Z miłością jest jak z ciastem. Wystarczy, że zabraknie jednego produktu, a ciasto okaże się zakalcem.
Psychologowie twierdzą, że udany związek powinien składać się z trzech czynników: z namiętności, miłości oraz intymności. Wtedy można mówić o miłości kompletnej.
Zadeklarowana para tworząca przyjacielski związek, ale wciąż pragnąca się fizycznie
Nie ma jednak co się oszukiwać, gdyż jest to tylko przejściowy moment, o którym nie może być mowy w początkowej fazie związku, ani po kilku wspólnie spędzonych latach. Zakochanie to jeden z bardziej burzliwych momentów w życiu człowieka.
Wbrew pozorom zakochać można się w każdym momencie życia. W bardzo nikłym stopniu od nas zależy, kiedy to nastąpi.
Kiedyś przeczytałam, że człowiek średnio co 7 lat spotyka swoją drugą połówkę. Jest to dość dramatyczna sytuacja, gdy jest się już w zdeklarowanym związku. Zakochaniu towarzyszą ambiwalentne uczucia, z jednej strony pragniemy złączyć się z obiektem swoich uczuć, z drugiej boimy się odrzucenia.
Lęk przed bliskością może skutecznie ostudzić nasze emocje i sprowadzić nas na ziemię.
Pierwszą fazą miłości rządzi głównie namiętność, przez co kochankowie dążą za wszelką cenę do zbliżenia. Aby zredukować dysonans poznawczy w tej sferze, często stosują racjonalizację oraz wyolbrzymiają zalety partnera.
Romantyczne początki to następny etap budowania związku. Zakochani zazwyczaj są już pewni co do uczuć partnerów. W tej fazie poznajemy partnera i uczymy się rozpoznawać jego potrzeby.
Do namiętności dochodzi intymność, która pozwala na dalsze cementowanie związku. Jeśli wykształcimy w sobie altruistyczną postawę, że dobro wspólne jest ważniejsze niż dobro jednostki, wtedy jesteśmy na najlepszej drodze do miłości kompletnej. Na tym etapie pojawiają się deklaracja. Dwie różne od siebie osoby zaczynają być identyfikowane przez środowisko jako para.
Czy jednak taki stan może trwać wiecznie?
Psychologowie twierdzą, że niezupełnie. Statystyki rozwodowe są najlepszym dowodem na to, że dwoje niegdyś sobie bliskich ludzi może wraz z upływem czasu stać się dla siebie obojętnymi.
Żar namiętności opada. Wtedy to, czy zostaniemy w związku, czy nie, w dużej mierze zależy od nas samych. O ile wykażemy się konsekwencją, możemy przedłużać w nieskończoność nasz związek. Jak to możliwe?
Tak naprawdę to nie namiętność jest kluczowym składnikiem udanego związku. Jest ona potrzebna do "wyrośnięcia" miłości. Najważniejsze jest poczucie bezpieczeństwa, zaufanie do partnera, wspólne zainteresowania oraz po prostu sympatia.
Na tym etapie największymi wrogami związku są inni ludzie, którzy wydają się nam lepsi w roli życiowego partnera oraz moda na bycie singlem czy też dostrzeganie plusów życia w pojedynkę.
Skomentuj artykuł