Cud uwolnił mnie od alkoholizmu

(fot. shutterstock.com)
Angelika / powstanizyj.wordpress.com

Usłyszałam głos: "Idź się pomodlić. Przecież kiedyś wierzyłaś". Udałam się do kuchni i złożyłam swoje ręce do modlitwy pierwszy raz od trzech lat. Zaczęłam płakać, poczułam jak cały syf ze mnie spływa. Czułam jak Bóg zaczyna mnie oczyszczać.

W klasie maturalnej w wieku 17 lat wpadłam w depresję. Czułam się, jakby ktoś zgasił mi lampkę nad głową. Nie wiedziałam co chcę w życiu robić, nie widziałam dla siebie żadnej szansy na przyszłość.

Mój tata też mi zbytnio nie pomagał, bo od gimnazjum wmawiał mi, że się do niczego nie nadaję, że jestem nikim i nic nie osiągnę w swoim życiu. Te słowa wyryły się w moim sercu.

DEON.PL POLECA

Wszystkiego musiałam szukać sama, przekonywać się na własnej skórze, bo rodzice nie pokazali mi nic i nie dali tej miłości. Zaczęłam chodzić do psychologa szkolnego, ale nic mi to nie dawało.

Nagle wszystko przestało mnie cieszyć. Przestały mnie cieszyć relacje, pasje i wszystko co robię w życiu. Świat łamał mi serce na tysiące sposobów.

Zaczęłam pić alkohol. Na początek co weekend, dla zabawy. Później po maturze zaczęło się już picie po to, aby zapomnieć kim jestem. Oszukiwałam i kłamałam. Ściągałam ludzi ze sobą na swoje dno aby poczuli się tak samo żałośnie jak ja. Czułam się rozbita i nikt nie potrafił mnie posklejać. Wszystko chciałam robić po swojemu. Później nie piłam tylko w weekendy, ale także w dni powszednie.

Przynajmniej trzy razy w tygodniu przychodziłam pijana do domu. Bo to był jedyny stan w którym było mi dobrze i w którym nie myślałam o niczym. Myślałam, że daje mi to ukojenie. Na co dzień zakładałam maskę i uśmiechałam się nieszczerze do ludzi.

Codziennie miałam myśli samobójcze i chciałam się zabić. Cierpiałam na bezsenność. Nie płakałam. Nie umiałam już. Miałam w sobie jedynie obojętność. Wegetowałam, nie żyłam.

Następnie miałam już taki problem z alkoholem, że stwierdziłam, że pójdę się leczyć, ale przerwałam terapię po drugim dniu. Postanowiłam przestać sama pić na dwa i pół miesiąca. Tyle wytrzymałam, ale później było jeszcze gorzej. W międzyczasie trafiła mi się nieuleczalna choroba oczu i niewiele by brakło abym przestała widzieć na prawe oko.

Na przełomie października i listopada 2014 r. usłyszałam głos: "Idź się pomodlić. Przecież kiedyś wierzyłaś". Udałam się do kuchni i złożyłam swoje ręce do modlitwy pierwszy raz od trzech lat. Zaczęłam płakać, poczułam jak cały syf ze mnie spływa. Czułam jak Bóg zaczyna mnie oczyszczać. Jak daje mi nowe życie, jak daje mi nowe serce.

Poczułam chęć pójścia do spowiedzi. Po spowiedzi zaczęłam karmić się Słowem Bożym. Kolega zabrał mnie na koncert, a tam ludzie pomodlili się nade mną. Rano wstałam pierwszy raz z uśmiechem na twarzy od trzech lat. Już wiedziałam, że wszystko będzie dobrze.

Poczułam się w końcu wolna. Wolna od zła tego świata. Jakby mi ktoś zdjął kajdany. Jakby ktoś pokonał moich wszystkich wrogów.

Od ponad półtorej roku jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Dostałam się na studia pedagogiczne i chcę resocjalizować.

Obecnie posiadam wspaniałych ludzi we wspólnocie i niedawno założyłam bloga, na którym opisuję jak Bóg zmienił moje życie i jak dalej mnie prowadzi, rozbijając wszystkie sfery swojego życia na czynniki pierwsze.

***

Sierpień to miesiąc trzeźwości. Jeśli przeżyłeś/przeżyłaś/przeżyliście coś podobnego, a temat wyjścia z nałogu nie jest ci/wam obcy, poniższy formularz jest od tego, aby się tym podzielić. Niech również Twoje/Wasze świadectwo stanie się tym, co utwierdzi wiarę innych!

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Cud uwolnił mnie od alkoholizmu
Komentarze (1)
JA
~JÓZEF ANONIMOWY ALKOCHOLIK
29 kwietnia 2020, 22:43
PIĘKNIE CIESZĘ SIĘ TWOIM SZCZĘŚCIEM JA NA SWOJĄ TRZEŻWOŚĆ CZEKAŁEM 40 LAT NIEPIJĘ19 LAT \