Nie ma ludzi przegranych

(fot. tollieschmidt/flickr.com)

„Rodowód Jezusa Chrystusa, syna Dawida, syna Abrahama” (Mt 1,1).

Jeśli uczciwie spojrzymy na nasze rodziny, bliskich i dalekich krewnych, żyjących i zmarłych, to dojdziemy do wniosku, że są one dalekie od doskonałości. W każdej rodzinie znajdzie się jakaś czarna owca. Tu i ówdzie latami rozgrywają się rozmaite dramaty i konflikty. Zmagamy się z trudnościami ekonomicznymi, z własnymi wadami, z różnego rodzaju brakami. Przeżywamy wspólnie chwile szczęścia i radości, głównie na weselach i rocznicach. Zjeżdżamy się na pogrzeby. I tak to się wszystko kręci. Nasze rodziny, by odwołać się do eufemizmu, są „różne”. Ale robimy co możemy. Ród trwa i życie idzie powoli do przodu.

Nie inaczej wygląda sprawa z przodkami Jezusa. Na pierwszy rzut oka, Ewangelia dzisiejsza wydaje się monotonna i dziwna. Co u licha ma to wszystko znaczyć? To tak jakby ktoś kazał nam z uwagą słuchać lektury książki telefonicznej. W genealogii Jezusa pada wiele imion, które właściwie niewiele nam mówią. Po co więc umieszczać coś takiego w Ewangelii? I jaki to ma związek z nami, z naszą wiarą i życiem?

Przede wszystkim, starożytni pisarze, do których należą również ewangeliści, nie zapisywali w tekstach o wielkich bohaterach zbędnych informacji. Zanim zabrali się do pracy, wszystko skrzętnie przemyśleli, bo papirusy były drogie. Nie mieli luksusu pisania na maszynie czy w komputerze. Jeśli więc św. Mateusz wplata całą listę niemalże anonimowych ludzi w historię życia Jezusa, to musi w tym kryć się jakiś zamysł.

Ogólnie rzecz ujmując, genealogia ma ukazać zakorzenienie Jezusa w tradycji Izraela oraz w historii ludzkości. Następowanie kolejnych pokoleń dowodzi, że historia jest rzeczywistością osobową, wypadkową Bożego działania a także ludzkiej wolności, bez względu na to, jakie byłyby koleje tej przedziwnej współpracy. Bóg Biblii nigdy nie majstruje czegoś za plecami człowieka, lecz od początku włącza go w swoje plany, bez próby siłowych rozwiązań.

Rodowód otwierają i zamykają dwie największe postaci wiary: Abraham i Maryja. Obecność patriarchy wskazuje na to, że Jezus, a w ślad za Nim chrześcijaństwo, jest posłane do wszystkich narodów. Narodzenie z Dziewicy potwierdza synostwo Boże Jezusa. A kogo mamy pośrodku? Pojawia się inna ważna postać – król Dawid. Tylko on dzierży ten tytuł, ponieważ Mesjasz, syn Dawida, miał być związany z instytucją królestwa. Jezus jest ostatnim i zarazem paradoksalnym królem Izraela, o czym świadczy, co prawda prześmiewczo, tabliczka przybita do krzyża.

Gdy jednak jeszcze baczniej przyjrzymy się osobistościom wyliczonym w drzewie genealogicznym, to zauważymy szokującą prawdę. Wśród członków rodziny Jezusa są także ludzie, którzy nie zapisali się w historii jedynie złotymi zgłoskami. Na przykład, Jakub, który za namową matki, podstępem zdobył prawo pierworództwa od swego brata Ezawa. Dawid kazał zabić Uriasza, aby zatuszować cudzołóstwo z jego żoną Batszebą. Salomon dopuścił się kultu bożków, idąc za przykładem swoich nałożnic.

W genealogii Jezusowej pojawiają się także kobiety, ale, co może dziwić, oprócz tych najbardziej szlachetnych jak Sara, Rebeka, czy Rachela, spotykamy i takie, które nie zawsze świeciły świetlanym przykładem, i w dodatku były pogankami (Kananejkami).

Tamar uwiodła swego teścia – Judę i miała z nim dwójkę dzieci. Rachab, prostytutka z Jerycha, ukrywa wywiadowców izraelskich. Batszeba żona Uriasza, nie protestowała, kiedy Dawid wciągnął ją do łóżka. Rut – Moabitka, jako obca weszła do Narodu Wybranego. Wszystkie te kobiety w dość skandalicznych lub dziwnych okolicznościach zaszły w ciążę, co okazało się jednak zbawienne dla Izraela. Jeden z najmądrzejszych królów Izraela, Salomon, był synem Batszeby i Dawida. Jezus miał więc dość „znamienitych” protoplastów, ludzi utalentowanych, ale też grzesznych; bogatych, ale również ubogich. Krew, która płynęła w żyłach Chrystusa, wywodzi się od takich właśnie krewniaków: wielkich i małych zarazem, heroicznych i tchórzliwych.

„Dysfunkcjonalność” rodu Jezusa ma nas przekonać, że Bóg włącza do swego dzieła także osoby popełniające błędy. Nie wszyscy stali się od razu świętymi. To sam Bóg ich powoli uświęcał, poddawał próbom i przeprowadzał swoje zamysły. Pisząc prosto po krzywych liniach, Bóg pokazuje, że historia świata nie jest chaosem, córką fatum i splotu przypadków, nawet jeśli tak nam się czasem wydaje. Biblia pokazuje, że żadna z tych wielkich postaci nie jest zdefiniowana jedynie przez swoje grzechy i porażki. Najgłębiej określa je ich przymierze z Bogiem, które nie zostało zerwane, nawet jeśli czasem z ich winy wszystko się pokomplikowało.

My też pomimo naszego poczucia znikomości w dziejach świata i historii zbawienia, odgrywamy ważną rolę w realizacji zamysłu Boga. Jesteśmy Ciałem Chrystusa, czyli kontynuacją Jego starotestamentalnej rodziny. Włączenie genealogii do Ewangelii służy naszemu pokrzepieniu, że Bóg działa przez nasze wzloty i upadki. Nie zraża się i nie rezygnuje z nas, chociaż nieraz noga nam się powinie.

Ponadto, rodowód Jezusa pośrednio dowodzi, iż jakość naszej przeszłości, rodziny i środowiska, w których się wychowaliśmy, nie determinuje nas w sposób absolutny. Bóg stoi ponad naszą przeszłością i gwarantuje, że nie jest ona nieprzezwyciężalną przeszkodą na drodze do naszego uświęcenia. Kiedyś poznałem mężczyznę, męża i ojca kilkorga dzieci, który w swoim dzieciństwie doświadczył wiele zła ze strony rodziców. Ojciec wmawiał mu, że nie poradzi sobie kiedy dorośnie i będzie życiowym niedorajdą. Dzisiaj ten mężczyzna, świadom swoich braków, trudności i ran, potrafi zatroszczyć się o rodzinę, znajdując również czas na społeczne zaangażowanie.

Jak to się dzieje, że z sytuacji, w których my widzimy zło, Bóg wyprowadza dobro? Ta zagadka pozostanie pewnie długo bez odpowiedzi. Chrześcijaństwo nie jest dla czystych jak łza. Z drugiej strony, żaden człowiek nie jest na tyle pogmatwany, aby w którymś momencie Bóg nie znalazł dostępu do jego serca i powołał go, jako grzesznika, do pójścia nową drogą. Taka jest nasza nadzieja.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie ma ludzi przegranych
Komentarze (23)
D
Daruś
15 kwietnia 2013, 21:49
Właśnie, przykładem obecny papież Franciszek, który ponoć wiele grzechów popełnił przeciwko przykazaniu "nie zabijaj". No ale najważniejsze, że to nie były cudzołóstwa.
M
Maja
15 kwietnia 2013, 21:31
Pięknie napisane:)
H
http://www.baidu.com
15 kwietnia 2013, 20:53
Other countries censor content and not just rogue regimes such as the Iranian mullocracy. Poor people! http://www.baidu.com
H
http://www.cheappenisextenders.c
19 marca 2013, 14:43
I really like your writing style, great info , thankyou for putting up : D. http://www.cheappenisextenders.com
&
>
29 grudnia 2011, 17:40
Warto przeczytać.
Dariusz Piórkowski SJ
18 grudnia 2010, 17:16
Do -R, z tym lukrowaniem świętych jest jeszcze tak, że kiedy zostają oni beatyfikowani i kanonizowani, nagle zapomina się, że często doświadczali przykrości i prześladowań ze strony innych wierzących, że ich zachowanie i dzieła były uznawane za "wywrotowe", że mieli swoje zmagania z hierarchią Kościoła itd. Moim zdaniem to jest pewna pokusa, bo wówczas święty wydaje się takim niedostępnym ideałem ,który człowiek od siebie od suwa. Ale świętość też musi sobie przecierać drogę w Kościele, nieraz bardzo mozolnie.
:
:(
18 grudnia 2010, 15:06
Ciekawa jestem czy to te studia w Boston College pozwalają o. Dariuszowi siać nienawiśc w komentarzach i nie tylko na RM (nie patrząc że tam występuje kard. Grocholewski z Watykanu) i na polskich kardynałów i biskupów. Aleś się kobieto uwzięła na biednego ojca. To wygląda na nagonkę :-(
R
R
18 grudnia 2010, 14:56
Mnie też zastanawia, jak wielce szanowaną cechą w starozytnym Izraelu były spryt i przebiegłość. To teraz dopiero ukuto ckliwy model katoliika-dupy z uszami jako wzorzec do naśladowania. Kiedyś jednak tak nie było. Pan lubił cwaniaków i cwaniary. Nie jestem pewna, czy spryt i przebiegłość, ale na pewno ludzie nie polukrowani mają u Pana Boga szanse. Spojrzeć tylko na świętych - ilu z nich miało wcale nie łatwe charaktery, ilu miało nawet kłopoty z inkwizycją, ilu było choleryków itd. Któregoś z zakonu chcieli wyrzucić, bo wytrzymać z nim się nie dawało. O ile wiem, to św. Ignacy też nie miał w sobie nic z ckliwości. Mnie się wydaje, że zupełnie czym innym jest dążenie do świętości, do bliskości z Bogiem, a czym innym słodka ckliwość, chociaż niektórzy to utożsamiają, owszem. Owszem, ale potem to wszystko lukruje się w ckliwych hagiografiach, które nas odstręczają. Już sie boję, ża za jakiś czas z Ks. Popiełuszki też zrobią takiego "gładkiego" świętego bez ikry. A on np. palił papierosy :) I dlatego Go tak lubię.
A
Anna
18 grudnia 2010, 14:28
Deon reklamują jezuici na swojej stronie a także była reklama w Niedzieli (na samym początku działalności). Dlatego tu jestem. Ale kto by wtedy przypuszczał że jezuici z Polski (teraz po przeglądnięciu  wielu stron wiem że tak robią, szczególnie w USA )  mogą pisać takie artykuły, z takimi komentarzami, nie liczącymi sie ani z innymi zakonami, z Watykanem ani biskupami w Polsce
18 grudnia 2010, 13:31
Mnie też zastanawia, jak wielce szanowaną cechą w starozytnym Izraelu były spryt i przebiegłość. To teraz dopiero ukuto ckliwy model katoliika-dupy z uszami jako wzorzec do naśladowania. Kiedyś jednak tak nie było. Pan lubił cwaniaków i cwaniary. Nie jestem pewna, czy spryt i przebiegłość, ale na pewno ludzie nie polukrowani mają u Pana Boga szanse. Spojrzeć tylko na świętych - ilu z nich miało wcale nie łatwe charaktery, ilu miało nawet kłopoty z inkwizycją, ilu było choleryków itd. Któregoś z zakonu chcieli wyrzucić, bo wytrzymać z nim się nie dawało. O ile wiem, to św. Ignacy też nie miał w sobie nic z ckliwości. Mnie się wydaje, że zupełnie czym innym jest dążenie do świętości, do bliskości z Bogiem, a czym innym słodka ckliwość, chociaż niektórzy to utożsamiają, owszem.
AA
Anna a może nie?
18 grudnia 2010, 13:14
 bo przecież kazdy może napisac że jest "Anną". dziwie sie ,że tak duzo tu pisze nie-katolików a tak mało katolików. chyba niestety nie prowadzicie żadnej reklamy portalu ani pozycjonowania :)
MJ
Maria Jolanta Sienko
18 grudnia 2010, 03:32
Ciekawa jestem czy Chicago wiedzą kto im głosi rekolekcje. Czy znaja komentarze na Deonie i czy wierni wiedzą o jego np. stosunku do RM i biskupów. Chyba trzeba przesłać do Sanktuarium NSPJ te informacje co ten Deon wyprawia. Teraz też wiem dlaczego moderacja o. Dariusz Piórkowskiego tak szybko działała. I dlaczego jest najmądrzejszy Anno ! Prosze sobie wyobrazic , ze wiemy w Chicago kto ma rekolekcje i to wspaniale a swoja droga gratulacje Anno ! Prowadzisz o. Dariusza i innych Jezuitow prosta droga do swietosci ! Jeszcze raz gratulacje !
R
R
17 grudnia 2010, 17:05
Hmm, ciekawe rozważanie do tego fragmentu Ewangelii. Podoba mi sie płynącego z niego przesłanie. Choc powstaje we mnie niepokój, że może byc przyczynkiem do zbyt łatwego rozgrzeszania się z naszych odejść od Boga, a co gorsze do trwania w nich. A tak na marginesie, Rut nie mieszałbym do pozostałych kobiet bo to była naprawdę bardzo szlachetna osoba. Jej ślub z Boozem odbył się jak najbardziej z wszystkimi wymogami prawa izraelskiego. Rut to Synowa wszechczasów. Mnie też zastanawia, jak wielce szanowaną cechą w starozytnym Izraelu były spryt i przebiegłość. To teraz dopiero ukuto ckliwy model katoliika-dupy z uszami jako wzorzec do naśladowania. Kiedyś jednak tak nie było. Pan lubił cwaniaków i cwaniary.
P
pytanko
17 grudnia 2010, 16:39
Anno, czyżby o. Dariusz odrzucił twoje jakies względy, że tak  wciąż o nim piszesz? hihi
17 grudnia 2010, 16:38
tekst ten nie chce umniejszyć wagi naszych odejść od Boga. Kiedy Dawid zgrzeszył, każąc zabić Uriasza, prorok Natan nie potraktował tego tak jakby nic sie nie stało. Czy Saul zgrzeszył nie wymordowawszy bydła Alameków, co rozkazał mu Pan? Czy wymordowanie dzieci i kobiet - realizacja woli Boga - było grzeszne czy nie było grzechem?
Dariusz Piórkowski SJ
17 grudnia 2010, 16:15
Panie Jurku, tekst ten nie chce umniejszyć wagi naszych odejść od Boga. Kiedy Dawid zgrzeszył, każąc zabić Uriasza, prorok Natan nie potraktował tego tak jakby nic sie nie stało. Były konsekwencje, a on sam wyznał, że zgrzeszył przeciw Panu. Ale to nie przekreśliło jego chwalebnych i dobrych czynów oraz obietnic, ktore otrzymal od Boga. lRaczej chodzi o to, że grzech i ludzkie słabości nie mogą przeszkodzić w realizacji planów Bozych. Poza tym, ci ludzie mieli różne fazy w życiu, raz lepiej, raz gorzej. Zupełnie tak jak my:) To jest spojrzenie niejako z lotu ptaka. Tak, to prawda, Rut była szlachetną osobą, bardziej chodzi o to, że była "obca", z innego narodu. Ale włączona w plany Boże. Ma Pan rację, należałoby to wyraźniej zaznaczyć, bo to nieco inny aspekt.
Jurek
17 grudnia 2010, 16:01
Hmm, ciekawe rozważanie do tego fragmentu Ewangelii. Podoba mi sie płynącego z niego przesłanie. Choc powstaje we mnie niepokój, że może byc przyczynkiem do zbyt łatwego rozgrzeszania się z naszych odejść od Boga, a co gorsze do trwania w nich. A tak na marginesie, Rut nie mieszałbym do pozostałych kobiet bo to była naprawdę bardzo szlachetna osoba. Jej ślub z Boozem odbył się jak najbardziej z wszystkimi wymogami prawa izraelskiego.
A
ad
17 grudnia 2010, 15:57
wspaniały tekst... bardzo dziękuję
A
Anna
17 grudnia 2010, 15:56
Ciekawa jestem czy Chicago wiedzą kto im głosi rekolekcje. Czy znaja komentarze na Deonie i czy wierni wiedzą o jego np. stosunku do RM i biskupów. Chyba trzeba przesłać do Sanktuarium NSPJ te informacje co ten Deon wyprawia. Teraz też wiem dlaczego moderacja o. Dariusz Piórkowskiego tak szybko działała. I dlaczego jest najmądrzejszy
A
Anna
17 grudnia 2010, 14:55
Niestety o. Dariusz nie może budzic zaufania. Dawał już tyle tego przykładów.I dlatego jego wywodów .... nie należy czytać.
J
ja
17 grudnia 2010, 11:33
No ale chwila: przecież ta krew _nie_ płynęła w żylach Jezusa. To byli przodkowie Józefa, męża Maryi. Genetycznie Jezus nie mial z nimi nic wspólnego...
R
realista
17 grudnia 2010, 10:10
 Bardzo niedobrze jeżeli nie pamiętamy o tym w stosunku do siebie ale jeszcze gorzej gdy nie pamiętamy otej prawdzie w stosunku do innych. Dzięki ojcze Dariuszu mnie również pokazał ojciec ten fragment Ewangelii w jeszcze innym mądrym świetle.O tej prawdzie zdarza mi się zapominać.
F
faj_owa
17 grudnia 2010, 09:53
Ja rowniez mam taka nadzieje. Ciesze sie z tego, co Ojciec Dariusz napisal, bo dla mnie ten fragment ewangelii, rzeczywiscie byl zawsze ilekroc go sluchalam monotonny..., a teraz bede mogla na niego inaczej spojrzec. Bog zaplac.