Trudna sztuka miłowania nieprzyjaciół

(fot. h.koppdelaney/flickr.com)
ks. Krzysztof Osuch SJ

Uraza, złość, agresja nienawiść spychane do podświadomości zniewalają nasze siły życiowe, uniemożliwiając tym samym otwarcie się na innych. Jezus pragnie nas oswobodzić z krępujących więzów oferując drogę wolności - drogę przebaczenia.

Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie?Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski."
(Mt 5,43-48).
Wyraźne zalecenie
Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują - takie jest wyraźne zalecenie Jezusa, tymczasem dobrze wiemy, że na okazaną nam wrogość reagujemy uczuciami dość dalekimi od miłości. Im bardziej ktoś nas dotknie i zrani, tym większą mamy chęć, by się zrewanżować. Odwet - w myśl zasady ząb za ząb - może się wydać sprawiedliwy. I dlatego bez większego namysłu odpłacamy "pięknym za nadobne". Oddanie komuś z nawiązką sprawia nam pewną satysfakcję ("ale mu dołożyłem", "ale mu dołożył").
Formy oddawania dokonują się na poziomie emocji i słów. Są to niekończące się potyczki słowne, złośliwości, udowadnianie swej wyższości, surowe osądy itd. Jedno jest pewne, że te przemyślane czy spontaniczne formy reagowania na doznane zło nie mają nic wspólnego z Jezusowym zaleceniem, by nieprzyjaciół miłować (por. Mt 5, 43), by dobrze im czynić, błogosławić i modlić się za nich (por. Łk 6,28).
Jezus stawia tamę niewłaściwemu reagowaniu na zło, stawiając nam przed oczy Dobroć Boga Ojca i zachęcając nas do stawania się doskonałymi, jak doskonały jest Ojciec nasz niebieski. Widomym znakiem nieograniczonej życzliwości Boga jest Słońce, które świeci wszystkim, i deszcz, który pada na wszystkich bez różnicy. Słońce naszej miłości przyćmiewa się dość szybko w zderzeniu z czyimś atakiem na nas.
Jezus przestrzega nas, byśmy nie szli bezmyślnie za pierwszym odruchem zranionego serca. Nalega, byśmy nie przyzwalali na niechęć wobec osoby krzywdziciela. W świat pierwszych emocji winien co prędzej wkroczyć nasz rozum i światło wiary. W przeciwnym razie niechęć będzie rosła i, po jakimś czasie, objawi się jako ślepa nienawiść żądająca odwetu i zemsty.
Gdyby pierwszy akt czyjejś złości przedstawić symbolicznie jako półokrąg, a naszą niechęć czy nienawiść jako drugi półokrąg, to ich połączenie okaże się dla nas zamkniętym kręgiem i więzieniem. Ten zamykający się krąg może zostać znów otwarty jedynie aktem miłości i przebaczenia względem osoby czyniącej zło. Jeśli tego aktu miłości i przebaczenia zabraknie, to trzeba się liczyć z nakręcającą się spiralą nienawiści i wyniszczających odwetów. Przykłady potwierdzające tę prawidłowość znajdziemy zarówno w małych, jak i dużych ludzkich społecznościach.
Wolność najwyższej klasy
Jezus uświadamia nam, że nienawidzenie prześladowców i złoczyńców nie jest czymś, co musi nas determinować. Jesteśmy wezwani do wolności najwyższej klasy: zło możemy zwyciężać dobrem! Wybór należy do nas. Winniśmy wybrać - po namyśle - to, co nam się podoba, i to, co jest prawdziwym dobrem. Taki wybór nie jest jednak czymś jednorazowym; raz wybrawszy, cięgle wybierać muszę - powie poeta. Nasuwa się pytanie, jak wzmacniać i podtrzymywać nasz wybór miłości jako stałej zasady życia.
Po pierwsze, trzeba nam gorąco prosić Boga, by On sam wlewał w nasze serca swoją Boską Miłość. Można powiedzieć, że Miłość nieprzyjaciół wszystkie prośby z Ojcze nasz (wypowiadane z uwagą) otwierają nas na ład Boskiej Miłości.
Jeśli proszenie o Boską Miłość uznać za coś pierwszego, to czymś najpierwszym jest regularne kontemplowanie wspaniałej Miłości Boga Stwórcy i Boga Ojca. Szczególnym objawieniem Pięknej Boskiej Miłości jest Serce Jezusa Ukrzyżowanego. Częste przypatrywanie się Miłości Ojca i Syna, niewątpliwie, zmiękcza twarde ludzkie serce i otwiera je, także dla prześladowców.
Po trzecie: "Miłości trzeba się uczyć i jeszcze raz uczyć; ten proces nie ma końca! Nienawiść nie potrzebuje instrukcji; wystarczy ją tylko sprowokować" (Katherine Anne Porter). Próbujmy sobie dopowiedzieć, co to właściwie znaczy: "Miłości trzeba się uczyć i jeszcze raz uczyć; ten proces nie ma końca!" Czy mamy swoje sposoby wdrażania w konkretne sytuacje i relacje tej miłości, którą Duch Święty rozlewa w naszych sercach?
Jaką pomoc w tym względzie stanowi codzienny pięciopunktowy rachunek sumienia (który proponuje św. Ignacy Loyola w książeczce Ćwiczeń duchownych)? Czymś niezastąpionym w uczeniu się miłości jest naginanie prymitywnych odruchów starego człowieka w nas do Prawa Boskiej Miłości. Trzeba nam wciąż na nowo odwoływać się do wielu świateł rozumu i wiary, by "naturę poddać łasce" (H. de Lubac). By nie poddać się żywiołom skażonej natury.
Dobrze jest też brać sobie do serca zachęty ludzi przepojonych duchem Ewangelii. "Ciągle was pouczam, że ten zwycięża - choć by był powalony i zdeptany - kto miłuje, a nie ten, który w nienawiści depce. Ten ostatni przegrał! A zwyciężył już dziś - choćby leżał na ziemi podeptany - kto miłuje i przebacza, kto jak Chrystus oddaje serce swoje, a nawet życie za nieprzyjaciół swoich"
(ks. Prymas Stefan Wyszyński, rok 1966).
Motywy przebaczenia
Do czynienia rzeczy trudnych potrzebujemy motywów. Przebaczanie i miłowanie nieprzyjaciół jest rzeczą trudną i nie dzieje się ot, tak sobie. W różnych obszarach ludzkiej aktywności obowiązują różne procedury zapewniające skuteczność. W pokonywaniu zła dobrem też obowiązują pewne procedury i toki myślenia.
Gdy mówię komuś: przebaczam ci, to chcę mu powiedzieć, że patrzę na niego nie poprzez doznane zło, lecz patrzę na niego z Chrystusem i Jego oczami. Uświadamiam sobie, że ten ktoś ( krzywdziciel, wróg ) jest w oczach Bożych kimś niezmiernie drogim, cennym i godnym szacunku. Każdy człowiek, będąc stworzonym na Boży obraz i podobieństwo, jest arcydziełem Boskiej Miłości i Mądrości i nigdy nie przestaje nim być w swej osobowej głębi!
To prawda, że czyjeś wrogie akty potrafią bardzo ciążyć, ale ich waga w porównaniu z "wagą" osobowej godności krzywdziciela jest czymś nieskończenie mniej ważącym.
Bardziej niż złość krzywdziciela waży nieskończona Miłość Boskich Osób, "zainwestowana" w każdą ludzką osobę, w tę konkretną osobę! Czasem wystarczy pomyśleć, czy mnie nie trafiały się podobne naganne zachowania. Może nie wszystkie, ale niektóre na pewno tak! To dobrze, że umiem siebie zrozumieć i nadać mniejsze znaczenie swym raniącym słowom i gestom czy też upadkom. Pozostaje mi podobną taryfę, dla podobnych racji, zastosować do bliźniego, który zachował się nagannie!
Każdy człowiek jest wewnętrznie rozdarty. Choć każdy nosi w sobie wielkie pragnienia, które kierują ku zjednoczeniu z Bogiem i naśladowaniu Ojca w niebie, to przecież także każdy człowiek obciążony jest skażeniem pochodzącym z grzechu pierworodnego. Każdy bywa, nie raz bardzo, kuszony przez podstępnego i inteligentnego szatana. Na każdego oddziałuje tyle złych przykładów. Każdy spotyka się z tyloma prowokacjami - ku czynieniu zła itp. Czy zatem należy tak bardzo dziwić się temu, że ktoś okazał się zaborczym egoistą, że odniósł się do mnie nietaktownie? Że odegrał się na mnie za swoje niepowodzenia? Że zwraca moją uwagę na jego zagubienie i cierpienie?
Na koniec pełna treści myśl Jana Pawła II: "chrześcijańskie przebaczenie nie oznacza po prostu tolerancji, ale jest czymś więcej. Nie jest równoznaczne z zapomnieniem o złu ani też - co byłoby jeszcze gorsze - z zaprzeczeniem zła. Bóg nie przebacza zła, ale przebacza człowiekowi i uczy nas odróżniać sam zły czyn, który jako taki zasługuje na potępienie, od człowieka, który go popełnił, a któremu On daje możliwość przemiany.
Podczas gdy człowiek skłonny jest utożsamiać grzesznika z grzechem, zamykając przed nim wszelką drogę wyjścia, Ojciec niebieski zesłał na świat swego Syna, aby otworzyć wszystkim drogę zbawienia. Tą drogą jest Chrystus: umierając na krzyżu, odkupił nas z naszych grzechów. Ludziom wszystkich czasów Jezus powtarza: ja cię nie potępiam, idź i nie grzesz więcej (por. J 8,11). […] Potrzebne jest dziś chrześcijańskie przebaczenie, które daje nadzieję i ufność, a zarazem nie osłabia walki ze złem. Trzeba udzielać i przyjmować przebaczenie. Człowiek jednak nie będzie zdolny przebaczyć, jeśli najpierw nie pozwoli, by Bóg mu przebaczył, i nie uzna, że potrzebuje Jego miłosierdzia. Będziemy gotowi odpuścić winy innym tylko wówczas, gdy uświadomimy sobie, jak wielka wina została odpuszczona nam samym".
Więcej w książce ks. Krzysztofa Osucha SJ, Bóg tak wysoko Cię ceni
DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Trudna sztuka miłowania nieprzyjaciół
Komentarze (22)
'T
'Bóg tak wysoko Cię ceni'
13 grudnia 2011, 15:55
O przepraszam! Tutaj reklamujemy inną książkę! Ks. Krzysztofa Osucha SJ, Bóg tak wysoko Cię ceni <a href="http://katalog.wydawnictwowam.pl/?Page=opis&Id=2458">http://katalog.wydawnictwowam.pl/?Page=opis&Id=2458</a>
:
:-)
7 września 2011, 09:00
Myślę, że największym problemem w przebaczaniu, jest chęć zapomnienia o krzywdzie... Przebaczyc, to nie znaczy zapomnieć.............. Dobrze, że Pan Bóg nie pamięta naszych przewinień... Przynajmniej w tym nigdy Mu nie dorównamy.
AC
Anna Cepeniuk
26 sierpnia 2011, 09:24
Dlatego polecam: http://www.deon.pl/inteligentne-zycie/psychologia-na-co-dzien/art,269,przebaczenie-nie-jest-zapomnieniem-krzywd.html Pozdrawiam
AC
Anna Cepeniuk
26 sierpnia 2011, 09:21
Myślę, że największym problemem w przebaczaniu, jest chęć zapomnienia o krzywdzie... Przebaczyc, to nie znaczy zapomnieć..............
25 sierpnia 2011, 23:00
Więc - niech będzie wiersz, jak modlitwa... Leopold Staff: Tyś mnie spotwarzył, bracie, tyś proch mi cisnął w oczy - Jam twarz swą w źródle umył, w tobie się dusza mroczy. Tyś mnie zasmucił, bracie, tyś płaszcz mi zdarł na mrozie - Jam piękną swą nagość ujrzał, twa dusza marznie w grozie. Tyś mnie przestraszył, bracie, twa dłoń mi spichrze pali - Ja żebrząc pokory się uczę, twa dusza na głód się żali. Tyś mnie ukrzywdził, bracie, tyś zranił moją miłą - Jam ją pokochał bardziej, twej duszy krwi ubyło. Tyś cios mi zadał w duszę, co miłość swą ci dała - Jam bolem się oczyścił, a dusza twa skonała. Klęknijmy razem, bracie... Mogiła się otwarła - Módlmy się za twą duszę, co nieszczęśliwie zmarła
25 sierpnia 2011, 22:56
 @Błękitne Niebo, dziękuję księdzu za to, o czym ksiądz pisze i za zapwenienie o modlitwie. Tym bardziej, że potwierdzam, że przebaczyć całkowicie jest ciężko. To dziwne dla mnie samej, ale czasem "czepia się" mnie cierpienie innych ludzi, np. kiedy rozmawiałam kiedyś z tymi, którzy przeżyli WWII, Powstanie Warszawskie..Ból był tak głęboki, że trudno było go nie odczuć. Świadectwa, relacje, nawet, gdy ci ludzi mówili o przebaczeniu i prawdopodobnie wybaczali - czułam w nich ten ból, a chwilę po tym sami o nim mówili. Dlatego mnie jest trudno tak po prostu wybaczyć. A przedmówcom mogę tylko podziękować za przepiękny wiersz Leopolda Staffa, mojego ukochanego poety. Ten wiersz jest jak modlitwa. 
25 sierpnia 2011, 22:32
 @Błękitne Niebo Tak. Ale ja rozumiem to pytanie zadane przez ~ktoś. I rozumiem, że można tak łatwo sobie z tym nie poradzić. Kiedy ból sięgnął głęboko, krzywda, ta celowa, świadoma, zraniła głęboko - TYM BARDZIEJ, że celowa i świadoma - człowiekowi nie jest łatwo przebaczyć. Łatwo jest wypowiedzieć słowo: " Przebaczam". Trudniej odczuć zmianę w swoim wnętrzu.
AC
Anna Cepeniuk
25 sierpnia 2011, 21:56
~Słaba - może tak..... a może pokazał różne zachowania w różnych sytuacjach. A ponieważ najczęściej w Kościele słyszymy o nadstawianiu drugiego policzka..... to oczekiwałam pokazania również zachowania Jezusa, o którym napisałam..... Pozdrawiam
1
1942
25 sierpnia 2011, 19:42
Skąd pewność, że nie są chore psychiczne, że są świadome? Czy nie są chore na duszy - psyche? Czy są świadome tego, że będą przeżywały to, co czynią innym w tym lub przyszłym życiu, smażąc się w czyśćcu piekielnych doświadczeń?
K
ktoś
25 sierpnia 2011, 17:58
Są źli ludzie. Są ludzie którzy czynią zło i wcale tego nie żałują. Są tacy w rodzinach, gdzie bije się dzieci, poniewiera żoną, gwałci, zdradza. Byli tacy w czasie wojny, np. oprawcy w obozach koncentracyjnych i obecnie w różnych konfliktach wojennych,które mają miejsce w różnych rejonach świata. Ci ludzie, o których mówię czynią i czynili zło i wcale nie były to osoby chore psychicznie, czy nieświadome tego co czynią. Może autor artykułu podpowie, jak ofiary mają kochać  takich ludzi?
S
Słaba
25 sierpnia 2011, 16:31
A mnie brakuje tutaj jednego "elementu", choć w cytacie słów Ojca Świetego JP II jest pośrednio o tym mowa. Chodzi mi konkretnie o to, że nie mówi się wogóle o tym, że zło należy nazwać... i powiedzieć o swojej godnności i że się z tym nie zgadzam...... Zabrakło mi odniesienia do słów samego Jezusa, który po tym jak została spoliczkowany....... powiedział: "Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij co było złego. A jeśli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?" (J18,23). Uważam, że jest to bardzo ważne.......... Przejście od razu do modlitwy i "odpłacania dobrem" jest brakiem stanięcia w PRAWDZIE, która "złoczyńcy" stawia granicę, a mnie pomaga "utrzymać" moją godność. I nie jest to łatwe, ale możliwe...... Szkoda więc, że pomija się ten element. Dzięki Effa za te słowa! Szczerze mówiąc, to myślę, że Jezus pokazał nam w ten sposób, na czym polega "nadstawianie drugiego policzka"... Bo chyba narażał się przez nie na powtórne spoliczkowanie...
P
pomaga
25 sierpnia 2011, 13:20
O miłości wroga Tyś mnie spotwarzył, bracie, tyś proch mi cisnął w oczy - Jam twarz swą w źródle umył, w tobie się dusza mroczy. Tyś mnie zasmucił, bracie, tyś płaszcz mi zdarł na mrozie - Jam piękną swą nagość ujrzał, twa dusza marznie w grozie. Tyś mnie przestraszył, bracie, twa dłoń mi spichrze pali - Ja żebrząc pokory się uczę, twa dusza na głód się żali. Tyś mnie ukrzywdził, bracie, tyś zranił moją miłą - Jam ją pokochał bardziej, twej duszy krwi ubyło. Tyś cios mi zadał w duszę, co miłość swą ci dała - Jam bolem się oczyścił, a dusza twa skonała. Klęknijmy razem, bracie... Mogiła się otwarła - Módlmy się za twą duszę, co nieszczęśliwie zmarła. L.Staff
1
1252
25 sierpnia 2011, 12:52
Nie ma ludzi złych. Są tylko chorzy i nieszczęśliwi.
MB
Max B.
25 sierpnia 2011, 03:11
Grzech wynika z niewiedzy, częściej zdaje mi się, niż ze złośliwości. Jeśli ktoś czyni komuś zło z czystej złośliwości, którą ma w duszy, jest to choroba psychiczna. Którą uleczyć może jedynie milość do Boga, którego każdy ma w duszy. Tylko czasem nie wie o tym.   
P
Pawel
24 sierpnia 2011, 22:58
I mamy już odpowiedź! Poniżej. "1628. MODLITWA ZA KRZYWDZICIELI JEST ZNAKIEM MIŁOŚCI PRZEBACZAJĄCEJ Podczas Mszy św. ujrzałam Jezusa rozciągniętego na krzyżu i powiedział mi: - Uczennico Moja, miej wielką miłość do tych, którzy ci zadają cierpienie, czyń dobrze tym, którzy ci nienawidzą. Odpowiedziałam: o mój Mistrzu, przecież Ty widzisz, że nie mam uczucia miłości dla nich i to mnie martwi. Jezus mi odpowiedział: - uczucie nie zawsze jest w twej mocy, poznasz po tym czy masz miłość, jeżeli po doznanych przykrościach i przeciwnościach nie tracisz spokoju, ale modlisz się za tych, od których doznałaś cierpienia i życzysz im dobrze. [...] (Dzienniczek św. s. Faustyny - 1628)" stąd: <a href="http://www.zaufaj.com/component/content/article/84-dzienniczek-siostry-faustyny/524-dzienniczek-faustyny-zeszyt-szosty.html">http://www.zaufaj.com/component/content/article/84-dzienniczek-siostry-faustyny/524-dzienniczek-faustyny-zeszyt-szosty.html</a>   Dzięki BN za ten wpis.
AC
Anna Cepeniuk
24 sierpnia 2011, 09:31
Zgadzam się z Tobą ~Błękitne Niebo....... tyle, że sama modłitwa nie wystarczy... Do tego, by pokochać siebie samego.....potrzebny jest "proces", w którym oprócz przyjaciół i kierownika duchoowego, czasami trzeba sięgnąć do dobrej terapii....
AC
Anna Cepeniuk
24 sierpnia 2011, 09:24
A mnie brakuje tutaj jednego "elementu", choć w cytacie słów Ojca Świetego JP II jest pośrednio o tym mowa. Chodzi mi konkretnie o to, że nie mówi się wogóle o tym, że zło należy nazwać... i powiedzieć o swojej godnności i że się z tym nie zgadzam...... Zabrakło mi odniesienia do słów samego Jezusa, który po tym jak została spoliczkowany....... powiedział: "Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij co było złego. A jeśli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?" (J18,23). Uważam, że jest to bardzo ważne.......... Przejście od razu do modlitwy i "odpłacania dobrem" jest brakiem stanięcia w PRAWDZIE, która "złoczyńcy" stawia granicę, a mnie pomaga "utrzymać" moją godność. I nie jest to łatwe, ale możliwe...... Szkoda więc, że pomija się ten element.
PW
pisali wielcy poeci
8 października 2010, 14:16
LEOPOLD STAFF O MIŁOŚCI WROGA Tyś mnie spotwarzył, bracie, tyś proch mi cisnął w oczy – Jam twarz swą w źródle umył, w tobie się dusza mroczy. Tyś mnie zasmucił, bracie, tyś płaszcz mi zdarł na mrozie – Jam piękną swą nagość ujrzał, twa dusza marznie w grozie. Tyś mnie przestraszył, bracie, twa dłoń mi spichrze pali – Ja żebrząc pokory się uczę, twa dusza na głód się żali. Tyś mnie ukrzywdził, bracie, tyś zranił moją miłą – Jam ją pokochał bardziej, twej duszy krwi ubyło. Tyś cios mi zadał w duszę, co miłość swą ci dała – Jam bolem się oczyścił, a dusza twa skonała. Klęknijmy razem, bracie... Mogiła się otwarła – Módlmy się za twą duszę, co nieszczęśliwie zmarła. (Z tomu Ptakom niebieskim, 1905)
T
tad
8 października 2010, 12:30
Ja zrozumiałem treść tego tekstu w ten sposób, że mamy miłować i modlić się za swoich nieprzyjaciół dlatego, że są mimo wszystko naszymi braćmi w Bogu. Bóg ich miłuje tak samo jak nas, ponieważ Jego miłość jest skierowana ku ich nawróceniu , jest podciągająca na wyższy poziom człowieczeństwa. Kochać wcale nie oznacza akceptować wszystko co kochana osoba robi. To tu tkwi nasza największa trudność. W naszych czasach wytworzył się rytuał szalenie szkodliwy dla zrozumienia tego czym jest imperatyw miłości nieprzyjaciół; mianowicie wyżej stawia się lojalność niż miłość . Rezultat jest taki, że uważa się, że jeżeli kogoś kocham ( a więc i mojego wroga) to nie mogę go krytykować, muszę zawsze uczestniczyć w jego machlojkach. I tak jeżeli kogoś kocham , albo ktoś jest moim przyjacielem a ukradł lub dokonał innego przestępstwa to mam mu pomóc uniknąć kary; mam kłamać, naciskać na ofiary, aby nie składały prawdziwych zeznań itd. Czy to służy dobru, nawet dobru tego naszego ”ukochanego” przestępcy ? Raczej nie. Zatem każdego człowieka mamy kochać, modlić się za niego aby żył w zgodzie z Bogiem i czynić wszystko aby go w dążeniu do życia zgodnie z Bogiem wspierać, ale złe jego uczynki mamy ganić a nie pochwalać, bo zło zawsze jest złem bez względu na to kto je popełnia. Zatem kochajmy i módlmy się zawsze za ludzi , nawet a może przede wszystkim, za naszych nieprzyjaciół, ale w żadnych wypadku nie akceptujmy zła, które czynią.
A
andy
7 października 2010, 12:25
Ja wyczytałem w Deonie wypowiedż : ...."Mówienie krzywdzicielowi o przebaczeniu ,kiedy on nie wyraża skruchy -nie jest wyrazem miłości lecz naiwności".  myślę ,że Krzywdziciel odebrałby wyraz przebaczenia bez jego skruchy jako akceptację jego grzesznego postępowania.
T
teresa
7 października 2010, 09:51
Optuję za ostrzegawczą opcją amputacji jako formą profilaktyki. To nie jest zianie nienawiścią,ale litościwe i dobitne wyjaśnienie,jakie konsekwencje będzie miał dany czyn. Więcej dobrego robi także obnażenie prawdziwych intencji krzywdziciela np. w zwyczajnej codziennej ,całorocznej kłótliwości. Najlepiej to nie wdawać się w dyskusję. Trudno odpowiedzieć komuś gwałtem na gwałt,choć widziałam taki film.,..... Poza tym amputacja jest rodzajem leczenia po--- z tej dewiacji i przestępstwa.  Należy unikać lustrzanego odbicie w przypadku złych uczynków. Czy mam się upić,bo mąż wrócił pijany? czy mam zdradzić,bo mnie zdradził? Czy mam odpuścić prace domowe bo mi nie pomaga? Nie - wtedy należy zająć się dziećmi i sobą i odpuścić sobie męża.Jeśli mu się to nie spodoba i da rtęczny upust niezadowoleniu- nagrać ,wrzucić w internet,zgłosić na policję. Twardo,niemniej z przebaczeniem. Idź dalej sam.Jeżeli się nawrócisz- pogadamy. Oczywiście to moje zdanie,choć staram się brać wzór z Jezusa.
Józef Więcek
9 grudnia 2009, 18:25
Hm... Jak zwalczać zło, to najcięższego gatunku, stosując zasadę miłosierdzia i nadstawiania drugiego policzka?? Pewien paradoks polega na tym, że szubrawcy Porządnych Ludzi traktują jak szubrawców a Porzadni ludzie traktują szubrawców jak porzadnych ludzi...