Ulituj się nade mną! - Mk 10, 46 - 52

El Greco - Chrystus uzdrawia niewidomego
Stanisław Biel SJ

Gdy Jezus wraz z uczniami i sporym tłumem wychodził z Jerycha, niewidomy żebrak, Bartymeusz, syn Tymeusza, siedział przy drodze. Ten słysząc, że to jest Jezus z Nazaretu, zaczął wołać: Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną! Wielu nastawało na niego, żeby umilkł. Lecz on jeszcze głośniej wołał: Synu Dawida, ulituj się nade mną! Jezus przystanął i rzekł: Zawołajcie go! I przywołali niewidomego, mówiąc mu: Bądź dobrej myśli, wstań, woła cię. On zrzucił z siebie płaszcz, zerwał się i przyszedł do Jezusa. A Jezus przemówił do niego: Co chcesz, abym ci uczynił? Powiedział Mu niewidomy: Rabbuni, żebym przejrzał. Jezus mu rzekł: Idź, twoja wiara cię uzdrowiła. Natychmiast przejrzał i szedł za Nim drogą.

Na szlaku pielgrzymim z Jerycha do świątyni jerozolimskiej siedziało wielu żebraków. Jednym z nich był Bartymeusz, ślepy od urodzenia. Bartymeusz zna swoje miejsce. Ale jest w nim wielka wiara i nadzieja, która każe mu krzyczeć, wołać: Synu Dawida, ulituj się nade mną. Nędza, ubóstwo Bartymeusz jest jego bogactwem. Bartymeusz woła i staje się cud.

Bartymeusz jest żebrakiem. Nie jest to rzadki obraz w naszej współczesnej rzeczywistości. Żebranie wiąże się z upokorzeniem, cierpieniem, nieszczęściem, samotnością, może nawet rozpaczą. Żebrak jest symbolem ludzkiego życia. Każdy wyciąga rękę, żebrząc. Często nieświadomie. Żebrzemy o akceptację innych, o miłość. Chcemy, by inni nas zauważyli, chwalili, by nas kochali. Człowiek może żyć w zdrowiu i rozwijać się integralnie tylko wtedy, gdy doświadcza miłości i obdarza miłością.

DEON.PL POLECA

Bartymeusz jest ponadto ślepy. Ślepota oznacza życie w ciemności, życie martwe, bez możliwości pełnego działania. Ślepota jest symbolem zamknięcia w sobie i egoizmu. Każdy człowiek ma na swych oczach "ślepe plamki", które sprawiają, że jest skoncentrowany wyłącznie na sobie, słyszy tylko siebie, widzi wyłącznie własne problemy, koncentruje się na własnych doznaniach, słowach…

Chociaż jesteśmy (w mniejszym lub większym stopniu) ślepymi żebrakami, zawsze możemy iść do Jezusa. On ma moc uzdrawiać nas stopniowo z żebractwa - naszych niezaspokojonych pragnień miłości i ślepoty - naszego egoizmu i narcyzmu.

Bartymeusz ma usilne pragnienie zdrowia i prosi o to, woła: Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną. Gdy tłum mu zabrania, woła jeszcze usilniej, jeszcze głośniej. Pragnienia wyrażają to, co jest w naszych sercach. Niekiedy mało otrzymujemy od Boga dlatego, że nie mamy wielkich pragnień, mało prosimy, albo brakuje nam cierpliwości i wytrwałości w wołaniu, w krzyczeniu do Boga. Niekiedy wręcz nie chcemy prosić i wołać. Nasza pycha sprawia, że chcemy być autonomiczni, samowystarczalni, niezależni.
Bóg nie zawsze przy pierwszym krzyku musi wyjść na spotkanie i podać nam rękę. Czasem trzeba mocno, długo i nieprzerwanie krzyczeć, by wreszcie zostać usłyszanym. Taki krzyk jest zdawaniem egzaminu ufności. Taki krzyk jest też wyrazem pokory i zależności od Boga.

Długie i usilne wołanie żebraka nie zostaje bez odpowiedzi. Jezus każe przyprowadzić Bartymeusza do siebie, a następnie zadaje mu pytanie: Co chcesz, abym ci uczynił? Niektórzy ludzie pozostają chorzy tylko dlatego, że nie chcą wyzdrowieć. W jakiś sposób urządzili się w chorobie, która daje im pewne korzyści, zapewnia opiekę ze strony innych, zainteresowanie, troskę, współczucie, uwalnia od trudu i walki życiowej, daje namiastkę tej miłości, o którą żebrzą.

Na pytanie Jezusa, Bartymeusz odpowiada: Panie, żebym przejrzał. Przejrzeć oznacza nie tylko postrzegać rzeczywistość zewnętrzną. Oznacza również właściwie rozpoznawać, oceniać, klasyfikować, mieć możliwość wyboru prawdziwej perspektywy.

Przejrzeć oznacza patrzyć na rzeczywistość oczami miłości. Takie spojrzenie jest możliwe dzięki wierze. Dlatego Jezus mówi do Bartymeusza: Przejrzyj, twoja wiara cię uzdrowiła.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ulituj się nade mną! - Mk 10, 46 - 52
Komentarze (7)
Maria
29 października 2012, 15:52
@ Maciejko__,  ...  dziekuje! ~alu... również dziekuję! :))
B
bo
29 października 2012, 13:06
On ma moc uzdrawiać nas stopniowo z żebractwa - naszych niezaspokojonych pragnień miłości i ślepoty .Przejrzyj otrząśnij się BÓG mnie to wszystko DAŁ otrzymalam darmowe DARY . Zobaczyłam ile w tym wszystkim trzeba mieć pokory, wytrzymałości i zrozumienia. Często podczas medytacji słyszałam  PRZEJRZYJ :)
A
alu
28 października 2012, 23:38
@ Maciejko__,  piekny, bardzo piekny wiersz, dziekuje!
A
albionavalon
28 października 2012, 22:15
Nie jest prawdą, że był ślepym od urodzenia tekst grecki mówi "abym znowu zaczął widzieć" gr. hina anablepso. 
Maria
28 października 2012, 20:10
Moja ślepota, moje zamknięcie, A przecież często tu przychodziłeś, Moja ślepota, zranione serce, Pragnęłam kochać... więc czym ja żyłam? Oczekiwałam, nie widząc Ciebie, Nie słysząc Słowa, które wyrzekłeś, We mgle nad miastem i ciągle w biedzie, Pragnąca światła tam, gdzie jest serce... I usłyszałeś moje wołanie, I zatrzymałeś się wtedy przy mnie. Inni wyrzekli - Miej zaufanie, Oddaj swe sprawy, a Pan w nie wniknie… I to, co było mym światem wtedy, W nocach bezsennych Panu dawałam, W modlitwie szepcząc - Boże... gdzie, kiedy Uzdrowisz duszę, uzdrowisz ciało? A Pana imię, wciąż powtarzane, Było wytchnieniem dla mojej duszy. Weź to, co moje, niechaj się stanie Wola Twa Panie... owoc najczulszy… Na drodze Pana ciągle jest Światło, Iść za Nim pragnę nawet gdy blednie. Choć droga trudna z Panem jest łatwo, A to, czym żyłam, przy Panu zbędne. Pana wołanie wtedy, gdy ciężko, Bo nie zostawiasz mnie w biedzie samą, Pana wołanie myślą najlepszą, Od Boga daną... radością w Panu.
N
NIepewny
28 października 2012, 14:43
 Papiez powiedzial, ze Bartymeusz nie jest slepym od urodzenia, a tu czytam ze jednak jest od urodzenia. Kto ma racje? Pewnie Benedykt, a to stawialoby w podejrzanym swietle jakosc wywodow Stanislawa Biel. Ale w koncu nie wiem. Zapytam Bartymeusza.
28 października 2012, 09:07
Bóg nie zawsze przy pierwszym krzyku musi wyjść na spotkanie i podać nam rękę. Czasem trzeba mocno, długo i nieprzerwanie krzyczeć, by wreszcie zostać usłyszanym. Taki krzyk jest zdawaniem egzaminu ufności. Taki krzyk jest też wyrazem pokory i zależności od Boga. "Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie." (Jk 4, 3) Nie zdajemy egazminu ufności. Czasmi jest coś, co nie pozwala w pełni zaufać Bogu. Jakaś kotwica, jakiś płaszcz, coś, co trzyma nas pomimo wołania o pomoc. Coś w rodzju "Boże błagam pomóż mi, ale ..... ". Moze nie dokońca uświadomione to "ale".  A moze strach przed zmianą, chęć ukrycia czegoś. Tylko że to jest bez sensu, bo Bóg i tak wszystko widzi. I to co ukrywamy, i ten nasz strach. Zrzućmy ochronny płaszcz i pobiegnijmy do Boga.