Niech świeci wasza miłość

(fot. flickr.com / Fabio Sola Penna)
Homilie / o. Florian Wieczorek OMI

"Wy jesteście solą ziemi i światłem świata. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie". Gromadzimy się dziś wszyscy wokół N.i N., którzy postanowili świat­ło swojej miłości umieścić na świeczniku i złożyć na ołtarzu Chrystusowym, tak by jego blask opromieniał nas tu wszystkich obecnych. Chcemy, zatem wszyscy razem otoczyć gorącą mod­litwą tych nowożeńców, którzy przed Chrystusem pragną dziś celebrować sakrament wzajemnej miłości i wzajemnego oddania. Prośmy dla nich o Boże błogosławieństwo.

N.N. bardzo cieszę się, że mam dziś okazję przeka­zać wam dobre słowo. Chrystus skierował je do was przed chwilą, słowami Ewangelii, jako konkretne przesłanie: "wy jesteście so­lą ziemi i światłem świata". Co to oznacza? Dlaczego takie sło­wa? To oznacza, że od dziś bierzecie pełną odpowiedzialność za waszą miłość, która ma stać się świadectwem obecności Jezusa w waszym życiu. A będzie to możliwe tylko wtedy, gdy będziecie dla siebie nawzajem dobrzy. Bo jak słyszeliśmy w czytaniu: "nie powinniśmy szukać tego, co dla nas dogodne. Niech każdy stara się o to, co dla bliźniego dogodne - dla dobra, dla zbudowania". Pozwólcie, że przytoczę tu bardzo piękny list miłosny, który na­pisała kobieta do swego ukochanego. Nosi on tytuł: O tym, czego nie uczyniłeś. Oto jego treść: "Pamiętasz ten dzień, kiedy pożyczy­łam od ciebie twój nowy samochód i rozbiłam go? Myślałam, że mnie zabijesz, ale nie uczyniłeś tego. Czy pamiętasz, jak kiedyś wyciągnęłam cię nad morze, chociaż twierdziłeś, że będzie padać, i rzeczywiście padało? Myślałam, że zawołasz: a nie mówiłem? Ale nie zrobiłeś tego. Pamiętasz, jak zagrałam na twoich uczuciach i powiedziałam, że odchodzę, tak żeby wzbudzić twoją rozpacz i zazdrość? Myślałam, że już cię więcej nie zobaczę, ale ty przecież pozwoliłeś mi wrócić do ciebie. A czy pamiętasz jak cię ośmieszy­łam wobec najbliższych? Myślałam, że mnie spoliczkujesz, ale nie zrobiłeś tego. Zawsze miałeś do mnie cierpliwość, kochałeś mnie i broniłeś. Mam na sumieniu tyle win wobec ciebie. Tak bardzo chciałam prosić cię o przebaczenie, ale nie zdążyłam.".

Nieco smutny list, ukochanego zabrała śmierć, zabrakło cza­su, by powiedzieć sobie to, co najistotniejsze. Moi drodzy, liczy się każda konkretna chwila, aby być dla drugiego dobrym. W ży­ciu marnujemy tak wiele momentów, aby okazać sobie wzajemną dobroć i miłość, myśląc, że niewiadomo jak wiele jeszcze czasu przed nami, a on nieubłaganie umyka. Z pewnością wielu mał­żonków tu obecnych może to potwierdzić, że czasem zbyt ła­two pozwalamy sobie na to, aby sól utraciła swój smak. Tylko czy warto na to pozwalać? Bo wtedy na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie.

Kochani nowożeńcy, nie pozwólcie sobie nigdy na depta­nie waszej miłości, ale raczej przygarniajcie siebie nawzajem, bo i Chrystus przygarnął was ku chwale Boga. Macie na to nie całe życie jak zwykliśmy mówić, ale teraz, czas obecny. Z nim, z Chrystusem można pokonać wszystkie trudności, jakie spot­kają was na drodze życia. Ponieważ, jak powie księga Syracha: "szczęśliwy mąż, który ma dobrą żonę i szczęśliwa żona, która ma dobrego męża". A okazji, by sobie tę wzajemną dobroć okazać, każdy ze wspólnych dni przyniesie bardzo wiele.

Pewien kapłan zapytał kobietę, celebrującą z swoim mężem ju­bileusz 50-lecia zawarcia związku małżeńskiego, czego by życzy­ła nowożeńcom. Jej odpowiedź była bardzo prosta: niech ksiądz im powie, żeby potrafili sobie zawsze wybaczać. Zapamiętajcie sobie, drodzy N.i N., tę bezcenną radę. Bo miłość jest wtedy, kiedy kocham cię nie takim, o jakim marzę, żebyś był, lecz takim, jakim jesteś. Jeżeli będziecie dla siebie wzajemnie dobrzy i będziecie potrafili sobie przebaczać, to światło waszej miłości będzie świeciło wszystkim, którzy przybędą do waszego domu, który postanawiacie od dziś razem budować.

Za drzwiami tej świątyni, z której za kilka chwil wyjdziecie jako mąż i żona, czeka na was nie jeden próg i nie jedne schody, ale nie lękajcie się, chwyćcie się mocno za ręce i pamiętajcie, że Chrystus będzie umacniał wasze kroki na drodze wspólnego ży­cia, ilekroć Go tylko o to poprosicie.

Drodzy rodzice młodej pary, krewni, znajomi, przyjaciele N.N.!

My też jesteśmy w szczególny sposób odpowiedzialni za świat­ło miłości małżeńskiej tych dwojga, aby nigdy ono nie zgasło. Dlatego zechciejmy otaczać ich zawsze naszą troską, życzliwością, nie tylko w dzień ślubu. Podarujmy im naszą modlitwę. Pięknym prezentem niech będzie dziś Komunia Święta przyjęta w ich in­tencji. Niech ta Eucharystia będzie konkretnym wyrazem oddania przez nas tych nowożeńców w opiekę Bożej Opatrzności.

Wam, kochani rodzice młodej pary, należą się dziś słowa szcze­gólnej wdzięczności za trud wychowania, poświęcenia i przygo­towania ich do tego dnia, kiedy sami rozpoczynają drogę życia małżeńskiego. Niech dobry Bóg wynagrodzi wam, darząc obfi­tością swoich łask.

N.N.! Jeszcze chwila i nie będzie już "ja" i "ty", ale "my będziemy", i to aż do śmierci i na całą wieczność. Mówię wam raz jeszcze, nie lękajcie się! Bądźcie dumni z światła waszej miłości, którą dziś zapalacie wobec Chrystusa i wspólnoty Koś­cioła. Jeżeli dom waszej małżeńskiej wspólnoty będzie rozświet­lać wzajemna dobroć i przebaczenie, pomimo wszystko, a może bardziej w imię Chrystusa, wasza miłość z pewnością zachowa swój jedyny i niepowtarzalny smak i tego wam z całego serca ży­czę. A Bóg, Dawca nadziei, niech wam udzieli pełni radości i po­koju, abyście przez moc Ducha Świętego byli bogaci w nadzieję. I jak pisze św. Paweł: Bądźcie wdzięczni! Bóg podarował wam siebie!

Homilie, kazania i mowy okolicznościowe.

Kup w sklepie

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Niech świeci wasza miłość
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.