Na dobranoc i dzień dobry - Łk 17, 5-10

(fot. Thiago Lopes / Foter / CC BY-NC-ND)
Mariusz Han SJ

Sługa nieużyteczny…

Moc wiary. Służyć z pokorą

Apostołowie prosili Pana: Przymnóż nam wiary. Pan rzekł: Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze, a byłaby wam posłuszna. Kto z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie mu, gdy on wróci z pola: Pójdź i siądź do stołu?

Czy nie powie mu raczej: Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż zjem i napiję się, a potem ty będziesz jadł i pił? Czy dziękuje słudze za to, że wykonał to, co mu polecono? Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono: Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać.

Opowiadanie pt. "Wiary zabić nie można"

Pewien robotnik nadużywający wódki, wykłada kompanom w knajpie swe poglądy. - "Precz z fabrykantami, policją i księżmi! Wyobraźcie sobie, moja żona kiedyś chodziła do kościoła, spowiadała się, chciała nawet mnie zmusić, bym pościł w piątki. Ale nie trwało to długo. Wybiłem jej to z głowy i dała spokój bieganiu do kościoła".

Późnym wieczorem wraca ów człowiek do domu. Przed mieszkaniem spostrzega policję i tłum ludzi. Podchodzi bliżej i z przerażeniem spostrzega trupy żony i trojga dzieci. Na stole leżała kartka z krótkim pożegnaniem: - "Dopóki miałam wiarę, mogłam wszystko znieść. Od chwili, kiedy mój mąż wyrwał mi wiarę w Boga i zepchnął w błoto i w rozpacz, nie mogę wytrzymać. Odbieram życie sobie i biednym dzieciom, aby im oszczędzić strasznego losu, jaki mnie przypadł w udziałem".

Refleksja

Nasza droga to nieustanne towarzyszenie innym ludziom. Często naszą pomocną ręką wspieramy inne osoby, szczególnie te najbardziej potrzebujące naszej pomocy. Wiemy też sami, że często sami potrzebujemy pomocy od innych ludzi. Nasze życie to nieustanne wspomaganie się nawzajem. Gdyby tego nie było, nasza bieda społeczna zebrałaby szybko swoje żniwo…

Jezus uczy nas, że powinniśmy wciąż na nowo szukać dróg dotarcia do drugiego człowieka. Różne są bowiem potrzeby. Jedni pragną od nas pomocy materialnej, inni duchowej. Trzeba jednak pamiętać, że u podstaw zawsze leży miłość i dar bezinteresownego serca. Za każdym razem kiedy dajemy komuś coś, nasz dar powinien być darmowy, bez założenia przyszłych roszczeń. Wszak tylko sługami nieużytecznymi jesteśmy…

3 pytania na dobranoc i dzień dobry

1. Co znaczy stwierdzenie "towarzyszyć innym"?
2. Jak najlepiej towarzyszyć innym ludziom?
3. Czy Twój dar jest bezinteresowny?

I tak na koniec...

Spałem i śniłem, że życie jest radością. Obudziłem się i zobaczyłem, że życie jest służbą. Zacząłem służyć i zobaczyłem, że służba jest szczęściem (Rabindranath Tagore)

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Na dobranoc i dzień dobry - Łk 17, 5-10
Komentarze (6)
A
andy
6 października 2013, 11:03
Kupy się nie trzyma taki czarnobiały świat. Bajka w stylu opowiadań dla niegrzecznych dzieci. Takie teksty obrażają moją inteligencję ;)
D
dobrylibero
6 października 2013, 01:13
To opowiadanie manipuluje emocjami i kwestią wiary, bo prawdziwe cytaty z Pisma św. stawia obok historyjki, która nie ma nic wspólnego z wiarą, a gra na emocjach. Kobieta, która zabiła siebie i dzieci nie miała prawdziwej wiary i posunęła się do zwykłej zbrodni dzieciobójstwa. Matka zabiła dzieci niby z rozpaczy - bo mąż odebrał jej wiarę. Bzdura. Jej wiara nie miała fundamentu w miłości. A z tym poszczeniem w piątki to już wręcz śmieszne - co poszczenie w piątki ma wspólnego z fundamentem wiary chrześcijańskiej. Post jest tylko dodatkiem. I wcale się nie dziwię, że mąż nie chciał go zachowywać - może szukał autentycznej wiary - żona jej na pewno nie miała. Można by długo komentować - ale w skrócie, bardzo przewrotne opowiadanie.
V
Verdi
5 października 2013, 23:33
Nie trafione to opowiadanie, budzi zgrzyt. Wiary tak po prostu nie da się wyrzucić, bo ktoś nas o to prosi czy wymaga. Zawsze się tli płomyk nadziei, do którego można wrócić zanim popełni się samobójstwo. Nawet jesli to opowiadanie jest prawdziwe, to w kontekście wiary i w ustach wierzącego jest obrzydliwe, opowiedziane lekko z przytupem o śmierci matki z trójką dzieci...  
T
Tenshi
5 października 2013, 23:15
Głęboka wiara nierozerwalnie wiąże się z nadzieją. Człowiek, który traci nadzieję, traci także wiarę w lepszą przyszłość, w swoje umiejętności, w sens życia, a co najtragiczniejsze - w Boga. W "przymnóżeniu Wiary" nie chodzi o ilość, ale o to, byśmy poprzez wydarzenia w jakich uczestniczymy, nauczyli się rozpoznawać Boga, który nas otacza, który jest tuż koło nas i w nas. Spojrzenie na swoją wiarę to rozpoznanie w jakiej zażyłości jesteś z Bogiem. Czy mimo, że ciężko ci zrozumieć sytuację w której się znajdujesz - trwasz przy Nim? Rozmawiasz z Nim? Cierpienia i zwątpienia w samego siebie nie są złe, bo wtedy znika nasza ludzka arogancja i zdajemy się na opiękę naszego Pana. Człowiek, który nigdy nie zwątpił, który nie stracił wiary - nie nawróci innego wątpiącego. Człowiek który szuka Boga - znajdzie Go. Musi się tylko otworzyć na znaki jakie Pan mu wysyła (poprzez ludzi, Słowo Boże, nawet sen czy myśl). Pytasz się jak rozpalić wiarę - nikt ci nie udzieli jednoznacznej odpowiedzi, ponieważ dla każdego z nas tą iskrą było coś innego i jest tyle iskr ilu jest ludzi. Ale wszyscy dążymy do tego samego celu co ty - poczucia i pragnienia miłości, doskonałej miłości. Mogę ci powiedzieć co było moją iskrą, która od samego początku stała się moją siłą- wiarą i nadzieją. Była to myśl, że chociaż urodziłam się otoczona nienawiścią, moje dzieciństwo przepełniały strach i samotność - to On mnie stworzył. To On chciał, żebym wyglądała tak jak wyglądam, miała taki nos, takie oczy a nie inne- i dla Niego jestem piękna. Dał mi powołanie do czegoś, misję, którą pragnę wykonać, bo On we mnie wierzy i kocha mnie jak żaden człowiek nigdy nie będzie mnie kochał. Ból i samotność uwrażliwiły mnie na krzywdę drugiego człowieka, dlatego wcale nie żałuję że ich doświadczyłam. Wszystkie trudności są dla mnie próbami, które pokonuję ufając, że On mnie nie opuszcza i wiem, że jest ze mną za każdym razem kiedy płaczę, kiedy nic mi się nie udaje i kiedy widzę, że wszystko o co się starałam - zostało zniszczone. Otwórz Pismo Święte otwierając równocześnie swoje serce. Oddaj swoje żale, łzy, zwycięstwa i porażki a Pan Bóg ci odpowie. Poza tym...jeżeli pragniesz rozpalenia swojej wiary... to czy jesteś o wiele bliżej Boga niż myślisz? ;) Gorąco będę się za ciebie Wituś modliła, aby Jego ogień w tobie zapłonął ;)
D
darek
5 października 2013, 22:21
słabe to opowiadanie, jakby samobójstwo było jakimś wyjściem...
W
Wituś
5 października 2013, 22:01
pomóżcie zrozumieć dlaczego Jezus odpwiedział w  ten sposób. Bo w jakiejś modlitwie jest napisane ,,przymnóż mi wiary'' . Jaki jest sens tego porównania? Nie przymnaża wiary, ale daje spojrzenie na nią. Dlaczego i jakie to spojrzenie. jak rozpalić wiarę? (choćby w Niego, w siebie w swój wysiłek który nie przynosi rezultatów.)