To nie moja sprawa…!

(fot. sebastien.barre/flickr.com)
Mirosław Bożek SJ

"Trzeba mieć w sobie wiele miłości, żeby uwaga zwrócona drugiej osobie wyszła jej na dobre", napisał Mikołaj Gogol. Często brakuje nam tej miłości, kiedy kogoś upominamy. Jednak dużo częstszym grzechem w naszych czasach jest zupełny brak upomnienia.

Łatwo zadowolić się stwierdzeniem, że ja sam przecież nic złego nie robię - mogę się nawet uznać za lepszego w porównaniu z innymi. Jestem zdecydowanie lepszy od kolegów z pracy, którzy okradają firmę. Jestem dużo lepsza od znajomych, które bez przerwy obmawiają wszystkich dookoła. Nie ma nawet porównania z sąsiadem, który po pijanemu pobił swoją żonę. A tamta znajoma para: on zostawił żonę z dziećmi, ona - męża, i teraz "budują życie na nowo"… Tak… Ja nie mam na sumieniu tego rodzaju grzechów. Porządny, bezkonfliktowy - nikomu w drogę nie wchodzę… A na tle sąsiadów i znajomych wypadam naprawdę świetnie!

Z takiego dobrego samopoczucia chce nas wyrwać Bóg poprzez Swoje Słowo. Zwraca się do nas bardzo mocno i dosadnie: Jeśli powiem bezbożnemu: "Z pewnością umrzesz", a ty go nie upomnisz, aby go odwieść od jego bezbożnej drogi i ocalić mu życie, to bezbożny ów umrze z powodu swego grzechu, natomiast Ja ciebie uczynię odpowiedzialnym za jego krew. Ale jeślibyś upomniał bezbożnego, a on by nie odwrócił się od swej bezbożności i od swej bezbożnej drogi, to chociaż on umrze z powodu swojego grzechu, ty jednak ocalisz samego siebie. (Ez 3, 18-19)

Nie są to słowa, które mogłyby się nam podobać. Obowiązujące podejście to "żyj i pozwól żyć innym". Nie wtrącaj się do cudzego życia, to nikt nie będzie się wtrącał do twojego. Owszem, nie jest dobrze, że ktoś kradnie, a ktoś inny obmawia, ale co można zrobić? Żal mi żony pijącego sąsiada; żal też dzieci znajomego, który porzucił swoją rodzinę. Ale przecież w gruncie rzeczy to nie moja sprawa. Jakie ja mam prawo oceniać innych?

Jesteśmy rozproszeni, odizolowani od siebie nawzajem, każdy z nas - w swoim własnym świecie. Umyka nam to, że Bóg chce nas prowadzić jako wspólnotę, jako ludzi, którzy są odpowiedzialni za siebie nawzajem. Nie dziwi nas, że istnieje przepis nakazujący pomóc ofierze wypadku drogowego, którego jesteśmy świadkami - chociaż chodzi o obcą nam osobę. Tymczasem uciekamy od odpowiedzialności za tych, którzy stają się ofiarami "wypadku życiowego", spowodowanego przez własny grzech. Jedni i drudzy, jeśli pozostawimy ich samych sobie, mogą umrzeć. W tym drugim przypadku nie chodzi już tylko o śmierć fizyczną. Bóg przypomina nam, że to jest nasza - moja i twoja - sprawa.

O. Mirosław Bożek, jezuita. Obecnie pracuje duszpastersko wśród Polonii w Chicago - w Jezuickim Ośrodku Milenijnym. Pisze m.in. dla "Katolika", polskojęzycznego miesięcznika archidiecezji Chicago. Więcej o nim można znaleźć na stronie: http://www.jezuici.org/bozek

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

To nie moja sprawa…!
Komentarze (17)
A
Andrzej
18 marca 2014, 14:29
Trzeba czasami czasu zeby się odezwac z Miłośćią czas czasowi to jest dobre lekarstwo pozdrawia cieplutko
24 września 2013, 11:31
@~brat Każda przypowieść koncentruje się na jednym elemencie nauczania.
B
brat
24 września 2013, 11:22
A co z przypowieścią o Synu Marnotrawnym ?? Kochający ojciec z przypowieści nie zatrzymuje syna gdy ten chce odejść i roztrwonić połowę majątku. Powinien przecież zareagować inaczej wg tekstu powyżej, a jednak jego postawa pewnego rodzaju wzorem w tej przypowieści. 
MB
Mateusz Bendek
15 września 2013, 00:18
Ale jak ma wyglądać zastosowanie tego w codzienności? Jak upominać? Przydałby się filmik instruktażowy. Nie żartuję... nieraz słuchamy pięknych słów takich, jak te, a później nic a nic się nie zmienia - wszystko po staremu.
Szymon Anonim
5 marca 2012, 17:25
 czyli Ewangelizacja ;D albo suptelna zmiana toru kogoś.. kto pędzi w stronę przepaści ;]
M
Maria
7 lutego 2012, 23:11
 W upominaniu najważniejszą rzeczą jest zwracanie uwagi na to co ktoś robi ,a unikanie mówienia jaki ktoś jest, ocenianie ,mówienie jesteś taki a taki. Mówienie ,że ktoś zrobił, albo i robi coś złego, nie poniża, nie narusza godności. To skutkuje. A jak nie skutkuje, no cóz, " nie jesteś strózem swego brata". To do Słabej.
K
klara
31 stycznia 2012, 15:51
klara to uwierz w co innego ;) Może i nie jestem leszkiem, ale mam nadzieję że odniosłam sie do Ciebie z miłością. (ale żeby nie było za słodko, to jeszcze dopiszę- głupoty czasem wypisujesz, i zastanawiam się, czy tak na prawdę myślisz ;) Zawsze piszę to co myślę i będę wdzięczna za podanie paru przykładów moich głupot. Sądzę, że przy nich pozostanę, ale ty "ocalisz samą siebie". A o. Miirosławowi dziękuję za artykuł. Właściwie już chciałam odpuścić sobie zaglądanie na Deon, ale skoro zdarzają się tu i sensowne rzeczy, to jeszcze trochę zostanę:)
31 stycznia 2012, 09:58
@Słaba Jak się odnosić? Z miłością, więc bynajmniej nie z pogardą. A jak się odnosić z miłością? Ano tak jak odnosisz się do osób które kochasz? Nie wiesz jak odnosisz się do osób które kochasz? Właśnie dlatego pytam, że nie wiem - w jaki sposób odnosić się z miłością do osoby, która czyni zło. Kiedyś z podobnym pytaniem zwróciła sie do nas (juz nieżle dorosłych) nasza była nauczycielka z liceum... Chyba bylismy już bardzo dorosli bo odpowiedź brzmiała: Zrób to co uważasz za stosowne w takim wypadku. Czasem trzeba wyrzucic z domu mówiąc dlaczego, pozbawić utrzymania, czekać na powrót gdy uzna swój grzech i modlić się a czasem trzeba się tylko modlić tak żeby widział, że modlimy się w jego intencji. A pomiędzy? Pomiędzy jest całe morze mozliwych odcieni miłości... PS. Ja wiem jak odnosze się do ludzi, których kocham. Ale czasem wiem też, że nie jest to sposób właściwy...
J
j
31 stycznia 2012, 09:55
klara to uwierz w co innego ;) Może i nie jestem leszkiem, ale mam nadzieję że odniosłam sie do Ciebie z miłością. (ale żeby nie było za słodko, to jeszcze dopiszę- głupoty czasem wypisujesz, i zastanawiam się, czy tak na prawdę myślisz ;)
K
klara
31 stycznia 2012, 09:19
@Xleszek Najwyraźniej nie zrozumiałaś mnie. Nie wiesz co to znaczy kochać? Nie wiesz co to znaczy odnosić się z miłością? Zaczynam wierzyć, że w tym roku będzie koniec świata:) PS. Ale na wszelki wypadek zmykam z tego wątku, żeby leszek nie zdążył się do mnie "odnieść z miłością".
~
31 stycznia 2012, 08:11
Właśnie dlatego pytam, że nie wiem - w jaki sposób odnosić się z miłością do osoby, która czyni zło. Słaba <a href="http://www.nowaksvd.opoka.net.pl/przebaczenie/dlaczego_trudno_jest_przebaczyc.htm">http://www.nowaksvd.opoka.net.pl/przebaczenie/dlaczego_trudno_jest_przebaczyc.htm</a>
LS
le sz
24 stycznia 2012, 17:04
Jak się odnosić? Z miłością, więc bynajmniej nie z pogardą. A jak się odnosić z miłością? Ano tak jak odnosisz się do osób które kochasz? Nie wiesz jak odnosisz się do osób które kochasz? Właśnie dlatego pytam, że nie wiem - w jaki sposób odnosić się z miłością do osoby, która czyni zło. Najwyraźniej nie zrozumiałaś mnie. Nie wiesz co to znaczy kochać? Nie wiesz co to znaczy odnosić się z miłością? Czyżbyś nikogo nigdy nie kochała? Przecież jeżeli kochasz lub kiedykolwiek kochałaś to wiesz jak się odnosiłaś/odnosisz do tej kochanej osoby czy kochanych osób. No to tak samo odnoś się do osoby którą bezskutecznie upominałaś. Zobacz co mówi Mt 5,43-48 o miłości nawet względem nieprzyjaciół: 48 Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. 44 A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; 45 tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. 46 Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? 47 I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? 48 Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski.
S
sn
24 stycznia 2012, 11:57
Kochaj bliżniego, jak siebie samego. Czyli upominać, tak jak chcieliibyśmy, aby nas upominano. Chociaż można czasem i wtedy przegiąć. No i gdzieś tak trzeba pamiętać o belce i drzazdze.
S
Słaba
24 stycznia 2012, 11:56
Jak się odnosić? Z miłością, więc bynajmniej nie z pogardą. A jak się odnosić z miłością? Ano tak jak odnosisz się do osób które kochasz? Nie wiesz jak odnosisz się do osób które kochasz? Właśnie dlatego pytam, że nie wiem - w jaki sposób odnosić się z miłością do osoby, która czyni zło.
LS
le sz
24 stycznia 2012, 11:45
"Trzeba mieć w sobie wiele miłości, żeby uwaga zwrócona drugiej osobie wyszła jej na dobre", napisał Mikołaj Gogol. Często brakuje nam tej miłości, kiedy kogoś upominamy. Jednak dużo częstszym grzechem w naszych czasach jest zupełny brak upomnienia. A w jaki sposób upominać z miłością? Może ktoś może podzielić się dobrym słowem na ten temat? I jak odnosić się do osoby, która upomnienia nie usłuchała, a mamy z nią kontakty np. rodzinne czy inne? Jak się odnosić? Z miłością, więc bynajmniej nie z pogardą. A jak się odnosić z miłością? Ano tak jak odnosisz się do osób które kochasz? Nie wiesz jak odnosisz się do osób które kochasz?
LS
le sz
24 stycznia 2012, 11:42
Upominać trzeba. Tyle że istotne jest w jaki sposób to się robi. Bo zupełnie czym innym jest powiedzieć komuś: źle robisz, tak nie należy robić, a zupełnie czym innym jest powiedzieć mu: jesteś zły i jak się nie poprawisz to pójdziesz do piekła.
S
Słaba
24 stycznia 2012, 11:36
"Trzeba mieć w sobie wiele miłości, żeby uwaga zwrócona drugiej osobie wyszła jej na dobre", napisał Mikołaj Gogol. Często brakuje nam tej miłości, kiedy kogoś upominamy. Jednak dużo częstszym grzechem w naszych czasach jest zupełny brak upomnienia. A w jaki sposób upominać z miłością? Może ktoś może podzielić się dobrym słowem na ten temat? I jak odnosić się do osoby, która upomnienia nie usłuchała, a mamy z nią kontakty np. rodzinne czy inne?