Co znaczy zbawienie?

(fot. country_boy_shane/flickr.com)

„Maryja porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów”.

Co tydzień powtarzamy w wyznaniu wiary, że Chrystus „dla naszego zbawienia zstąpił z nieba”. Jednak zdaje się, że słowo "zbawienie" należy do tej grupy religijnych pojęć, które zaczynają brzmieć obco w uszach współczesnego słuchacza.

Zbawienie niewątpliwie kojarzy się najpierw z oswobodzeniem z jakiejś formy niewoli.


Jednak, podobnie jak za czasów Jezusa, grozi nam uwikłanie się w błędne, albo niepełne, rozumienie tego wyzwolenia. Zbawienie można bowiem łatwo utożsamić jedynie ze zmianą niepomyślnych zewnętrznych okolicznościjak uwolnienie od okupanta, uzdrowienie z chorób, ochrona przed katastrofami naturalnymi, zachowanie takiego porządku społecznego i ekonomicznego, który umożliwia nam spokojne i dostatnie życie na ziemi.

Jest w tych oczekiwaniach wiele słuszności. Mówi o nich Stary Testament, przedstawiając Boga głównie jako Opiekuna, który tworzy warunki do godnej egzystencji człowieka w świecie. Jednakże, jeśli zawęzimy zbawcze działanie Boga tylko do czysto ziemskiego wymiaru, możemy popaść w dwie skrajności. Z jednej strony będziemy myśleć o Bogu jedynie wtedy, kiedy dzieje się nam krzywda lub doświadczamy materialnych braków. Jednak gdy tylko wzrośnie nasza zamożność, a życie zasadniczo będzie się układać po naszej myśli, czego przykład mamy w historii Izraela, o Bogu będziemy po prostu zapominali. Bez wielkiego namysłu dojdziemy do wniosku, że aż tak bardzo Go nie potrzebujemy, bo dajemy sobie radę. Pomyślność w życiu doczesnym staje się wówczas surogatem zbawienia, albo, co gorsza, jego jedynym przejawem.

To samo myślenie może w pewnych sytuacjach doprowadzić do zwątpienia w Boga. Jeśli ktoś usilnie prosi o uwolnienie od choroby, albo o spełnienie jakiejś ważnej dla niego prośby i „nic” się nie dzieje, taka osoba może dojść do przekonania, że Boże zbawienie to jedynie obiecanki-cacanki.

Pewnego razu ujął mnie reportaż o mieszkańcach Haiti, których w styczniu 2010 dotknęło trzesięnie ziemi. W pamięci zapadła mi jedna scena. Jedna z osób, która przetrwała pod gruzami, zaczęła spontanicznie dziękować Bogu za ocalenie, mówiąc: „Panie, wiedziałam, że mnie kochasz. Dzięki Ci, że mnie wybawiłeś”. I wtedy pomyślałem sobie: „A co z tymi, którzy zginęli? Czy ich Bóg nie chciał ocalić? Czy Bóg ich nie kocha”? Jeśli będziemy posługiwać się takimi uproszczeniami: powodzenie to zbawienie, a niepowodzenie to potępienie, nie zrozumiemy, o co tak naprawdę chodzi Jezusowi. 

Nie jest łatwo pogodzić zbawienie z obecnością choroby, przeciwności, zewnętrznej niewoli i niedostatków. I chociaż w ostateczności ku temu zmierza zbawienie, o czym świadczą chociażby słowa Apokalipsy św. Jana (Por. Ap 21, 4), póki co doświadczamy różnych form zła fizycznego i moralnego. A jednak to samo Pismo św. mówi, że „dzięki łasce już zostaliśmy zbawieni” (Por Ef 2, 8). Skoro tak, to od czego zostaliśmy wybawieni? Co to znaczy, że Jezus jest Bogiem, który zbawia?

„Ku wolności wyswobodził nas Chrystus” (Ga 5,1), pisze św. Paweł. Ale o jaką wolność tutaj chodzi? Apostoł ma na myśli zarówno jej negatywny jak i pozytywny aspekt: wolność „od” i wolność „do”. W kontekście Listu do Galatów najpierw jesteśmy wyzwoleni od Prawa, czyli od niemożności jego zachowania o własnych siłach i winy, którą wkutek tego zaciągamy. Dalej chodzi o uwolnienie od tego, co krępuje naszą zdolność do czynienia dobra. W końcu, apostoł pisze, że nowe życie w Chrystusie polega na poddawaniu się natchnieniom Ducha Świętego i „służeniu sobie nawzajem”. Chrześcijańska wolność w najgłębszym sensie oznacza więc nieskrępowaną możliwość realizacji dobra przez słowa, postawy i czyny. Konkretnie chodzi o owoc Ducha: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie” (Ga 5, 23).

„Nowe życie w Chrystusie” nie tyle polega na polepszeniu zewnętrznych warunków życia, co na przyjęciu mocy Ducha Świętego, który rozrywa wewnętrzne więzy. Zmiana świata, jak wcześniej rozważaliśmy, rozpoczyna się od poszczególnych jednostek, które zapraszają Boga do „intensywniejszego” działania w ich życiu. Jednakże ta transformacja nie dokonuje się w izolacji od innych, w „prywatności” serca, sam na sam z Bogiem. Ewangelia mówi wyraźnie, że Jezus „zbawi swój lud”. Św. Paweł również pisze o wolności w Chrystusie do Kościoła w Galacji, bo tylko we wspólnocie może nastąpić pełna realizacja chrześcijańskiej wolności.

Zbliżające się święta również przypominają nam o tym, że nie tylko Bóg-Człowiek narodził się owej betlejemskiej nocy, ale również ci, którzy do Niego należą „z Boga się narodzili” (J 1, 13). W Boże Narodzenie świętujemy również nasze powtórne narodziny, czyli nasze zbawienie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Co znaczy zbawienie?
Komentarze (14)
M
malkontent
20 grudnia 2010, 18:40
Nie mów PRZYJDŹ KRÓLESTWO TWOJE... jeśli pokładasz nadzieję w sukcesie materialnym Nie bierzmy tego zbyt dosłownie, bo z tego i pozostałych powodów, wielu duchownych nie powinno by odmawiać modlitwy "Ojcze Nasz".
CP
Chrystus prowadzi do Ojca
20 grudnia 2010, 18:24
Nie mów OJCZE... jeśli kazdego dnia nie zachowujesz się jak syn Nie mów NASZ... jeśli jesteś zamknięty w swym egoiźmie Nie mów KTÓRY JESTEŚ W NIEBIE... jeśli myślisz tylko o rzeczach ziemskich Nie mów ŚWIĘĆ SIĘ IMIĘ TWOJE... jeśli sam go nie czcisz Nie mów PRZYJDŹ KRÓLESTWO TWOJE... jeśli pokładasz nadzieję w sukcesie materialnym Nie mów BĄDŹ WOLA TWOJA... jeśli jej nie akceptujesz gdy cierpisz Nie mów CHLEBA NASZEGO POWSZEDNIEGO DAJ NAM DZISIAJ... jeśli nie obchodzi cię los głodnych, bez oświaty i bez środków do życia Nie mów ODPUŚĆ NAM NASZE WINY... jeśli zachowujesz urazę do swego brata Nie mów NIE WÓDŹ NAS NA POKUSZENIE... jeśli masz zamiar trwać w grzechu. Nie mów ZBAW NAS OD ZŁEGO... jeśli nie chcesz przeciwstawić się złu. Nie mów AMEN... jeśli nie bierzesz serio słów modlitwy Ojcze nasz.
BA
bogactwo a zbawienie
20 grudnia 2010, 18:06
Za pieniądze można kupić Łóżko - ale nie sen wiedzę - ale nie rozum jedzenie - ale nie łaknienie finezję - ale nie piękno przyjemności - ale nie szczęście lekarstwo - ale nie zdrowie służących - ale nie przyjaciół relikwie - ale nie zbawienie krucyfiks - ale nie Zbawiciela Za pieniądze nie można kupić: miłości - choćbyś nawet kupił władzę przyjaźni - choćbyś nawet kupił respekt bezpieczeństwa - choćbyś nawet kupił obstawę sprawiedliwości - choćbyś nawet kupił sędziego nadziei - choćbyś nawet kupił obietnicę nieba - choćbyś nawet kupił kościół /z książki "Przepchnąć słonia"/
MJ
Maria Jolanta Sienko
19 grudnia 2010, 23:48
O.Dariusz i Deonu są rzeczywiście wolni od ..... może dzisiaj nie będę już przypominać od czego. Wystarczy poczytać komentarze z Deonu  Biedna Anno ! Od wczoraj zaczelam sie za Ciebie modlic , zeby Duch Swiety Cie oswiecil , bo robisz ludziom krzywde . Wierz mi , kazdy z nas odpowie przed Bogiem za swoje grzechy ! Ty tez !  jeszcze jedno - pod pseudonimem to tak latwo pluc i szkalowac kogos - w przeciwnosci do Ciebie ja podpisuje sie prawdziwym imieniem i nazwiskiem , bo nie mam czego ukrywac  i biore odpowiedzialnosc za swoje slowa ! A Ty ?
AM
Alicja Michlewicz
19 grudnia 2010, 23:07
Bo to prawda, czlowiek potrafi wiele wycierpiec i scierpiec, potrzebna jest tylko silna wiara, o ktora trzeba nieustannie, az do znudzenia prosic Boga. Pan wysluchuje cierpliwych ale i upartych w swych dazeniach. Smierc dla katolikow nie jest tak straszna jak dla tych co deklaruja sie, ze w Boga nie wierza. Ja mam nadzieje na zycie wieczne, dlatego modle sie aby Jezus nauczyl mnie KOCHAC Siebie i drugiego czlowieka. Piszac Siebie mam na mysli Jezusa a potem siebie, Wtedy, kiedy sie zdolam siebie zaprzec tak do konca. Milosc jest najwazniejsza bo kiedy sie ja posiada to wszelkie zlo ze strachem ucieka. Naprawde.
F
faj_owa
19 grudnia 2010, 22:59
Ja teraz niebardzo na temat, ale biorac przyklad z Jurka, ktory dzieli sie z nami modlitwa do Ducha Sw., to ja chcialabym przytoczy slowa Matki Teresy z Kalkuty, ktore dla mnie osobiscie sa bardzo, bardzo niesamowite: " Jedynym, czego zada ode mnie Jezus, jest to, bym zdala sie na Niego, abym w Nim jedynym zlozyla cala ufnosc, abym poddala mu sie bez zastrzezen. Musze wyrzec sie swoich wlasnych pragnien w pracy nad moja doskonaloscia. Nawet wtedy, gdy wadaje mi sie, ze jestem jak statek bez kompasu, musze calkowicie oddac sie Bogu. Nie wolno mi probowac kontrolowac dzialania Bozego. Nie wolno mi pragnac jasnego poznania moich postepow na drodze do doskonalosci, nie moge tez dokladnie wiedziec, na jakim etapie tej drogi jestem. Prosze Boga, zeby uczynil mnie swieta, musze jednak jemu samemu pozostawic wybor tej swietosci, a tym bardziej wybor srodkow, ktore do tej swietosci wioda. " Wydaje mi sie, ze jednym z tych srodkow, byla dla niej "ciemnosc", tak uwazam (moze sie myle, ale  obecnie tak to odbieram) po przeczytaniu artykulu : "Dlaczego Matka Teresa zostala wyniesiona na oltarze, skoro stracila wiare?"
D
Dan
19 grudnia 2010, 21:21
Dla mnie wolność do czynienia dobra jest warunkiem wstępnym. Zbawienie to dla mnie ocalenie od czegoś nieowybrażalnie Złego,  czego człowiek istnienia nawet nie podejrzewa. Jeżeli Bóg siię rodzi jako Człowiek, umiera, zstępuje do Piekła to musi chodzić o sprawy tak Ostateczne, że nawet cierpienie i śmierć przy tym to niewiele...
AM
Alicja Michlewicz
19 grudnia 2010, 20:52
Pan Bog jest Stworzycielem a nie czarodziejem i nie robi " hokus-pokus " Dal czlowiekowi  miedzy innymi wolnosc, rozum i prawo wyboru.To czlowiek stwarza wojny, konflikty oraz  podzialy, wybierajac zlo za przewodnika. A Bog czeka, az wreszcie zrozumiemy, co i kto moze uczynic nas szczesliwymi. Swiadomie,  musimy zmieniac przedewszystkim siebie nie sasiada, Pana Boga czy Ewangelie.
*
***
19 grudnia 2010, 18:30
Czemu jednak trzeba zbawiać świat stworzony przez Boga 
AM
Alicja Michlewicz
19 grudnia 2010, 16:39
Fantastyczna analiza sytuacji pasujacej do wspolczesnych czasow. Obserwujac zycie toczace sie wokol nas, jest dokladnie tak: "kiedy trwoga to do Boga " a jak jest zdrowie i  mamona to ludzie sami czynia sie bozkami. Pozornie! Prawda i sprawiedliwosc w histori ludzkosci zwyciezala zawsze. Czasami trzeba bylo dluzej czekac ale Pan Bog znajac ulomnosc czlowieka daje mu czas na nawrocenie i uwierzenie w Boza Potege, wobec ktorej  "mole" sa bezsilne. Pan Jezus juz nas zbawil od leku mowienia prawdy, gloszenia Jego wspanialosci i uswiadamiania innym leczniczego dzialania Krzyza.  Choroba moze byc darem Bozym. W czasie jej trwania czesto ulegaja przetasowaniu wyznawane przez nas wartosci, zmieniaja sie priorytety, mamona traci sens a Owoce Ducha Swietego staja sie pragnieniem.
C
ciekawa
19 grudnia 2010, 16:21
Nareszcie mi się zaczyna cos kleić. "Wolność dziecka Bożego" polega na tym, że wiem, że wcale nie muszę robić dobrze - a mimo to chcę?
Jurek
19 grudnia 2010, 13:48
Jest taka modlitwa do Ducha św: "Przyjdź Duchu św i przemień moje wewnętrzne napięcie w święte odprężenie mój niepokój w kojącej ciszę moje zatroskanie w spokojna ufnośc mój lęk w nieugiętą wiarę ... wyprostuj moje krzywe drogi wypełnij moją pustkę oczyść mnie z pychy pogłebij miją pokorę rozpal we mnie miłośc ..." Tak mi się to skojarzyło w konteście rozważn o.Dariusza z codziennym zbawianiem mnie przez Chrystusa. Zbawienie - to dobry temat na rozmowy przy świątecznym stole.
A
Anna
19 grudnia 2010, 09:52
O.Dariusz  i  Deonu są rzeczywiście wolni od ..... może dzisiaj nie będę  już przypominać od czego. Wystarczy poczytać komentarze z Deonu
F
faj_owa
19 grudnia 2010, 09:19
Przeczytalam rozwazanie o. Dariusza i zastanawiam sie o czy pisal i odpowiadam sobie: o zbawieniu, no i co dalej, hmm ...  musze to "oswoic", zamkne w sercu i pamieci, bede starac sie byc czujna i jak sobie pomoge to pewnie szybciej zrozumie o co w tym chodzi. Pragne to zrozumiec, chocby w niewielkim stopniu, cala soba...