Seks przed ślubem to był błąd [ŚWIADECTWO]
Długo wahałam się, by poruszyć problem przeżyć przedmałżeńskich. Skłoniły mnie do tego przemyślenia i zdarzenia minionych miesięcy oraz przyjaciółka, którą z całych sił chciałabym uchronić przed błędem seksu przed ślubem.
A może oprócz przyjaciółki znalazłaby się grupa młodych ludzi, którzy chcą nauczyć się Bożych wartości zamiast napawać się nowoczesnością świata bez Miłości i bez Boga…
Przeczytałam z zaangażowaniem wiele świadectw opublikowanych dzięki portalowi DEON.pl na temat współżycia przedmałżeńskiego. Nie pominęłam również żadnego komentarza czytelników pod artykułami. Od bulwersujących słów młodego, buntowniczego i nowoczesnego pokolenia, po mądre wyrażenia ludzi, rozumiejących zamierzenia Boga wobec człowieka. Seks jest bardzo osobistym i intymnym przeżyciem. Dlatego każdy rozpatruje tą kwestię indywidualnie, ale przecież nawet wyjątkowość każdego z osobna jest darem Bożym.
Zaczęłam współżyć z moim chłopakiem 6 miesięcy po tym, jak się poznaliśmy. Oczywiście już wcześniej zdarzały się pożądliwe spojrzenia i gesty. Pamiętam, że za pierwszym razem to do mnie należało ostatnie słowo. To ja miałam wyrazić zgodę na rozpoczęcie współżycia. Mimo iż zawsze powtarzałam sobie, że poczekam do ślubu, to tym razem zbyt mocno targała mną namiętność. Na każdym spotkaniu dawaliśmy się ponieść chwili, a innym razem szukaliśmy okazji - tzw. "wolnej chaty". A gdzie wspólne spędzanie czasu, wycieczki w góry, szczere rozmowy, śmianie się, poznawanie swoich wad i zalet, ulubionych potraw itp.? Mogło być fajnie, gdyby nie chore szukanie okazji, żeby się kochać!
Pewnego dnia oznajmiłam mu, że skoro się mu oddałam to jestem już jego w całości i musimy wziąć ślub. Teraz czuję, że nawet oświadczyny na nim wymusiłam. Wzięliśmy ślub dwa lata temu, a przez te 2 lata wydarzyło się dużo złego. Zaraz po ślubie postanowiliśmy starać się o dziecko. Ale miesiąc w miesiąc naszego starania szły na marne. Ja zaczęłam szukać pomocy w medycynie, a mój mąż uciekł od problemu przed ekran monitora komputerowego. Początkowo wygodniej było o tym nie rozmawiać i nie "sypać soli na rany". Kto nie przeżył problemu bezdzietności, ten nie wie, jakie cierpienie ze sobą nosi.
W końcu oddaliliśmy się od siebie do tego stopnia, że w ogóle nie kochaliśmy się, więc i starania były na nic. Gary L. Thomas w książce pt. "Cenniejsza niż perły" podpowiada każdej żonie, "jak możesz wykorzystać małżeńskie życie seksualne do scementowania miłości męża (…) , co jest kluczowe dla zdrowia małżeństwa". Obwiniałam się o wszystko, czułam się beznadziejna. Wszystko zdawało mi się niesprawiedliwe. Niestety nawet moje inicjacje na nic się nie zdały. Współżycia nie było, nie było rozmów, nie było Boga, nie było wiary i nadziei na poczęcie dziecka, ale było wspólne zobojętnienie wobec siebie, alkohol, dobre wyjścia ze znajomymi bez współmałżonka, zabawa. Wszystko to, co zapodaje nam świat, a co tak bardzo ocieka złem, co tak mocno oddala od Boga.
Miłość słabła aż do momentu, gdy oboje się totalnie zagubiliśmy. Mąż nawiązał romans z jakąś dziewczyną w Internecie, a ja zdążyłam dopuścić się zdrady. Przecież przed ślubem też doszło do zdrady, bo bez żadnego węzła małżeńskiego, dopuściliśmy się grzechu i nikomu z nas to nie przeszkadzało. Potem usprawiedliwiałam się, że nic nie dzieje się bez powodu i że mąż sam wepchnął mnie w ramiona innego. A tak ciężko jest cokolwiek odbudować… szczerze porozmawiać, przyznać się, żyć dalej, zapomnieć.
Trudno było przyjść z problemem do Boga i błagać o wybaczenie. Na szczęście Bóg nas nie zostawił i nie pozwolił zniszczyć naszego małżeństwa. Bóg patrząc na nasze cierpiące serca, zesłał na drogę naszego małżeństwa ludzi, którzy pomogli nam dojrzeć sens trwałości małżeństwa, cokolwiek by się działo. Miłość mimo wszystko!
Dlaczego seks przed ślubem to błąd? Bo niszczy to, czego nawet nie zdążyło się odkryć. Bo z biegiem czasu staje się nudny i najczęściej nudzi się już po ślubie. Powoduje brak poczucia grzechu i zagłusza sumienie. I przede wszystkim wypacza Boży plan na życie dwojga ludzi - kobiety i mężczyzny. Aby jednak to zrozumieć trzeba doznać prawdziwego cierpienia, bo tylko ono daje możliwości przemyślenia swojego postępowania.
Chcemy Was zaprosić do złożenia świadectwa. Dlaczego? Bo świadectwo jest najskuteczniejszą i najbardziej insprującą metodą do wzajemnego budowania i inspirowania się w wierze. Dlatego jeśli czujesz, że w Twoim życiu wydarzyło się coś, czego nie powinienieś zachować tylko dla siebie, ale powinienieś się tym z innymi podzielić, to nie zastanawiaj się dłużej, tylko po prostu siadaj i pisz.
Skomentuj artykuł