Maryja wymodliła i wyprosiła mi życie [ŚWIADECTWO]

(fot. shutterstock.com)
Wiktoria

Zawsze - odkąd pamiętam - chciałam być blisko Boga, starałam się być blisko Niego, lecz często nie potrafiłam Mu zaufać, całkowicie zawierzyć. Coraz częściej zaczynam sobie uświadamiać, jak wiele Bóg mi dał i jak nie umiałam wcześniej tego w swoim życiu dostrzegać.

Od rodziców wiem, że gdy przychodziłam na świat, lekarze nie dawali mi wiele szans na przeżycie. Kilkanaście lat później, gdy modlił się nade mną pewien kapłan, który nie znał mojej historii, powiedział mi, że w dniu moich narodzin Maryja wymodliła i wyprosiła mi życie.

Zadawałam sobie wówczas pytanie, dlaczego ja, dlaczego Bóg zachował mnie wtedy przy życiu? Zadaje je sobie coraz częściej, bowiem dane mi było już w dorosłym życiu przeżywać sytuacje, w których widziałam jak kruche i jak krótkie może być ludzkie życie.

"Jaka jest wola Boża wobec mnie i jak ją mogę ją poznać?" Te pytania towarzyszą mi od dziecka do dziś, a zadaje je coraz częściej widząc, że moje życie jest zwyczajne, nie zrobiłam w nim nic szczególnego. Gdy np. czytam "Dzienniczek" Św. Faustyny, zastanawiam się coraz częściej, czy właściwie wykorzystuję dar życia.

DEON.PL POLECA

Wychowałam się w katolickiej rodzinie, Bóg dał mi dobrych rodziców. Otoczyli mnie i moje rodzeństwo miłością, pokazali mi Boga. Dziś wiem, że ta bezinteresowna miłość, jaką od nich otrzymałam, bardzo mi w moim życiu pomaga, nawet teraz, gdy fizycznie ich nie ma.

Widzę, że miłość Boża i miłość rodziców mnie ukształtowały, zahartowały, pomogły udźwignąć sytuacje, które po ludzku były w moim już dorosłym życiu nie do udźwignięcia. Coraz częściej sobie uświadamiam, jak ważna jest rodzina, jak ważne są dobre relacje rodziców z dziećmi w kształtowaniu człowieka.

Rozumiem coraz bardziej, jak wielkim darem dla rodziców są dzieci i jak wielkim zaufaniem obdarzył mnie Bóg Ojciec dając mi dzieci.

W całym moim życiu szukałam Boga, chciałam Go słyszeć by być Mu posłuszna. Teraz widzę, że niestety dość często tę bliskość z Bogiem niewłaściwie rozumiałam, źle jej przez większość mojego życia szukałam.

Owszem modliłam się, chodziłam na mszę świętą, czytałam słowo Boże, ale nie potrafiłam do końca z Bogiem się zaprzyjaźnić. Często szukałam Go w ludziach, w moich duchowych autorytetach. Bóg w swej dobroci podsuwał mi osoby, które prowadziły mnie do Niego za rękę, a ja bezwiednie się temu oddawałam, czułam się jak dziecko. Wydawało mi się, że ta ich bliskość z Bogiem jakby z automatu mnie się udzieli, że przez to, że się nimi otaczam, jestem bliżej Boga, staję się lepszym człowiekiem.

Myślę, że przez to sama nie nawiązywałam głębszej relacji z Jezusem. Nie budowałam na Bogu i miało to dla mnie bolesne konsekwencje, bo przy najmniejszym zachwianiu autorytetu, większych trudnościach cała moja wiara była w rozsypce, z której nie potrafiłam się podnieść, byłam wewnętrznie złamana.

Trudno było mi akceptować słabości innych, a swoich często też nie widziałam, więc miałam ogromne problemy z przebaczeniem. Doszłam do muru, którego nie potrafiłam przebić. Zobaczyłam, jak bardzo w tym doświadczeniu jestem sama i słaba. Myślę, że przez to właśnie doświadczenie Bóg chciał, abym wreszcie dojrzała, bym Mu zaufała i budowała swoje życie na bliskiej, osobistej relacji z Nim.

Gdy wcześniej próbowałam się zawierzyć Bogu, często kończyło się to tylko na słowach, nie umiałam zaufać, oddać się Mu całkowicie i powierzyć. Teraz doświadczam, że tylko przylgnięcie sercem do Jezusa daje tę bliskość. Przylgnięcie do Boga na częstej adoracji, na prawie codziennej Eucharystii (mam takie szczęście, że kościół jest tuż koło mojej pracy). Jezus stał się moim najlepszym Przyjacielem. Adoracja i Eucharystia jest czymś, na co codziennie czekam, moim odpoczynkiem, który w codzienności daje mi siłę. Teraz coraz częściej mogę Go usłyszeć.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Maryja wymodliła i wyprosiła mi życie [ŚWIADECTWO]
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.