"Wszystko zaczęło się od modlitwy różańcowej i Nowenny Pompejańskiej i trwa do dziś"

(fot. Bogdan Glisik on Unsplash)
Janusz

Trafiłem do Pana Boga przez wielki kryzys małżeński przez jaki przechodziliśmy z żoną i całą naszą rodziną. Żona wyprowadziła się z domu, zabrała synów, świat wybuchł i totalnie legł w gruzach. (...) Kiedy wydało się, że wszystko już stracone, na drodze spotkałem Pana Boga, a On rękami Matki Najświętszej Niepokalanej włożył mi do ręki Różaniec, a potem Nowennę Pompejańską.

Do tego, co bym nie robił, wszystko powodowało, że było jeszcze gorzej.

Kiedy wydało się, że wszystko już stracone, na drodze spotkałem Pana Boga, a On rękami Matki Najświętszej Niepokalanej włożył mi do ręki Różaniec, a potem Nowennę Pompejańską. Nasza droga dalej i do tego coraz stromiej i szybciej prowadziła ku otchłani, ale ja uporczywie trzymałem się różańca i nowenny.

Na koniec Nowenny "coś drgnęło". Żona zawiesiła pozew rozwodowy, ale droga wcale nie wydawała się lepsza, może trochę spadek się zmniejszył i nieco wyhamowało opadanie.

DEON.PL POLECA

Pojawiła się druga Nowenna Pompejańska, pierwsza była za nasze małżeństwo i rodzinę, o jej uratowanie, druga była już za żonę. Następnie pojawiły się kolejne, już w różnych niekoniecznie "naszych" intencjach.

Dzisiaj jesteśmy szczęśliwym kochającym się małżeństwem i stanowimy szczęśliwą rodzinę: my + dwóch wspaniałych synów i co najważniejsze + Pan Bóg.

Najważniejsze, co chciałbym tu powiedzieć, czego nauczyła mnie Matka Najświętsza w kolejnych odmawianych nowennach, to cierpliwość i pokora. Konsekwentna modlitwa za żonę, uparta i czasem wręcz w zaparte, na przekór.

Jeśli kto chce iść za mną, to niech weźmie swój krzyż i idzie... Potem niech Mnie naśladuje - podczas spowiedzi Pan Jezus powiedział mi ustami księdza: "kochaj ją i bądź dla niej dobry, a ona przylgnie do ciebie" i ja się tych słów uchwyciłem i staram się je realizować cały czas, choć nieraz bywa ciężko.

Nasze życie składa się z malutkich - codziennych oraz mniejszych i większych cudów. Pan Jezus powiedział: "jeśli trzeba będzie, to uczynię cud". Ja wiem, że aby stał się cud, to najpierw trzeba przede wszystkim samemu się zmienić.

Nie mówię, że teraz jest superpięknie, ale jest pięknie, bo z Panem Bogiem.

Razem z żoną modlimy się wieczorem, często z dziećmi, co jeszcze nie tak dawno wydawało mi się totalną abstrakcją, ale powolutku, małymi kroczkami. Jest jeszcze wiele do osiągnięcia, ale krok za krokiem.

Mamy także znajomych, którzy tuż przed nami również popadli w wielki kryzys i tu dopiero Pan Bóg zdziałał cud. W kilka miesięcy po rozwodzie są znowu razem i budują wspólnie z Panem Bogiem.

Ale tutaj kolega / mąż z wielkim uporem i z wielką wiarą / zawierzeniem Panu Bogu walczył do końca i jeszcze dłużej, wychodząc z kościoła, kiedy wydawało się, że to już koniec (rozwód), gdzie chwilę wcześniej pytał Pana Boga, co ma teraz zrobić, usłyszał słowa piosenki granej gdzieś w pobliżu "Żono moja, serce moje", a teraz są razem i to tak..., szczegółów nie będę zdradzał.

A wszystko zaczęło się od modlitwy różańcowej i Nowenny Pompejańskiej, i trwa do dziś.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Wszystko zaczęło się od modlitwy różańcowej i Nowenny Pompejańskiej i trwa do dziś"
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.