Sposób #6: przyjmuj Komunię Świętą

(fot. shutterstock.com)

Komunia święta jest chyba najtrudniejszym momentem mszy. Jak ją przyjmować? Co musi się stać, by mogła się rzeczywiście dokonać? - pisze ks. Przemysław Szewczyk.

Komentarz świętego Augustyna:

"Jak Mnie posłał Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie". Jakby mówił: abym mógł żyć dzięki Ojcu, to znaczy: abym mógł odnosić moje życie do Niego jako do kogoś większego, dokonuje się moje uniżenie - posłał Mnie; aby zaś ktoś mógł żyć dzięki Mnie, dokonuje się uczestnictwo - spożywa Mnie. Ja więc żyję uniżony dzięki Ojcu, człowiek zaś wywyższony żyje dzięki Mnie.

Komentarz ks. Przemysława Szewczyka:

DEON.PL POLECA

Komunia święta jest chyba najtrudniejszym momentem mszy świętej. Trudnym paradoksalnie przez to, że wydaje się banalnie prostym gestem: wystarczy podejść, powiedzieć "Amen" i przyjąć Ciało Chrystusa przez spożycie kawałka chleba. W Komunię z Bogiem nie wchodzi się jednak przez wykonywanie zewnętrznych gestów, ale przez wewnętrzną postawę. Komunia, jeśli ma się rzeczywiście dokonać, musi dokonać się w sercu, w umyśle, w sposobie istnienia.

Słowa Augustyna podkreślają, że spożywanie Ciała Chrystusa, czyli przyjmowanie Komunii świętej oznacza uczestnictwo w Jezusie. Samo słowo "Komunia" pochodzi z łaciny i właśnie to oznacza: zjednoczenie i wspólnotę. Mówimy często, że po przyjęciu Komunii Jezus mieszka w naszym sercu. To prawda, ale On nie mieszka w nas tak, jakby był kimś od nas różnym, jak różny jest lokator od mieszkania. Przyjęcie Komunii oznacza, że zamieszkuje w nas - w naszym umyśle, sercu, czynach, myślach i postawach - Jezus, Syn Boży wraz ze swoim umysłem, sercem, czynami, myślami i postawami.

Jedność istnieje najpierw między Ojcem a Synem i to w sposób tak doskonały, że Jezus nie waha się powiedzieć "Ja i Ojciec jedno jesteśmy" (J 10,30).

Augustyn tłumaczy, na czym polega ta wspólnota między Ojcem a Synem, stwierdzając, że Syn odnosi swoje życie do Niego. Dzięki temu, że Syn stał się człowiekiem, że został posłany od Ojca, żeby stać się jednym z nas, pojawiła się dla nas możliwość zjednoczenia z samym Bogiem przez zjednoczenie z bosko-ludzkim Synem. A skoro jedność Ojca i Syna na tym polega, że Syn swoje życie odnosi do Ojca, także nasze zjednoczenie z Synem ma polegać na tym samym: mamy odnosić swoje życie do Syna.

Przyjąć Komunię tak naprawdę musi więc oznaczać głębokie poruszenie naszego serca i umysłu, żeby całe swoje życie odnieść do Jezusa, żeby żyć dzięki Niemu i według Niego. Trudno sobie zatem wyobrazić, żeby coś takiego mogło się dokonać przez samo tylko przyjęcie konsekrowanego chleba, bez znajomości Jezusa, bez poznania Go i zrozumienia.

Komunia święta, chociaż podczas sprawowania obrzędów sakramentalnych dokonuje się w konkretnym momencie liturgii, tak naprawdę jest procesem dziejącym się w każdej chwili chrześcijańskiego życia. Coraz lepiej poznajemy Jezusa, coraz głębiej wnikamy w Jego Serce i Jego Ducha, coraz posłuszniej Go naśladujemy. Wtedy można powiedzieć, że Go spożywamy.

* * *

9 sposobów św. Augustyna na pokochanie Eucharystii - to cykl tekstów jednego z największych Ojców Kościoła. Pierwotnie były to krótkie objaśnienia, które Augustyn przedstawiał wiernym swojej diecezji podczas spotkań po Eucharystii. Postanowiliśmy przypomnieć te starożytne teksty. Pozwalają one odkrywać tajemnicę Boga karmiącego człowieka swoim słowem i chlebem. Słowom Augustyna zawsze będzie towarzyszył komentarz księdza Przemysława Szewczyka, Prezesa Stowarzyszenia Dom Wschodni - Domus Orientalis i założyciela portalu patres.pl.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Sposób #6: przyjmuj Komunię Świętą
Komentarze (14)
9 lipca 2016, 13:01
Pola masz rację, ale nie zauważyłem, żeby ksiądz przeciwstawiał zewnętrzne gesty, postawie wewnętrznej. Napisał tylko, że te pierwsze nie wystarczą i przecież to jest oczywiste :) Bazyli, nie wiem czy o to Ci chodzi, ale Twoje "złote myśli" dość często wywołują u mnie szeroki uśmiech... rozbawienia ;)
PM
Pola Magierska
9 lipca 2016, 17:31
Ks. P. Szewczyk napisał, że: "W Komunię z Bogiem nie wchodzi się jednak przez wykonywanie zewnętrznych gestów, ale przez wewnętrzną postawę".  Jednak w komunię z Bogiem wchodzi się poprzez jedno i drugie. Pomiędzy zewnętrznymi i wewnętrznymi gestami musi być spójność. Nie jesteśmy tylko duchami niczym aniołowie. Mamy ciała i Przykazanie Miłośći, żeby miłować Boga ze wszystkich sił swoich. Nawet Pan Bóg, który jest Duchem przyszeł do nas w Ciele, więc tym bardziej powinniśmy Go czcić również ciałem (również zewnętrzną postawą). To On staje się Ciałem, a my udajemy, że ciał nie mamy i że tylko w sercu Go tam coś tam ciamcia ramcia...? Coś tu nie tak jest.
10 lipca 2016, 18:47
Ja również dobrze się bawię czytając o tym, czy należy albo czy nie należy klekać przed wymyślona postacią, albo czy wafelek jest przeżyciem duchowym. I ciekawe czy każdy wafelek, czy tylko ten w kościele? I ten poważny ton rozważań religiantów o to czego chce albo nie chce wymyślona postać z mitologii żydowskiej.
PM
Pola Magierska
8 lipca 2016, 21:24
Niech Ksiądz nie opowiada banialuków, że "W Komunię z Bogiem nie wchodzi się jednak przez wykonywanie zewnętrznych gestów, ale przez wewnętrzną postawę". Człowiek jest jednością psychofizyczną. Czy widział Ksiądz kiedyś osobę, która wysyła sprzeczne sygnały werbalne i pozawerbalne? Jeśli tak, to był to czub! Normalny człowiek gdy się cieszy to się śmieje, gdy się smuci to płacze, a gdy kogoś czci i szanuje to wyraża to również na zewnątrz - ubiorem i gestami. Dość już mam tej schizofrenicznej teologii. Gdy człowiek kocha Boga to Go czci również postawą zewnętrzną - klękaniem, bo jest ona wyrazem tego, co człowiek ma w sercu. A ze schizofrenią to do psychiatry niech Ksiądz idzie, a nie tworzy schizofenoidalne elukubracje dla DEONA.  
9 lipca 2016, 00:49
Gdyby istniał Bóg to z pewnością chciałby, żebyśmy chodzili na kolanach i co krok klękali. Ciemnota niemożliwa do pojęcia. 
PM
Pola Magierska
9 lipca 2016, 13:24
Każdy człowiek pada przed czymś na kolana. Ludzie dobrzy klęczą przed Bogiem. Pozostali są zniewoleni. Nie nazywaj ciemnotą osób wierzoących. No chyba, że potrafisz udowodnić, że Bóg nie istnieje. 
10 lipca 2016, 18:43
Tylko religianci mają wmówione, żeby klękać. Klękają więc by się modlić, klekają przed znakami, obrazami, budynkami a także przez ksiedzem, biskupem itd. itd.  Potrafisz udowodnić, że krasnoludki nie istnieją? Tzn, że jednak są krasnoludki na świecie. Człowiek wymyslił ponad 4 tys. bogów. A każdy najprawdziwszy.  Na czym polega zniewolenie ludzi nie klekających przez "Bogiem"? A może zauważysz, jednak zniewolenie umysłowe tych kórzy klękają przed "Bogiem". 
10 lipca 2016, 19:07
Jak śpiewa Maria Peszek: "Pan nie jest moim pasterzem A niczego mi nie brak Nie przynależę i nie wierzę I chociaż idę ciemną doliną Zła się nie ulęknę i nie klęknę Nie klęknę Pan nie prowadzi mnie Sama prowadzę się Jak chcę, gdzie chcę Pan nie prowadzi mnie Sama prowadzę się własną drogą Zawsze obok"
PM
Pola Magierska
11 lipca 2016, 13:32
Ludzie nie mają wmówionego, żeby klękać. Problem w tym, że właśnie nie klękają przed Bogiem, bo sami mają się za bogów i wydaje im się, że pozjadali wszystkie rozumy i, że nie ma nikogo ponad nimi. Takie myślenie (czyt. pycha) bardzo szybko prowadzi do tragedii, bo nikt z nas nie jest dobry, tylko Bóg jest dobry i święty i on jest źródłem dobra w nas. Każdy kto czci Boga zostaje przez Boga uczczony. Nie potrafię udowodnić, że krasnoludki nie istnieją, ale wierzę w Boga i doświadczam Jego pocieszającej obecności w moim życiu. On sprawia, że czuję się szczęśliwa. Poczytaj o cudach eucharystycznych w Lanciano, Sokółce czy Legnicy. Nie da się ich wytłumaczyć prawami fizyki. Myślę, że jesteś osobą poszukującą, która nie spotkała Boga. Otwórz się na niego - porozmawiaj z Nim w myślach. On Ci odpowie. http://www.opoka.org.pl/biblioteka/M/ME/niedziela201425-lanciano.html
11 lipca 2016, 15:39
Czyżbyś miała za złe, że ktoś nie wierzy w Boga (i to pewno jeszcze Boga „katolickiego” czyli 3 Bogów + Maryja)? No cóż nie każdy wierzy w postaci z mitologii i z nimi rozmawia. Co myślisz o osobach wierzących  np. w krasnoludki. Przecież to takie miłe małe ludziki i do tego jak pomocne! Są świetne, prawda? A może uważasz, że to zmyślone bujdy? Inni tak właśnie myślą o podobnych postaciach np. o Bogach. Myślenie, że tylko Bóg jest dobry i tylko on wszystko może to myślenie religianckie. Zamiast samemu decydować o własnym życiu prosisz wymyśloną postać, aby ci pomogła. Cuda eucharystyczne (bakterie kałowe?) nie jest trudno wytłumaczyć rzetelnymi badaniami. I łato wytłumaczyć oszustwem. Nie gadam z urojonymi postaciami. I nie klękam przed nimi.
PM
Pola Magierska
11 lipca 2016, 15:48
Nie mam Ci za złe Tobie, że nie wierzysz w Boga (mogę Ci tylko współczuć poczucia pustki i samotności, jakie musisz odczuwać w sercu). Za złe mam osobom wierzącym, które nie są ani zmine ani gorące i nie czczą Boga ze wszystkich sił swoich, tak jak na to zasługuje.
11 lipca 2016, 16:54
Żadnego poczucia pustki i samotności nie odczuwam. Podobnie jak nie odczuwam pustki i samotności z powodu nieistnienia smoków, albo elfów.  Życie jest ważniejsze niż hołdowanie wymyślonym postaciom. A dlaczego Bóg miałby zasługiwać na klekanie przed nim?
PM
Pola Magierska
11 lipca 2016, 17:39
Bo jest święty i dobry, czyli zupełnie inny niż my.
PM
Pola Magierska
12 lipca 2016, 11:38
Widocznie zagłuszasz się radiem, telewizją, muzyką. Spróbuj pobyć sam ze sobą w ciszy.