Pytania o ekumenizm
Dlaczego mówimy o jednym Kościele i zarazem o wielu Kościołach? Czy podziały, które nastąpiły w ciągu dziejów, dotknęły jedności Kościoła? Jak pogodzić wiarę w jeden Kościół z faktycznymi podziałami wśród chrześcijan?
Teologia uczy, że jedność Kościoła ma podwójny wymiar: uniwersalny i partykularny. Rozróżnienie to pozwala jej mówić o Kościele Jezusa Chrystusa, który jest jeden i jedyny, w liczbie pojedynczej, jak również w liczbie mnogiej.
Znaczy to, że Kościół istnieje i działa na ziemi nie inaczej, jak w wielu Kościołach. Każdy z nich nazywa się Kościołem i jest nim prawdziwie, ponieważ w każdym z nich obecna jest jedna i ta sama rzeczywistość Kościoła Jezusa Chrystusa. To z kolei sprawia, że Kościoły partykularne (np. Kościół katolicki, prawosławny, luterański, anglikański itd.) nie istnieją obok siebie i niezależnie od siebie, lecz stanowią wielość jednego i tego samego Kościoła Jezusa Chrystusa.
Nie wszystkie Kościoły i Wspólnoty kościelne tworzą jeden Kościół Chrystusowy, ale przeciwnie, jeden Kościół Jezusa Chrystusa obecny jest, w różnym stopniu, w tych Kościołach.
Znaczy to, że podziały, które dokonały się w ciągu wieków, dotknęły jedności Kościoła tylko w określonych Kościołach partykularnych, we Wspólnotach kościelnych i w poszczególnych chrześcijanach. Nie podzieliły one jednak samego Kościoła, nie pozbawiły go jedności, w którą wyposażył go Chrystus.
Wysiłki ekumeniczne mają więc za zadanie przywrócenie jedności widzialnej, ponieważ jedność niewidzialna trwa nieprzerwanie w Jezusie Chrystusie.
Skąd wzięła się nazwa „ekumenizm”?
Termin „ekumenizm”, „ekumeniczny” streszcza głęboką i szczerą troskę chrześcijan o jedność Kościoła. Sam termin jest pochodzenia greckiego (oikouméne). Jego pierwotny geograficzny zakres, oznaczający całą zamieszkałą ziemię (u Herodota i Arystotelesa), odnosił się przede wszystkim do świata kultury helleńskiej, w przeciwieństwie do obszaru zamieszkałego przez „barbarzyńców”, który nie wchodził w granice oikouméne. W ten sposób przymiotnik „ekumeniczny” stawał się równoznaczny z używaniem tego samego języka i posiadaniem tych samych lub bardzo podobnych wierzeń.
W okresie późniejszym, w dobie cesarstwa rzymskiego, termin ten zaczął pokrywać się z polityczno-prawnym porządkiem jedynego imperium bizantyjskorzymskiego. Prowadziło to do utożsamienia „pax romana” z oikouméne; odtąd wszyscy ludzie żyjący w granicach „świata cywilizowanego”, należeli do ekumenii. Tak na przykład cesarz Neron nazywany bywa od tego czasu „zbawicielem i dobroczyńcą ekumenii”. Mówi się wówczas nawet o „świętym ekumenicznym synodzie aktorów”.
Septuaginta i Nowy Testament używają terminu oikouméne we wszystkich trzech wspomnianych wyżej znaczeniach. Autorzy Starego Testamentu wielokrotnie stosuj ą go w znaczeniu geograficznym. Formuła „ich głos rozchodzi się na całą ziemię” (Ps 19, 5) pojawia się często dosłownie lub w parafrazie w starote-stamentowych tekstach. Autorzy Nowego Testamentu wskazują z kolei na polityczno-społeczne znaczenie ekumenii. Ewangelista Łukasz pisze więc: „W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie (pásem ten oikouménen)” (Łk 2, 1).
Na innym zaś miejscu, również u Łukasza, znajdujemy scenę, w której szatan pokazuje Jezusowi „wszystkie królestwa świata (tas basileías tes oikouménes)” (Łk 4, 5). Z kolei Dzieje Apostolskie (17, 6) opisują wydarzenie, jakie dokonało się w Salonikach, kiedy to Jazon i kilku braci zostało zawleczonych przez tłum przed władze miasta z oskarżeniem: „Ludzie, którzy podburzają cały świat, przyszli tutaj (hoi ten oikouménen anastatósantes)”.
Nowy Testament potwierdza również stosowanie omawianego terminu w jego pierwotnym, geograficznym znaczeniu, który nie utożsamiał się z granicami rzymskiego imperium, ale obejmował zamieszkałą przez ludzi ziemię. Tak na przykład Mateusz przekazuje słowa Jezusa, który mówił do uczniów: „A ta Ewangelia o królestwie będzie głoszona po całej ziemi, na świadectwo wszystkim narodom (en hóle te oikouméne)” (Mt 24, 14). Z tekstu wynika, że głoszenie Dobrej Nowiny i dawanie świadectwa o zmartwychwstałym Chrystusie obejmie cały świat i wszystkie narody. W podobnym duchu skonstruowane są wypowiedzi w innych nowotestamentowych tekstach, jak np. Łk 4, 5; 21, 26; Dz 11, 28; 17, 31; 19, 27; 24, 5; Rz 10, 18; Hbr 1, 6; Ap 3, 10; 12, 9; 16, 14.
W Nowym Testamencie spotykamy się także z religijno-eschatologicznym wymiarem oikouméne, ponieważ to właśnie do jedności człowieka z Bogiem zmierza całe posłannictwo Jezusa, który został posłany „na świat”, aby go odkupić i odnowić. Na eschatologiczne znaczenie terminu „ekumeniczny” wskazuje autor Listu do Hebrajczyków (2, 5), który pisze: „Nie aniołom bowiem poddał przyszły świat, o którym mówimy”.
Młode chrześcijaństwo przejęło ówczesne znaczenie pojęcia oikouméne i używało go na określenie całego świata, rzymskiego imperium oraz ziem cywilizowanych.
Tak na przykład autor tekstu Męczeństwo św. Polikarpa, pochodzącego z II wieku, chętnie korzysta ze zwrotu „Kościół katolicki obecny na oikouméne”, jednak do oficjalnego języka Kościoła termin ten wprowadzony zostaje dopiero w IV wieku. Wtedy właśnie biskupi zebrani na Soborze w Konstantynopolu (381) określili poprzedni sobór, jaki miał miejsce w Nicei w roku 325, mianem „Synodu Powszechnego”, czyli ekumenicznego.
Znaczyło to, że reprezentował on cały, jeden i powszechny Kościół Chrystusowy, a jego uchwały - rozumiane jako wyraz woli całego Kościoła - uznano za obowiązujące dla wszystkich jego członków. Odtąd przymiotnika „ekumeniczny” zaczęto używać na określenie doktryn i zwyczajów kościelnych, akceptowanych przez wszystkich chrześcijan (zarówno na wschodzie, jak i na zachodzie cesarstwa), które przyjmowane były za normatywne i obowiązujące w całym Kościele.
Istnieje jednak pewna istotna różnica między Kościołem Wschodnim i Zachodnim w odniesieniu do warunków, jakie uznano za konieczne do tego, by określony sobór mógł zostać uznany za ekumeniczny. Na przykład Kościół katolicki jest zdania, że sobór ma charakter ekumeniczny wówczas, gdy reprezentuje cały Kościół, a jego uchwały zatwierdzone są przez Biskupa Rzymu. Kościół prawosławny utrzymuje z kolei, że „ekumenicznym” może być tylko taki sobór, którego nauka zostaje przyjęta, czyli zatwierdzona przez „cały” niejako Kościół, lecz nie w sensie „ilościowym”, ale przez „większość” jego wiernych. Dlatego też Kościół prawosławny nazywa „ekumenicznymi” tylko siedem (pierwszych) soborów, które podały „prawowierną naukę” i zostały przyjęte przez cały ówczesny Kościół, zarówno na wschodnich, jak i zachodnich obszarach rzymskiego imperium.
Od czasów cesarza Justyniana (483-565) patriarchowie Konstantynopola zaczęli nazywać siebie patriarchami „ekumenicznymi”. Pojawił się również zwyczaj nazywania „ekumenicznymi nauczycielami” niektórych pisarzy chrześcijańskich, których nauka akceptowana była powszechnie, zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie, i którzy formułowali ją w imieniu całego Kościoła. Określenie to zastosowane zostaje np. do św. Bazylego Wielkiego, św. Grzegorza z Nazjanzu czy św. Jana Chryzostoma. Termin oikouméne zatraca więc swoje pierwotne, geograficzne, polityczne czy kulturowe znaczenie, przyjmując charakter bardziej eklezjalny, i zaczyna wskazywać na coś, co odnosi się do wszystkich chrześcijan, co jest sprawą ważną i obowiązującą ogół wierzących.
W okresie późniejszym termin oikouméne zostaje zastosowany do wielkich wyznań wiary starożytnego Kościoła, do tzw. Symboli wiary. Mówi się stąd o Credo apostolskim, o Credo nicejsko-konstantynopolitańskim, czy wreszcie o Credo św. Atanazego, jako o Symbolach ekumenicznych. We wczesnym okresie historii Kościoła przymiotnik „ekumeniczny” miał dwojaki sens: bezpośredni i pośredni. W węższym znaczeniu odnoszony był do instytucji soborów i oznaczał ich powszechny charakter oraz ogólnokościelny zasięg, zaś w szerszym odnosił się bezpośrednio do Kościoła i oznaczał jego jedność, jedyność i ogólnoświatową powszechność.
Rozbicie jedności chrześcijańskiej, najpierw w XI wieku, a następnie w wieku XVI, doprowadziło również do zerwania dotychczasowej oikouméne Kościoła Jezusa Chrystusa i do zagubienia istoty tego pojęcia. Wysiłki chrześcijan mające na celu odbudowę utraconej jedności, ponownie zaczęły być określane jako „ekumeniczne” dopiero w XX wieku. Luterański arcybiskup Uppsali, Nathan Söderblom (1866-1931), zaprasza w roku 1917 na konferencję, określaną jako „ekumeniczna”. W 1919 r. proponuje natomiast utworzenie „ekumenicznego soboru Kościołów”. Coraz częściej też terminy „ekumenizm”, „ekumeniczny” pojawiają się w wypowiedziach chrześcijan zatroskanych o jedność Kościoła.
W czasie pierwszej Światowej Konferencji Praktycznego Chrześcijaństwa, jaka miała miejsce w Sztokholmie w roku 1925, słowa te były już powszechnie używane w wielu krajach europejskich. W 1937 r. Konferencja „Wiary i Ustroju” w Edynburgu pisze:
Termin „ekumeniczny” nawiązuje do wyrażenia historii jedności niegdyś danej Kościołowi. Myśl i działanie Kościoła są ekumeniczne w tej mierze, w jakiej starają się realizować Una Sanc-ta, wspólnotę chrześcijan, którzy uznają jedynego Pana
Kościół rzymskokatolicki zachowywał przez długi czas dużą powściągliwość wobec tego terminu. Istniejące w tym względzie wątpliwości usunął jednak Sobór Watykański II, który przyznał mu pełne prawo istnienia w Kościele katolickim, wyjaśniając w dekrecie Unitatis redintegratio „katolickie zasady ekumenizmu”. Jednak mimo akceptacji ze strony Kościoła katolickiego terminu „ekumeniczny”, jego znaczenie nie zawsze pokrywa się z tym, jakie nadają mu inne Kościoły chrześcijańskie. Otóż w środowiskach katolickich funkcjonuje on w znaczeniu raczej wąskim, dla oznaczenia specyficznej pracy, której celem jest przywrócenie widzialnej jedności.
Tymczasem w kręgu Światowej Rady Kościołów używany jest w szerszej perspektywie i wskazuje ponadto na istniejącą już prowizoryczną wspólnotę, jakiej doświadczają niektóre Kościoły tradycji protestanckiej, i to zarówno w kulcie, służbie i w misji, jak też w innych inicjatywach. O ile jednak ta ostatnia forma ekumenizmu, zdaje się obejmować wszystkie niemal członkowskie Kościoły Rady, o tyle jedność w kulcie napotyka na poważne trudności.
Przymiotnik „ekumeniczny” bywa niekiedy odnoszony również do wszelkich wysiłków mających na celu zjednoczenie i pojednanie między wszystkimi religiami, także niechrześcijańskimi, a nawet między narodami. Wydaje się jednak, że w tej sytuacji należałoby odwołać się raczej do pojęcia „dialogu międzyreligijnego”, który lepiej oddaje specyfikę tego dialogu, materialne źródła, do których się odwołuje, i cele, które sobie wytycza.
Pamiętać bowiem należy, że celem dialogu ekumenicznego (wskazuje na to sam termin: oikós - dom; oikouméne - obszar zamieszkały) jest budowanie „widzialnej” jedności wśród chrześcijan przez odwoływanie się do tej samej wiary w Jezusa Chrystusa, do tych samych źródeł biblijnych i do wspólnej, przez wiele wieków, historii.
Chrześcijanie wierzą, że w Chrystusie już stanowią duchową jedność, która winna uzewnętrznić się i przybrać „cielesny” kształt. Wydaje się, że ten rodzaj jedności nie jest jednak możliwy do osiągnięcia z wyznawcami innych religii, którzy odwołują się do odmiennych źródeł swojej wiary, i którym nierzadko przyświeca inny duchowy cel.
Mając więc na uwadze tak różnorodne zastosowanie terminu „ekumeniczny”, osobiście będę posługiwał się nim w znaczeniu bardziej ograniczonym i specyficznym, określając nim ruch zmierzający w kierunku pojednania Kościołów chrześcijańskich.
Jakie Kościoły uczestniczą w dialogu ekumenicznym?
Według World Christian Encyclopedia w świecie istnieje 156 tradycji kościelnych czy też, mówiąc innymi słowy, 20 780 denominacji chrześcijańskich, Kościołów i wspólnot niezależnych. Wszystkie odwołują się w jakiś sposób do Jezusa Chrystusa i Jego Ewangelii.
Wiele z tych wspólnot należy do wielkich tradycji chrześcijaństwa: katolicyzmu, prawosławia, anglikanizmu czy też protestantyzmu, lecz tylko część z nich, przynależąca generalnie do tych właśnie wielkich tradycji, zaangażowana jest w ruch ekumeniczny. Inne grupy kościelne, często przeżywające rozkwit, jak: Kościoły Zielonoświątkowców, Wspólnoty Ewangeliczne o proweniencji bardziej fundamentalistycznej i niezależne Kościoły Trzeciego Świata, bardzo często pozostają na uboczu lub też ostentacyjnie występują przeciwko dążeniom ekumenicznym.
Ten smutny fakt nie powinien jednak osłabiać zaangażowania Kościołów, które prowadzą dialog ekumeniczny, ale jeszcze mocniej go potęgować i zachęcać inne wspólnoty do aktywnego włączania się w jego prace.
Fragment pochodzi z książki o. Zdzisława Józefa Kijasa, Odpowiedzi na 101 pytań o ekumenizm.
Skomentuj artykuł