadowolenia. Uciesz się zaproszeniem na wielki piknik swojego życia i zobacz, że ten codzienny chleb ma swój smak.

Lubię przed szkołą iść do TESCO i kupić sobie bułkę za 39 centów (o. Grzegorz przebywa obecnie w Irlandii - przyp.red.). Jak się ją je powoli i z zastanowieniem - smakuje niesamowicie. Pozwól sobie na cud w codzienności. Co z tego, że ktoś pomyśli, że jesteś żebrakiem, bo nie jesz tostów za 4 euro?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Piknikowa niedziela - czyli czas na cud
Komentarze (2)
W
Wojtek
6 sierpnia 2012, 12:04
przyjacielu Jazmig Miłość to nie uczucie! :) Zauroczenie to jest uczucie. Miłość to zdecydowanie wyższa forma:) Swiadoma decyzja, że chcesz żyć dla drugiej osoby i nie zależnie od jej wad, stanu zdrowia i kondycji psychicznej będziesz robić wszystko by ta druga strona była z Tobą szczęśliwa - jest na dobre i na złe. Nie jest uczuciem które tak po prostu się kończy. Tak jak większość rzezczy na świecie: rośliny, kondycja fizyczna, różne zdolności i umiejętności tak też miłość wymaga ciężkiej pracy i ciągłej pielęgnacji by istniała. Więc owszem jest darem który otrzymujesz, jest Ci dany ale również zadany:) pozdr
jazmig jazmig
5 sierpnia 2012, 09:39
 Typowe, piękne i pobożne, fanzolenie. Ja bardzo przepraszam autora, ale takich pięknych tekstów naczytałem się i nasłuchałem w swoim życiu mnóstwo. Te teksty są puste, one nie zawierają żadnej wskazówki, żadnej rady, jak zrobić to, o czym autor tak pięknie mówi lub pisze. Miłość to nie umowa, to oczywiste, ale miłość to uczucie, a nie wyrozumowane postępowanie. Kocham, albo nie kocham. Nie mogę pokochać na rozkaz, bo tak wypda, tak należy, tak powinno być. Miłość to dar, albo się ją otrzymało, albo nie. Skoro codzienność jest cudem, to czy cudem jest choroba, śmierć kochanej osoby, katastrofa zabijająca duże ilości ludzi, wojna, nienawiść między ludźmi, morderstwa, gwałty itp.? Zapewne, w jakimś sensie może to są cuda., ale autorem niektórych nie jest Bóg, lecz Szatan. Bóg nas karmi w na dwa sposoby, duchowo i fizycznie. Ale zgodnie z Pismem Świętym pokarm dla ciała mamy zdobywać w trudzie i znoju. Zatem to nie cud, lecz kara za grzech Adama i Ewy. Świat materialny, w którym żyjemy, to nie jest Raj i nie będie aż do końca świata.