Znaleźć nadzieję na dnie - Łk 16, 1-13

(fot. Toni Birrer / Foter / CC BY-SA)

Przypowieść o nieuczciwym rządcy niepokoi. Niełatwo ją zrozumieć. Bo jak by nie patrzeć Jezus daje nam tego człowieka za przykład. Ale w jakim sensie? Czy pochwala nieuczciwość? Czy każe kombinować? Myślę, że chodzi o coś innego.

Znamienne, że ta przypowieść pojawia się w Ewangelii św. Łukasza tuż po tym, jak Jezus skończył długą opowieść o miłosiernym ojcu i jego dwóch synach: marnotrawnym i "grzecznym", który pozostał w domu, chociaż też miał wiele nieprzepracowanych problemów rodzinnych. Tam właśnie pojawia się sprawa majątku podzielonego między dwóch synów. Jeden z synów jest uderzająco podobny do bohatera dzisiejszej przypowieści.

Co łączy nieuczciwego, ale obrotnego rządcę, z synem marnotrawnym? Widzę kilka zbieżności.

Po pierwsze, zarówno młodszy syn jak i rządca roztrwonili powierzony im majątek. Ewangelista w obu przypadkach używa tego samego słowa "diaskorpidzo" - "rozpraszać, marnotrawić, rzucać, gdzie popadnie".

Po drugie, w sytuacji krytycznej, wręcz beznadziejnej, w którą sami się wpędzili, nagle otwierają się im oczy. Młodszy syn nad świńskim korytem cuci się z dotychczasowego letargu, przypomina sobie o istnieniu ojca, o bliskich mu ludziach. Zaczyna myśleć. I znajduje wyjście, czyli powrót do domu, który okaże się punktem zwrotnym w jego życiu.

Rządca zdaje sobie sprawę, że jego pan w końcu dowiedział się o jego niegospodarności i teraz trzeba będzie odpowiedzieć za swoje błędy. Również główkuje, co tu począć i znajduje wyjście. Postanawia zdobyć sobie przyjaciół, wiedząc, że nie będzie w stanie usprawiedliwić swoich przekrętów i zaniedbań.

Owszem, obaj próbują ratować własną skórę. Młodszy syn umiera z głodu, chodzi mu bardziej o chleb niż o ojca. Rządca też nie bardzo wie, co mógłby robić poza byciem rządcą. Niczego przecież nie umie, więc co z nim będzie? Chodzi mu o przetrwanie, środki do życia, o jego być lub nie być.

Po trzecie, koniec końców obaj zwracają się o pomoc do ludzi, choć mogliby wpaść w rozpacz i skończyć ze swoim życiem.

Czego więc uczy nas Jezus? Nawet w doświadczeniu największego grzechu jest nadzieja, jest wyjście. Będąc na dnie wciąż mamy wybór: albo się zamkniemy w sobie i zginiemy albo z pokorą uznamy, że jesteśmy ludźmi w potrzebie. To bolesna lekcja pokory. Doświadczenie upadku i sytuacji beznadziejnej może dramatycznie odsłonić nasz egoizm, ale równocześnie pokazać, że tak naprawdę we wszystkim zależymy od innych: Boga, bliźnich, a nawet świnie mogą czasem przyjść człowiekowi z pomocą. Zawsze jest nadzieja. Lepiej szukać niedoskonałego wyjścia niż nie szukać żadnego.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Znaleźć nadzieję na dnie - Łk 16, 1-13
Komentarze (4)
M
Maria
23 września 2013, 23:06
Pomodle sie za ciebie tez . Prosze bardzo , kup sobie medalik Matki Boskie Niepokalanie poczetej i nos jego zawsze , odmawiaj Aniol Panski w poludnie , a Matka Boska pomoze Ci w rozwiozaniu twoich problemow , TYLKO ZAUFAJ JEJ I JEJ SYNU . Mnie pomogla
J
JacekK
22 września 2013, 22:27
Aleks: na modlitwę możesz liczyć, ale jak Ci pomóc, co się dzieje?
A
aleks
22 września 2013, 21:21
"Nawet w doświadczeniu największego grzechu jest nadzieja, jest wyjście." - obym był w stanie z tego wyjścia skorzystać...jesli ktoś może - prosze o modlitwę....z góry dziekuje...
I
irek
22 września 2013, 19:53
Inne spojrzenie na tę przypowieść niz zwykle. Pozwala coś z niej wyciągnąć.