Sakrament nierozerwalnej jedności
Sakrament małżeństwa to nie tylko wspólne życie oparte na uczuciach i fizycznej bliskości. Jest to także wzajemne zobowiązanie do trwałej, nieodwołalnej miłości, wierności i uczciwości małżeńskiej.
Zobowiązanie to, wyrażone słowami przysięgi małżeńskiej, wypowiedziane świadomie i dobrowolnie, potwierdzone błogosławieństwem kapłana, działa natychmiast: sprawia cud! Oto bowiem mocą słów złożonej przysięgi, Bożego błogosławieństwa i działania łaski przestajemy być "ja" i "ty", a zaczynamy być "my".
Trwałość, jedność i wierność wspólnoty małżeńskiej wymaga jednak osobowej dojrzałości i wzajemnego poczucia odpowiedzialności za siebie i swoje dzieci. Bez tych cnót w życiu małżeńskim szybko dochodzi do konfliktów, wzajemnych pretensji i rywalizacji. Okazuje się, że małżonkowie często nie potrafią prowadzić wspólnego życia w jedności i wzajemnym zrozumieniu, że nie łączy ich nic poza fascynacją seksualną i płomiennymi uczuciami, które przecież w końcu osłabną. Niestety, gdy do głosu dochodzi realna rzeczywistość, ze swoimi surowymi wymaganiami i prawami, młodym otwierają się oczy i zaczynają dostrzegać, że do siebie nie pasują.
Najczęstszym źródłem konfliktów i problemów jest wypaczona motywacja i błędne pojęcie miłości: kocham cię, ponieważ jesteś najpiękniejsza; będę cię kochała, jeśli zapewnisz mi bezpieczny byt. Tymczasem miłość nie może być obwarowana jakimkolwiek "ponieważ" czy "jeśli". Bo co będzie, gdy spotkam piękniejszą albo gdy przestaniesz mi dawać poczucie bezpieczeństwa? Dobrze, gdy szukamy konkretnych motywów swojej miłości i wiemy, dlaczego wybraliśmy na małżonka właśnie tę, a nie inną osobę. Trzeba jednak umieć swoją motywację przekształcać i pogłębiać, by kochać kogoś dla niego samego, aktem bezwarunkowego i trwałego wyboru, bez względu na doraźne okoliczności.
Aby jednak ta właściwa wizja i motywacja miłości mogła przynieść owoce trwałego, małżeńskiego szczęścia, potrzeba dojrzałej osobowości małżonków. Dojrzałość zaś nie bierze się nagle, sama z siebie. Jest to długotrwały proces stopniowego dochodzenia i dorastania do życiowej mądrości, przekonań moralnych, siły woli, pewności uczuć, wrażliwości sumienia, poczucia odpowiedzialności, mocy charakteru itp. Żeby kochać, trzeba nad sobą pracować. Nie wystarczy tylko znaleźć odpowiednią osobę do małżeństwa, trzeba także samemu być odpowiednią osobą.
Niestety łatwo tu o pomyłki, zaniedbania i lekkomyślność. Człowiek pozbawiony poprawnej wizji miłości, a do tego bez charakteru, nastawiony egoistycznie, nieodpowiedzialny, bez sumienia i o słabej woli nie zdoła sprostać wymaganiom, jakie niesie wspólne życie i rodzina. A z niedojrzałej postawy rodzą się wielkie i bolesne dramaty. Tym bardziej powinno to mobilizować wszystkich młodych, planujących małżeństwo, do rozwagi, odpowiedzialności i gruntownego zbadania swoich motywów.
Przysięga małżeńska w istocie wyraża decyzję całkowitego związania swojego życia z osobą, którą się wybiera raz na zawsze i obdarza wyłączną miłością. Aby taką decyzję trafnie i odpowiedzialnie podjąć, trzeba się dobrze wzajemnie poznać i sprawdzić swoją miłość wtedy, gdy jest na to czas, a więc w okresie chodzenia ze sobą i narzeczeństwa. Ostatecznie jednak przy podejmowaniu decyzji o ślubie - obok roztropności - musi narzeczonym towarzyszyć nadzieja, że skoro małżeństwo jest sakramentem i angażuje się w nie sam Bóg, to nie pozostawi ich bez pomocy, że da siłę, by miłość - o ile jest autentyczna - przezwyciężyła przeszkody i kryzysy.
Na szczęście wiele małżeństw potrafi wytrwale je pokonywać, mimo że w ich życiu nie brakuje kłótni, milczących dni, urazów, obrażania się na siebie… Takie jest życie. I właśnie w takim życiu dochodzi do głosu świętość małżeństwa. Nie polega ona na absolutnej nieskazitelności moralnej i idealnym charakterze. Ludzi odznaczających się takimi cechami nie ma. Doskonałość nie oznacza bowiem braku wad, lecz wolę ich wytrwałego przezwyciężania. Święci małżonkowie to nie ci, którzy nie popełniają błędów, lecz ci, którzy potrafią je wyznać, naprawić, wybaczyć sobie i wyciągnąć z nich wnioski na przyszłość. To ci, którym nigdy nie zabraknie cierpliwości, by walczyć z własną słabością i uczyć się znosić słabości drugiego.
Świętość życia małżeńskiego, podobnie jak życia w ogóle, polega na podejmowaniu trudu codziennego trwania przy Bogu, dźwigania swojego krzyża, a także na służbie i wykonywaniu niepozornych, prozaicznych, a często uciążliwych obowiązków. To z takich cegiełek buduje się gmach całego życia małżeńskiego. Dopiero z perspektywy lat widzimy, czym naprawdę jest miłość i że jest ona święta. Święta, bo pochodzi nie tylko od człowieka, ale ostatecznie jest darem Boga. Jest to jednak dar, który - jak każdy dar Boga - stanowi zarazem zadanie.
Skomentuj artykuł