Rozważania na Adwent - bieg życia
(fot. sxc.hu)
Ja przeto biegnę nie jakby na oślep, poskramiam moje ciało, abym innym głosząc naukę, sam przypadkiem nie został uznany za niezdatnego. (1 Kor 9, 25)
Św. Paweł porównał życie ludzkie do biegu na stadionie. Dziwny to jednak bieg, gdyż każdy może w nim być zwycięzcą, zwycięstwo jednego nie jest przekreśleniem szans dla drugiego. Więcej nawet! Każdego, kto osiągnie metę, czeka ta sama nagroda.
Powiedziałbym, że nie jest to bieg konkurencji, gdzie drugi człowiek jest przeciwnikiem, ale bieg solidarności, gdzie współpraca na trasie z innymi jest warunkiem dotarcia do mety i zdobycia nagrody. Nikt w życiu nie biegnie do Boga samotnie. Po prostu jest to niemożliwe. Na stadionie życia człowiek potrzebuje człowieka. Gdy widzę, ze ktoś słabnie, że ustaje w drodze, że traci nadzieję, nie wolno mi go pozostawić samemu sobie. Pomóc człowiekowi być lepszym, zmobilizować do dalszego biegu - to nie powód do chluby, to obowiązek chrześcijanina, to dopiero prawdziwa ewangelizacja. By móc jednak innym owocnie pomagać, muszę najpierw sam poznać cel, do którego biegniemy, trasę, która do mego prowadzi. Sam muszę być zdrów duchowo i w dobrej kondycji, bo może się okazać, ze pomagając innym, sam mogę zostać uznany za niezdatnego.
Wysłuchaj rozważania o. Jerzego Sermaka SJ
[-04.12.mp3-]
Trzeba więc zacząć od siebie — uleczyć oczy swej duszy, by dobrze nimi widzieć cel życia i drogę, która do ;uego prowadzi. To leczenie polega na wyciąganiu belki z własnego oka. I dopiero gdy sam przejrzę, mogę zacząć owocnie pomagać bratu w wyciąganiu źdźbła z jego oka, by i on lepiej poznał cel i widział drogę.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Skomentuj artykuł