Zrób to dla was: inspiracje dla kobiet na Wielki Post. Odcinek 4 – pieniądze

Fot. Gergely Kishonthy / Depositphotos.com

Duchowość i pieniądze. Czy dla ciebie to też dwa bardzo odległe tematy? Jak jest w twoim życiu? Może spychasz myślenie o finansach na daleki plan, a może są wciąż na pierwszym? Wbrew pozorom pieniądze to ważna dla duchowości kwestia, bo w pewnym sensie są papierkiem lakmusowym naszej relacji ze Stwórcą. Przyjrzyjmy się dziś temu nieco bliżej.

Pierwsze, co można powiedzieć o pieniądzach, to że dają niezależność. I często to właśnie ta przestrzeń życia, w której jesteśmy najbardziej niezależne od Boga. Za pieniądze możemy urządzać świat po swojemu, choćby to była bardzo nieduża część świata – jak własny pokój czy kuchnia. Za pieniądze możemy ubrać się tak, jak chcemy, kupić ulubione kosmetyki, zmienić zasłony na bardziej wiosenne, iść z przyjaciółką na czekoladę, pojechać w podróż życia i zrobić bardzo wiele rzeczy, które najprawdopodobniej dadzą nam szczęście. I często dają.

DEON.PL POLECA

Zło konieczne czy brama możliwości?

Podejście do pieniędzy mamy zazwyczaj dwojakie. Pierwsze – że są złem koniecznym. Pan Bóg stworzył piękny świat, a potem ludzie wymyślili pieniądze i trzeba jakoś z tym żyć. Więc je znosisz. Jeśli możesz, to z nich rezygnujesz i nie chcesz mieć za dużo, bo łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho igielne i tak dalej. Trudno ci wycenić swoją pracę albo wręcz z założenia pracujesz dla ideału, a pieniądze przychodzą przy okazji. I przy okazji wychodzą. Żyjesz gdzieś obok nich, dbając tylko o to, co konieczne – na przykład, żeby rachunki były zapłacone. Jesteś ponad. I dobrze ci z tym.

Drugie podejście wynika z myślenia, że pieniądze to świetny sposób na życie po swojemu. Kiedy masz ich dużo, dotyka cię o wiele mniej problemów, albo raczej: o wiele więcej trudności da się szybko rozwiązać. Doświadczasz wtedy mniejszej ilości ograniczeń i jesteś przekonana, że pieniądze dają wolność. Dlatego są dla ciebie ważne i dużo energii poświęcasz na to, żeby je zdobyć, wykorzystać, pomnożyć. Nie chodzi ci nawet o same pieniądze, ale o możliwości, jakie się dzięki nim przed tobą otwierają. Cenisz sobie swój majątek.

Jaki jest twój stosunek do pieniędzy?

Te dwa podejścia to dwa bieguny, między którymi mieści się większość z nas. Rzadko w złotym środku, najczęściej blisko jednej lub drugiej skrajności. Co nasze nastawienie do pieniędzy mówi o relacji z Bogiem? Bardzo dużo. Przede wszystkim określa nasz stopień… zaufania. I wiary w to, że Bóg czuwa nad każdym aspektem naszego życia, także finansowym.

To dobry moment, żebyś na chwilę się zatrzymała i zastanowiła, jak ty patrzysz na pieniądze w swoim życiu. Lubisz je? Może boisz się odpowiedzialności z nimi związanej? Chciałabyś mieć ich więcej? A może wolałabyś, żeby znikły? Czy rozmawiasz o nich z Bogiem, czy to tylko twoja sprawa, do której nawet nie pomyślałaś, żeby Go wpuszczać, bo Jego domeną są sprawy duchowe? Pomyśl o tym. Do jakich wniosków dochodzisz?

Źródło zazdrości i płonnych marzeń

Najprościej byłoby, gdyby wszyscy mieli tyle samo, prawda? Wtedy nikt nikomu nie musiałby zazdrościć. Nie byłoby nierówności… a nie, wróć. Na pewno by były, bo każda z nas jest inna, ma inne potrzeby i swoimi pieniędzmi zarządza inaczej. Łatwo jednak uznać za jakąś niesprawiedliwość ze strony Boga to, że jedna znajoma zarabia tyle, że od ręki może kupić dom, który jej się spodobał, a inna z trudem spłaca raty kredytu zaciągniętego na małe mieszkanie w bloku. Skoro Bóg jest hojny i może wszystko, dlaczego ta hojność nie przejawia się tak samo w życiu każdej z nas?

Właśnie dlatego stosunek do pieniędzy mówi bardzo dużo o naszym zaufaniu do Boga. Jeśli Mu ufasz, wiesz, że dostajesz od Niego to, co jest dla ciebie w tym momencie najlepsze. Czasem lepsze są trudności, a czasem – ułatwienie ci życia. Łatwo nam to dostrzec w wymiarze duchowym: nasz Bóg jest świetny w rozwiązywaniu różnych niemożliwych spraw, w uzdrawianiu, w okazywaniu czułości w drobiazgach. Potrafi obdarować cię spokojem, radością, dobrym czasem modlitwy, duchowym przeżyciem rekolekcji, zdrowiem dzieci, załatwieniem trudnej sprawy w urzędzie. Ale żeby tak obdarował cię pięcioma stówkami - to już trudne do wyobrażenia.

Czy Bóg może dać ci 500 zł?

Może. Dlaczego miałby nie móc? Wiele kobiet, które są z Nim blisko, świetnie wie, że to robi! Ale może ty zwyczajnie go o to nie prosisz, bo jakoś tak… nie wypada. Łatwiej poprosić od razu o coś, na co te pieniądze miałyby być przeznaczone, bo pieniądze musisz przecież zarobić sama, a Bóg co najwyżej może ci jakoś tak pobłogosławić, żeby ich zdobywanie poszło łatwiej. Gdy dzieci modlą się o wygraną w totolotka, czujemy pewną niezręczność. Tymczasem one przynajmniej nie mają problemu z tym, żeby szczerze prosić Właściciela wszystkiego o to, czego naprawdę chcą.

I tu właśnie jest klucz do tematu pieniędzy w życiu człowieka wierzącego. Właściciel wszystkiego… To ta prawda wiary, która jest trudniejsza do przyjęcia bardziej niż dogmat o niepokalanym poczęciu albo o zmartwychwstaniu. Rzeczy duchowe nie dotykają nas tak bardzo, jak materialne: myśl, że Bóg jest właścicielem wszystkiego na świecie, a wiec także mojej wypłaty, jest dla wielu z nas niepokojąca. Pismo Święte mówi jasno: do Pana należy ziemia i wszystko, co ją napełnia, świat cały i jego mieszkańcy. Skoro wszystko – to wszystko, łącznie z zawartością twojego konta oszczędnościowego.

Wtedy zaczyna działać papierek lakmusowy. Czy skoro Bóg ma dostęp do twojego konta, czy nie wyczyści ci go w kilka sekund, by obdarować cię cnotą natychmiastowego ubóstwa? Czy nie przekaże twoich kwartalnych dochodów na jakieś dzieło miłosierdzia albo nie zrobi przelewu na konto parafii? Czy naprawdę możesz Mu zaufać, kiedy stawką jest twoje mieszkanie, jedzenie, praca? Brzmi zabawnie, ale gdy zdamy sobie sprawę, że w teorii jest to możliwe, natychmiast widzimy, jakie jest nasze postrzeganie Boga. Albo jest Panem, właścicielem wszystkiego, albo jest miłym starcem, dorzucającym jakiś bonus, gdy widzi, że jego córka dobrze się zachowuje.

Jak wydajesz pieniądze, którymi zarządzasz?

Przyjęcie, że Bóg jest właścicielem wszystkiego, rodzi natychmiast konsekwencje, jakie mogą nam się bardzo nie spodobać, bo na ogół, w jakieś formie, lubimy robić zakupy. Czasem to fajny wyjazd, czasem rodzinny obiad albo świetne buty dla przedszkolaka – niezależnie od tego, co to jest, po prostu wydajemy kasę. Myśl o tym, że Bóg jest właścicielem tej kasy, rodzi poczucie, że trzeba by z Nim konsultować wszelkie wydatki i że większość może Mu się nie spodobać.

I to znowu wiele mówi o naszym patrzeniu na Boga. Czy miałby coś przeciwko temu, żebyś poszła z przyjaciółką do kawiarni na szarlotkę? Może to rozrzutność? Czy kupienie sobie tych ślicznych czerwonych sandałków nie jest zbędne, bo masz przecież jeszcze te poprzednie w całkiem dobrym stanie? Czy nie lepiej byłoby oddać pieniądze bezdomnym, zamiast jechać na weekend do hotelu w góry?

A przecież Bóg nie chce naszego smutku, zmęczenia, nie chce, żebyśmy zapomniały o sobie i wyłącznie dawały. On uczy nas równowagi: pokazuje potrzebujących, ale nie pozwala nam zapomnieć, że same często jesteśmy w ich gronie. Nie, nie chodzi o to, by wydawać pieniądze głupio i roztrwonić pieniądze jak marnotrawny syn. Chodzi o to, by nie zapominać, że gdy jesteśmy blisko Ojca, wszystko, co należy do Niego, jest także nasze.

Wiara, talenty i współpraca

Pamiętasz przypowieść o talentach? Najczęściej traktujemy ją jako metaforę, a pod talenty podstawiamy nasze umiejętności. Mnożenie talentów – to rozwój. I nie ma nic złego w takiej interpretacji, ale warto czasem spojrzeć na tę przypowieść wprost. Talent – to około 34 kg złota. Gdy to przeliczymy po dzisiejszym kursie – wychodzi jakieś 2 miliony dolarów… Czy to przerażająco duża kwota? Jak nią dobrze zarządzić? Jak jej nie roztrwonić, jak pomnożyć? Trzeba by się nauczyć inwestowania, poznać narzędzia, zbadać możliwości… A ile dobra można zrobić, mając otwarte, współczujące serce i tyle pieniędzy na koncie!

I do tego Bóg nas zaprasza, właśnie w tej sferze, jaką są pieniądze. Do współpracy z Nim. Do rozwoju. Do zarządzania swoim budżetem jak najlepiej. Nie po to, by oddać wszystko i żyć w ubóstwie – choć dla części z nas to może być droga do nieba. Ale dla innych może nią być mnożenie pieniędzy i oddawanie ich na służbę Najwyższemu.

Mocne partnerstwo z Wszechmogącym

Jak się może skończyć taka współpraca z Bogiem? Jednym z naszych wrodzonych, kobiecych talentów jest uważność na drugiego człowieka. Wrażliwość na cudze potrzeby, otwarte serce, radość z obdarowywania, głębokie poczucie sensu w pomaganiu: to my. Umiemy to. Widzimy bardzo wiele. Nasze serca nieustannie chcą naprawiać świat. Potrafimy służyć, potrafimy zapomnieć o sobie, gdy sytuacja tego wymaga, jesteśmy ofiarne, hojne i dobre.

Nasz Bóg chce na tych naszych talentach budować wspaniałe rzeczy. Dlatego zaprasza nas do współpracy ze sobą nie tylko w sprawach niematerialnych – ale chce także zbudować z nami mocne partnerstwo w kwestiach boleśnie materialnych. Twoje zasoby skończą się prędzej czy później. Niezależnie od tego, ile zarabiasz, nie jesteś w stanie zaspokoić wszystkich potrzeb ludzi dookoła. To frustrujące uczucie, dopóki nie zmienisz myślenia. I nie zaczniesz patrzeć na to, co masz, nie jak na swoje własne, którym możesz się podzielić, ale jak na zasoby Ojca, którymi zarządzasz i zawsze możesz Go prosić o więcej, znając Jego hojność i łaskę.

Gdy same dajemy tyle, ile możemy, to zawsze jest za mało. Gdy robimy to razem z Nim – On potrafi do naszej małej części dołożyć swoją, która przerośnie oczekiwania wszystkich. I nie dopuści, byśmy przy takim działaniu doznały szkody.

Zrób to dla Was

Znajdź w tym tygodniu trochę czasu na modlitwę, na której porozmawiasz z Bogiem o pieniądzach. Zastanów się, czego od Niego oczekujesz. Jak myślisz, jakie On ma wobec ciebie oczekiwania, jeśli chodzi o finanse? Czy potrafisz służyć Mu w taki sposób? A może wolisz, żeby trzymał się z daleka? Jak podchodzisz do tematu jałmużny, dziesięciny, hojności, wspierania dzieł miłosierdzia? Czy boisz się Mu zaufać w tej kwestii, bo nosisz głęboko w sercu przekonanie, że prawdziwy chrześcijanin ma być ubogi, bo bogaty nie może wejść do nieba? A może myślisz, że gdy zawierzysz Mu swój stan konta, On zacznie natychmiast wyręczać cię w zarzadzaniu tym, co uważasz za swoje, i stracisz radość z posiadania pieniędzy, przestaniesz czuć, że jesteś wolna? Może swoją wartość widzisz w dystansie do pieniędzy i uważasz je za zło konieczne?

Co dobrego mogłoby się wydarzyć., gdybyś od następnego miesiąca zaczęła w sferze finansowej współpracować z Bogiem? Jak to mogłoby zmienić Waszą relację? Czy jesteś skłonna Mu zaufać, czy wolisz, by od Twoich pieniędzy trzymał się z daleka? Dlaczego?

Zadaj sobie te pytania. Zrób to dla Was. Nowe spojrzenie na temat finansów może pogłębić i ożywić Waszą relację i stać się źródłem zwykłej, dobrej radości, która zmienia życie i świat.

Marta Łysek - dziennikarka i teolog, pisarka i blogerka. Poza pisaniem ogarnia innym ludziom ich teksty i książki. Na swoim Instagramie organizuje warsztatowe zabawy dla piszących. Twórczyni Maluczko - bloga ze Słowem. Jest żoną i matką. Odpoczywa, chodząc po górach, robiąc zdjęcia i słuchając dobrych historii. W Wydawnictwie WAM opublikowała podlaski kryminał z podtekstem - "Ciało i krew"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Zrób to dla was: inspiracje dla kobiet na Wielki Post. Odcinek 4 – pieniądze
Komentarze (1)
IG
Iga Gombrowicz
28 marca 2022, 15:26
"Jednym z naszych wrodzonych, kobiecych talentów jest uważność na drugiego człowieka". Naprawdę? A mężczyźni to jakaś inna rasa, w tym względzie wybrakowana? To chyba jakiś nie znany mi rodzaj feminizmu... Nie zgadzam się z takim podejściem i gorąco protestuję!!!