Zacznij wielbić Boga

Elżbieta urodziła syna. Po ośmiu dniach zebrali się u niej krewni i sąsiedzi, aby obrzezać dziecko i nadać mu imię. "Zachariasz. Zachariasz syn Zachariasza" - pięknie brzmi. Nikt nie miał wątpliwości, że takie imię powinien nosić.

Bardzo się więc zdziwili, gdy Elżbieta się sprzeciwiała. "Jan?". Kiedy jednak żonę poparł Zachariasz, wtedy ustąpili. I wówczas stała się rzecz niesłychana: stary kapłan, który przez ostatnie dziewięć miesięcy nie powiedział ani słowa, rozgadał się jak dziecko i zaczął wielbić Boga za wielkie dzieła, jakich dokonuje wśród ludzi. Wobec tak jawnego cudu wszyscy tam obecni, jak jeden mąż nie wiedzieli, czy powinni się radować razem z nim, czy może czuć trwogę.

Po tych wszystkich wydarzeniach Maryja, która od trzech miesięcy przebywała u Elżbiety, wróciła do domu.

DEON.PL POLECA

Droga powrotna była dla Maryi czasem rozmyślania. Właściwie w tym momencie czuła się jak Zachariasz przed narodzinami syna: ona także zmuszona została do milczenia. Nie przez nieposłuszeństwo, bo radość z działania Boga wypełniała każdy zakamarek jej duszy, ale z konieczności. No bo wszystko to, co wydarzyło się ostatnio: wizyta anioła, Boża obietnica, cud nowego życia, moc Ducha, Syn Boży - było jak sen. Kto uwierzy w te "bajki"?

Wracała więc do domu zatroskana i rozmyślała, co powinna zrobić z tym wielkim darem? Pytanie to nie było niczym nowym w dziejach ludzkości. Wielu przed nią i wielu po niej nosiło w sercu ten sam dylemat - był on poniekąd zwyczajną konsekwencją tego, że Bóg wkraczał w życie człowieka. Wielu na jej miejscu przerażało się tak bardzo tym, co otrzymywali, że nie mając żadnego pomysłu, a bojąc się stracić skarb, zakopywali go w bezpiecznym miejscu. Czuli się jakby "ukamienowani" łaską... Nie brakowało i takich, którzy bezmyślnie taki skarb roztrwonili, ostatecznie stając się jeszcze większymi biedakami niż byli wcześniej...

Maryja także na swój sposób czuła się oszołomiona, powoli jednak dochodziła do niej wielka odpowiedzialność i waga konsekwencji tej zgody, jaką wyraziła wobec anioła. Wielu w tym momencie - gdy mijał punkt kulminacyjny duchowego pocieszenia, i gdy człowiek jeszcze siłą rozpędu śmieje się w duszy, ale już powoli zaczyna myśleć realistycznie - dopadały wątpliwości i tęsknota za zwykłym, szarym życiem oraz za tym, co nazywamy "świętym spokojem". Ale ona była inna. Jak bezcenny skarb niosła w sobie Tego, o którym jeszcze nikt nie wiedział - to zaledwie trzeci miesiąc - a o którym, jak to zapowiedział anioł, będą mówili, że jest synem Bożym. Czuła jego obecność i wiedziała, że Bóg ma swój plan, ona nie musi nic wymyślać, a jedynie pozostać wierną Bożym natchnieniom.

Idąc tak - można to sobie wyobrazić - kiedy była już całkiem blisko, zwolniła kroku, jakby chcąc wydłużyć nieco drogę, a sobie dać czas na kojące rozmyślanie, aby opóźnić ten powrót do szarej rzeczywistości.

Nadchodził czas milczenia... Trzydzieści lat... Wtedy jednak, jakby za głosem wewnętrznego natchnienia, raz jeszcze przypomniała sobie ostatnie wydarzenia, a przede wszystkim to, gdy rozwiązał się język Zachariasza. Znów pomyślała o sobie i coś jej podpowiedziało, że i jej Bóg kiedyś otworzy usta. To dodało jej siły i przyspieszyła kroku. Miała przecież prawdziwy skarb: Boga, a kiedy Bóg z nami, któż odważy się stanąć przeciwko nam?

Kiedy zaskoczony nie wiesz, co powiedzieć, jak Maryja i Zachariasz, zacznij wielbić Boga.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zacznij wielbić Boga
Komentarze (1)
JZ
jarek zawojowski
24 grudnia 2011, 01:15
 dzieki ojcze za te slowa ;-)