Ojciec Pio: Gdybym jako student miał taką wiedzę, nie dałbym się wyświęcić na kapłana

Fot. Domena publiczna / Wikimedia Commons
Robert Krawiec OFMCap

Nie ma takich słów, które w pełni oddałyby powołanie do kapłaństwa. Owa złożona w sercu ludzkim iskra Boża wymyka się wszelkim definicjom. Świadczy o tym następująca anegdota z życia Ojca Pio. Kiedy pewnego razu został zapytany, czy gdyby urodził się powtórnie, zostałby kapucynem i kapłanem, odpowiedział: "Tak, zostałbym znów kapucynem, ale nie kapłanem, ponieważ jestem niegodny reprezentować Jezusa na ziemi. Każdego rana drżę i cierpię na myśl, że mam Go uśmiercić i ukrzyżować, aby potem złożyć w ofierze Ojcu Niebieskiemu. Gdybym jako student miał taką wiedzę, jaką mam teraz, nie dałbym się wyświęcić na kapłana".

Kapłaństwo jest miłością Najświętszego Serca Jezusowego. Kapłan to monstrancja, ma pokazywać Jezusa. Sam musi zniknąć, aby Go ukazać. "Patrzcie na swoją godność, bracia kapłani - apelował św. Franciszek z Asyżu - i bądźcie świętymi, bo On jest święty. I jak Pan Bóg ze względu na tę posługę uczcił was ponad wszystkich ludzi, tak i wy więcej od innych kochajcie Go, szanujcie i czcijcie. Wielkie to nieszczęście i pożałowania godna słabość, że gdy macie Go wśród siebie obecnego, zajmujecie się czymś innym na świecie. Niech zatrwoży się cały człowiek, niech zadrży cały świat i niech rozraduje się niebo, gdy na ołtarzu w rękach kapłana jest Chrystus, Syn Boga Żywego".

DEON.PL POLECA

Dar z własnego życia

Dzisiaj ofiara krzyża wciąż trwa, choć dokonuje się w sposób bezkrwawy w każdej mszy świętej. Jest stale uobecniana dzięki kapłanom, którym została zlecona posługa uświęcania, sprawowania sakramentów, nauczania i kierowania Ludem Bożym. "Za pośrednictwem kapłana - pisał Jan Paweł II - sam Chrystus w sposób tajemniczy składa siebie w ofierze, oddając Ojcu dar własnego życia, złożony ongiś na krzyżu. W Eucharystii nie zawiera się jedynie wspomnienie ofiary złożonej raz na zawsze na Kalwarii. Ta ofiara powraca jako aktualna, ponawiając się sakramentalnie w każdej wspólnocie, która ją składa przez ręce konsekrowanego szafarza".

By zrozumieć istotę daru kapłaństwa, warto sięgnąć do słów patrona proboszczów, św. Jana Marii Vianneya z Ars: "Gdyby nie było sakramentu kapłaństwa, nie mielibyśmy Pana wśród nas. Kto bowiem włożył Go do tabernakulum? Kapłan. Kto przyjął wasze dusze do społeczności Kościoła, kiedyście się narodzili? Kapłan. Kto karmi je, by miały siłę do ziemskiego pielgrzymowania? Kapłan. Kto przygotowuje je, aby mogły stanąć przed Bogiem, wykąpane w krwi Jezusa Chrystusa? Kapłan. Zawsze kapłan. A kiedy dusza popadnie w grzech śmiertelny, kto ją wskrzesi do życia? Tylko kapłan.

Nie znajdziecie żadnego dobra, które pochodzi od Boga, żeby za nim nie stał kapłan. Spróbujcie wyspowiadać się przed Matką Bożą albo przed którymś z aniołów. Rozgrzeszą was? Nie. Czy mogą dać wam Ciało i Krew Pańską? Nie. Najświętsza Maryja Panna nie ma władzy sprowadzenia swego Syna do Hostii. Choćby stanęło przed wami dwustu aniołów, nie mają oni władzy odpuszczania wam grzechów.

O, kapłan to coś wielkiego! Gdyby samego siebie pojął, skonałby. Kapłan pojmie siebie dobrze dopiero w niebie. Ten sakrament wynosi człowieka do Boga. Spotykając kapłana i anioła, kapłana pozdrowiłbym jako pierwszego. Anioł jest przyjacielem Boga, lecz kapłan Go zastępuje. Jakie to nieszczęsne - kapłan pozbawiony duchowości! Lecz ona wymaga wyciszenia, milczenia, rekolekcji. To, co nam, kapłanom, przeszkadza zostać świętymi, to brak rozważań. Nie zastanawiamy się nad sobą, nie wiemy, co robimy. Trzeba nam rozważań, modlitwy, zjednoczenia z Bogiem!".

Wyjątkowa celebracja

Ojciec Pio dobrze wiedział, z czym wiąże się powołanie, które otrzymał. Z wielkim zaangażowaniem wypełniał więc swoją posługę: celebrowanie mszy, sprawowanie sakramentu pojednania i kierownictwo duchowe. Te trzy działania właściwe są każdemu kapłanowi, lecz w tym przypadku według papieża Jana Pawła II zostały rozwinięte w najwyższym stopniu. Stygmatyk bardzo sobie cenił możliwość odprawiania Eucharystii, zwłaszcza w obecności wiernych. Było to sensem jego życia, spełnieniem powołania. W ten sposób oddziaływał na innych. Największe i najgłośniejsze nawrócenia nastąpiły właśnie podczas składania przez niego ofiary na ołtarzu. Msza święta była sercem jego kapłaństwa: źródłem i szczytem, fundamentem i centrum życia oraz działania.

15 kwietnia 1949 roku Ettore Bernabei w dzienniku "Il domani d’Italia" napisał artykuł pt.: "Msza Ojca Pio", w którym zamieścił następującą relację: "Ojciec Pio powoli zbliżył się do ołtarza i z twarzą pochyloną nad kielichem rozpoczął ofiarę Ciała i Krwi Chrystusa. Zdjął swoje do połowy obcięte czarne rękawice, które zakrywają rany dłoni, i rozkładając ramiona w żarliwej prośbie Orate fratres, ukazał czerwień świeżej krwi błyszczącej w migoczącym świetle świec.

Modliło się z nim, wcale nie czując ciężaru ani ciała, ani świata, ani nawet żadnego z najbardziej dotkliwych zmartwień: modliło się z niewymownym bólem ofiary krzyża. Tego czerwcowego poranka, tak jak przez trzydzieści już lat, Ojciec Pio nie odprawiał rytu, lecz doświadczał w ciele cierpień ludzkości, przeżywał w duszy karę za wszystkie grzechy ludzi. Od konsekracji do komunii po jego woskowej cerze spływały do kielicha duże łzy. Przy spożywaniu Komunii Świętej jego ciało zdawało się być wzburzone nawałnicą szlochania.

Gdy Ojciec Pio ruszył w stronę zakrystii, nie zdawałem sobie sprawy z tego, że upłynęły prawie dwie godziny. Wszyscy, którzy przebywali ze mną w małym kościele Matki Bożej Łaskawej, w modlitwie towarzyszyli mu we wchodzeniu na Kalwarię i pozostali u stóp krzyża, na nowo utwierdzając się w wierze i nadziei".

Świadectwo to wskazuje, że Ojciec Pio dogłębnie uczestniczył w męce Chrystusa. Był Jego obrazem od pierwszej do ostatniej odprawionej przez siebie Eucharystii. Po śmierci Stygmatyka dziennik "L’Osservatore Romano" pisał: "Do ostatka cierpiący na astmę i zapalenie oskrzeli, wyczerpany pokutą, Ojciec Pio żył, wypełniając swoją posługę: pozwolono mu na odprawianie mszy świętej na siedząco, do konfesjonału udawał się na wózku inwalidzkim, gdyż nie mógł utrzymać się na nogach, lecz nie chciał zrezygnować z misji i obowiązku każdego kapłana, szafarza łaski i Bożego miłosierdzia. Jego konfesjonał był trybunałem miłosierdzia i stanowczości. Nawet ci, którzy zostali odesłani bez rozgrzeszenia, w większości pragnęli powrócić, aby odnaleźć pokój i zrozumienie, podczas gdy już właśnie w tym rozpoczął się dla nich nowy okres życia duchowego".

Więcej niż sława

Papież Paweł VI w 1971 roku powiedział o Ojcu Pio: "Spójrzcie, jak był sławny! Jak wielką światową klientelę zgromadził wokół siebie! Ale dlaczego? Czy może dlatego, że był filozofem, mędrcem albo dysponował wielkimi środkami? Nie! Dlatego, że pokornie odprawiał mszę świętą, spowiadał od rana do wieczora i był, trudno to wyrazić słowami, naznaczonym stygmatami przedstawicielem naszego Pana". Sam Ojciec Pio mawiał, że pośród ludzi jest bratem, na ołtarzu ofiarą, a w konfesjonale sędzią.

Kapłaństwo Ojca Pio wydaje się być nadzwyczajne ze względu na dary, które otrzymywał od chwili, gdy przyszedł na świat. Wynika to z jego zwierzeń wyjawionych w szczerej rozmowie na osobiste tematy z duchowymi dziećmi, jak również z listów: "Już od momentu narodzin Jezus ukazał mi szczególne znaki swojego upodobania we mnie i dał mi poznać, że będzie nie tylko moim Zbawicielem, moim największym dobroczyńcą, lecz także najwierniejszym przyjacielem, szczerym i od serca, nieskończoną miłością, pocieszeniem, radością, otuchą, całym moim skarbem".

Potwierdzeniem tych słów są notatki pozostawione przez jego kierownika duchowego, o. Agostina z San Marco in Lamis, z których można się dowiedzieć, że Ojciec Pio już od dzieciństwa spotykał się na co dzień z Maryją i Jezusem: "Ekstazy i wizje zaczęły się u niego w piątym roku życia, gdy przyszło mu na myśl po raz pierwszy, żeby ofiarować się Panu i gdy jeszcze wierzył, że jest to całkiem naturalne i zdarza się wszystkim".

Przesłanie na dziś

Kapłan sprawuje Eucharystię in persona Christi: uosabiając Chrystusa. Jego kapłaństwo rodzi się podczas mszy świętej (ponieważ wtedy ten sakrament jest udzielany), wypełniane jest dla niej (bo sprawuje ją każdego dnia) i za nią szczególnie odpowiada (powinien dbać o to, aby sacrum nie przerodziło się w profanum). Dzięki otrzymanemu powołaniu, jak nikt inny, ma jedyną w swoim rodzaju możliwość kłócenia się z Panem Bogiem o grzesznika. Warto przypomnieć sobie, jak wielką odwagę mieli prorocy walczący o tych, którzy już nawet sami o sobie nie pamiętali. Przykładem niech będzie Abraham mówiący Bogu, że jeśli odrzuci jego pobratymców, musi i jego wymazać z księgi życia, gdyż on jest jednym z nich.

W dobie wielkiego zamieszania we współczesnym świecie trzeba się modlić o nowe, święte powołania do służby Bożej, za wszystkich kapłanów, opiekunów duchowych Grup Modlitwy, proboszczów… Nie należy jednak patrzeć tylko na ich osobiste przymioty, lecz na powołanie, posługę i zadania. Wsparcie kapłanów dobrym słowem, modlitwą i zaangażowaniem przełoży się na wspólne dobro.

Artykuł pochodzi z dwumiesięcznika "Głos Ojca Pio".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Ojciec Pio: Gdybym jako student miał taką wiedzę, nie dałbym się wyświęcić na kapłana
Komentarze (9)
AE
Anna Elżbieta
6 lutego 2024, 15:53
Zupełnie nie zrozumiałam wpisów Moniki Radziak i Andrzeja M, chyba jestem mało bystra. No właśnie, kapłanów mamy bardzo różnych, ale Jezus takich powoływał, nie tylko idealnych, ale też grzesznych, zapatrzonych w materię, aroganckich, wywyższających się, zdradzających Go... W artykule jest ważne przypomnienie, kim jest kapłan. Mamy czasem wrażenie, że niektórzy księża nie mają świadomości, kim są naprawdę. I tak też może być. Niektórzy mówią, że kapłan nie jest ważny, tylko Chrystus na ołtarzu. Ja jednak staram się zawsze być na Mszy św., którą odprawia ksiądz, który - tak to odbieram - wie, kim jest i co dzieje się na ołtarzu. Jego skupinie, koncentracja na Chrystusie Eucharystycznym jest dla nas ważnym świadectwem. Pomaga w skupieniu i w rozumieniu, czym jest Msza św.
WN
~Wojtek Nn
6 lutego 2024, 11:59
Życzę o. W. Oszajcy by tak postrzegał Eucharystię i wobec Niej służebność kapłaństwa.
GL
~Grzegorz Lasocki
6 lutego 2024, 10:57
Ojcze, nikt nigdy nie wie, wchodząc w jakieś powołani - ile będzie go ono kosztować. Wielu małżonków nie zawarłoby małżeństwa, gdyby wiedzieli. Wielu singli zaczęłoby szukać drugiej połowy - gdyby od razu wiedzieli. Wielu duchownych nie przystępowałoby do święceń, gdyby wszystko dokładnie wiedzieli. Jakie to prawdziwe błogosławieństwo Boże że nie wiemy wszystkiego, że wchodzimy w nasze powołanie naiwnie i entuzjastycznie, nie wiedząc na co się piszemy.
WR
~Wow Raz
5 lutego 2024, 23:55
Bez księdza życie jest niemożliwe. To jest świetny materiał marketingowy dla seminarzystów, ale niestety to tylko marketing. Bóg jest w każdym obecny w swym Duchu - jako Jego świątyni. (porównaj NT). Ksiądz "sprowadza" Syna Bożego do chleba i wina. Ale kto ustalił, że Eucharystia - Syn Boży jest ważniejszy od Ducha Św. ? Ano ksiądz. Zatem ksiądz wybrał siebie samego na niezbędnego w systemie rzymsko-katolickim. Idealnie. Tylko jakoś potencjalni kandydaci na księży tej retoryki coraz częściej nie kupują ...
KN
~Krytyk Niekryty
7 lutego 2024, 16:14
Trzeba czytać Ewangelie ze zrozumieniem. Jezus ustanowił Eucharystię i kazał to powtarzać uczniom. Udzielił im Ducha by odpuszczali grzechy. Nic sobie ksiądz sam nie wymyślił, to Chrystus ustanowił kapłaństwo. Chrystus założył Kościół i ustalił ramy jego działania. Prawdopodobnie jesteś protestantem który odciął się od Tradycji i stworzył sobie własną tradycje, którą wyznaje i się w niej lubuje. Ale Boga tam niewiele..
WR
~Wow Raz
7 lutego 2024, 23:20
nawet mnie nie znasz, ale wiesz w co wierzę, jakie wartości wyznaję, do jakiego Kościoła należę i oczywiście na pewno do takiego, w którym "Boga tam niewiele"- to taka typowa katolicka pycha ... Nawet wśród katolickich tęgich głów, żywe jest pytanie, czy Chrystus założył taki Kościół jaki mamy teraz kk ? Co najciekawsze - tam, gdzie brakuje argumentów za kk pojawia się najlepsza "zapchajdziura" - Tradycja. Wow - idealnie, po raz kolejny.
KG
~Krzysztof Góral Xd
5 lutego 2024, 20:03
To odnośnie tego co powiedział ojciec Pio że on niby naszego Pana Krzyżuje i przybija do krzyża: "Nie wspominajcie już więcej brzemienia Pańskiego, inaczej bowiem mówiącemu brzemieniem stanie się jego własne słowo, gdyż odwróciliście sens słów Boga żywego, Pana Zastępów, Boga naszego" - Jeremiasz prorok. Bóg nie pozwala nazywać siebie ciężarem. Jest miłością i absoutnie doskonałym ogniem trawiącym trwającym przez wieki i wcielonym w osobie Jezusa Chrystusa. Ponaddto: twierdzi że jest taki niegodzien a Jezus przyszedł do celników, jego przyjaciółką była pani lekkiego obyczaju zdradliwego obcowania a najważnjeszymi których wybrał byli biedni rybacy. Zaś kapłańską elite nazwał bladymi grobowcami pełnymi zepsucia, kompleksów i obłudnikami. Po prostu jak u Boga coś nie pasuje to się przypalisz. Młodzież mówi: Ale przypał. Pozdrawiam.
MR
~Monika Radziak
5 lutego 2024, 15:33
Każdy powinien robić to co do niego należy i nie ma tu zmiłuj się. Jeśli czuje powołanie niech je wypełnia, pokutę niech pokutuję uzdrawia Jeusa po przez swą mękę , niech uzdrawia. Ilu zwykłych ludzi cierpi na świecie i umiera w męce i nik ich nie uświęca, nie wiszą w kościele na obrazie tylko odchodzą w zapomnieniu.
AM
~Andrzej M
5 lutego 2024, 12:55
Jak dla mnie czysty (?) A NA PEWNO przesadny klerykalizm. Przez takie poglądy (niby teologiczne a raczej ideologiczne) było dużo zła / krzywdy / głupoty jak np: A / systemowe krycie (w tym przenoszenie, ZMOWA milczenia) prezbiterów / biskupów pedofilów B / chowanie po dywan dzieci duchownych (dopiero (!!!) od kilku lat jest zasada - masz dziecko ? - to przede wszystkim się nim zajmij, TO TWOJA ODPOWIEDZIALNOŚĆ, konkretne zadania)