Mój synek żyje dzięki Matce Bożej

Fot. Jonathan Borba / Unsplash
Monika

Polecam wszystkim w trudnej sytuacji odmawianie Nowenny Pompejańskiej. Maryja czuwa nad nami i chce pomagać swoim dzieciom.

Pragnę opowiedzieć moją historię związaną z Nowenną Pompejańską. Nowennę zaczęłam odmawiać, kiedy dowiedziałam się, że jestem w ciąży z drugim dzieckiem. Wiedziałam, że może być ciężko, dlatego postanowiłam poprosić o pomoc Maryję.

W drugą ciążę zaszłam, kiedy moja córeczka miała zaledwie 5 miesięcy. Na początku wszystko było dobrze, dzieciątko w moim łonie rozwijało się prawidłowo. Pewnego dnia, po powrocie że spaceru z córeczką, poczułam, że coś jest nie tak, więc poszłam do toalety i zobaczyłam krew na papierze. Szybko zadzwoniłam do męża, że krwawię i zapytałam, za ile może być w domu, żeby ze mną pojechać do szpitala. Powiedział, że najwcześniej za pół godziny, a ja wiedziałam, że nie mogę tyle czekać, więc zostawiłam córkę pod opieką babci i pożyczonym od niej samochodem pojechałam sama do szpitala, nie zabierając ze sobą nic, oprócz dokumentów i telefonu.

Całą drogę się modliłam, prosząc Jezusa aby nie zabierał mi tego dziecka. Na izbie przyjęć powiedziałam, co się dzieje i zaraz zostałam przyjęta, bo na dyżurze była akurat pani doktor prowadząca moją ciążę. Była przerażona, ponieważ bardzo krwawiłam; zapytała czy mam ze sobą koszulę itp. Odpowiedziałam, że nie, bo chciałam jak najszybciej dotrzeć do szpitala. Powiedziała, że dobrze zrobiłam. Jak się okazało krwawienie spowodowane było dużym krwiakiem, który powstał prawdopodobnie w wyniku wysiłku. Na szczęście ulokowany był po przeciwnej stronie, niż dziecko.

Podczas popytu w szpitalu nie zaprzestałam odmawiania Nowenny. Czułam wewnętrzny pokój. Dzieciątko, mimo długiego oczyszczania się krwiaka, rozwijało się dobrze. Nagle, w 30 tygodniu ciąży, zaczął mnie dziwnie boleć brzuch (nie przypominało to skurczów porodowych) Po konsultacji z lekarzem prowadzącym pojechałam na izbę przyjęć, aby sprawdzić, co się dzieje. Po zarejestrowaniu poszłam skorzystać z toalety i wtedy zaczął się poród.

Synek przyszedł na świat w 30 tygodniu ciąży przez cesarskie cięcie, jako skrajny wcześniak z wagą 1170 g. 6 tygodni przebywał w szpitalu, a teraz jest rezolutnym, wesołym i dobrze rozwijającym się chłopcem.

Wiem, że synek jest z nami dzięki Matce Bożej. Polecam wszystkim w trudnej sytuacji odmawianie Nowenny Pompejańskiej. Maryja czuwa nad nami i chce pomagać swoim kochanym dzieciom. Chwała Panu!

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Mój synek żyje dzięki Matce Bożej
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.