Niepozorna moc Królestwa Bożego
Czytany dziś fragment Mateuszowej Ewangelii zdaje się być bardzo potrzebnym dla nas pytaniem o to, czy wierzymy w ostateczny tryumf dobrego Boga nad złem i Szatanem.
„Królestwo niebieskie podobne jest do człowieka, który posiał dobre nasienie na swej roli. Lecz gdy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel, nasiał chwastu między pszenicę i odszedł. A gdy zboże wyrosło i wypuściło kłosy, wtedy pojawił się i chwast” (Mt 13,24-26). Czytany dziś fragment Mateuszowej Ewangelii zdaje się być bardzo potrzebnym dla nas pytaniem o to, czy wierzymy w ostateczny tryumf dobrego Boga nad złem i Szatanem. Dużo jest w nas bowiem niecierpliwości wobec Pana. Chcielibyśmy Jego tryumfu już tu i teraz, na naszych oczach. Jednak historia świata i ludzkości toczy się nadal z dnia na dzień, a w niej każdy człowiek z osobna, korzystając z wolnej woli, dokonuje swoich wyborów – po stronie Boga lub przeciw niemu. Otwartym, a zarazem bardzo bolesnym pytaniem pozostaje kwestia, dlaczego Wszechmocny dopuszcza istnienie cierpienia i zła. Jak świat stary, żadna z odpowiedzi jeszcze nie zadowoliła ludzi na tyle, by przestać o to pytać.
Jezus też takiej odpowiedzi nie daje, lecz odsyła swoich słuchaczy do sądu ostatecznego, który w przypowieści symbolizują żniwa: „Słudzy gospodarza przyszli i zapytali go: «Panie, czy nie posiałeś dobrego nasienia na swej roli? Skąd więc wziął się na niej chwast? (…) Chcesz więc, żebyśmy poszli i zebrali go?». A on im odrzekł: «Nie, byście zbierając chwast nie wyrwali razem z nim i pszenicy. Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa (…)»” (Mt 13,27.28-29). Na końcu czasów dobro zatryumfuje, tego możemy być pewni. Trudno być jednak usatysfakcjonowanym taką perspektywą, bo wydaje się ona niezwykle odległa, nie tylko chronologicznie (choć skąd ta pewność?), ale duchowo – jako trochę mit, a trochę wytłumaczenie, że kiedyś każde zło znajdzie swoją odpowiedź w dobru.
Tym, którzy spodziewali się, że wraz z pojawieniem się Mesjasza, nastanie Królestwo emanujące Bożą potęgą, Jezus daje bardzo rozczarowujące słowo o gorczycy. Przyjęcie go wymaga wielkiej wiary, zaufania i cierpliwości. Królestwo, które zainicjowane zostało Wcieleniem Syna Bożego, nie przychodzi od razu w pełni, z wielką mocą, by człowieka zmiażdżyć i przytłoczyć. Jest w zalążku, który dopiero będzie się rozwijać: „Królestwo niebieskie podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posiał na swej roli. Jest ono najmniejsze ze wszystkich nasion, lecz gdy wyrośnie, jest większe od innych jarzyn i staje się drzewem, tak że ptaki przylatują z powietrza i gnieżdżą się na jego gałęziach” (Mt 13,31-32). Ziarnem jest sam Jezus, prawdziwy Bóg, ale też prawdziwy Człowiek, a więc mały w swej zewnętrznej postaci. Jednak zasiany na roli świata dał początek Królestwu, które wciąż rośnie ku wieczności, kiedy to osiągnie swoją pełnię.
Podobne przesłanie płynie z porównania Królestwa Bożego do zaczynu dającego wzrost ciastu. Bóg nie zagarnia od razu całego świata i wszystkich ludzi dla siebie, ale słowem i łaską stopniowo przemienia rzeczywistość, zdobywając krok po kroku kolejne człowiecze serca: „Królestwo niebieskie podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż się wszystko zakwasiło” (Mt 13,33). Zakwaszone ciasto to jeszcze nie chleb, potrzeba czasu i pracy, by wpierw urosło, a potem zostało upieczone. Podobnie jest z Królestwem Bożym, którego moc nie podlega dyskusji, lecz potrzeba cierpliwości, by móc cieszyć się efektami jej działania w świecie i w ludzkich sercach.
Te przypowieści, które dotąd interpretowaliśmy w stosunku do zewnętrznego wzrostu Królestwa Bożego, spróbujmy teraz odnieść do własnego wnętrza i tego, co się w nim dzieje pod wpływem łaski. Bóg na roli naszego serca sieje dobre ziarno Ewangelii, my sami dopuszczamy jednak niekiedy do sytuacji, w której pojawia się tam także chwast grzechu. Bóg jednak w swej cierpliwości nie przekreśla nas: „Ale Tyś, Panie, Bogiem łaski i miłosierdzia, do gniewu nieskory, łagodny i bardzo wierny” (Ps 86,15). Słowo, które Bóg nam daje, przypomina ziarno gorczycy, bo jest bardzo niepozorne. Zdaje się nam nawet nieraz, że to zbyt mało, by dać wzrost czemuś wielkiemu. Potem zdziwieni obserwujemy, jak czasami jedno tylko zdanie dało początek nowemu rozdziałowi w naszych relacjach czy to z Bogiem, czy też z ludźmi: „Moc swą przejawiasz, gdy się nie wierzy w pełnię Twej potęgi, i karzesz zuchwalstwo świadomych. Potęgą władasz, a sądzisz łagodnie i rządzisz nami z wielką oględnością, bo do Ciebie należy moc, gdy zechcesz” (Mdr 12,17-18). Innym razem Słowo jest zaczynem, który wpada do naszego serca, a my nawet się nie spostrzeżemy, kiedy się zmieniliśmy, kiedy zostaliśmy „zakwaszeni” Ewangelią, która stała się dla nas naturalnym punktem odniesienia w każdej sytuacji, nawet najprostszej i codziennej.
Trzeba jednak wielkiej cierpliwości i całkowitej zmiany podejścia do sprawy, jaką jest Królestwo Boże. Z oczekujących, wobec innych i wobec siebie, natychmiastowych efektów, mamy stawać się ludźmi wytrwałymi, wiernymi i ufającymi Panu, którzy nie będą się zrażać niepowodzeniami, ale będą się cieszyć najmniejszymi sukcesami na drodze rozwoju, chroniąc w ten sposób samych siebie przed frustracją, a jednocześnie otwierając się na ciche, nieefektowne, ale ciągłe i niezwykle efektywne działanie Boga. Bo przecież „Duch Święty przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami” (Rz 8,26).
Przypowieści o chwaście, ziarnku gorczycy i zaczynie uczą nas, czym jest chrześcijaństwo – jest ono oczekiwaniem na Pełnię i radością z jej zalążków. Jest to bardzo wbrew logice świata, w którym radość czerpie się z efektów końcowych, a trudne początki traktuje się jako przykrą konieczność na drodze do sukcesu. Może dlatego tak trudno jest zaakceptować to, że i wspólnota Kościoła jest dopiero placem budowy Królestwa Niebieskiego, na którego pełnię jeszcze trzeba cierpliwie czekać: „Kościół wyposażony w dary swego Zbawiciela i wiernie dochowujący Jego przykazań miłości, pokory i wyrzeczenia, otrzymuje posłannictwo głoszenia i krzewienia Królestwa Chrystusowego i Bożego wśród wszystkich narodów i stanowi zalążek oraz zaczątek tego Królestwa na ziemi” (Sobór Watykański II, Konstytucja dogmatyczna o Kościele „Lumen gentium”, nr 5).
Skomentuj artykuł