Ostatnia umiera nadzieja

(Fot. pl.depositphotos.com)

Pytania o nadzieję i Boga wciąż powracają w obliczu cierpienia ofiar z Buczy czy Irpienia. Te pytania powracają nie tylko w kontekście wielkich dramatów ludzkości, ale też - nie bójmy się tego powiedzieć - w kontekście naszych codziennych zmagań. „Gdzie jesteś, Boże, nasza nadziejo?”. To krzyk wydobywający się z serc i płynący z ust tak wielu naszych sióstr i braci. Czyż jednak nie jest jeszcze bardziej przejmujący swoisty niemy krzyk tych wszystkich, którzy o Boga od dawna już nie pytają? Którzy Boga nie znają? Którzy o Bogu już dawno zapomnieli?

„Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja” - śpiewa Sanah w duecie z Dawidem Podsiadło („Ostatnia nadzieja”). Myślę, że jest to pragnienie bardzo bliskie każdemu z nas. Pragnienie, że życie, a zwłaszcza obecne w nim przeciwności, problemy i trudności choć na moment przestaną nas rozbijać, miażdżyć i kruszyć.

Nadzieja, że jutro będzie inaczej, łatwiej, może wreszcie trochę z górki, a nie wciąż tylko pod górkę. Nadzieja, że życie w końcu nas poskleja. Bo czy nigdy nie przeszła nam przez głowę myśl, swoista pokusa: „To wszystko dziś porzucę / Ja się zarzekam, uciekam / Dość mam przeznaczenia / Po co zwlekać, czekać / Gdy się nic nie zmienia” (Sanah, „Ostatnia nadzieja”)?

Jak kania dżdżu potrzebujemy dzisiaj nadziei. Coraz częściej znów słychać wielki krzyk Eliego Wiesela, który z serca Auschwitz wołał: „Gdzie jest Bóg?”. Pytania o nadzieję i Boga wciąż powracają w obliczu cierpienia ofiar z Buczy czy Irpienia. Te pytania powracają nie tylko w kontekście wielkich dramatów ludzkości, ale też - nie bójmy się tego powiedzieć - w kontekście naszych codziennych zmagań. „Gdzie jesteś, Boże, nasza nadziejo?”. To krzyk wydobywający się z serc i płynący z ust tak wielu naszych sióstr i braci. Czyż jednak nie jest jeszcze bardziej przejmujący swoisty niemy krzyk tych wszystkich, którzy o Boga od dawna już nie pytają?; którzy Boga nie znają?; którzy o Bogu już dawno zapomnieli?

DEON.PL POLECA

„A nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany” (Rz 5,5) - mówi św. Paweł, wskazując, że źródłem nadziei jest nic innego, jak fakt, że Bóg po prostu nas kocha - jest z nami, współcierpi z nami, towarzyszy nam w każdym, najciemniejszym nawet i beznadziejnym momencie naszego życia. Bardzo współczuję wszystkim, którzy tego źródła nadziei nie znajdują w miłości Boga.

Przekonanie, że Boga nie ma, że nie istnieje nic po śmierci, że życie wieczne to tylko bajka dla naiwnych - takie przekonanie ostatecznie sprowadza nasze życie jedynie do absurdu i utwierdza w przekonaniu, że nie ma żadnej, nawet najbardziej podstawowej sprawiedliwości. Czy to dowód na istnienia Boga? Nie, to jedynie wskazanie na źródło nadziei i na postulat sprawiedliwości. Dobrze pokazuje to Ratzinger w debacie z Habermasem.

Pytając o nadzieję, patrzę na tych, którzy poszli za Jezusem, uwierzyli Mu i zaufali. Także, a przede wszystkim po Jego śmierci, która przecież była również śmiercią ich nadziei. A jednak oni Go spotykali w miejscach swojego zamieszkania, pracy, o różnych porach dnia. Odnajdywali w sobie jakby nagle pojawiającą się w ich umysłach (mówiąc językiem biblijnym: w ich sercach) przedziwną właściwość. Nie wiedzieli, czemu przychodziło im tak łatwo rozpoznawanie Jezusa, odczuwanie Jego obecności, dosłuchiwanie się, a raczej wyczytywanie Jego mowy z wydarzeń, w których brali udział i które sami tworzyli. Jakby Ktoś im podpowiadał, nakierowywał, odsłaniał Kogoś, kto jest wszędzie, kto im towarzyszy, kto ich szaleńczo kocha. Czyż te doświadczenia nie były dla nich źródłem nadziei? Nadziei, która pozwalała im widzieć dalej, nawet poza granicę życia? Macie takie doświadczenia?

Dlatego tak ważna jest troska o wiarę. To dzięki wierze odkrywamy wciąż na nowo obecność i działanie Boga w naszym życiu, umacniamy w sobie zdolność widzenia Niewidzialnego i umiejętność kontaktowania się z Nim. To wiara jest dla mnie źródłem nadziei. Wiara w Boga, który objawia się w moim życiu: Ojca i Syna i Ducha Świętego. „Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja. (…) Moja mama, mówiła: ostatnia umiera nadzieja” (Sanah, „Ostatnia nadzieja”).

Proboszcz parafii na South Kensington w Londynie

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Ostatnia umiera nadzieja
Komentarze (1)
JM
~Jacek Mazurek
2 lipca 2022, 13:46
Oho, eschatologia w tekstach sanah. A ja myślałem, że tylko jej skrzypce niosą nadzieję na zbawienie