"Wy jesteście solą ziemi i światłem świata. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie". Gromadzimy się dziś wszyscy wokół N.i N., którzy postanowili światło swojej miłości umieścić na świeczniku i złożyć na ołtarzu Chrystusowym, tak by jego blask opromieniał nas tu wszystkich obecnych. Chcemy, zatem wszyscy razem otoczyć gorącą modlitwą tych nowożeńców, którzy przed Chrystusem pragną dziś celebrować sakrament wzajemnej miłości i wzajemnego oddania. Prośmy dla nich o Boże błogosławieństwo.
N.N. bardzo cieszę się, że mam dziś okazję przekazać wam dobre słowo. Chrystus skierował je do was przed chwilą, słowami Ewangelii, jako konkretne przesłanie: "wy jesteście solą ziemi i światłem świata". Co to oznacza? Dlaczego takie słowa? To oznacza, że od dziś bierzecie pełną odpowiedzialność za waszą miłość, która ma stać się świadectwem obecności Jezusa w waszym życiu. A będzie to możliwe tylko wtedy, gdy będziecie dla siebie nawzajem dobrzy. Bo jak słyszeliśmy w czytaniu: "nie powinniśmy szukać tego, co dla nas dogodne. Niech każdy stara się o to, co dla bliźniego dogodne - dla dobra, dla zbudowania". Pozwólcie, że przytoczę tu bardzo piękny list miłosny, który napisała kobieta do swego ukochanego. Nosi on tytuł: O tym, czego nie uczyniłeś. Oto jego treść: "Pamiętasz ten dzień, kiedy pożyczyłam od ciebie twój nowy samochód i rozbiłam go? Myślałam, że mnie zabijesz, ale nie uczyniłeś tego. Czy pamiętasz, jak kiedyś wyciągnęłam cię nad morze, chociaż twierdziłeś, że będzie padać, i rzeczywiście padało? Myślałam, że zawołasz: a nie mówiłem? Ale nie zrobiłeś tego. Pamiętasz, jak zagrałam na twoich uczuciach i powiedziałam, że odchodzę, tak żeby wzbudzić twoją rozpacz i zazdrość? Myślałam, że już cię więcej nie zobaczę, ale ty przecież pozwoliłeś mi wrócić do ciebie. A czy pamiętasz jak cię ośmieszyłam wobec najbliższych? Myślałam, że mnie spoliczkujesz, ale nie zrobiłeś tego. Zawsze miałeś do mnie cierpliwość, kochałeś mnie i broniłeś. Mam na sumieniu tyle win wobec ciebie. Tak bardzo chciałam prosić cię o przebaczenie, ale nie zdążyłam.".
Nieco smutny list, ukochanego zabrała śmierć, zabrakło czasu, by powiedzieć sobie to, co najistotniejsze. Moi drodzy, liczy się każda konkretna chwila, aby być dla drugiego dobrym. W życiu marnujemy tak wiele momentów, aby okazać sobie wzajemną dobroć i miłość, myśląc, że niewiadomo jak wiele jeszcze czasu przed nami, a on nieubłaganie umyka. Z pewnością wielu małżonków tu obecnych może to potwierdzić, że czasem zbyt łatwo pozwalamy sobie na to, aby sól utraciła swój smak. Tylko czy warto na to pozwalać? Bo wtedy na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie.
Kochani nowożeńcy, nie pozwólcie sobie nigdy na deptanie waszej miłości, ale raczej przygarniajcie siebie nawzajem, bo i Chrystus przygarnął was ku chwale Boga. Macie na to nie całe życie jak zwykliśmy mówić, ale teraz, czas obecny. Z nim, z Chrystusem można pokonać wszystkie trudności, jakie spotkają was na drodze życia. Ponieważ, jak powie księga Syracha: "szczęśliwy mąż, który ma dobrą żonę i szczęśliwa żona, która ma dobrego męża". A okazji, by sobie tę wzajemną dobroć okazać, każdy ze wspólnych dni przyniesie bardzo wiele.
Pewien kapłan zapytał kobietę, celebrującą z swoim mężem jubileusz 50-lecia zawarcia związku małżeńskiego, czego by życzyła nowożeńcom. Jej odpowiedź była bardzo prosta: niech ksiądz im powie, żeby potrafili sobie zawsze wybaczać. Zapamiętajcie sobie, drodzy N.i N., tę bezcenną radę. Bo miłość jest wtedy, kiedy kocham cię nie takim, o jakim marzę, żebyś był, lecz takim, jakim jesteś. Jeżeli będziecie dla siebie wzajemnie dobrzy i będziecie potrafili sobie przebaczać, to światło waszej miłości będzie świeciło wszystkim, którzy przybędą do waszego domu, który postanawiacie od dziś razem budować.
Za drzwiami tej świątyni, z której za kilka chwil wyjdziecie jako mąż i żona, czeka na was nie jeden próg i nie jedne schody, ale nie lękajcie się, chwyćcie się mocno za ręce i pamiętajcie, że Chrystus będzie umacniał wasze kroki na drodze wspólnego życia, ilekroć Go tylko o to poprosicie.
Drodzy rodzice młodej pary, krewni, znajomi, przyjaciele N.N.!
My też jesteśmy w szczególny sposób odpowiedzialni za światło miłości małżeńskiej tych dwojga, aby nigdy ono nie zgasło. Dlatego zechciejmy otaczać ich zawsze naszą troską, życzliwością, nie tylko w dzień ślubu. Podarujmy im naszą modlitwę. Pięknym prezentem niech będzie dziś Komunia Święta przyjęta w ich intencji. Niech ta Eucharystia będzie konkretnym wyrazem oddania przez nas tych nowożeńców w opiekę Bożej Opatrzności.
Wam, kochani rodzice młodej pary, należą się dziś słowa szczególnej wdzięczności za trud wychowania, poświęcenia i przygotowania ich do tego dnia, kiedy sami rozpoczynają drogę życia małżeńskiego. Niech dobry Bóg wynagrodzi wam, darząc obfitością swoich łask.
N.N.! Jeszcze chwila i nie będzie już "ja" i "ty", ale "my będziemy", i to aż do śmierci i na całą wieczność. Mówię wam raz jeszcze, nie lękajcie się! Bądźcie dumni z światła waszej miłości, którą dziś zapalacie wobec Chrystusa i wspólnoty Kościoła. Jeżeli dom waszej małżeńskiej wspólnoty będzie rozświetlać wzajemna dobroć i przebaczenie, pomimo wszystko, a może bardziej w imię Chrystusa, wasza miłość z pewnością zachowa swój jedyny i niepowtarzalny smak i tego wam z całego serca życzę. A Bóg, Dawca nadziei, niech wam udzieli pełni radości i pokoju, abyście przez moc Ducha Świętego byli bogaci w nadzieję. I jak pisze św. Paweł: Bądźcie wdzięczni! Bóg podarował wam siebie!
Skomentuj artykuł