Psychologia rekolekcyjnego milczenia

Psychologia rekolekcyjnego milczenia
(fot. melvinheng/flickr.com)
Czesław Kozłowski SJ

Gdy mówimy o milczeniu rekolekcyjnym, rozumiemy je szerzej niż tylko wstrzymanie się od rozmów. Jest to cała atmosfera, którą się stwarza i od której tak wiele zależy.


W 20 annotacji św. Ignacy mówi: "Temu, co jest bardziej wolny od zajęć można dać całe ćwiczenia wedle porządku. Normalnie postąpi on w nich tym więcej, im bardziej odłączy się od wszystkich przyjaciół i znajomych i od wszelkiej troski doczesnej opuszczając dom, w którym mieszka a udając się do innego domu, czy choćby do innego pokoju, aby tam żyć w największym odosobnieniu i ukryciu".

Związek między modlitwą, wewnętrznym skupieniem a zewnętrznym spokojem wydaje się być oczywistym i udowadniać go chyba nie trzeba. Warto natomiast przyjrzeć się przyczynie tej zależności, aby zrozumieć trochę jej mechanizm a w konsekwencji i wiele naszych reakcji.
 

Mechanizm zapotrzebowania na stymulację

Istnieje bardzo konkretny mechanizm neuropsychologiczny, nazwany przez psychologów "mechanizmem zapotrzebowania na stymulację". Nie wdając się w szczegóły popatrzmy na samą istotę zjawiska.

Na organizm człowieka działa wiele rozmaitych bodźców. Każdy z nich spełnia dwie funkcje. Pierwsza - to niesienie konkretnej informacji do określonego miejsca w korze mózgowej a druga - to ogólne pobudzenie kory mózgowej. Jeżeli nie ma tego pobudzenia, bodźce, nawet jeśli docierają, nie są przez nas odbierane. Sen polega właśnie na blokadzie dróg nerwowych, którymi dociera owo pobudzenie.

DEON.PL POLECA

Z tego wynika, że bodźce potrzebne są nam nie tylko ze względu na niesioną informację, ale również ze względu na niesioną energię, jeśli tak można powiedzieć, która stanowi coś "w rodzaju paliwa" dla pracy kory mózgowej. Krótko mówiąc, aby poprawnie (i w ogóle świadomie) funkcjonować człowiek potrzebuje pewnej ilości bodźców, obojętnie jakich, które by pobudzały jego korę mózgową utrzymując ją w stanie świadomego czuwania.

Okazuje się również, że od poziomu tego pobudzenia (a więc od ilości i jakości bodźców) zależy sprawność naszego funkcjonowania a także nasze samopoczucie. Gdy pobudzenie jest zbyt niskie, niewystarczające - odczuwamy senność a w działaniu jesteśmy mało sprawni i mało wydajni. Gdy jest ono zbyt wysokie odczuwamy zmęczenie, znużenie, nerwowość i maleje również nasza sprawność.

Istnieje zatem pewien poziom optymalny owego pobudzenia, przy którym mamy najlepsze samopoczucie i w działaniu jesteśmy najbardziej sprawni. Organizm człowieka wykazuje tendencje do utrzymywania tego pobudzenia na takim właśnie poziomie optymalnym. Jeżeli jest ono zbyt niskie wówczas człowiek szuka odpowiednich bodźców, stara się zaś od nich odgraniczyć, gdy jest ono zbyt wysokie. Tym tłumaczy się fakt, że czasami cisza i spokój nas męczy, "nudzi" i odczuwamy potrzebę wrażeń, zajęć, rozrywki - słowem stymulacji; innym razem odpowiada nam właśnie cisza a męczy hałas, pośpiech i nadmiar wrażeń.

Te właśnie tendencje organizmu ludzkiego nazywa się w psychologii potrzebą stymulacji. A zatem tak jak pokarmu czy powietrza - potrzebujemy również określonej ilości bodźców by żyć i poprawnie funkcjonować.

Gdy chodzi o bodźce - warto sobie uświadomić - jak bardzo mogą być one różnorodne. Mogą to być bodźce z otoczenia, a więc wzrokowe, słuchowe, mogą pochodzić z naszego ciała, z ruchu mięśni, bólu zęba czy żołądka i mogą też pochodzić z naszego świata psychicznego, wewnętrznego, z naszych myśli, wyobrażeń, uczuć, emocji, stresów rozmaitego rodzaju, pracy intelektualnej itp. Mogą więc one mieć swoje źródło w naszej aktywności zewnętrznej lub wewnętrznej. Warto też dodać, że siła pobudzająca poszczególne bodźce zależy nie tylko od ich siły fizycznej (intensywność, ilość) lecz także od znaczenia emocjonalnego, jakie mają dla konkretnej osoby. Informacja o wypadku inaczej "poruszy" osobę, obcą, a inaczej kogoś z rodziny.
 

 

Różnice indywidualne

Jak w każdej dziedzinie ludzkiego zachowania, również i tu istnieją różnice indywidualne. Istnieje wprawdzie optymalny poziom pobudzenia, lecz nie jest on jednakowy dla wszystkich ludzi. Różnice te są uwarunkowane biologicznie i wiążą się z temperamentem człowieka, lecz w trakcie rozwoju podlegają modyfikacjom pod wpływem środowiska i wychowania.

Są osoby, które do osiągnięcia normalnego stanu pobudzenia potrzebują niewiele bodźców. Określa się je jako osoby o małej potrzebie stymulacji. Charakteryzują się one dużą wrażliwością, małą odpornością i raczej spokojnym zachowaniem się i trybem życia. Są jednak osoby, które do osiągnięcia swego normalnego stanu pobudzenia potrzebują dużej ilości bodźców. Są to osoby o dużym zapotrzebowaniu na stymulację. Charakteryzują się one stosunkowo dużą energią działania, dużą odpornością i mniejszą wrażliwością psychiczną.

Wielkość potrzeby stymulacji zmienia się również wraz z wiekiem. Odpowiada ona biologicznemu rozwojowi człowieka tzn. wzrasta do mniej więcej 20 roku życia i potem zaczyna stopniowo maleć. Z wiekiem maleje zwłaszcza zapotrzebowanie na stymulację zewnętrzna, jako że coraz bogatszym źródłem stymulacji staje się własny świat wewnętrzny.

W trakcie rozwoju człowieka pojawia się wiele innych czynników różnicujących go w zakresie wielkości potrzeby stymulacji. Wielkość stymulacji mierzona jest nie tylko siłą fizyczną docierających bodźców, ale i ich znaczeniem dla danej jednostki. A to znaczenie jest bardzo relatywne i może być inne dla każdego, zależnie od doświadczenia, cech osobowości, struktury potrzeb i przyjętych wartości. Ta sama książka może być dla jednego nudna (stymulacja niewystarczająca), a dla drugiego przejmującą czy pasjonującą (stymulacja duża). To samo zajęcie może nudzić i męczyć monotonnością jednego i być bardzo atrakcyjne i zdolne do zajęcia całej uwagi dla innej osoby. Duże znaczenie ma w tym względzie proces uczenia się, przyzwyczajenia. W trakcie naszego rozwoju uczymy się zaspokajać potrzebę stymulacji w jakiś określony sposób, poprzez rodzaj zajęcia, pracy, czy sposób odpoczywania i rozrywki, do którego się przyzwyczajamy.
 

Potrzeba stymulacji a rekolekcje

Zobaczmy teraz co dzieje się w sytuacji rekolekcyjnego milczenia, gdy izolujemy się od wielu bodźców zewnętrznych, takich jak hałas, rozmowy, angażujące zajęcia, troski rozmaitego rodzaju - a zatem, gdy ograniczamy poważnie ilość dopływającej do nas stymulacji. W sytuacji takiej organizm ludzki zaczyna odczuwać pewnego rodzaju "głód" stymulacji i aby utrzymać swój normalny stan pobudzenia zaczyna automatycznie szukać innych źródeł stymulacji. Takim nowym źródłem może być aktywność, wewnętrzna (myśli, wyobraźnia, uczucia). i tak właśnie bywa. Ów głód stymulacji staje się przyczyną rozbudzenia aktywności wewnętrznej. Można więc powiedzieć, że milczenie pojęte jako odosobnienie się od świata zewnętrznego, nie tylko sprzyja aktywności wewnętrznej - jak się powszechnie sądzi - ale wręcz ją prowokuje i budzi.

Oczywiście aktywność wewnętrzna nie jest równoznaczna z życiem duchowym człowieka i zaktywizowanie psychiki nie musi oznaczać rozbudzenia modlitwy. Myśli, wyobraźnia i uczucia mogą być rozbudzone w zupełnie innym niż modlitwa kierunku. i wiemy z doświadczenia, że nieraz tak właśnie bywa. Ważne jest więc nie tylko wewnętrzne wyciszenie, lecz także odpowiednie ukierunkowanie budzącej się aktywności wewnętrznej, bez której ani życie duchowe, ani życie modlitwy nie mogłoby się wyrazić.
W praktyce jednak przestawienie się z aktywności zewnętrznej na aktywność wewnętrzną nie jest sprawą tak prostą, zwłaszcza dla niektórych osób. Nietrudno chyba wydedukować jakie to będą osoby:

   1.      osoby o dużym zapotrzebowaniu na stymulację, które wszelkie ograniczenia stymulacji odczuwają dużo dotkliwiej
   2.      ludzie młodzi, których potrzeba stymulacji jest dużo większa niż u osób dorosłych czy starszych
   3.      osoby, które nie mają jeszcze rozwiniętego życia wewnętrznego i u których nie może ono stanowić alternatywnego źródła stymulacji
   4.      osoby przyzwyczajone do określonych źródeł stymulacji zewnętrznej (życie towarzyskie, rozmowy, radio, TV itp.)
 

 
Wydaje się również, że trudności z przestawieniem się na stymulację wewnętrzną potęgowane są dodatkowo przez charakter naszej cywilizacji, cywilizacji, w której zewnętrzna stymulacja jest bardzo obfita: intensywne życie i praca, pośpiech, hałas, rozbudowany świat rozrywki, radio, film, TV, dyskoteki itp. Od pierwszych lat życia człowiek jest przyzwyczajany i jakby przymuszany do zaspakajania swej potrzeby stymulacji czerpiąc je z zewnątrz, gdzie jest po prostu łatwiejsza do znalezienia. Wystarczy postawa bierna tzn. wystarczy nie bronić się, otworzyć się na to wszystko, co świat gotowego proponuje, a wszystko to samo do człowieka dociera.

Jeżeli potrzeba stymulacji jest w stanie zaspokojenia, a nawet w stanie pewnego przesytu, trudno jest człowiekowi prowadzić jeszcze aktywność wewnętrzną, czyli szukać innej stymulacji niż zewnętrzna, zwłaszcza, że owa stymulacja wewnętrzna w pierwszym etapie jest znacznie mniej atrakcyjna, gratyfikacyjna, wymaga większego wysiłku i zaangażowania oraz postawy bardziej czynnej. W tym sensie można powiedzieć, że cywilizacja nasza nie sprzyja rozwojowi życia wewnętrznego, nie sprzyja twórczości, nie sprzyja rozwojowi kultury i sztuki. Nie trudno to zresztą zaobserwować w dzisiejszym świecie, zwłaszcza w krajach tzw. wysoko rozwiniętych.

Tak więc ludzie żyją pod natłokiem stymulacji zewnętrznej, która z jednej strony jawi się jako konieczność (styl życia i pracy, życie w dużych i hałaśliwych miastach), z drugiej zaś jest łatwo osiągalna i często atrakcyjna (rozrywki, film, TV, radio, muzyka, łatwo dostępna i często głośna). Nic więc dziwnego, że człowiek współczesny, zwłaszcza młody, ma poważne trudności w odejściu od takiego stylu zaspokajania potrzeby stymulacji i szukaniu jej w świecie własnych przeżyć wewnętrznych, czy poprzez własną twórczość duchową.

Taki charakter naszej cywilizacji, jakkolwiek do pewnego stopnia tłumaczy trudności, nie powinien być racją usprawiedliwiającą zaniechanie wysiłków. Właśnie tym bardziej konieczne wydaje się przyjęcie pewnej aktywnej postawy przeciwdziałającej, by nie zubażać się jako ludzie, by dać możliwość rozwojowi świata wewnętrznego. Milczenie i odosobnienie rekolekcyjne może być więc trudne, ale również i bardzo owocne dla dzisiejszego człowieka.

Milczenie w Ćwiczeniach Duchownych

W świetle tego, co zostało powiedziane od strony psychologii, przyjrzyjmy się teraz milczeniu rekolekcyjnemu tak jak je rozumie i proponuje w Ćwiczeniach św. Ignacy. Cel cytowanej już na początku Uwagi 2O wydaje się jasny: oddalić się, zostawić swoje codzienne troski, bliskie osoby a zatem zostawić to wszystko, co zajmowało umysł i serce, i co - mówiąc językiem psychologicznym - było źródłem stymulacji.

Znajdujemy również wskazania bardziej szczegółowe odnośnie milczenia w trakcie odprawiania Ćwiczeń. W uwagach dodatkowych zamieszczonych pod koniec i tygodnia św. Ignacy zaleca: "nie śmiać się, ani nie mówić rzeczy pobudzających do śmiechu" (CD 80, 81). Są to rzeczy małe, a jednak o dużym znaczeniu psychologicznym, które znajdują swoje uzasadnienie zarówno w doświadczeniu jak i w opisanym mechanizmie zapotrzebowania na stymulację. Ignacy nie tylko zaleca uwolnić się, o ile to możliwe, od wszelkich wrażeń zewnętrznych, lecz także sugeruje w jaki sposób właściwie ukierunkować budzącą się aktywność wewnętrzną. Zwróćmy uwagę jak trzeźwe i mądre są te rady w świetle tego, cośmy już powiedzieli.

"Po przebudzeniu się, nie dając miejsca rozmaitym myślom, zaraz zwrócić umysł ku temu, co ma być przedmiotem, kontemplacji lub rozmyślania" (CD 74). "Podobnie przed zaśnięciem przez czas jednego Zdrowaś Maryjo mam pomyśleć o godzinie, o której mam wstać i po co i streścić sobie to ćwiczenie, które mam odprawić" (CD 73). Również w ciągu dnia, zwłaszcza przed wejściem w modlitwę, należy utrzymywać kontrolę nad myślami. "Gdy sobie uświadomię, że jest już pora na dane ćwiczenia, które mam odprawić, wtedy zanim udam się na to ćwiczenie, przypomnę sobie dokąd idę i w czyjej obecności stanę: przejdę też w myśli krótko treść ćwiczenia" (CD 131). "Zanim wejdę w modlitwę, mam uspokoić swego ducha siedząc lub chodząc, jak uznam za lepsze i rozważyć dokąd się udaję i po co" (CD 239).

Św. Ignacy zdaje sobie też dobrze sprawę, że takie przejście z jednej aktywności w drugą nie jest łatwe i wymaga pewnego wysiłku jak i czasu. Dlatego proponuje cztery godzinne rozmyślania dziennie i nalega by wytrwać w tej godzinie rozmyślania mimo mogących się pojawić trudności (por. CD 12).

W budzeniu się życia wewnętrznego i aktywności własnej rekolektanta może przeszkadzać sam rekolekcjonista, który np. za dużo mówi. Powinien on przedstawić problem prosto i krótko. Ignacemu chodzi o to, by rekolekcjonista nie wyręczał rekolektanta podając mu zupełnie gotowe treści bez pozostawienia ani czasu ani miejsca na własną pracę wewnętrzną rekolektanta. W 2 uwadze wstępnej czytamy: "Albowiem ten, co kontempluje... jeśli sam przez własne rozważanie i rozumowanie znajdzie coś, co mu lepiej pomaga do zrozumienia lub przeżycia danej historii, czy to dzięki własnemu rozumowaniu, czy też dzięki mocy Bożej oświecającej umysł, więcej znajdzie smaku i owocu duchownego, niż gdyby dający mu ćwiczenia dużo wyjaśniał i rozwodził się nad znaczeniem danej historii".

Ta właśnie aktywność wewnętrzna, otwarcie się na świat wewnętrzny, by spotkać tam Boga, poznawać Go - jest głównym celem milczenia rekolekcyjnego. Milczenie jest zatem i powinno być zawsze traktowane jako środek, jako pomoc w rozbudzaniu życia wewnętrznego i dlatego powinno być tak stosowane i tak dostosowywane, by temu celowi rzeczywiście i skutecznie służyło.

 

Wskazania praktyczne

A zatem biorąc pod uwagę trudności, jakie mają z milczeniem niektóre osoby, zwłaszcza ludzie młodzi, jak należałoby postępować i czego wymagać, by mogli oni odprawić rekolekcje ze skutkiem?

Bez wątpienia należy zmniejszyć stymulację zewnętrzną przez ograniczenie rozmów, rozrywek, słuchania radia czy oglądania TV, przez stworzenie atmosfery ciszy w miejscu, gdzie się rekolekcje odprawia, aby wytworzyć pewien głód stymulacji. Inaczej nie obudzi się aktywności wewnętrznej. Głód ten jednak nie powinien być zbyt duży, by nie stwarzał niepotrzebnych napięć i złego samopoczucia, co może być przeszkodą w jakiejkolwiek koncentracji.

Aby uniknąć głodu zbyt silnego można wykorzystać z jednej strony źródła stymulacji neutralnej tzn. takiej, która nie pozostawia specjalnych śladów w świecie wyobraźni i uczuć (sport, ruch fizyczny, przechadzki), a z drugiej strony takie źródła stymulacji, które ukierunkowują treściowo myśli, wyobrażenia i uczucia. Można więc wykorzystać filmy przeźrocza, muzykę, rozmowę, które same w sobie dostarczają pewnej, potrzebnej takim osobom, stymulacji zewnętrznej a jednocześnie mają tę pozytywną stronę, że prowadzą wyobraźnię w pożądanym kierunku. Ważna jest jednak zasada, w stosowaniu tego rodzaju środków pomocniczych: tylko tyle ile jest konieczne, nie więcej!

Trudności mogą również wynikać z braku doświadczenia w życiu wewnętrznym. Przestawienie się z aktywności zewnętrznej na wewnętrzną wymagać będzie nie tylko pewnego czasu lecz także pewnego treningu, ćwiczenia się. Tego po prostu trzeba się nauczyć. Rekolekcje, ćwiczenia duchowne mają służyć również i temu. Powinny być rzeczywiście ćwiczeniami w tym względzie. Mają uczyć koncentracji, refleksji, medytacji, modlitwy - tego wszystkiego na czym opiera się i w czym wyraża się życie wewnętrzne.

Przy organizowaniu rekolekcji warto wreszcie pamiętać o różnicach indywidualnych. Każdy posiada swój własny temperament, własne doświadczenie, nawyki, potrzeby i trudności. Jeden wchodzi w aktywność wewnętrzną łatwiej i szybciej, inny z większym trudem i wolniej. To samo milczenie i ten sam porządek dnia jednemu może pomagać a drugiemu przeszkadzać. Dlatego najlepszą formą są rekolekcje indywidualne, gdzie wszystko można ułożyć według potrzeb danej osoby. Ćwiczenia Duchowne św. Ignacego są tak właśnie pomyślane. W naszych polskich warunkach jest to sytuacja może zbyt luksusowa i dlatego mało stosowna. Wskazane, jednak byłoby organizowanie jak najmniejszych grup, by przynajmniej jakaś ograniczona adaptacja była możliwa.

Jeszcze o innych trudnościach

Na zakończenie, chociaż krótko, warto wspomnieć o innych trudnościach, jakie mogą pojawić się w czasie Ćwiczeń Duchownych w związku z milczeniem. To, o czym dotychczas mówiliśmy dotyczyło w zasadzie sfery organiczno-neurologicznej, która nie wyczerpuje całej psychologii człowieka.

Ćwiczenia Duchowne to doświadczenie natury egzystencjalnej i tej natury trudności możemy w Ćwiczeniach oczekiwać. Odcinając się od hałasu, angażujących zajęć, towarzystwa, jesteśmy skazani na przebywanie z samym sobą. Wytwarza się pewna pustka, która nie ogranicza się jedynie do braku stymulacji, lecz stawia nas przed czymś nieznanym (dotychczas nieznanym). Czasem jest coś w tym, co nas przeraża. Boimy się siebie. Patrzymy jak na czeluść tajemniczą. Nie wiemy, co z tego może wyniknąć. Czasem boimy się, że zobaczymy za dużo, że będziemy musieli być wobec siebie szczerzy. Czasami boimy się Boga, Jego głosu, że coś nam powie, na co nie potrafimy odpowiedzieć albo, że zażąda czegoś niemożliwego, ciężkiego, wbrew moim nastawieniom, pragnieniom itp.

W podobnych wypadkach trzeba budzić zaufanie w stosunku do Boga. Bóg niczego nie żąda od nas "na siłę", wbrew nam. Zawsze pragnie naszego dobra i szczęścia. Otwarcie i zaufanie Bogu nie naraża więc mnie na żadne niebezpieczeństwo. Jeżeli jestem z Bogiem, nic złego mnie spotkać nie może. Prawdy o sobie też nie należy się bać. Prawda zawsze wyzwala. Należałoby podtrzymywać, wzmacniać obraz Boga - Przyjaciela. To jesz chyba jedyna droga ku przezwyciężeniu tego rodzaju lęków powstałych z okazji rekolekcyjnego milczenia.

Innym źródłem trudności z milczeniem jest też często sfera społeczna, towarzyska. Na ogół po kilku dniach, kiedy już nam się dobrze rekolekcje odprawia, kiedy wewnętrznie jesteśmy rozruszani - pojawiają się nowe pokusy przeciw milczeniu. Jest radość, są emocje, są różne napięcia, które niemal trudno w sobie utrzymać. Pojawia się chęć rozmowy, żartów dla rozładowania tego wszystkiego. Im grupa mniejsza, im bardziej się osoby między sobą znają -tym łatwiej ulega się tej pokusie.

Trzeba więc być w takich momentach specjalnie czujnym i nie dawać się tej pokusie, gdyż to, co się w nas gromadzi, (niezależnie od tego, czy będą to emocje pozytywne czy negatywne), jest doskonałym "napędem" do modlitwy, do rozmowy z Bogiem, cieszenia się z Nim, czy smucenia. Natomiast łamanie milczenia, czy inne jakieś tanie likwidowanie tego nagromadzonego napięcia wewnętrznego jest tym samym czym zwarcie biegunów akumulatora. Jedna iskra i po napięciu, ale też nie ma żadnego pożytku z takiego akumulatora. W czasie rekolekcji nasza energia też może być marnowana lub wykorzystywana.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Psychologia rekolekcyjnego milczenia
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.