Miłosierdzie i sprawiedliwość są do pogodzenia...?
Z trudem przyjmujemy ‘nowość’ Ewangelii i Jezusowego działania, kiedy próbujemy rozwikłać tę zagadkę. Miłosierdzie i sprawiedliwość zdają się być wykluczające się nawzajem, a jednak wciąż pozostają natchnieniem i ‘muzą’ dla relacji międzyludzkich, także w kontekście ekumenicznym.
Ojcze sprawiedliwy, świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem i oni poznali, że Ty Mnie posłałeś. J 17, 25
Miłosierdzie? Tak, jak najbardziej, ALE… sprawiedliwość musi być! Trzy literki, które w komunikacji międzyludzkiej unieważniają wszystko co było przed nimi. Trzy literki, które próbują odpowiedzieć na instynktowną konieczność rozrachunku, odwetu, czyli pierwotnej (a może nawet prymitywnej) sprawiedliwości. Są też jakoś związane z poczuciem bezpieczeństwa, ochrony tego co najcenniejsze – własnego życia. W ich kontekście często przeżywamy prawdę o sprawiedliwości Boga. Jednak czy słusznie przykładamy taką miarę do naszego Ojca w niebie?
Warto uświadomić sobie, że istnieją poważne różnice pomiędzy rozumieniem sprawiedliwości w prawie rzymskim (na którym bazuje nasze ustawodawstwo), a prawem starożytnego Izraela. Dla Żydów istniały dwa praworządne porządki prawne, które w skrócie można podzielić na „sprawiedliwość sądu” i „sprawiedliwość ofiary”.
Pierwsza sprawiedliwość zakładała, że jeśli świadkowie zła oskarżają człowieka, to musi zapaść wyrok skazujący. Albo oskarżony okazuje się winny, albo winnymi okazują się fałszywi świadkowie. Generalnie: kara musi zostać wymierzona. Ta sprawiedliwość poważnie zaszwankowała podczas procesu Jezusa, podczas którego podstawieni świadkowie nie byli zgodni w oskarżeniu, ale „lepiej, żeby jeden człowiek umarł za naród” (por. J 11, 50), niż gdyby umrzeć miał umrzeć oskarżyciel, czyli starszyzna ten naród reprezentująca. A tak powinien zakończyć się fikcyjny proces Jezusa!
Druga sprawiedliwość pozostawiała wolność w decydowaniu o karze skrzywdzonemu człowiekowi – ofierze. To poszkodowany decydował, kiedy krzywda została odkupiona i spłacony dług. Ofiara nie mogła domagać się jednak więcej niż wynosiła szkoda. I to jest prawidłowy kontekst zasady „oko za oko, ząb za ząb” – nie więcej. Mniej? Oczywiście! Z tej sprawiedliwości skorzystał Jezus – niewinna ofiara na krzyżu. „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23, 34).
Jezus modli się do sprawiedliwego Ojca, całkowicie bez lęku, bo zna Jego serce. On zna Ojca, którego świat nie umie poznać, bo rządzi się innymi prawami. Świat ma problem z Bogiem, bo ten Bóg wskazuje na drogę inną niż intuicyjna. Bóg, Ojciec Jezusa w Synu objawił szaleństwo swojego miłosierdzia. Żadna religia świata nigdy nie doszła do tak radykalnego pojmowania możliwości przebaczenia. Przykładowo dla Żydów do dziś istnieją krzywdy nieprzebaczalne, jak morderstwo. Dlaczego? Ponieważ osoba, która może przebaczyć już nie żyje. Dlatego też nie da się mówić np. o przebaczeniu zbrodni holokaustu…
Niestety, również w Kościele mamy doświadczenie, że pierwotne instynkty zemsty i wyrównania rachunków wkradają się głoszenia Ewangelii o zbawieniu, wydatnie tę Dobrą Nowinę zniekształcając. To, tak popularne, „ale” stawiane pomiędzy miłosierdziem a sprawiedliwością jest trucizną, którą potrzebujemy usuwać. Potrzebujemy pozwalać się leczyć z dualizmu i zastępować go myśleniem „i”. Miłosierdzie i sprawiedliwość w Ojcu są złączone w uścisku, który jest nierozerwalny i nienaruszalny.
W naszych relacjach też warto, żebyśmy przechodzili na nowy poziom rozumienia tej rzeczywistości. Również w bolesnych relacjach pomiędzy chrześcijanami różnych denominacji, które są często skażone pragnieniem wymierzenia ludzkiej sprawiedliwości zamiast doświadczaniem bożego miłosierdzia. Doświadczenie, że Bóg jest Miłością, która posłała swojego Syna na wypełnienie sprawiedliwości jest fundamentalne dla chrześcijańskiej wiary. Bo nie jesteśmy ludem księgi. Jesteśmy ludem Osoby, która zrobiła wszystko, żebyśmy zrozumieli jak wielką zmianą jest Jego przyjście na ziemię. Może na ostatniej prostej Wielkiego Postu, tuż przed Świętym Triduum Paschalnym warto nad tą prawdą nieco dłużej pomedytować?
Ps. Za inspiracje do tego tekstu dziękuję o. Wojtkowi Żmudzińskiemu SJ, który pięknie wyjaśnił dwie koncepcje sprawiedliwości podczas głoszenia rekolekcji wiekopostnych w Sanktuarium św. Andrzej Boboli w Warszawie.
Skomentuj artykuł