"Narzeczony zostawił mnie dwie godziny przed ślubem"

(fot. shutterstock.com)
Ines

W dniu ślubu, na dwie godziny przed udaniem się do kościoła, narzeczony zadzwonił, że nie przyjedzie... Nie mieściło mi się to w głowie.

Moje życie zachwiało się i legło w gruzach ponad dwa lata temu w dzień mojego ślubu.

Pamiętam, że zawsze chciałam założyć rodzinę, mieć kochającego męża i dzieci, tymczasem lata mijały, a ja ciągle byłam sama. Singielka mocno po trzydziestce. I nagle zjawił się on. Facet, który stawał na głowie, aby mnie zdobyć (przynajmniej tak mi się wtedy wydawało).

DEON.PL POLECA

Długo otwierałam się i próbowałam zaufać, w końcu jednak dałam się przekonać. Zaręczyliśmy się i wydawałoby się, że wszystko zmierza ku dobremu. Stało się jednak inaczej.

W dniu ślubu, na dwie godziny przed udaniem się do kościoła, były narzeczony zadzwonił, że nie przyjedzie... Nie mieściło mi się to w głowie. Dlaczego postanowił zrobić to w taki sposób? Zawsze ostrożna, rozsądna, odpowiedzialna dziewczyna dostaje kosza w dniu, który miał być jednym z piękniejszych w jej życiu.

Wszystkie marzenia rozsypały się w jednej chwili.

Długo potem zastanawiałam się, jak mogłam dopuścić do takiej sytuacji. Z drugiej jednak strony dość szybko dotarło do mnie, że mam niesamowite szczęście, że nie zawarłam związku małżeńskiego z tym mężczyzną, że tak naprawdę zostałam ochroniona.

Powstała we mnie jednak pewna wyrwa i trudno było mi sobie wyobrazić siebie jako szczęśliwą żonę. Nie raz sugerowano mi, że powinnam udać się do psychologa, ja jednak postawiłam wszystko na jedną kartę i udałam się do Najwspanialszego Lekarza.

Podejmowałam różne działania, pragnąc uzdrowienia. Jednym z nich było odmówienie Nowenny pompejańskiej w intencji znalezienia dobrego męża.

W chwili obecnej jestem w stanie zaświadczyć, że pompejanka ma wielką moc, a Maryja wspiera tych, którzy się polecają jej opiece. Od czerwca bieżącego roku jestem szczęśliwą narzeczoną. Spotkałam niesamowitego chłopaka, który bardzo mnie wspiera.

Mój obecny związek diametralnie różni się od poprzedniego. Czuję się spokojniejsza, pewna naszej wspólnej decyzji. Oczekujemy dnia naszych zaślubin. Pan Bóg troszczy się i daje nam wszystko, czego potrzebujemy w obfitości.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Narzeczony zostawił mnie dwie godziny przed ślubem"
Komentarze (15)
Agamemnon Agamemnon
15 kwietnia 2017, 02:07
Małżeństwem się stajemy poprzez procesy psychiczne, fizyczne, duchowe oraz materialne zachodzące w okresie narzeczeńskim. Samo wypowiedzenie formułki przy ołtarzu nie czyni nas jeszcze małżonkami jak za pociągnięciem czarodziejskiej różczki. Formułka ma jedynie przypieczętować zawansowany proces stawania się  jednością. Proces ten w chwili składania ślubowania winien znajdować się w miejscu gwarantującym dalszy rozwój i pogłębianie się jedności małżeńskiej. Odkrycie, że takiego procesu w danym narzeczeństwie nie ma, następuje znacznie wcześniej niż na dwie godziny przed  ślubowaniem.
E
Ewelina
11 kwietnia 2017, 12:50
Nowenna Pompejańska ma wielką moc! Dzięki niej wyprosiłam wiele intencji :) 
A
Agnieszka
10 kwietnia 2017, 17:15
Proszę czytać ze zrozumieniem i nie pisać, że są to bzdury, jeśli się samemu tego nie przeżyło!!! Świadectwo jest prawdziwe!!! Pompejanka ma moc!!!
A
Agnieszka
10 kwietnia 2017, 20:46
Pisząc o bzdurach miałam na myśli całą historię, która jest grubymi nićmi szyta, nie szło mi bynajmniej o Nowennę. Uważam jednak, że takie naiwne (i co osobliwe - zawsze pisane tym samym stylem "świadectwa") bardziej ośmieszają różne formy religijności niż je promują. To takie przekonywanie przekonanych. Do żadnego sceptyka taka egzaltacja nie dotrze.
MF
Michał Furmanek
11 kwietnia 2017, 09:41
Nie pompejanka ma moc. Bóg ma moc, pompejanka jedynie pozwala się na nią otworzyć.
A
Agnieszka
7 kwietnia 2017, 14:17
Dziękujemy redaktorom Deon za spreparowanie tego wspaniałego "świadectwa".  Pomijając już niespójności i bzdurki (jestem mocno po trzydziestce - poznałam wspaniałego chłopaka???), to egzaltacja z Najwspanialszym Lekarzem przebija wszystko.
6 kwietnia 2017, 08:11
Chciałoby sie rzec lepiej późno niż po ślubie. Ale nie, dorosły i odpowiedzialny człowiek nei zostawia narzeczoenj na dwie godziny przed słubem. Tak postępuje jedynie tchórz, który nie miał odwagi wczesniej zerwać zaręczyn.
5 kwietnia 2017, 20:02
Proszę nie mówić hop, ślubu jeszcze nie było;)
MR
Maciej Roszkowski
5 kwietnia 2017, 19:56
Nieodpowiedzialny gnojek
a a
5 kwietnia 2017, 21:18
Właśnie bardzo odpowiedzialny, bo w porę pomyślał i się wycofał - potraktował sprawę poważnie. Nieodpowiedzialni się ci, którzy nieprzemyślanie biorą ślub, a potem sie rozwodzą. 
MR
Maciej Roszkowski
6 kwietnia 2017, 18:08
Było to zupełnie nie w porę. Odpowiedzialny czlowiek potrafi myśleć o przyszłości na znacznie dłuższy czas  wcześniej.
a a
5 kwietnia 2017, 18:35
W sumie gość się w porządku zachował - lepiej 2 godziny przed niż 2 lata po :)
6 kwietnia 2017, 08:25
Absolutnie nie ma tłumaczenia dla takiego zachowania dorosłych ludzi. Ile czasu że sobą chodzili? Przecież ślubu nie bierze się z dnia na dzień. Jak miał wątpliwości trzeba było nie dawać pierścionka zaręczynowego i nie obiecywac  ślubu 
a a
6 kwietnia 2017, 19:20
A skąd wiesz, jak między nimi było i co doprowadziło do tych zaręczyn? Jak znasz historię, to proszę, opowiedz mi ją, wtedy możemy oceniać. Ja nie znam i stwierdzam tylko, że gość zachował się o wiele poważniej od tych, którzy biorą ślub, a potem odchodzą. 
6 kwietnia 2017, 19:53
Wypowiadam sie na podstawie tego tekstu - skoro pan młody na dwie godzin przed ślubem telefonicznie informuje, iż nie przyjdzie to coś jest nie tak. Rozumiem, iż nie miał nawet odwagi przyjśc, stanąć przed narzeczoną, przysżłymi teściami i im to powiedzieć. Tak nie postępuje dorosly mężczyzna, lecz rozkapryszone małe dziecko. I co ważne - okres narzeczeństwa jest długi, dużo w tym czasie sie dzieje, bo to zapowiedzi, nauki i organizacja śłubu - wtedy jest też czas na podjecie ostatecznej decyzji. Ale nie czekanie i poźniej uciekanie w dniu ślubu. Wyobraź sobie co tak dziewczyna przezyła. Wyobraż sobie siebie, gdyby Twoja narzeczona tak postąpiła. A że podstawowa przyzwoitość wymaga, aby decyzje o rozstaniu powiedzieć osobiscie a nie przez telefon to już zupełnie inna sprawa.