Kontrowersyjne świadectwo o seksie przed ślubem

(fot. shutterstock.com)
Klaudia

Wiem, że nie zostanie to opublikowane, być może zostanę potępiona i moja wiadomość trafi w trybie natychmiastowym do kosza, ale mimo wszystko chcę to napisać. Nie będzie to świadectwo czystości, co jest oczekiwane. To moja prawda.

Kocham Boga. Nie jestem idealna, nie zawsze postępuję dobrze, być może jestem daleko od Niego, ale nie wstydzę się mówić wszem i wobec, że kocham Boga, wierzę w Niego i kiedy ktoś mówi, że jest ateistą, żal ściska mnie w sercu.

DEON.PL POLECA

Jednak kocham też jeszcze kogoś, kocham mojego chłopaka, przyjaciela, kogoś kto zostanie moim mężem i będzie przy mnie, wiem o tym! Jak pewnie się domyślacie nie jesteśmy 'czyści'. On jest moim pierwszym partnerem. Znamy się od dziecka, kocham go od kiedy pamiętam, od kiedy zaczęłam zauważać, że jestem kobietą i że podobają mi się koledzy.

Tak, wiek dojrzewania, hormony, to było wtedy. Zawsze wiedziałam, że jesteśmy sobie przeznaczeni. Jednak droga do naszego szczęścia była kręta, ponieważ moja miłość była niegdyś nieodwzajemniona.

Jednak wierzyłam, że kiedyś będziemy szczęśliwi. Straciłam z nim dziewictwo, kochaliśmy się i nie zmieniło to nikogo z nas na gorsze. Wręcz przeciwnie, on się bardzo zmienił, wydoroślał, oszalał na moim punkcie, nie potrzebował i nie potrzebuje nikogo innego, tylko mnie.

Ja nie potrafiłabym być z innym mężczyzną. Planujemy ślub, chcemy mieć dzieci, żadne z nas nie dąży na dno, wiemy, że się kochamy i tę miłość okazujemy sobie w 100 %. Wspieramy się i staramy, aby każdy dzień razem był wyjątkowy.

Nie twierdzę, że osoby które utrzymują czystość do ślubu są złe, to świetnie. Kobieta musi się szanować. Ja szacunek do siebie mam, dlatego, że oddałam się mężczyźnie, którego kochałam bezgranicznie i nie było ważne dla mnie jak potoczą się nasze losy, bo taka miłość może się już nie zdarzyć.

Ktoś kiedyś napisał na tym portalu, że seks przed ślubem zniszczył tego kogoś związek. Tak, niszczy na pewno - jeżeli ktoś w ten sposób wytłumaczył sobie niepowodzenia. U nas niczego nie zniszczył, z dnia na dzień kochamy się coraz mocniej i dążymy do tego, aby w końcu mówić do siebie mężu i żono.

Bóg kocha swoje dzieci i cieszy się ich szczęściem, więc dlaczego miałby potępiać miłość, która jest najpiękniejszym uczuciem na świecie i jej wyrazy? Niech każdy podąża swoją drogą, w miłości Bożej, ale w zgodzie z samym sobą, bo tylko wtedy odnajdzie prawdziwe szczęście i właściwą drogę. Dla każdego inną.

***

Redakcja DEON.pl zdaje sobie sprawę, że powyższe świadectwo jest bardzo kontrowersyjne. Kościół nie bez powodu docenia czystość przedmałżeńską, widząc w niej ogromną wartość. Równocześnie nie można udawać, że wielu ludzi (również deklarujących się jako katolicy) współżyje przed ślubem. Powyższy tekst jest zapisem przemyśleń takiej osoby.

Równocześnie chcielibyśmy podkreślić, że myśli zawarte w świadectwie nie są stanowiskiem redakcji. W temacie sensu czystości przedmałżeńskiej polecamy posłuchać poniższej konferencji.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kontrowersyjne świadectwo o seksie przed ślubem
Komentarze (487)
7 lipca 2016, 11:41
agus, jaka znowu miłość  uczuciowa? Nie ma takiej, jest jedna - Miłość. Owszem, miłości najczęściej towarzyszą uczucia, ale nie są konieczne. Pewnie to błąd w postrzeganiu miłości, którego efektem jest szukanie wkoło tego miłego haju zakochania (uzależnienie od  endorfin?) , syndrom sławnego "wypalenia uczuciowego" i inne sztuczki  z "JA i mój błogostan" -  w centrum. W małżeństwie współżycie jest ważną sprawą - oczywiście.
M
Michał
6 lipca 2016, 15:32
W małżeństwie jedno i drugie powinno współistnieć. Seks jest bardzo ważną sprawą w budowaniu małżeństwa. Nie moje to słowa.Rdz 2,18-24.Oraz Mk 10 6-9. Dlatego proszę nie wciskać kitu że miłość duchowa czy psychiczna(uczuciowa) może istnieć w pełni bez miłości cielesnej.
N
Nariell
6 lipca 2016, 14:11
A co z nową jakością życia? W jaki sposób małżeństwo zmieni Wasz związek? Mieszkacie już razem? Moment zawracia małżeństwa i rozpoczęcia wspólnie życia jest bardzo ciężki - wbrew pozorom. Co będzie przeciwwagą dla masy problemów jakie napotkacie (np. poważnych kłótni małżeńskich), skoro seks macie już teraz i nie będzie to żadna rewelacja? Czy nie o to własnie chodzi, żeby tej "rewelacji" doświadczyć właśnie wtedy, kiedy tego będziemy najbardziej potrzebowali? Może brzmi to banalnie, ale ja jednak widzę głębszy sens w przykazaniach i nauce Kościoła. Człowiek niezaleznie, czy mu się to podoba, czy nie, wykazuje pewnie psychologiczne zależności.
6 lipca 2016, 12:46
czystość przedmałżeńska może zsyłać na młodych ludzi błogosławieństwa i łaski od Boga. To, że są  pary, które współżyją przed ślubem nie oznacza od razu, że brak czystości zrujnuje ich związek, ponieważ życie nie sprowadza się do takich uproszczonych schematów myślenia. Czystość zsyła na parę błogosławieństwo, tak samo jak każda inna cnota. Jednak jest wiele przykładów, których znam też osobiście na to, że współżyjąc przed ślubem, młodzi ludzie w późniejszych fazach związku, w małżeństwie napotykają na różne problemy, nie rzadko przechodzą kryzysy nie do uratowania. A z kolei parom, które czekały do ślubu jakoś tak piękniej się wszystko później układa. Statystycznie można zauważyć, że pary które zachowywały czystość, rzadziej się rozwodzą, ich poziom (subiektywny oczywiście) szczęścia i zadowolenia jest wyższy. Pojedyńcze przypadki są jak najbardziej i nikt nikogo nie przekreśla przecież i nie dyskryminuje, jednak pewna prawidłowość jest zauważalna. Poza czystością np wspólna modlitwa, częste przyjmowanie Komunii Świętej, również zsyła łaski i błogosławieństwo na młodych ludzi. Dlatego warto budować swój dom na skale, jaką jest Jezus i rzeczy do których zachęca nas czyli czystość. ... bo przyjądą wichry, a dom się ostoi bo na skale jest zbudowany... ... kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo... Naprawdę życie w czystości daje ogromne łaski od Boga. Można żyć w czystości od tej chwili, nawet gdy sie ma różną przeszłość w tej materii. Bóg czeka na każdego z owtartymi ramionami i chce wszystkim błogosławić. Pozdrawiam oczywiście autorkę listu i życzę im wszelkich błogosławieństw Bożych
WW
Wiesław Wieteska
5 lipca 2016, 23:38
Owszem miłość to nie seks. Ale każde zbliżenie seksualne powinno być wyrażeniem miłości, nawet w małżeństwie. Pierwszym celem małżeństwa jest budowanie jedności przez mężczyznę i kobietę. Seks do tego świetnie się nadaje. Wszak Pan Bóg uczynił ludzi osobami seksualnymi. Czy pierwsi ludzie w Raju przed grzechem pierworodnym wąchali tylko kwiatki? Właściwe rozpracowanie sfery seksualnej jest fundamentalne dla jakości i trwałości związku. Jeśli w pożycie wejdzie się w niewłaściwy sposób można się bardzo wzajemnie okaleczyć i zamiast zbliżać do siebie, można nie chcący zniszczyć związek na którym tak bardzo zależało. Jasne że młodych ludzi ciągnie do siebie. Ale ten prawdziwie kocha dojrzałą miłością który potrafi zapanować nad swoimi rzadzami. Przed ślubem to jest największy wyraz miłości i gwarancja trwałości związku. Co do sprawdzenia się w łóżku. Tego trzeba się uczyć przez całe życie, Seks to sztuka, nie byle co i z byle kim. P.S. 26 lat stażu małżeńskiego z jedną i Jedyną :) Zainteresowanych młodych którzy rozpoczęli pożycie seksualne przed ślubem lub zamierzają je rozpocząć odsyłam do serii świetnych filmików, które świetnie ukazują temat i nie wpędzają w poczucie winy: http://2ryby.pl/film/czystosc-z-odzysku-odcinek-1/
Mariusz Rozbujnik
5 lipca 2016, 23:13
Miłość to nie seks, ot i cała prawda. Jedno może istnieć bez drugiego, jeżeli ktoś tego nie rozumie to znaczy że nie dojrzał do seksu.  Buziaczki!
5 lipca 2016, 21:46
Minął rok, halo państwo "uprawiający": prosimy od c.d. świadectwa.
HK
hans kloss
20 marca 2015, 11:25
Dlaczego ten wasz kosciol ma obsesje na punkcie sexu ?
P
pawq
20 marca 2015, 11:39
Na konferencji przed meczem ze Szkocja, Polscy dziennikarze zapytali, czemu Szkoci bez przerwy mówią o Lewandowskim, w odpowiedzi usłyszeli: bo to wy bez przerwy nas o niego pytacie ;)
Jack French
20 marca 2015, 12:53
Nie ma obsesji na punkcie seksu, tylko na punkcie zdradzania drugiej osoby i robienia sobie krzywdy. Dlaczego matki mają obsesje na punkcie tego, że ich dziecko w zimie wychodzi na dwór bez czapki? Dlaczego lekarze mają obsesję na punkcie tego, że jak przyjedzie w karetce gość z urwaną nogą, to lecą i robią co mogą, żeby go uratować? Przecież mogliby to olać, przecież to jego sprawa.
20 marca 2015, 08:23
To kompletnie bez znaczenia. Akwinata powiedział: "Kochaj i rób, co chcesz". - To jest istota. Dlaczego sądzić, że Bóg nie niczego lepszego do roboty, tylko śledzić łóżkowe poczynania ludzi? Seks przed- czy pozamałżeński jest zły tylko wtedy, kiedy bierze się z oszukiwania drugiej osoby. Po co robić z tego problem? Po co wpędzać ludzi w poczucie winy w sytuacji, gdy nikogo nie krzywdzą? A poza wszystkim: brać ślub, a potem mieć zmarnowane życie, gdy się okaże, że para w sypialni się nie dogaduje? Jaka w tym logika? W imię czego? Dlaczego Bogu miałoby zależeć na unieszczęśliwianiu ludzi? Nie krzywdź nikogo - to wszystko.
P
pawq
20 marca 2015, 11:43
To nie jest wpędzanie w poczucie winy. Grzech to szkodzenie sobie lub innym. Jeśli ktoś Ci mówi, ze szkodzisz sobie to po prostu nazywa  rzeczy po imieniu. Co Ty będziesz czuł i co z tym zrobisz, to już Twoja sprawa. To nie jest właśnie unieszczęśliwianie ludzi tylko przestrzeganie ich przed nieszczęście. Maciek, swoją drogą, no to jak można się w sypialni nie dogadać...
20 marca 2015, 13:13
Oczywiście: Augustyn - nie Akwinata. Obaj na a, więc mechanicznie wpisałem tamtego.
M
Michał
6 lipca 2016, 15:51
Z tego co wiem seks przedmałżeński uznawany przez kościół jest jako grzech ponieważ łamie przykazanie VI które mówi Nie cudzołóż.Chociaż ja bardziej lubię wersję angielską która mówi nie możesz cudzołożyć.Ale jak tu cudzołożyć kiedy żadne z nas nie ma męża czy partnera którego moglibyśmy zdradzić?Otóż w tym tkwi clou problemu.Kiedu uprawiasz seks pozamałżeński czy przedmałżeński to jest tak jak byś zdradzał swoją przyszłą małżonkę. Ale jak to zapytasz skoro jeszcze nie wiem kto będzie moją żoną.Otóż powtarzając za teologami u Boga nie ma czasu.W niebie nie istnieje wtorek po południu.Innymi słowy w niebie jest wieczne teraz. Więc wszystko co robisz ma wpływ na to co zrobisz jutro czy jak potoczą się twoje przyszłe losy. Po za tym 10 przykazań to nie jak myśli większoć kodeks karny.To przepisy ruchu drogowego.Przepisy ruchu drogowego pozwalają zapobiec wypadkom.Jeżeli czlowiek się do nich nie zastosuje może spowodować wypadek.Tak samo w życiu jeżeli nie zastosujesz się do 10 przykazań może tak być że dojdzie do zderzenia dwóch bolidów (if u know what i mean).A wtedy o ile nie wydarzy się to w małżeństwie może spowodować spore uszkodzenia. Ale nic straconego.Pozostając w metaforach motoryzacyjnych.Najlepszy warsztat blacharsko-lakierniczy jaki znam to konfesjonał. Mam nadziejże,że to co napisałem jest zrozumiałe jeżeli nie chętnie wyjaśnię co miałem na myśli :) Pokój i dobro.Love And Peace.Szczęść Boże.Zdrastwujtie.Salam Alejkum.
S
Sol
20 lutego 2015, 21:39
Mi trudno powiedziec czy kochanie przed ślubem jest dobre czy złe,-- jesli chodzi o kochanie z jedną ukochaną osobą... Z jednej strony gdy sie koggoś kocha, całym sercem, jest przy nas Bóg yo chyba to nic złego
E
Ewa
1 lutego 2015, 20:54
No tak teraz fajnie, on dojrzewa dzięki seksu mężnieje, a ciekawe jak będzie po ślubie, przydałoby sie potem kolejne świadectwo pewnie już innej treści.
Ł
Łukasz
20 marca 2015, 00:00
Gratuluje, zachowałaś się jak prawdziwa chrześcijanka.... siejesz nienawiść i jad.... przykro jest czytać takie komentarze jak Twój.... 
1
125
7 stycznia 2015, 15:05
Założenie, że kobieta się "oddaje" mężczyźnie jest oczywiście godne podziwu, bo to wzrorzec rodem z państw trzeciego świata. To nie kobiety wymyśliły DZIEWICTWO, tylko mężczyźni. Żeby połechtać swoje ego. A kobiety idealnie się w to wpisują. Nietknięta. Wianek. Prezent. No rzeczywiście. "Oczekuję od mojej przyszłej żony, że będzie nieskalana, bo to najpiękniejszy prezent". Kobieta dawać, mężczyzna brać. To smutne, że kobiety myślą o sobie w kategorii dziewic, zapominając, że jeśli będą cudownymi kobietami, niezapomnianymi, to nikogo zdrowego na umyśle nie obejdzie to, czy ma zerwaną błonę dziewiczą, czy nie. Wzbudzanie w sobie winy, przez 5 lat narzeczeństwa, że chce się, ale nie może, wróci w fomie jakiejś frustracji życiowej. Każdy ma swoją stronę, ze swoją trawą. Ale kobiety zawsze będą gorszą płcią, skoro będą czekały tylko by nagradzać swoich mężusiów. Faceci nie piszą takich płaczliwych tekstów. Takich świadectw. Jak chorzy, którzy piszą o nagłym wyzdrowieniu. Małżeństwo, miłość, rodzina. To istaniało zanim przejął to Kościół i nałożył swoje ramy. Ale jeśli ktoś czuje się "zbrukany" i woli żyć z poczuciem winy do nocy poślubnej, to powodzenia. Tylko jak już ktoś mówił - nie jest tak, że potem będzie pięknie. Może będzie, może nie. Może będą mieli taki sam temperament, może nie. Wszystko jest wielką niewiadomą, dlatego można zazdrościć niektórym PEWNOŚCI co do decyzji wytrwania i oby wynagrodziło im się to w oczekiwanym stopniu. Ale gdyby byli tacy pewni, to nie mieliby wątpliwości. Skoro są, to coś znaczy.
S
Sabina
16 listopada 2014, 20:49
nie przemawia do mnie to swiadectwo. nie chodzi o to ze kobieta musi sie szanowac. to jakis banal. nie o to chodzi z czekaniem do slubu. Bog ani Kosciol nie potepiaja milosci jak sugeruje autorka. jesli naprawde wezmiecie slub i przetrwacie razem wiele lat to bedzie swiadectwo, teraz to tylko pobozne zyczenia zakochanej kobiety. jak bedzie - dopiero czas pokaze.
Ł
Łukasz
20 marca 2015, 00:09
Kierując się Twoim tokiem rozumowania można stwierdzić że żadne inne świadectwo na tym portalu nie jest "świadectwem"... bo co może wiedzieć kobieta która jest 5 lat w związku małżeńskim.... świadectwo będzie dopiero wtedy jak minie 50 czy 60 wspólnego życia...  Moi rodzice nie czekali do ślubu, wiem bo rozmawiamy ze sobą, nie ma u nas tematów tabu, są razem już 25 rok... każdego dnia okazują sobie miłość, czułość, zwykłe proste gesty które utrwalają ich związek od tylu lat...  i jakoś ten bezwstydny seks przedmałżeński im tego nie zniszczył, a nawet wręcz przeciwnie, tylko ich umocnił, a nie jedno wspaniałe małżeństwo co dochowało czystości już nie istnieje, bo nie potrafiło okazać sobie zwykłych, prostych gestów miłosnych, których uczy nas no właśnie ten koszmarny sex... Przykład moich rodziców to jest ŚWIADECTWO!!!  
K
KiT
7 listopada 2014, 18:22
Moim zdaniem, jeśli weźmiecie ślub i będziecie zapraszać Jezusa do Waszego życia, to nie sądzę, by nie przyszedł i nie obdarzył Was Błogosławieństwem, pewnie jest też i teraz, ale teraz może być gdzieś zły i trzeba uważać, bo on też może się czuć zaproszony. Czy KK i Wierni chcą czy nie, seks przedmałżeński dotyczy zapewne znacznej wększości osób, dlatego warto o tych sprawach mówić otwartym tekstem. Można to potępiać i nic z tym nie robić, a można takie osoby dopuszczać do spowiedzi i podtrzymywać choćby w tym jednym zwiazku. Ja Was nie potępiam
M
Miłosz
6 lipca 2016, 08:42
Dokładnie, zgadzam się w 100%, musicie uważać na siebie teraz, bo w tym wszystkim może być zły i mamić was że to co robicie jest dobre. A to jest grzech, trzeba to jasno nazwać. Po ślubie może się wszsytko ułożyć i tego wam życzę, ale z tym jest tak, że Bóg nie daje przykazań by ograniczać nam wolności, ale żeby nas ochronić przed jej utratą, przed niemądrym z niej korzystaniem, przed skrzywdzeniem się za jej pomocą. Musicie się pilnować. Jeśli się kochacie, to spróbujcie wytrwać w czystości do ślubu - napewno zostało wam już nie wiele czasu więc w żaden sposób nie to was nie skrzywdzi a wasza milości się umocni. 
31 października 2014, 19:19
Prawdziwą Czystą Miłość wyrażasz kiedy pragniesz bliskości i zjednoczenia oraz jednocześnie pragniesz tę bliskość i zjednoczenie podarować. Tak sobie, jak i drugiemu.
MR
Maciej Roszkowski
20 września 2014, 11:12
Wiara to nie supermarket w którym wybieramy sobie co bardziej atrakcyjne kawałki. Bóg nie oczekuje od nas heroizmu, ale skoro nas stworzył na swoje podobieństwo, to starajmy się. Proces odwrotny - przykrawanie Boga do swojego chcenia na pewno Mu się nie podoba.
31 października 2014, 19:22
Dlaczego twierdzisz, że Bogu, który jest Miłością nie podoba się to, że ludzie się wzajemnie kochają?
MG
Marek Gawlik
20 września 2014, 10:38
Pisze Pani, że kocha Boga. Ale czy zdaje sobie Pani sprawę z wagi i znaczenia tych słów? - Kochać Boga, to nie składać czcze deklaracje, ale żyć, a przynajmniej starać się żyć zgodnie z jego przykazaniami. "Wiara bez uczyków jest martwa" - pucza Pismo Święte. Pisze Pani, że nie jest idealna - nikt nie jest. Jak poucza Kościół Katolicki tylko dwoje ludzi ludzi w całej historii świata było bezgrzesznych: Jezus Chrystus i Jego Matka Maryja. Jeśli zaś chodzi o całą resztę, to grzechy zdarzały się nawet największym świętym. Nie za to zostali oni świętymi, że byli pozbawieni grzeszności, ale za to, że będąc nią obarczeni walczyli z nią i ją przezwyciężali. I o to właśnie w życiu człowieka wierzącego chodzi, na tym ono polega, by zmagać się z samym sobą i żałować za swoje grzechy, jeśli się zdarzy je popełnić, a nie otrząsną się jak pies po wyjściu z wody i śpiewać jak kibic po przegramy meczu: "Nic się nie stało!" Pisze Pani, że Bóg na pewno się nie powinien gniewać za miłość i jej wyrazy. Niech Pani pomysli logicznie: Bóg ustanawia pewne zasady, objawia je człowiekowi, posyła różnych proroków i daje natchnienie kaznodziejom, aby pouczali ludzi o tych zasadach i potrzebie ich przestrzegania A potem miałby się nie przejmować, gdy koś te zasady łamie? Miało by to nie mieć znaczenia? - To po co by robił to wszystko? Po co co by ustanawiał i ogłaszał te zasady? Po co zadawał by sobie tyle trudu i swoje wierne sługi narażał na śmierć, bo nieraz owi napominacze tak właśnie kończyli (np. Jan Chrzciciel)? Jeśli zakładamy, że każdymoże robić co chce, to wtedy istnienie jakichkolwiek zasad nie ma sensu, a czy Bóg robiłby coś bez sensu? Miłość. Tak. Owszem. Jak najbardziej. Ale zgodna z zasadami. Czy jej wyrazem musi być koniecznie pójście do łóżka? Nie ma na to innych sposobów. "Miłość nie dopuszcza się bezwstydu", "Miłość jest cierpliwa" - to znaczy, że umie zaczekać ze współżyciem do ślubu.
MG
Marek Gawlik
20 września 2014, 10:40
Autokorekta: zdanie "Nie ma na to innych sposobów." powinno być zakończone znakiem zapytania.
P
Paula
8 września 2014, 21:44
Myślę, że seks nie zniszczył waszego związku (jak w przypadku innych osób), ponieważ był dopełnieniem waszej relacji. Znasz tego mężczyznę od dzieciństwa, więc zdążyłaś poznać go od strony psychicznej, duchowej, intelektualnej, a seks był dopełnieniem tej znajomości. Jednak pomyśl czy nie czułabyś się bardziej spełniona, gdybyś poczekała do ślubu? Czy nie byloby to wymarzone i najpiękniejsze ukoronowanie waszej miłości z bożym błogosławieństwem? Jednak nie znam was i nie będę was oceniała, cieszę się, że masz kogoś, kto kocha cię dojrzałą miłoscią :).
P0
panna 006
10 września 2014, 19:41
dokładnie, seks w tym przypadku był dopełnieniem relacji a nie jej początkiem, punktem początkowym, najwazniejszym, para się znała, wszystko rozwijało się w swoim tempie a miłość fizyczna przyszła potem... to czy przed czy po ślubie - ich decyzja, jeśli to naprawdę dobry związek pod względem charakterów, komunikacji i jeśłi się naprawdę kochają to myślę że może być tylko piękniej :) czy byłaby bardziej spełniona? nie dla każego jest to ważne by to było w ten konkretny dzień, dla większości najważniejsze jest by to było z właściwą osobą... i może jest spełniona bo jest z mężczyzną któego kocha i który kocha ją :) pozdrawiam parę z artykułu i życzę dużo miłości, cierpliwości i zrozumienia :)
G
g
19 sierpnia 2014, 08:02
Ksiądz Pawlukiewicz mądrze powiedział , że w takim przypadku, jak ten opisany w pow. świadectwie ,  ślub nie bedzie już żadnym świętem i początkiem czegoś wspaniałego ; nie będzie nagrodą . Więzy zostaną nałożone i -teraz już tylko ona  jedna /on jeden do końca zycia. Gdy noc poslubna jest pierwszą wspólną nocą ślub jest początkiem wspólnej przygody , nie jej zakończeniem . Może coś w tym jest , jakaś racja..?
P0
panna 006
10 września 2014, 19:37
nagroda jest w Niebie to raz, dwa, jeśli ktoś traktuje sam śłub jako nagrodę to chyba jest coś nie tak bo to dopiero początek, najwazniejsze jest wspólne życie, dobre życie, rodzina, miłość... moje zdanie. 
A
antyprzykazania
12 sierpnia 2014, 12:07
... aby społeczeństwo nie zdołało się zorientować, że jest obiektem „przewrotu ideologicznego”. Metody zaczerpnięte z mistrzowskiej sztuki wojny sprzed 2,5 tysięcy lat i skrojone na miarę współczesności są wyjątkowo skuteczne. Zasada generała Sun Tsu – zdobyć wszystko bez zniszczenia czegokolwiek – stała się tajną bronią Sowietów, którą czterdzieści lat temu zaczęli podbijać Stany.Vladimir Volkoff w „Montażu” przekuł chińską sztukę wojny, wykorzystywaną przez KGB, na przykazania sowieckich agentów. Jak realizowane są dziś? Sprawdźmy: 1. Podawaj w wątpliwość dobro.Sprawa prof. Chazana, w której uczciwość, służbę, oddanie i profesjonalizm ukazywane są jako haniebne działanie na szkodę pacjentki, rozegrana została doskonale według tego przykazania. Groźby o zwalnianiu lekarzy i nauczycieli, którzy podpiszą deklarację wiary to już etap schyłkowy. 2. Kompromituj przywódców.Afera podsłuchowa jest czubkiemgórylodowej. Odsłoniła skorumpowany mechanizm działania sitwy, która dawno pomyliła interes narodowy z interesem własnej rodziny. 3. Wstrząśnij ich wiarą. Nie bez powodu coraz aktywniej działają pseudochrześcijańskie organizacje, które sieją zamęt w Kościele i rozbijają jego jedność. Wpisuje się w to idealnie działanie niektórych „katolików” i duchownych. Inni, udając katolików, działają na korzyść zupełnie innej strony, której celem jest walka z Kościołem.
11 sierpnia 2014, 14:24
Wiesz, dlaczego nie macie problemów? Bo diabeł nie musi Cięjużjusić do innego zła. Wystarczy  mu to... A inne jest, tylko niewidoczne...
11 sierpnia 2014, 14:17
oddałam się mężczyźnie, którego kochałam bezgranicznie i nie było ważne dla mnie jak potoczą się nasze losy, bo taka miłość może się już nie zdarzyć To nie jest kontrowersyjne świadectwo. To jest świadectwo działania Złego, ktory namawia: Bierz, bierz bo potem może już nie być okazji... taki fajny/fajna Ci sie już nie trafi. - Grzeszmy w zgodzie ze sobą wtedy odnajdziemy swoje szczęście, ssss..... zasyczało
R
Rigel
11 sierpnia 2014, 14:42
ty prymitywna sztacheto w płocie, tępa łysa pało  o mentalności kutasa pokrzywionego Kogo Ty chcesz pouczać? jak śmiesz – kutasie !, ty bezużyteczna kupo gnoju ty nieuku popieprzony
12 sierpnia 2014, 10:20
@REDAKCJA DEON Czy mozna prosić o usuwanie takich wpisów?
M
marysia
12 sierpnia 2014, 10:41
Moderatorzy Deonu doskonale wiedzą, że to ty jesteś źródłem wulgaryzmów. Wiedzą, że to ty występujesz pod różnymi nickami. Wiedzą, że to ty prowokujesz do niechcianych rozmów pisanych przez ciebie podstępnych świństw. Jesteś zwykłą świnią w nie tylko moich oczach cwaniaku. Najpierw narobisz zamieszania podstawiając się w różnych nickach a potem płaczesz aby to usunięto. Ty świnio bez zasad.  Przestań wypowiadać się jak cham to i inni nie będą ciebie hamować Ty żądasz usunięcia własnych chamskich słów , ty cyniku podszywający się pod różne nicki. Redakcja Deonu powinna to zostawić dla twojej nauczki i innych, że nie warto posługiwać się wulgarnym językiem, takim jak twój.  Ty świnio bez zasad.
W
WDR
19 sierpnia 2014, 03:41
Nie ma znaczenia kto piszę wulgaryzmy. Jeśli wyzywa innego to należy je usunąć.
Jack French
20 marca 2015, 12:55
Ty jesteś osądem tego, co jest świadectwem Dobra, a co świadectwem Złego. 
J
Jasiu
11 sierpnia 2014, 05:55
Młody Jasiu zobaczył w gazecie, że w mieście otwarto agencję towarzyską. Po chwili pyta tatę: - Tato, a co dokładnie robi się w takiej agencji? Zakłopotany ojciec odpowiada: - No, ogólnie rzecz biorąc można stwierdzić, że robi się tam człowiekowi dobrze. Następnego dnia Jasiu dostał od ojca pieniądze na kino, ale zamiast na film, udał się do agencji towarzyskiej. Dzwoni do drzwi i otwiera mu nieco zdziwiona panienka. - Co tu chłopczyku chciałeś? - No chciałem, żeby mi zrobić dobrze. Oczywiście mam pieniądze! Panienka zaprosiła Jasia do środka, zaprowadziła go do kuchni, ukroiła trzy wielkie pajdy chlebka, posmarowała je masłem i czekoladą i podała Jasiowi. Po godzinie Jasiu wraca do domu i krzyczy: - Mamo, tato! Byłem w agencji towarzyskiej! Ojciec o mało nie spadł z krzesła, mamie oczy na wierzch wyszły. - I co? - pytają Jasia po krótkiej chwili. - Dwie zmogłem, ale trzecią już tylko wylizałem.
K
Karol
30 lipca 2014, 19:02
Ciekawe - portal katolicki, niby z ambicjami i co? Jakie tematy zyskuja największe zainteresowanie? Te o seksie. Studiując nauczanie społeczne KK i teamty o których się najżarliwiej dyskutuje, można stwierdzić, że najważniejszym elementem nauki społecznej KK jest zakazywanie ludziom seksu przed ślubem. Nic tak nie fascynuje KK i katolików jak to co robią bliźni kiedy są nadzy. pouczanie ludzi kiedy, jak i z kim powinni uprawiać seks - to prawdziwa obsesja tego Kościoła. Wrażenie potęguje fakt, że sam ten kościół pełen jest obyczajowo-seksualnych patologii. Ocenia się, że ok. kilkadziesiąt % księży ma żyje w stałych związkach lub ma doraźne kontakty seksualne z kobietami. kilkanaście % ma dzieci, do których zwykle się nie przyznaje. W Watykanie i w Episkopacie jest silne lobby homoseksualne - nawet portale katolickie o tym pisały. Oczywiście nikt normalny nie zabrania księżom sesku - na zdrowie, ale po co uprawiać hipokryzję? Po co nauczać ludzi wstrzemieźliwości np. przedmałżeńskiej, jak samemu masowo, regularnie łamie się wszytkie te własne zakazy. No i jeszcze pedofilia w KK, która jest problemem światowym i która była przez kilkadziesiąt lat tuszowana systemowo przez KK na podstawie tajnej papieskiej instrukcji: "Crimen sollicitationis". Dyskutując o tzw. "czystości" trzeba pamiętać, w jakim bagnie moralnym znajduje się KK. Przydałoby się teraz przytoczyć jakieś inne świadectwo.
K
Karol
30 lipca 2014, 19:04
Przydałoby się teraz przytoczyć jakieś inne świadectwo - dla równowagi: np.: jestem księdzem - gejem, jestem księdzem i mam dzieci, jestem księdzem i mam kochankę/ kochanki; jestem księdzem - pedofilem. Dlaczego tylko świeccy mają dawać świadectwa? W klechy też możecie.
A
AgS
30 lipca 2014, 20:07
Karolu, zapewniam Cię, że swoim wpisem dałeś jedynie znać o swoim własnym problemie i niepokoju. Podejrzewam, że jesteś sfrustrowanym nastolatkiem. Zapewniam Cię, że KK i jego - co dojrzalsi - członkowie interesują się pożyciem seksualnym jdynie marginalnie. I znam wielu celibatariuszy, którzy żyją w czytości i jakoś sobie z tym radzą.  Powodzenia w odkrywaniu bogactwa człowieczeństwa swojego i innych!
'
''''
30 lipca 2014, 22:38
dlaczego tak piszesz, nie wolno
.
...d
30 lipca 2014, 23:12
Bo obraził księdza to oznacza, że jest jakimś niewychowanym nastolatkiem? Dobre!
K
Karol
31 lipca 2014, 00:23
AgS, zapewniam Cię, że swoim wpisem dałaś jedynie znać o swojej własnej naiwności i wiernopoddańczym stosunku wobec kleru. Podejrzewam, że jesteś infantylną oazowiczką, poddaną przez KK światopoglądowej indoktrynacji sprawiającej że nie umiesz samodzielnie mysleć, tylko powtażasz wyuczone frazesy.
B
beti
19 sierpnia 2014, 02:40
To nie jest nauka księży ani nawet Kościoła, to jest nauka Boga. Księża i inni członkowie Kościoła sa tylko pośredniczącymi narzędziami, którzy bez względu na swoją rolę społeczną są nadal tylko ludźmi, ludżmi którzy jak my wszyscy popełniają błędy... Kto jest bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem... Nabierzmy trochę zdrowego dystansu, patrzmy na Boga i od Niego się uczmy, a nie skupiajmy się na księżach którzy nigdy nie będą świętym, nieomylnym bóstwem, czego jak widzę coraz częściej ludzie oczekują. Wiara ma źródło w Bogu, nie księdzu czy biskupie... To tak jak z nauczycielami w szkolach, są lepsi, są gorsi, z mniejszym lub większym powołaniem. Pomagają i pośredniczą w przekazywaniu młodym wiedzy, ale nie oni ustalają zasady matematyki czy fizyki; powtarzają i powielają tylko z lepszym lub gorszym skutkiem zdobyte informacje, ale nie oni są jedynym źródłem ani ostateczną wyrocznią. Taką rolę pełnią też analogicznie księża. Hipokryzja jest wszędzie, dlatego zacznijmy  od siebie, a dopiero potem wymagajmy od innych.
F
fuksja
30 lipca 2014, 10:46
Życzę im szczęścia, ale chyba poczekałabym z tym świadectwem tak ok. 10 lat po ślubie. Wtedy może z dłuższej perspektywy byłiby w stanie ocenić, czy faktycznie seks przed ślubem im się przysłużył czy raczej warto byłoby poczekać.
P
Potwór
30 lipca 2014, 10:50
10 lat po ślubie? Załóżmy, ze weźmiesz ślub w wieku 25 lat. po 10 latach to juz 35. A gdybyś chciała mieć dziecko? Nie będzie go ot tak, po pierwszym razie. Weź po uwagę, że Twoje pierwsze dziecko w tym wieku może mieć problemy w rozwoju.
T
tak
30 lipca 2014, 11:19
Proszę czytać uważnie. Fuksja nie pisze , że należy zaczynać pożycie i starać się o dziecko 10 lat po slubie ( co byłoby śmieszne), ale , że dopiero 10 lat po ślubie można sensownie ocenić , czy współżycie seksualne przed  slubem miało pozytywny czy negatywny wpływ na małżeństwo.
30 lipca 2014, 11:24
Chciałbym poznać w jaki sposób współżycie przed ślubem miało by wpływ na małżeństwo o stażu 8-9 lat.
T
tak
30 lipca 2014, 12:50
Nie można ocenić wpływu naszej obecnej działalności na naszą przyszłość, bo przyszłości nie znamy. Znamy tylko teraźniejszość i przeszłość. Tak więc z perspektywy czasu znając nasza teraźniejszość możemy spróbowac ocenić jak przeszłość ( którą znamy) mogła/miała wpływ na nasza teraźniejszość. Nie jest to  konstatacja zaskakująca, bo w nauce np: psychologii taką metodę się stosuje, aby ustalić jak zdarzenia z naszego dzieciństwa wpłynęły na nasze życie dorosłe.
30 lipca 2014, 14:32
Po pierwsze dyskutujemy tutaj z poziomu wiary i religii, a nie psychologiii. Wtrącanie jakiś psychologicznych wywodów do kwestii dotyczącej wyłącznie wiary (współżycie przed ślubem ) jest przykłądem braku argumentów. Po drugie - przez pierwsze 8-9 lat w małzeństwie to naprawdę wiele sie dzieje (rodza sie dzieci, ich przedszkole i szkoła) i szukanie przyczyn różnych problemów w tym, ze nie zachowało sie czystosci przed słubem jest łatwą droga ucieczki przed faktycznymi problemami bieżącego życia. Po trzecie - ktoś o słabej wierze mógłby wręcz uważać niektóre wydarzenia za swoistą karę za grzechy popęłnione przed śłubem. Co oczywiscie stoi w sprzeczności  z wiarą w miłosierdzie wytażone poprzez sakrament pojednania. Po czwarte - sa oczywiste konsekwencje współżycia przed ślubem, czyli grzechu wobec Boga. Pytanie czy za inne grzechy popełnione w młodości też tak siebie winimy i też wielu ciągle podkreśla wpływ odpuszczoncyh już grzechów na dalsze  życie.
T
tak
30 lipca 2014, 23:50
Zadał mi Pan pytanie  cytuję: "Chciałbym poznać w jaki sposób współżycie przed ślubem miało by wpływ na małżeństwo o stażu 8-9 lat. " Odpowiedziałem Panu tak jak to ja widzę. Dalsze przepychanki słowne mnie nie interesują.
P
Potwór
30 lipca 2014, 10:38
Biblia jest księgą, która ma w sobie wiele sprzeczności. Poza tym, każdy ma takiego Boga w sercu, jakiego sam sobie wyobrazi, jeżeli ktoś uważa, że jest on surowym i bezwzględnym sędzią to i tak będzie go później oceniać sam Bóg. Jeżeli ktoś uważa Boga za miłosiernego, kochającego, wspaniałego i przede wszystkim za sprawiedliwego to właśnie taki będzie. Kocha każdego z nas niezależnie od tego, czy swą miłość okaże przed ślubem, czy nie. Ślub to TYLKO papierek. Nie pozdrawiam wszystkich pseudo-katolików, którzy są tutaj tacy anty seks przedmałżeński a sami popełniają na co dzień pełno innych grzechów. No ale przecież to tylko przedmałżeński seks to grzech, który się liczy. ;)
T
tak
30 lipca 2014, 13:00
Ponieważ nie ma Pan  pojęcia co robią wszyscy katolicy , którzy nie popierają seks przedmałżeński, czyli popełnianie grzechu cudzołóstwa, niemiłosiernie gwałci Pan swoje sumienie wymyślając Boga, który Panu na wszystko pozwala. Zgadza się, gdy Pan stanie z Nim oko w oko wszystko będzie jasne. Oby nie za póżno. Pana przemyślenia, że taką miarką Bóg będzie nas mierzył jaka my sądzimy swoje własne   czyny jest śmieszna. To nie Pan Bóg się do nas dostosowuje tylko my musimy respektować Jego nakazy, jeżeli chcemy po śmierci pójść do nieba.  Pan  wymysł, że Pan Bóg się do nas dostosowuje ma takie konsekwencje, że jeżeli ja bezkrytycznie wszystko przyjmuję to Pan Bóg też będzie wobec mnie bezkrytyczny. Czyli Pan Bóg jest całkowicie zależny od nas. PO prostu nas naśladuje. Więc po co Dekalog?
P
Potwór
30 lipca 2014, 15:18
Jest Pan śmieszny, ponieważ nie rozumie Pan ani słowa z mojej wypowiedzi. Nigdzie nie jest napisane, że wymyślam sobie Boga. Dekalog to tylko wskazówki, nie zasady życia i jest to mówione już od kulkunastu wieków i, zaskocze pana bardzo, mówili to ci, którzy w tym momencie są okrzyknięci świętymi. Nie jest przypadkiem tak, że Bóg kocha nawet tego, kto się odwróci od niego, ale zrozumie swój błąd? Tak samo jest z chodzeniem do kościoła. Mogę się modlić sam, bez żadnych ludzi, świadków, a Bóg to doceni, mimo, że np. nie chodze do kościoła. Przecież to już jest wymysł katolików, że Bóg się gniewa, gdy ktoś do kościoła nie chodzi, ba, niech chodzi, ale czy sie tam modli? Większość tylko siedzi i gapi się w sufit.  Jeszcze jedno. To, że osoba współżyje przed ślubem oznacza, że ma w przyszłości oczekiwać na tzw karme albo kare od Boga?
A
Arni
30 lipca 2014, 18:52
Dokładnie bóg jest taki jak sobie go kto wymyśli. Każda z religii (prawie) istniejących na Ziemii wymyśliła sobie jakiegoś boga. Ludzie wymyślają sobie i wierzą w tkich bogów jakich potrzebują.
M
Mat
30 lipca 2014, 19:07
Jeśli ślub to tylko papierek, to po co w takim razie kapłani maja święcenia, wystarczy skończyc teologie i ubrac sutanne. To jest sakrament, widzialny znak łaski samego BOGA! nie mozna tego spłycac do papierka. 
P
Potwór
30 lipca 2014, 23:16
Dokładnie, jest to TYLKO papierek, który nic nie zmienia, a czasami może nawet wszystko zniszczyć :/
P
Potworzyca
31 lipca 2014, 01:55
Jeżeli chodzi o gwałcenie to niezrównanymi mistrzami w tym są księża-pedofile. Ciekawe, że takie przepełnione hipokryzją dupki, "tak" bardzo roztkliwiają się i rozwodzą nad "gwłaceniem sumienia" poprzez seks przedmałżeński, a jak klechy gwłacą dzieci a Watykan i episkopaty poszczególnych krajów ukrywały przez dziesiątki lat, jeszcze do niedawna, gwałcicieli i w sposób systemowy tuszowały te przestępstwa postępując zgodnie z tajną instrukcją: [url]http://www.vatican.va/resources/resources_crimen-sollicitationis-1962_en.html[/url]
T
tak
1 sierpnia 2014, 20:51
Ograna śpiewka a nie żaden błysk intelektu
K
kaska
19 sierpnia 2014, 22:42
plujesz jadem na 2 metry
Z
Zour
25 lipca 2014, 11:54
Lepiej ta strona zrobi, jak usunie ten artykuł. W końcu to jest serwis katolicki, a nie ateistyczny.
L
labla
30 lipca 2014, 10:59
A co ma do tego ateizm? Tacy z was katolicy a nawet nie wiecie czym jest ateizm xD
I
isia
25 lipca 2014, 01:45
hasło, które trzeba wpisać z obrazka, aby mój komentarz był przyjęty. Czy to tak trudno zgadnąć? ach tak, wybacz blondynce, której pokazuja się cyferki do wpisania, np teraz 740 W sprawie  Pani przypadłości płciowej- no comments ach, nabawiłam się przez Ciebie, bo tytułujsz mnia na zmianę panem/panią i mnie się obie płcie wymieszały ;-)
W
wrt
24 lipca 2014, 23:58
jak wsytąpić z KK: http://wystap.pl/
S
Szczery
25 lipca 2014, 08:52
Reklama konkurencji? Za to się płaci. Nie musi być na tacę. Proponuje wpłatę albo na konto deon.pl, albo katolickiej fundacji charytatywnej.
M
Majka
25 lipca 2014, 09:29
Widzę, że mamy tu zwolennika Pana Palikota. Nieładnie, tak na katolickim portalu...
S
sakol
30 lipca 2014, 00:49
a może księdzu w tyłek?
S
Szczery
30 lipca 2014, 01:09
W Ruchu Palikota jest jeden ksiądz. Do dzieła! Oni tam lubią takie rzeczy. Najpierw w tyłek,  a później w ucho.
1
157
24 lipca 2014, 09:20
Też mnie to razi: na swiecie dzieje się tyle zła, ludzie mają tyle potrzeb duchowych i wszelkiego innego rodzaju, jest tyle sposobności do służenia słowem i niesienia dobra, a na Deonie głównie i przede wszystkim seks, seks, seks i seks.
A
AgS
30 lipca 2014, 20:14
Nie wpisuj "seks" w wyszukiwarce, to go nie będziesz widział!
1
157
19 sierpnia 2014, 07:56
Mam internet od 12 lat i ani razu nie wpisałam "seks" w wyszukiwarce. Za to znajduję go w obfitości na deonie.
N
nie
24 lipca 2014, 08:09
Jeszcze ciekawsze świadectwo dał nieżyjący ks. prof. Irek. Chyba, że jego syn powstał niepokalanie...
K
klockihamulcowe
24 lipca 2014, 03:34
Może byście tak, drodzy ojczulkowie księża, sami popisali takie świadectwa jak wyżej: "jestem gejem"; "jestem pedofilem"; "mam kochankę/kochanki"; "mam nieślubne dzieci".
P
prądownica
24 lipca 2014, 07:47
"głosowałem na liberałów"
I
isia
23 lipca 2014, 23:49
WSkutek pomyłki napisałem raz tak a drugi raz hasło. Ale tak ja pod[pisuję się tak a raz zdrzyło mi się ~erdsedata Serve a to hasło to do czego? ;-) Gorzej, że równiez w skutek pomyłki jestem... hermafrodytą ( już sobie daruj to pan/pani - taki zwyczaj w internecie, ze można się tykać i nie jest to... cudzołóstwo) isia
T
tak
24 lipca 2014, 10:24
hasło, które trzeba wpisać z obrazka, aby mój komentarz był przyjęty. Czy to tak trudno zgadnąć? Nie ma w tym żadnego podstępu ani dwuznaczności. W sprawie  Pani przypadłości płciowej- no comments
I
isia
23 lipca 2014, 13:50
Mat. 5:28 Biblia Warszawska: A Ja wam powiadam, że każdy kto patrzy na niewiastę i pożąda jej, już popełnił z nią cudzołóstwo w sercu swoim. Biblia Tysiąclecia: A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa. Biblia Gdańska: Aleć Ja wam powiadam: Iż każdy, który patrzy na niewiastę, aby jej pożądał, już z nią cudzołóstwo popełnił w sercu swojem. Każdy, czyli mąż też. Chyba, że zakres pojęcia "niewiasta', "kobieta" nie obejmuje żony. A z czego wynika zakaz masturbacji, czyż nie z VI przykazania: "Nie cudzołóż"? A skoro tak, skoro można (znaczy się jest taka możliwosć) "cudzołozyć" z samym sobą, to tym bardziej z własną żoną/mężem! Czy przedmiotowe, instrumentalne traktowanie współżycia w małżeństwie nie jest cudzołóstwem (sensu largo)?
ES
erdsedata Serve
23 lipca 2014, 14:13
Może Pani ma rację a mnie brakuje wyobraźni: na czym polegałoby cudzołóstwo z własna żoną?
T
tak
23 lipca 2014, 14:15
Może Pani ma rację, a mnie brakuje wyobraźni. Ale na czym polegałoby cudzołóstwo z własną żoną?
I
isia
23 lipca 2014, 16:21
@erdsedata Serve vel tak Szóste przykazanie ("nie cudzołóż") stoi na straży miłości czystej i nierozerwalności małżeństwa. Zakazuje posługiwania się popędem seksualnym w sposób egoistyczny, bez liczenia się z prawem moralnym, naturą tego popędu i dobrem człowieka. Osoby związane małżeństwem są wezwane do życia w czystości małżeńskiej. Grzeszne jest współżycie w małżeństwie, jeśli nie wypływa z miłości. „Płciowość, przez którą mężczyzna i kobieta oddają się sobie wzajemnie we właściwych i wyłącznych aktach małżeńskich, nie jest bynajmniej zjawiskiem czysto biologicznym, lecz dotyczy samej wewnętrznej istoty osoby ludzkiej jako takiej. Urzeczywistnia się ona w sposób prawdziwie ludzki tylko wtedy, gdy stanowi integralną część miłości, którą mężczyzna i kobieta wiążą się z sobą aż do śmierci” (Jan Paweł II, adhort. apost. Familiaris consortio, 11). (KKK 2361) Wykroczeniem przeciwko miłości są wszystkie formy współżycia z drugą osobą, które nie liczą się z jej dobrem, np. stosunki małżeńskie pozbawione szacunku do współmałżonka, poniżające go, wywołujące w nim wyrzuty sumienia itp. Dzieje się tak wtedy, gdy jeden ze współmałżonków dąży do własnej przyjemności nie mając na uwadze prawdziwego dobra drugiej osoby. Choć samo doznawanie przyjemności nie jest grzechem, to jednak może skłaniać do zachowań grzesznych, w celu jej doznawania.
UW
uprzejmie wyjaśniam
23 lipca 2014, 21:59
Cudzołóstwo z własną żoną jest kiedy śpią ze sobą, ale w cudzym łóżku. To jest dość powszechne np na wakacjach albo weekend u znajomych.
T
tak
23 lipca 2014, 22:04
WSkutek pomyłki napisałem raz tak a drugi raz hasło. Ale tak ja pod[pisuję się tak a raz zdrzyło mi się ~erdsedata Serve
I
isia
23 lipca 2014, 00:38
A gdzie ja nazwałam gwalt cudzołóstwem, gdzie zrównalam te czyny? Przekręcasz moje słowa, a potem sam z nimi dyskutujesz, o ile uznasz, że na to zasługują. Gmatwasz, plączesz, piszesz 3 po 3. "oczywiscie gwałt popełniony na osobie nie związanej z inną osobą jest też cudzołóstwem" - czyli według Ciebie to związek pomiedzy ofiarą i sprawcą gwałtu determinuje zakwalifikowanie tej zbrodni jako cudzołóstwa? Ciekawa koncepcja!
B
borsuk
23 lipca 2014, 11:41
isiamarianna 
T
tak
23 lipca 2014, 13:03
Napisała Pani w związku z tym , że napisałem, że w małżeństwie nie można cudzołożyć z własną żoną następującą opinię: „Nie może cudzołożyć maż z żoną? Ach, tak rozumiem: mają przeciez wspólne łóżko :) Ale z drugiej strony skoro już samo pożądliwe spojrzenie jest cudzołóstwem, to dlaczego nie? On ją pożąda w sposób perwersyjny, niegodziwy, czy nie cudzołoży? A może uważasz , że w małzeństwie nie może być równiez gwałtu, boc to przeciec sakrament i powinnośc trzeba oddawać?” Zatem proszę nie mieć do mnie pretensji , ponieważ Pani zasugerowała możliwość, ze gwałt w małżeństwie może być cudzołóstwem. Następnie zarzuciął mi Pan, cytuję: „"oczywiscie gwałt popełniony na osobie nie związanej z inną osobą jest też cudzołóstwem" - czyli według Ciebie to związek pomiedzy ofiarą i sprawcą gwałtu determinuje zakwalifikowanie tej zbrodni jako cudzołóstwa? Ciekawa koncepcja! Niepotrzebnie przekręca Pani moje intencje. Wszak napisałem: „Tak więc nie widzę pwodów aby nazywać gwałt cudzołóśtwem a nie gwałtem. Oczywiście gwałt popełniony na osobie nie związanej z inną osobą jest też cudzołóstwem, ale określenie gwałt oddaje wierniej sytuację. Podobnie "morderstwo" i "złamanie prawa" .Morderstwo jest złamaniem prawa. Jednakże użycie słowa "morderstwo" precyzyjnie określa co zaszło. Gwałt oczwyscie może zajść w małżeństwie patologicznym.” Chodzi o to, że nie ma sensu nazywać gwałt cudzołóstwem, co jest określeniem mniej oskarżającym niż słowo gwałt. Gwałt bezwzględnie dyskredytuje gwałciciela. Cudzołóstwo nie aż tak. Przecież to takie oczywiste.
I
isia
22 lipca 2014, 16:22
 jeżeli mężczyzna pożądliwie popatrzy na na kobietę już z nią cudzołoży. Nie ma tam mowy o tym, że ten mężczyzna musi być mężem , albo narzeczonym. to znaczy, że jak mężczyzna popatrzy pożądliwie na swoją sakramentalną żonę (kobieta!) to też cudzołoży? A czy kobiety mogą patrzec pożadliwie na mężczyzn, bo nie ma o tym nic w Biblii?
T
tak
22 lipca 2014, 18:47
Gdyby Pani przez chwilę pomyślała to nie napisałaby Pani takich niedorzeczności. Przecież mąż z żoną nie może cudzołożyć. W małżenstwie się nie cudzołoży . Inaczej nie byłoby małżeństwo sakramentem lecz grzechem. Naprawdę Pani tego nie rozumie.  Ta osoba , która nacisnęła zielone też nie rozumie. Co do drugiej sprawy, to chyba Jezus Chrystus bardziej ufał kobietom niż mężczyznom i nie podejrzewał je o takie zberezieństwa. Jednakże kobietom może zdarzyć się grzech cudzołóstwa tak jak mężczyznom.
I
isia
22 lipca 2014, 23:37
Nie może cudzołożyć maż z żoną? Ach, tak rozumiem: mają przeciez wspólne łóżko :) Ale z drugiej strony skoro już samo pożądliwe spojrzenie jest cudzołóstwem, to dlaczego nie? On ją pożąda w sposób perwersyjny, niegodziwy, czy nie cudzołoży? A może uważasz , że w małzeństwie nie może być równiez gwałtu, boc to przeciec sakrament i powinnośc trzeba oddawać? Skoro Jezus bardziej ufał kobietom, czemu dobrał sobie do towarzystwa (na uczniów) 12 facetów? Czy był męskim szowinistą?
T
tak
22 lipca 2014, 23:53
Nie ma sensu mylić pojęć, albo różnym zachowaniom nadawać te same pojęcia. Tak więc nie widzę pwodów aby nazywać gwałt cudzołóśtwem a nie gwałtem. Oczywiście gwałt popełniony na osobie nie związanej z inną osobą jest też cudzołóstwem, ale określenie gwałt oddaje wierniej sytuację. Podobnie "morderstwo" i "złamanie prawa" .Morderstwo jest złamaniem prawa. Jednakże użycie słowa "morderstwo" precyzyjnie określa co zaszło. Gwałt oczwyscie może zajść w małżeństwie patologicznym.  Myślę, że w "pożądliwym spojrzeniu" nie tyle chodzi o spojrzenie, ile o zaakceptowane chęci. Po prostu jeżeli ktoś zdecydował się na seks z daną osobą, ale warunki mu przeszkodziły w realizacji tego poragnienia to tak jakby ten stosunek odbył, ponieważ dał sobie przyzwolenie, już się zdecydował.  Resztę Pani uwag pomijam bo nie mają żadnej wartości.
JW
JUdyt Wojująca
22 lipca 2014, 09:39
Moze Pani dziekowac Bogu za ta milosc, ale moim zdaniem dopiero kiedy odejdziecie od oltarza po zlozeniu przysiegi malzenskiej (no oczywiscie jesli uzyskanie od Boga blogoslawienstwa cokolwiek dla Was znaczy). Do tego momentu nic nie jest pewne. Chcialam jeszcze odniesc sie do komentarzy Pani ktora jak twierdzi stworzyla szczesliwa rodzine z czlowiekeim z ktorym przed slubem wspolzyla. Nie twierdze ze tak nie moze byc. Prosze jednak zwrocic uwage na proporcje takich przypadkow jak Pani w stosunku do innych nie konczacych sie tak pieknie: niechciane ciaze, zabijanie nienarodzonych dzieci, choroby przenoszone droga plciowa, dziewczeta ktore uwierzyly w "milosc" swojego chlopca, ktora pozniej okazala sie zwykla chucia i zostaly porzucone w cieniu ogromnego zawodu, wstydu i upokorzenia. Madrosc Boga daleko wykracza poza nasze rozumienie, ale na szczescie jesli chcemy mozemy jego intencje odczytac. Boze przykazania tez nie maja na celu bezsensowne uprzykrzanie zycia ludziom, ale chronienie ich przed nieszczesciem. Prosze sobie wyobrazic sytuacje, kiedy dziecko prosi mame o noz do zabawy, ale matka nie pozwala, aby sie nie skaleczylo - tak?. Jesli jednak dzecko wezmie noz, to byc moze uda mu sie uniknac rany, co jednak nie oznacza ze zabawa nozem jest bezpieczna - Czy taka analogia jest zrozumiala?????????
M
Maria
22 lipca 2014, 10:14
Dla Ciebie jak widać nie. 11 Kobieta niechaj się uczy w cichości z całym poddaniem się. 12 Nauczać zaś kobiecie nie pozwalam4 ani też przewodzić nad mężem lecz [chcę, by] trwała w cichości. 13 Albowiem Adam został pierwszy ukształtowany, potem - Ewa. 14 I nie Adam został zwiedziony, lecz zwiedziona kobieta popadła w przestępstwo. 15 Zbawiona zaś zostanie przez rodzenie dzieci; [będą zbawione wszystkie], jeśli wytrwają5 w wierze i miłości, i uświęceniu - z umiarem. Maria
JW
Judyt Wojująca
22 lipca 2014, 15:37
Nie widze zwiazku odpowiedzi z moim postem. Prosze najpierw przeczytac, pozniej komentowac. Aha i jeszcze dobrze jest podawac cale odnosniki, bo ciezko odnalezc cytowane frazy.
K
kammillus
29 lipca 2014, 21:48
Między powiedzeniem papa przed a po ślubie jest bodajże 600 zł różnicy (wg prawa cywilnego) ;) Także radziłabym nie być naiwnym z tą pewnością ;) Nie tylko chłopcy odczuwają "chuć" (czyli pociąg seksualny). Kobiety także, radzę o tym nie zapominać. I mają prawo swoje potrzeby zaspokajać, w granicach obowiazującego prawa (państwowego, bo ono jest najważniejsze). 
JW
JUdyt Wojujaca
30 lipca 2014, 22:51
Jeny, jacy Wy ludzie stajecie sie  z biegiem czasu coraz bardziej ograniczeni moralnie. Zamiast rozwijac sie duchowo, to karlowaciejecie. POciag seksualny jest jednymz popedow nad ktorymi trzeba panowac. A jesli np nie umiem sie ograniczac i przyjdzie mi ochota trzepnac kogos w czerep, to rozumiem ze tez moge sie wytlumaczyc, ze taki mialam poped i nie moglam go stlamsic, bo mialabym problemy emocjonalne, psychiczne i nei wiadomo jeszcze jakie, hehehhe. Ale smieszni ludzie jestescie. W imie WOLNOSCI totalnie zniewalacie sie swoimi zachciankami. Oj zal mi WAS, Wy wielce inteligentni, ale totalnie plytcy i bez charakteru. Co do prawa, to ni e trzeba glebokiej analizy aby dostrzec ze opiera sie on na 10 punktach, ktore kiedys dawno niejaki MOjzesz otrzymal od Pana Naszego Boga Najwyzszego, znaczy sie na dekalogu. Tak wiec prawo panstwowe wywodzi sie z Bozego.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
21 lipca 2014, 23:17
@tak do @Sylwia 18:34:47 | 2014-07-18 „Tak czczę i wielbię. Te zacytowane teksty ze Starego Testamentu rzeczywiście mówią o udziale Boga w osiedleniu na ziemiach , które Bóg obiecał Izraelowi. Też nie moge sobie do końca z nimi dać radę, ale na podstawie Pisma , a przede wszystkim ofiary Jezusa Chrystusa wiem, że Bóg jest miłością, wierzę, że to co robi , robi z miłości do człowieka.” Wyroki Boga wydawane na narody mają przeważnie charakter kary wychowawczej. Zguba jest sprowadzana, gdy zawodzą wszystkie użyte przez Boga środki perswazji. Egipcjanie potrzebowali aż dziesięciu straszliwych plag, by zgodzić się z wolą Boga i wypuścić Izraelitów z niewoli, a po ich wyjściu ścigali ich aż do morza. Największą obrzydliwością dla Boga jest bałwochwalstwo. Najbardziej karane jest trwanie w nieustępliwym, zatwardziałym bałwochwalstwie, które i dzisiaj jest niestety zjawiskiem bardzo nasilonym. O postępowaniu Boga wobec narodów i Jego wyrokach można przeczytać w Księdze Mądrości w rozdziale 12 (Mdr 12).
T
tak
22 lipca 2014, 00:16
Dziękuję
T
tak
22 lipca 2014, 10:07
Przeczytałem i jeszcze raz dziękuję. Teraz wszystko jest jasne. Ale wiesz Agnes co w tym wszystkim jest zadziwiające?  Sylwia, obrażając Boga, wręcz Go wyzywając, poruszyła problem z którym miałem kłopoty. Oczywiście Księgę Madrości czytałem, ale wtedy tych słów nie rozumiałem właściwie, nie kojarzyłem. Dzięki dyskusji na tym forum , dzięki atakom Sylwii, a teraz dzięki Tobie , przeczytałem po raz trzeci ten  tekst i wszystko stało się jasne. Świetny przykład jak nawet zło, niechcący czyni dobro. Jeszcze raz dziękuje.
M
Maria
22 lipca 2014, 10:36
Biedny człowieku! Nie rozróżniasz Światłości - MIŁOSIERDZIA  od bandytyzmu- mściwości I rzekł Pan do Mojżesza: Zbierz wszystkich naczelników ludu i wbij ich na pal przed Panem w słońcu, a odwróci się płomienny gniew Pana od Izraela.
M
Maria
22 lipca 2014, 10:45
tak i AGNES to ten sam typ. Chory typ jak widać.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
22 lipca 2014, 22:19
Czytam ostatnio proroków (pierwszy raz). Grzech bałwochwalstwa (będącego korzeniem wszelkiego zła) i wychowawczych kar zajmują w ich księgach niezwykle wiele miejsca. Zadziwiające jest to, że ludzi nic nie uczą te historie. Są tak samo grzeszni i krnąbrni jak przed wiekami, bo nie przechowują pamięci o nich. Miłość, miłosierdzie i zbawienie Jezusa Chrystusa też mają w pogardzie. Na szczęście jest jeszcze miłość i potęga Ducha Świętego, któremu już oprzeć się trudniej. Jedynie w Nim jest jeszcze nadzieja na ratunek dla świata. Nie mogłam trafić przypadkiem na ten właśnie fragment księgi, dokładnie odpowiadający na ostre zarzuty, więc zapewne była to Jego podpowiedź. W Piśmie (niektórzy mówią, że w nas) są wszystkie odpowiedzi. Forum też się czasami do czegoś przydaje, choćby do takiej życzliwej wymiany. Pozdrawiam.
U
Ups...
20 lipca 2014, 22:27
JA JESTEM PRZED SLUBEM I LUBIE UPRAWIAC SEKS!
C
Ciekawski
20 lipca 2014, 22:52
Cichodajka czy jawnogrzesznica?
U
Ups
21 lipca 2014, 21:59
Cichodajka, jawnogrzesznica? Nazywaj to jak chcesz, ja czerpie z zycia jak najwiecej sie da. Uprawiam seks z moim chlopakiem chciaz nie jestesmy malzenstwem i tego nie zaluje.
A
AP
22 lipca 2014, 01:40
To złudzenie, że czerpiesz z życia jak najwięcej się da uprawiając regularny seks przed ślubem, ponieważ nie wiesz jak to jest dokonywać innych wyborów. Zarówno tych bliższych czystości jak i tych w przeciwną stronę. Dlaczego? Ktoś inny powie, że uprawiając seks tylko ze swoim partnerem mocno się ograniczasz, że czerpanie z życia jak najwięcej to seks ze swoim chłopakiem, kolegą chłopaka, wujkiem chłopaka i kolegą brata. Oprócz tego nowocześnie, z nieznajomymi, przecież nie takie aplikacje już powstały na telefon. Co Cię powstrzymuje przed ich używaniem? Chyba nie opinia proboszcza? Innymi słowy ciesze się z tego, że jesteś częściowo "zindoktrynowana" katolicką nauką i mocno się ograniczasz. Mam także nadzieje, że uda Ci się w końcu zrozumieć i żałować bo bez tego spowiedź nie będzie ważna. Adrian
T
tak
22 lipca 2014, 10:09
To już Twój problem. Każdy odpowiada za siebie.
K
koko
20 lipca 2014, 21:44
Powiedz to księdzu podczas spowiedzi on Ci odpowie na Twoje pytania...nie koniecznie w sposób jaki oczekujesz.
Monika Tomalik
20 lipca 2014, 19:47
"Jan Paweł II. Był dobrym chrześcijaninem. To była postać, to był ktoś wielki, świat się z nim liczył. Ale spójrzmy na nasze Polskie podwórko. Świat się z nim liczył? Na mnie zrobiło wrażenie opowiadania bliskich współpracowników papieża, którzy mówili, jak papież był zdruzgotany w 1995 roku, kiedy Polacy wybrali Kwaśniewskiego na prezydenta. Albo jak papież słuchał o statystykach moralnych, które napływały z Polski: rozwody, demoralizacja, jakie Polacy filmy najczęściej oglądają. To jest głos naszego społeczeństwa, mówiący, jak ważny był dla nas Jan Paweł II. Jest ważność maskotki i jest ważność spraw, z których się ma chleb. Może ktoś z Państwa ma maskotkę, swojego misia z dzieciństwa i go trzyma na półce. Jak nieraz nie ma co robić, to się patrzymy na misia i sobie myślimy, jaki to piękny miś, jak skarb. Ale gdyby ktoś zadzwonił w tym momencie i powiedział, żebyś pojechał do banku, bo ci ktoś kartę ukradł i musisz natychmiast zablokować konto, to misio poleci natychmiast na bok. Przepraszam za porównanie, ale mi się wydaje, że dla wielu ludzi Jan Paweł II jest taką bardzo cenną maskotką. Ale jak przychodzi do wyboru: antykoncepcja tak czy nie, mieszkać z chłopakiem przed ślubem czy nie... Janie Pawle, sorry, spadaj". Ks. Piotr Pawlukiewicz
T
tak
20 lipca 2014, 13:40
Sylwio, mam niejasne przeczucie, że  nie walczysz o Autorkę lecz o siebie. Gdyby zechciało Ci się przeczytać przynajmniej Ewangelię, już nie marzę o Katechizmie Kościoła Katolickiego to wiedziałabyś skąd wiemy co jest grzechem. Tam jest to jasno napisane. Ale spróbuję Ci to jeszcze raz wytłumaczyć. Załóżmy, że masz sympatię. Chodzicie ze sobą parę miesięcy i decydujesz się na  seks z nim. Bóg tego zabronił. Uważam , że zabronił tego ze względu na nasze dobro a nie przez złośliwość. Bo rozpoczęcie współżycia seksualnego pociąga za sobą wiele  bardzo poważnych rzeczy. Po pierwsze, szalenie angażuje biologicznie wobec tego  nie masz okazji aby dobrze poznać Twego chłopaka z wielu innych stron. Jest Ci z nim pod względem seksualnym OK , więc nic więcej nie trzeba. Zresztą jemu z Tobą też jest dobrze więc się stara. Jednakże po jakimś czasie fascynacja seksem mija i nagle może się okazać, że ten facet jest nieciekawym egoistą, albo zbyt rozrywkowy, albo nudny, albo robi coś co Cię wkurza itd. Gorzej gdy tego odkrycia dokonasz po ślubie. Może to źle wpłynąć na Twoje małżeństwo.  Udany seks mógł przeszkodzić Ci zobaczyć całą prawdę o Twoim facecie.  Para, która nie jest małżeństwem rzadko kiedy jest gotowa na przyjęcie potomstwa. Na ogół dziecko w takim związku jest katastrofą. Aby tej katastrofy uniknąć pary stosują środki antykoncepcyjne. Zatem jeden grzech pociąga następny, bo zgodnie z nauka Kościoła stosowanie tych środków jest grzechem.  Jednakże jak wiadomo nie zawsze są one skuteczne , albo pod ręką.  Możesz zajść w ciążę.
T
tak
20 lipca 2014, 13:36
cd Niechciana ciąża wywołuje różne skutki. Np.: postanowienie o małżeństwie. Dobrze jeżeli akurat małżonek jest wspaniałym człowiekiem  na całe życie, ale nie zawsze tak jest. Czyli wychodzisz za mąż z musu a nie z miłości, albo tylko z miłości. Ale jest możliwy i drugi wariant tzn. że ciąża rozwala Ci Twoje plany i ambicje zawodowe, jest absolutnie z różnych powodów nie na czasie. Decydujesz się na aborcję. Straszny grzech za który rozgrzeszyć może jedynie biskup, albo małe grono uprawnionych księży. Sama przeżywasz dramat, chyba, że jesteś bez serca.  Inna ścieżka: przekonujesz się po tych doświadczenia, że Twój partner w tych wszystkich tarapatach nie zdał egzaminu. Rozchodzicie się. Spotykasz wspaniałego człowieka, bardzo go kochasz, chcesz mieć z nim dziecko, duchowo dojrzewasz, otwierają ci się oczy na to co źle zrobiłaś. Ale  chociaż teraz byś chciała, nie możesz wziąć ślubu kościelnego ( jeżeli wzięłaś pochopnie wcześniej z powodu ciąży), pokazuje się, że wskutek wcześniejszej aborcji albo i konfliktu krwi nie możesz już mieć dziecka, albo urodzi się niepełnosprawne, nie możesz przystępować do komunii świętej itd.  Popatrz zaczęło się od „niewinnego” myślenia, że miłość pozwala na wszystko i że Bóg nie ma racji,  a MOŻE  ALE  NIE  MUSI skończyć się wieloma tragediami. I dlatego aby do tych tragedii nie doszło Bóg nam radzi:  „nie cudzołóż”. Jak widzisz to jest w Twoim najlepszym interesie. Jeżeli istnieją takie możliwości jak wyżej opisałem to po co ryzykować? Seks po ślubie chroni Cię przed  tymi , które wyżej opisałem.
M
Marianna
20 lipca 2014, 16:17
pokazuje się, że wskutek wcześniejszej aborcji albo i konfliktu krwi nie możesz już mieć dziecka, albo urodzi się niepełnosprawne, Możesz rozwinąć tę myśl?
T
tak
20 lipca 2014, 18:31
Są tu trzy sprawy: -"wcześniejszej aborcji" nie chodziło mi o wczesną lub późną aborcję , lecz o aborcję dokonaną uprzednio np: w innym związku, - być może się myle, ale pamiętam badania naukowe , które potwierdzały, że aborcja może spowodować bezpłodność, - znam osobiście przypadek koleżanki, która zaszła w ciążę z kimś, dokonała aborcję a potem wyszła za mąż i zaszła w ciążę . Ginekolog jej powiedział, że wskutek konfliktu, być może nie krwi, być może genów , nie wiem  bo się na tym nie znam , ale na pewno użyto terminu konflikt odradzono jej staranie się o następne dziecko, bo ciąża może być zagrożona , albo dziecko niesprawne.
M
Marianna
20 lipca 2014, 18:53
Wypowiadasz się na temat, o którym masz mgliste pojęcie. Owszem istnieje cos takiego jak konflikt serologiczny. Zdarza się kiedy matka jest owego czynnika pozbawiona (Rh-) a dziecko go ma (Rh+). Przy czym problem reakcji przeciwciał pojawia się dopiero w drugiej lub nastepnych ciążach. Wspólczesnie od kilkudziesieciu lat takiego zagrożenia nie ma, bowiem kazda kobieta mająca grupe krwi Rh- w 28 tyg. ciąży i po porodzie ma podawaną immunoglobulinę. Konflik grnów to pojecie basniowe, w realu nie istnieje. Mam do Ciebie prosbę na przyszłość: zanim coś napiszesz, bądź łaskaw sprawdzić stan faktyczny.
T
tak
20 lipca 2014, 22:07
Te połajanki mi się nie należą, bo dyskutujemy tu nie o medycynie tylko o seksie pozmałżeńskim i jego skutkach. Gdybyśmy dyskutowali o ginekologii słowem bym sie nie odezwal. Widzę, że  prawdopodobnie zna się Pani na dziedzinie  o której Pani pisze. Skoro z konfliktem serologicznym już sobie poradzono to bardzo dobrze. Zdaje się, że Pani nie neguje szkodliwego wpływu aborcji na zajście w ciążę. Zatem pozostałe uwagi z mojego komentarza powyżej są prawdziwe.
M
Marianna
21 lipca 2014, 07:43
Jeżeli dyskutujemy o seksie przedmałżeńskim i o moralności, to wtręty dotyczące skutków medycznych pewnych działań nie powinny być argumentem. A jednak ich użyłeś. Po co?
T
tak
21 lipca 2014, 10:55
No przecie z to wynika z mojego wpisu powyżej. Seks pozamałżeński bardzo często sprzyja aborcji.
M
Marianna
21 lipca 2014, 15:35
W Polsce? Skąd takie dane? Przecież w Polsce nie można wykonywać aborcji na życzenie.
T
tak
21 lipca 2014, 21:30
To nie jest uczciwa dyskusja, tylko próba udowodnienia swojej racji za wszelką cenę. Przecież w Polsce i na całym swiecie dokonuje się aborcje, w Polsce być może nie na życzenie, ale czy te inne sie nie liczą? Są statystyki, są badania naukowe. Wiadomo ile aborcji oficjalnie i zgodnie z prawem się robi i robiło. Oj nieładnie
M
Marianna
22 lipca 2014, 09:50
Wg Ciebie uczciwa dyskusja byłaby wtedy, kiedy nie zadawano by Ci niewygodnych pytań. Idąc tokiem Twojego myslenia, mówisz o gwałtach i kazirodztwie jako seksie pozamałżeńskim, bo tylko wtedy można dokonac legalnej aborcji. A trzeci przypadek (wady letalne płodu, zagrożenie życa matki) zdarza się również w związkach małzeńskich. Gubisz się. Jeśli nie umiesz uzasadniać swoich tez, to ich po prostu nie uzywaj w dyskucji.
J
jacek
22 lipca 2014, 10:14
Załóżmy, że jesteś naukowcem, specjalistą od toksykologii. Zostałaś zaproszona na przyjęcie do domu swoich znajomych. Zwiedzasz kolejne pokoje. W jednym z nich zaintrygowała cię substancja na talerzyku. Chcesz jej spróbować, ale słyszysz z tyłu głos małego dziecka znajomych: niech Pani tego nie dotyka, mama mówi, że to trucizna. Weryfikujesz jego wiedzę i zadajesz niewygodne pytanie: Dziecko, czy ty w ogóle masz pojęcie, co to trucizna? Odpowiada: Tak, to takie straszne czerwone ziarenka. Wybuchasz śmiechem. Powyższe to nie mój przykład, to opowiadanie Lewisa. Zadawanie niewygodnych pytań to nie jest droga do prawdy, tylko do udowodnienia człowiekowi, że nie wszystko wie. Jeśli chodzi o choroba hemolityczną noworodka, to masz rację, może się zdarzyć zarówno w małżeństwie, jak i poza nim. Nie dotyczy to natomiast chorób przenoszonych drogą płciową. W kraju, w którym dostępność środków antykoncepcyjnych i prezerwatyw, dostępność usług medycznych jest największa, a podejście do seksu chyba najbardziej liberalne na świecie, czyli w USA, liczba zarażeń tymi chorobami, jest proporcjonalnie największa. W tym kontekście małżeństwo, pozostające sobie wierne, stanowi również pewną gwarancję zdrowia płciowego w sensie medycznym. "Tak" ma rację, pisząc, że również z medycznego punktu widzenia małżeństwo jest ważne, chociaż nie wie, jak to właściwie wypowiedzieć i uzasadnić. Nie należy wyśmiewać, mądrość uczy, że trzeba dostrzec szerszy kontekst. Trzeba pomóc, a nie niszczyć.
M
Marianna
22 lipca 2014, 11:02
Zwróc uwagę na jedno: to przedmówca pierwszy uzył argumentu, o którym ma nikłe pojęcie i który w tej dyskusji nie musiał byc użyty. Trzeba brać odpowiedzialność za słowa i byc gotowym na ich obronę lub przyznanie się do błędu. A moje działnie jest li tylko wychowawcze. Czyli pomocne :-) Mając na myśli choroby płodu, które umozliwiają aborcję, brałam pod uwagę głównie letalne wady rozwojowe i genetyczne płodu. Za ich powstawanie nie są odpowiedzialne choroby weneryczne. A jesli są, to jest to promil promila takich przypadków.
J
jacek
22 lipca 2014, 12:11
1. Zwróć uwagę, że rozmówca działał w dobrej wierze. 2. Twoje "wychowawcze" działanie jest wyrazem braku skromności i zarozumiałości. 3. Sama musisz tłumaczyć, co miałaś na myśli. 4. Patrzę szerzej, nie skupiam się na "strasznych czerwonych ziarenkach". "Tak" nie musi znać się na tym, co pisze. Znał pewną prawdę (nie cudzołóż) i próbował dojść do uzasadnienia dla tej prawdy. To uzasadnienie jest takie, że z medycznego punktu widzenia, czystość przedmałżeńska i wierność małżeńska gwarantują zdrowie płciowe. Seks przedmałżeński jest tylko wtedy przedmałżeński, gdy kończy się małżeństwem. A na to gwarancji nie ma żadnych. Więc, wracamy do punktu wyjścia: wielu partnerów to większa szansa zachorowania na rozmaite choroby. Tego chyba nie muszę tłumaczyć. 5. To zresztą nie wszystko. Zastanów się dobrze nad wszystkimi społecznymi konsekwencjami rozluźnienia obyczajów w sferze seksu. To tak szeroki temat, że próba skontrowania go przez "jest nam dobrze", jest po prostu żenująca. 6. Pannie powyżej, autorce tego świadectwa, powiem prosto i krótko: poczekajmy ze świadectwami kilkadziesiąt lat. Jestem niemłody. Moje świadectwo jest takie, że z każdego mojego grzechu (czyli świadomego błędu i z mojej głupoty) Bóg wyprowadza dobro. Ale konsekwencje mojej głupoty niestety są zawsze i zawsze muszę je ponieść.
M
Marianna
22 lipca 2014, 14:05
Rozmówca nie działal w dobrej wierze. Usiłował manipulować. Mówił o rzeczach, które nie istnieją (konflikt genów) i o innych, na których kompletnie się nie zna. Kiedy ja pouczam, to zarzucasz mi brak skromnosci i pychę, kiedy wy narzucacia innym, jak maja życ, to się nazywa wskazywanie drogi. Ciekawa optyka, mogłabym powiedzieć, że pełna hipokryzji.
J
jacek
23 lipca 2014, 10:39
Po pierwsze, to Ty twierdzisz, że usiłował manipulować. Zarzucasz mu nieuczciwość, czynisz się sędzią. Znowu pycha. Po drugie, my nie pouczamy. My cytujemy Pismo. Dopóki cytujemy Pismo, to nie my mówimy i nie nam odpowiadasz. Po trzecie, to Ty usiłujesz wcisnąć jakąś własną ciekawą optykę, w której w łóżku nie ma miejsca dla szacunku i miłości, jak to napisałaś w jednym z komentarzy poniżej. Nie ma miejsca dla Boga, "Bóg w Twoje łóżko nie zagląda". Nie moja sprawa, Twoje słowa.  Po czwarte, co do hipokryzji, to dostrzegam ją w Twoim wybiórczym podejściu do wiary i pouczaniu innych o własnej wyższości. Jesteś tak zarozumiała, że jakikolwiek sprzeciw postrzegasz jako atak na Ciebie. 
M
Maria
20 lipca 2014, 12:50
Bardzo Cię proszę, droga Autorko tekstu, abyś również napisała świadectwo w 10 lat po ślubie..., a może wcześniej, gdy Wasza fascynacja sobą "zderzy się" z "szarą rzeczywistością". A już dziś życzę Wam w małżeństwie (słowami ks. Jana Twardowskiego) Bożej pomyślności, czyli..., aby wszystko w Waszym życiu było po myśli Bożej. I budujcie Wasz rodzinny dom na SKALE, którą jest CHRYSTUS. Maria
M
Marianna
20 lipca 2014, 13:02
Moja fascynacja "zderzyła" się z 26 latami małżeństwa, a przedtem 6 latami życia bez slubu, ba! nawet bękarta się dorobiliśmy.  Kochamy się nadal, z kazdym dniem bardziej, uprawiamy seks nadal z takim samym pożądaniem, ale z większym poczuciem bezpieczeństwa, wychowaliśmy mądre dzieci, które swietnie radzą sobie w związkach i w życiu zawodowym. Jesteśmy dla siebie wsparciem, opoką, przyjaciółmi i kochankami. Szarą rzeczywistość łatwiej się znosi jesli istnieje miłość. A seks jest jednym, dla nas równie waznym jak inne, z wyrazów miłości między dwojgiem ludzi.
T
tak
20 lipca 2014, 13:46
co wcale nie znaczy , że tak zalezy robić i że jest to jedyna droga do małżeńskiego szczęścia. A gdzie w tym wszystkim jest moejsce dla Boga? Przeszkadza?
M
Maria
20 lipca 2014, 15:19
Mężczyzna najbardziej między wami wybredny i wypieszczony będzie zazdrościł swemu bratu i umiłowanej swojej żonie, i swoim dzieciom, które jeszcze pozostały, (55) tak iż nie da żadnemu z nich ani kawałka z ciała swoich dzieci, które będzie zjadał, gdyż nic mu nie pozostało w oblężeniu i ucisku, jakim uciśnie cię twój nieprzyjaciel we wszystkich twoich miastach. (56) Kobieta najbardziej między wami wydelikacona i wypieszczona, która nigdy nie próbowała postawić stopy swojej nogi na ziemi, ponieważ była zbyt wypieszczona i wydelikacona, będzie zazdrościć umiłowanemu swemu mężowi i swemu synowi, i córce (57) nawet łożyska, które wychodzi spomiędzy jej nóg, i nawet swoich dzieci, które porodzi, gdyż sama potajemnie zjadać je będzie z braku czegokolwiek innego w czasie oblężenia i ucisku, jakim uciśnie cię twój nieprzyjaciel w twoich miastach. Maria
M
Marianna
20 lipca 2014, 16:11
W przeciwieństwie do Was nie twierdzę, że to jedyna droga do szczęścia. Ale również taka istnieje. Ja rozumiem życie w czystości do ślubu, warunkiem jest chęć obydwu stron, chociaż takiej opcji nie wybrałam. A wy nie rozumiecie, że mogą istnieć inne sposoby niz wasze. Przykre. Bóg jest tam, gdzie jest miłość i szacunek. On do łózka nikomu nie zagląda.
WD
Wujek Dobra Rada
20 lipca 2014, 18:03
Marianno, twój sposób nie jest katolicki. Tyle. Najwyraźniej, ślub (nie wiem czy masz także kościelny) jest dla Ciebie tym czym dla mnie była jego wersja przed urzędnikiem stanu cywilnego: zabawną i w gruncie rzeczy nikomu niepotrzebną formalnością.
T
tak
20 lipca 2014, 18:34
Oszukujesz się. Jest jasno napisane : nie cudzołóż. Nie powołuj się  na Boga, jeżeli nie znasz Pisma Świętego ani katechizmu KK. Nie mów w imieniu Boga herezji.
M
Marianna
20 lipca 2014, 18:56
Myślisz, że od ponad 30 lat bawię się w wierność, miłość i rodzinę. Że moje dzieci, kóre sa szczęśliwymi, spełnionymi ludźmi i z którymi mamy cidowny kontakt to zabawa i formalność? Paradne.
M
Marianna
20 lipca 2014, 18:59
Poprosze o wykładnię cudzołożenia. Biblijną. I weź pod uwagę, że w posługiwanie się w poskim przekładzie słowem żona, nie dotyczy poslubionej małżonki, ale kobiety. Sama znajomość Biblii nie wystarczy. Trzeba jeszcze orientować się w kulturze, hidtorii i językoznawstwie.
WD
Wujek Dobra Rada
20 lipca 2014, 22:04
Dziękuje za komentarz do tego czego NIE napsiałem. Jak będziesz miała czas to przeczytaj jeszcze raz i skomentuj. Jeśli oczywiście masz ochotę.
A
aga
20 lipca 2014, 23:21
Boże, jaka mądra kobieta. Bo od tych zaściankowych dyrdymałów to aż sie flaki przewracają.
T
tak
20 lipca 2014, 23:51
Nie wypada nie odpowiedzieć. Przynajmniej tutaj czuje się pewniej niż w ginekologii. Zaślubiny były także i w Starym Testamencie i w różnych kulturach. W zasadzie  jak długo istnieje człowiek tak długo istnieje małżeństwo. W ewolucyjnej teorii  hordy , która powstała w XIX wieku twierdzono, że  był czas, że nie było instytucji małżeństwa i wszyscy żyli ze wszystkimi. Były i są inne teorie według , których małżeństwo jest tak stare jak społeczeństwo, ponieważ pełni istotne funkcje społeczne.  Cóż pewności nie ma bo żaden z twórców atrakcyjnych teorii nie żył miliony lat temu więc jesteśmy skazani na spekulacje i wyrywkowe informacje z wykopalisk oraz niepewne interpretacje ubogich danych.  Pani również jest na to skazana. Chyba Panią poniosła fantazja w tym, że w polskich tłumaczeniach żona to każda kobieta, zwłaszcza gdy się pisze o małżeństwie. Chyba muszę Pani odpłacić pięknym za nadobne  i też poprosić aby Pani  nie udawała, że się Pani zna na antropologii społecznej, historii cywilizacji i kultury oraz językoznawstwie. Co do nauczania o cudzołóstwie: Ewangelia:Mt5,27-32, Mk 7,21-22, Mk 10, 3-12, Łk7,36-50, Łk18,20, J 4, J 8,1-11,Stary Testament: Księga Kapłańska 20,10, Powtórzonego Prawa 22, 13-28. Listy św. Pawła: Rz,7,2-3, Kor 6,12-20, Ef 5, 3-7, Kol3,5-17, Tes 4, 3-5 . Tyle dla Pani zrobiłem resztę proszę już samej poszukać. Literatury jest dużo. Na początek radziłbym Katechizm Kościoła Katolickiego  w którym Pani znajdzie liczne odwołania do źródeł.
T
tak
20 lipca 2014, 23:57
Marianno, czy Pani ma specjalny telefon do Boga. Pytam, bo mówi Pani rzeczy całkowicie nie zgodne  z tym co Bóg nauczał, a wiele nauczał o moralności. Czy ma Pani jakies szczególne uprawnienia?
T
tak
21 lipca 2014, 00:03
Przecież nikt Pani nie zarzuca , że jest Pani złym człowiekiem. Skoor ma Pani tak wspaniałą rodzinę to naprawdę wielki Pani sukces. jednakże każdy z nas zgrzeszył i wielu grzeszy. Chodzi o to, że wbrew nauczaniu Boga i Kościoła z uporem twierdzi Pani, ze to Pani wie lepiej.  Nie przyzna się Pani do nieusłuchania woli Bożej żeby nie wiem co? Pani musi być na wierzchu? Pokora to wspaniała cecha charakteru, bardzo pomaga w rozwoju chowym.
M
Marianna
21 lipca 2014, 06:44
Żyjesz w jakieś ułudzie, skoro zdaje Ci się, że cała ludzkość powinna żyć po katolicku. Ty żyj jak chcesz, ale nie uzurpuj sobie praw do pouczania innych.
M
Marianna
21 lipca 2014, 07:48
Oczywiście, że słucham woli bożej. To ona spowodowała, że spotkałam własciwego człowieka, ze mam z nim cudowne, mądre i zdrowe dzieci, że żyjemy w zgodzie i miłosci. Nieprawdaż?
M
Marianna
21 lipca 2014, 08:02
Prosiłam o wykładnię, dostałam informację gdzie znajdę teksty o cudzołóstwie i zalecenie czytania katechizmu. Czyli nie to, o co mi chodziło.
T
tak
21 lipca 2014, 10:57
Gratuluję i cieszę się z Panią. Oby tak zostało do ko0ńca.
T
tak
21 lipca 2014, 11:02
Dostała Pani niezbędną litreraturę.   Musi Pani też włożyć trochę swojego wysiłku. Dla Pani poświęciłem parę godzin aby znaleźć odpowiednie miejsca. Jeżeli Pani zalezy to Pani z tego skorzysta a nawet sama wzbogaci. Natomiast jeżeli to miała być jedynie "podpucha" to nie potrzebnie straciłem czas.
M
Marianna
21 lipca 2014, 15:36
Nie martw się. Zostanie do końca. A koniec jeszcze bardzo daleko :-P
L
logik
22 lipca 2014, 12:35
"Bóg jest tam, gdzie jest miłość i szacunek. On do łózka nikomu nie zagląda." Zatem, zgodnie z Twoją własną wypowiedzią, w waszym łóżku nie ma miłości ani szacunku.
M
Marianna
22 lipca 2014, 14:08
Wierzysz w Boga? Jeśli tak, to nie nazywaj się logikiem. Albo wykąż logicznie, że Bóg istnieje. Podobno Bóg jest wszędzie. Więc w moim łózku także. Jest jednak na tyle kulturalny, ze zasłania oczy. Więc nie zagląda :-P
WD
Wujek Dobra Rada
23 lipca 2014, 00:05
Marianno, drugi raz komentujesz coś czego nie napisałem i tym razem posuwasz się dalej kłamiąc na temat tego co uważam. Zawsze tak postępujesz czy tylko ja mam takie "szczęście"?
L
logik
23 lipca 2014, 10:41
Wierzysz w Boga? Jeśli tak, to nie nazywaj się logikiem. Albo wykąż logicznie, że Bóg istnieje. Doucz się. "Argument from reason". Czysta logika. Podobno Bóg jest wszędzie. Więc w moim łózku także. Jest jednak na tyle kulturalny, ze zasłania oczy. Więc nie zagląda :-P Brednie.
H
hel
23 lipca 2014, 11:02
Nie tylko wszechwiedząca, ale i prorokini. Kobieto, twoje ego jest tak rozdęte, że brak przy tobie miejsca dla innych. Wątpię w te bzdury, które piszesz.
J
józia
23 lipca 2014, 11:44
Jaka pustogłowa baba. Od tych nowomodnych dyrdymałów to aż się flaki przewracają.
M
Marianna
23 lipca 2014, 19:21
Wątp. :-P
M
mizia
20 lipca 2014, 12:06
Kochana, trochę Cię rozumiem. Cieżko mi znaleźć przekonujące mnie argumenty za seksem po ślubie. Jednakże kocham Boga więc chcę poczekać głównie ze względu na Niego. Tylko czy On tego chce? No bo przykazanie "Nie cudzołóż" odnosi się raczej do zdrad. Noi w tamtych czasach seks przed ślubem byl niezgodny z prawem.
A
anonim
20 lipca 2014, 12:40
Tylko czy On tego chce? No bo przykazanie "Nie cudzołóż" odnosi się raczej do zdrad. --- Nie masz racji. Przykazanie "nie cudzołóż" odnosiło się nie tylko do zdrad. Ono generalnie dotyczyło zakazu współżycia pozamałżeńskiego, a więc również i współżycia z osobą wolną czy wręcz między dwiema wolnymi osobami. Noi w tamtych czasach seks przed ślubem byl niezgodny z prawem. --- W tamtych czasach nie istniało prawo świeckie/cywilne. To Bóg był prawodawcą i całe prawo było prawem religijnym. Nie słyszałaś o Prawie Mojżeszowym?
T
tak
20 lipca 2014, 18:40
Nie odnosi się do zdrad tylko do seksu poza małżeństwem. Jest napisane w Ewangelii, że jeżeli mężczyzna pożądliwie popatrzy na na kobietę już z nią cudzołoży. Nie ma tam mowy o tym, że ten mężczyzna musi być mężem , albo narzeczonym. Proszę nie twórz sobie własnej religii. Jeżeli jesteś wierząca wypada przynajmniej przeczytać uważnie Pismo Święte , żeby wiedzieć w co na prawdę sie wierzy.
A
anonim
20 lipca 2014, 11:40
Bóg kocha swoje dzieci i cieszy się ich szczęściem, więc dlaczego miałby potępiać miłość, która jest najpiękniejszym uczuciem na świecie i jej wyrazy? --- Klaudio, Twoja sugestia że ktoś (Kościól?) potępia miłość jest fałszywa gdyż nie ma żadnego pokrycia z rzeczywistością. Kościół, stosując się do nadanego przez Boga dekalogu, potępia cudzołóstwo, współżycie pozamałżeńskie. Okazuje się więc, że nie odróżniasz miłości od kopulacji.
M
Marta
20 lipca 2014, 11:13
Nie nazywajcie świadectwem pysznienia się grzechem! Deon, opamiętaj się!
T
teribelka
20 lipca 2014, 00:04
teraz jest cudownie... zobaczymy co będzie po ślubie... a po co ślub? Daj im Boże jak najlepiej, naprawdę... ...ale to, co oni teraz robią, nie jest optymalne, taki falstart Nie zawsze człowiek się zatruje nieświeżym pokarmem, ale czy to znaczy, że należy jeść nieśweże jedzenie?
J
justyn
19 lipca 2014, 21:31
Jeśli portal Deon się nie poprawi to będzie tracił ludzi wierzących. Spadnie liczba ludzi lubiacych portal DEON. Tak jak m i wiadomo to chyba jezuita prowadzi portal Deon. PO PROSTU SZOK.  COŚ OKROPNEGO.    Ja bym chciała aby ten kto pozwolił na umieszczenie tego artykułu na portalu- NAPISAŁ KOMENTARZ ku czemu MA SŁUŻYĆ TEN ARTYKUŁ. BĄDŹ REDAKTOR. CO TO MA ZNACZYĆ?
D
Dorośnijcie
20 lipca 2014, 00:44
Przepraszam ale co Ci przeszkadza w tym artykule? Kobieta przedstawiła swój punkt widzenia, który posiada znacznie większa część społeczeństwa. Nie oszukujmy się, żyjemy w 21 wieku, czasy w których pary czekają z SEKSEM do ślubu już dawno mineły a ja już dawno nie spotkałam pary czekającej z tym do ślubu. Nazywasz ten artykuł czymś OKROPNYM tylko dlatego że jest tam przedstawiony inny światopogląd? ŻENADA! 
R
Rozbawiony
20 lipca 2014, 04:30
Wątpie, aby Pani Klaudia uważała swój pogląd za inny światopogląd, choć de facto tak właśnie jest.
A
Aga
22 lipca 2014, 00:11
Jestem przerażona; w jakich kręgach się ludzie teraz obracają, że nie widzą par czekających z seksem do ślubu? A może po prostu mają to gdzieś i nie chcą dostrzec? Albo nie każdy się z tym obnosi? My z chłopakiem czekamy, moja przyjaciółka czeka, kilka znajomych par też się tego nie wstydzi... Czasy czekania z seksem do ślubu nie minęły i niech sobie to uświadomią wszyscy, którzy widzą, albo chcą widzieć coś innego. Mówienie, że wszyscy tak robią i inaczej się nie da, na pewno nie pomaga tym mniej silnym i zdeterminowanym.
!
!
31 października 2014, 18:05
Najwidoczniej obraca sie pani w takim kręgu. A Pani zycie kreci sie wokol chodzenia do kosciola. Teraz takich ludzi jest coraz mniej i taka jest prawda. Mam 18 lat i watpie aby ktos w moim kregu czekal z sexem do slubu. Jestesmy tylko ludzmi i musimy zaspokajac swoje porzeby i taka potrzeba jest min uprawianie sexu. A jesli ludzie nie uprawiaja sexu zapokajaja sie w inny sposob wlasno recznie
J
justyna
19 lipca 2014, 21:24
Kochać Boga tzn. przestrzegać przykazań, które nam dał Pan Bóg.  Artykuł niemoralny. Portal Deonu spada poziom moralności - umieszcza takie artykuły.  To dziewcze jest głupiutkie - ale wszystko możliwe jest dla Boga (Pan Bóg czeka -dziewczyna jak najbardziej może się jeszcze nawrócic). Nie zawsze można pójść za uczuciami. Uczucia są zgubne i chwilowe. Akt woli -kocham Pana Boga i wierzę mu że ma rację tzn. nie można współżyć przed ślubem.  A tak wogóle artykuł ma przesłannie zgubne. Żadnych korzyści z ukazania tego artykułu-- wręcz przeciwnie.  Jak na portal katolicki- beznadzieja. Źle świadczy o tym portalu. 
T
tak
19 lipca 2014, 21:10
Zamiast się złościć przeczytaj Nowy i Stary Testament oraz Katechizm Kościoła Katolickiego. Zbyt wielu "katolikom" wydaje się, że mają wiedzę religijną bo kiedyś w szkole mieli lekcje religii. Zbyt dużo ludzi wymądrza się, że zna katolicyzm a nawet pouczają  Boga jaki ma być nie mając o nim i Nim żadnego pojęcia. Im mniej wiedzą tym bardziej wydaje im się , że wiedzą wszystko. Katolicyzm to nie jest to co wydaje Ci się , że jest,  tylko do religii trzeba podejść poważniej niż do fizyki, chemii i innych nauk, które długo się studiuje jeżeli chce się zabierać poważnie głos. Lekarz studiuje 6 lat, a potem przez całe życie. W religii chodzi o coś jeszcze ważniejszego.
Jack French
19 lipca 2014, 20:41
Nareszcie świadectwo, które potrafi pomóc naprawdę wielu ludziom, w naprawdę ciężkich sytuacjach. Zrozumieją Ci, którzy powinni. A tym, którym to usiadło tak na odcisk i piszą tu setki komentarzy hejterowskich - trzeba prosić o dar rozumu.
A
Alek51lat
19 lipca 2014, 19:44
Nie róbcie z sexu boga. Sex jest mocno przereklamowany a nie ma żadnej magicznej mocy. Sam nic nie może i nic nie znaczy. Jak ktoś mysli, że mu pomoże czy zaszkodzi współżycie przed ślubem to popełnia grzech przeciw pierwszemu przykazaniu. Kochaj i rób co chcesz.
Monika Tomalik
19 lipca 2014, 12:20
Nie jest czasem tak, że współczesny człowiek kreuje sobie takiego Boga, który odpowiadałby jego poglądom na różne sprawy tego świata tzn. byłby „tolerancyjny”? Taki katolik traktuje wybiórczo dziesięć przykazań, Pismo Święte i nauczanie Kościoła katolickiego, interpretuje je na swój własny sposób i dostosowuje do swoich kryteriów i warunków. Tylko problem w tym, że taki Bóg stworzony dla własnych potrzeb, na własny użytek – nie istnieje. Taki Bóg istnieje tylko w ich wyobraźni i jest fikcją…. Gdy nie uważasz za grzech tego, co Kościół nazywa grzechem, bo ty nikomu krzywdy tym nie robisz, a poza tym jesteś w tym grzechu szczęśliwy, a Bóg przecież pragnie twojego szczęścia, więc jest ok, to ten Bóg, w którego wierzysz nie istnieje.
B
Basia
19 lipca 2014, 11:38
[url]https://www.youtube.com/watch?v=OHTCVf0KQ78[/url]
L
Lena
19 lipca 2014, 10:43
Małżeństwo to Sakrament. Wiąże się z ogromem łask, jakie człowiek otrzymuje od Trójcy Świętej - nakazuje przypomnieć sobie, że sam Chrystus ustanowił sakramenty. Jest to decyzja na całe życie, która coś oznacza, coś ze sobą niesie, jakieś zobowiązanie. Dlatego my - ludzie nie podejmujemy jej pochopnie, a planujemy, zastanawiamy się i kierowani prawdziwą Miłością, decydujemy spędzić resztę życia z konkretnym człowiekiem, oddając mu siebie w Darze. Czy można tak robić w czasie chodzenia ze sobą? Teoretycznie nikt nas za to nie zabije. Ale jeśli zaczniemy pojmować Małżeństwo jako ostateczną Jedność, zrozumiemy, dlaczego zaleca się rozpoczęcie współżycia dopiero po przyjęciu Sakramentu. Ktoś, kto uważa inaczej, wszedł już na inną drogę i nawet nie próbuje wczuć się w inne myślenie, nigdy tego nie zrozumie. Chyba że spróbuje zmienić myślenie, spróbuje wyrzucić z siebie pielęgnowaną opinię o zacofaniu Kościoła, o Jego "pomyłkach" wynikających z niechęci do dostosowywania się do wiernych. Tylko wówczas można w pewnym stopniu zrozumieć i przyjąć, że ta niezwykła przyjemność spędzona z człowiekiem, którego kocham z wzajemnością scala nasz związek, bo została zarezerwowana tylko dla nas, bo ofiarowaliśmy sobie czas oczekiwania, że jest ona przyjemnością, ze względu na to, że czuję się bezpiecznie przy człowieku, który dla mnie walczy ze swoimi pokusami, że jest jedynym... Pamiętajcie – nie na odbieraniu możliwości do odczucia przyjemności i zjednoczenia z ukochanym człowiekiem oparta jest nauka Kościoła i wskazanie rozpoczęcia współżycia po ślubie. Jeśli tego nie przestrzegacie – ok, nikt nie może Was potępiać, ale nie usprawiedliwiajcie swojego zachowania obrażaniem Kościoła oraz ludzi, który w większym stopniu rozumieją wagę takiego Daru. Moim zdaniem, największego w dzisiejszych czasach.
M
mateusz
19 lipca 2014, 13:38
Podpisuję się obiema rękami. Dlaczego deon publikuje artykuły takie jak ten? To pięknie, że ich związek się układa, ale to nie ma nic wspólnego z błogosławionym przez Boga związkiem - sakramentem małżeństwa. A seks poza sakramentem jest sprzeczny z Bożym zamysłem czystości i miłości.
K
Kinia
18 lipca 2014, 23:38
Piszecie tu o tym jakby seks przed ślubem był grzechem takim jak morderstwo lub nawet gorszym. Wspóczuje Wam że czekacie z seksem powiedzmy do 30 roku życia. Potępiacie ten artykuł i sytuację w nim przedstawioną. Lecz ja w tym artykule nie widze nic złego! Rozglądnijcie się czasem w drodze do kościoła. Popatrzcie co robią księża. Uprawiają seks i gwałcą dzieci. To jest problem! Tym sie zajmijcie a nie róbcie sztucznego  problemu. Nie pozdrawiam.
T
tak
19 lipca 2014, 10:29
To, że inni źle czynią nie oznacza, że nam wolno. Gdyby w ten sposób  bronił się człowiek, który Ciebie skrzywdził, że inni przecież też krzywdzą nie uznałabyś to za dobra wymówkę.
OO
Otwórzcie oczy
18 lipca 2014, 23:28
Czytając te komentarze czuję się jakbym miała do czynienia z ludźmi z średniowiecza. Traktujecie SEKS jako temat tabu, jakby było to coś złego. Jesteśmy tylko ludźmi, każdy ma swoje potrzeby, każdy ma w sobie hormony. Jeśli ktoś się kocha to jaką różnice stanowi to czy pierwszy raz będzie przed czy po ślubie... Pozdrawiam słuchaczy radia Maryja.
K
kkkkkkkkkkkk
20 lipca 2014, 00:40
dobrze mowi, polać jej!
OO
Otwórzcie oczy
20 lipca 2014, 00:49
No to pjona!
O
Ola
18 lipca 2014, 23:14
Jestem zaszokowana, że coś takiego znalazło się na tej stronie. Naprawdę to tylko sieje zamęt w głowach ludzi, par, które chcą być czyści do ślubu, a nie jest im łatwo. Czytając coś takiego mogą wręcz zwątpić w ten sens oczekiwania i rzeczywiśćie dać się w pełni "ponieść miłośći". Nie wątpię, że autorka tekstu kocha Pana Boga, lecz jej myśli i czyny świadczą o zaślepieniu, które spowodował szatan. On chce, aby grzech stał się dla nas normalnością, a nawet i "dobrem". Widzę, że tak niestety jest też w tym przypadku. Mam nadzieję, że to "świadectwo" nikomu nie zaszkodzi. Ja się za tę parę pomodlę.
S
Santiago
19 lipca 2014, 00:38
"...jej myśli i czyny świadczą o zaślepieniu, które spowodował szatan..." - pomódl się może za siebie, bo najwyraźniej Ciebie chyba Szatan opętał, skoro czytając powyższe świadectwo, w którym dziewczyna pisze że kocha i jest kochana przez drugiego człowieka - Ty dopatrujesz się działania sztana?!? Masz chyba coś nie tak z głową. Zastanów się nad sobą i nad tym w co wierzysz i jak wierzysz, zanim będzie dla Ciebie za późno. Jesteś na najlepszej drodze do religijnego skrajnego fanatyzmu.
M
Mee
19 lipca 2014, 09:13
Jak sieje zament wśród ludzi  chcących trwać w czystości do ślubu to bardzo  im wspójczuję, gdyż to świadczy o ty, że nie są przekonani do tego w cowierzą,  jestem w neokatechumenacie 10 lat i widzę jak czystość przed małżeństwem potrafi budować, znam rownież pary które współżyły przz małżeństwem weszły  do współnoty i się nawróciły... nie chce tu promować jednego lub drugiego kierunku myślenia i postępowania w tej kwestii, ale gdyby mi ktoś powiedział, że chcrystus nie jest Panem i nie mam mocy zmieniać naszych sytuacji śmierci i grzechu w zmartwychwstanie i życie to bym go wyśmiała i nawet stosy artykułów na ten temat nie wprowadziły by mi zamentu w głowie. dtalego też współczuję ludziom którzy po jednym takim artykule mają wątpliwości bo to oznacza, że zachowując czystość postępują tak to tak trzeba a nie bo tak czują? Mocnej wiary życzę ! Pokój Wam!
J
Julia
19 lipca 2014, 09:16
Według mnie (mogę się mylić) czystość przed ślubem jest nakazana głównie z tego względu, aby ludzie nie traktowali seksu zbyt powierzchownie, jako normalną czynność którą można robić z każdym. W tym przypadku widać, że ta para jest zakochana w sobie, wierzą w Boga. I będą razem. Też miałam podobny problem kiedyś. Ale teraz ciesze się, że taką a nie inna decyzje podjęłam.
T
tak
19 lipca 2014, 10:41
Miłośc pochodzi od Boga. Bóg stworzył miłość. Miłość to jednak nie tylko seks, ani nie seks przede wszystkim. Miłość to troska o rozwój duchowy ukochanego/nej , o jego/jej dobro, to gotowośc do największych poświęceń dla dobra ukochanego. Seks jest jednym z przejawów miłości i to wcale nie najważniejszym.  Problem w tym, że zbyt wielu miłość myli z pożądaniem o czym świadczy język. Przecież o baraszkowaniu w łóżku mówi się, że to miłość. Seks poza małżeństwem nie jest miłością- jest brakiem troski o dobro partnera, wciąga go w grzech nie tylko cudzołóśtwa, ale także antykoncepcji, a gdy się "wpadnie" bywa, że zabójstwa poczętego dziecka. Żadne zaklęcia tu nie pomogą. Bóg jasno określa swoje stanowisko. Masz wybór albo respektowac Jego wolę albo narazić sie na grzech.
M
mateusz
19 lipca 2014, 13:41
Owszem, mylisz się... Nie taka jest wiara uczniów Chrystusa.
MK
Michał K.
18 lipca 2014, 22:49
https://archive.org/details/przysiega-malzenska
K
Krzysiek
18 lipca 2014, 22:48
Ej... coraz bardziej utwierdzam się w tym, że Deon to badziew. Ten artykuł sieje zamęt i kończy się strasznym populizmem chwytliwym "dlaczego Bóg ma potępiać tak wspaniała miłość" Fajnie, że ktoś napisał o tym, że seks przed ślubem nie musi skończyć się totalną demolką małżeństwa i jest to temat do dyskusji. Ale Ta Parka wypowiada się w chwili w którym żadnym małżeństwem nie są tylko mają płonne nadzieje, że ich jakże wspaniała płonna miłość przetrwa i w końcu będą mówić do siebie Mężu i Żono - typowe nastolenie snucie, które może chycić każdy kto zobaczy tą publikacje.
M
Mee
19 lipca 2014, 09:16
To samo dla Ciebie Krzysztofie: Jak sieje zament wśród ludzi  chcących trwać w czystości do ślubu to bardzo  im wspójczuję, gdyż to świadczy o ty, że nie są przekonani do tego w co wierzą,  jestem w neokatechumenacie 10 lat i widzę jak czystość przed małżeństwem potrafi budować, znam również pary które współżyły przez małżeństwem weszły  do wspólnoty i się nawróciły... nie chce tu promować jednego lub drugiego kierunku myślenia i postępowania w tej kwestii, ale gdyby mi ktoś powiedział, że chrystus nie jest Panem i nie mam mocy zmieniać naszych sytuacji śmierci i grzechu w zmartwychwstanie i życie to bym go wyśmiała i nawet stosy artykułów na ten temat nie wprowadziły by mi zamętu w głowie. dtatego też współczuję ludziom którzy po jednym takim artykule mają wątpliwości bo to oznacza, że zachowując czystość postępują tak to tak trzeba a nie bo tak czują? Mocnej wiary życzę ! Pokój Wam!
&J
"Bóg jest miłością&qu
18 lipca 2014, 21:56
Droga autorko wyżej zamieszczonego świadectwa - wybacz ale pozbawię cię złudzeń. Moja historia jest podobna do Twojej z tą subtelną różnicą, że ja już jestem po ślubie kilka lat i konsekwencje współżycia przed ślubem ponoszę codziennie... Niestety, po ślubie wszystko się zmieniło na gorsze, czar prysł... ledwo wytrzymuję z moim mężem. Tylko wiara mnie trzyma "na powierzchni". Przemyśl to, przestań współżyć i módl się do Boga żeby ci wskazał czy to naprawdę dobry kandydat na męża, bo niestety współżycie przed przysłania nam obraz człowieka, z którym chcemy spędzić resztę życia. Mam nadzieję, że Duch św. napełni cię mądrością. Pozdrawiam   
18 lipca 2014, 22:52
Zupełnie z ciekawości, o ile będziesz chciała odpowiedzieć. dlaczego uważasz, iz Wasze problemy małżeńskie wynikły ze współżycia przed śłubem?
B
Bety
18 lipca 2014, 23:59
Pewnie dlatego, że tak KK mówi, więc to musi być prawda i nie należy się nad tym zastanawiać, ani nawet zadawać pytań, bo mozna by zacząć mieć jednak wątpliwości czy to prawda, a to by naruszało wiarę, więc nie wolno nad tym myśleć inaczej niz nakazuje KK. Najważniejsze jest ślepe posłuszeństwo.
D
Dominique
19 lipca 2014, 00:48
Oczywiście. Bo skoro Tobie seks przed ślubem zaszkodził i po ślubie jest Ci gorzej w związku to oczywiście na podstawie tego Twojego POJEDYNCZEGO przypadku możemy z całą pewnością stwierdzić, że WSZYSTKIM parom które uprawiają seks przed ślubem też zaszkodzi. Nieważne, że poniżej i w innych komentarzach na Deonie można znaleźć stwierdzenia, że ludzie współżyli przed ślubem i po ślubie nadal się kochają i mają się dobrze - Ty wiesz już wszystko na podstawie swojego pojedyńczego przypadku. Poczytaj sobie co to są tzw. wielkie kwantyfikatory i czemu się nie stosuje tego w wypowiedziach (za wyjątkiem może publikacji dotyczących badań naukowych, a i to nie zawsze). W tym co napisałaś jest mniej więcej tyle logiki co w zadaniu, że kiedy boli kogoś ząb to oznacza, że trzeba go wyrwać (bo tak się stało w jakimś jednym czy drugim przypadku). [url]http://www.przedsiewez.pl/to-nigdy-ci-sie-nie-uda/[/url]
19 lipca 2014, 07:46
Tyle tylko, iż nauka Kościola nigdzie nie mówi, iż jak był seks przed ślubem, to później bedzie nieudane małżeństwo. 
M
Mee
19 lipca 2014, 09:37
Kościół Katolicki  teraz już nie wspomina o krucjatach... i o tym, że wszyscy, którzy nie opowiadali się za chrześcijaństwem byli mordowani, zatem IDŻ NA ULICĘ I MORSUJ WSZYSTKICH ATEISTÓW Osobiście wierzę w Kkościół i pragnę tego co kościół mi daje:  Eucharystii, sakremantu pokuty, itp. ale nie dajmy sięzwariować i uczynić z siebie niewlników własnego umysłu. by nawet nie móc myśleć bo Twoje myśli zachwiałyby  Twoją wiarę ? ? ? To najlepiej nie włączać  TV ani radi,nie rozmawiać z ludźmi.. bo  wszystko  co się wokół dzieje może zachwiać Twoją wiarę - taki jest świat a nasza wiara na tym własnie polega by w  nim zyć i Kochać Boga :)
T
tak
19 lipca 2014, 10:46
To jakis bełkot
M
mómin
21 lipca 2014, 14:59
jak bylas taka glupia ze kierowalas sie wylacznie pociagiem seksualnym, to teraz masz
M
Magda
18 lipca 2014, 19:21
Deon, opamętaj się i nie publikuj takich rzeczy... To tylko wprowadza młodzież w błąd.
DK
Darek Kot
18 lipca 2014, 18:47
Odwaznej i rezolutnej, ale jednak bardzo romantycznej Autorce, a takze ewentualnym nasladowczyniom jej "prawie-katolickiego sposobu na zwiazek" chcialbym podaj jedna wazna informacje, (z puntu widzenia wspolczesnej, ewolucyjnej teorii seksu): uwazajcie na granice 4-5 lat. Tyle mniej wiecej trwa intensywne zainteresowanie partnerow seksem z ta konkretna osoba. Dlaczego tyle? Bo tyle jest potrzebne potomstwu ssakow naczelnych na osiagniecie mozliwosci samodzielnego przezycia, potem zwiazek rodzicow nie jest juz potrzebny. Niech zatem Autorka nie czeka ze slubem za dlugo - a przede wszystkim niech stara sie rozbudowac jak najszybciej wiez pozaseksualna, przyjazn, miec dzieci itp. Co do ewentualnych nasladowczyn - ta metoda nie zawsze zadziala. Autorka miala szczescie, bo wedlug mnie partner byl nia co najmniej srednio zainteresowany. Gdyby byl slabo zainteresowany, seks wystarczylby zaledwie na jedna lub kilka nocy. A potem zostalaby sama i ponizona (co jako katoliczka zapisalaby na plus teorii, ze seks przez slubem jest zly). Na samo zainteresowanie niestety wplywu nie ma - to zwykla loteria (genowa), ale rozpoznawania zainteresowania juz mozna sie nauczyc - np. majac oczy otwarte korzystajac z doswiadczen starszych kobiet, psychologii itp. A zatem, jako ateista ostrzegam - > ostroznie z tym seksem przed slubem :) I wcale nie dlatego, ze ksieza uwazaja, ze mowi przez nich Bog....
W
Wierząca
18 lipca 2014, 21:25
Nie chcę być niegrzeczna, jednak w tekście wyraźnie jest napisane, że więź pozaseksualna jest stale rozwijana. To prawda, że nie wszystkie związki są w stanie potoczyć się w ten sam sposób, ale to wszystko zależy od ludzi. Łatwo zrzucić winę na seks, pieniądze czy nawet na drugiego człowieka, to jest zwyczajnie wygodne. Miłość to obustronna walka z przeciwnościami losu i JEDYNE co jest jej w stanie zagrozić to my sami. Pozdrawiam.
O
Ola
18 lipca 2014, 18:44
Jestem katoliczką. Trafiłam tutaj przypadkowo, bo nie powiem zaciekawił mnie artykuł. Z uwagą czytałam kolejne komentarze. Widzę, że każdemu kto się tutaj uważa za katolika, bardzo łatwo przychodzi osądzanie innych. "Kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem". Znacie? Wiem przynajmniej, że MOJA wiara, jest związana z miłością, bo Chrystus przecież tak powiedział: miłujcie się. Zatem miłujmy siebie wzajemniie, a nie oceniajmy innych. Inni wybierają taką drogę, ale tym samym musimy siebie kochać, a przede wszystkim z szacunkiem do siebie zwracać! Pewna pani uważająca się za katoliczkę coś powiedziała o błotku, co mi się bardzo nie spodobało. Potem sama się nie dziwię, że ludzie odchodzą od wspólnot Chrześcijańskich, doświadczając takiej pogardy
T
tak
18 lipca 2014, 20:57
Jezus Chrystus powiedział także nie cudzołóż.KK zabrania używania środków antykoncepcyjnych
T
tomi
18 lipca 2014, 18:42
Tak poczytalem komentarze i zdaje sie ze ze 95% ludzi komentujacych ma problem z grzechem. Kazdy sie tlumaczy, nawet ci prezentujacy pozycje moralistow i piszacy po 20 komentarzy musza byc umoczeni w cudzolostwo.   Zatem grzeszniku nie nawracaj sila innego grzesznika. Bacz na siebie, modl sie za innych. Seks przed slubem jest grzechem, tyle. Przykazania znasz. ----5) jest nie cudzoloz---- Do nawrocenia musisz dojrzec, dorosnac, co tu wiecej dodac.  A dogranie w luzku nie zawsze jest latwe, ale trzeba obserwowac wczesniej czy do siebie pasujemy czy nie. Przy dluzszym poznaniu da sie to wyczuc. A jak sie gra kogos innego i z roznych powodow sie dozy do slubu(chociazby nie byc sama, miec dzieci, albo cos sie ukrywa...) to potem moze byc nieudanie. Ale na to czesto pracujemy sami.  
T
tak
18 lipca 2014, 20:58
6. nie cudzołóż
J
JacekTT
19 lipca 2014, 02:39
7- nie cudzołóż. Cudzołóstwo to slowo przesadne w takiej sytuacji -nikt nie wchodzi do łóżka cudzej żony ani cudzego męża. Można natomiast mowić o niezczystości
Monika Tomalik
18 lipca 2014, 18:31
Gdy rzeczywiście kocham drugiego człowieka, to nie chcę brudzić go grzechem. Nie chcę zabijać w nim Bożej obecności. A więc argument, który powtarza wiele osób, że „gdy mieszkamy ze sobą bez ślubu, współżyjemy,, to nie grzeszymy, bo się kochamy. A miłość to przecież nie grzech”. To żaden argument. Nie ma to nic wspólnego z prawdziwą miłością, bo jak pisze ks. Twardowski: „miłość co jest miłością, nigdy nie jest grzechem”. To Bóg powinien być na pierwszym miejscu, a nie ktoś, albo coś (np. miłość), bo to Bóg jest miłością, a nie na odwrót. Pan Bóg mówi jasno: "NIE CUDZOŁÓŻ" A gdy komuś się wydaje, że wie lepiej od Pana Boga, co jest dobre a co złe, to życzę powodzenia, bo daleko nie zajedzie...
S
Sylwia
19 lipca 2014, 00:03
No jak się ma takie poglądy, że ksenofobiczny, zajadły, krwawy i schizofreniczny bóg jest - MIŁOŚCIĄ ???? To trudno oczekiwać jakiejkolwiek logiki w tym wywodzie. Ciekawy skąd Ty wiesz co bóg sądzi na temat stosunków przedmałżeńskich. Skąd to wiesz, co dla niego jest grzechem? Chyba masz za duże mniemanie o swojej wiedzy o bogu?
T
tak
19 lipca 2014, 10:56
Zamiast się złościć przeczytaj Nowy i Stary Testament oraz Katechizm Kościoła Katolickiego. Zbyt wielu "katolikom" wydaje się, że mają wiedzę religijną bo kiedyś w szkole mieli lekcje religii. Zbyt dużo ludzi wymądrza się, że zna katolicyzm a nawet pouczją  Boga jak ma być nie mając o nim i Nim żadnego pojęcia. Im mniej wiedzą tym bardziej wydaje im sie , że wiedzą wszystko. Katolicyzm to nie jest to co wydaje Ci się , że jest,  tylko do religii trzeba podejść poważniej niż do fizyki, chemii i innych nauk, które długo sie studiuje , jeżeli chce się zabierać poważnie głos. Lekarz studiuje 6 lat, a potem przez całe życie. W religii chodzi o coś jeszcze ważniejszego.
K
Kamil
18 lipca 2014, 18:28
No faktycznie skoro w jej przypadku się "udało", to znaczy że ma rację xD Ej słuchajcie - jadłem mięso w piątek i nic się nie stało, to znaczy że można! Albo - ukradłem wczoraj telefon, nikt mnie nie złapał, nie mam wyrzutów sumienia; więc wszystko spoko!
F
Franciszek
18 lipca 2014, 18:09
[16] Rzekł mu tedy anioł Rafał: "Posłuchaj mię, a pokażę ci, jacy są ci, nad którymi czart przemóc może. [17] Ci bowiem, którzy w małżeństwo tak wstępują, że Boga od siebie i ze serca swego wyrzucają, a swej lubości tak zadość czynią, jak koń i muł, które rozumu nie mają, nad tymi czart ma moc. [18] Ale ty, gdy ją pojmiesz, wszedłszy do łożnicy wstrzymaj się od niej przez trzy dni, a niczym innym nie będziesz się z nią zajmował jeno modlitwą. [22] Lecz po trzeciej nocy weźmiesz pannę z bojaźnią Pańską, bardziej przejęty pragnieniem dziatek niźli lubością, żebyś w potomstwie Abrahamowym dostąpił błogosławieństwa w synach." [Księga Tobiasza w tłum. x. Wójka]
PD
Piotr D.
18 lipca 2014, 16:51
W Ewangelii i dekalogu Chrystus wyraźnie mówi, że seks jak najbardziej, ale po ślubie. Jeśli ktoś mówi, żę Go kocha, a za chwilę, że czuje się świetnie robiąc dokładnie odwrotnie niż On nauczał, to chyba coś się tu nie zgadza. W świetle Ewangelii, nauki Chrystusa, seks pozamałżeński jest grzechem. Jak zatem pogodzić mówienie o miłości do drugiej osoby (podkreślając także swoją miłość do Boga) sprawiając, że ma ona współudział w grzechu? Oczywiście, nie każdy musi żyć według Ewangelii, ale podkreślanie miłości do Boga i jednocześnie usprawiedliwianie postępowanie wbrew Jego nauce jest chyba mało logiczne. A co do czystości przed ślubem - jak najbardziej da się ją zachować. Moja obecna żona była i jest bardzo zatrakcyjna, ja chyba też nie najgorszy, hormony też w nas buzowały jak w każdym zdrowym człowieku. I mimo to oboje pierwszy raz mieliśmy po ślubie. :)
18 lipca 2014, 17:18
"W Ewangelii i dekalogu Chrystus wyraźnie mówi, że seks jak najbardziej, ale po ślubie." W którym miejscu dokładnie tak powiedział?
A
agelee
18 lipca 2014, 17:49
Ja wierzę w Świętowita i Mokosz. Tyle w tym temacie. Mnie obowiązuje słowiańskie prawo, że kobieta nie może być dziewicą w momencie ślubu! Chwała Słowianom!
D
DoZi
18 lipca 2014, 18:34
Jest jeden Bóg Trójjedyny na nic Ci ze słowiańskich boźków którzy przyklaskują Ci dzięki czemu łatwiej Ci jest żyć i nie stawiać sobie wymagań. Siostro nie płyń z prądem serdecznie Cie pozdrawiam i błogosławię.
Z
Zarobiony
18 lipca 2014, 18:36
Dlatego z przejemnością rozdziewiczyłem przyszłe żony wszystkim wyznawcom Świętowida i Mokosza. Nie musicie mi dziękować. Cała przyjemność po mojej stronie.
S
Saga
18 lipca 2014, 20:56
* Mokoszy
B
Bartt
18 lipca 2014, 14:44
Świadectwo powinno być chrystocentryczne, tzn. powinno być o tym, kim dla mnie jest Jezus i co zrobił w moim życiu. Świadectwo ma świedczyć o Nim. A to... gdzie tam jest Jezus? Przepraszam, ale to nie świadectwo, a zwykła życiowa historia, która pokazuje, że życie w grzechu "nie jest złe".
J
jeszcze_katolik
18 lipca 2014, 14:55
Oj jak małym jestes człowiekiem. Bóg jest dla wielu z nas w zwykłej szarej codzienności.. w spiewie ptaków, szumie lasu, zapachu morza, zachodzie słońca, w usmiechu drugiej osoby.. to o ileż bardziej jest Bóg obecny w uczuciu miłości... nawet w cielesnych aktach miłości..  Życzę Ci, abyś umiał Go dostrzegać, w jak napisałeś zwykłych zyciowych historiach.
T
tak
18 lipca 2014, 15:48
Ten Twój bóg nie jest Bogiem z Objawienia, nie jest z Nowego i Starego Testamentu. Wymysliłeś sobie boga , który na wszystko Ci pozwala, który zło nazywa dobrem i nie daje CI  żadnych ograniczeń, czyli służy u Ciebie za listek figowy. Ma świadczyć, że wszystko co robisz jest dobre. On służy u Ciebie a nie Ty u niego. 
S
Sylwia
18 lipca 2014, 17:09
A to jest Twój bóg, ze starego i nowego Testamentu. Piękny bóg, uczy ludzi mądrych rzeczy, takich jak czystość przedmałżeńska, oraz mordowanie ludzi innych wyznań i innej przynależności rasowej. Tak, tego uczy i ciągle to powtarza - jest to zapisane w tej księdze z której czerpiesz nauki moralne o tzw. "czystości": •Gdy Pan, Bóg twój, wprowadzi cię do ziemi, do której idziesz, aby ją posiąść, usunie liczne narody przed tobą: Chetytów, Girgaszytów, Amorytów, Kananejczyków, Peryzzytów, Chiwwitów i Jebusytów: siedem narodów liczniejszych i potężniejszych od ciebie. Pan, Bóg twój, odda je tobie, a ty je wytępisz, obłożysz je klątwą, nie zawrzesz z nimi przymierza i nie okażesz im litości."   Pwt 7, 1 •Tak mówi Pan Zastępów: (...) idź, pobijesz Amaleka i obłożysz klątwą wszystko, co jest jego własnością; nie lituj się nad nim, lecz zabijaj tak mężczyzn, jak i kobiety, młodzież i dzieci, woły i owce, wielbłądy i osły"  1 Sm 15, 2-3 •"Człowiek ten zatem zabrawszy swoją żonę wyprowadził ją na zewnątrz. A oni z nią obcowali i dopuszczali się na niej gwałtu przez całą noc aż do świtu. Puścili ją wolno dopiero wtedy, gdy wschodziła zorza. Kobieta owa, wracając o świcie, upadła u drzwi owego męża, gdzie był jej pan, i pozostała tam aż do chwili, gdy poczęło dnieć. Pan jej, wstawszy rano, otworzył drzwi domu i wyszedł chcąc wyruszyć w dalszą drogę, i ujrzał kobietę, swoją żonę, leżącą u drzwi domu z rękami na progu. «Wstań, a pojedziemy!» - rzekł do niej, lecz ona nic nie odpowiadała. Usadowiwszy ją przeto na ośle, zabrał się ów człowiek i wracał do swego domu. Przybywszy do domu, wziął nóż, i zdjąwszy żonę swoją, rozciął ją wraz z kośćmi na dwanaście sztuk i rozesłał po wszystkich granicach izraelskich."   Sdz 19, 25-29" Twój bóg to plugawe kreatura, a Ty czcisdz tę plugawą kreaturę jako wzór moralności.
W
WDR
18 lipca 2014, 18:32
Nie trzeba odwoływać się do historii prymitywnych plemion. Zobaczmy na nasze barbarzyństwo! Wystarczy sięgnąć do współczesnych np. statystyk o ilości przeprowadzonych aborcji (nie uzględnia się w nich środków wczesnoporonnych) np. w USA. MILION do PÓŁTORA MILIONA aborcji rocznie w samych Stanach Zjednoczonych (w zależności od roku). HOLOCAUST na skalę produkcyjną. No i gdzie jest BÓG? Dlaczego nie powstrzyma tej zbrodni, która teraz dzieje się na naszych oczach? Dlaczego dzieci nienarodzone masowo umierają? Dlaczego anioły nie ostrzeliwują klinik aborcyjnych?
T
tak
18 lipca 2014, 18:34
Tak czczę i wielbię. Te zacytowane teksty ze Starego Testamentu rzeczywiście mówią o udziale Boga w osiedleniu na ziemiach , które Bóg obiecał Izraelowi. Też nie moge sobie do końca z nimi dać radę, ale na podstawie Pisma , a przede wszystkim ofiary Jezusa Chrystusa wiem, że Bóg jest miłością, wierzę, że to co robi , robi z miłości do człowieka. To czego nie rozumiem, zrozumiem po śmierci. Nie oskarżam Boga za to czego nie rozumiem tylko wierzę mu bezgranicznie, że wszystko co robi robi bardzo dobrze. To jnest moje poierwsze i głóne założenie do zrozumienia świata. Ty natomiast wierzysz sobie, swojej mądrosci chociaż tak mało wiesz. Zresztą tak jak każdy z nas.
M
Marcudi
19 lipca 2014, 00:04
Bo bóg nie istnieje tak jak i anioły. A jeżeli istnieje to ma wszystko w dupie.
S
Sylwia
19 lipca 2014, 00:16
Aha. czyli to działa tak: jak bóg morduje ludzi, i nakazuje jednym ludziom zabijać innych, w tym zabijać dzieci i niemowlęta - bez litości, to wtedy katolik mówi: "...o udziale Boga w osiedleniu na ziemiach , które Bóg obiecał Izraelowi...". Jaki piękny eufemizm (równie dobrze można mówić o udziale Hitlera w zasiedlaniu ziem polskich w latach 1939-1945). Czyli wtedy kiedy bóg morduje ludzi to wierzymy mu bezgranicznie i twierdzimy, że nie rozumiemy jego woli, bo mamy zbyt ogranicznoe zdolności poznawcze zamysłu boga. Wierzymy. Ale jak dzieje się coś dobrego na świecie, o to wtedy katolik nie ma żadnych wątpliwości i doskonale rozumie, że to z woli boga i mówi że bóg jest dobry. Nie wolno mówić że bóg jest zły, nawet jak w świętej księdze o tym pisza jak masakruje ludzi. Wolno tylko mówić że bóg jest dobry i co do tego katolik nie ma wątpliwości. Wiesz "tak" jak nazywa się taka postawa jaką prezentujecie: HIPOKRYZJA. Jesteście skrajnymi hipokrytami, bo niezależnie co bóg zrobi - zawsze będziecie go wielbić. I to wy jesteście "mało wiecie" - a dokładnie macie wyjątkowo prymitywny sposób myślenia, bo nawet nie pozwalacie sobie na swobodę wydawania sądów o rzeczywistości nad podstawie jej obserwacji, stosując zamiast tego wyuczonych schemat który wam wpojono. Jesteście jak stado niewolników, bezwolnych, bezreflksyjnych ignorantów, które jedyne co potrafi to klęczeć przed bogiem i uskuteczniać wiernopodańcze gesty.
S
Sylwia
19 lipca 2014, 00:21
Bóg najpierw, w ST mordował ludzi; potem w NT po urodzeniu syna, odpuścił ludziom, ale żeby sobie ulżyć i przebaczyć - zamordował jednak własnego syna. Wasz bóg, cokolwiek robi dla ludzi dobrego - to musi kogoś zamordować - innych ludzi (innych niz naród wybrany); jakieś biedne zwierzęta (potop - bóg ukarał ludzi za grzech, ale czemu zabił też miliardy zwierząt?!); a w końcu morduje swojego syna - Jezusa. Zwróciłeś na to uwagę? Czy może doszedłeś do wniosku, że taka konkluzja jak wyżej i tak postawione pytanie jest dla Ciebie zbyt trudne ("nie rozumiesz zamysłu boga") i nie będziesz się nad tym zastanawiał, bo jeszcze się Twój bóg na Ciebie obrazi, więc pozostaniesz w tej kwestii ignorantem?
T
tak
19 lipca 2014, 13:33
Bóg nie morduje. Hitler nie żył 1000 lat przed narodzeniem Chrystusa. Przyznałem, że tylko w sprawie zasiedleń sprawa jest dla mnie trudna. Ale z pokorą przyznaję, że nie będę się wymądrzał i że Bóg niewątpliwie jest mądrzejszy ode mnie. Jeżelli Ty uważasz, że jesteś mądrzejsza od Boga to to nie jest mój problem, lecz Twój. Zauważ, też, że oskarżając Boga o morderstwa pakujesz się w niezly problem teologicznyi moralny. Zakładam, że obwiniasz Boga za wszystkie nieszczęścia świata, za Auschiwitz też, bo Bóg mógł do tego nie dopóścić Co prawda gdyby sam wszystko ustawiał, ograniczy by naszą wolność a z nas by zrobił marionetki, ale zapewne Tobie to nie przeszkadza. Tak więc niedopuścić do tragedii II wojny Światowej mógł jedynie mordując Niemców, Włochów , Hiszpanów i Węgrów oraz Serbów. Wtedy z kolei oskarżałabyś Boga za tamte morderstwa. W pewnym filmie, nie pamietam tytułu, wszyscy ludzie modlili sie do Boga aby wygrać w rodzaj toto-lotka. Bóg postanowił wysłuchać ich prośbę i rzeczywiście wszyscy zdobyli pierwszą nagrodę, która wynosiła mniej niż zapłacili, bo nie mogło być inaczej : gdy jedni wygrywają inni muszą przegrać. Kolekcjonowanie oskarżeń przeciwko Bogu wręcz wyzywanie go nie uczyni Cię ani wolną ani na pewno lepszą. Trzeba się za Ciebie modlic.
T
tak
19 lipca 2014, 19:21
Nie bierzesz ważnego faktu pod uwagę. Jezus Chrystus syn Boga został posłany na ziemię , aby nas zbawić od grzechów, które myśmy popełnili a nie On. Zatem Bóg poświęcił swojego   ukochanego Syna. Dla wielu rodziców śmierć ich syna jest ogromną  tragedią. Dla Boga, który jest doskonałą miłością śmierć Syna musiała być niewyobrażalnym cierpieniem. Twoja wizja Boga jest przerażająca. Widzisz w Nim sama esencję zła kogoś kto cieszy się złem. Chyba pomyliłas Boga z diabłem. Nie wiem dlaczego jest Ci to potrzebne. Żadne fakty za tym nie przemawiają. Pomijasz rolę Pana Zła , czyli szatana. Za wszystkie nieszczęścia świata oskarżasz Boga tak jakby ludzie nie mieli własnej , wolnej woli. Zdumiewa mnie tak wielka u Ciebie niechęc do Boga. Więc z kogo chcesz czerpać wzór na dobre życie od ludzi? A cóż oni wiedzą? Nawet nie wiedzą co się jutro stanie. Bóg wie wszystko dlatego daje nam wskazówki jak życ. Robi to z miłości. Tej miłości nauczył nas, dał nam przykazania miłości wszystkich, nawet przesladowców. To trudne wymagania i kulawo ale katolicy próbują je respektować. A co Tobie zostało gdy nienawidzisz dobra? Skąd bierzesz odpowiedź co jest dobre? Sama wymyślasz? Na jakiej podstawie?  Własnej ograniczonej wiedzy? Naprawdę życzę Ci sukcesu, ale mam wątpliwości. Cóz to Twoje życie. Baw się dobrze.
Monika Tomalik
18 lipca 2014, 13:10
świadectwo o tym jak to jest cudnie taplać się w tym śmierdzącym błotku grzechu i co gorsza, jak można się w tym błotku czuć świetnie...
N
nudziarz
18 lipca 2014, 14:33
Jak cudnie taplać sie w cudzym błotku!
A
adam
18 lipca 2014, 14:48
Haha doskonałe pani Moniko, brawo...
J
jeszcze_katolik
18 lipca 2014, 14:56
Jak cudnie, że mienisz się wierzącą. I wierzysz w Boga, który jest Miłością. Gratuluję takiej wiary, ale proszę, aby ten sam Bóg trzymał mnie od niej z daleka.
A
adam
18 lipca 2014, 15:19
Pani Moniko - trafnie powiedziane!!! pytanie czemu ten portal promuje takie coś bo to już nie pierwszy raz gdy ja widzę podobne odchyłki... Pozdrawiam!!!
S
Sylwia
18 lipca 2014, 16:54
"...o tym jak to jest cudnie taplać się w tym śmierdzącym błotku grzechu..." - jaką trzeba być pozbawioną sumienia katolicką mendą, żeby coś takiego napisać jako komentarz do powyższego tekstu. "Zaangażowany" katolik to jednak moralny degenerat. Wy jesteście pozbawieni cienia emaptii. Jesteście jak terminatory, jak bezduszne maszyny.
S
Sautres
18 lipca 2014, 17:14
Marta Tomalik, Nie pouczaj innych, żeby nie taplali się w "Błotku grzechu", bo sama czcisz boga, który taplał ludzi we krwi, mordował ich ze względu na wiarę w innych bogów i za to, że nie byli członkami tzw. "narodu wybranego". Twój bóg to moralna kreatura, potwór, sadysta, skrajny psychopata, mściwa i zazdrosna bestia. Jest tak prymitywny jako pierwotne ludy które go wymyśliły, więc żeby stawiać to coś jako autorytet, trzeba być bezczelnym religiantem jakim niewątpliwie jesteś.
B
basia
18 lipca 2014, 18:00
Dokładnie tak Moniko. Świadectwo to oni mogą dać, ale parę lat po ślubie, jeśli do niego dojdzie. Często skutki współżycia przed ślubem pojawiają się w życiu małżeńskim.
Monika Tomalik
18 lipca 2014, 18:28
Sylwio, Kościół, Pan Bóg nie potępia grzesznika, ale grzech. I to jest zasadnicza różnica. Przyznasz, że nie jest miłością to gdy wiem, że ktoś pije truciznę, a ja w imię tolerancji i wolności tego człowieka poklepię go po plecach i powiem by pił dalej? Nie! Z wielką miłością, delikatnością i wyczuciem powiem, że to co pije prowadzi go do śmierci. Ja w życiu kieruję się miłością bliźniego, a „kochać kogoś, to robić wszystko by widzieć go kiedyś uśmiechniętego w niebie”.W pełni akceptuję i nie potępiam osoby, która grzeszy, ale nie mogę akceptować grzechu. Gdy przyklepuję grzech, mówię, że to jest normalne, że można tak robić, bo nie chcę wyjść na osobę zacofaną, staroświecką; to w ten sposób robię krzywdę drugiemu człowiekowi, bo nie mówię mu prawdy. A ta prawda jest taka, że trwając świadomie  w grzechu i nie chcąc z nim zerwać, człowiek sam sobie zamyka drogę do zbawienia.
S
Sylwia
19 lipca 2014, 00:25
A skąd Ty wiesz, że dziewczyna która napisała powyższą historię - zgeszyła? Jakim sposobem wiesz, że ona grzeszy? Na jakiej podstawie przypisujesz jej grzechy, skoro ona daje świadectwo, że kocha drugiego człowieka i jest kochana?
K
Karolina
18 lipca 2014, 12:31
Moje stanowisko może być zaskakujące. Czekalismy z mężem do ślubu. Jesteśmy wierzący i była to nasza decyzja, która wypływała z miłości do Boga i chęci życia zgodnie z tym co głosi. Obecnie jesteśmy rok po ślubie i przeżyliśmy duże rozczarowanie. Nie mówie, tu że się "niedobralismy", bo bardzo się kochamy i za nic nie zmienilibyśmy zdania co do tego, że chcemy być razem. Ale uważam, że z seksu robi się za dużą aferę i nie jest to, żaden prezent w noc poślubną i trzeba się bardzo dużo namęczyć, żeby cokolwiek się udało. Wyobrażaliśmy sobie, że to jest niewiadomo co, czkaliśmy na to z utęsknieniem, a tym czasem jest to ciężkie, bolesne i po ślubie jest jeszcze długa droga do odczuwania jakiejkolwie satysfakcji. I teraz stwierdzam, że seks jest podniesiny do zbyt wysokiej rangi, za bardzo go się gloryfikuje i teraz wiem, że nie czekałabym z tym do ślubu, bo wg mnie jest to tylko jeden ze sposobów okazywania miłości. A małżeństwo i miłość to jest zdecydowanie coś więcej. NIe wiem czy udało mi się jasno sformułować to o co mi chodzi...
K
Kasia
18 lipca 2014, 15:10
Ja wiem o co chodzi i jestem podobnego zdania mimo iż w trochę innej sytuacji bo nie czekałam do ślubu, i powiem szczerze ze troche boli jak ktoś mówi że kobieta współzyjąca przed ślubem nie szanuje się, dla mnie nie szanuje sie dziewczyna która na dyskotece po piwie oddaje sie każdemu kto tylko chce, ja współżyłam przed ślubem od czasu kiedy byłam pewna swojego partnera, wiedziałam że to ten mój wymarzony jedyny.... a początki były trudne bo seks nie od razu jest idealny, gdyby mnie spotkało zaraz po śubie rozczarowanie to pewnie nie byłby to tak udany związek jaki jest. Podziwiam że ktoś wreszcie otwarcie mówi o swoich doświadczeniach, wiem że wiele małżeństw rozpada się bo są rozczarowani seksem poślubie, a to kusi też do zdrady i spróbowania czy to tak ma byc czy wina lezy po stronie partnera.
A
adam
18 lipca 2014, 15:16
Kobieto, to po prostu ogarnij, że robisz coś źle. Ciężko uwierzyć we własne błędy, ja wiem. Ale to trzeba wypracować. To że nie jest to dla was fajne, to kwestia tego, co wam siedzi w głowach. Oraz umiejętności praktycznych. Serio. A mięśnie Kegla ćwiczysz? A ja - też czekaliśmy do ślubu i teraz jest super.
T
tak
18 lipca 2014, 15:51
Czy jesteś katoliczką?
K
Karolina
18 lipca 2014, 16:26
Tak, jestem katoliczką. Może mnie poniosło, bo widzę wartość w oczekiwaniu z sesksem do ślubu, ale myślę, że problem polega bardziej na tym, że nie mówi się o problemach. Tylko o tym jak wspaniale jest czekać na noc poślubną itd. ale potem jest bardzo ciężko i to nie tylko moje doświadczenie, ale wielu moich znajomych, które również czekały do ślubu. Jeśli dojdą jeszcze naturalne metody, to naprawdę trzeba czasami nawet lat, żeby było dobrze. Oczywiście seks przed ślube jest grzechem ale czemu Ci co czekali do ślubu mają tak ciężko... Brakuje mi w kościele takich osób jak o. Knotz.
PD
Piotr D.
18 lipca 2014, 16:57
Słowa Chrystusa: "... i łączy się ze swoją ŻONĄ tak ściśle, żę stanowią jedno ciało". Żoną, nie dziewczyną, nie narzeczoną. To nie wymysł kościoła tylko Chrystusa. Piszesz, że nie czekałabyś do ślubu, a jadnoczesnie, że kochasz Boga, jesteś wierząca. Kocham Boga = zachowuję jego naukę, nie wybiórczo. :)
R
Roberto
18 lipca 2014, 17:32
Karolina, Na podstawie jednego przypadku - swojego - nie sądź wszytkich. To, że Twoje życie seksualne jest po ślubie z tego co piszesz, niezbyt udane, nie wynika nic ponad to, że Twoje życie seksualne jest nieudane. Ja z moją obecną żoną współżyliśmy świadomie od samego początku kiedy się zaczęliśmy spotykać, "chodzić" jak to się mówi - jako para, a potem jako narzeczeni. Od samego początku było nam ze sobą cudownie w łóżku, choć początki były trochę stresujące bo byliśmy jeszcze dość młodzi i niezbyt doświadczeni - ale to raczej towarzyszy każdej parze, która zbliża się do siebie po raz pierwszy. Teraz, prawie 7 lat po ślubie, nie ma już - co poniekąd zrozumiałe tego dreszczyku, który towarzyszył  pierwszym kontaktom fizycznym, ale kiedy się kochamy (fizycznie) jesteśmy dla siebie, trudno mi to nazwać - jak najbliższa ciału koszula... Jesteśmy ze sobą zżyci jak nigdy, rozumiemy się często bez słów - i w sypialni i w codziennym życiu. A seks stanowi BARDZO ważny element naszego życia. Nie wyobrażam sobie wprost, że z kimś mogłoby mi być lepiej. Reasumując - dla Ciebie seks może być mało istotny i bolesny w życiu. Ale dla innych może być bardzo ważną częścią wspólnego, życia. Powiem więcej - dla mnie rozdzielanie seksu i uczuć, emocji jest sztuczne i głupie. Człowiek to całość. Nie ma odrębnej sfery duchowej i sfery seksualnej. Jedno nie funkcjonowałoby w naszym związku be drugiego. Bez uczuć seks nie byłby taki wspaniały i tak spajający nas w jedno. Bez sesku nasze uczucia też by się po jakims czasie wypaliły. 
T
tak
18 lipca 2014, 18:48
Karolino, kiedyś za młodości durnej i chmurnej rozmawiałem z seksuolożką i zarazem lekarzem. Powiedziała mi, że często do niej przychodzą pary małżeńskie i niemałżeńskie z prośbą o o pomoc bo seks im nie wychodzi, nie mają z niego "radości". Otóz ona zwykle mówiła  im, że rzadko się zdarza , aby pierwsze kontakty dawały pełną satysfakcję. Zalezy to od czynników biologicznych, psychicznych, budowy ciała , poznania swojego ciała itd. Bywają też przypadki zarówno u mężczyzn jak i kobiet , że uniesienia seksualne nie są szaleńcze i nie będą. Zgadza się. Masz więc rację, że jeżeli z jakichś powodów, któs oczekuje niewiadomo jakich przeżyć to na początku się zawiedzie, trzeba cierpliwości i miłości. W końcu małżęnstwo to nie tylko seks. Czlowiek, który zwraca uwagę jedynie na swoją satysfakcję i tylko satysfakcji oczekuje dla siebie, łatwiej się rozczaruje i rzuci partnerkę/partnera zwłaszcza jeżeli dla niego głównym powodem bycia razem jest seks. Natomiast przy miłości prawdziwej, która chrakteryzuje sie tym, że chcemy siebie dać ukochanemu/nej własna satysfakcja nie jest głównym problemem ważne , że ta druga osoba jest szczęśliwa. Ta zasada nie dotyczy jedynie seksu, lecz całego życia małżeńskiego, ale wymaga wyzbycia się egoizmu , cierpliwości i prawdziwej miłości
B
Beata
18 lipca 2014, 18:56
Rozumiem co masz na myśli. Oczekiwanie do ślubu a potem zawód, to z pewnością trudne doświadczenie. My z mężem mięliśmy tak, że po nocy poślubnej (na którą też czekaliśmy dobrych kilka lat) byliśmy w zasadzie zdziwieni, że z całego seksu robi się nie wiadomo co. Wiemy, że nie jest niezbędny do życia, jest spoko i rzeczywiście spaja więź w małżeństwie. Ale jednocześnie jest tylko jednym z miliona sposobów wyrażania miłości. I tutaj się z Tobą zgadzam. Jednocześnie co do tego, że nie czekałabyś do ślubu, gdybyś wiedziała jak będzie - a myślałaś o tym, jak wyglądałaby wówczas Twoja relacja z partnerem? Czy zdecydowalibyście się na ślub wiedząc, że macie taki problem z seksem? Czy wystarczyłoby Wam determinacji i zaufania do tego, żeby zadbać o tą sferę i się nie rozstać? 
N
neo
18 lipca 2014, 11:35
Chyba Pan nie zna i nie interesuje się Ewangelią i w ogóle nauczaniem Chrystusa, natomiast ma Pan swoją religię, która Panu pozwala na to co Pan uważa za słuszne a nie Bóg.       Nie wiem w (obraz) jakiego Boga Ty wierzysz, ale mój to Ten, od którego pochodzą słowa:     "Nie jest dobrze człowiekowi być samemu" (Rdz 2,18)     "uczynił człowieka od początku jako mężczyznę i niewiastę" (Mt 19, 14)     "Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem" (Rdz 2, 24).     "A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało" (Mt 19, 6).     "bądźcie płodni i rozmnażajcie się" (Rdz 1, 28).     hmmm, ale jak, skoro seks jest zły (przeciwko temu stwierdzeniu zaprotestowałam), może jesteś zwolennikiem in vitro albo wyznawcą "ideologii gender"? Sprawiasz wrazenie osoby, która chce uchodzić za wszystkowiedzacą (wiesz nawet jaka jest moja płeć)  Może jednak pozostaw trochę tej wiedzy Bogu?
T
tak
18 lipca 2014, 16:01
Ten Bóg mówił też nie cudzołóż . Nie szanuje się Boga jeżeli samemu się decyduje , które słowa Jego są słuszne a które nie. Bóg zawsze wie lepiej i od tego nie ma odwołania. Wszystkie Pana cytaty ze Starego i Nowego Testamentu w żaden spoisób nie zwalniają od przestrzegania przykazania : nie cudzołóż. Nie jest jest dobrze być samemu nie oznacza, że musi Pan od razu z dziewczyną  iśc do łóżka, uczynił kobietę i meżczyznę tak samo do niczego nie nakłania,"... łączy się ze swoją żoną" właśnie z żoną a nie z kochanką itd. Pan chce na siłę zakrzyczeć swoje sumienie w wmówić sobie, ze cudzołóstwo nie jest grzechem. Pan Bóg stwierdził, że jest.
Ł
Łukasz
18 lipca 2014, 16:53
Warto cytować ze zrozumieniem: "5 I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. 6 A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało" (Mt 19, 5-6). - złączy się ze swoją żoną - jak się może złączyć z żoną przed ślubem ?
M
Meduza
18 lipca 2014, 17:02
Twój bóg mówił bardzo różne rzeczy, nie tylko nie cudzołóż. Mówił też: "...Niewolnicy niech będą poddani swoim panom we wszystkim, niech się starają im przypodobać, niech się im nie sprzeciwiają, niczego sobie nie przywłaszczają, lecz niech okazują zawsze doskonałą wierność, ażeby pod każdym względem stali się chlubą dla nauki naszego Zbawiciela, Boga..." Tt 2, 9-10 uważasz, nadal że posiadanie niewolników jest OK? "..."Tak jak to jest we wszystkich zgromadzeniach świętych, kobiety mają na tych zgromadzeniach milczeć; nie dozwala się im bowiem mówić, lecz mają być poddane, jak to Prawo nakazuje. A jeśli pragną się czego nauczyć, niech zapytają w domu swoich mężów! Nie wypada bowiem kobiecie przemawiać na zgromadzeniu..."  1 Kor 14, 34 nadal uważasz, że kobiety nie powinny mieć praw publicznych?
WD
Wujek Dobra Rada
18 lipca 2014, 17:36
Zbłaźniłeś się. To nie jest forum protestantów tylko katolików. Nam się zarzuca, że robimy rzeczy, których nie mam w Biblii. Dzieje się tak dlatego, że choć jest ona bardzo ważna, nie jest dla nas jedynym źródłem Objawienia.
T
tak
18 lipca 2014, 19:06
Proszę zauważyć, że nie ma w powyższym tekście ani słowa, że niewolnictwo jest dobre. Wskazówki o których mowa  dawano , bo już niewolnictwo istniało, chodziło o dobre relacje między niewolnikiem i jego panem. Nawet o wzajemny szacunek. Czy Kosciół ówczesny miał zachęcać do nienawiści, mordów?  Proszę zwrócić uwage, że wielu chrześcijan wyzwalało swoich niewolnikółw, albo traktowało ich znacznie lepiej niż inni.  Przecież Kościół zawsze mówił, że ludzie są braćmi i że powinni się miłować. W pierwszych wiekach Kościoła te  wskazówki brano bardzo poważnie. Jest takich wskazówek w Piśmie Świętym mnóstwo. Sam sw. Paweł zachęcał do wyzwalania niewolników.  2. W owych czasach takie traktowanie kobiet było czymś normalnym. Nie było jednak nakazane przez Boga. Już w książce Rodzaju czytamy "Stworzył więc Bóg człolwieka na swój obraz,(...) stworzył mężczyznę i niewiastę." (Rodzaju 1,27) Tak więc kobieta ma takie same prawa jak mężczyzna bo i ona jest człowiekiem i ona jest obrazem Boga. Nie jest tak jak jeszcze niedawno słyszałem u ludzi nawet z wyższym wykształeceniem , że , człowiekiem jest mężczyzna i jest jeszcze kobieta,która nie jest człowiekiem. Oczywiście to był żart, ale prymitywny i odzwierciedlać może podświadomość.
S
Sylwia
19 lipca 2014, 01:44
O właśnie i w tym tkwi sedno: "...jeżeli samemu się decyduje , które słowa Jego są słuszne a które nie. Bóg zawsze wie lepiej i od tego nie ma odwołania....". Wy katolicy, chrześcijanie, po prostu zostaliście nauczeni, żeby nie powiedzieć - wytresowani - do bycia niewolnikami - nauczono Was ślepego posłuszeństwa, służalczości wobec boga, którego przymioty moralne nie odstają od zachowań prymitywnych ludzi z epoki brązu. Religia do tego stopnia opanowała Wasze umysły, że odmawiacie sobie nawet prawa do dokonania oceny moralno-etycznej tego co bóg robi z ludźmi, zwierzętami wg biblijnych opisów. Wy prawdopodobnie bojcie się nawet pomyśleć o tym, że bóg może być złą istotą, mająca wady charakteru takie same jak ludzie. Zostaliście skutecznie oduczeni krytycznego i sceptycznego myślenia gdy tylko dotyczy to boga. Jesteście mentalnymi niewolnikami jakiejś idei, która jest niewiele więcej warta niż religijne mitologie greków, rzymian, islamu, hinduizmu czy dowolnej innej religii.
M
Meduza
19 lipca 2014, 02:18
Nie, nie. Wy czytacie selektywnie Biblie! Biblia jest zbiorem ksiąg spisanych przez ludzi ale natchnionych przez Boga. To czemu bóg widząc niewolnictwo, nie rozkazał ludziom - jednoznacznie i kategrycznie jego odrzucenia? Dlaczego z nauk ST natchnionych przez Boga wynika, że kobieta ma milczeć? Podałem dokładny cytat. A Ty swoje ogólnikowe refleksje-subiektywną interpretację. Co z tego, że bóg stworzył M i K na swój obraz (co jest opisane w ks. Rodzaju), skoro potem z Biblii wynika, że kobieta ma milczeć publicznie? jest gorsza? Skoro bóg jest i mądry i wszechmocny i dobry, to mógł od razu zakazać niewolnictwa i nakazać równy status publiczny kobiet i mężczyzn! Jest w końcu Bogiem!? Tak samo jak zabronił np. zabijania, kradzieży i cudzołóstwa, nkazał czcić siebie, tak też mógł zabronić niewolnictwa i nakazać równy publiczny status K i M. Co z tego że święty Pawał zachęcał do wyzwalania niewolników? Mam do Ciebie pytanie: jak sądzisz - co jest większym złem: zniewolenie drugiego człowieka, nawet jeśli się go "dobrze traktuje", ale jako niewolnika, czy seks pozamałżeński? Pytam bo jeżeli seks pozamałżeński, czy cudzołustwo to mniejsze zło (dużo mniejsze wg mnie) niż niewolnictwo, to równie dobrze cudzołóstwo mogłoby być dopuszczalne/ niezbronione w Biblii (tak jak niewolnictwo), a chrześcijanie mogliby tylko zachęcać do utrzymywania czystości seksualnej, tak jak i do wyzwalania niewolników. Jak sądzisz? "...Wskazówki o których mowa  dawano , bo już niewolnictwo istniało, chodziło o dobre relacje między niewolnikiem i jego panem..." Cudzołustwo i seks pozamałżeński też już istniało (tak jak niewolnictwo), to można było zamiast go zabraniać też dać kilka dobrych wskazówek, zamiast wprowadzać jego zakaz w przykazaniach. Czemu bóg tego nie zrobił? Uznał, że większym złem moralnym jest seks pozamałżeński, niż niewolnictwo? Wytłumaczysz mi to?  Reasumując - ale Twoje wyjąsnienie jest bardzo mętne i pokrętne, kompletnie nieprzekonywujące, miałkie.
M
Meduza
19 lipca 2014, 02:19
Pisząc o niewolnikach wskazałeś: "...Czy Kosciół ówczesny miał zachęcać do nienawiści, mordów?..." Rozumiem, że chodzi Ci o to, że nie byłoby dobrze, gdyby ówczesny Kościól zachęcął niewolników do wymawiania posłuszeństwa, nienawiści i/lub mordowania swoich panów? Oczywiście, że nie powinien do tego zachęcać (do tego ostatniego). Ale jeżeli nie powinien zachęcać niewolników do powstawania przeciw swoim panom, to przez analogię muisz też przyznać, że Kościół i Bóg w ST nie powinien też zachęcać do tego: Tak mówi Pan Zastępów: (...) idź, pobijesz Amaleka i obłożysz klątwą wszystko, co jest jego własnością; nie lituj się nad nim, lecz zabijaj tak mężczyzn, jak i kobiety, młodzież i dzieci, woły i owce, wielbłądy i osły"  1 Sm 15, 2-3 Nie rozumiem więc dlaczego Bóg mógł zachęćąć Izraelitów do mordowania innych narodów, ale nie mógł Bóg ani Kościól zachęcać niewolników do odmawiania posłuszeństwa swoim "panom"? Wytłumaczysz mi te skomplikowane kwestie moralne?
M
Meduza
19 lipca 2014, 02:23
A może to Wy się błaźnicie twierdząc, że Biblia to święta księga (pełna sprzeczności, jak mało który zbiór tekstów) napisana przez ludzi pod wpływem natchnienia przez boga?
T
tak
21 lipca 2014, 11:13
Przecież KK potępia niewolnictwo. Nigdy nie popierał, najwyżej tolerował. Odwołujesz się do czasów zamierzchłych aby uzasadnić obecne nieposłuszeństwo Bogu? Nie zagłuszaj sumienia.
T
tak
21 lipca 2014, 11:16
Gdyby Bóg miał wady ludzkie nie byłby Bogiem. A co dopiero gdyby był gorszy do ludzi, np: od  Ciebie.
J
jolanda
18 lipca 2014, 10:46
W dzisiejszych czasach każdy interpretuje słowa Kościoła jak się mu podoba. Mój mąż jest głęboko wierzący, stara się żyć w zgodzie z przykazaniami. Ale tak samo jak ja (ja już taka święta nie jestem) nie rozumie jednego - kiedy przy spowiedzi powiemy, że "uprawiam seks przed ślubem codziennie, pięć razy dziennie, za każdym razem z inną kobietą, ale żałuję tego i chcę się poprawić", to rozgrzeszenie dostajemy, ale kiedy powiem "mieszkam z chłopakiem/dziewczyną, w dwóch oddzielnych pokojach, mamy oddzielne łazienki i kuchnie, NIE WSPÓŁŻYJEMY, nie widzieliśmy się nigdy nago", to rozgrzeszenia nie dostaniemy, bo MIESZKAMY RAZEM.  My współżyliśmy przed ślubem i wcale nie uważam, żeby nas to zgorszyło, a to, że mieszkaliśmy razem utwierdziło nas w przekonaniu, że chcemy być razem i że damy radę ze swoimi słabościami, wadami. Szczerze powiedziawszy gdybym zamieszkała z mężem dopiero po ślubie, to bym chyba oszalała z rozpaczy - "za kogo ja wyszłam? reszta życia z kimś takim, to przecież koszmar...". I chociaż to się kłóci z tym, co mówi Kościół polecam wszystkim zamieszkać ze sobą wcześniej, bo wtedy można się lepiej poznać i w razie gdybyśmy jednak nie potrafili siebie znieść mamy jeszcze jakieś wyjście. Pozdrawiam, Jolanda
18 lipca 2014, 11:34
Co znaczy mieszkanie razem. Bo czym innym jest wspólne wynamowanei mieszkania przez chłopaka i dziewczynę, którzy ze soba nie chodż, ale są powiedzmy znajmomymi, a czym inym jest życie razem na wzór malzeństwa (samo wsółzycie nie ma znaczenia jeżłi jest już tzw. wspolnota stołu),
I
iZA
18 lipca 2014, 11:55
Pani Jolando, Niech Pani przeczyta swoj post jeszcze raz. Pani sie tutaj tłumaczy. A tak na marginesie, okazało sie, ze gdyby Pani poczekała na swojego męza to nie zawiodlaby sie i "nie oszalała z rozpaczy". Ani Pani ani maż nie byliscie głeboko wierzący i jak widac nie staraliscie sie życ w zgodzie z przykazaniami. Zadaje Pani sobie kłam.  W naszej religii katolickiej czujecie sie jak w sklepie- bierzecie sobie co waszemu ciału sie podoba a jesli cos ma zwiazek z wyrzeczeniem sie lub wstrzemięzliwoscią, to omijacie szerokim łukiem. Religia Katolicka, to nie jest SKLEP. Zajeło mi 30 lat,zeby moja pycha to zrozumiała.
J
Jolanda
18 lipca 2014, 12:06
Nie tłumaczę się. Opowiadm tylko, jak to było w moim przypadku. Chciałabym tylko, żeby ktoś mi wytłumaczył, dlaczego dla księdza w konfesjonale ważniejsze jest to, że razem mieszkamy, niż to, czy współżyjemy mieszkając osobno?  A jeżeli chodzi o czekanie na męża, to mieliśmy przed ślubem wiele zwad, które nas od siebie oddalalły, ale on się nie poddawał, bo wiedział, że chce ze mną być. Gdyby to miało miejsce po ślubie, to pewnie wzięlibyśmy rozwód, a potem znowu byśmy do siebie wrócili - czy to miałoby jakiś sens? 
J
Jolanda
18 lipca 2014, 12:14
Proszę mi uwierzyć, że nie robi różnicy mieszkanie pary będącej w związku i zupełnie niezależnego chłopaka i dziewczyny. Znam starszych państwa (74 i 52 lata), którzy mieszkają razem od lat, nie są parą, a zmusiły ich do tego warunki finansowe i postanowili razem zamieszkać nie będąc parą (od 7 lat mieszkają ze sobą, nie są nawet przyjaciółmi). Kobieta od tego czasu boryka się z księżmi z naszej parafii, którzy uważają, że ludzie ci żyją w grzechu i nie pomagają tłumaczenia, że oni nawet nie są parą. Dla naszych księży to nie ma kompletnie znaczenia. Od kilku lat (nie wiem dokładnie od kiedy, bo głupio mi zapytać) ksiądz nawet nie odwiedza ich po kolędzie, ale pani uparcie kilka razy w tygodniu idzie do kościoła, bo wierzy, że nie nasi księża ich oceniać powinni.
H
hot
18 lipca 2014, 14:08
Jolanda, to jasne, bo mieszkając z kimś niepoślubnionym, żyjesz z nim na sposób małżeński (wspólny stół, wspólne gospodarstwo domowe itp). Tylko w małżeństwie jest prawo do takiej wspólnoty. A poza tym narażasz innych na zgorszenie i sama siebie na ulegnięcie pokusy
I
ixi
18 lipca 2014, 14:38
Widocznie spowiednik uznał że mimo wszystko narażaliście się na grzech. Trzeba było spowiednika zapytać dlaczego nie chce dać rozgrzeszenia i wytłumaczyć że nie dzielicie łoża. Ewentualnie pójść do innego spowiednika, z tego co wiem to dominikanie są znani z tego że spowiedzi u nich są bardziej poglębionymi rozmowami.
WD
Wujek Dobra Rada
18 lipca 2014, 17:26
Jolanda, sama napisałaś odpowiedzi na swoje pytania. Dlatego nie było rozgrzeszenia: "My współżyliśmy przed ślubem i wcale nie uważam, żeby nas to zgorszyło, a to, że mieszkaliśmy razem..." Dlatego w innym przypadku było: "żałuję tego i chcę się poprawić" Widać różnicę?
J
ja
18 lipca 2014, 10:46
"Jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu - wszystko jest na swoim miejscu"
N
neo
18 lipca 2014, 09:37
Bóg w Objawieniu jasno powiedział, seks, ale też pożądanie drugiego człowieka jest złe.   Nic więcej nie potrzeba dodawać. Bóg stworzył naszą seksualność a potem powiedział: to jest złe? Bóg chce, aby mężczyzna i kobieta czerpali przyjemność z ich relacji seksualnej w małżeństwie. Pieśń Salomona i kilka innych fragmentów biblijnych (chociażby Przypowieści Salomona 5.19) opisują przyjemność płynącą z seksu, i to też jest złe? Wrzucamy wszystko do jednego worka?
T
tak
18 lipca 2014, 11:02
Chyba Pan nie zna i nie interesuje się Ewangelią i w ogóle nauczaniem Chrystusa, natomiast ma Pan swoją religię, która Panu pozwala na to co Pan uważa za słuszne a nie Bóg.
18 lipca 2014, 11:30
Warto poświecić chwilę i zastanowić się czy to naprawdę Bóg stworzyl to co wspólcześnie rozumiemy pod pojeciem seks. 
A
adam
18 lipca 2014, 14:53
To co współcześnie rozumiemy pod pojęciem "seks" stworzył oczywiście szatan. To, co kieeedyś rozumiano pod pojęciem seks, no to był seks przez duże s! Antyk, średniowiecze- wtedy seks był boski!
T
tak
18 lipca 2014, 16:07
Ależ Pan/i wykręca. Seksualność nie jest zła. Złe jest cudzołóstwo. c zy to naprawde tak trudno zrozumieć. Jest grzechem i już.
E
E...S
18 lipca 2014, 09:30
Klaudio, w pełni się zgadzam z tym co napisałaś. Księża zrobili jakiegoś potwora z seksu przed ślubem> Nadinterpretuje się słowa Chrystusa, który nigdzie jasno nie wskazał, że zabroniony jest seks przed ślubem. Nie cudzołóż, to nie współżyj z - i nie pożądaj czyichś - żon czy mężów (zależnie od płci). Nie powinno się tego nadinterpretowywać jako zakaz współżycia z osobami wolnymi. Ci którzy tak srogo podchodzą do tego tematu powinni przypomnieć sobie, że Pan Bóg nie wytyczył 10 przykazań jako absurdalnych zakazó - ale z MIŁOŚĆI do ludzi ! Dał ludziom seksualność i popęd płciowy. A przykazania dał by się wzajemnie nie krzywdzili, bo strasznym jest wchodzenie w czyiś związek, robijanie małżeństwa, uważam to za niedopuszczalne. Chrystus powiedział, że już ten kto pożądliwie spojrzy na kobietę, w swoim sercu popełnia cudzołóstwo. I należy to odnośić do mężczyzny, będącego w związku bądź patrzącego na kobietę która jest w związku. Dosłowna interpretacja, jakiej czasem próbuje się dokonywać, prowadziłaby do absurdalnego wniosku: że również mąż patrząc pożądliwie na swoją żonę - popenia cudzołóstwo. Sądzę, że ta obsesja księży na punkcie tego tematu jest spowodowana dolegliwościami związanymi z celibatem. Piszę to wszystko ze spokojem. Nie jestem antyklerykałem, słuchałem nieraz Pawlukiewicza czy Szustaka - mam jednak własny rozum i nie wierzę by Pan Bóg dał mężczyznom najsilniejszy instynkt, by wprowadzać ich w długotrwałą frustrację.
I
iZA
18 lipca 2014, 11:40
Tak, "Chrystus jasno nie wskazał, ze zabroniony jest seks przed slubem". Prosze napisac, gdzie  Chrystus jasno wskazal, ze seks JEST dozwolony. Bedzie mial Pan corke, to Pan pozwoli, zeby zeby sie spotykała z mezczyznami w "dlugotrwalej frustracji". Ach jeszcze moze miec Pan syna, ktory bedzie chcial sluzyc Bogu w czystosci.
T
tak
18 lipca 2014, 16:09
Jezus jasno powiedział, że stosunki seksualne poza małżeństwem są grzechem. I nie ma co kombinować.
D
doKlaudii
18 lipca 2014, 09:13
Droga Klaudio, jakieś 1,5 roku temu brałam udział w dyskusji na forum internetowym i pisałam tam, tak jak Ty dzisiaj - dlaczego seks bez ślubu ma być zły, skoro jest tak pięknie i się po prostu kochamy? Nie rozumialam wtedy, co miałaby dać nam czystość. Potem zrozumiałam, że bez Boga nie jestem w stanie być naprawdę szczęśliwa, a pozostając w grzechu ciężkim pozbawiam się łączności z Nim. Cierpiałam, gdy podczas mszy nie mogłam przystąpić do Komunii Św. ze świadomością, że dzieje się tak przez zwyczajne przywiązanie do przyjemności. Dzisiaj mamy w naszym związku narzeczeńskim tzw. "czystość z odzysku" :) i panuje między nami większa jedność i zgoda, niż jak współżyliśmy ze sobą. Dzieją się wspaniałe rzeczy miedzy kobietą i mężczyzną, jeśli jest Pan Bóg obecny miedzy nimi. Polecam :))
18 lipca 2014, 09:09
Czytając wiele komentarzy cały czas odzywa się proste pytanie, gdzie jest Bóg. Zachowanie czystość, aby ćwiczyć się w panowaniu nad sobą, aby dać prezent żonie/mężowi, aby ta noc poślubna była wyjątkowa, aby …. Wygląda iż Bóg i Jego Słowa są zbędnymi elementami. Bo Bóg w Objawieniu jasno powiedział, seks, ale też pożądanie drugiego człowieka jest złe.   Nic więcej nie potrzeba dodawać.
M
mak
18 lipca 2014, 08:08
Nie rozumiem podniesionego tonu tego świadectwa. Pozdrawiam.
T
tdk
18 lipca 2014, 08:03
Przede wszystkim zachęcam do przeczytania tytułu. "Kontrowersyjne świadectwo" to nie żywot świętych. Poza tym osobiście wraz z żoną mamy podobne doświadczenia - obecnie ponad 10 lat po ślubie. Przekonałem się, że współżycie przed ślubem to nic dobrego o czym zresztą autorka napisała ale, podobnie jak autorka, uważam że seks przedmałżeński nie jest przyczyną rozpadu związków a tylko konfekwencją np. postaw danej kobiety i mężczyzny. Życzę powodzenia autorce i pozdrawiam hejterów.
WD
Wujek Dobra Rada
18 lipca 2014, 07:16
Ja naprawdę jestem nietutejszy i jakiś dziwny. Kobieta cieszy się, że jej chłopak (bo chyba nie narzeczony) nie traktuje jej z takim szacunkiem jaki jej się należy. Nie pojmuje tego.
I
iZA
18 lipca 2014, 01:18
A ja Pani Klaudio, nie chce żyć tak jak Pani, Z kazdego Pani zdania przebija jakas naiwnosc, dziwna emocjonalnosc, i jeszcze te slowa o szacunku do siebie przez oddanie sie mezczyznie bo taka milosc sie nie powtorzy. Zadna miłosc sie nie powtarza, bo zaden czlowiek sie nie powtarza. Miala Pani racje piszac, ze nie wazne bylo dla Pani jak sie potocza Pani losy. To widac, bo zyje Pani dniem dzisiejszym. ALE jesli Pani pisze do Deonu, to znaczy, ze musi Pani czytac te rubryke i byc moze sie zastanawia jak to jest, ze Pani z seksem przed slubem jest tak szczesliwa jak pary, ktore czekały i dziękowały Bogu za łaske wytrwania. Kim jest ten "Bog", ktory cieszy sie z Pani seksu przed slubem? Jakie jest jego imie? Ja Pani nie potepiam. Dla mnie Pani wysilek wlozony w napisanie do Deonu swojej - jak to Pani ujela "prawdy" jest przejmujacym KRZYKIEM Pani duszy. W rubryce swiadectw zmagania sie z czystoscia ten krzyk jest wolaniem o znaleznienie prawdy. A prawda jest jedna -czystosc jest miła Bogu. Zawsze była. A Pani "prawda" jest w istocie prawdą, ale o grzechu.
M
Marcus
18 lipca 2014, 01:13
Cytat pani Klaudii: "Niech każdy podąża swoją drogą, w miłości Bożej, ale w zgodzie z samym sobą, bo tylko wtedy odnajdzie prawdziwe szczęście i właściwą drogę" Cytat z ewangelii: "Jeśli kto chce iść za mną, niech się zaprze samego siebie niech weźmie swój krzyż i niech Mnie naśladuje (Łk 9, 23)" To mamy iść w zgodzie z samym sobą czy odpierać pokusy, które nie są dla nas przeznaczone przed ślubem. Wiem, że ciężko nosi się krzyż ale warto walczyć o to co jest najcenniejsze. Bóg nie potępia MIŁOŚCI bo sam jest MIŁOŚCIĄ, ale to co Pani przedstawiła to jest tylko fizyczne zaspokojenie potrzeb. Skoro "Miłość przenosi góry" to do jakich poświęceń gotów jest Pani chłopak? Wzorem i autorytetem dla kobiet jest Maryja. Proszę pomodlić się na różańcu i spytać Maryi czy aby takie myślenie rzeczywiście podoba się Bogu?
B
~bunny
17 lipca 2014, 23:48
od 3 lat jestem ze swoim chłopakiem. od 2 lat mieszkamy ze soba. nie wspolzyjemy, jedynie sie piescimy. żaden ksiadz do tej pory nie udzielił mi rozgrzeszenia wlasnie z tego powodu. jest mi ciezko. mieszkamy tez razem bo niestety, nie za bardzo mam gdzie mieszkac i cierpie na depresje- nie moge mieszkac sama. jednak kiedys jak powiedzialam ksiedzu ze nie ma innego wyjscia ze mieszkam z chlopakiem bo tez nie moge byc sama i nie mam pieniedzy ani gdzie mieszkac- to on powiedzial, ze moge mieszkac byle gdzie , byle nie z chlopakiem.. ehh... mam bardzo duzy dylemat z twego powodu i caly czas sie bardzo ograniczam. tak jak mowie- nie wspolzyje bo chce to zachowac dla swojego ukochanego do slubu- jednak jest mi bardzo ciezko na sercu.. bo przez ten brak rozgrzeszenia czuje sie wlasnie odrzucona.. poza tym.. moge mieszkac sama- moge znowu dostac strasznej depresji.. i myslalam o tym, bo chce dostac rozgrzeszenie.. czy mozecie mi jakos doradzic? 
V
vanilka
17 lipca 2014, 23:53
narażasz się na cierpienie żyjąc w ten sposób - albo weźcie ślub, albo zamieszkaj z przyjaciółką
L
Lena
18 lipca 2014, 01:51
Nie ma gdzie mieszkać, to za co ma wziąć ślub? Przecież księdzu trzeba zapłacić. Dla mnie wszystkie sakramenty powinny być za darmo, a przynajmniej dla tych których nie stać. Ja nie widzę problemu w tym że mieszka z chłopakiem, to nie jest grzech mieszkać z kimś pod jednym dachem.
V
vanilka
18 lipca 2014, 07:28
ok, ale ona zgłasza, że jest problem. księża, ktorzy udzielą ślubu za darmo, lub za bardzo małą opłatę, ISTNIEJĄ, i trzeba ich tylko poszukać, wesela nie muszą robić - sprawa jest prosta
S
stopDepresji
18 lipca 2014, 09:29
Jest ciężko zachować pełną czystość, ZWŁASZCZA jeśli masz stany depresyjne, ale dasz radę to zrobić, jesli uwierzysz, że to ma sens. Jezus wyprowadza z depresji, On jest najlepszym uzdrowicielem. Usuń przeszkody, które oddzielają Cię od Niego, zobaczysz, że warto.
J
Joasia
18 lipca 2014, 11:00
Myslę, że powinnaś znależć zaufanego księdza może karmelitę, z którym mogłabyś porozmawiać. Przypadkowy ksiadz cię nie zrozumie. Przed depresja może uchronić zabawa z dziećmi. Niektórym to pomaga.
P
prezent
17 lipca 2014, 22:35
Może mój sposób myślenia jest trochę naiwny, ale... pamiętam sytuację z dzieciństwa, kiedy mama wierzyła, że ja ciągle wierzę w Św. Mikołaja, który przynosi prezenty. A ja już przestawałam wierzyć, i dowiedziałam się od innych dzieci, że prezenty kupują rodzice i chowają przed dzieckiem. Zaczęłam szukać i ... znalazłam swój prezent, i - w tajemnicy oczywiście - trochę się nim bawiłam... Potem dostałam go oczywiście na Gwiazdkę, i ... było głupio. To nadal był ten fajny prezent do takiej samej zabawy, ale był jakiś niesmak. Odświętne ubranie jest fajnie założyć po raz pierwszy w dniu święta, a nie wcześniej. Nie wiem, dlaczego Bóg tak to wymyślił i nalegał, by w takiej kolejności to było, ale może właśnie wiedział, że człowiek będzie szczęśliwszy postępując właśnie tak? Niektóre zakazy i nakazy wiary wydają się głupawe - w przeciwieństwie do tych oczywistych - nie zabijaj, nie kradnij, itd. - a mimo to coś w tym jest takiego, że lepiej jest tego pilnować. Są dziesiątki innych sposobów okazania czułości i bliskości. Poza tym już w małżeństwie też są sytuacje, kiedy współżycie jest niemożliwe - np. choroba partnera, rozłąka..., wtedy trzeba wytrzymać, okazać zrozumienie i delikatność, itp. Więc to nie powinien być problem - ani przed, ani po, chociaż oczywiście pokusa niesamowita - ale czy wtedy wytrzymam inne pokusy, które potem mogą być ze strony innych osób?...
R
Rozsądek
17 lipca 2014, 23:25
Ale dojrzała miłość, miłość chrześcijańska, nakazuje też dać sobie spokój z wyidealizowanymi wyobrażeniami - również na temat pierwszego seksu. To nie jest jak z prezentem, który ucieszy od razu, do radości z kontaktów intymnych też trzeba dojrzeć, nauczyć się, potrzeba czasu. A fetyszyzowanie "pierwszego razu po ślubie" może doprowadzić do rozczarowań. Nikt nie mówi, że osoby nie zachowujące czystości przed ślubem nie są w stanie - jeśli przyjdzie taka konieczność - zachować wstrzemięźliwości po ślubie, w chorobie, itd. Na dodatek, jeśli przyjdzie choroba, może pojawić się żal, że nie korzystało się z tej wspólnej bliskości, gdy była jeszcze taka możliwość. I ostatnia rzecz - żeby się dobrze poznać i podjąć odpowiedzialną decyzję o małżeństwie, musi upłynąć naprawdę dużo czasu liczonego w latach. Niestety, ludzie utrzymujący czystość przed ślubem często niecierpliwią się i pochopnie wchodzą w związek małżeński. I tak, nie chcąc obrazić Boga seksem przed ślubem, obrażają go po ślubie rozwodem...
K
Konkluzja
17 lipca 2014, 23:46
Czyli: lepiej grzeszyć i żałować, niż nie grzeszyć i też żałować, że się nie grzeszyło :))))))) Fakt, jak seks nieudany, to trzeba uciekać od razu :))))))) Tylko ilu tych ludzi trzeba przetestować, aż się trafi????????? Już mnie głowa boli na samą myśl :)))))))
MS
młody student
18 lipca 2014, 03:06
takie myślenie zakłada, że ludzie pobierają się po to żeby móc mówiąc kolokwialnie "zamoczyć". Ja do wstrzemięźliwości odnoszę się raczej jako szansy na poznanie innych cech danej osoby, nie zamydlając sobie obrazu seksualnością. Sam niedawno byłem w związku z dziewczyną, co prawda nie uprawialiśmy seksu, ale zdażało nam się pieścić i wszystko wydawało się wspaniale. Nie czułem się jednak najlepiej ze strony duchowej dlatego poprosiłem ją abyśmy ograniczyli tak bliskie kontakty. Po miesiącu okazało się, że prawie nie mamy wspólnych tematów do rozmów i że więcej rzeczy nas dzieli niż łączy. Dzięki wstrzemięźliwości mogłem zachować trzeźwość umysłu i doszedłem do wniosku, że to nie jest partnerka dla mnie. A ponieważ zachowałem czystość, to mogliśmy się rozstać bez wyrzutów sumienia
I
Inka
18 lipca 2014, 09:14
Za tydzień minie 15 lat od kiedy jestem mężatką. Mój mąż jest moim pierwszym i jedynym parterem, a stalo sie to po slubie. Tak jak pisze poprzedniczka w zyciu jest roznie i ten celibat uczy panowania nad soba, nad potrzebami. Maz czesto wyjezdza na miesiac dwa za praca...wstrzemiezliwosc przed slubem nauczylka nas ze osobno damy rade byc sobie wierni
I
Inka
18 lipca 2014, 09:20
Docieranie sie przed slubem jest teraz modne. Owszem trzeba sie poznac ale do tego sluzy rozmowa. Ja gdy z kims rozmawiam i mowi mi ze ma problem z malzonkiem bo to czy tamto to pytam a mowilas mu/jej to? Seks to dopasowanie, odpowiadanie na wsolne potrzeby, bliskosc. Nie mowmy, ze ludzie sie rozwodza bo sa niedopasowani seksualnie! Jesli sie rozstaja to znaczy ze ze soba nie rozmawiali a problemy zamiatali pod dywan. Niedogadanie, rozzalenie...
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
17 lipca 2014, 22:34
"Dobre" (wręcz zachęcające) świadectwo, zwłaszcza dla młodzieży. W wakacyjnym czasie, sprzyjającym przygodnemu seksowi.  Opisana "miłość" wygląda raczej na jakąś obsesję i chęć omotania tego chłopaka wszelkimi możliwymi sposobami.
J
Ja
17 lipca 2014, 22:19
Ja kocham swoją dziewczyne staram sie zerwać z seksem przed ślubem i obserwuje swoje zachowanie i zauważyłem że za każdym razem jak upadne coś we mnie umiera wszystko staje się szare nawet miłość do niej blednie ja jakgdyby cofam się w rozwoju duchowym dopiero w chwili gdy sie wyspowiadam wracam do życia. Myśle że grzech jest grzechem a z nim nie ma dyskusji. Osobie która pisała to świadectwo radze stanąć w prawdzie przed samym sobą i zacząć grać z Bogiem w otwarte karty on nie chce Ciebie tylko częściowo on chce w całości Ciebie naprawić pozatym skoro Bóg stworzył nas i wszechświat to chyba lepiej zna nas i wie lepiej co dla nas dobre więc pychą jest(a pycha to najlepsza droga do upadku) kreowanie teorii dla siebie wygodnych. Więc jeżeli kochasz go To jak najszybciej ślub i nie bagatelizuj wroga(złego) który przez wasz grzech będzie sie starał was zniszczyć.
Z
zyta
17 lipca 2014, 22:03
Nie wiem, z którego jesteś rocznika, ale na maturze z polskiego jest coś takiego jak czytanie ze zrozumieniem. Radzę sprawdzić, co to takiego i się nauczyć :) Pozdrawiam Och, Drogi Młody Idealisto, gdy ja zdawałam maturę to  nie było  testów z "czytania ze zrozumieniem".  Nie było też lekcji religii w szkole. Teraz już wiem, dlaczego wyszłam za mąż a nie na ludzi :) PS W owych zamierzchłych czasach nie wypadało zadawać kobiecie pytań: "z którego jesteś rocznika". pozdrawiam
?
?
17 lipca 2014, 22:26
Dzisiaj jest równouprawnienie więc traktowanie kobiet i mężczyzn inaczej jest nielegalne.
M
MichałZ
17 lipca 2014, 23:01
Droga Pani, internetowe forum rządzi się pewnymi prawami i często nie ma się pojęcia z kim ma się do czynienia, więc wybaczy mi Pani te spoufałości - w "realu" łatwiej zachować zasady savoir vivre. Co do mojej młodości, to miło mi to słyszeć, ale niestety lata upływają niemiłosiernie szybko i nie ma czasu na eksperymenty, więc stawiam na pewniaka - na Chrystusa i Jego Słowo :) A On chyba jest za czystością, w szerokim tego słowa znaczeniu:). Muszę Pani powiedzeć, że z "młodymi" jest tak, że choć często nie są doświadczeni tak jak ich rodzice i "starsi", ale za to bacznie się im przyglądają. Chyba jest taka stara mądrość, że lepiej uczyć się na czyichś błędach niż na własnych - oszczędza to nieco zmartwień i problemów. Więc jest powód do radości - "ta dzisiejsza młodzież" nie jest znowu taka zła i do reszty stracona :) PS. Człowiek ma na tyle lat, na ile się czuje :) PS2. Życzę Pani czerpania dumy z bycia Żoną. W Rodzinie i małżeństwie właśnie można wyjść na ludzi. A w samotności to może mniej użerania się, ale czy naprawdę piękniej i lepiej? Pozdrawiam serdecznie 
Ł
Łukasz
17 lipca 2014, 22:01
Miło czyta się komentarze, bo i ludzie mądrzy je piszą, choć są odmienne. Ja dodam tyle, że grzech jest grzechem i pociąga za sobą kolejny grzech. Jako morał z tekstu wyciągnijmy taki, że nawet Bóg akceptuje i wybacza każdemu, i nie przekreśla nikgogo. Nawet Kościół nie przekreśla rozwodników, tylko ich czyny. Pewnien ksiądz kziedyś powiedział, że Bóg nie rozlicza tylko z grzechów, ale i z miłosci
P
Paula
17 lipca 2014, 21:55
Ok, seks przedmałżeński krzywdzi nietylko Boga, ale i chociażby przyszłego małżonka (zakładając, że będzie to inna osoba). Jednak najbardziej w całej tej dyskusji zastanawia mnie czy wszyscy z biorących w niej udział byli kiedykolwiek w prawdziwym związku. Jeśli tak, to jak wyglądało okazywanie sobie czułości? Sama miałam bardzo radykalne poglądy na ten temat jednak poznając człowieka, którego kocham i szanuję, nie potrafiłam tak po prostu nie okazywać mu uczuć i bliskości fizycznej. 
M
młoda
17 lipca 2014, 22:21
dokładnie. też miałam radykalne poglądy w tej kwestii, ponieważ moi rodzice są bardzo wierzący i tak mnie wychowali. jednak poznając moje chłopaka trochę zmieniłam zdanie. niełatwo jest wytrwać w czystości, kiedy kocha się drugiego człowieka i szaleje się za nim...
T
tak
18 lipca 2014, 00:05
Okazywanie uczuć nie jest grzechem, lecz cudzołóstwo
A
AP
17 lipca 2014, 21:43
Pani Klaudio, to nieporozumienie. Pani najwyraźniej już żyje w związku małżeńskim, a utratę dziewictwa uznaje Pani jako jego akt założycielski. Ciesze się z Pani szczęścia. Proszę sobie jednak odpowiedzieć na pytanie czy taki rodzaj związku małżeńskiego godny (tak nie boję się użyć tego słowa) jest katoliczki? Moim zdaniem nie. Wierze, że stać Panią i Pani "męża" na więcej. Adrian
T
tak
17 lipca 2014, 21:23
Warto zauważyć, że prawdopodobnie bohaterowie powyższej opowieści stosują środki antykoncepcyjne. Jeżeli tak, to mamy przykład jak jeden grzech (cudzołóstwo) pociąga za sobą drugi (stosowanie środków antykoncepcyjnych). Gdyby mimo ich wysiłków bohaterka zaszła w ciążę ( srodki antykoncepcyjne  bywają zawodne), a nie miała warunków aby dziecko zaakceptować to mogłoby dojść do aborcji . To już trzeci straszny grzech. Tak to widac jak jeden grzech pociąga następne. Ta lawina może być coraz większa i coraz trudniejsza do zatrzymania
N
niebo
17 lipca 2014, 23:59
Czytam i czytam te komentarze i większość mnie troszeczkę bawi... Antykoncepcje stosuje wiekszość związów, które uprawiają seks przedmałżeński, jak i zarówno małżeński. Gdyby każdy patrzył na to jako nie wiadomo jak wielki grzech to nie pomieścilibyśmy się w końcu na tym świecie. Ludzie! Co roku chcielibyście bawić się w pieluchy? Wszystko jest dla ludzi. Antykoncepcja także! A jeżeli macie zamiar kierować się metodą kalendarzykową i innymi tego typu pieerdołami to życzę powodzenia, bo niezmiernie się przyda. Pozdrawiam :)
B
bluesky
18 lipca 2014, 00:03
dziękujemy, powodzenie się przyda :) przypominamy, że to jest portal katolicki :)
N
niebo
18 lipca 2014, 00:12
Wybacz, ale przed komputerem raczej mojej wiary oceniać nie będziesz :) Wierzę w Boga, jednak wiara powinna być indywidualną sprawą każdego. A co do pary z postu, jeśli macie kogoś oceniać i zmieniać to zacznijcie najpierw od siebie. Bo najlepiej siebie uznać za ideał, a potępiać i oceniać wszystkich wkoło. Nie pomyśleliście, że może ona jest szczęśliwa? Najlepiej zmieszać ją z błotem, bo zrobiła taką "straszną rzecz". Przeżywacie jakby pierwi na świecie zrobili to przed ślubem. No proszę. Żyjemy w 21 wieku. Zakładam, że 3/4 ludzi wierzących na świecie popełnia ten sam grzech.
B
bluesky
18 lipca 2014, 00:18
nie oceniam Twojej wiary, ani nikogo nie opluwam, to Ty używasz określeń typu "pierdoły", Nie uznaję się też za ideał. Cieszę się że jest szczęśliwa, i mam nadzieję, że te 3/4 wierzących ludzi, o których piszesz, też. I tego nam wszystkim życzę na dobranoc :))))))
MS
młody student
18 lipca 2014, 02:35
Masz rację, nie nam to oceniać. Mam jednak nadzieję, że w tym szczęściu wytrwa i nie pojawią się komplikacje, które doprowadzą do rozpadu związku. Wiara jest indywidualną sprawą każdego, lecz nie zapominajmy, że chcąc być uczciwym wobec Boga i siebie samych, nie możemy wybiórczo traktować przykazań danych nam od Pana. Nie wydaje mi się aby ta historia mogłaby być zaliczona jako świadectwo, jakoże może zachęcać niektórych do łamania przykazań. Zadaniem wszystkich katolików jest wypełnianie Bożego posłannictwa, a co za tym idzie m.in. "grzesznych napominać", a nie poklepywać po ramieniu i mówić, że wszystko jest w porządku. A odnośnie antykoncepcji, moi rodzice nigdy jej nie stosowali i są szczęśliwymi rodzicami dwójki dzieci (nie więcej). Zawierzyli to Bogu, a on sam zajął się resztą. Antykoncepcja blokuje powstanie nowego życia, czyli sprzeciwia się woli Bożej: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi». Rdz 1, 28 PS Przepraszam że taki tasiemiec :P
T
tak
18 lipca 2014, 11:14
to już Pani wybór za który bierze Pani pełną odpowiedzialność. Ja wierzę w życie po smierci i dlatego chciałbym znaleźć się niebie.
T
tak
18 lipca 2014, 11:19
Wiara nie jest indywidualną sprawa. Są jasne przykazania  Boże, które każdy wierzący winien respektować. Zdarza się grzeszyć niejednemu z nas, ale źle jeżeli z tego grzeszenia robimy cnotę , albo sami się rozgrzeszamy. Jeżeli sami się rozgrzeszamy to Bóg nam jest niepotrzebny , bo po co? Rozgrzesza Bóg i przez niego wskazani, a nie każdy z nas. Nie nadużywaj słowa " wierzę"a przynajmniej wyjaśnij w co wierzysz
S
Stefek
17 lipca 2014, 20:54
A mnie zainteresowały słowa: "Straciłam z nim dziewictwo, kochaliśmy się i nie zmieniło to nikogo z nas na gorsze. Wręcz przeciwnie, on się bardzo zmienił, wydoroślał, oszalał na moim punkcie, nie potrzebował i nie potrzebuje nikogo innego, tylko mnie." Wynika z tego jak i z kilku powyższych zdań, że ten chłopak z początku nie był zbyt zainteresowany, a po stosunku świata poza nią nie widzi. Pokazuje to, że prawdopodobnie ma zamydlone oczy przez jej seksualność. Osobiście jestem zdania, że skoro skonsumowano już związek to po co w takim razie małżeństwo? Poza tym myślę, że sex jest idealnym sposobem na odebranie sobie wolności wyboru. Osoba u której  pojawią się poważne wątpliwości czy dokonany wybór kandydata na męża/żonę jest dobry, będzie odczuwała presję bo już się z nim przespała i nawet jeśli dana osoba nie będzie jej pisana to i tak za nią wyjdzie
Z
zyta
17 lipca 2014, 20:50
@Michał Nie wiem czego nie powiedzialeś, ale za to wiem co napisałeś (i to "z całym przekonaniem"): "czystość w narzeczeństwie jest darem dla małżeństwa"  Dla mnie czystość to czystość, wartość sama w sobie, tu i teraz, zawsze, a nie jakaś antycypacja w przyszłość, dorabianie sobie zasług w oczekiwaniu na nagrodę. Zachowam czystość w narzeczeństwie to małżeństwo mi się uda, tak to działa według Ciebie? A jesli drogi narzeczonych się rozejdą, będzie następny/nastepna do "obdarowania" W "najgorszym" razie zostane sama, albo ... dar narzeczeńskiej wstrzemięzliwosci "odbiorę" sobie w klasztorze. [url]http://x3.cdn03.imgwykop.pl/c3201142/comment_Pb8T3fsAminodnl40oLgQTnOdi9cMk0p.jpg[/url] Tak też bywa. Życie nie jest treningiem sportowca. I już nie "rozwódź" się więcej. Najpierw się ożeń, a za kilka(naście) lat możemy pogadać, wymienic doswiadczenia. PS nie rozmawiamy o moim zyciu, więc daruj sobie te wycieczki osobiste.
M
MichałZ
17 lipca 2014, 21:48
Nie wiem, z którego jesteś rocznika, ale na maturze z polskiego jest coś takiego jak czytanie ze zrozumieniem. Radzę sprawdzić, co to takiego i się nauczyć :) Pozdrawiam
E
Ewa
17 lipca 2014, 20:20
Rzygać się chce.
E
e
17 lipca 2014, 20:18
Na forum - jak i w samym świadectwie - królują jacyś poganie: w każdym razie mają w nosie sakramentalny charkter małżeństwa, mają dokładnie gdzieś, ale nie w sercu.  I co z tego? Tyle tylko, że myślą nie głową, że nie kochają Pana Boga, że Go lekceważą. A to już czerwone światło także dla ich "miłości".
R
Rose
17 lipca 2014, 20:08
Zgaszam się z utorką świadectwa w 100% :) jeżeli kogoś naprawdę Kochamy i wiemy, że bedziemy razem już zawsze, a w trudnych momentach, bedziemy walczyć o naszą miłość, to myślę  że skes będący wyrazem naszej milości nie jest czymś złym.  Podobnie jak autorka, myślę że Bóg cieszy się naszym szczęściem. Wiele zależy również od indywidulanje relaji z Bogiem, modliwty i rozmowy z Nim.  Każdy sam wybiera swoją drogę zgodznie ze sobą i swoją wiarą.  Pozdrawiam!
R
Rose
17 lipca 2014, 20:14
Dodam jeszcze tylko, że nie chodzi tu o budowaniu związku na seksie, tylko o seksie jako jednym z wyrazów miłoścu. Oczywiście istotna jest również rozmowa, szczerość, zaufanie, wspieranie, rozumienie się, ciągła praca nad relacją i z wiązkiem. Wszystko to plus wiele innych ( w tym skes) składa się na MIŁOŚĆ.
P
P.M.
17 lipca 2014, 22:29
Zgadzam się z tym co piszesz i ty i autorka. Też tak myślę. Uważam też że to czy człowiek jest dobry i czy zły nie zależy od zasad religii, ale od tego jak traktuje siebie i innych ludzi bo przecież Bóg jest w nas. Jeżeli oboje tego chceili i nie krzywdzili się tym i są z tego powodu szczęśliwi to Bóg który jest w nich też się przecież cieszy z ich szczęścia. Pismo święte i nakazy kościoła są dla mnie tak naprawdę radami które zapewniają szczęście i spokój ducha. Po prostu w przypadku ich nie przestrzegania możemy skrzywdzić siebie i drugiego człowieka. Podkreślam MOŻEMY. Nie oznacza to że nie da się tego potraktować inaczej. Każdy człowiek powinien szukać własnej drogi do szczęścia. Kościół powinien w tym pomagać, radzić, wzbudzać zaufanie i dawać poczucie bezpieczeńtwa, niestety nie wszyscy ludzie należący do Kościoła rozumieją jego ideę. (Kościoła w sensie wspólnoty ludzi)
T
tak
18 lipca 2014, 16:19
Bóg nie może  cieszyć się z grzechówe. To jakies brednie. To po co Bóg dał przykazania? Po to aby je lekceważyć? Lekceważąc przykazania lekceważymy ich Autora.
X
XXX
17 lipca 2014, 19:35
Zgadzam się z Tobą, że jeżeli się kogoś kocha, chce się tej osobie oddać całym sobą. Jestem 15 lat po ślubie i mojego męża poznałam w wieku 15 lat. Zaczęliśmy uprawiać seks po dwóch latach i nic to nie zepsuło a wręcz umocniło nasz związek. Dziś po 4 latach narzeczeństwa i 15 latach małżeństwa nadal bardzo się kochamy a seks daje nam wiele radości...Życzę Ci powodzenia!!!
A
Ania
17 lipca 2014, 19:21
Poproszę o aktualizację rok po ślubie, jeśli do niego dojdzie. Jeśli nie ma ślubu i Bożego błogosławieństwa to czego to jest świadectwo? Łamania przykazań, grzechu i miłości własnej, niestety. Mam nadzieję, że będziecie razem i weźmiecie ślub, ale dopiero z perspektywy czasu możesz ocenić to co teraz czujesz.
H
hot
17 lipca 2014, 19:31
Rok, to za mało, może 5, lub 15 lat po ślubie?
P
Przykromizetosieukazało
17 lipca 2014, 19:20
Jeśli mówię, że kogoś kocham to bezgranicznie mu ufam, robię wszystko by go nie zranić. Więc jeśli mówisz, że kochasz Boga to zaufaj w Jego Słowo (tu akurat pasuje: „Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa”). Jeśli kochasz Boga to nie krzywdź Go przez swój grzech. Można kochać na 100% i nie ma innej miłości, bo jeśli nawet w tej miłości się upadnie to nikt prawdziwe kochając nie będzie się z tym obnosił, że zawiódł kochaną osobę. Wręcz przeciwnie zrobi by to naprawić. To tak jakby ktoś zdradził męża i chwalił się tym. Zadam jeszcze jednoo pytanie. Jakie przykazanie stoi na straży czystości przedmałżeńskiej........a jakie przykazanie stoi na straży czystości małżeńskiej......No właśnie. Każdy chyba kiedyś zbił coś z porcelany. Nawet jeśli porcelanową rzecz poskleja to wiemy, że nie jest tak mocna, jak wcześniej. Zrezstą wracając do definicji Miłości Boga- Miłości na 100%, bo taka jest tylko prawdziwa- to w świetle tego nie możemy sobie zrobić z Ewangelii hipermaketu, gdzie bierzemy co nam pasuje, a i jeszcze obsługa ma być miła...Pomodlę się za autorkę i za tych, którzy może już upadli po przeczytaniu- przepraszam za wyrażenie, ale to nie kontrowersyjne świadectwo tylko antyświadectwo- które na takich portalach nie powinno być rozdmuchiwane. 
P
Paweł
17 lipca 2014, 19:03
Nie ma się co oszukiwać, gdybyśmy na 100% wiedzieli że osoba z którą jesteśmy bęzie naszą żoną ( mężem)  to cała ta czystość byłaby bezsensosna. Ale że może się zdarzyć, że taka para się rozstanie. I wtedy to jest problem.  Mówię jako osoba samotny ponad 30letni prawiczek. I to boli jak poznaje dziewczynę która nie jest dziewicą. Myśl o tym że w tym czasie gdy ja marzyłem o chócby najdelikatniejszym pocałunku, choćby o dotknięciu dłoni i nie miałem tego a ona nawet współżyła to boli bardzo boli.
A
Aga
17 lipca 2014, 20:13
Pawle, dziękuję za Twoje świadectwo.. utraciłam wiare w mężczyzn, a Ty pomogłeś mi ją odzyskać. Sama jestem dziewicą i tak trudno mi spotkać czystego chłopaka.. modlę się do Św. Józefa o dobrego męża, a poznaję na swojej drodze niestety nie takiego mężczyzny jakiego pragnę..
Z
zyta
17 lipca 2014, 18:10
@Michał Czystość jest wartością przypisana do człowieka, a nie do jego stanu (panna, mężatka, wdowa) Jak słusznie zauwazył TomaszL w małzeństwie  stanowi często o wiele wiekszą trudnosć niz poz nim, a dziwnie lubimy koncentrowac się na czystosci przedmałzenskiej. Z tymi sportowcami to nie zawsze tak jest jak piszesz. Czasem brak wymarzonego sukcesu całkowicie niweczy trud nad jego osiagnieciem. Do tego poczucie straconego czasu, poczucie, ze nie spełniło sie oczekiwań, do tego urazy, kontuzje, pytania, czy warto było ponosic tyle wyrzeczeń, czy warto było narazac bliskich na nieobecnosć. Dązenie do sukcesu, w trudzie i mozole to czasem egozim, gdy źle wywazymy wartosci i proporcje. Taki trud w konsekwencji upokarza.
M
MichałZ
17 lipca 2014, 18:53
@Zyta Wcale nie powiedziałem, że czystość nie jest przypisana człowiekowi - czystość w narzeczeństwie, czytaj czystość przedmałżeńska, dotyczy narzeczonych - Jeśli jesteś narzeczoną i podejmujesz wstrzęmięźliwość seksualną -  to jest to czystość przedmałżeńska. Jeśli jesteś żoną  - to małżeńska. Tak to już się nazywa, nic nie poradzę - język składa sie z teminów po to, żeby łatwiej się komunikować :P A co do sportowców to znowu zaczynasz szukać dziury w całym i na siłe chcesz interpretować w przewrotny sposób moje słowa. Kurcze, znowu muszę się rozwodzić. Przykład jest po to, aby coś lepiej zobrazować. Wiadomo, że sportowcy w różny sposób podchodzą do swojej profesji i kwestii zwycięstwa. Są afery dopingowe, rozbite małżeństwa , woda sodowa itp. Ależ na litość, nie muszę chyba dodawać, że sportowiec powinien być uczciwy, posiadać rozum, znać swoje ciało i wiedzieć, na ile mu ono pozwoli trenować, co jest dla niego ważniejsze - złoto czy rodzina, że wszak powinien kierować się wolą zwycięstwa, ale nie już pychą. Że ważniejsze od medalu jest samo podjęcie wyzwania i walka. Że ktoś musi wygrać a ktoś przegrać. Wysil się trochę. Przecież nie możemy pisać o wszystkim! Jeśli już podejmujesz tego typu dyskusję to musisz wiedzieć, że podjęcie trudu samego w sobie to co innego, a jego przeżycie, przemyślenie i zebranie owoców to druga para kaloszy. Właśnie o tym pisałem w kwestii czystości - dla osoby powiedzmy niewierzącej taki akt woli nie ma większego sensu - i stąd te całe reakcje oburzenia i kpiny z czystości. Natomiast dla osoby wierzącej i przy tym rozumiejącej sens czystość, jest to już zupełnie inaczej. Napisałem o tym trochę wcześniej, więc możesz poczytać. Możesz nie podejmować czystości, ale nie neguj tych, którzy to podejmują. Jeśli nie rozumiesz jej sensu, to postaraj się poszukać odpowiedzi na Twoje wątpliwości. Jeśli Ciebie nie przekonają żadne argumenty, to wolna droga do odrzucenia czystości w Twoim życiu.
A
Anna
17 lipca 2014, 17:51
Pokora bardzo pomaga w życiu. Zwłaszcza w życiu bliźniego, broń Boże we własnym ;-)
S
sceptyk
17 lipca 2014, 17:39
porozmawiamy za 10 lat
M
miki
17 lipca 2014, 17:38
Niestety, udany związek w tym momencie nie oznacza jeszcze zwycięstwa. Skutki nieczystości mogą pojawić się o wiele, wiele później. Czasu straconego przez łóżkowe figle wtedy kiedy powinien być poświęcany na budowanie siły ducha w czasie chodzenia ze sobą, nie da się nadrobić. Ale to już będzie zrozumiałe dopiero nawet w odległej przyszłości.
H
Henio
17 lipca 2014, 17:27
To musi być prowokacja! W sposób argumentowania autorki można przecież wytłumaczyć każde obejście kolejnych innych przykazań. Czy np nieuleczalnie chora starsza osoba może sobie skrócić życie przez eutanazję ? Bo uzna że ziemskie okoliczności jednak wystarczająco ją tłumaczą, a niby kocha Pana Boga więc wszystko jest i będzie ok.  Niedługo pewnie zaczniemy się wogóle zastanawiać czy seks przed ślubem to wogóle grzech :(
Z
zyta
17 lipca 2014, 16:51
Każdy trud, który podejmujemy nad sobą, swoim charakterem, nad czymkolwiek uszlachetnia nas, wzmacnia naszą wolę i panowanie nad własnym życiem. Nie twierdzę, że osoby uprawiające seks przedmałżeński się nie kochają albo że przez to ich związek się rozpadnie. Jednkaże jestem przekonany iż trud nad utrzymaniem czystości przez narzeczonych, trud podjęty świadomie i przemodlony, jest wielkim darem dla przyszłego małżeństwa i że lepiej poczekać z seksem do małżeństwa. Bo kto przecież zwraca uwagę na to, że ślub nie jest rodzajem przyzwolenia do tzw. "seksu bez ograniczeń". W małżeństwie też są okresy, kiedy trzeba wstrzymać się ze współżyciem w poszanowaniu stanu i woli małżonka/małżonki :) Nie, nie każdy trud, który podejmujemy, uszlachetnia nas. Zwłaszcza trud "nad czymkolwiek". Są takie trudy, ktore nas zniewalają, upokorzają, odczłowieczają. Trud podjety świadomie i przemodlony jest darem dla przyszłego małżeństwa? A jesli nie dojdzie do małżeństwa, to co, próżny trud? Czystość jest wyzwaniem, także w małzeństwie, a małzenstwo nie jest lekarstwem na problemy z czystoscią. Czyżby masturbacja, pornografia, zamiast odpowiedzialnego współzycia była mniejszą nieczystością (tak w małżeństwie jak i poza nim)?
17 lipca 2014, 17:07
Tak, czystośc malżeńska to dopiero jest wyzwanie. Ta przedmałżeńska to w sumie mały pikuś, choćby z racji czasu bycia w "chodzeniu/narzeczeństwie" w porównaniu z kilkudziesiięciomai latami małżeństwa. Antykoncepcja, masturbacja, czy pornografia  nie zamyka katolgu pokus, szczególnie gdy spojrzymy na VI przykazanie z katolickiego punktu widzenia. 
M
MichałZ
17 lipca 2014, 17:37
Zyta, czepiasz się słówek zamiast próbować zrozumieć. Jak widać wszystko trzeba opisywać jak w podstawówce. A więc, chodzi mi o trud taki, jaki podejmuje np. sportowiec, który chce wystąpić na olimpiadzie i zdobyć złoto, przy tym dokonując wielu wyrzeczeń i często pokonując własne zniechęcenia. Czyż jeśli taki trud nie zostanie uwieńczony medalem, to czyż nic taki człowiek nie osiągnął? Powiem więcej, zyskał coś ważniejszego dla siebie - siłę ducha, charakteru i wiele wiele więcej. Czy czystość w narzeczeństwie jest darem dla małżeństwa? Powtórzę z całym przekonaniem - JEST! A jeśli drogi narzeczonych jednak się rozejdą, to tym bardziej utrzymana czystość będzie darem dla tej innej wybranki, wybranka  serca! Ilóż zranień można uniknąć! Źle się może wyraziłem o tym trudzie nad czymkolwiek, ale myślałem, że jest to raczej zrozumiałe z kontekstu mojej wypowiedzi, o jakie trudy mi tutaj chodzi. Nie wiem Zyta o jakie trudy zniewalające i upokarzające Tobie chodzi? Wyrażaj sie jasno, skoro tak się czepiasz słówek. No nie wiem - chodziło Tobie o trud nie utrzymania czystości przed ślubem, czy co? Chętnie się dowiem i skwapliwie się ustosunkuję, że tak zaczepnie napiszę :) .
KN
kuku na muniu
17 lipca 2014, 16:35
Ja tylko mówię,że i Ty gorzko zapłaczesz-jak ja i tysiące innych. Te proroctwa to pewnie rezultat apopleksji  (albo wiary w hologramy)
A
apopleksja
17 lipca 2014, 17:21
To nie proroctwa,a głos doświadczenia.Mnie się już krzywda stała i wielu innym się krzywda stała,ale wy wolicie kręcić kółka na czole,zamiast posłuchać.Ja też taka byłam.
P
Przemek
17 lipca 2014, 16:18
Brawo. Bawcie sie dzieci w swoja grę zwaną religia, może ktoś będzie wiedzial wkońcu ,że życie to nic więcej jak zabawa i jeszcze to ,że życie jakie mamy zalezy TYLKO OD NAS . Sami sobie robimy swój hologram (inne nazwy: bóg,wrzechświat, akasza) , bawimy sie w co chcemy, nie ma dobra i zła, rzeczy się po prostu dzieją (wiedzieli o tym np. Hindusi czy "Poganie") Kilka set wcielen i zmądrzejecie wreszcie - co zresztą próbowala wam przekazać pewna stara dusza: sam Jezus. Hologram jest nami i my jesteśmy hologramem. Jak i na górze tak i na dole. W najmniejszej czastce tkwi całość i na odwrót.... 
17 lipca 2014, 16:15
W końcu doczekałem się. Co prawda publikacje tego tekstu przypadła na mój ograniczony dostęp do Deonu, ale na szybko garść refleksji. Po pełnym lukrowatości serialu pod dlaczego zachować czystość przyszedł artykuł (równie cukierkowaty) iż bez czystości da się żyć, da się kochać drugiego człowieka, być wiernym. I wielu sadząc po tonie komentarzy, poczuło swoisty niepokój. Ta piękna, lukrowata budowla – „zachowam czystość, to będzie lepsze małżeństwo” czy wiara, iż seks przed „ślubem jest zgubny dla maleństwa” zaczyna rozpływać się. Drodzy, szczególnie młodzi czytelnicy –  seks przed ślubem nie odbije się negatywnie na trwałości małżeństwa, dokładnie tak samo jak przysięga małżeńska nie zrobi z was ani cudownych małżonków, ani tym bardziej cudownych kochanków. Jeśli wierzycie w te wszystkie opowiastki, jak to dzięki czystości cos wyszło, a dzięki rozwiązłości przedmałżeńskiej coś nie wyszło to porzućcie tę wiarę. Pozostaje otwarte pytanie, czy seks przed ślubem jest dobry czy zły? Odpowiedź jest prozaiczna i oczywista, ale jej jeszcze i tu i w innych komentarzach jej nie znalazłem.
M
MichałZ
17 lipca 2014, 16:33
Nie zgadzam się z Tobą TomaszL. Każdy trud, który podejmujemy nad sobą, swoim charakterem, nad czymkolwiek uszlachetnia nas, wzmacnia naszą wolę i panowanie nad własnym życiem. Nie twierdzę, że osoby uprawiające seks przedmałżeński się nie kochają albo że przez to ich związek się rozpadnie. Jednkaże jestem przekonany iż trud nad utrzymaniem czystości przez narzeczonych, trud podjęty świadomie i przemodlony, jest wielkim darem dla przyszłego małżeństwa i że lepiej poczekać z seksem do małżeństwa. Bo kto przecież zwraca uwagę na to, że ślub nie jest rodzajem przyzwolenia do tzw. "seksu bez ograniczeń". W małżeństwie też są okresy, kiedy trzeba wstrzymać się ze współżyciem w poszanowaniu stanu i woli małżonka/małżonki :)
17 lipca 2014, 16:45
MichaleZ - z gory przepraszam, zę tak napiszę, ale to jest kolejne pitu,pitu i nic wiecej. Czy stosuje sie radykalna głdówkę przez powiedzmy 25 lat, aby po śłubie móc sie najeść, ale by w niektórych okresach panować znów wócić do głodówki. Skad sie biorą takie tłumaczenia u wykształconych katolików doprawdy nie rozumiem.
MR
Maciej Roszkowski
17 lipca 2014, 17:29
Odpowiedź znajdujemy w VI Przykazaniu. Tylko tyle i aż tyle. A co więcej, od Złego pochodzi.
M
MichałZ
17 lipca 2014, 18:12
TomaszuL, bardzo dziękuję za komplement z tym wykształceniem oraz całkiem fajną odpowiedź na moją opinię. Porównanie z głodówką było z Twojej strony dość pochopne i nieostrożne. Otóż głodówka jest po prostu nierozważna i szkodzi zdrowiu. To raczej racjonalne żywienie, a więc regularne spożywanie posiłków składających się ze zdrowej żywności jest dobre i godne podjęcia trudu. Jednakże nawet podjęcie takiego trudu nie można za bardzo porównać z czystością przedmałżeńską, choć powiedzmy zmiana swoich nawyków żywieniowych w celu poprawienia swojego zdrowia po to, aby być w przyszłości zdrowym i silnym mężem oraz ojcem jest jak najbardziej godna podziwu. Od głodówki przedmałżeńskiej możesz znacznie pogorszyć stan swojego zdrowia, natomiast od wstrzęmięźliwości seksualnej raczej nie. Czystość należy podejmować, jeśli się chce to podarować drugiej osobie, Bogu za dar drugiej osoby. I to jest naprawdę piękne. Czystość może podjąć każdy, nawet osoby które wcześniej już współżyły z daną osobą, lub inną. Na to nigdy nie jest za późno. Może to być nasz trud podjęty do dobrego przygotowania. Oczywiście nie jest on jedynym elementem narzeczeństwa, ale może być jego ważną częścia. Moim zdaniem powinno się taki trud podejmować, jeśli jednak ktoś nie czuje i nie chce, to oczywiście ma do tego pełne prawo. Normalna sprawa. Słusznie zauważono - chyba nawet Ty - ze na akcie zawarcia małżeństwa sprawa trudności się nie kończy. Brawo, wreszcie ktoś to zauważył. Ślub tak naprawdę jest dopiero początkiem! W niedalekiej przyszłości planuję zawrzeć związek małżeński. Podjęliśmy drogę wstrzemięźliwości. Czy mam obawy przed małżeństwem? Pewnie że mam. Ale wierzę, że Bóg dopomoże, bo na pewno czeka mnóstwo trudów do podjęcia - odnalezienie się w nowej rzeczywistości szarej codzienności, "spowszednienia" obecności tej drugiej osoby, trud rodzicielstwa. Daj Boże, aby wszystko godnie uwieńczyć!
A
Anna
17 lipca 2014, 16:15
Problem pojawia się wtedy, gdy nagle się okaże, że któraś ze stron stwierdzi, że jednak już nie chce być z tą drugą osobą... Że jednak się znudziło... (pamiętajmy, że w tym wypadku do ślubu jeszcze nie doszło) Taki problem może się pojawic również po slubie, czy byłby to mniejszy problem? istnieją hormony odpowiedzialne za wierność, które wzmacniają przywiązanie ludzi do samych siebie Można je kupić w aptece? Czy trzeba miec recepte?
P
Piotr
17 lipca 2014, 16:42
Czytaj ze zrozumieniem komentarz w całości... Co do hormonów, to nie musisz ich kupować w aptece, masz je wszystkie w sobie
A
ada
17 lipca 2014, 16:10
O żesz! Wy wszyscy macie jakąś ciężką nerwicę na punkcie seksu. Czystość, grzech, zło, a potem ci bardziej świadomi lądują u psychoanalityka, a ci mniej męczą się w nieudanych związkach przez lata. Nie powinno was obchodzić co dwoje ludzi robi w łóżku i jakie są tego motywy. A już tym bardziej oceniać.
T
tak
17 lipca 2014, 16:27
Pomyliła Pani portale. Proponuję Wysokie Obcasy
H
hot
17 lipca 2014, 16:38
A artykuł, który tu komentujemy, nie znalazł się na deonie przez pomyłkę? Co on promuje? Róbta co chceta, współżyjcie przed slubem, i -  kochajcie Boga. Dlatego nie dziwię się komnetarzowi Ady. Bo przez takie publikacje - szczególnie na katolickim portalu -  młodzi ludzie się strasznie gubią!
17 lipca 2014, 17:09
Jak sa zagubieni to sie pogubią. Jak ktoś rozumie czym jest jego wiara, to sie nie zgubi przez taki artykuł.
H
hot
17 lipca 2014, 17:42
Podobnych artykułów jest tu multum. A jeśli wiara rodzi się ze słuchania (i czytania), to i niewiara rodzi się z tego samego (czytania i słuchania błędnych treści).
A
ada
18 lipca 2014, 07:06
Dlaczego? Nie można tu mieć odmiennego zdania, jakiś terroś światopogladowy chcesz mi narzucić? Czytam różne publikacje, zapoznaję się się z róznymi punktami widzenia, bo tylko wtedy jestem w stanie obiektywnie spojrzec na rzeczywistość.
M
Michał
17 lipca 2014, 15:52
Z czystością przed ślubem jest jak ze znakami drogowymi. To że pojedziesz 50 km/h nie oznacza, że nie bedziesz miał wypadku. Podobnie jak przekroczenie tej prędkości nie oznacza odrazu koolizji. Tu chodzi o zrobienie wszystkiego żeby miłość i związek był scementowany. Na pewno gdyby nagle Twój chłopak Cię zostawił z kompletnie nieznanego powodu... to padło by to pytanie czy było to konieczne. Czystość przed ślubem to minimalizowanie ryzyka, bycia zostawionym, przedwczesnego zostania matką/ojcem. Konsekwencje tego ryzyka bierze się na całe życie. Jeśli się z tym mężczyzna ożenisz super w zasadzie nic się nie stało. Podobnie jak przejechanie sportowym samochodem 200km/h na autostradzie... ale wystarczy kamyszek, pijany kierowca, czy przejściowe oblodzenie... i tragedia...
A
asia
17 lipca 2014, 15:52
Czytam to "świadectwo" i wydaje mi się, że to taka prowokacja, żebyśmy sami sprawdzili się na ile rozumiemy gdzie przebiega granica między dobrem a złem, między grzechem a łaską od Boga.. Kiedyś myślałam podobnie jak autorka powyższego tekstu, będąc bardzo zakochana właśnie w taki sposób 'omijałam" niewygodne dla mnie przykazanie. Moj ukochany - postawiony na miejscu Boga - zaczął zastępować mi Go tak bardzo, że pewnie byłam o krok od zguby własnej duszy..jedyną sprawą, która jeszcze napawała moje sumienie wyrzutem - była niemożność przystąpienia do komunii świętej..kiedyś, pewnej niedzieli wracając z kościoła powiedziałam do Boga w swoim sercu " Jezu, zrób coś, cokolwiek...żeby to jakoś przerwać, bo ja nie mogę żyć bez Ciebie..myślałam, że mój ukochany wkrótce zostanie moim mężem i nie będę życ w grzechu... a on, dokładnie tej samej niedzieli..wyrzucił mnie ze swojego mieszkania i powiedział, że nie chce więcej ze mną być.. nie było to łatwe dla mnie, cierpiałam długo, ale teraz patrząz z perspektywy czasu - powiem, że widze jednak w tym palec boży...od 4ch lat żyje w czystości - to nic , że z odzysku ta czystość, ale mogę przyjmowac komunię świętą, nie okłąmują siebie samej i nie łudzę się. Modliłam się do św. Józefa, żeby dał mi szansę poznać kogoś, kogo pokocham z wzajemnością i założę kiedyś pełną rodzinę o jakiej zawsze marzyłam, stawiając ją na pierwszym miejscu - pierwszym po Bogu ;)
J
jac
17 lipca 2014, 15:49
Niesamowite jak wiele komentarzy ..... ale czy to są naprawdę dobre komentarze? jaki owoc przynoszą? Wiele tu słów jest jak rzucane kamienie... Czy to może bolesna paplanina gromady z getta "przjaciół Hioba"? Wyjdźcie proszę poza to getto i spójrzcie oczami Jezusa !
M
moninja
17 lipca 2014, 15:41
,,Bóg kocha swoje dzieci i cieszy się ich szczęściem, więc dlaczego miałby potępiać miłość, która jest najpiękniejszym uczuciem na świecie i jej wyrazy? '' oczywiście, ale ten sam Bóg o którym wspomniałas, powiedział, że seks przed ślubem jest grzechem. No tak jest napisane, nic nie poradzisz :P dlatego, nie wiem czy w ogóle brać Twój wpis na serio? może to jakiś żarcik ? Argumentacja na poziomie zerowym. Kochasz Boga-okeeej :) bo on też kocha Ciebie, ale prosze Cie, nie próbuj nigdy wiecej tak panicznie i mało ambitnie usprawiedliwiać swojego życia, które po mimo Twoich wielkich deklaracji, jest daleko od Niego. 3maj sie kochana :)
PC
przypadkowa czytelniczka
17 lipca 2014, 16:53
Krew mnie zalewa, jak czytam takie zdania. Jakim prawem ktokolwiek oceniać, czyje życie jest jak daleko od Boga? Ludzie, spójrzcie najpierw na to, czy Wasze nie jest przypadkiem dalej przez rzucanie takich tekstów pod czyimś adresem.
MR
Maciej Roszkowski
17 lipca 2014, 17:34
Uczestnicy DEONU robią to na własne  życzenie. Tym samy poddają swoje poglądy i relacje ocenom innych. Wcale mi nie przeszkadza, że moje wpisy bywały oceniane krytcznie, dawało mi to do myślenia, a wkilku przypadkach bardzo mi  pomogło. Żyjemy w społeczności, jest coś takiego jak "napomnienie braterskie". Polityczna, czy jakakolwiek inna,  poprawność to postawa z innej bajki.
M
moninja
17 lipca 2014, 19:50
Wspomniałam tylko, że  Bóg ( którego kocha autorka i zaznacza to dość często ) w Bibli (przyjmujemy,że autorka jest chrześcijanką, kochająca Boga, uważa jdnocześie Biblie za słowo natchnione przez Boga) wyraza się jasno. Wystarczy przeczytać. Dość odważnie napisałam: ,,nie próbuj nigdy wiecej tak panicznie i mało ambitnie usprawiedliwiać swojego życia, które po mimo Twoich wielkich deklaracji, jest daleko od Niego." Czy muszę tłumaczyć Wam jak dzieciom? :)
M
marta
17 lipca 2014, 15:34
Autorka tego tekstu sama dobrze wie, gdzie powinien on być umieszczony. I dziwię się, dlaczego jednak tu trafił. Ten materiał tylko utwierdza młodych ludzi o nieukształtowanym jeszcze kręgosłupie moralnym i daje zielone światło do podobnych działań! To wcale nie jest świadectwo kotrowersyjne, ale coraz bardziej powszechne. Kontrowersyjne, niemodne i zaściankowe jest prawdziwe trwanie w czystości przedmałżeńskiej. Cieszę się radością i postępowością autorki i mimo wszystko życzę im wiele szczęścia i prawdziwego szacunku. I zeby nie dopasowywali prawa Bożego do swoich potrzeb, a raczej ku niemu się naginali. Pozdrawiam- kontrowersyjna młoda Żonka mojego Męża:)
ŻM
~żona męża
17 lipca 2014, 15:23
Jestem ze swoim mężem od 7 lat. Za miesiąc będziemy obchodzić naszą pierwszą rocznicę ślubu. Kochamy się bardzo mocno, mamy wrażenie że z dnia na dzień coraz mocniej. W grudniu przyjdzie na świat nasze pierwsze, upragnione dziecko. Wierzymy w Boga, chodzimy razem do Kościoła (mój mąż jak mnie poznał był "ateistą", przy mnie zrozumiał, że nie tędy droga). Nie zachowaliśmy czystości przedmałeżńskiej i żadne z nas tego nie żałuje. Dla mnie mój mąż był i jest Jedyną i wielką miłością. Czy to, że kochaliśmy się przed ślubem zmieniło nasz związek na gorsze? Naprawdę właśnie przez to jesteśmy tacy źli? Nie sądzę. Często w kościele widuję małżeństwa, bardzo nieszczęśliwe, które się kłócą, często dochodzi w nich do aktów przemocy...ale przecież co niedzielę trzeba iść do kościoła i przyjąć komunię świętą. Czy tacy ludzie są tacy wspaniali, bo np dochowali czystości? Czy ludzie, którzy co niedzielę przyjmują Ciało Chrystusa, a w życiu codziennym są podli i niedobrzy dla bliźnich naprawdę w Waszych oczach są tacy wspaniali? Myślę, że to nie seks przed ślubem decyduje o jakości związku małżeńskiego, a także o tym jakimi jesteśmy katolikami. Wielokrotnie Ci, którz tej czystości nie dochowali są o stokroć lepszymi ludźmi niż Ci, co się tak hełpią czystością. Nie podoba mi się to, jak czytam że tylko małżeństwa, które dotrzymały czystości są takie cudowne i kochające się...bo ja w swoim otoczeniu znam takie małżeństwa. I nie powiedziałabym, że są takie CZYSTE. Na zewnątrz można wiele mówić, często kłamstwa... udawać jakim to się jest wspaniałym człowiekiem. Każdego z nas oceni Bóg... i ja nie uważam, że zostanę potępiona, bo kochałam się z moim mężem przed ślubem.
A2
Aleja 26
17 lipca 2014, 15:28
Czy antydotum na "hełpienie się [pisownia oryginalna] czystością" (czytaj: grzech pychy) ma być chełpienie się niezachowaniem czystości przedmałżeńskiej (czytaj: grzech pychy)? Nie dajmy się zwariować!
ŻM
~żona męża
17 lipca 2014, 15:35
Droga Aleja 26 - nie hełpię się niezachowaniem czystości. Ale nie uważam się za gorszą katoliczkę od Was, tych którzy tę czystość zachowali. Tworzę niejednokrotnie częściej dużo szczęśliwsze małżeństwo, niż niejeden katolik, który co niedzielę przystępuje do komunii św. mając grzechy w sercu. Nie podoba mi się ta nagonka na młodych ludzi. Ja mam 23 lata, spotkałam swoją miłość życia w wieku 16 lat. Nie wyobrażam sobie, żebym miała tyle lat czekać na połączenie się w jedność. Szkoda, że nie potępiacie tutaj tak bardzo księży pedofili, kłamców itp. Niech rzucają kamieniem Ci, którzy naprawdę nie mają sobie nic do zarzucenia, bo ja jakoś w swoim otoczeniu takowych ludzi nie spotkałam.
C
Cleric
17 lipca 2014, 15:40
Pozwolę sobie odpowiedzieć na kilka stwierdzeń: "Nie zachowaliśmy czystości przedmałeżńskiej i żadne z nas tego nie żałuje" - Każdy grzech godzi zarówno w Was jak i Waszą relację z Bogiem, dlatego potrzeba tutaj wielkiej pokory, modlitwy, relacji ze Słowem Bożym, żeby stanąć przed Bogiem w prawdzie i uznać swój grzech. To naprawdę wyzwala :) A kamuflowanie, zakładanie masek, twierdzenie że to właściwie nic takiego tylko pogłębia rany zadane przez grzech. One dziś mogą być nieświadome, tzn. nie odczuwacie skutków tego grzechu, ale prawdopodobnie przyjdzie czas, kiedy Bóg da wam odczuć to - wszystko po to, żeby stanąć w prawdzie, uznać swój grzech i żyć w wolności dziecka Bożego. "Naprawdę właśnie przez to jesteśmy tacy źli?" - nie, nie jesteście ani źli, ani dobrzy. Żaden człowiek nie jest zły. Proszę odróżnij to, że to grzech jest zły, a nie grzesznik. I grzech, który popełniliście, a za który nie żałujecie w tym przypadku jest złem. "Czy ludzie, którzy co niedzielę przyjmują Ciało Chrystusa, a w życiu codziennym są podli i niedobrzy dla bliźnich naprawdę w Waszych oczach są tacy wspaniali?" - nie, nie są ani wspaniali, ani źli. Są po prostu grzesznikami, którzy potrzebują łaski Boga, niczym tlenu. Bo bez łaski nic nie możemy uczynić. "Wielokrotnie Ci, którz tej czystości nie dochowali są o stokroć lepszymi ludźmi niż Ci, co się tak hełpią czystością." - cały czas operujesz kategoriami - ktoś jest lepszy, ktoś gorszy. Przecież tutaj w ogóle nie o to chodzi. Chodzi o to, że grzech jest złem, które oddala nas od Boga i od nas samych, a lekarstwem na to jest stanięcie w pokorze i prośba o przebaczenie. Bóg widzi Twoje rany, Twoją grzeszność i chce to wszystko uleczyć, chce żebyś była wolna i cieszyła się życiem. Błagam Cię otwórz się na Jego łaskę poprzez żal za grzechy i proś żeby wypełnił swoją miłością te wszystkie rany, które są w Twoim sercu. Będę się modlił o to. Pozdrawiam.
A2
Aleja 26
17 lipca 2014, 15:51
Ale przecież to Ty nie masz sobie niczego do zarzucenia! - i w tym jest problem. Nie w innych!
A
apopleksja
17 lipca 2014, 16:17
Przykro mi,ale Ty też jeszcze nic nie rozumiesz.Jesteś na tym samym etapie upojenia,co autorka tego durnego tekstu.Macie do tego prawo,bo młodość jest przeważnie naiwna i zadufana w sobie zarazem,nie chce słuchac nikogo...ja tez taka byłam.Ja tylko mówię,że i Ty gorzko zapłaczesz-jak ja i tysiące innych.   
T
tak
17 lipca 2014, 16:40
Oj niedobrze. Aby coś wykazać twierdzi Pani, że ci co są podli, niewierni w ogóle okropni na pewno zachowali czystośc do ślubu i dlatego tacy są.  A przecież nie wie Pani napewno. Insynuuje Pani, pomawia o najgorsze rzeczy ludzi, których nie zna. Po co? Ano tylko po to aby udowodnić, że dobrze Pani robiła żyjąc przed ślubem z mężem. Po co to Pani? Przecież teraz chyba wszystko w Pani życiu jest OK. Strasznie to jakoś Panią boli. Skoro Pani chodzi do Komunii św. to oznacza, prawdopodobnie, że się Pani wyspowiadała, otrzymała rozgrzeszenie, Bóg Pani wybaczył, więc nie rozumiem po co ta agresja. Pani jednostkowy przykład nie możę dowodzic, że przedmałżęński seks nie ma wpływu na jakość życia małżeńskiego. Może ma a może nie ma, to zależy od wielu czynników. Tym niemniej błogosławieństwo Boże zawsze się przyda, a trudno go oczekiwać będąc w grzechu.
PC
przypadkowa czytelniczka
17 lipca 2014, 17:00
W Pani/Pana wypowiedzi niestety agresja się znalazła, w przeciwieństwie do żony męża. Przepraszam za ironię, ale w takim razie to zabawne, że akurat Pan/Pani o tej agresji w takim razie wspomina, gdzie ona być powinna a gdzie nie, czy gdzie się znalazła, kiedy właśnie nie znalazła się nigdzie indziej, niż u Pani/Pana. Żona męża nie stwierdziła, że każda para, która dotrzymała czystości, jest beznadziejnym małżeństwem. Absolutnie nie. Pani bardzo świadomie, mądrze i tolerancyjnie doszłą do wniosku, że sama zna małżeństwa, które czystości dotrzymały, a są beznadziejne oraz takie, które jej nie dotrzymały, a jednak w życiu codziennym żyją bardziej według słów Bożych. To są dwa różne stanowiska, radzę następnym razem przeczytać uważniej i przemyśleć, co się właśnie przeczytało, zanim się na to odpowie. Nie rozumiem, jak to się dzieje, że tak paradoksalnie walczy Pani/Pan z domniemanym generalizowaniem ze strony żony męża, skoro tam nie było ani odrobiny tego generalizowania.
PC
przypadkowa czytelniczka
17 lipca 2014, 17:03
A ja gorzko płakałam, zanim pojawił się mój jedyny ukochany mężcyzna. Pojawił się. PRzestałam gorzko płakać. Takie straszne grzechy z nim popełniłam. A tu niespodzianka, między innymi z powodu tej miłości silniej odczułam miłość do Boga, bo uważam, że to był prezent od niego. Teraz więcej się modlę. A jednak są ludzie, którzy potrafią mi wmówić, że to, co robię, oddala mnie od Boga. To tak jakbym komuś, kto był rano dziesięć kilometrów ode mnie, powiedziała "dzisiaj rano byłam sama w łazience i robiłam siku", a on powiedziałby mi "nie, nie byłaś". Albo "to ciastko mi smakowało" - "nie, to ciastko było dla Ciebie obrzydliwe". No halo, ludzie, nie widzicie absurdu tutaj?
PC
przypadkowa czytelniczka
17 lipca 2014, 17:07
Przepraszam bardzo, czy żona mężą w którymkolwiek miejscu napisała, że nie ma sobie nic do zarzucenia? Skąd to wiesz? Zastosujmy analogię: Aleja 26! To nie ja, przecież to Ty masz lewą stopę większą od prawej! No błagam.
A
apopleksja
17 lipca 2014, 18:31
  To nie ja mówię,że coś jest złem,ale Bóg.Jak sie naprawdę Boga kocha i wie że On chce tylko twojego dobra,to się nie robi po swojemu,tylko słucha Jego.Jak ci chłopak mówi,żebyś nie robiła tego czy tamtego,bo sprawiasz ból i krzywdę jemu i sobie,to co- i tak robisz swoje,bo tak ci wygodnie? Kto jest twoim bogiem,kto jest na pierwszym miejscu w twoim życiu-zastanów się.Na razie smakuje ci grzech i nie dasz sobie powiedzieć,że w końcu od niego zachorujesz albo umrzesz,ale powtarzam: dopiero zapłaczesz.Już nie mówiąc o tym,że grzechem ranisz Boga,którego podobno tak kochasz.
B
bialamewka
17 lipca 2014, 19:50
A skąd Ty wiesz, co Bóg mówi? Czego chce dla człowieka? Co Boga rani? Jakim prawem rościsz sobie prawo do tej wiedzy? Jak można być tak aroganckim w swojej niewiedzy? NIE wiesz, co Bóg mówi. NIE wiesz, czego chce dla człowieka. NIE wiesz, co Boga rani. I nigdy nie będziesz wiedziała. Nie uzurpuj sobie prawa do tej wiedzy, bo nigdy nie będzie Ci dana. Bóg mógłby tysiąć razy zmienić zdanie co do czystości przedmałżeńskiej, a Ty nic byś o tym nie wiedziała. Myśl, kobieta, odrzuć zaślepiony fanatyzm.
A
apopleksja
17 lipca 2014, 20:30
Dziesięć Przykazań.Proszę wrócić do katechezy na poziomie podstawowym.
GN
g nG
18 lipca 2014, 13:59
Bardzo ciekawe objaśnienie! Tylko mała wątpliwość - są już po ślubie i jeszcze mają żałować? Postudiuj chłopcze jescze trochę...
A2
Aleja 26
18 lipca 2014, 14:35
Mylisz się: prawa jest nieco większa.
A2
Aleja 26
18 lipca 2014, 14:44
"Tworzę niejednokrotnie częściej dużo szczęśliwsze małżeństwo, niż niejeden katolik, który co niedzielę przystępuje do komunii św. mając grzechy w sercu." "Nie wyobrażam sobie, żebym miała tyle lat czekać na połączenie się w jedność." Z tych dwóch zdań wysunęłam wniosek, że żona męża nie ma sobie nic do zarzucenia. Pozdrawiam przypadkową!
K1
kyk 15 lat w małżeństwie
17 lipca 2014, 15:21
1. Miłość nie jest uczuciem i nie zdarza się (tylko się na nią codziennie decydujesz). Jeśli uważasz, że miłość to uczucie to co się stanie jeśli uczucie się skończy. KAŻDE uczucie się kończy a miłość jest wieczna. Myślę, że pomyliłaś miłość z zakochaniem (zakochanie śerdnio trwa od 1,5 roku do 4-ch lat.) 2. Życzę Wam byście dojrzeli do prawdziwej miłości, która jest aktem woli, pragnieniem dobra drugiego człowieka. To jest dopiero piękne. Pozdrawiam
ŻM
~żona męża
17 lipca 2014, 15:39
1. Miłość jest ogromnym uczuciem. Takie jest moje zdanie. Należy do tych, które jak są prawdziwe nigdy nie przemijają. I skoro zakochanie trwa średnio 4 lata...to gdzie to moje zakochanie po 7?! Uważasz, że jak masz 15letni stać małżeński, masz prawo oceny miłości innych ludzi? 2. Czemu sugerujesz, że oboje nie wiemy czym jest prawdziwa miłość?! Uważasz, że bez miłości, decydowalibyśmy się na posiadanie dziecka?! Że tworzylibyśmy związek od 16 roku życia, nie wiedząc czym ta miłość jest? A ja Tobie życzę, byś nie oceniał tak łatwo miłości innych ludzi. Przyjrzyj się lepiej swojemu małżeństwu.
MZ
miłośnie zakochana
17 lipca 2014, 15:49
Miłość to także (choc nie tylko) uczucie: KKK 1765 Człowiek posiada wiele uczuć. Najbardziej podstawowym uczuciem jest miłość spowodowana upodobaniem do dobra. Miłość wywołuje pragnienie nieobecnego dobra i nadzieję na jego uzyskanie (...) KKK 1766 "Kochać znaczy chcieć dla kogoś dobra" (Św. Tomasz z Akwinu, Summa theologiae, I-II, 26, 4). Wszystkie inne uczucia mają swoje źródło w tym pierwotnym poruszeniu serca człowieka ku dobru. Czy są jakieś badania wskazujące na to, że 'zakochanie'  trwa od 1,5 do 4 lat? Chętnie się zapoznam :)
K
kyk
17 lipca 2014, 16:24
Jestem daleki od oceniania kogokolwiek i czegokolwiek. Piszę na podstawie własnego doświadczenia - 15letniego stażu w małżeństwie  (a nie Twojego). Nie czuj sie atakowana bo nie taki był mój zamiar. Po prostu uważam, że to właśnie uczucie zakochania jest takie silne i wcześniej czy później mija a pozostaje miłość, która jest aktem woli i codziennych wyborów i decyzji. Jeśli Twój stan zakochanioa trwa 7 lat to trwa. Napisałem, że średnio trwa do 4-ch lat, co wcale nie znaczy, że w wyjątkowym przypadku nie może trwać dłużej. Nie sugeruję, że nie wiesz czym jest miłość, sugeruję, że najprawdopodobniej silne uczucie jest zakochaniem. Pozdrawiam
PC
przypadkowa czytelniczka
17 lipca 2014, 17:09
W jakiej publikacji religijnej bądź naukowej mogę znaleźć informacje na temat dokładnego czasu trwania zakochania i ile dni ewentualnie od poznania pana Ziutka i pani Wioli zaczyna się prawdziwa miłość?
A
Agnieszka
17 lipca 2014, 17:51
" zakochanie śerdnio trwa od 1,5 roku do 4-ch lat. " -  nie ma większej głupoty i większego niezrozumienia Miłości jak opisywanie Jej za pomocą wikipedii :) 
A2
Aleja 26
17 lipca 2014, 15:16
Świadectwo ma o czymś świadczyć. W tym przypadku świadczy o infantylności autorki.
B
Baśka
17 lipca 2014, 15:04
Świadectwo nie głosi zła, ale nie powinno znaleźć się na deonie, który ewidentnie promuje (albo powinien) czystość przed małżeńską. Po za tym - hej - nikt nie powiedział, że seks przed ślubem niszczy wszystko! Niewątpliwie wstrzymując się z tym aktem do małżeństwa mamy dużo, dużo większe szanse na szczęśliwe małżeństwo. Z resztą - autorko świadectwa - wasze małżeństwo jeszcze się nawet nie zaczęło... Nie chwal dnia przed zachodem słońca. Mimo wszystko niech wam Bóg błogosławi. W czystości szukamy Boga - czyli Tego, którego szukać powinniśmy. On jest naszym celem. Miłość, szczęśliwa czy nie jest tylko środkem dzięki któremu możemy do niego trafić. W czystości przedmałżeńskiej nie chodzi tylko o zachowanie jej dla niej samej, nie tylko dla naszego szczęścia, ale też dla uszanowania i respektowania Bożych praw. Następnie: Ciekawe, że kiedy ktoś nie ma prawa jazdy to rozumie, że nie może jeździć autem a jak nie ma małżenśtwa to nie rozumie, że nie może współżyć. Podobnie z udzieleniem ślubu czy każdego innego sakramentu: nie jesteś księdzem to tego nie robisz. Nie jesteś w małżeństwie - nie współżyjesz. Seks jest zarezerwowany tylko dla małżonków. Ostatnie: cóż wam da dobrego ten ślub? Wy sami macie już siebie całkowicie. Oddałaś mu się, on tobie. Wasze małżeństwo prawdopodobnie niczego nie zmieni. Nie dostaniesz wielkiego prezentu od samego Boga - twojego ukochanego. To wszystko. Pozdrawiam, dziewczyna pragnąca zachować czystość do ślubu ;)
P
Paweł
17 lipca 2014, 15:13
Ach! Twoje porównaniu ukochanego do wielkiego prezentu od Pana! Piękne! Bądź błogosławiona w imię Jezusa! Pozdrawiam, Paweł
K
Krzychu
17 lipca 2014, 14:58
Wielki zamęt został zasiany... Nie wiem jakie były intencje redaktorów umiesczających tą wypowiedź. W komentarzach wielu z Was pisze: "Bóg kocha każdego człowieka, niezależnie od grzechu", "nie wolno nam osądzać nikogo" - i  to wszystko jest prawda. Ale zapominamy o jednej najważniejszej rzeczy. Żeby odpowiedzeć Bogu na akt Jego miłości, TRZEBA STANĄĆ W PRAWDZIE O SOBIE I SWOJEJ GRZESZNOŚCI. To jest niezbędny, kluczowy element naszej relacji z Bogiem. To "świadectwo" sieje wielki zamęt bo opisuje grzech, jakim jest współżycie przedmałżeńskie, jako coś niegroźnego, w sumie niewinnego. A KAŻDY grzech niezależnie czy to seks przed ślubem, czy obmawianie kolegów, to jest coś wstrętnego, tragicznego, coś co nas oddala od Boga i czyni nas niewolnikami. I tylko stanięcie w prawie i uznanie swojej grzesznej sytuacji jest momentem wyzwolenia i doświadczenia miłości Boga.
PC
przypadkowa czytelniczka
17 lipca 2014, 16:36
Z całym szacunkiem, bo absolutnie nie chcę drwić z niczyich słów. Kocham Boga i czuję Jego obecność we wszystkim, co jest wokół mnie i we wszystkim dobrym i też złym, co w końcu wychodzi na dobre, co mi się przytrafia w życiu. Ale grzech, w którym żyję, mianowicie kochając się także fizycznie z moim mężczyzną przed ślubem bardziej mnie uwolnił, niż uczynił niewolnikiem i paradoksalnie również bardziej zbliżył do Boga, bo dzięki Bogu było mi dane poznać czym jest prawdziwa, głęboka miłośc do jedynego ukochanego mężczyzny. Co do zastanawiania się nad tym, co dwojgu ludzi da ślub, skoro już zdążyli się sobie oddać całkowicie - jak to co? Przysięgną sobie jeszcze przed Bogiem miłość, wierność i uczciwość i że jedno nie opuści drugiego aż do jego śmierci, i vice versa. To chyba "coś", czego jeszcze zrobić przed ślubem nie zdążyli nawet oddając się sobie całkowicie nie zdążyli.
T
tak
17 lipca 2014, 16:51
Czujesz obecność Boga w grzechu? jego współudział? Oj niedobrze to wygląda? Czy jesteś pewna czyja obecność czujesz?
PC
przypadkowa czytelniczka
17 lipca 2014, 17:13
Proszę mi wybaczyć, ale na debilne pytania są debilne odpowiedzi: masz rację, pomyliłam się na pewno, to nie obecność Boga czuję, to po prostu mucha brzędzałą i tylko mi się wydawało. Dzięki! Bez Ciebie nie uświadomiłabym sobie nagle, że to potężne uczucie i doświadczanie Boga każdego dnia, to jednak nie jest to, co czułam! Ludzie, dlaczego Wy się uważacie za lepszych chrześcijan niż inni chrześcijanie? To Wy możecie być pewni, czyją obecność czujecie, a taka ja powinna się zastanowić? Halo, co tu się w ogóle dzieje, o co chodzi?
PC
przypadkowa czytelniczka
17 lipca 2014, 17:15
Miało oczywiście być "mucha brzęczała", poslizgnęły mi się palce na klawiaturze widocznie.
T
tak
17 lipca 2014, 17:26
Nie jest możliwe aby Bóg współuczestniczył w grzechu. To jest obraza Boga. I nie mówie tego bo czuję się wartościowszy. Jak wielu, też jestem grzeszny, ale gdy popełniam grzech to nie wmawiam sobie to to dzięki Bogu
GN
g nG
18 lipca 2014, 13:46
Dla chrześcijanina każdy własny grzech jest  W S T R Ę T N Y, a dla faryzeusza cudzy.
J
Jola
17 lipca 2014, 14:47
Deon schodzi na psy, porażka! Jeżeli tak bezkrytycznie umieszczacie takie świadectwa, to rzeczywiście coś tu nie gra. Autorka pisze:"Niech każdy podąża swoją drogą, w miłości Bożej, ale w zgodzie z samym sobą". Przecież Bóg jasno powiedział:NIE CUDZOŁÓŻ, więc jeżeli ktoś podąża inną drogą to nie ma się czym chwalić. Poza tym jakie będą owoce współżycia przed ślubem widać po ślubie, czasami po latach. To,że autorka nie dostrzega negatywnego wpływu nie świadczy o sile tej miłości, a raczej o uśpieniu sumień. 
E
emb
17 lipca 2014, 14:56
Skąd wiesz? 
KJ
Ktoz jak Bog?
17 lipca 2014, 15:01
to nie cudzolostwo tylko wszeteczenstwo. nie mam zamiaru ani potepiac ani osadzac. wiem jedno - PELNE zaufanie Bogu to jest bardzo waska droga. nie twierdze, ze na tyle waska, by autorka stracila zbawienie, jednak jako dziecko Boze polecam wieksza ufnosc i choc wiele jest niezrozumialego, zwlaszcza przy pierwszych krokach, to gwarantuje, ze z czasem przyjda dobre owoce :)
ŻM
~żona męża
17 lipca 2014, 15:26
po latach pojawiają się negatywne skutki dotrzymania czystości przemałżeńskiej. Proszę nie zrzucać wszystkich problemów małżeńskich na niedotrzymanie czystości. Jak Pani wytłumaczy wszechobcne zdrady małżeńskie, nawet w tych najbardziej pobożnych małżeństwach?! Uważa Pani, że zdarzają się one tylko w tych nieczystych małżeństwach? To naprawdę bardzo mało Pani wie o życiu.
P
Paweł
17 lipca 2014, 15:38
Za dużo golizny, za mało modlitwy. Za dużo liczenia na siebie, za mało liczenia na Pana Boga. Póki co wszyscy (mówie o wierzących) jesteśmy na polu bitwy. Nie bez powodu modlimy się "i ode złego wybaw nas Panie".
PC
przypadkowa czytelniczka
17 lipca 2014, 17:17
Za dużo golizny. Dobre. Pewnie Bóg też się pomylił stwarzając nas nagimi. Bo nagość jest zła i brzydka, prawda? PRzepraszam, ale to jest śmieszne po prostu. Za dużo golizny. Ja pierdolę, to może nałóżcie obrazom z Adamem i Ewą buty i czapki, bo tam golizny za dużo.
T
tak
17 lipca 2014, 17:28
Ten rynsztokowy język jest nie na miejscu. Tylko taki ma Pani zasób słów?
P
Piotr
17 lipca 2014, 14:47
Ciekawy głos na Deonie się pokazał... Osobiście muszę przyznać, że brakuje mi na Deonie świadectw, które pozytywnie świadczą o czystości przedmałżeńskiej, a nie tylko negatywnie (patrz: "Uprawialiśmy seks przed naszym ślubem i było strasznie"). Brakuje świadectw, które mówią: "Zachowaliśmy naszą czystość, nie używamy antykoncepcji i jesteśmy bardzo szczęśliwym małżeńśtwem, kochamy się do szaleństwa". A wracając do samego świadectwa... W zasadzie można powiedzieć, że "Sakrament Małżeństwa" taki jaki go teraz znamy istnieje od 2000 lat... a ludzkość istnieje od ok. 3,5.... mln lat (3 500 000 lat) I jakoś do tego czasu radziła sobie bez samego Sakramentu w tej postaci. Nie znaczy to oczywiście, że nie istniała w tym czasie Instytucja Małżeństwa, czy też rodzina jako taka. Po prostu najprawdopodobniej poprzez "pierwotne Objawienie" (przekazane w Biblii chociażby w pierwszych wersetach Księgi Rodzaju (Adam - pierwszy człowiek - rozmawia z Bogiem)) czy też przez proste odczytywanie prawa naturalnego zapisanego w całym stworzonym świecie, także w kobiecie i mężczyźnie, ludzie "naturalnie" wiedzieli, przeczuwali, że jeżeli są ze sobą i dochodzi między nimi do zbliżenia płciowego, to jest to jednoznaczne z dozgonną wiernością sobie nawzajem. Nie chcę się tutaj przeciwstawiać w jakikolwiek sposób nauce Kościoła... wręcz przeciwnie, po prostu warto sobie czasem uzmysłowić pewne fakty dla szerszego spojrzenia. To zatem co daje nam Sakrament dzisiaj należy bardziej postrzegać jako Dar, niż jako przeszkodę. Oprócz tego, że jest to łaska, płynąca z Góry, która umacnia małżonków do Miłości i wierności, jest to także doświadczenie wielu pokoleń całej ludzkości. Droga Sakramentu, to droga poszanowania drugiej osoby w jej najintymniejszym jestestwie jakim jest jej wiara i relacja z Bogiem, jej oddanie, jej uczucia.
P
Piotr
17 lipca 2014, 14:49
Nie ma nic złego w tym, że jeśli dwoje ludzi się kochają i tę miłość okazują sobie także w sferze seksualnej, to chcą być ze sobą przez całe życie - taki właśnie jest zamysł Boga w tej sferze, tak to dokładnie ma być, ma się dokonać między nimi takie zjednoczenie, by "byli jednym ciałem" ( i moim zdaniem chodzi w tym cytacie bardziej o jedność w funkcjonowaniu i odczuwaniu niż po prostu bliskość cielesną). Problem pojawia się wtedy, gdy nagle się okaże, że któraś ze stron stwierdzi, że jednak już nie chce być z tą drugą osobą... Że jednak się znudziło... (pamiętajmy, że w tym wypadku do ślubu jeszcze nie doszło) ....podczas gdy druga osoba jest dalej w pełni zaangażowana. Zresztą, nawet jeśli nie jest w pełni zaangażowana, biologia i hormony zdołały zrobić swoje (istnieją hormony odpowiedzialne za wierność, które wzmacniają przywiązanie ludzi do samych siebie, jeśli zatem tacy ludzie od siebie odchodzą muszą dosłownie w jakiś sposób wyniszczyć się także fizycznie) Wtedy jest to wielka tragedia. Wtedy może się okazać, że nie ma żadnego sposobu, by druga osoba została na nowo zmotywowana do wierności, bo przecież przed nikim ważniejszym i wyższym od siebie (patrz przed Bogiem) takiego przyżeczenia nie złożyła, albo od początku nie było ono uznane za najważniejsze. Sakrament, w idealnym przypadku świadomego przeżycia go, daje pewność, że osoba w swoim najgłębszym Ja postanowiła z całych sił dążyć do wierności i pozostać w pełni wiernym drugiej osobie. Sakrament jest takim powiedzeniem "Tak" drugiej osobie, ale uwzględniając wszelkie możliwe sfery naszego człowieczeństwa z poszanowaniem pierwszeństwa tych, które są najdelikatniejsze (życie religijne, życie wewnętrzne) i zachowaniem tych, które fizycznie nas do kogoś przywiązują (uczucia, hormony). Można powiedzieć, że Sakrament Małżeństwa jest takim pełnym oddaniem się drugiej osobie, podczas gdy inne formy zawsze będą miały jakieś braki w tym oddaniu się sobie nawzajem.
C
chyba
17 lipca 2014, 15:27
bardzo mądrze napisane :)
P
Paweł
17 lipca 2014, 14:44
Ostatni akapit jest znamienny. Otóż droga mi Klaudio, autorko tekstu! Cieszę się, że Pan Cię stworzył. Gratuluję Ci odnalezienia miłości Twojego życia. Odnosząc się do ostatniego akapitu Twojej historii, tak, Bóg Was kocha. Nieważne co robimy lub czego nie robimy, to On nas kocha zawsze tak samo. I zawsze nam udziela swojego Ducha w obfitości. Zawsze i wszędzie! Jedynym problemem jest to, że my często zamykamy się i nie pozwalamy Jego Duchowi nas napełniać. Dzieje się to przez np. grzech. Odpowiedz sobie proszę na pytanie, czy nie stawiasz swojego chłopaka i Waszego szczęście wyżej niż Boga? Czy Kościół jako Ciało Chrystusa nie jest Jego Świadkiem i nie mówi o najwyższym szczęściu, które tylko Bóg daje - szczęściu wiecznym? Piszesz, że aby "odnaleźć prawdziwe szczęście i właściwą drogę" należy żyć przede wszystkim w zgodzie z samym sobą. Według Ciebie jest to warunek konieczny, a jest to nic innego, jak kłamstwo z samego dna piekła! J 14,6: Ja jestem drogą i prawdą, i życiem..." A przypowieść o domu na skale? Jedyne trwałe szczęście pochodzi od Boga i On jednoznacznie je definiuje, aby "zaprzeć się samego siebie". Czy zapieranie się samego siebie = życie w zgodzie z samym sobą? Co to znaczy żyć w zgodzie z samym sobą? Pamiętaj, że szczęście, o które sami zabiegamy jest płycizną w porównaniu z nieskończoną głębią Bożego szczęścia, które On nam chce dawać! Nie zmienia to faktu, że Bóg Was kocha! Ona swoją miłością Was chroni i błogosławi Wam naustannie. Inną kwestią jest, czy to błogosławieństwo przyjmiecie i czy poprzez grzech nie pozbawiacie się ochrony przed potępieniem ze strony tego, który jest ojcem grzechu, czyli diabła. pozdrawiam w Panu, Paweł
T
tak
17 lipca 2014, 15:02
"Żyć zgodnie z samym sobą." - gdzie tu jest miejsce dla Boga? Napewno nie w centrum, a raczej na obrzeżach.
M2
M. 23
17 lipca 2014, 14:44
Ja też ponawiam pytanie. Czemu miało służyć to "świadectwo"???
W
wer
17 lipca 2014, 14:40
Czemu miało służyć to "świadectwo" ? 
KK
kl. Krzysiek
17 lipca 2014, 14:25
Przepraszam bardzo, ale co to ma znaczyć? Świadectwo? O kim niby świadczy autorka? Co mają myśleć sobie młodzi ludzie, którzy walczą o czystość i życie w przyjaźni z Bogiem, a czytają wyznania takiego lekkoducha? W czym i kogo ma umocnić to świadectwo? I co mają znaczyć stwierdzenia typu "każdy ma swoją drogę do szcześcia"? Jestem zażenowany umieszczeniem tego tekstu na stronie głównej i do tego opatrzenie tytułem "świadectwo" i apeluję do odpowiedzialnych za stronę o uderzenie się w pierś i usunięcie tych wyznań.
C
chyba
17 lipca 2014, 14:41
każdy ma prawo się wypowiedzieć. Aredakcja swoje stanowisko też określa:"W tym temacie redakcja DEON.pl poleca: Adam Szustak OP "Gdzie zbudować sypialnię, czyli czym jest seks w relacji?"
M
mimi
17 lipca 2014, 14:52
tyle, że wiekszość przeczyta po łebkach, nie zauważy albo nie zechce zobaczyć odnośników, wyłapując jedynie główne przesłanie, czyli w tym wypadku takie jakie mu hedonistycznie pasuje... "super, kocham, miałem wątpliwości ale skoro nawet na deonie mówią że to ok, to znaczy że jednak te Boże zasady można naciągnąć..." Ech... redakcja pewnie chciała wywołać refleksję i dyskusję, jednak tylko nieliczni mają na to czas i ochotę, reszta może niestety dość bezmyślnie przyjąć na szybko przeczytane słowa... :(
J
jac
17 lipca 2014, 15:57
czy kl. tłumaczy się jak kleryk? Jeśli tak, to zmień zawód chłopie poki jeszcze czas, albo nawróć się. Ni jak w Twoim komentarzu nie dostrzegam nauki Jezusa i Kościoła. Z serca Ci błogosławię, bo potrzebni nam są Kapłani Jezusa Chrystusa, ale nie inkwizytorzy!
E
embittered
17 lipca 2014, 14:20
Czytając poniższe komentarze dochodzę do wniosku, że większość chrześcijańskich de facto czytelników, pod przykrywką deontologicznej poprawności potępia, poucza i rości sobie prawo do wydawania sądów ostatecznych rzucając pasującymi cytatami z Pisma Świętego, co też to Pan Bóg uważa i myśli. Skąd ta pycha? Nie trudno jest rzucić cytatem odpowiednim do sytuacji - czyż i świadkowie Jehowy tak nie czynią? Skąd ta zazdrość (bo przypuszczam, że w niektórych przypadkach jej istnienie jest oczywiste)?  Czy fakt, że ktoś żyje podług określonych zasad i wierzeń (choć chwała mu za to), sprawia, że może się uważać autorytetem i sędzią w sprawach Boskich? Jeżeli taka postawa ma być powodem do dumy i pychy, to na co nam tacy współwyznawcy? Jakie przynoszą owoce wspólnocie? Jakie jest świadectwo osób, które zamiast oferować pomoc, zrozumienie i wyjaśnianie najtrudniejszych kwestii w atmosferze szacunku i godności (jaka przysługuje każdemu człowiekowi w takim samym stopniu), stawiają siebie niejako ponad tymi, którzy błądzą, udają sędziów i starają się wbijać ,,szpilki'' w tych nieidealnych? Taka postawa trąci niestety faryzeizmem...  Przepraszam za pełen goryczy komentarz. Jest on wynikiem moich obserwacji tego, co dzieje się z Kościołem, który staje się coraz bardziej hermetyczny, i w którym najwięcej do powiedzenia mają (przepraszam za określenie) ,,fanatycy oazowi'', niesieni często duchem uniesień emocjonalnych, a już nie koniecznie szukających odpowiedzi w rozumie (będącym przecież darem Bożym). ,,Fides quaerens intellectum''. Niestety, niektóym wystarcza to, co zasłyszeli od innych. 
T
tak
17 lipca 2014, 15:10
Niestety wszystko ca Pan napisał nie jest oparte na żadnych dowodach. To nie diagnoza tylko insynuacje. Jakie ma Pan obiektywne dowody, że właśnie tacy sa katolicy? A juz apel : otoczyć opieką, pomóc zrozumiec , pogłaskac po główce itd.  To bzdura . To nie są dzieci , to są dorośli ludezie , którzy wiedzą co czynią. I czas najwyższy abysmy ich tak traktowali i żeby wreszcie ludzie zaczęli brac odpowiedzialność za swoje czyny
E
embittered
17 lipca 2014, 16:30
Nie wydaje mi się, żeby wszystko co napisałem było insynuacją. Proszę wziąć pod uwagę wypowiedzi ludzi, na których oparłem swoją wypowiedź. A jeśli chodzi o odpowiedzialność, to raczy Pan wybaczyć, ale to ci ludzie właśnie biorą odpowiedzialność za swoje działanie, a nie Pan i pozostali ,,nauczyciele''. Nam, jako współnocie ludzi wierzących powinno zależeć, aby ci ,,DOROŚLI LUDZIE, którzy wiedzą co czynią'', wiedzieli, dlaczego coś jest złe i z czego to zło wynika. I żeby wracali. Piętnujące komentarze i stanowiska zdają się przynosić odwrotny skutek, ale może statystyki mówiące o 40% praktykujących katolików w Polsce są przekłamane. Proszę zwrócić uwagę na działalność Ojca Świętego, jego podejście do zagubionych chrześcijan. Nie wydaje mi się, żeby uczył potępiać grzeszników, lecz raczej sprowadzać ich właściwymi metodami do Kościoła. Nie można też dopuścić do tego, żeby artykuły, które pojawiają się na DEONie były segregowane tylko i wyłącznie pod kątem jakiejś swoistej dogmatyki (o co kilka osób postulowało..).  Potrzebny jest dialog między różnymi stanowiskami - co to za sztuka rozmawiać z ludzmi ukierunkowanymi identycznie jak ja? Zawsze warto pamiętać, że rzeczywistość nie jest czarno-biała. W przeciwnym razie chyba nie mielibyśmy żadnych wątpliwości?
T
tak
17 lipca 2014, 17:10
Rzeczywistość jest czarno-biała: nie można być  w ciąży i jednocześnie w niej nie być, nie można być łajdakiem i jednoczesnie dobrym człowiekiem, nie mżna być jednoczesnie chińczykiem i eskimosem, nie można być jednoczesnie katolikiem i ateistą. Obawiam sie też , że Pan myli opinię z atakami na kogoś. Czy jeżeli Pan zwraca  z troską uwagę dziecku , koledze, żonie to źle Pan czyni? Najczęsciej  niezwracanie uwagi świadczy o obojętności i w wcale nie służy dobru. Sam wiele razy zabierałem głos i wyznam Panu bardzo szczerze : ani razu nie byłem powodowany chęcią ubliżenia komuś, zdyskredytowania, złośliwością , pychą ( bo mam pełną świadomość swojej grzeszności, która napawa mnie wstydem) , czy tym podobnymi rzeczami. Zapewniam Pan , że kierowała mną wyłącznie miłość braterska, troska aby dana osoba nie brnęła w grzechach. Jednocześnie zapewniam Pana, że pobłażliwość nie przyciągnie ludzi do Kościoła. Jezus jasno stawiał swoje wymagania. Proszę sobie przeczytać 8 błogosławieństw  i dalsze rozdziały rozszerzające ideę cudzołóstwa ( np:wystarczy pożądliwie popatrzyć na kobietę aby zgrzeszyć). Może Pana obraża zwrócenie uwagi , ja wolę aby mnie zwrócono  słusznie uwagę (pomimo, że to boli), bo sam człowiek może złych rzeczy u siebie nie widzieć. Pokora bardzo pomaga w życiu
P
Pokraka
17 lipca 2014, 14:19
Szanowna Autorko, rozumiem, że dokonałaś niełatwego wyboru. Gdy czytam Twoje świadectwo to odnoszę wrażenia, że masz wątpiwości, czy decyzja ta jest słuszna, czy też może, że wolałabyś podążać obiema drogami jednocześnie. Z mojego doświadczenia mogę Tobie powiedzieć, że Bóg Cię kocha, pomimo grzechu, i że do Niego powinnaś się zwrócić o pomoc, tak jak ten celnik, który stał z tyłu świątyni i wołał "Boże bądź miłościw mnie grzesznemu". Na pewno Ci odpowie... 
T
tak
17 lipca 2014, 15:12
Tylko usłysz Jego a nie siebie.
M
malinowa888
17 lipca 2014, 14:14
Droga Klaudio, to co opisujesz, jest bardzo bliskie moim doświadczeniom... Żyłam w ten sposób ze swoim chłopakiem prawie 7 lat... Dopiero zrozumiałam, co straciłam i jaką krzywdę sobie nawzajem wyrządziliśmy, gdy zaczeliśmy żyć w czystości. Żyjemy tak od około 7 miesięcy, za 1,5 miesiąca bierzemy ślub. Można powiedzieć, że to nie zniszczyło naszego związku, ale jak wiele daje czytość zrozumieliśmy dopiero wtedy, gdy zaczeliśmy żyć w czytości... Życzę Wam z całego serca tego niezwykłego doświadczenia i niech zawsze Pan, Jezus Chrystus, będzie z Wami, na wszystkich Waszych drogach.
G
grubas
17 lipca 2014, 14:08
W sumie, zastanawia mnie, dlaczego grzech nieczystości został tak przez nas wyolbrzymiony. Wiąże się ze wstydem, napiętnowaniem, pogardą. A przecież to grzech jak każdy inny, wcale nie większy od lenistwa, kłamstwa, plotkowania. Każdy grzech brudzi serce. Najważniejsze, byśmy po każdym upadku potrafili się podnieść i zacząć spróbować żyć zgodnie z Prawdą. Wszystkim czytelnikom, autorce świadectwa, jej chłopakowi i sobie życzę życia zgodnie z nauką Jezusa, wypełania Jego woli i podnoszenia się nawet z największych grzechów. Miłujmy się! :)
A
apoteoza-apoptoza
17 lipca 2014, 15:03
Bo z seksu biorą się dzieci. Napiętnowanie rozwiązłości to społeczny mechanizm, który do niedawna całkiem dobrze chronił dzieci i ich matki.
A
aga
17 lipca 2014, 14:00
To jest świadectwo? czego? Żal...
A
apopleksja
17 lipca 2014, 13:50
To teraz zachowajcie czystość przez dłuzszy czas i zobaczcie,co będzie.Na razie to jestescie dla siebie nawzajem bogami a to juz jest bardzo zle.Bóg to jakiś taki ozdobnik,dodatek,ładniutki i romantyczny,którego tak naprawdę nie traktujecie poważnie.Życzę Wam jak najlepiej,ale to naprawdę niszczy,tu nie chodzi o żadne "tłumaczenie sobie",Ty tego jeszcze nie rozumiesz,bo unosisz się na fali przyjemnosci,jak dotkniesz z czasem mułu na dnie,to zrozumiesz,ale będzie za pózno.Zdanie,ze Twój luby oszalał na Twoim punkcie (twojego ciała głównie) i nie potrzebuje już nikogo oprócz Ciebie tez bardzo zle wróży,choć młodym to wyda się szokujace,ale to śmiertelna pułapka.Miłe złego poczatki,lecz koniec żałosny.Obyś za kilka lat nie musiała przyznać mi racji.A Deon niech się zastanowi,co publikuje-młodzi czytają takie coś i czują się zachęceni i usprawiedliwieni ,no bo skoro na katolickim portalu było,i nikt z redakcji nie skomentował,to wszystko ok! A potem dramat,tylko że współodpowiedzialni będziecie wy !to jest gorszące.I mozecie mnie mieć za dinozaura,mam to w ogonie,za bardzo boli potem zycie tak skopane,strasznie żal mi takich młodych dziewczyn jak ona,bo wiem,co będzie dalej.
MK
Marek Krupecki
17 lipca 2014, 14:24
Nie popadaj w histerie!Dziewczyna napisala uczciwie. Pomimo 50tki na karku jestem zareczony z Kobieta 20 lat mlodsza. Staramy sie zachowac czystosc alenie jest to łatwe. I kazdy zdrowy czlowiek to powie... Znam wielu mlodych i wiem jak im trudno. Moze czasem ta walka jest wazniejsza. Jesli dadza rade 3 m-cebez seksu to beda szczesliwi. Pisze to z perspektywy doroslego czlowieka, po doswiadczeniu malzenstwa(jestem wdowcem) i bycia w nowum szczesliwym zwiazku opartym na zaufaniu Panu Bogu.  Brawo Deon za odwage!!!
A
apopleksja
17 lipca 2014, 18:56
Zlituj sie człowieku!Co uczciwie napisała?że grzeszy i dobrze jej z tym? i co- mam jej przytaknąć,chociaż wiem,że to się zle dla niej skończy? Kazdy wie jak jest trudno i tak dalej.Bóg mówi "nie cudzołóż"i kropka.Ja piszę z perspektywy dorosłego człowieka z 20 letnim stażem małzeńskim +5 lat narzeczeństwa.Wiem jak rani seks bez Boga.Jaką odwage tak podziwiasz? U mnie histerię widzisz,a u siebie amoku jelenia na rykowisku to juz nie.Przepraszam Cię,ale mnie wnerwiłeś
N
Nieidealna
17 lipca 2014, 13:42
Od myślenia że "Bóg kocha swoje dzieci i cieszy się ich szczęściem, więc dlaczego miałby potępiać miłość, która jest najpiękniejszym uczuciem na świecie i jej wyrazy? Niech każdy podąża swoją drogą, w miłości Bożej, ale w zgodzie z samym sobą, bo tylko wtedy odnajdzie prawdziwe szczęście i właściwą drogę. Dla każdego inną" bardzo blisko do akceptacji związków homoseksualistów, a nawet pedofilli i innych perwersji. To co nam ludziom wydaje się dobre, w oczach Boga wygląda całkiem inaczej. On inaczej urządził ten świat, a za tymi nowymi 'normami' współczesnego świata stoi Szatan, który przecież nie namawia do zła wprost, tylko właśnie przez udawanie dobra, przyjemności itd. Sprawa jest grubsza, bo dotyczy m.in. wiary w moc sakramentów. Jeśli komuś jej brakuje, to nie widzi różnicy między narzeczeństwem, a małżeństwem. Polecam konferencje i kazania o.Szustaka, które sporo wyjaśniają.
GN
g nG
18 lipca 2014, 13:32
To co nam ludziom wydaje się dobre, w oczach Boga wygląda całkiem inaczej.
B
buka
17 lipca 2014, 13:22
Nikt nie napisał że oni wciąż ze sobą sypiają. Jest powiedziane, że stracili dziewictwo. I dla mnie jest to przykład na to jak ze zła Bóg potrafi wyciągnać dobro.  Nie sądźcie a sami nie będziecie sądzeni.
E
ee
17 lipca 2014, 14:00
Ona rowniez nie napisala ze obecnie nie sypiaja. wrecz przeciwnie. dala do zrozumienia ze sypiaja ze soba i rzekomo mozna polaczyc wiare z seksem przedmalzenskim. Sama sobie wyznacza zasady i wartosci. nie stosuje sie do 10 przykazan bozych. 
B
banan
17 lipca 2014, 14:22
"Jak pewnie się domyślacie nie jesteśmy 'czyści'. " Jeśli jestem 'brudny', to mogę skorzystać z sakramentu spowiedzi i wtedy znowy jestem czysty. Nieczystość ducha to nie jest stały etap, w każdym momencie można to zmienić. Jeśli ktoś "nie jest czysty", to znaczy, że tkwi w grzechu...
T
tak
17 lipca 2014, 13:15
Pisze Pani: "Bóg kocha swoje dzieci i cieszy się ich szczęściem, więc dlaczego miałby potępiać miłość, która jest najpiękniejszym uczuciem na świecie i jej wyrazy? Niech każdy podąża swoją drogą, w miłości Bożej, ale w zgodzie z samym sobą, bo tylko wtedy odnajdzie prawdziwe szczęście i właściwą drogę. Dla każdego inną." Bóg nie potępia miłości. Bóg zakazuje cudzołóstwa.  Piszę Pani , że kocha Pani Jezusa. A oto co mówił ten, którego Pani kocha: „Jeśli  Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego i będziemy w nim przebywać. Kto Mnie nie miłuje, ten nie zachowuje słów moich.” ( J14,23-24) Nie chodzi o to jak Pani definiuje miłość do Chrystus, lecz jak ON to odczuwa. Pani też woli aby to Pani decydowała , czy np.:  ktoś Panią kocha a nie żeby ktoś inny kazał Pani rozumieć jego miłość. Wszyscy grzeszymy to jasne, ale są tacy którzy ze swojego grzechu nie czynią cnoty tylko się go wstydzą, z nim walczą. Natomiast z Pani tekstu wynika, że stara się Pani pogodzić rzeczy niemożliwe do pogodzenia tzn.  twierdzić, że kocha Pani Jezusa Chrystusa i jednocześnie  zdradzać go poprzez udawanie , ze grzech jest dobrem. Kto wie  lepiej? On czy Pani?
GN
g nG
18 lipca 2014, 13:30
Nie chodzi przypadkiem o to ja "tak" interpretuje?
JM
Ja Misiu :P
17 lipca 2014, 13:12
Kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamień :P wiekszości sie tu tak wypowiada jakby byli conajmniej świetymi, jakby byli lepsi niż wszyscy apostołowie, którzy kochali Pana Jezusa, ale i oni sie zapierali, niedowierzali, itd. wiec...
L
lula
17 lipca 2014, 14:34
Nieprawda. Pisały osoby mające ten sam grzech i dzieliły sie swoim doświadczeniem. Ja ze swogo doświadczenia i podobnej sytuacji co autorka mogę napisac że momat "dotknięcia mułu" jak to określiła przedmówczyni, przyjdzie nieuchronnie. Człowiek widzi zwłaszcza w euforii tylko wierzchołek góry lodowej. Dziś dziękuję Bogu że dał mi łaskę zrozumienia i żalu za ten grzech - choc wiele lat później....
C
Credo
17 lipca 2014, 14:37
Nie chodzi o rzucanie kamieni, o potępianie. Grzeszących trzeba napominać, nieumiejących pouczać. Autorka tekstu źle pojmuje swoją wiarę, stale grzeszy i uważa przy tym, że nie robi nic zlego. Dobrze jest napisać, że to nie tak, by chociaż inni czytelnicy się nie "zgorszyli".
J
julia
17 lipca 2014, 13:11
ja bym tylko chciała wiedzieć, dlaczego Bóg uważa seks przed ślubem za grzech? dlecze grzechem jest ucieleśnienie miłości do drugiego człowieka? jeśli ten człowiek jest jedynym partnerem na całe życie. chyba nigdy tego nie zrozumiem. nikogo nie krzywdzę kochając się ze swoim chłopakiem, który i tak po studiach zostanie moim mężem. Bóg ustalił, że to grzech i koniec... 
G
grubas
17 lipca 2014, 14:01
Odpowiedź możemy znaleźć już w Genesis (Księdze Rodzaju), rozdział 1, wersety 27-28: "Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę. Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich:<Bądzcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną>..." Kluczowym wyrazem jest słowo "błogosławieństwo". Bóg błogosławi mężczyźnie i kobiecie podczas zawarcia sakramentu małżeństwa, to jest właśnie to błogosławieństwo. Zauważ, że podczas opisu stwarzania świata zawsze pada stwierdzenie: "A Bóg wiedział, że było to bardzo dobre", zatem już wtedy wiedział, co jest najlepsze dla człowieka. Wiedział, że seks pozamałżeński może spowodować wiele problemów. Podczas związku, narzeczeństwa nigdy nie wiemy, czy nasz przyszły mąż lub przyszła żona nie zmieni decyzji co do małżeństwa, nie odejdzie, nie zdradzi, nie wybierze kogoś innego. Szóste przykazanie ma nas uchronić przed takimi sytuacjami, gdy oddamy się komuś, a ktoś tego nie uszanuje. Wstrzemięśliwość seksualna uczy wielu rzeczy: silnej woli, hartu ducha, wzajemnego szacunku dla dusz i ciał, a przede wszystkim daje czyste serce. Życzę wszystkiego dobrego i wielu łask Bożych w życiu! :)
C
chyba
17 lipca 2014, 14:29
Bóg im błogosławił, a nie udzielał im sakramentu małżeństwa.
A
Anka
17 lipca 2014, 14:36
A czego dokonuje Bóg podczas sakramentu małżeństwa? Łączy świętym węzłem małżeńskim i błogosławi. 
C
chyba
17 lipca 2014, 14:46
Bóg nikogo nie łączy żadnym węzłem. To mężczyzna i kobieta składają sobie przysięgę, a Bóg jest świadkiem tej przysięgi.
T
tak
17 lipca 2014, 15:55
Miłość i seks to nie są te same rzeczy. Jest wiele osób, które uprawiają seks bez miłości i są zupełnie zadowolone. Nie są one jednak gotowe na przyjęcie efektów seksu czyli dziecka. Stąd aborcje. Gdy osoby łączy miłość,  seks tę  miłość ubogaca i przekształca  z "brania" ( gdy jedynym celem jest tylko własna przyjemność a druga osoba jest narzędziem dostarczającym tę przyjemność) do "dawania siebie" (, czyli troska o dobro drugiej osoby, dobro nie tylko fizyczne, ale dobro w każdym wymiarze). Wtedy taka miłość jest otwarta na przyjęcie dzieciaka jako owocu tej miłości.  Nieuporządkowane pożycie seksualne zawsze prowadzi do jeszcze większego grzechu , czyli aborcji. Bóg nie jest przeciwko seksowi bo sam go nam dał, ale jest przeciwko nieuporzadkowanemu, czyli niezgodnemu z Jego wolą korzystaniu z seksu. Stad przykazanie "nie cudzołóż". Jest to całkowicie jasne i oczywiste. Wszelkie próby manipulowania, szukania furtek nic tu nie pomogą. Trzeba uznać, że taka jest wola Boża, a za ewentualne naruszenie tej woli bardzo żałować i przepraszać , a nie udawać, że Bóg błogosławi grzechowi.
J
jac
17 lipca 2014, 16:10
Julio, dziękuję za Twoje świadectwo. Wiele komentarzy do Twojego świadectwa przypomina czczą paplaninę "przyjaciół Hioba", którzy zawsze śpieszą z pomocą ze swoimi nieodzownymi radami, jak rekiny zwabione krwią.  Po wielu latach małżeństwa wiem, że odpowiedzi na wydawałoby się proste pytania przychodzą nawet po wielu latach. Nikt nie dpowie za Cibie na te pytania. Tylko Ty jesteś godna odpowiedzieć sobie. :-)
L
Lena
17 lipca 2014, 13:04
(2. część) Wnioskuję, że jesteście młodzi, dlatego dobrze by było zatroszczyć się o to, co ewentualnie może Was spotkać za kilka-kilkanaście lat. I przepraszam, że ośmieliłam się wtrącać, wypowiadać swoje zdanie. Ale przeczytałam kilka uszczypliwych komentarzy - szczególnie kierowanych w stronę tego, kto postanowił opublikować Twoje świadectwo. Chciałam stanąć poniekąd w Waszej obronie, chociaż sama postanowiłam żyć inaczej. Mam nadzieję, że niczym Cię (Was) nie obraziłam. Jeśli masz ochotę, napisz komentarz, który będzie odpowiedzią. Pozdrawiam
L
Lena
17 lipca 2014, 13:04
Droga Klaudio! (wiadomość w 2 częściach) Bardzo miło mi było czytać o tym, że jesteście ze sobą szczęśliwi, że znacie się od dziecka, że planujecie wspólną przyszłość. Również bardzo miło jest czytać o tym, że kochasz Boga i nie wstydzisz się Go, bo to oznacza, że oparłaś (oparliście) swoje życie na najtrwalszym fundamencie. "Bóg kocha swoje dzieci i cieszy się ich szczęściem, więc dlaczego miałby potępiać miłość, która jest najpiękniejszym uczuciem na świecie i jej wyrazy?" - to są piękne i wartościowe słowa. Twoje słowa. I masz rację: Bóg nikogo, kto kocha, nie potępia. Wręcz przeciwnie - dodaje mu jeszcze więcej siły i tej niezwykłej odwagi bogatej w pokorę (i sytuacji do tego), by mógł kochać jeszcze mocniej, by do końca umiłował. Ja, mimo tego, że mam inne zdanie, że zgadzam się z nauką Kościoła i ją również praktykuję, także nie potępiam tego, co robicie. Po pierwsze - nie mam takiego prawa, bo to nie ja za Was umierałam; po drugie - co by miało Was interesować zdanie jakiegoś człowieka, którego nawet nie znacie i którego może nawet nie przeczytacie? Dlaczego więc postanowiłam skierować do Ciebie tych parę słów? Tak naprawdę posiadam dwa powody. 1. Stwierdziłam, że być może rzeczywiście nie ma nic złego w tym, że tak postępujecie. Że w sumie może gdzieś nie przewidziano takich przypadków. 2. Stwierdziłam, że być może Wy nie do końca jesteście świadomi tego, jaka jest nauka Kościoła, dlaczego lepiej nie współżyć przed ślubem, nie stosować antykoncepcji. Być może nie rozmawialiście o tym żadnym duszpasterzem, który udzieliłby Wam jakichś sensownych informacji. Bo jeżeli tak jest, to musicie być świadomi, że, jeśli zależy wam na Panu Bogu, na wierze, żyjecie w grzechu. Nawet jeżeli Pan Bóg Was nie potępia. W tej sytuacji nikt nie ma prawa Was potępiać (to odniesienie do Twoich słów "być może zostanę potępiona"), ale może warto chociaż trochę poszukać, czy aby na pewno Pan Bóg dobrze czuje się z tym, że tak właśnie postępujecie...
SO
Szukajaca odpowiedzi
17 lipca 2014, 12:58
Rozumiem to świadectwo. Nie sądzę by było gorszące. Mam tylko jendo pytanie do autorki tego świadectwa, chciałabym, żeby odpowiedziała na nie: jak radzi sobie z życiem w grzechu nieczystości? Jak często przystępuje do spowiedzi? Jak często przyjmuje Komunię Św. ? Ktoś może mi powiedzieć, że to prywatna sprawa, i będzie miał rację, ale jeśli już dziewczyna napisała ten tekst to chciałabym wiedzieć czy żyje w zgodzie ze sobą i z Bogiem. Po prostu. Sama mam problem więc pytam.
K
Kasia
17 lipca 2014, 14:15
O ile wiem, to wyznając szczerze swoje grzechy podczas spowiedzi i nie planując poprawy, czyli nie sypiania ze sobą do ślubu - żaden ksiądz nie da rozgrzeszenia. Ukrywając prawdę lub nie mówiąc do końca dostajemy rozgrzeszenie ale spowiedź jest nie ważna.
R
radek
17 lipca 2014, 15:06
Może i ksiądz da rozgrzeszenie, ale spowiedź "wyjdzie, ale nie zajdzie". Bez wszystkich 5 elementów spowiedzi, będzie ona nieważna.
K
ktoś
17 lipca 2014, 12:57
Redakcja deon.pl specjalnie opublikowała tę historię, bo autorka z góry założyła, że jej opowieść będzie wyrzucona do śmieci. Być może jest tak, że redakcja publikuje wszystkie świadectwa bez wyjątku i względu, czy są to świadectwa życia w grzechu, jak krzyczą tutaj niektórzy, czy też zawierają świadectwo życia w czystości.
R
radek
17 lipca 2014, 12:56
Kolejne pseudointelektualno-katolickie "coś" spod znaku Deonu w sieci :( "Kocham Boga"? Autorka tego świadectwa może nie doczytała, że Jezus powiedział: "Kto ma przykazania moje i je zachowuje, ten Mnie miłuje; Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę" (J14, 21 i 23). Ot, i cały komentarz.
ZC
zwykły człowiek
17 lipca 2014, 13:33
Gratuluję wszystkim przemądrzałym "katolikom", takim jak Ty "radek".Najwyraźniej jeszcze niczego w swoim "mądrym" życiu nie przeszedłeś. Gdybyś przeżył COKOLWIEK , nie odważyłbyś się pisać pompatycznych i nadymanych głupot. Pozdrawiam Tobie podobnych "wszystkowiedzących" i "wszystkomająych rację", nadymanych i pełnych pychy , przemądrzałych "intelektualistów".
R
radek
17 lipca 2014, 15:03
Bredzisz jak potłuczony :) Ja jestem przemadrzałym katolikiem? Cytuję tylko Słowa Jezusa Chrystusa, które są jasne, czytelne i konkretne. Jezus mówił pompatyczne i nadymane głupoty? Gościu, zastanów się nad sobą! :)
C
chyba
17 lipca 2014, 15:48
Ciekawe, czy w myśli nie pożądałeś jakiejś kobiety, bo wg Biblii też zgrzeszyłeś :(
GN
g nG
18 lipca 2014, 13:23
Więcej było twoich słów niż cytowanych. Nerw też widać.
A
athena
17 lipca 2014, 12:45
Świadectwo życia w grzechu ciężkim. A o ile mi wiadomo grzech ciężki nas oddala od |Pana Boga... Nie kupuje tego.
A
asiek
17 lipca 2014, 12:36
Czy redakcja (mieniąca się katolicką) na pewno zna znaczenie słowa "świadectwo"? 
Monika Tomalik
17 lipca 2014, 12:33
„Czystość to miłość z najwyższym znakiem jakości i gwarancja, że to, co ludzi łączy, to znacznie więcej niż pożądanie czy emocjonalne zauroczenie. Jeśli człowiek nie zachowa czystości, to jego miłość będzie brudna, mocno okaleczona, splamiona fizycznie, psychicznie i duchowo. Miłość jest darem, a nie kradzieżą. Stąd nieczystość, we wszystkich jej formach, jest okradaniem samego siebie i drugiej osoby z tego, co w człowieku najpiękniejsze: ze zdolności do bycia bezinteresownym i czystym darem. Czystość jest prymatem miłości, troski i wierności nad ciałem, a także umiejętność rezygnacji z przyjemności. To troska o to, by nie wyrządzić krzywdy sobie oraz innym; i to nie z tytułu lęku, ale z miłości do samego siebie i drugiej osoby. Czystość to najpewniejsza inwestycja w miłość.” /bp Piotr Greger – biskup pomocniczy diecezji bielsko- żywieckiej/
L
lawral
17 lipca 2014, 13:59
Miała Pani kiedyś orgazm ?
O
Optymista
17 lipca 2014, 12:31
Nie jest czasem tak, że współczesny człowiek kreuje sobie takiego Boga, który odpowiadałby jego poglądom na różne sprawy tego świata tzn. byłby „tolerancyjny”? Taki katolik traktuje wybiórczo dziesięć przykazań, Pismo Święte i nauczanie Kościoła katolickiego, interpretuje je na swój własny sposób i dostosowuje do swoich kryteriów i warunków. Tylko problem w tym, że taki Bóg stworzony dla własnych potrzeb, na własny użytek – nie istnieje. Taki Bóg istnieje tylko w ich wyobraźni i jest fikcją…. Gdy nie uważasz za grzech tego, co Kościół nazywa grzechem, bo ty nikomu krzywdy tym nie robisz, a poza tym jesteś w tym grzechu szczęśliwy, a Bóg przecież pragnie twojego szczęścia, więc jest ok, to ten Bóg, w którego wierzysz nie istnieje. http://monikatomalik.blog.deon.pl/2014/07/07/wiara-w-nieistniejacego-boga/ ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------ A może dorzuć do tego magiczne myślenie że jak przed ślubem zrobie to i to nie będe tego i tego to napewno moje małżeństwo będzie bajką??  Magiczne myślenie o sakramentach i tego typu zaklinanie to jest grzech..
Monika Tomalik
17 lipca 2014, 12:39
Nie, nie będzie bajką, ale życie w grzechu jest dramatem
P
Paula
17 lipca 2014, 12:31
Doskonale rozumiem! Też kocham Boga, ale wiem jak ciężko jest nie być blisko z ukochaną osobą. Myślę, że uciekanie przed bliskością w związku "żeby nie zgrzeszyć" jest też złe ( i to są słowa mojego księdza). Z drugiej strony seks przedmałżeński  był i jest grzechem ... Dlatego ta kwestia jest dla mnie dalej trudna.
M
Magda
17 lipca 2014, 12:29
Ok... kochasz Boga, pięknie a co ze zjednoczeniem własnie z Nim w przyjmowaniu sakramentu komunii świetej? Napisałaś też, że wiesz, że oszalał na twoim punkcie, nie potrzebował i nie potrzebuje nikogo innego, tylko ciebie.... Byłam kiedys w związku, wspaniałym, ekscytującym, było w nim wszystko... i dla mnie mój chłopak był wszystkim, nikt juz nie był mi potrzebny, nikt, Bóg tez przestał,choc łudziłam sie,ze wcale tak nie jest. Bóg jest miłością ale musimy pamietac, że miłośc nie jest Bogiem i na to też uważać. Nigdy  nie zadałaś sobie pytania co będzie jesli zaproponujesz chłopakowi czystość do ślubu? Powodzenia i dobrych decyzji :)
E
Ewa
17 lipca 2014, 12:28
Ja polecam konferencje "Seks - poezja czy rzemiosło? ks. Piotra Pawlukiewicza. Powinny być obowiązkowe do odsłuchania dla wszystkich młodych ludzi. Niesamowicie otwierają oczy.
L
lawral
17 lipca 2014, 14:01
Zawsze znajdą się Eskimosi gotowi udzielić mieszkańcom Konga Belgijskiego praktycznych wskazówek na temat znoszenia wielkich upałów.
P
p
17 lipca 2014, 12:28
Hej, "katolicka "redakcjo Deon  - czy to  "świadectwo" jest przepisem na nowy katolicyzm, nową drogę , ducha czsu, ducha-czego? może złego ? co to ma być ???? proszę o Waszą interpretację, jeśli można :/
C
COGITOERGOSUM
17 lipca 2014, 12:26
CZY MY MAMY ŻYC TYLKO TAK, ZEBY WSZSYTKO SIE ŁADNIE UKŁADAŁO I BYŁO DOBRZE? CHODZI O TO CHYBA, ZEBY OBIERAĆ CELE. Z TEGO TEKSTU WYCHODZI MYŚL: 'GRZESZE, ALE TEGO NIE ZAŁUJE, NIE CHCE SIE ZMIANIAC. KOCHAM JEZUSA, ALE PO CO SIE DOSKONALIC JAK JESTEM SZCZEŚLIWA' ZWIAZEK PRZED SLUBEM POWINIEN BYC CZYSTY. BO NAJPIERW CHRYSTUS, POTEM MY. A NIE CHRYSTUS NARZEDZIEM DO MOJEGO SZCZESLIWEGO ŻYCIA. AMEM.
S
Sylwia
17 lipca 2014, 13:47
COGITOERGOSUM zgadzam sie z Toba: " Czy my mamy zyc tylko tak, zeby wszystko sie ladnie ukladalo i bylo dobrze? Chodzi o to chyba zeby obierac cele." 
Monika Tomalik
17 lipca 2014, 12:25
Nie jest czasem tak, że współczesny człowiek kreuje sobie takiego Boga, który odpowiadałby jego poglądom na różne sprawy tego świata tzn. byłby „tolerancyjny”? Taki katolik traktuje wybiórczo dziesięć przykazań, Pismo Święte i nauczanie Kościoła katolickiego, interpretuje je na swój własny sposób i dostosowuje do swoich kryteriów i warunków. Tylko problem w tym, że taki Bóg stworzony dla własnych potrzeb, na własny użytek – nie istnieje. Taki Bóg istnieje tylko w ich wyobraźni i jest fikcją…. Gdy nie uważasz za grzech tego, co Kościół nazywa grzechem, bo ty nikomu krzywdy tym nie robisz, a poza tym jesteś w tym grzechu szczęśliwy, a Bóg przecież pragnie twojego szczęścia, więc jest ok, to ten Bóg, w którego wierzysz nie istnieje. http://monikatomalik.blog.deon.pl/2014/07/07/wiara-w-nieistniejacego-boga/
T
tak
17 lipca 2014, 13:17
Kto komu "służy" w takim przypadku: my Bogu czy Bóg nam?
GN
g nG
18 lipca 2014, 13:16
"wspólczesny człowiek kreuje sobie takiego Boga, który odpowiadałby jego poglądom"?
V
Veti
17 lipca 2014, 12:22
Jak można napisać "świadectwo", że seks przed ślubem jest ok, polecam i naprawił mi związek kiedy jest się przed ślubem? Z tego opisu wynika nawet, że jest to przed narzeczeństwem! Świadectwo jest wtedy, kiedy mówimy o tym co się stało, a nie o tym co przypuszczamy, że się stanie. Skąd można wiedzieć jakie skutki ma seks przedmałżeński przed małżeństwem? Seks przedmałżeński jest zawsze seksem poza małżeństwem, dokładnie takim samym jak w wypadku zdrady. I dokładnie w taki sposób sposób osoby zdradzające się tłumaczą, że to nic złego, przecież się kochamy. Może warto się zastanowić co ma pokazywać ten artykuł? Szczęśliwe zakończenie? Przecież nie ma zakończenia. Dyskredytuje ludzi, którzy czekają z seksem do małżeństwa, że niby się naprawdę nie kochają? Dyskredytuje ludzi, którym seks przedmałżeński zniszczył związek pisząc wręcz "jeżeli ktoś w ten sposób wytłumaczył sobie niepowodzenia". Brawo redakcja, doskonały artykuł, bo świadectwem tego nazwać nie można w żadnym razie.
M
Marek
17 lipca 2014, 14:17
Stawianie zdrady i seksu z osobą której jest się wiernym (mimo że przedmałżeński) jest moim zdaniem mocno nie na miejscu i jest krzywdzące. Podziwiam ludzi, którzy trwają w czystości aż do ślubu, ale wiele osób nie ma na tyle samozaparcia itp.  Rozróżniłbym też trwanie w grzechu non stop, a sytuacje gdy grzech pojawia się czasami i jednak jest staranie o ograniczanie, o to by możliwie rzadko do tego dochodziło.
E
Edzia
17 lipca 2014, 15:55
"Stawianie zdrady i seksu z osobą której jest się wiernym (mimo że przedmałżeński) jest moim zdaniem mocno nie na miejscu i jest krzywdzące." Jeżeli łamiemy przykazania Chrystusa, to zdradzamy JEGO. Mój chłopak/narzeczony, nawet jesli kocham go nad życie, nie należy do mnie, lecz należy do Chrystusa. Ja mogę jedynie pokornie prosić Pana, aby mi mojego chłopaka/narzeczonego "oddał" jako dar miłości, jako męża, co dokonuje się własnie w Sakramencie Małżeństwa, który łączy tak naprawdę nie dwie osoby, lecz trzy: żonę, męża i Boga w Trójcy Jedynego. Poza tym, jaką pewność mamy, że osoba, z którą współżyjemy, będzie naszym mężem/żoną? Wtedy okradamy jego/jej przyszłego męża/żonę z tego wspaniałego daru, jakim jest intymne zjednoczenie. Kimże my jesteśmy, żeby tak robić? "Podziwiam ludzi, którzy trwają w czystości aż do ślubu, ale wiele osób nie ma na tyle samozaparcia itp." My dotrwaliśmy z mężem do ślubu w czystości, i na pewno nie była to zasługa naszego samozaparcia, lecz łaski Bożej, która jest za darmo. Nie czujemy się z tego powodu lepsi od tych, którym się z jakichś powodów nie udało. Trzeba prosić Boga i Jemu ufać, On naprawdę udziela wszystkich darów Ducha potrzebnych nam do życia (nie tylko do trwania w czystości), uczy czym jest czułość, a czym pożądliwość, uwrażliwia sumienie, posyła dobrych ludzi/konferencje/artykuły i mówi do nas na miliony sposobów każdego dnia! Ludzie, ufajmy Bogu! On nas nie zostawia samych z pociągiem seksualnym i mówi "radźcie sobie". Bóg jest z nami i przychodzi nam z pomocą ZAWSZE.
K
Kasia
17 lipca 2014, 12:22
"Niech każdy podąża swoją drogą, w miłości Bożej, ale w zgodzie z samym sobą, bo tylko wtedy odnajdzie prawdziwe szczęście i właściwą drogę. Dla każdego inną." Pogodzenie EGO z SUPEREGO to jakby ogniem ugaszać wodę ... nierealne! Jedno zawsze dąży w jednym kierunku, inne w drugim... przykro mi, pomimo, że pięknie jest napisane , nie jest to prawdziwe! Życzę Wam jednak wszystkiego dobrego, wytrwałości i dużo Miłości z Wysokości!
O
Optymista
17 lipca 2014, 12:22
@Zniesmaczona.. Mylisz wątki..to że ktoś nie chce ślubu i żyje na kocią łapę to jest świadectwo braku dojrzałości i totalnego egoizmu.. A sakrament? utrudnia odjeście..dobre sobie..jak ktoś podepta sakrament i łaskę to na siłę nic go nie trzyma bo ma wolną wolę! Człowiek może korzystać z łaski i powinien ale nie musi! i żadna łaska go do tego nie zmusi.. Po za tym po czym oceniasz że żyją w grzechu?? Kto z was jest bez winy niech pierwszy rzuci kamień! To jest sprawa ich i pana Boga i spowiednika w konfesjonale a nie ludzkiej oceny!. Bardzo mi się to świadectwo podoba!
T
tak
17 lipca 2014, 12:42
Optymisto, postaraj się być szczery ze sobą, zwłaszcza jeżeli jesteś wierzący. Bóg nakazuje , aby  nie cudzołożyć, czyli uprawiać seks poza związkiem małżeńskim. Zatem Twoje pytanie skąd wiemy, że grzeszą jest dziwne. Koniecznie chcesz wierzyć, że nie grzeszą? na jakiej podstawie? A może sam masz problemy? Po drugie, to, że inni grzeszą nie oznacza, że "to" przestało być grzechem. Gdyby fakt, że inni caś złego robią znosił zło tego czynu to wszyscy bylibyśmy bezgrzeszni. Owszem jesteśmy grzeszni, ale to nie oznacza , że oni nie są. Zwłaszcza, że często grzeszymy jak oni. To nie my ich skazujemy to oni nie są wierni woli Bożej.
C
choinka
17 lipca 2014, 22:26
"A może sam masz problemy?" czytam te wszytskie komentarze i mam wrażenie ze to Pan/i próbuje ocenić wszytskich i jakby niedosłownie ale jednak potępić i wpędzić w poczucie winy. rozumiem, przykazania, prawa Boskie i tak dalej... ale każdy ma prawo upaść. i każdy wciąż upada. autorce gratuluję odwagi bo to też sztuka pomimo właśnie takiego nastawienia ludzi pokazać że pomimo grzeszności wciąż chce się podnosić do Boga choć wciąż upada.
D
Domino
17 lipca 2014, 12:21
Ku*wa mać... ja tyle czasu byłem ortodoksyjnym Katolem... lecz teraz myślę tak samo jak Ona ...
L
lena
17 lipca 2014, 12:21
aha, no i pytanie czy to w ogóle jest świadectwo? bo świadczyć to można chyba w imię Chrystusa, no a skoro nie zachowuje się przykazań, to chyba takie bardzo średnie jest. 
Monika Tomalik
17 lipca 2014, 12:20
Gdy rzeczywiście kocham drugiego człowieka, to nie chcę brudzić go grzechem. Nie chcę zabijać w nim Bożej obecności. A więc argument, który powtarza wiele osób, że „gdy mieszkamy ze sobą bez ślubu, współżyjemy,, to nie grzeszymy, bo się kochamy. A miłość to przecież nie grzech”. To żaden argument. Nie ma to nic wspólnego z prawdziwą miłością, bo jak pisze ks. Twardowski: „miłość co jest miłością, nigdy nie jest grzechem”.  To Bóg powinien być na pierwszym miejscu, a nie ktoś, albo coś (np. miłość), bo to Bóg jest miłością, a nie na odwrót. Pan Bóg mówi jasno: "NIE CUDZOŁÓŻ" A gdy komuś się wydaje, że wie lepiej od Pana Boga, co jest dobre a co złe, to życzę powodzenia, bo daleko nie zajedzie...
GN
g nG
18 lipca 2014, 12:57
„miłość co jest miłością, nigdy nie jest grzechem”
L
lena
17 lipca 2014, 12:19
nooo, taaak. ale z tym seksem przed ślubme to troszkę takie "kocham Cię Jezu, wszystko fajnie, jesteś moim przyjacielem, ale Twoje rady mam w dupie". więc zależy co komu. można wierzyć i nie żyć w czystości i co więcej - być dobrym cżłowiekiem. seks sam w sobie jest piękny, więc na pewno buduje, jeśli ludzie są do niego dojrzali. ale to jest tak delikatna sfera, że ja bez przysięgi bym nie potrafiła. trzeba zapytać się siebie samego - chcę być dobrym cżłowiekiem, czy przyjacielem Jezusa, czy chcę być świętym?
U
Ula
17 lipca 2014, 12:17
jakbym czytała o sobie... dokładnie, myślę tak samo, chociaż Kościół każe mysleć inaczej, ale nie mogę po prostu tego zmienić...Bog kocha nas wszytskich, może to tylko tłumaczenie się z mojej strony, ale nie da si/ nie potrfaię zmienić ot tak mojego zdania w tym temacie. Napisałaś wsyztsko, o czym myślę, wszytsko co ja tez czuję.
Z
Zniesmaczona
17 lipca 2014, 12:17
to nie jest świadectwo, ale antyświadectwo. Wpółżycie jest tą intymną częścią, która jest przeznaczona dl amęża i żony, tym cąłkowitym zjednoczeniem. Fajnie, że im się układa, ale żyją w nieczystości, w grzechu - czy mamy to popierać? W każdej chwili jeszcze mogą się rozejść, mogą stać się sobie obcy. Owszem - w małżęństwach też zdarzają się sytuacje, kiedy dwoje ludzi przestaje się kochać, ale jest skrament, który utrudnia rozejście, który motywuje do pracy nad związkiem i podejmowania próby jego naprawy. W ich przypadku wystarczy powiedzieć "cześć". Deon, co chcesz nam, katolikom przez ten artykuł powiedzieć? Że to normalne, że 80% młodych związków jest niesakramentalnych, bo tak łatwiej, bo jeszcze nie zarobili na mega wesele, mieszkanie i super samochód? Błagam, zastanócie się?!
J
ja*.
17 lipca 2014, 12:30
Zniesmaczonym  to mozna być tą wypowiedzią.. Od razu oceniany jest człowiek i jechany z góry na dół. Zazdroszczę odwagi do napisania tego artykułu. każdy ma swoją drogę i swoje życie i nie Tobie oceniać czy to jest świadectwo czy nie. Nikt nie każe Ci tego popierać, wystarczyło milczeć i nie komentować. Może ważne też jest pisanie o tym jak jest, a nie tylko pisanie tego jak powinno? Może akurat to pomoże komuś uwierzyć jeszcze bardziej? Bo np współżyje i przez to oddalił się od Boga, bo czuje się winny i myśli że jak to robi to Boga z nim nie ma? Uważam że ten artykuł pokazuje że mimo że popełniamy błędy to jesteśmy w stanie iść drogą z Bogiem!! 
O
odpowiedź
17 lipca 2014, 12:33
Z Twojej wypowiedzi wynika, że podstawą zwiazku jest tylko i wyłącznie seks. Cytat:" W ich przypadku wystarczy powiedzieć "cześć"."
T
tak
17 lipca 2014, 12:52
Po pierwsze, każdy ma prawo do zabrania głosu i własnych poglądów - nie ma Pan/i prawa odbierać go innym Po drugie, kazdy ma prawo oceniać innych: Pan/i tez to robi. jest róznica między ocenianiem a sądzeniem. Po trzecie, grzech jest zerwaniem więzi z Bogiem i zadne zaklęcia nic tu nie pomogą. Czy Pan/i rzeczywiście wierzy, że Bóg sie cieszy z naszych grzechów? Kocha i robi wszystko abyśmy weszli na własciwą droge a nie pozostali na własnej grzesznej. To Go nie cieszy. Ja nie widze w tym artykule zadnej odwagi -to próba rozgrzeszenia samego siebie, tylko adresat nie ten. To nie my rozgrzeszamy!
Z
Zniesmaczony
17 lipca 2014, 12:59
Nie można zbliżyć się do Boga żyjąc w ciężkim grzechu. Chcesz ustawić Boga i jego przykazania i prawa według tego co tobie pasuje - to nie mieszkanie do umeblowania. Poprzestawiaj znaki na drogach i popatrz co będzie się działo - ile wypadków przez to powstanie? Przykazania i prawa Boskie są naszymi znakami drogowymi, pokazują którędy iść, aby nie spowodować wypadkó w życiu duchowym. Oni tych znaków się nie trzymają, są piratami duchowymi - lubisz jak ci szaleni kierowcy jadą 160 km/h pod prąd ? Nie mogę tego nie skomentować i nie mogę powiedzieć - Pięknie - gratuluję odwagi, bo to nie odwaga, a brak wyobraźni i brawura duchowa.
D
dotak
17 lipca 2014, 13:00
Bóg wybacza i liczy się z tym że człowiek popełnia błędy i nikomu tu nie jest osądzac czy dziewczyna robi dobrze czy źle. Być może grzechy które Pan/i popełnia są dużo gorsze w "randze" dla Boga. On sam wie co Go cieszy a co nie. Niech każdy żyje własną drogą a nie pisze jak wielce jest wierzący i poucza innych. Chyba skończę wchodzić na takie strony bo zamiast bardziej wierzyc w ludzi, mam wrażenie że robi się wszystko żeby dokopać i uznać siebie za swiętego a innych wręcz przeciwnie.
T
tak
17 lipca 2014, 17:18
gdybyśmy nie wiedzieli czego Bóg od nas oczekuje niemożliwe by było życie religijne. Bóg po to dał przykazania abysmy wiedzieli jak żyć. Nie można skazać człowieka gdy nie ma prawa. Tak samo gdyby nie było przykazań Bóg nie mógłby nas osądzać. Ale On przykazania dał.Wszyscy je znamy, a przynajmniej powinnismy je znać. Nie dał nam też prawa do zmiany tych przykazań. I nie ma co udawać, że przykazań  nie ma.
A
artnow
17 lipca 2014, 12:15
Genialne i odważne świadectwo.  Pozostaje tylko życzyć szczęścia i dalszego życia w miłości. Do siebie i do Boga.
K
Klara
17 lipca 2014, 12:09
Dzięki za to świadectwo, wielkie dzięki.
T
tak
17 lipca 2014, 12:58
Klaro, czy czujesz sie rozgrzeszona? To nie Pan Bóg napisał.