"Zobaczył Franciszka i poszedł do spowiedzi" [ŚWIADECTWO]
Na ŚDM pojechałem z grupą naszych kleryków. Mówiłem sobie: ja już miałem swoje dni młodzieży w Częstochowie z papieżem Janem Pawłem II. Wtedy przeżywałem je jako kleryk, a dziś jako kapłan chcę przede wszystkim służyć spowiedzią.
Specjalnie się zgłosiłem do tej posługi i otrzymałem przydział na dyżur w Strefie Pojednania. Ku mojemu rozczarowaniu były to tylko dwie godziny w czwartek. Szukałem więc każdego dnia okazji, by spowiadać.
Zauważyłem, że w pierwszych dniach konfesjonały w strefach pojednania najczęściej odwiedzali obcokrajowcy. Niestety mogłem spowiadać tylko w języku polskim. Wiele było spowiedzi, ale gdyby była nawet ta jedna, o której poniżej, to warto było przyjechać na ŚDM.
Najbardziej jestem wdzięczny Panu Bogu za spowiedź człowieka, który przypadkowo zobaczył papieża Franciszka, gdy ten przejeżdżał ulicami Krakowa. Entuzjazm ludzi i roześmiana twarz Fanciszka tak bardzo nim wstrząsnęła, że skruszony postanowił porzucić grzechy i wyjść z bagna w jakim się znajdował od kilkunastu lat.
Wielkim przeżyciem było dla mnie czuwanie na Polu Miłosierdzia. Podczas adoracji czułem ogromną jedność w Jezusie Chrystusie z milionami braci i sióstr z różnych krajów, którzy uwielbiali Boga w tym samym miejscu i czasie.
Miałem też przekonanie o wszechmocy Boga Ojca, który zatroszczył się o swoje dzieci, by spokojnie mogły spędzić noc pod chmurką, a właściwie pod ugwieżdżonym wielkim dachem nieba na Campus Misericordiae.
Skomentuj artykuł