Święty Jan Boży - opiekun chorych

ilustracja ze zbiorów PSJ
Marek Wójtowicz SJ / "Posłaniec Serca Jezusowego"

Jan urodził się z pobożnych rodziców 8 III 1495 r. w Monte Novo niedaleko Evory w Portugalii. Chętnie pomagał ciężko chorej matce w prowadzeniu stoiska z owocami. Kiedy miał 8 lat, został zapewne uprowadzony z domu rodzinnego do Hiszpanii przez włóczęgę.

Chłopca zachwyciły opowiadania wędrownego przybysza o niezwykłym bogactwie jego ojczystego kraju, dlatego chciał mu towarzyszyć. Hiszpan okazał się człowiekiem nieuczciwym i kiedy dzięki towarzyszącemu mu ubogiemu chłopcu, uzbierał pokaźną sumę pieniędzy, porzucił go. Jana przygarnął pewien gospodarz z Oropesy. U niego chłopiec pasł owce do 27. roku życia. Ludzie nie znali jego pochodzenia ani nazwiska, dlatego zwracano się do niego Jan Boży.

DEON.PL POLECA

Na obcej ziemi

W nowej rodzinie traktowano Jana jak własnego syna, dlatego z wielkim staraniem zadbano, by przygotował się do Pierwszej Komunii Świętej. Był to dla niego bardzo ważny i radosny dzień. Jego myśl biegła nieraz do własnych rodziców w dalekiej Portugalii. Pewna kobieta pocieszała go mówiąc, że jeśli nawet jego mama nie żyje, to na pewno jest w niebie, gdzie cały czas jest tak radośnie, jak w Święto Bożego Ciała w Hiszpanii. Gdy pasał owce, pojawiało się w nim głębokie pragnienie, by poświęcić życie Bogu. Było to wiele razy, gdy modli się lub zastanawiał nad swoim życiem. Ale równocześnie pociągał go świat i jego powaby. Obserwował je, będąc przez jakiś czas stajennym na dworze kasztelana. Tam oprócz sztuki czytania i pisania poznał też tajniki szermierki i sztuki polowania. Jednak wewnętrzny Głos sprawił, że powrócił do pasterstwa. Właściciel owczarni chciał go uczynić swym spadkobiercą i ożenić ze swoją córką, Jan jednak odmówił, przekonany, że nie jest to jego droga życia.

Odważny rycerz

Po jakimś czasie Jan zapragnął doświadczyć nowych przygód, dlatego zaciągnął się do wojska. Toczyła się właśnie wojna pomiędzy Francją i Hiszpanią, ta sama, podczas której raniony był w bitwie w obronie Pampeluny Inigo Loyola. Jan Boży był niezwykle dzielnym żołnierzem, stoczył wiele walk, uczestniczył w sławnych bitwach przeciwko Francuzom, a następnie z samym księciem d'Alba walczył przeciwko muzułmanom w obronie Wiednia. Czynił to wszystko, by zapomnieć o Głosie, który go powoływał do wyłącznej służby dla odrzucanej przez ludzi Miłości. Nieraz po bitwie nękany był ogromnym poczuciem winy. Wiedział, że zabijając nawet nieprzyjaciół królestwa Hiszpanii, ranił Serce Zbawiciela. Podczas tych niespokojnych lat dwa razy doświadczył szczególnej Bożej opieki. Pewnego dnia spadł z konia i bardzo się poturbował. Innym razem niesprawiedliwie oskarżony o defraudację pieniędzy całego oddziału o mało nie został rozstrzelany. Niemal w ostatniej chwili nadszedł dowódca, który zdecydował o wydaleniu go z wojska. Zrozumiał wtedy, że Bóg go ocalił. Po wielu latach udało mu się wreszcie odwiedzić rodzinny dom.

Błaganie o miłosierdzie

Gnany dziwnym duchowym niepokojem udał się do Ceuty w Afryce, gdzie był najemnym pracownikiem przy budowie fortyfikacji. Potem powrócił do Hiszpanii i przebywał na Gibraltarze. Tam handlował pobożnymi książkami i dewocjonaliami. Kontynuował to zajęcie również w Granadzie, gdzie w 1539 r. nastąpiło najważniejsze w jego życiu wydarzenie. Pod wpływem kazania św. Jana z Avili, przeżył głębokie nawrócenie. Krzycząc powtarzał: Biada mi! Łaski i miłosierdzia! Rozdał swoje książki i zaczął chodzić w łachmanach, żebrząc na ulicach. Uznano go za obłąkanego i zamknięto w szpitalu dla umysłowo chorych. Doświadczył tam okrutnego traktowania: skuto go łańcuchami, przetrzymywano w ciemnym i wilgotnym lochu i dotkliwie bito. Po jakimś czasie, zachęcony przez św. Jana z Avili, sam zaczął pomagać innym chorym. Ten trudny czas na długo pozostawił w nim wielką wrażliwość na potrzeby ludzi.

Oddany chorym

Po wyjściu ze szpitala postanowił odbyć rozmowę z Janem z Avili, który nakreślił mu plan działania na drodze ku świętości i zachęcił go do otwarcia szpitala dla ludzi ciężko chorych. Jan Boży, pomimo że nigdy nie studiował medycyny, w 1540 r. zdecydował się otworzyć szpital tylko dla mężczyzn, w którym przygotował 47 miejsc dla chorych. Sam opiekował się nimi, robił opatrunki i pocieszał. Wprowadził w nim wiele zasad służących przestrzeganiu higieny. Wielu szybko odzyskiwało tam zdrowie, bo przyszły święty miał dla nich czas i serce pełne współczucia. By zapewnić chorym utrzymanie, leki, bieliznę, bandaże, codziennie szedł do miasta żebrać. Udał się nawet na dwór królewski do Valladolid, gdzie uzyskał wsparcie materialne dla swego dzieła. Szczególną troską otaczał chorych psychicznie; cierpliwie ich słuchając, leczył nie tylko ich ciała, ale także dusze. Zadbał, by do szpitala w każdą niedzielę przychodził kapłan, który odprawiał Mszę świętą. Jan Boży zabiegał także o los upadłych kobiet, błagał je o zmianę grzesznego życia, zabezpieczając ich byt materialny. Opiekował się również staruszkami i wdowami, powierzając je opiece bogatszych rodzin.

Pod koniec życia przyłączyło się do Jana Bożego kilku młodych mężczyzn, którzy też chcieli opiekować się chorymi. Tak narodził się zakon bonifratrów, zatwierdzony przez Stolicę Świętą w 1571 r.

Osłabiony rozlicznymi trudami i ciężką pracą Jan odszedł do Pana w dniu swoich urodzin w 1550 r. Papież Urban VIII w 1630 r. zaliczył go do grona błogosławionych, a 30 lat później papież Aleksander VIII kanonizował go. Leon XIII w 1886 r. ogłosił św. Jana Bożego razem ze św. Kamilem de Lellis patronem szpitali i chorych. Przy relikwiach świętego można się modlić w kościele bonifratrów w Granadzie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Święty Jan Boży - opiekun chorych
Komentarze (3)
T
T.
3 lipca 2013, 19:57
Ciekawe i wzbudzające grozę, kiedy Kościół się wreszcie zajmie chorymi psychicznie. Gesty nie wystarczą.
E
ewa
8 marca 2015, 00:24
www.bonifratrzy.pl jest to tylko jeden z przykładów odowiedzi na bezpodstawne zarzuty
M
Marco
8 marca 2013, 15:23
Kolejny przykład porywającego charakteru dla ludzi młodych także dzisiaj. To właśnie świeci najbardziej reformują Kościół czyniąc go wiarygodnym nawet dla grzeszników!