Piórkowski SJ: Nabożeństwa majowe nie są wieczne. Dziś wiele osób szuka głębszej modlitwy

Fot. Depositphotos.com
Facebook / mł

Mamy w Kościele taką tendencję, by to, co czasowe czynić wiecznym. Odpowiada to jakoś naszej potrzebie stabilizacji, oparcia, zakorzenienia w czymś niezmiennym. To samo dotyczy nabożeństw majowych. Zapominamy, że to jest tylko pewna forma pobożności, modlitwy, która może być czasowa - pisze Dariusz Piórkowski SJ na swoim Facebooku.

Publikujemy cały wpis.

Znany wielu ks. Andrzej Draguła pyta się, dlaczego spada liczba uczestników nabożeństw majowych. (Pewnie w różnych regionach Polski ta liczebność przedstawia się rozmaicie, ale generalnie jest spadek) I odpowiada, że może trzeba pogłębić maryjność w naszym rodzimym katolicyzmie. Tak, zgadzam się. Maryjność w polskim katolicyzmie wciąż bardzo odbiega od tego, co czytamy w "Lumen gentium" Soboru Watykańskiego II o roli Maryi w Kościele i w zbawieniu.

To jest moja osobista teza, z pewnością niezbyt popularna, ale uważam, że chrześcijaństwo (katolicyzm) bardzo ucierpiał i cierpi na połączeniu z polskością i Narodem. Chrześcijaństwo nie jest narodowe, lecz katolickie czyli powszechne dla ludzi z wszystkich narodów. Podobnie jest z Maryja. Ona jest Matka wszystkich uczniów Chrystusa. Nie chodzi o to, by zerwać relacje między polskością a wiarą, bo rolą chrześcijaństwa jest to, by tworzyć kulturę, przenikać relacje, zmieniać ten świat. Zastanawiam się, czy u nas często nie bywa na odwrót. Polskość, dobro Narodu, próbuje w dużej mierze przetwarzać i dostosowywać chrześcijaństwo do swoich potrzeb.

DEON.PL POLECA

Często chcemy to, co czasowe, czynić wiecznym

Pytanie, czy zawsze chodzi tutaj o zbawienie, o zmianę serc tak jak widzi to Jezus, czy tylko o doczesne powodzenie, ochronę przed wrogami, o wszelkie "przywileje" w duchu religijności plemiennej. Mnie się wydaje, że to najpierw wymaga oczyszczenia, bo Maryja jest istotną "częścią" chrześcijaństwa. Czy jednak takie oczyszczenie jest możliwe? Nie wiem. Nie jestem pewien.

Natomiast mamy w Kościele taką tendencję (w kulturze w pewnych sferach też), by to, co czasowe, czynić wiecznym. Odpowiada to jakoś naszej potrzebie stabilizacji, oparcia, zakorzenienia w czymś niezmiennym. To samo dotyczy np. nabożeństw majowych. Zapominamy, że to jest tylko pewna forma pobożności, modlitwy, która może być czasowa. Niemniej wydaje się, że jak raz coś w Kościele powstało, to musi trwać wiecznie. Nie musi.

Niełatwo zdefiniować, co powinno pozostać niezmienne

I jeszcze jest trudność w rozróżnianiu, co powinno pozostać niezmienne (czy w ogóle coś takiego istnieje na ziemi?), a co podlega zmianom. Czasem zapominamy, że żyjemy w czasie, że wszystko jest ciągle stwarzane, że jedne rzeczy przemijają i obumierają, drugie się rodzą, albo mają się narodzić. Niełatwo zdefiniować, wytyczyć tę granicę. Niełatwo dobrze opisać relację między wiecznością a tym, co czasowe i materialne. Ciągle z tym mamy problem. I chyba tak musi być.

Przecież ktoś kiedyś wymyślił nabożeństwa majowe. I niewątpliwie były one odpowiedzią na potrzebę. Chociażby taką, że na wsiach i małych miastach ludzie zbierali się przy krzyżach i kapliczkach, by śpiewać litanię, bo było daleko do kościoła albo po prostu była to też forma spotkania, jakiejś wspólnoty. Gdzieniegdzie jeszcze to się dzieje, ale dla młodego pokolenia już mało jest atrakcyjne. Z różnych powodów.
Wydaje się, że wezwania litanii są zrozumiałe dla wszystkich, a często nie są. Po drugie - wykonanie. Czasem tak są śpiewane te litanie, jakbyśmy byli na pogrzebie albo jakby wszyscy zaraz mieli wpaść do grobu.

Modlitwy odmawiane nie są złe, ale nie wszystkim wystarczają

Taka forma modlitwy często była "uzupełnieniem" dla pacierza i niedzielnej mszy świętej. Do tego dla większości sprowadzała się "duchowość", życie modlitwy. Modlitwy odmawiane nie są złe, ale może dzisiaj już dla wielu niewystarczające. Nie uczyliśmy przez całe wieki głębszej modlitwy. I jakoś się kręciło. I nie twierdzę, ze dawniej ludzie nie modlili się z wiarą. A teraz powoli coraz większa grupa ludzi, także młodych, szuka głębszej modlitwy. Poza tym, masowość Kościoła i uśrednianie spowodowało potrzebę tworzenia prostszych form modlitwy wspólnotowej, bo kto i jak miał uczyć te tłumy czegoś więcej?

Co można stworzyć dzisiaj, by dotrzeć do serc?

Wydaje mi się, że podobny problem mamy z mszą świętą. Trzeba powiedzieć otwarcie, że z punktu widzenia otaczającej nas kultury, wielości bodźców, ery smartfona, TikToka, szybkich reakcji msza święta jest nudna. I taka moim zdaniem ma być. W sensie, że ciągle to samo, że niewiele się zmienia. Ale żeby zauważyć w tym sens i głębię, musi być wcześniejsze doświadczenie żywego Boga. Ono jest nieco inne niż to, czego doświadczamy online i w wielu codziennych interakcjach.

Jeśli ktoś kiedyś wymyślił różaniec, nabożeństwo majowe, Drogę Krzyżową, Gorzkie Żale itd, to nie znaczy, że te formy mają takie pozostać do końca świata. Czy się zastanawiamy, co można stworzyć dzisiaj, aby dotrzeć do osób, które wzrastają w innej kulturze i społeczeństwie? Ale forma jednak jest wtórna. Co robimy, by nabożeństwa i pobożność maryjna czy inna wyrażała głębię doświadczenia wiary, by nie była "odklepaniem", zaliczeniem nabożeństwa, by była formą spotkania, a nie wyrazem religijności naturalnej, której dużo w naszym katolicyzmie?
Jest takie mnóstwo pytań, na które wciąż nie mamy odpowiedzi.

Źródło: Facebook / mł

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Piórkowski SJ: Nabożeństwa majowe nie są wieczne. Dziś wiele osób szuka głębszej modlitwy
Komentarze (11)
KM
~koziołek matołek
16 maja 2024, 11:17
"Dziś wiele osób szuka głębszej modlitw..? Wyrazy współczucia dla poszukujących na czele z "szukającymi księżmi" . To jak to było z tym koziołkiem matołkiem co poszedł w świat w poszukiwaniu .....tego co było na miejscu.
JL
~Jan Laski
12 maja 2024, 22:05
"msza święta jest nudna. I taka moim zdaniem ma być. W sensie, że ciągle to samo, że niewiele się zmienia. " Jak widać ten człowiek nie wie, że z każdym dniem zmieniają się czytania, okresowo nawet kolor szat. Spotykanie się z tą samą osobą może być rzeczywiście nudne skoro nic nie zmienia w moim życiu, albo nie mam z nią relacji. Miłości, dodam dla jasności proszę pana. Ale za to klikanie na serwisach społecznościowych ma niezwykłą dynamikę: ciągle się coś tam zmienia. Daje to klikanie niesłychane bodźce. Wystarczy wsiąść do autobusu i zobaczyć te nieopisane emocje na twarzach klikających.
RR
~Renata Reneton
10 maja 2024, 08:48
Najgorsza jest modlitwa, której nie odmawiasz. Powodem odejścia od Nabożeństw Majowych jest SWII, który zdeprecjonowal wszelkie nabożeństwa poza mszą niedzielną.
TB
~Tomasz Berger
13 maja 2024, 20:51
Sobór raczej zrobił coś innego, o wiele ważniejszego. Przypomniał wszystkim wiernym że centrum kultu i najważniejszym ze wszystkich nabożeństw jest Eucharystia, a wszystkie inne formy pobożności, choć piękne i wartościowe są jednak podporządkowane Mszy św i Temu, kto w Eucharystii jest prawdziwie obecny.
JL
~Jan Laski
14 maja 2024, 09:33
nieprawda. Dowód? Encyklika papieża Pawła VI w sprawie modłów do Matki Bożej w miesiącu maju. Przeczytaj. Jeszcze raz przeczytałem ten artykuł. Widać, ze może są dobre intencje, ale jakieś dziwne podejście do praktyk religijnych jak na osobę duchowną.
JW
Jacek Wyros
9 maja 2024, 09:57
Nabożeństwo majowe sięga XIII wieku, a korzenie ma w V wieku u egipskich chrześcijan. Nabożeństwo przetrwało wojny, rewolucję, herezję, nie przetrwa modernizmu? Spokojne odmawianie litanii, wielbienie Boga rozumem, nie wystarcza roztrzęsionym młodym ludziom, za mało się dzieje. O wiele lepsze są „nabożeństwa”gdzie rozemocjonowany lider bełkocze do mikrofonu, lud wierny tarza się po ziemi w duchu ?(nie)świętym? Z ostatnią kwestią się zgadzam, nowa msza próbują nadążyć za światem, ale się tobie uda. Należy spojrzeć z pokorą w przeszłość i przyznać eksperyment się nie udał. Dajmy ludziom coś czego świat nie może dać, wyciszenie , uspokojenie, kontemplacja czyli to co daje Msza Wszechczasów w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego!
AS
~Antoni Szwed
8 maja 2024, 21:46
Te same nabożeństwa, obecne od wieków w polskim Kościele, można przeżywać w różny sposób. I to zależy nie od rodzaju nabożeństwa, lecz od człowieka, który w nim uczestniczy. Każdy sam, indywidualnie może "dokopywać się" do swojej głębi. I tej głębi nikomu nie zapewni o. Piórowski. Co zaproponuje w zamian za nabożeństwo majowe? No właśnie co? Niech proponuje co chce, ale obok, a nie w zamian. Niszczyć, burzyć to bardzo łatwo, by pozostawić ... gruzy, rumowiska. Komuś, jak widać, bardzo na tym zależy, żeby z Kościoła pozostało rumowisko, w którym już nic się nie będzie działo. Mogę zapewnić jezuitę Piórowskiego, że w mojej parafii mnóstwo ludzi chodzi na majówkę, i co więcej, nikt ich do tego nie zmusza ani nie zniechęca.
JL
~Jan Laski
12 maja 2024, 21:58
Podpisuję się pod tym, dobrą tradycję trzeba modyfikować co najwyżej, ale nie odrzucać. Ja pamiętam "majówki" z kazaniem i śpiewami. A dzisiaj jak to wygląda? Jest obawa, że tak będzie z wszystkimi tradycyjnymi okresowymi nabożeństwami. Chyba, że będzie nowy pomysł jak EDK, co pozwoli ożywić te piękne niegdyś nabożeństwa
SD
~Stanisław Dębski
8 maja 2024, 20:17
Mi się z kolei nie podoba polski Parlament: smutno tam, wieje głupotą i ordynarnością. Najwyższa pora na zmianę tej formuły. Uważam że nie ma szans, aby to co jest obecnie na Wiejskiej było kontynuowane w taki sposób jak teraz.
JY
~John Yossarian
8 maja 2024, 16:04
Kolejny tekst na Deonie, który jest zbyt odważny jak na polskie kościelne podwórko (poprzedni był o Zwiastowaniu) Zachodzę w głowę, czy to redakcyjna cenzura zasypia gruszki w popiele, czy może to celowe - takie balony próbne. A może jakieś frakcje w redakcji się ścierają?
E3
edoro 333
8 maja 2024, 13:55
Zgadzam się, bardzo trafne uwagi.