Skąd się wzięło sześć prawd wiary? Co ze zdaniem" Bóg za złe karze?" [WYJAŚNIAMY]

Sąd ostateczny, Mozaika z Firenze. Fot. Godong / Depositphotos.com

Wniosek jest jeden: pokutujące wciąż w katechizmach dla dzieci zdanie, że „Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre nagradza, a za złe karze” powinno zostać jak najszybciej zmienione. Dlaczego?

Zaintrygowana gorącym sporem, który wybuchł w internecie po raz kolejny wokół zdania „Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre nagradza, a za złe karze”, postanowiłam przeprowadzić małe dziennikarskie śledztwo i ustalić, czy słynne „sześć prawd wiary” to niezbywalna i wypracowana przez wieki istota wiary katolickiej, czy też może teologiczny wypadek przy pracy, nadający się do szybkiej kasacji. Wniosek jest jeden: pokutujące wciąż w katechizmach dla dzieci zdanie, że „Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre nagradza, a za złe karze” powinno zostać jak najszybciej zmienione. Dlaczego?

Czy Kościół zawsze uczył, że Bóg cierpieniem karze za popełnione zło?

Wnikliwa lektura piętnastu katechizmów, publikowanych po polsku, niemiecku, angielsku i francusku między 1533 a 1868 rokiem oraz dwóch z XX wieku pozwala jasno stwierdzić, że owo przekonanie, iż Bóg karze za grzechy złem i cierpieniem, którego ludzie doświadczają podczas życia na ziemi, dołączyło do rzeczy, które Kościół podaje do wierzenia w zasadzie mimochodem i dzięki pewnej nadgorliwości tłumacza. Jak to się stało? Jak zwykle – bardzo prosto. Do wykładni wiary zawartej w katechizmie rzymskim z 1566 roku (zleconym przez Sobór Trydencki, by uporządkować głoszenie katolickiej nauki i wykluczyć niezgodne z objawieniem interpretacje), polski (a dokładnie litewski) tłumacz dołożył swoje trzy grosze, wypaczając lekko objawioną prawdę o Bożej sprawiedliwości i miłosierdziu. Brzmi jak ironia losu? Niestety tak.

Ale od początku. Skąd akurat taki przedział czasowy? Stąd, że chcemy znaleźć pierwsze miejsce, w którym pojawia się nasze „sześć prawd”, a właśnie w 1533 roku ukazał się pierwszy polski „Katechizm brzeski” – czyli przystępne opracowanie chrześcijańskich prawd wiary autorstwa Hozjusza, a więc to w nim mógł się po raz pierwszy pojawić znany nam dziś zestaw sześciu twierdzeń. Katechizm Hozjusza składa się z dwóch części. Pierwsza to zawarta w pytaniach i odpowiedziach wykładnia prawd wiary dla dorosłych, druga – to coś na wzór rozbudowanej Haggady, czyli zapis rozmowy ojca z synem, w której to rozmowie syn z ciekawością i wnikliwością pyta ojca o wszystko, co powinien wiedzieć chrześcijanin.

DEON.PL POLECA


Czy "sześć prawd wiary" jest niezbędną częścią katechizmu?

I tu niespodzianka. Wbrew twierdzeniom niektórych środowisk, utrzymujących, że to stara polska katolicka tradycja w nauczaniu, w tym pierwszym polskim katechizmie nie ma nawet wspomnienia o tym, że Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre nagradza, a za złe karze, nie ma też sformułowanych w znanej nam katechizmowej formie tzw. sześciu prawd wiary. A więc nasze sporne sześć prawd to żadna stara polska tradycja ani żaden oryginalny polski sposób nauczania wiary dorosłych. Źródła musimy zatem szukać gdzie indziej.

Kolejna publikacja, która mogła wprowadzić do obiegu nasze „sześć prawd wiary”, to soborowy „gamechanger” – czyli „Katechizm rzymski”, o którym wspominałam wyżej: wydany w 1566 roku, jest przystępnym wyjaśnieniem dwunastu (!) prawd wiary zawartych w Credo, a także nauką o sakramentach, modlitwie Pańskiej i chrześcijańskich cnotach i obowiązkach. Również tutaj nie mamy nigdzie wspomnianej Bożej sprawiedliwości. Co więcej, przy wyjaśnieniu słów „Wierzę w Boga Ojca Wszechmogącego” nie ma rozważanych żadnych innych bożych przymiotów poza ojcostwem i wszechmocą, a katechizm podkreśla celowość tego zabiegu (sic!). Jedyne zaś wyjaśnienie dotyczące bożego sądzenia (lecz nie sprawiedliwości) jest związane z fragmentem Credo mówiącym o tym, że Jezus przyjdzie sądzić żywych i umarłych, co wiąże się z trafieniem tychże do piekła lub do nieba, tak, jak na to swoimi uczynkami zasłużyli. Nie pada tu jednak ani słowo „sprawiedliwość”, ani „kara”.

Kto wymyślił, że "Bóg za dobro wynagradza, a za zło karze"?

Skoro w oficjalnej, soborowej (podkreślam, trydenckiej) wykładni katolickiej wiary nie mamy ani naszego kluczowego sformułowania, ani tym bardziej „sześciu prawd wiary”, skąd się nagle wzięło w polskich katechizmach? Jak wspominałam, jednym z podejrzanych jest pewien tłumacz z XVI wieku. Przyjrzyjmy się tej sprawie.

Katechizm rzymski z 1566 roku, przeznaczony głównie dla księży, by głosili jak należy i nie popadali w herezje, został przetłumaczony na język polski zaraz po wydaniu dwukrotnie. Pierwszy przekład, dokonany w 1567 roku przez księdza Walentego Kuczborskiego, nie mówi ani o Bogu, który karze, ani o Bogu sprawiedliwym, nie pada też w tekście żadne stwierdzenie, które mogłoby być początkiem tzw. katechizmowej "drugiej prawdy wiary". Jednak niedługo później, w 1572 roku, ukazuje się drugi przekład, który w zasadzie nie jest wiernym przekładem, ale adaptacją. Wykonał go litewski jezuita, ks. Jan Poszakowski, i wydał w Wilnie. I to właśnie w tym katechizmie znajdujemy ciekawy i inny niż w oryginalnym tekście katechizmu rzymskiego zapis dotyczący Jezusa: „To wszystko Chrystus czyni: bo rządzi swoim Kościołem, który jest królestwem jego, wewnątrz przez laski i oświecenia, a powierzchownie przez namiestników swoich, broni nas od dusznych nieprzyjaciół, zawojowawszy szatana, z niewoli jego nas wyrwał, królestwo swe rozszerza przez posłańców swoich mężów Apostolskich, opatruje poddanych swoich wszelką łaską do zbawienia w Świętych Sakramentach, dobrym niebem nadgradza, a złych piekłem karze” [pisownia oryginalna].

Jak tłumacz z 1572 roku wpłynął na nasze myślenie o Bogu

I tu przeżywamy pewne zaskoczenie, gdyż w oryginale takie stwierdzenie w ogóle nie pada. Nie chodzi nawet o sam dobór słów, ale o myśl, która się za nimi kryje: katechizm soborowy mówi o Jezusie, który na końcu czasów przyjdzie sądzić – czyli oceniać wszystkie uczynki człowieka i ich skutki oraz na ich podstawie wskazywać mu jego ostateczne miejsce, co jest biblijnie uzasadnione. Natomiast nasz tłumacz interpretuje sobie ów sąd po swojemu, twierdząc, że Bóg ukarze nas piekłem, jeśli byliśmy źli. To nie jest dobre wyjaśnienie, gdy wiemy, że skutki grzechu, które nas dotykają, nie są cierpieniem dołożonym nam przez zagniewanego Boga, byśmy zmądrzeli na przyszłość, ale są ponoszonymi przez nas konsekwencjami wprowadzania do świata zła, które niszczy, psuje i powoduje cierpienie w różnych miejscach i obszarach, o których czasem nawet nie myślimy. A więc naturalne konsekwencje grzechu, które Bóg pozwala nam ponosić ze względu na naszą wolność i z których wyprowadza dobro - a taka myśl pojawia się we wszystkich oficjalnych katechizmach Kościoła katolickiego - są u Poszakowskiego zastąpione wizją Boga, który karze nas za zło.

Można by to uznać za niefortunny skrót myślowy, bo Poszakowski uczciwie zaznacza, że chodzi o tu sąd na końcu życia. Jednak w dalszej części katechizmu ta jego myśl ewoluuje i to w kiepską stronę: wątek kary pojawia się jeszcze jeden raz, w rozdziale o sakramencie pokuty. I tam nasz tłumacz jeszcze bardziej się rozpędził. Dodatek brzmi bowiem: „żal niedoskonały [jest wtedy] kiedy grzesznik żałuje za grzechy z bojaźni piekła, z utraty nieba, albo że zasłużył na inszą karę boską naprzykład: iż P. Bóg karze grzechy ludzkie chorobami, głodem, powietrzem, ogniem, szarańczą [pisownia oryginalna]”. A więc mamy tu przemyconą koncepcję bożej sprawiedliwości nie tylko jako sprawiedliwego potraktowania po śmierci, według zasług, ale także jako źródła chorób i głodu: według Poszakowskiego to kara wymierzana już tu na ziemi, w formie bożej zemsty za ludzkie zło. Auć.

Bóg, który karze za zło kontra Bóg, który ma lekarstwo dla grzesznika

Dla porównania – Kuczborski, który tłumaczył katechizm trydencki wcześniej niż Poszakowski ani słowem nie wspomina o Bogu karzącym chorobą czy głodem grzeszników. Wręcz przeciwnie: w całym rozdziale o sakramencie pokuty Bóg jest przedstawiany jako miłosierny, mający lekarstwo dla grzesznika, a powód skruchy jest opisany zupełnie inaczej, niż to zrobił Poszakowski: „Bo kto chce się zjednać z przyjacielem, któremu niejaką uczynił krzywdę, więc musi żałować za to, co go ukrzywdził zelżył, musi nadto pilnie uważać, aby w niczem potem nie naruszył onej przyjaźni” - mamy u Kuczborskiego [pisownia oryginalna]. Być może dodatek Poszakowskiego wziął się z doświadczenia – będąc księdzem, zapewne spowiadał i widział ten mechanizm w umysłach ludzi, którzy do spowiedzi przychodzili ze strachu przed karą boską, a choroby, głód i inne cierpienia przypisywali boskiej odpowiedzi na swoją grzeszność. Jednak po wnikliwej lekturze Katechizmu rzymskiego (przeczytałam go od deski do deski) stwierdzam, że zupełnie nie jest to myśl, którą nauczającym lud chcieli przekazać ojcowie trydenccy.

Mamy więc uchwycony pierwszy moment, w którym do treści wiary chrześcijańskiej mimochodem zostaje przemycony obraz Boga rozmyślnie karzącego cierpieniem za grzechy ludzi żyjących na ziemi. I to właśnie jest źródło naszej "drugiej prawdy wiary" i powód wszystkich sporów, które od pewnego czasu toczą się w środowiskach katolickich – a które można by w tym momencie z pokorą zakończyć.

Skąd "sześć prawd wiary" wzięło się w polskich katechizmach?

Ale to nie koniec, bo na razie wiemy, jak to się stało, że ów karzący Bóg wemknął się tylnymi drzwiami do katechizmu, ale nie wiemy jeszcze, skąd się wzięło nasze "sześć prawd wiary", które wciąż i wciąż wtłaczamy do głów kolejnych pokoleń (choć ani w trydenckim, ani w brzeskim, ani w żadnym późniejszym oficjalnym katechizmie Kościoła katolickiego ich nie ma, co chcę tutaj mocno podkreślić).

Kogo typujemy na sprawcę? Jest jeden mocny kandydat: by go znaleźć, trzeba zajrzeć do podręcznika dla katechetów diecezji wrocławskiej, napisanego, jak głosi tytuł, przez księcia-arcybiskupa Henryka i wydanego w 1856 roku. I to właśnie w tym katechizmie, przygotowanym dla najmłodszych uczniów szkoły elementarnej, jako ostatnią i dwudziestą piątą „naukę”, czyli po ludzku rzecz biorąc, lekcję podsumowującą, tuż przed dodatkiem z modlitwami znajdujemy nasze sporne „sześć prawd wiary”.

"Sześć prawd wiary" to... podsumowanie działu w podręczniku dla dzieci z 1856 r.

Tutaj chcę dodać, że jako warsztatowiec ja to nawet rozumiem. Częścią mojego życia jest uczenie innych i wszelkie podsumowania oraz skróty ułatwiające zapamiętanie dłuższej całości są świetnym narzędziem edukacyjnym. I nie dziwi mnie, że ktoś, kto chciał nauczyć dzieciaki rzeczy kluczowych i najważniejszych, zrobił takie podsumowanie, skrót, klucz do reszty ważnych treści. Szkoda tylko, że tak słabo wyszło w punkcie drugim.

Jak dokładnie wygląda ta pierwsza wersja naszych „sześciu prawd”, przygotowanych dla najniższych klas ówczesnej podstawówki?

Że jeden Bóg jest, który wszystko stworzył i wszystkim rządzi.
Że Bóg jest sprawiedliwy sędzia, który dobre nadgradza a złe karze, albo zaraz, albo za czasem, jeśli nie w tem, to w przyszłem życiu.
Że w Bóstwie są trzy osoby: Ojciec, Syn i Duch Święty.
Że Druga Osoba w Bóstwie stała się człowiekiem dla zbawienia naszego.
Że łaska boża jest do zbawienia potrzebna.
Że dusza człowieka jest nieśmiertelna.

I tu jest pies pogrzebany. Gdy prześledzimy treści późniejszych katechizmów, od tego właśnie momentu nasze „sześć prawd wiary” pojawia się zazwyczaj przy końcu wszystkich lekcji jako podsumowanie – ale uwaga, tylko dla uczniów klas najmłodszych. W katechizmach dla starszych uczniów naszej sześciopunktowej wyliczanki nie ma. Także biskup Likowski, który najpierw w 1864 roku przetłumaczył zagraniczny katechizm Josepha Deharbe'a, a potem dwanaście lat później napisał swój własny "dla archidiecezyi gnieźnieńskiej i poznańskiej", również tylko w katechizmie dla małych dzieci umieszcza „sześć prawd wiary”; w katechizmie dla starszych ich nie ma, dorosłych też się tego nie uczy, a w kolejnym wydaniu z 1929 roku "druga prawda wiary" jest skrócona i zapisana po prostu tak: „Bóg jest sprawiedliwy”.

Kto jest winny? Niemcy czy Francuzi?

By (nomen omen) nie być niesprawiedliwą, muszę dodać, że pomysł z opisywaniem Boga, który za dobre nagradza, a za złe karze, który to opis trafił do "sześciu prawd wiary", niekoniecznie musi być wyłącznym pomysłem Poszakowskiego. Podobną intuicję znajdujemy u innego jezuity, Francuza Josepha Deharbe’a , teologia i katechety, który potrzebował katechizmu, czyli podręcznika do uczenia i zachęcony przez swojego przełożonego po prostu go napisał i wydał (po niemiecku) w 1847 roku. I to właśnie Deharbe na pytanie, co znaczy, że Bóg jest nieskończenie sprawiedliwy, odpowiada wciąż prawie biblijnie: „Znaczy, że wynagradza i karze każdego wedle zasługi. „Bóg odda każdemu wedle uczynków jego, albowiem nie masz względu na osoby u Boga” (Rz 2,11). Jak widać, stwierdzenie, że Bóg "karze i nagradza" to interpretacja biblijnego "odda każdemu wedle uczynków".

Skąd u Deharbe’a niekatechizmowa w czasach po soborze trydenckim intuicja dotycząca Boga, który karze i nagradza? Tworząc swój podręcznik do nauki religii, skorzystał z dwóch źródeł: francuskiego katechizmu dla diecezji Maux atorstwa bpa Jacquesa Bassueta, wydanego w 1687 oraz dużo późniejszego, bo z 1845 roku katechizmu Johannesa Hirschera, niemieckiego teologa i katechety, napisanego w kontekście protestanckim.

W zagranicznych katechizmach nie ma sześciu prawd wiary

Skoro francuski podręcznik był pierwszy, czy winni są francuscy XVI-wieczni teologowie? Dowody mówią, że nie: ani w oryginale u Bassueta, ani w późniejszym, przetłumaczonym na polski przez Antoniego Piramowicza w 1860 roku katechizmie francuskim nie pojawia się zdanie „Bóg jest sędzią sprawiedliwym…”.

Jednak stwierdzenie o Bogu karzącym i sprawiedliwym znajdziemy właśnie u Hirschera. „Dlaczego Bóg jest nieskończenie sprawiedliwy? „Bo dobrych wynagradza, a złych karze według ich zasług” wybrzmiewa sobie głośno w jego tekście. Czy znowu mamy sprawcę? Tak, sądząc z faktu, że to właśnie Hirscher jako jedyny dodaje do naszego słynnego zdania biblijne uzasadnienie w postaci trzech wersetów (z których tak naprawdę tylko jeden zawiera słowo „kara”, co więcej, w tekście oryginalnym Pisma Świętego tego słowa… nie ma). A więc oto prawdopodobnie nasz sprawca numer dwa, choć nie jest wykluczone, że od czasów wydania Katechizmu rzymskiego jakiś inny Niemiec wpadł na ten sam pomysł, a Hirscher po prostu go skopiował.

Co więcej, ani u Bossueta, ani u Deharbe’a nie pojawia się tzw. sześć prawd wiary. U Bossueta sa dwie, a u Deharbe’a trzy, występujące jako podsumowanie: „Tego uczy nasza Boska Religia: że jesteśmy na tym świecie, abyśmy mogli służyć Bogu w tym życiu i być wiecznie szczęśliwi z Nim w niebie. W tym celu musimy: 1. Wierzyć we wszystko, co Bóg objawił. 2. Przestrzegać wszystkich przykazań, które Bóg dał nam osobiście lub przez swój Kościół; w związku z tym unikać także grzechu, przez który łamie się Boskie przykazanie, i starać się prowadzić cnotliwe życie. 3. Ale tego nie możemy zrobić bez łaski Bożej. Dlatego też musimy korzystać ze środków łaski, które ustanowił Bóg; mianowicie Sakramenty i modlitwa" [pisownia oryginalna]. A więc to nasz własny polski pomysł. Zaskoczeni? Nic dziwnego...

A gdyby tak wreszcie przestać uczyć "sześciu prawd wiary" w obecnej wersji?

Podsumujmy więc to nasze małe śledztwo. Jak jasno z niego wynika, „sześć prawd wiary” jest niczym innym, jak podsumowaniem treści z katolickich lekcji religii dla najmłodszych uczniów podstawówki, zrobionym w 1856 roku przez wrocławskiego arcybiskupa Henryka, za którym później podążyli kolejni twórcy katechizmów diecezjalnych. W punkcie drugim zawiera stwierdzenie "Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre nagradza, a za złe karze", które na przestrzeni czasu ewoluowało od oryginalnej myśli ujętej w trydenckim katechizmie, mówiącej o tym, że Jezus na sądzie ostatecznym wyjawi wszystkie ludzkie uczynki i na ich podstawie jedni zmartwychwstaną do życia w niebie, a inni do wieczności w piekle, do wersji sugerującej, że Bóg na bieżąco karze nas za nasze grzechy.

I tak męczymy się z tym tematem do dziś. Co więcej, dwa późniejsze katechizmy: wydany w 1906 roku Katechizm Piusa X oraz Katechizm Kościoła Katolickiego z 1998 roku ani słowem nie wspominają o „sześciu prawdach wiary”, a nawet nie ma w nich stwierdzenia, że „Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobro nagradza, a za zło karze”. O tym, co to oznacza dla naszej wiary i jak się ma do Ewangelii i teologii, opowiem w kolejnym tekście.

Nie deprecjonując więc intencji autora, który niecałe 200 lat temu przy pomocy "sześciu prawd wiary" chciał pomóc uczniom podstawówki w swojej diecezji zapamiętać rzeczy najistotniejsze, może można by wreszcie uporządkować drugą z nich? I to jeszcze łącząc tę zmianę z porządnym wyjaśnieniem, czym jest Boża sprawiedliwość? Sugerował to już jakiś czas temu bp Andrzej Czaja, ale realne zmiany nie nastąpiły.

Skoro po raz kolejny społeczna i teologiczna dyskusja otwiera ten temat, dlaczego jako Kościół nie możemy tego wykorzystać, by opowiedzieć o Bogu sprawiedliwym? Nie mam nic przeciwko podsumowaniom, które zapadają w pamięć na długo (większość dorosłych Polaków jest w stanie wymienić nasze "sześć prawd wiary", ale ośmiu błogosławieństw już nie, co dowodzi skuteczności formuły sześciu prawd). Źródła wskazują jednak na to, że „druga prawda wiary” to mała aberracja myśli teologicznej, która wynikła trochę na zasadzie głuchego telefonu, zaczynającego się w XVI wieku, nie mająca potwierdzenia ani w najnowszym KKK, ani w nieco wcześniejszym katechizmie Piusa X. Co więcej, miała ona być podsumowaniem wszystkiego, czego się wcześniej dzieciaki nauczyły, a nie pierwszą i najważniejszą rzeczą kształtującą myślenie o tym, jaki Bóg jest. A teraz "sześć prawd wiary" z całym wątpliwym dobrodziejstwem inwentarza w postaci formy naszej "prawdy drugiej" przejmują kolejni wydawcy katechizmów dla małych dzieci, umieszczając je na samym początku nauki i wpływając w sposób istotny na obraz Boga, z którym potem dzieciaki będą próbowały budować osobistą relację. Może warto by już przestać?

Marta Łysek - dziennikarka i teolog, pisarka i blogerka. Poza pisaniem ogarnia innym ludziom ich teksty i książki. Na swoim Instagramie organizuje warsztatowe zabawy dla piszących. Twórczyni Maluczko - bloga ze Słowem. Jest żoną i matką. Odpoczywa, chodząc po górach, robiąc zdjęcia i słuchając dobrych historii. W Wydawnictwie WAM opublikowała podlaski kryminał z podtekstem - "Ciało i krew"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Skąd się wzięło sześć prawd wiary? Co ze zdaniem" Bóg za złe karze?" [WYJAŚNIAMY]
Komentarze (25)
WT
~Wojtek T.
5 marca 2023, 14:04
trzeba uważać na słowa, bo można popaść w herezję apokatastazy. św. Jan Paweł II miał bardzo dobre katechezy o rzeczach ostatecznych. M.in. napisał tam, że człowiek niejako sam skazuje się na swoje odłączenie od Boga, a Bóg ratyfikuje ten wybór. Jednak to Pan Bóg ustanawia zasady - dobro i zło, istnienie woli i rozumu (wolnej woli) i to z Jego woli istnieje Niebo oraz jego brak. W tym sensie stwierdzenie, że 'Bóg za złe karze' jest poprawne.
AS
Agata SI
5 marca 2023, 10:34
W nowym wydaniu katechizmu dla dzieci do klas III (wydawnictwo św. Stanisława) nie ma już chyba lekcji o 5 przykazaniach kościelnych, a w każdym razie nie jest tak rozbudowana. Rzeczywiście zawsze miałam problem z tą drugą "prawdą wiary" - musiałam dzieciom każdorazowo odkręcać te słowa ukierunkowując na ponoszenie konsekwencji za nasze dobre lub złe wybory. Myślę, że jednak zrezygnuję zupełnie z wymagania znajomości tych 6 prawd wiary w takiej formie, bo pomimo wyjaśnień i tak boję się, że zapamiętają to, czego wyuczyli się na pamięć, a bardzo bym tego jednak nie chciała. Pozdrawiam :) Ps. Rzeczywiście ciekawe, że naszej najważniejszej prawdy o zmartwychwstaniu tu nie ma!
MK
~Małgorzata Kania
3 marca 2023, 21:15
A kto powiedział, że Bożą karą jest cierpienie? I że Jego sprawiedliwość dotyczy rzeczy doczesnych? Ja w ten sposób nigdy tak o tym nie myślałam, nawet jako dziecko...
AD
~Adam Dzikowski
5 marca 2023, 09:06
Bóg tak powiedział w Piśmie Świętym...
S.
~Szczecinianka .
3 marca 2023, 14:37
Dziękuję bardzo za wnikliwą analizę i objaśnienie problemu. Oby tzw decydenci KK też to przeczytali i wzięli pod wagę.
ES
~Egon Starszy
3 marca 2023, 12:12
Od kilkunastu lat sie o tym pisze i mówi. A w szkołach dalej z tym jadą. Nawet pamiętam, że z rok temu sprawadzałem katechizmy oferowane w księgarni jezuitów (pokazała się reklama na Deonie) i też to tam było na pierwszych stronach
TB
~Tomasz Berger
3 marca 2023, 09:05
Symptomatyczny dla naszych czasów jest lęk, by absolutnie nie mówić że Bóg może karać, że może być rozgniewany. Ci, którzy taki przekaz chcą głosić jakby nie rozumieli, że Bóg jest inny niż my, że w Nim takie pojęcia jak przebaczenie i kara nie wykluczają się nawzajem, że w Nim sprawiedliwość i miłosierdzie są tym samym. Podoba mi się myśl jednego ze współczesnych teologów, który głosi, ze sprawiedliwość Boga będzie polegała na tym, że On dopilnuje, zatroszczy się o to, by każdy człowiek otrzymał owoce swoich własnych wyborów. Bóg da każdemu człowiekowi na całą wieczność to, co ten człowiek najbardziej umiłował, czemu podporządkował swe życie.
AS
~Antoni Szwed
2 marca 2023, 22:37
Byłoby rzeczą wielce pożyteczną, gdyby pani teolożka od czasu do czasu zajrzała do Pisma Świętego i nie wybrzydzała na "6 prawd wiary", zwłaszcza na prawdę nr 2, bo one są wyciągiem z treści Pisma Świętego. Przeczytałaby tam, że "to wie Pan, jak pobożnych wyrwać z doświadczenia, niesprawiedliwych zaś jak zachować na ukaranie w dzień sądu." [2 P 3, 9]. I dalej: "Oto przyszedł Pan z miriadami swoich świętych, aby dokonać sądu nad wszystkimi i ukarać wszystkich bezbożników za wszystkie bezbożne uczynki, przez które okazywała się ich bezbożność, i za wszystkie twarde słowa, które wypowiadali przeciwko Niemu grzesznicy bezbożni." [Jud 1, 14-15]. "Pan uznaje drogę sprawiedliwych, a droga występnych zaginie" [Ps 1, 6], "Bóg - Sędzia sprawiedliwy, Bóg codziennie pałający gniewem" [Ps 7, 12]. "Boś Ty przeprowadził mój sąd i wyrok, zasiadając na tronie - Sędzio sprawiedliwy" [Ps 9, 5]. Jako Sędzia SPRAWIEDLIWY gniewa się na bezbożnych i KARZE ich. Tak tam stoi i nie chce być inaczej.
JA
Jan Antoni
2 marca 2023, 21:36
Wielce erudycyjny opis, a sprawa jest prosta. W St. i N. Testamencie jest mowa o karze jako konsekwencji niecnych działań. Od słów "Czcij Ojca swego i matkę swoją" z dodatkiem "abyś długo żył i dobrze ci się wiodło", poprzez "moją jest pomsta i ja odpłacę", liczne zapowiedzi kar (od potopu) po obraz Sądu Ostatecznego itd. Plagi egipskie, zatopienie wojsk faraona, plaga węży, liczne ostrzeżenia kierowane do potężnych, a pysznych władców, uratowanie Niniwy, historia Lota, nagroda dla Abrahama, losy Hioba, miłosierdzie okazywane grzesznikom przez P. Jezusa - przypadki wskazują na aktywne wychowywanie różnych pokoleń. Zdarzeń tych jest dużo, utrzymywanie tezy o "obojętnym Panu Bogu" jest sprzeczne z faktami znanymi z historii Zbawienia. „Niech niewiasty na zgromadzeniach milczą, bo nie pozwala się im mówić; lecz niech będą poddane, jak i zakon mówi. A jeśli chcą się czegoś dowiedzieć, niech pytają w domu swoich mężów; bo nie przystoi kobiecie w zborze mówić. (1 Koryntian 14.34-35)”.
G.
~Gość .
4 marca 2023, 18:52
Cytuje pańn stary czy nowy Testament ? Który jest dla nas obowiązujący ?
AD
~Adam Dzikowski
5 marca 2023, 09:09
W którym miejscu Jezus powiedział, że Stary Testament nie obowiązuje?
MD
~Mi Do
2 marca 2023, 21:13
+1, dobra robota.
SL
Sebastian Lindner
2 marca 2023, 19:22
Pani Marto, bardzo fajny artykuł. Z "głównych prawd wiary" mnie zwykle fascynował głównie brak informacji o Zmartwychwstaniu. Bez którego podobno daremna jest nasza wiara.
AM
~Alicja M.M.
2 marca 2023, 18:40
Ogromnie dziękuję za ten artykuł! I jasne, że warto by już przestać. A prawd wiary chyba najlepiej byłoby uczyć… po prostu z Credo. Tak, tak, znacznie dłuższe i z archaizmami. Ale dzieci uczą się Credo na pamięć i „zaliczają”, podobnie jak owe „sześć prawd wiary” – zatem nie zaszkodziłoby, gdyby co nieco z niego rozumiały. Osiem błogosławieństw… wraz z Modlitwą Pańską kwintesencja chrześcijaństwa. A teraz właśnie sobie uświadomiłam, że nie tylko Osiem błogosławieństw, także ta absolutnie fundamentalna modlitwa chyba zbyt rzadko pojawia się w centrum refleksji, na katechezie szkolnej i nie tylko. Bóg, który jest naszym Ojcem…
TP
~trudna prawda
2 marca 2023, 17:14
Moje śledztwo. / Istnieje 76 fragmentów Biblii, które mówią o Bogu będącym sędziom. (Google: 76 Bible Verses about God, As Judge) / W języku angielskim druga prawda wiary brzmi tak samo jak po polsku niezależnie od wersji: 1) "That God is a righteous judge who rewards the good and punished the wicked" 2) “God is the Just Judge who rewards good and punishes evil” / O tym, że sprawiedliwość Pana Boga dotyka nas już w tym życiu mówi nauka o karach doczesnych (zapraszam do KKK). / W czasach Chrystusa dla Żydów było oczywiste, że choroby są wynikiem grzechów. Mówią o tym apostołowie w poniższym fragmencie a Pan Jezus to potwierdza nie korygując ich myślenia. / "Uczniowie Jego zadali Mu pytanie: «Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomym - on czy jego rodzice?» Jezus odpowiedział: «Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale [stało się tak], aby się na nim objawiły sprawy Boże." (J 9, 2-3) / WNIOSEK: Druga prawda wiary jest poprawnie sformułowana
TP
~trudna prawda
3 marca 2023, 16:14
Mała korekta: "W języku angielskim druga prawda wiary MA TAKI SAM SENS jak po polsku niezależnie od wersji:" / Katechizm potwierdza, że istnieją kary, które otrzymujemy za życia co jest zgodne z drugą prawdą wiary. KKK 1472 - fragment: "Każdy grzech, nawet powszedni, powoduje ponadto nieuporządkowane przywiązanie do stworzeń, które wymaga oczyszczenia, albo na ziemi, albo po śmierci, w stanie nazywanym czyśćcem." KKK 1473 - fragment: "Pozostają jednak kary doczesne. Chrześcijanin powinien starać się, znosząc cierpliwie cierpienia i różnego rodzaju próby, a w końcu godząc się spokojnie na śmierć, przyjmować jako łaskę doczesne kary za grzech."
S.
~Szczecinianka .
4 marca 2023, 19:01
Ależ Jezus odpowiedział apostołom, że to że dziecko urodziło się niewidome nie wynika z grzechów tego dziecka ani też grzechów jego rodziców. Na jakiej podstawie zatem wnioskujesz, że Bóg każe za grzechy chorobami ?
TP
~trudna prawda
6 marca 2023, 09:11
Pan Jezus powiedział, że w tym konkretnym przypadku grzech nie był przyczyną ślepoty tego człowieka "aby się na nim objawiły sprawy Boże". Pan Jezus nie powiedział apostołom, że ich przekonanie o tym, iż grzechy są przyczyną chorób jest błędne. Wnioskuję tak również na podstawie nauki o grzechu pierwotnym, nauki o konsekwencjach grzechu oraz karach doczesnych opisanych w KKK, sposobu w jaki Pan Jezus uzdrawiał, obserwacji w jakim stanie są osoby, które często dopuszczają się poważnych grzechów (np. przestępcy).
KP
~katolik pomniejszego płazu
2 marca 2023, 16:25
jesteście niezmordowani w walce z prawdami wiary w imię fałszywego miłosierdzia. dowodów na to, że Bóg za zło karze jest w Piśmie Świętym wiele, np. "Każdy niech będzie poddany władzom, sprawującym rządy nad innymi. Nie ma bowiem władzy, która by nie pochodziła od Boga, a te, które są, zostały ustanowione przez Boga. Kto więc przeciwstawia się władzy - przeciwstawia się porządkowi Bożemu. Ci zaś, którzy się przeciwstawili, ściągną na siebie wyrok potępienia. Albowiem rządzący nie są postrachem dla uczynku dobrego, ale dla złego. A chcesz nie bać się władzy? Czyń dobrze, a otrzymasz od niej pochwałę. Jest ona bowiem dla ciebie narzędziem Boga, [prowadzącym] ku dobremu. Jeżeli jednak czynisz źle, lękaj się, bo nie na próżno nosi miecz. Jest bowiem narzędziem Boga do wymierzenia sprawiedliwej kary temu, który czyni źle. Należy więc jej się poddać nie tylko ze względu na karę, ale ze względu na sumienie."
PR
~Ppp Rrr
2 marca 2023, 15:10
Świetny artykuł! Wspaniale obrazujący przysłowie "wróblem wyleci - wołem wróci". Chociaż ja tu widzę jedne wróbla i całe stada wołów depczących dziecięcą psychikę. Pozdrawiam.
AW
~Artur Wojtkiewicz
2 marca 2023, 15:03
Sam nie wiem dlaczego katolicy mają teraz taki problem z tą drugą prawdą wiary. Rozumiem, że grzesząc niejako sam siebie karzę, bo konsekwencje grzechu sprowadzają zło do mojego życia. Jednakże, czy jeżeli czynię źle, gardzę miłością Pana Boga, lekceważę Jego przykazania itp., to czy nie ma On prawa mnie ukarać? Co jest w tym dziwnego? Czy sprawiedliwość musi wykluczać się z miłosierdziem? Przecież one mogą się uzupełniać. Mam wrażenie, że chcemy stworzyć sobie obraz Pana Boga tylko miłosiernego i pobłażliwego, którego człowiek nie może obrażać ani przebłagać za swoje grzechy. Niemniej dobra praca Pani redaktor.
MD
~Mi Do
3 marca 2023, 18:49
Miłosierdzie i pobłażliwość to przeciwstawne rzeczy. Pierwsze wynika z głębokiej miłości, a drugie z braku zaangażowania. To wielkie nieporozumienie stawiać miłosierdzie i pobłażliwość obok siebie, w kontekście Boga.
GW
~Gocha Wójcik
4 marca 2023, 19:55
~Mi do, słuszna uwaga. Absolutnie nie jestem przekonana co do tego, że Bóg chciałby się zniżac się do naszego ludzkiego pojmowania kary / zemsty. Taki obraz bliższy jest mitologicznym bóstwom
JS
~Jakub Szymczyk
5 marca 2023, 09:31
Zdziwisz się na Sadzie Ostatecznym
JS
~Jakub Szymczyk
5 marca 2023, 09:32
Kobieta pisze bzdury na kilka stron a dla ciebie to dobra robota?