Sekta, manipulacja, guru. Jak werbują sekty?

(Fot. pl.depositphotos.com)
dm

Po czym poznać, że ktoś związał się z niebezpieczną grupą? Kto jest podatny na działanie grupy destrukcyjnej? Jak werbują sekty? Jak się nie pogubić w świecie, który mami tysiącami ścieżek duchowego rozwoju? - na te i inne pytania odpowiada w książce „Duchowe Bezdroża” o. dr Radosław Broniek, dominikanin związany z Dominikańskim Centrum Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach.

Ile jest sekt w Polsce? Nie wiadomo. Nie ma takiego zestawienia, czegoś w rodzaju listy sekt. Mamy w Polsce rejestr Kościołów i związków wyznaniowych, w którym każdy może sobie sprawdzić, czy dana grupa istnieje. Jednak w owym zestawieniu mamy grupy wyłącznie religijne. Natomiast problemy nadużyć, manipulacji mogą zdarzyć się wszędzie tam, gdzie są ludzie, a więc nie tylko w religii. Mogą być przecież grupy ekonomiczne, terapeutyczne, polityczne i inne. Wiele grup nie rejestruje się w rejestrze wyznań, lecz działają, tworząc np. fundacje czy stowarzyszenia.

Określenie „sekta” to pojęcie wytrych, które niekoniecznie wszystko wyjaśnia i rozwiązuje problemy. Nie mamy jednak chyba lepszego. Sekta powstaje w wyniku działań charyzmatycznego przywódcy, wokół którego skupiają się zwolennicy jego nauk i idą za nim. Z kolei inne znacznie tego słowa znaczenie akcentuje odłączenie się - często na znak protestu wobec tego, co aktualnie się dzieje w grupie - jakiejś grupy członków większej wspólnoty, np. jakiegoś Kościoła. Prowadzi to do utworzenia własnego związku wyznaniowego. Dzieje się tak zawsze z inspiracji i pod dyktando osobowości o cechach charyzmatycznych oraz przywódczych. W większości przypadków nowe religie odwołują się do starszej tradycji, którą albo zmieniają, albo reformują i na nowo interpretują.

Nie każda nowa religia jest sektą, podobnie jak nie każda sekta (rozumiana jako grupa destrukcyjna) jest religijna.

DEON.PL POLECA


Na czym polega manipulacja? Jak werbują sekty?

Manipulacja jest tak stara jak społeczeństwa i z pewnością nie ma dziedziny życia ludzkiego, w której nie byłaby obecna. W psychologii społecznej istnieje termin „wpływ społeczny”. Oczywiście wpływ może być dobry albo zły. Tu powstaje pytanie o to, kiedy wpływ staje się manipulacją? Większość skutecznych technik wpływu społecznego można sprowadzić do sześciu reguł: wzajemności, konsekwencji, społecznego dowodu słuszności, lubienia, autorytetu i niedostępności. Jaka jest między nimi różnica? Wg amerykańskiego psychologa różnica sprowadza się do pytania, czy reguła wpływu społecznego jest stosowana w uczciwy czy w nieuczciwy sposób.

Wpływ może być niezależny od stanu świadomości obu osób, a manipulacja już nie. Zatem jeśli ktoś oferuje mi bezpłatne konwersacje z języka angielskiego, ale - nie mówiąc mi tego - tak naprawdę pragnie pod płaszczykiem zajęć wciągnąć mnie do grupy religijnej (znamy takie sytuacje), to wtedy mamy do czynienia z manipulacją.

Manipulacja może dotyczyć każdej sfery życia; możemy ją spotkać w pracy, w rodzinie, w Kościele i poza Kościołem. Wszędzie tam, gdzie są ludzie. Jest ona zawsze czymś złym, nawet jeśli dotyczy tylko usługi w sklepie czy reklamy w telewizji. Jeśli jednak to nieetyczne działanie wkracza na teren religii, to ma dużo bardziej doniosłe konsekwencje dla człowieka.

W literaturze naukowej dotyczącej sekt toczyły się ciekawe dyskusje na temat tego, że jeden człowiek poddaje się w tak wielkim stopniu wpływowi drugiego bądź grupy; że jest w stanie całkowicie oddać swoją wolność, a także zatracić zdrowy rozsądek.

Jedni twierdzili, że człowiek jest wolny w swoim wyborze wstąpienia do destrukcyjnej grupy. Wchodzi do niej, bo nie zdaje sobie sprawy, co go czeka, kim jest szalony przywódca, jakie będą mu postawione wymagania. Grupa natomiast, werbując kandydata, ukrywa przed nim swoje prawdziwe oblicze. Nie mówi mu wszystkiego i zataja cel swojego działania. I na tym polega manipulacja (kłamstwo), które wspólnota stosuje. Powstaje pytanie, czy gdyby ów człowiek wiedział o wszystkim, znał całą prawdę, to czy związałby się z tą konkretną grupą?

Inni twierdzili, że „sekta kradnie wolność”, tzn. że człowiek nie do końca świadomie podejmuje decyzję przyłączenia się do wspólnoty. Nie jest więc do końca odpowiedzialny za swój czyn, bo to dany ruch odpowiada za zaistniałą sytuację. Twierdzono, że grupa stosuje specjalne działanie (techniki werbunku i psychomanipulacji), które mają na celu doprowadzić adepta do uległości i poddać go kontroli przez grupę lub/i jej przywódcę. W tle tak postawionego problemu mamy kwestię wolności i odpowiedzialności i zasadniczego pytania: czy człowiek jest wolny czy też nie? Bo jeśli nie jest, to trudno mówić o odpowiedzialności. Przypomina to trochę casus hitlerowców, którzy tłumacząc się z bestialskich zachowań, twierdzili, że „wykonywali tylko rozkazy”.

Autorytet a guru

Skąd się bierze autorytet? Słowo „autorytet” pochodzi od łac. słowa auctoritas, czyli „powaga, znaczenie”. To znaczenie buduje się na podstawie jakichś cech i wartości, na podstawie tego, że ktoś prezentuje jakieś dobro, szlachetność, prawdę. Problem zaczyna się wtedy, gdy dana osoba nie ma tych cech, nie ma doświadczenia, ale sobie je uzurpuje, wmawia. Gdy nie ma wiedzy o sprawach ducha, ale wydaje jej się, że ma, tym bardziej gdy wmawia sobie, że stoi za nią jakieś boskie objawienie, jakieś szczególne posłannictwo.

Na jakiej podstawie uznajemy, że ktoś mówi prawdę, jest wiarygodny, że jest autorytetem w dziedzinie religii i duchowości? Mówiąc o religii (ale nie tylko), używa się często pojęcia „guru”. Kim jest guru? Guru to pojęcie pochodzące z religii Dalekiego Wschodu, gdzie ma ono pozytywne znaczenie. Guru to mistrz, to nauczyciel duchowy, przewodnik. Przeszedł on jakąś ścieżkę duchową, zna ją i wprowadza na nią ucznia. To ktoś, „kto wie” i „kto ma doświadczenie”.

W kontekście sekt używa się jednak tego określenia w sensie pejoratywnym. Guru to osoba stojąca na czele destrukcyjnej grupy, ktoś, kto gromadzi wokół siebie ludzi, manipuluje nimi i ich wykorzystuje.

Radosław Broniek OP "Duchowe bezdroża. Przewodnik po wierze zmutowanej" Wydawnictwo WAM

Czy mamy w Polsce jakichś guru? Kilku by się znalazło. Oto pewien pan, który twierdzi, że leczy energią, do którego przyjeżdżają ludzie z całej Polski szukający uzdrowienia. Oto znana wróżka, jasnowidzka przyjmująca w jednym z dużych miast, która, jak mówi, „każdemu pomoże”, bardzo popularna w pewnych kręgach show-biznesu. Oto charyzmatyczny duszpasterz... Uwaga! Nie każdy człowiek, który gromadzi innych ludzi wokół siebie, jest złym przywódcą, guru!

Skąd się bierze podatność na wpływ innych?

Skąd się bierze popularność pewnych osób, także np. przewodników duchowych? Żyjemy w czasach nadmiaru informacji, co wywołuje w wielu ludziach zagubienie i dezorientację. Z tego powodu wszystkie uproszczone narracje tak dobrze się sprzedają. Szukamy liderów, którzy w prostych słowach wyjaśnią nam maksymalnie dużo, np. na temat świata czy duchowości. Ktoś mi wspominał, że analizując wypowiedzi niektórych kaznodziejów, dostrzegł w ich nauczaniu coś w rodzaju biało-czarnej wizji świata i człowieka. Często ktoś poddający się jakiemuś przywódcy nie jest pewien swojej tożsamości, w tym przypadku religijnej. Nie dowierza swojemu poznaniu świata i Boga, potrzebuje kogoś, kto mu wszystko wytłumaczy. Jeśli więc pytamy, skąd się bierze popularność duchowych nauczycieli (w Kościele lub poza nim) to jedna z możliwych odpowiedzi jest następująca: z nazywania rzeczy po imieniu, z pewnej wyrazistości.

Problemem religijno-duchowej manipulacji np. w nauczaniu chrześcijańskim jest to, że znajdujemy w nim wiele prawdziwych treści. Równocześnie jednak, może nawet nie zawsze ze złej woli (i wtedy trudno mówić o manipulacji), w głoszonych poglądach pojawia się fałsz, niesprawdzone fakty albo jakieś osobiste przeczucia, niemające często wiele wspólnego z rzeczywistością (a które na dodatek stawiane są nierzadko w centrum przekazu).

Jaka jest więc różnica pomiędzy prawdziwym mistrzem duchowym, który posiada doświadczenie i wiedzę, a guru, który sam sobie uzurpuje cechy natchnionego proroka? Prawdziwy mistrz duchowy jest pokorny, zaprasza innych na drogę uczniostwa. Jest świadomy tego, kim jest. Natomiast guru dąży do władzy, jest pyszny, wciąga na swoją drogę, manipuluje innymi. Potrzebuje innych, aby potwierdzali mu jego wartość. Guru (ciągle posługujemy się tym terminem w negatywnym znaczeniu) to ktoś, kto chce panować, mieć władzę. W spotkaniu z prawdziwym mistrzem duchowym człowiek pozostaje wolny. Guru natomiast uzależnia, chce mieć człowieka poddanego, domaga się posłuszeństwa. To jest różnica. Poza tym, przysłowiowa czerwona lampka powinna nam się zapalić wtedy, kiedy spotykamy kogoś, kto domaga się od nas bezwzględnego posłuszeństwa; kto chce mieć wpływ nawet na małe, codzienne sprawy i gdy wkracza w nasze życie bardzo radykalnie, aż do szczegółów życia codziennego albo spraw intymnych czy powołaniowych (znam np. takie przypadki, kiedy przewodnik duchowy „rozeznał” komuś powołanie). Guru działa, aby zaspokoić swoje ambicje. Z jego działalności rodzą się złe owoce.

Kto idzie za naszym guru?

Człowiek idący za guru to nie tyle uczeń, co wyznawca, a na pewno ktoś, kto nie potrafi krytycznie myśleć i samodzielnie podejmować decyzji. Jest to osoba, która bezkrytycznie przyjmuje wszystko, co słyszy. Część ludzi, którzy poddają się manipulacji ze strony charyzmatycznego przywódcy, to osoby, które nie mają ukształtowanej sfery przekonań, które mają słabszą psychikę, szukają silnych osobowości, kogoś, kto powie, „jak jest”. Czy to od razu jest złe? Siła, wizja, wyrazistość? Przecież takich przywódców najczęściej szukamy. We wspólnocie Kościoła silny lider (kapłan, świecka osoba) to zaleta, bo wtedy może on pociągnąć innych. Ma wizję, energię oraz to coś, co sprawia, że przyciąga ludzi. Z drugiej jednak strony pojawia się pytanie, na ile potrafi słuchać innych. Czy nie narzuca autorytarnie swoich pomysłów pozostałym członkom grupy? Czy potrafi współpracować z innymi? A nade wszystko, czy jest pokorny, bo to jest niezawodny papierek lakmusowy wszelkiego Bożego działania. Diabeł nie potrafi podrobić cnoty pokory.

Spotkałem w swoim życiu wielu ludzi, którzy mieli problem ze swoją wolnością, z podejmowaniem decyzji. Często było to związane z ich przeszłością; zranieniami, brakami w wychowaniu, deficytami w relacjach, z jakimś życiowym zagubieniem. Nie ma się co dziwić, że często właśnie takie osoby są bardziej podatne na wpływ, na taki głos, który mówi, co trzeba zrobić. Znam przypadki, kiedy osoba była tak uzależniona od duchowego przywódcy, że będąc w sklepie, nie była w stanie bez jego opinii zdecydować się na zakup jakiegoś produktu. Kupując samochód lub mieszkanie, musiała mieć aprobatę swojego przewodnika duchowego (akurat ten ostatni przypadek zdarzył się w Kościele). Powyższa sytuacja jest dla człowieka bardzo wygodna, choć dla kogoś mającego akurat problem z wolnością bardzo nierozwojowa. Zwalnia go ona z całej procedury rozeznawania i brania odpowiedzialności za swoje decyzje. Opieram się na tym, co powie mi ktoś inny, np. spowiednik, kierownik duchowy albo charyzmatyczny duszpasterz. W obliczu mojego zagubienia życiowego ów przewodnik powie mi, jaka jest „wola Boża względem mnie”.

Czy wiem, za kim idę?

Jak powiedzieliśmy wcześniej, to rodzina często jest w tle opisywanych problemów z poddawaniem się innym ludziom. Zawsze byłem pod wrażeniem młodych ludzi, którzy mówili: „dla mnie rodzice są autorytetem”.

Jeśli więc chcemy kogoś wybrać na duchowego przewodnika, zwłaszcza w Kościele, warto najpierw mu się przyglądnąć. Ksiądz Grzywocz mówił, że przy wyborze takiego przewodnika, jakim jest w Kościele kierownik duchowy, warto zwrócić uwagę na następujące jego cechy. Primo, jaka jest jego duchowość? (czy jest to człowiek modlitwy, warto zobaczyć, jak sprawuje sakramenty, zwłaszcza mszę świętą); secundo, czy nie jest osamotniony, czy ma dobre relacje ze wspólnotą np. innych kapłanów lub zakonników; tertio, czy umie nie tylko mówić, pouczać, ale też słuchać, i czy potrafi wysłuchać do końca i naprawdę zrozumieć dany problem, a nie od razu zasypuje człowieka gotowymi odpowiedziami i złotymi radami. Niech więc ci, którzy szukają przewodnika, zostaną z pytaniem: na jakiej podstawie za kimś idę?

WAM/dm

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Sekta, manipulacja, guru. Jak werbują sekty?
Komentarze (1)
PK
Paweł Kopeć
19 lipca 2023, 17:25
M.in. poprzez niewiedzę naiwnych, tak jak np. tzw. Świadkowie Jehowy...