Na dobranoc i dzień dobry - Mk 4, 1-20

(fot. Art Aspirations / flickr.com / CC BY-NC 2.0)
Mariusz Han SJ

Odpowiedni czas i miejsce na wzrost…

Przypowieść o siewcy

DEON.PL POLECA

Jezus znowu zaczął nauczać nad jeziorem i bardzo wielki tłum ludzi zebrał się przy Nim. Dlatego wszedł do łodzi i usiadł w niej /pozostając/ na jeziorze, a cały lud stał na brzegu jeziora. Uczył ich wiele w przypowieściach i mówił im w swojej nauce: Słuchajcie: Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, jedno padło na drogę; i przyleciały ptaki, i wydziobały je. Inne padło na miejsce skaliste, gdzie nie miało wiele ziemi, i wnet wzeszło, bo nie było głęboko w glebie. Lecz po wschodzie słońca przypaliło się i nie mając korzenia, uschło.

Inne znów padło między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je, tak że nie wydało owocu.

Inne w końcu padły na ziemię żyzną, wzeszły, wyrosły i wydały plon: trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stokrotny. I dodał: Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha.

A gdy był sam, pytali Go ci, którzy przy Nim byli, razem z Dwunastoma, o przypowieść. On im odrzekł: Wam dana jest tajemnica królestwa Bożego, dla tych zaś, którzy są poza wami, wszystko dzieje się w przypowieściach, aby patrzyli oczami, a nie widzieli, słuchali uszami, a nie rozumieli, żeby się nie nawrócili i nie była im wydana /tajemnica/. I mówił im: Nie rozumiecie tej przypowieści? Jakże zrozumiecie inne przypowieści?

Siewca sieje słowo. A oto są ci /posiani/ na drodze: u nich się sieje słowo, a skoro je usłyszą, zaraz przychodzi szatan i porywa słowo zasiane w nich. Podobnie na miejscach skalistych posiani są ci, którzy, gdy usłyszą słowo, natychmiast przyjmują je z radością, lecz nie mają w sobie korzenia i są niestali. Gdy potem przyjdzie ucisk lub prześladowanie z powodu słowa, zaraz się załamują.

Są inni, którzy są zasiani między ciernie: to są ci, którzy słuchają wprawdzie słowa, lecz troski tego świata, ułuda bogactwa i inne żądze wciskają się i zagłuszają słowo, tak że zostaje bezowocne. W końcu na ziemię żyzną zostali posiani ci, którzy słuchają słowa, przyjmują je i wydają owoc: trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stokrotny.

Opowiadanie pt. "Co czyni człowieka samotnym?"

Ziarno pszenicy ukryło się w stodole. Nie chciało, aby je zasiać. Nie chciało umrzeć. Nie chciało się poświęcić. Chciało uratować swoje życie. Nie chciało być chlebem. Nie pojawiło się na stole. Nie zostało pobłogosławione ani podzielone. Nie dało życia. Nie podarowało radości. Pewnego dnia przyszedł rolnik. Razem z kurzem stodoły wymiótł również i ziarno...

Refleksja

Powinniśmy "siać" dobre uczynki, bo to one są miarą naszego człowieczeństwa. Po owocach poznamy to, co zasialiśmy. To kwestia czasu, by dowiedzieć się o jakości naszych nasion. Czas bowiem weryfikuje wszystko. Szczególnie nasze podjęte decyzje...

Życie według zasad wiary nie jest łatwe ani proste, stąd codzienność zagłusza w nas to co dobre. Jezus ukazuje jak wyjść z gąszczu naszych przyzwyczajeń i grzechów. To one przeszkadzają, aby to co siejemy miało dobre owoce. Proste nauki Jezusa ukazują, że nasze życie nie musi być skomplikowane, jeśli podejdziemy do niego w prosty sposób. Potrzebna jest nam miłość, bo to ona daje wzrost…

3 pytania na dobranoc i dzień dobry

1. Czy łatwo czynić dobre uczynki?

2. Czy życie według zasad wiary jest łatwe?
3. Dlaczego proste nauki Jezusa są nam tak bliskie, ale ciężkie do zrealizowania?

I tak na koniec...

"Im kto ma mniej zasad, tym łatwiej je porzuca" (Andrzej Majewski)

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Na dobranoc i dzień dobry - Mk 4, 1-20
Komentarze (9)
R
rafi
28 stycznia 2015, 00:08
Z tego co rozumiem tę przypowieść, ona nie jest o nas, że mamy siać, tylko że Bóg jest siewcą, a ziarnem - Jego Słowo. Jego Słowo wydaje plon w nas. W jednych ludziach wydaje plon, w innych nie. Pytanie do nas -  czy jesteśmy dla Boga żyzną glebą, czy Jego Słowo trafia do naszych serc...?
M
malina
27 stycznia 2015, 22:32
Przepis na piękne życie :)Czyćmy dobro, które zatacza koło i do nas wraca. Pomagając innym świat staje się lepszy. Przekazujmy naszą wiarę!
28 stycznia 2015, 02:17
Tak Malino! Dzięki Tobie świat już staje się lepszy. Pozdrawiam Cię serdecznie :)
WK
w każdym razie
30 stycznia 2013, 15:07
nie pozwól sobą manipulować.
B
bo
30 stycznia 2013, 11:30
Życie według zasad wiary nie jest łatwe ani proste, stąd codzienność zagłusza w nas to co dobre. Jezus ukazuje jak wyjść z gąszczu naszych przyzwyczajeń i grzechów.  Potrzebna jest nam miłość, bo to ona daje wzrost… Synu jeżeli chcesz mi służyć nastaw się na doświadcaenia..... wcale nie łatwe :)
B
bezinteresownie
30 stycznia 2013, 01:18
Horoboro, nie przejmuj sie tak wszystkim co przeczytasz. Deon, jak każde inne medium trzeba czymś zapełnić, co nie znaczy, że każdy tekst musi być dla każdego czytelnika znakiem i wyrocznią. Musisz wiedzieć czego sam chcesz w życiu i jeśli ten cel nie ma w sobie nic złego, to jest on właśnie plonem jaki masz wydać. Niekoniecznie ma to byc pójście do zakonu, a już na pewno nie, jeśli się tego obawiasz. Tak samo posiadanie swojego miejsca na ziemi, praca i zapłata za nią, a nawet wakacje nie są niczym złym i masz do nich prawo. Znasz chociaż jedną osobe duchowną, która nie jeździ na wakacje? Wszyscy dbają o swój wypoczynek, by póżniej tym lepiej głosić kazania o obumieraniu i umartwieniu.
R
Rafał
30 stycznia 2013, 00:52
Wydajesz plon swoim życiem. Tak jak piszesz, próbujsze być dobry, dawać przykład innym... To jest dobry plon. Nie oznacza to, że masz iść do zakonu oddać się wyłącznie modlitwie kontemplacyjnej. Choć i to jest piękne i chwała tym którzy tam są. Ale zwykłym życiem, swoimi codziennymi decyzjami wydajemy plon stokrotny... itd. "Po owocach ich poznacie"... zapytaj się: czy żyjesz życiem sakramentalnym? Czy próbujesz być uczciwy w pracy, szkole na uczelni? Czy pomagasz sąsiadce jak potrzebuje pojechać do szpitala? Czy umiesz z dziećmi odrobić lekcje? Czy potrafisz siąść i patrząc w oczy swojej żony prozmawiać o problemach, radościach, itd... Małymi krokami wydajemy plon w naszym życiu. A nawet jak jest trudno, pojawią się cierpienia pamiętaj, że podejmując je, idąc do przodu też wydajesz dobry owoc swego życia. To jest trudne. Ale możliwe. Jezus poszedł na krzyż. Za wszystkich. Dał radę. Ty też dasz radę! Nie bój się! Idź pod prąd, do źródła. Nawet jeśli świat mówi inaczej. Ty się nie daj!
H
horoboro
29 stycznia 2013, 22:30
A co to znaczy wydac ten plon? Czy mam isc do zakonu, rzucic wszystko, oddac zycie potrzebujacym? Czy to jest jedyna droga? Zapewna najpiekniejsza, ale czy konieczna? Czy chec zycia tu, kupienia mieszkania, zarobienia na dobre wakacje - to zło? Nie, pytam powaznie, bo mam juz po 30 i zaczałem sie zastanawiac dokad ja zmierzam, moze jestem jak to ziarno miedzy cierniami? Czy grzesze probujac poprawic SWÓJ los. Nie zapominam o innych, nie. Ale gdzie jest ta granica, za ktora oddałem juz zycie Bogu a gdzie jeszcze zyje jak ziarenko schowane w stodole, co to nie chce umrzec? Pytam powaznie, dajcie znac co sądzicie? P.S. Podkreslam - chce pomagac innym, staram sie (choc chyba slabo), ale co to znaczy wydac wlasciwy plon? I ja naprawde potrzebuje taki plon wydac, z sympatii do zycia i ludzi (nie wiem czy to milosc, chyba to za male slowo, raczej usmiech i sympatia?), a nie "bo trzeba" czy "bo tak wypada". Hmm... 
28 stycznia 2015, 02:38
Horoboro - przypomnij sobie, co lubisz robić najbardziej, w czym jesteś dobry (przede wszystkim w swoich oczach), jaki masz talent, czemu poświęciłbyś więcej czasu, gdybyś tylko mógł to zrobić. ... Już wiesz? :) To jest Twoja pasja - dar od Boga - i tą pasją uczyń swoje życie. Tą pasją dziel się z innymi, by samemu być dla kogoś inspiracją. To właśnie pasja pozwala Ci wyrazić najwspanialszy obraz siebie, wydobyć piękno Twojej duszy, gdyż wtedy oddychasz miłością - a więc czynisz to w służbie dobra. Czyż nie jest to nadzwyczaj proste i oczywiste? :) Pozdrawiam Cię :)