Byłem uzależniony od marihuany, seksu, pornografii i masturbacji [ŚWIADECTWO]
Pewnego dnia rano nie potrafiłem wstać z łóżka. Poczułem na sobie ciężar grzechów całego życia. Zatęskniłem za miłością.
Gdy chodziłem do podstawówki, byłem ministrantem, od klasy pierwszej do trzeciej modliłem się itd. W czwartej klasie podstawówki zacząłem się masturbować, później oglądać pornografię i interesować się seksem. Nie uważałem tego za grzech więc nie spowiadałem się z tego. Uważałem, że nikomu tym krzywdy nie robię. Owszem, robiłem i to największą sobie; wszystkie kolejne spowiedzi i komunie były świętokradzkie...
W gimnazjum zaczęły się pierwsze dziewczyny, seks, marihuana… Przestałem się modlić zupełnie, przestałem być ministrantem. W liceum byłem już uzależniony od marihuany, seksu, pornografii i masturbacji. Coraz rzadziej chodziłem do kościoła. Na studiach w ogóle przestałem to robić.
Bardzo dużo zawsze modliła się za mnie babcia. Po roku studiów zdałem sobie sprawę, że powinienem rzucić tę pornografię, masturbację i żyć w czystości. Uświadomiłem sobie, że jestem uzależniony. Zatęskniłem za miłością. Pewnego dnia rano nie potrafiłem wstać z łóżka. Poczułem na sobie ciężar grzechów całego życia. Z płaczem zacząłem przepraszać swoją rodzinę za wszystkie krzywdy: mamę, tatę, dwie siostry, dziadków…. Płakałem i przepraszałem. Rodzina myślała że zwariowałem. Ja też nie wiedziałem co się dzieje. Nie przynosiło mi to ulgi. Przypomniałem sobie, że jest jeszcze ktoś kogo nie przeprosiłem - Bóg. Wziąłem kartkę i napisałem mniej więcej grzechy, które pamiętałem, w tym po raz pierwszy w życiu te nieczyste. Poszedłem do księdza na plebanię i wyspowiadał mnie na ławce przed budynkiem. Ciężar minął, jak ręką odjął. Poszedłem później na mszę. Ewangelia była o zagubionej owcy, którą Jezus bierze na ramiona i sprowadza do domu. I że większa jest radość z jednego grzesznika który się nawraca, niż z 99 sprawiedliwych. Przypadek? Nie sądzę ;-) Tobyłem ja. Mało tego, to było święto Serca Pana Jezusa. Zakończenie roku kapłańskiego. Kiedyś obchodziłem pierwsze piątki; ale to przede wszystkim babcia modliła się w mojej intencji. Myślę, że to ona wyprosiła mi tę łaskę nawrócenia. Od tamtego dnia czuję również powołanie do kapłaństwa ale jeszcze nie udało mi się nic w tym kierunku poczynić. Kto wie, może w przyszłości się uda.
Skomentuj artykuł