Walczyłam o czystość. Efekt bardzo mnie zaskoczył

(fot. shutterstock.com)
Sosna

Moje świadectwo nie jest laurką dla czystości jako cudownego przepisu na udany związek.

Zawsze byłam blisko Kościoła. Ale jako nastolatka nie myślałam o czystości jako o bezwzględnym imperatywie. Dopuszczałam do siebie myśl, że może wystarczy czekać do zaręczyn, przecież wtedy będę już pewna swojego wyboru.

Na szczęście to były jedynie teoretyczne rozważania. Później poznałam jego. Inteligentny, czarujący, przystojny, niemal idealny. Miał jednak całkiem pokaźną historię podbojów miłosnych, dlatego trochę bałam się, że moje poglądy będą dla niego zniechęcające.

Ale jak się okazało, niebawem czystość była już naszym wspólnym celem. I choć czasami niebezpiecznie zbliżaliśmy się do przekroczenia granicy, to zawsze udawało nam się zatrzymać.

DEON.PL POLECA

Przez kilka lat trwaliśmy w czystości ze względu na naszą ogromną miłość, szacunek wobec siebie i wiarę we wspólną przyszłość. Czekanie nie zmniejszało naszej namiętności, ale oczekiwania, jakie wiązaliśmy z życiem zgodnym z nauczaniem Kościoła, były jeszcze większe.

Teraz powinna nastąpić historia o pięknym ślubie, białej sukience i przytulnym gniazdku rodzinnym uwitym dzięki trwaniu w czystości. Niestety, nie każde świadectwo jest pogodne i lukrowane.

Rozstaliśmy się - mimo szczerej miłości okazało się, że nasz związek nie funkcjonuje normalnie. Było za dużo dramatyzmu, za dużo oczekiwań, za dużo zaborczości, a za mało kompromisów. W dodatku ja już czułam potrzebę założenia rodziny, a on jeszcze nie był gotowy na poważne zobowiązania.

Moje świadectwo nie jest więc laurką dla czystości jako cudownego przepisu na udany związek. Ale nie wiem, jak zniosłabym ten szalony ból, który przeżywałam po rozstaniu, gdybym musiała do niego jeszcze dodać wyrzuty sumienia.

Otarłam się nawet o depresję, ale przynajmniej nie musiałam nienawidzić mojego byłego chłopaka, a sobą pogardzać. I najważniejsze - dziś mam szansę na kolejny związek z prawdziwego zdarzenia, bo mimo całego bagażu bolesnych doświadczeń i cierpienia, nie ciągnie się za mną widmo grzechu.

Moja odpowiedź na pytanie "dlaczego z seksem warto poczekać do ślubu?" brzmi więc trochę cynicznie: bo może tego ślubu nie być. Ale żeby nie było, że przemawia przeze mnie jedynie gorycz i rozczarowanie: czystość pozwala na budowanie kolejnych relacji, które nie będą musiały wyzwalać się z cienia poprzednich błędów. Może więc za jakiś czas będę mogła dać kolejne świadectwo, tym razem z happy endem.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Walczyłam o czystość. Efekt bardzo mnie zaskoczył
Komentarze (83)
25 czerwca 2016, 14:28
"... dziś mam szansę na kolejny związek z prawdziwego zdarzenia, bo mimo całego bagażu bolesnych doświadczeń i cierpienia, nie ciągnie się za mną widmo grzechu." W ten sposób patrząc osoby, które niestety nie wytrwały w czystości nie mają już szans na "związek z prawdziwego zdarzenia". A co z nawróceniem? Co z odpuszczeniem grzechu i szansą by próbować jeszcze raz, którą daje nam przecież sam Jezus. Czy takie osoby są już przegrane, gorsze? Takie gadanie niszczy drugiego człowieka, który mimo starań zbudowania swojego życia na nowo (w czystości) jest jeszcze bardziej przygniatany winą swojego grzechu i brakiem akceptacji. Wiadomo, czasu się nie cofnie ale mimo to trzeba patrzeć na drugiego oczami Jezusa - miłości, który kocha pomimo wszystko, a nie za coś. Tylko taka miłość gwaratuje związek " z prawdziwego zdarzenia". 
K
Krzysiek
28 czerwca 2016, 09:14
Autorka nie oceniała osób które kiedyś pobłądziły, tylko wyraża radość, że jej udało się zachować czystość. Kobiety z takim nastawieniem do malżeństwa mają naprawdę dużą szansę na stworzenie pięknej rodziny. Ci którzy upadli zawssze mają szansę na naprawę swoich błędów i również mogą stworzyć piękne rodziny. Rożnica jest taka, że Ci pierwsi cały czas wiedzą dokładnie czego chcą (piszę o tych czystych którzy mogli a nie o tych którym brakowało okazji, odwagi, ochoty ;) a Ci drudzy nie. Lepiej stać dojrzałym psychicznie w wieku 18 czy 28 lat?
15 marca 2015, 00:22
Kochani no - cieszcie się tym, co macie, zamiast marnować czas na zastanawianie się warto nie warto, czyste nieczyste. Skoro kochacie się i seks albo chociaż myśl o nim Was cieszy, to znaczy, że jest on dobry. Kto go w końcu wymyślił?
E
eva
14 marca 2015, 20:17
Moi Drodzy, w całej tej dyskusji ważne jest uświadomienie sobie, że Dekalog został nam dany, abyśby byli szczęśliwi - już tu na ziemi. Wyobrażacie sobie sytuację, że wszyscy przestrzegają jego zasad. Raj na ziemi!
M
Marcudi
22 lipca 2014, 02:31
"...Otarłam się nawet o depresję, ale przynajmniej nie musiałam nienawidzić mojego byłego chłopaka, a sobą pogardzać...." - to znaczy, że jakbyś poszła z nim do łóżka, to byś musiała go teraz, po zerwaniu - nienawidzieć? Wy katole zdrowo jesteście popieprzeni na umyśle na punkcie seksu.
M
Mietek
22 lipca 2014, 08:31
Przyjacielu po coś tu przyszedł ? ( Słowa Jezusa do Judasza w ogordzie Oliwnym
M
Marcudi
24 lipca 2014, 23:51
Żeby Cię dziadu do krzyża przybić.
R
Rigel
25 lipca 2014, 08:50
To znowu ja-Rigel . pewnie mnie poznajecie bo posrywam w nocnych godzinach. A tłumaczę się później. Dzisiaj w nocy nachlałem się znowu denaturatu. Piłem swoją spermę a nawet chwyciłem się własnego gówna, które wysrałem pod stołem. Wiem, że jestem pokrzywionym hujem i morde mam obrzydliwą. Nie wiem co mam robić pomóżcie staremu pedałowi.
A
AgS
1 sierpnia 2014, 20:09
Wow. A tylu przecież myśli - jak ten Judasz tak mógł? Pomyśl jednak - Judasz popełnił samobójstwo.
MR
Maciej Roszkowski
12 października 2014, 20:05
Zaczynało  się niewinnie. Pewnie zabrałeś komuś w piaskownicy wiaderko i łopatkę, podglądałeś koleżanki w przedszkolneju ubikacji i ciągałeś je za włosy. Potem drobne kradzieże, a może donosicielstwo, pobicie słabszego. No i jesteś tu gdzie jesteś. Pretensję zgłoś do rodziców, a przede wszystkim do siebie.
4
4f
26 czerwca 2014, 19:42
Dziękuje za to świadectwo
K
Kraauser
26 czerwca 2014, 19:39
"Chciałam założyć rodzinę, a on nie. Więc się rozstaliśmy i teraz przez kolejne lata będę szukać i poznawać kogoś nowego plus czas związku, który już był za nami. " so logic...
Ż
życie
26 czerwca 2014, 15:49
tzw. jak to nazywacie "czystość" (?) wcale nie gwarantuje udanego związku na całe życie. Jeśli ktoś tak uważa, to jest w ogromnym błędzie. Przecież małżeństwa się rozwodzą i to na potęgę. Często właśnie powodem rozpadu związku jest niedposaowanie seksualne. Tak! właśnie niedopasowanie i inne oczekiwania zw. z seksem. Jeśli ktoś ma obsesję na punkcie tej "czystości", to powinien udać się do seksuologa. Trwałość związku gwarantuje miłość i odpowiedzialność za drugiego człowieka  a nie kawałek błony.
Andrzej Su
26 czerwca 2014, 18:04
Moja żona była dziewicą. Twoja nie? Ja w każdym razie mogę się na ten temat wypowiedzieć ile to dla mnie znaczy i ile dla mnie znaczy, że była moją pierwszą kobietą.
B
bb
26 czerwca 2014, 19:05
no właśnie - jesteśmy pod względem oczekiwań seksualnych bardzo niedopasowani! :) I właśnie dlatego zachowujemy czystość, by po ślubie się dopasowywać - poznawać - kochać. Cudownie jest zachować czystość! jestem dumna z mojego męża i siebie - teraz odkrywamy siebie i to jest PIĘKNE!
MT
Mąż Tomasz
26 czerwca 2014, 21:58
Oczywiście, że czystość nie gwarantuje udanego związku! Udany związek gwarantuje Bóg! Jeśli żyje się blisko Niego i Sakramentów Świętych. On bardzo pomaga, gdy żyje się zgodnie z Jego wolą. Uwierz mi, Przyjacielu... Niedopasowanie seksualne? A co tu do czego ma nie pasować? ;) Z punktu anatomii (prawie) nie ma takiej możliwości, ale zapewne mówisz tu o niedopasowaniu temperamentu, oczekiwań itp. No cóż - dla mnie doznania seksualne z Żoną są bardzo ważne, ale to co najgłębiej łączy i sprawia, że seks się nie nudzi, to budowanie relacji wyjątkowej bliskości, zaufania, subtelności, poczucia wyłączności dla siebie, a nawet... mistyczne doznania duchowe! Łączność z samym Bogiem nieosiągalna w seksie niesakramentalnym... Dla mnie seks to zwieńczenie całego życia małżeńskiego - taka wisienka na torcie. Jeśli kocham drugą osobę, znam jej wady i zalety, mamy wspólne zainteresowania, podobną wrażliwość, to nie potrafię sobie wyobrazić, aby seks w tym przypadku był nie udany. Niech Bóg nam wszystkim błogosławi!
MT
Mąż Tomasz
26 czerwca 2014, 22:03
*nieudany
ŁS
łukasz szatkowski
25 czerwca 2016, 15:12
do mąż tomasz :ja mam taki problem że do tej pory prowadziłem całkowita abstynęcje seksualną i teraz boję sie czy nie będe miał problemów z normalnym wspóżyciem bo już wstępują u mnie objawy zapalenia prostaty nie wiem czy to jest od tego że zaprzestałem masturbacji trwało to 6 lat a bardzo chciałem poczekac do ślubu 
J
Joanna
26 czerwca 2014, 14:13
Nie rozumiem. To jednak czystość nie sprawia, że chłopak nigdy nie opuści dziewczyny? Jak to możliwe? Niedawno pisaliście coś przeciwnego.
F
Frank
26 czerwca 2014, 14:37
Wtf? O czym ty piszesz Joasiu? Można powiedzieć z dużą dozą prawdopodobieństwa, że przy czystej porządnej i dobrej dziewczynie pozostanie czysty porządny i dobry chłopak. Taki co lubi korzystać i mało się w życiu poświęca dla bliskich, taki który nie ma skrupułów i zasad na pewno nie zostanie, ale cóż... może ma inne ciekawe zalety :D To już ty musisz wybrać, czy chcesz męża czy drąga.
J
Joanna
26 czerwca 2014, 15:10
Co to znaczy drąg, czy był nim narzeczony narratorki i czy należy ją potępiać że chciała za niego wyjść? Bo takich co nie mają skrupułów i zasad już paru porzuciłam.
S
skrupuł
26 czerwca 2014, 15:33
Znam paru czystych i porządnych chłopaków, którzy nie zostali przy żadnej czystej porządnej i dobrej dziewczynie jaka ich chciała, bo są gejami i tylko z powodów religijnych nie praktykują.
F
Frank
26 czerwca 2014, 17:46
Panie Joanna nie zamierzam się z panem w tej kwestii sprzeczać.
MR
Maciej Roszkowski
26 czerwca 2014, 18:22
?
A
Agnieszka
26 czerwca 2014, 13:13
Powiem tak: ja osobiście mam 20 lat i jestem dziewicą, ale mimo to nie mogę powiedzieć, ażebym miała żelazne zasady. Mam w sobie masę wątpliwości co do czekania do ślubu: bo z jednej strony religia, sumienie mówi mi, że dobrze byłoby poczekać do ślubu, dochodzą jeszcze względy praktyczne typu: 1. wypadałoby najpierw skończyć studia, bo nawet jeśli dany mężczyzna okaże się tym jedynym, to jednak perspektywa urodzenia dziecka i potem skupianiu się tylko na jego wychowaniu i prowadzeniu domu jest w dzisiejszych czasach mało przyszłościowa. Dobrze mieć też zawód. To cudowne być matką, jednak w odpowiednim czasie. 2. Teoretycznie istnieją środki antykoncepcyjne typu pigułki. Szczerze powiedziawszy bałabym się ich stosować, długotrwałe stosowanie ich mogłoby w późniejszym, już małżeńskim czasie utrudnić zajście w ciążę, poza tym ich wpływ na organizm nie pozostaje bez echa. Używanie samych prezerwatyw nie uspokoiłoby mnie, bo ciągle bym się bała się ewentualnej ciąży, i sądzę, że współżycie połączone z ciągłym stresem nie ma sensu. 3. Kto mi może powiedzieć, że za rok czy dwa będę ciągle z tym samym mężczyzną i to właśnie z nim stanę też na kobiercu ślubnym? Jeśli zdecyduję się na pójście na całość, że tak ujmę, przed ślubem, chciałabym, żeby to był jedyny mężczyzna w moim życiu. Nie chcę tak, że podaruję siebie ukochanemu, a potem coś się popsuje między nami. 
G
Ginter
26 czerwca 2014, 13:25
Jeśli zdecydujesz się pójść na całość to wpierw się ożeń ;) Małżeństwo to jest całość. Nie bój się! Małżeństwo nie przeszkodzi ci w niczym, o ile będzie to twoje powołanie i twój ukochany. Będzie tylko lepiej i tylko bliżej Boga i szczęścia. Jestem po ślubie i jedno czego żałuję to aż pięciu lat narzeczeństwa. Mimo małżeństwa wciąż się realizujemy, wspieramy się dokształcamy, zmieniamy zawody, pasje, towarzystwo. Bardziej wiąże przywiązanie do wygód i pieniądza niż małżeństwo. Małżeństwo z ukochaną osobą to jest wolność, zbyt długie narzeczeństwo to jest niewola, porzucenie, zdrada własnego serca to jest niewola, ale małżeństwo... rodzina... dzieci... to jest życie, to jest twoja wolność. Możesz wziąć dziecko i pojechać z nim gdzie oczy poniosą - wszystkie "ale" są tylko w twojej głowie i w głowie ludzi którzy zniechęcają i marudzą.
A
Agnieszka
26 czerwca 2014, 15:09
Ginter- pewnie jesteś już dojrzałym facetem, skoro jesteś po ślubie, ale jak byłeś w 5-letnim narzeczeństwie to pewnie sam wiesz, że czekanie do ślubu nie jest taką banalną sprawą. Wiadome-na początku zapewne wystarcza przytulenie, pocałunek. Im jednak związek trwa dłużej, tym przyciąganie jest coraz silniejsze i coraz ciężej wytrwać. To, że narzeczony np. mówi swojej ukochanej, że chciałby się z nią kochać, to nie znaczy, że on, proponując jej to, traktuje ją bezprzedmiotowo, nie darzy jej uczuciem. Po prostu tak kocha kobietę, że aż chciałby ją mieć już całą dla siebie. Kobiecie wbrew pozorom też nie jest łatwo wytrzymać, też pewnie pragnie maksymalnej bliskości, ale dobrze wie, że wiele zależy od jej decyzji, m.in. fakt, czy to oddanie się będzie przed ślubem czy też po. Ostatnio przyszła chrześnica mojego taty z narzeczonym, zaprosić na wesele, a oni już są razem 8 lat, wyglądali na bardzo szczęśliwych i zakochanych, a przecież to raczej jasne, że do ślubu nie doczekali ;)
Andrzej Su
26 czerwca 2014, 17:51
Nie rozumiem dla czego miałabyś nie wyjść przedtem za mąż. Rozumiem pragnienie bycia razem, rozumiem pociąg do ukochanej osoby, ale nie rozumiem tego że nie chcesz iść na całość i się pobrać. Później możesz to robić na różne sposoby i w różnych miejscach, w każdej wolnej porze. O co chodzi? Wystarczy ślub kościelny, wesele możecie zrobić kilka lat później :) Ja bym tak zrobił gdybym był 15 lat młodszy i zakochany ;)
A
Agniecha
26 czerwca 2014, 18:12
Czekaj do ślubu, ja nie poczekałam i niczego tak nie żałuję, jak właśnie tego. Nie poczekałam, po paru latach się rozstałam, a teraz jestem we wspaniałym narzeczeństwie, wszystko układa nam się znakomicie POZA JEDNYM. Jedyne co nas dzieli to ta koszmarna świadomość nas obojga, że ja nigdy nie będę cała jego. Że nie mogę mu się oddać w całości, bo już się oddałam komu innemu. Czasem czuję do siebie wstręt, chociaż wiem, że wtedy tego nie rozumiałam i uważałam, że nikogo nie krzywdzę. Ale skrzywdziłam - mojego Narzeczonego - który teraz, przytulając mnie, ma przed oczami innego faceta. Planujemy pobrać się jeszcze w tym roku i mamy nadzieję, że Pan Bóg pomoże nam się uporać z tym problemem. Ale to jest ogromny problem. Póki nie jesteś ABSOLUTNIE pewna z kim spędzisz resztę życia nie rób tego. Można tego nie zrozumieć, ale jak się nagle zrozumie, to ból jest ogromny. Naprawdę trudno się po tym pozbierać. Polecam wspaniałe kazanie na ten temat: http://dominikanie.pl/2014/02/czystosc-z-odzysku/
A
Ag
1 sierpnia 2014, 20:23
wiesz, jeśli Twój narzeczony kocha Ciebie totalnie (a przynajmniej tego chce i próbuje) to bierze Ciebie z przeszłością, która jest przecież jakimś Twoim zranieniem. Czy masz blizny na ciele? Z bliznami Ciebie przecież bierze, z niedoskonałościami. A ran w sercu już nie akceptuje? Tak jak ja rozumiem miłość, to bardzo smutno, kiedy piszesz, że on patrząc na Ciebie widzi poprzedniego faceta. Naprawdę - uporajcie się z tym przed ślubem, bo może życie z tym być nieznośne. Jeśli Twój narzeczony nie bierze Ciebie z miłością z całą Twoją historią, to może to nie jest tzw TEN. Pomyślcie i Bóg z Wami.
G
Greegore
26 czerwca 2014, 12:18
Przesada nigdy nikomu w żadną stronę nie przyniosła nic dobrego. We wszystkim należy zachować umiar, a będzie się miało szacunke do siebie i/lub innych.
F
Freedmoor
27 czerwca 2014, 07:43
Pewnego dnia Pan Bóg przesadził i dał się ukrzyżować za grzechy ludzi...
N
Natanel
26 czerwca 2014, 09:12
Miałem podobną historię. Starałem się walczyć o czystość w moim poprzednim związku. Niemniej były powtarzające się problemy między nami ze zbyt wielką namiętnościa i zaspkojaniem jej w innym sposób niż współżycie. Walka ta na tyle była męcząca, iż postanowiłem się oświadczyć po ponad roku chodzenia ze sobą. Niemniej po oświadczynach wszystko zaczęło sie psuć. Można było odczuć, iż Pan Bóg nie pobłogosławił naszemu narzeczeństwu. Postanowiłem radykalnie odejść od wszelkich pokus i prowokacji, przez co dziewczyna ta jeszcze bardziej ode mnie się oddalała. Związek szybko się skończył, a ja przez 2 lata zmagałem się z bólem i ciepieniem po rozstaniu. Była to pokuta dla mnie ale w tym czasie odbudowałem się i przylgnąłem do Pana Jezusa jeszcze mocniej. Niedawno poznałem świetną dziewczynę z którą obecnie bardzo się przyjaźnie i wiążę z nią przyszłość. Czas pokaże co z tego wyjdzie ale jestem pełem nadziei. Jakie wnioski z tej mojej historii. Otóż zawsze jest nadzieja po rozstaniu! a trauma po rozstaniu może być czasem odbudowy, pracy na samym sobą i przylgnięcia do Pana Jezusa. Trzeba walczyć o czystość i unikać wszelkich sytuacji prowokujących, a więc być kreatywnym, unikać nudy w związku. Modlę się o autorke tekstu i by jej się udało!    
F
Frank
26 czerwca 2014, 09:52
Symptomatyczne jest to że przez te lata "czystości" w narzeczeństwie zamieniłeś się w nałogowego onanistę :( Moim zdaniem to jest takie p...lenie o szopenie. Wszyscy są zadowoleni - ksiądz, mamusia, teść do czasu kiedy po ślubie okaże się że młody żonkoś jest uzależniony od pornografii, a wybranka miała przypadkowy seks z mniej zasadniczym kolegą.
I
Iwona
26 czerwca 2014, 13:34
Religia stwarza niezliczoną ilość okazji do niepotrzebnego cierpienia. 
G
Ginter
26 czerwca 2014, 13:49
Brak religii także nie inaczej :D Tyle, że niewierzący będzie te okazje nazywał wolnością, a skutki będzie niwelował farmakologicznie, sądowo, czy nieformalnie w oderwaniu od zasad przyzwoitości w oparciu o hedonistyczne przesłanki, wiarę w naukowe teorie i modę. Religia uczy jak nie ranić siebie i innych, a człowiek wybiera we własnym sumieniu "życie albo śmierć, błogosławieństwo lub przekleństwo"
I
Iwona
26 czerwca 2014, 14:51
Chyba masz problemy ze zrozumieniem, niewierzący ma nazywać wolnością odwlekanie ślubu i dręczenie się "problemami ze zbyt wielką namiętnością"? Włącz myslenie bo jest ono nieodzowne nawet przy rzucaniu kamieniami. Ponadto, znam takich, którzy muszą niwelować farmakologicznie skutki przesadnej religijności (nie ja) z winy ludzi którzy w imię religii nauczyli się wyłącznie ranić. Jest ich mnóstwo. A czy religia uczy jak nie ranić siebie, o tym można przeczytać w obu świadectwach.
Andrzej Su
26 czerwca 2014, 17:58
Problem z rzucaniem kamieni najwyraźniej masz ty, bo ty wyjechałaś z agresją wobec religii. Jasne że twoje kamienie to są takie gumowe różowe piłeczki, po prostu tobie wolno pluć na religię, bo to jest modne i uznane w świecie zachowanie. To przecież religia nie ma prawa mieć innego zdania niż ty.
M
mateusz
19 lipca 2014, 13:55
Ile masz lat? 18? :) Rozejrzyj się wokół siebie i porównaj małżeństwa praktykujących katolików z małżeństwami osób niewierzących. Pozdrawiam.
P
Pluton
22 lipca 2014, 02:34
Na tym to polega. Wmówić ludziom, że są grzeszni, że coś jest nie tak z ich "duszą", że mają jakąś skazę, a potem zaoferować im "lekarstwo' czyli wiarę w niewidzialnego boga, w zamian za bezwarunkowe poddanie swojego zycia zasadom wymyślonym przez żądnych władzy strszych panów, poprzebieranych w kiecki i czapki.
G
Gosia
26 czerwca 2014, 08:35
Rz5, 2b-5 "chlubimy się nadzieją chwały Bożej. Ale nie tylko to, lecz chlubimy się także z ucisków, wiedząc, że ucisk wyrabia wytrwałość, a wytrwałość - wypróbowaną cnotę, wypróbowana cnota zaś - nadzieję. A nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany." Życzę tej młodej kobiecie, aby Pan błogosławił jej w sakramencie małżenstwa. Amen
P
podsumowanie
26 czerwca 2014, 07:43
Walczyła o czystość i została porzucona. Trzeba było załozyć firmę to ożeniłby się dla pieniędzy.
G
Ginter
26 czerwca 2014, 07:11
Moim zdaniem za długo czekaliście ze ślubem, urosły wasze oczekiwania, zaczęliście sobie wiele wyobrażać jak to będzie, zamiast być razem. To nie jest normalne że kochający się ludzie żyją w narzeczeństwie 3-5lat. Czystość trzeba zachować, ale jeśli na prawdę spotkasz miłość swojego życia to ją bierz i nie oglądaj się na nic, bierz ją za żonę (za męża) i kochajcie się. Po trzech czterech latach narzeczeństwa pojawiają się kryzysy małżeńskie jak w normalnym małżeństwie, tylko że w normalnym małżeństwie jest seks są wspólne rachunki, dzieci - jest na czym budować jest inny klimat. Narzeczeni w krysie związku są przegrani, nawet jeśli uda im się przetrwać przejdą w fazę wyciszenia uczuć, minie pierwsze zakochanie, utracą lata najpiękniejsze dla prokreacji, dla cieszenia się sobą, pociągiem do siebie, radością z seksu. Nie polecam seksu przedmałżeńskiego, polecam małżeństwo wszystkim prawdziwie zakochanym, polecam szacunek i uczciwość wobec siebie i ukochanej osoby. Czekanie 5 lat to nie jest miłość, to jest sadyzm.
K
Kotu
26 czerwca 2014, 08:58
Jak mogłeś przeczytać - ona chciała założyć rodzinę, on nie. Miała go zmuszać do ślubu? Uważam, że dobrze robi poznawanie się po wygaśnięciu płomiennych uczuć pierwszego zakochania. Wtedy można się przekonać czy w związku jest też przyjaźń i szacunek na których można budować, a nie tylko pożądanie, a potem rachunki i wspólne dzieci. 
G
Ginter
26 czerwca 2014, 09:33
Przeczytałem : "Przez kilka lat trwaliśmy w czystości ze względu na naszą ogromną miłość, szacunek wobec siebie i wiarę we wspólną przyszłość. Czekanie nie zmniejszało naszej namiętności (...)" etc. etc.  Jeśli się ludzie kochają, powinni pójść za głosem serca, powinni się zjednoczyć w małżeństwie, i iść razem w przyszłość. Nie przeszkadza w tym brak pieniędzy i nieskończone studia. To jest kwestia priorytetów. Dzisiaj mamy wielu absolwentów wyższych studiów bez pracy bez pomysłu na życie bez odwagi założenia rodziny - ludzi przegranych na starcie. Może właśnie dla tego przegrywają bo boją się iść za głosem serca, boją się odważnie brać to co dostają do rąk jako dar i zadanie.
A
Alfista
26 czerwca 2014, 06:22
Piękne świadectwo
A
asdfghjkl
25 czerwca 2014, 23:58
Mój były partner miał tyle dziewczyn, że nie był w stanie ich policzyć. Ja zawsze wiedziałam, że chcę i dotrwam w czystości do ślubu. Mimo tego, że deklarował swoją wiarę, należał nawet do wspólnoty religijnej, to swoim zachowaniem odbiegał od nauki Kościoła jeżeli chodzi o czystość. Rozstaliśmy się, bo nie dawałam mu "siebie w całości" a on w tym czasie brał to od innych dziewczyn. I oszukiwał mnie. Nauczyłam się, że czystość i prawdziwy szacunek do siebie nawzajem buduje się... na czystości :) tzn. na tym co partnerzy mają w sercu i w czynach. Jeżeli oboje pragniecie czystości to uda się wam, walczcie o to do końca! Warto!
G
Ginter
26 czerwca 2014, 08:56
A nie lepiej zamiast walczyć ze sobą i partnerem, po prostu się pobrać i uprawiać dziki seks małżeński?
BK
Brawo kobieto!
26 czerwca 2014, 10:46
Nie lepiej, bo facet z takimi doświadczeniami i tak nieuporządkowany zawsze by zostawił kobietę! Juz żonę! BYć może z dziećmi. Brawo dla decyzji asdfghjkl! Jesteś wielka!
G
Ginter
26 czerwca 2014, 13:03
Albo kochasz albo ubijasz interes. Jak ktoś kocha to walczy o miłość, jak ktoś ubija interes wówczas negocjuje, próbuje coś ugrać dla siebie, myśli racjonalnie etc etc Gdyby wszyscy myśleli racjonalnie przed ślubem, połowa z  nas nie przyszła by na ten świat. Nie "brawo kobieto" , tylko szczerze współczuję tego co musiałaś przeżyć. Przede wszystkim polecam ci troskę i szacunek do siebie własnych pragnień i własnego serca. Bywa że zakochujemy się w niewłaściwych osobach i każdy niestety musi to rozważyć we własnym sercu czy warto walczyć o tę miłość. Na pewno nie warto pozwalać na używanie siebie, nie warto wyzbywać się godności, własnych głębokich dobrych pragnień  i wiary. Nie warto też wbrew sobie samemu porzucać miłość życia dla zasad których nie rozumiemy i nie przyjmujemy sercem, a jedynie rozumem.
H
Hanna
25 czerwca 2014, 23:34
Dziękuję za świadectwo :)
M
MM
25 czerwca 2014, 22:45
Moja historia jest taka sama..., tylko ma ciąg dalszy, bo jestem już szczęśliwą żoną i mamą 2 dzieci. A mój mąż jest moim Jedynym, a ja Jego Jedyną. Bardzo warto było czekać na tego Jedynego, a czekałam po rozstaniu dość długo, stąd życzę cierpliwości, pozdrawiam i powodzenia :). Pan Bóg daje w odpowiednim czasie. AMEN
W
WK
26 czerwca 2014, 00:07
Chciałabym, żeby o moja historia zakończyła się tak jak u Pani! Modlę się o męża, który będzie moim Jedynym a ja jego Jedyną. Pragnę tego najbardziej na świecie lecz czasami w to powątpiewam poznając kolejnych mężczyzn. "Tylko ta kobieta zdolna jest do prawdziwego oddania siebie, która ma pełne przekonanie o wartości swej osoby oraz o wartości tego mężczyzny, któremu się oddaje. I ten tylko mężczyzna zdolny jest przyjąć oddanie kobiety w całej pełni, który ma gruntowną świadomość wielkości tego daru-tej zaś nie może posiadać bez afirmacji wartości osoby" Karol Wojtyła Walczmy o czystość i módlmy się o "czystych" partnerów do naszego kochającego Ojca!
G
gretchen
26 czerwca 2014, 01:33
dziekuje za przypomnienie tych waznych slow, pozdrawiam serdecznie :) 
M
ms
25 czerwca 2014, 22:02
Bardzo mi przykro, mam nadzieję że się Pani jeszcze uda. Też jestem w podobnej sytuacji i wiem jak to boli :(
E
Edyta
25 czerwca 2014, 21:50
przykre... współczuję tego rozstania. tyle czasu z człowiekiem, z którym jednak nie spędzi się życia... dobrze, że się choć na tyle uszanowałaś, żeby rzeczwiście z nim nie sypiać. to jednak uczy druga stronę szacunku do Ciebie. a możliwe, że właśnie to go do Ciebie przyciągnęło - byłaś inna niż większość, których miał. jednak miłość to swego rodzaju loteria.
S
spinacz
25 czerwca 2014, 20:28
[url]http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/3/3b/Paris_Tuileries_Garden_Facepalm_statue.jpg[/url]
K
k.
25 czerwca 2014, 19:01
Zgadzam się z tym świadectwem, ja miałam podobnie. Też był związek, który w efekcie się niepoukładał (mimo naszych szczerych chęci). I czystość tylko pomogła przetrwać ten ból. Bo jak trudno jest rozstać sie z kimś ważnym, a o ile trudniej z kimś kto był z Tobą jednym ciałem... Nie wiem czy bym to przezyłą gdyby doszło między nami do zbliżenia a potem byśmy się rozstali. Atak jakoś daliśmy radę. 
Monika Tomalik
25 czerwca 2014, 17:46
http://monikatomalik.blog.deon.pl/2014/06/25/czystosc-milosc-z-najwyzszym-znakiem-jakosci/ „Czystość to miłość z najwyższym znakiem jakości i gwarancja, że to, co ludzi łączy, to znacznie więcej niż pożądanie czy emocjonalne zauroczenie. Jeśli człowiek nie zachowa czystości, to jego miłość będzie brudna, mocno okaleczona, splamiona fizycznie, psychicznie i duchowo. Miłość jest darem, a nie kradzieżą. Stąd nieczystość, we wszystkich jej formach, jest okradaniem samego siebie i drugiej osoby z tego, co w człowieku najpiękniejsze: ze zdolności do bycia bezinteresownym i czystym darem. Czystość jest prymatem miłości, troski i wierności nad ciałem, a także umiejętność rezygnacji z przyjemności. To troska o to, by nie wyrządzić krzywdy sobie oraz innym; i to nie z tytułu lęku, ale z miłości do samego siebie i drugiej osoby. Czystość to najpewniejsza inwestycja w miłość.” /bp Piotr Greger – biskup pomocniczy diecezji bielsko- żywieckiej/
PO
przystrzyżona owca
25 czerwca 2014, 17:17
do Autorki - a jak już znajdziesz tego swojego "jedynego" i dalej będziesz chciała żyć w zgodzie z Kościołem, to dowiesz się, że w małżeństwie "też nie zawsze wolno", najlepiej tylko, żeby mieć dzieci, broń Boże dla samej przyjemności... poczytaj sobie ich pomysły, jak to ma wyglądać: http://lp33.de/strona-lp33/ind2.htm i jakie ludzie mają problemy, jak chcą się ślepo tego trzymać: http://adonai.pl/malzenstwo/?id=95 (tu patrz zwłaszcza na komentarze...)
Monika Tomalik
25 czerwca 2014, 18:04
Wiesz dlaczego Kościół poleca Naturalną Metodę Planowania Rodziny (NMPR)? Bo w tej metodzie małżonkowie uczą się siebie nawzajem i co najważniejsze: szanują i oboje odpowiedzialnie podejmują decyzję o dziecku. Kobieta uczy się swojego cyklu i tak samo jej mąż uczy się cyklu żony: kiedy ma dni płodne kiedy nie. Kiedy nie planują mieć dzieci nie współżyją w te dni i wyrażają swoją miłość w inny sposób. Przecież wyrażaniem miłości nie jest tylko seks! Myślę, że dużo małżeństw rozpada się, bo nie umieją wyrażać swojej miłości inaczej niż w seksie. Przecież człowiek to nie tylko seksualność. Dlatego nieużywająca antykoncepcji, ale NMPR, to czas by nauczyć się panować nad swoim ciałem, nad pożądaniem. Dlaczego? Wtedy ludzie uczą się czekać na siebie. Bardzo przydaję się to później, po ślubie gdy małżonkowie muszą się rozstać na pewien czas np. z przyczyn pracy z a granica, albo z powodu choroby, gdy nie mogą współżyć ze sobą itd. Gdy umieli czekać na siebie przed ślubem, lub w czasie, gdy kobieta miała dni płodne, a oni nie planowali dziecka (a więc nie współżyli w tym czasie), to i teraz nie znajdą sobie kogoś innego do zaspokojenia swoich potrzeb seksualnych.
N
NMRP
25 czerwca 2014, 19:17
duży plus, poza jednym - nie Naturalne Metody "Planowania Rodziny" tylko Rozpoznawania Płodności. Pozdrawiam!
Monika Tomalik
25 czerwca 2014, 19:27
Dzięki :) często słyszałam stosowanie tej nazwy wymiennie - albo rozpoznawanie płodnosci, albo planowanie rodziny. W każdym bądź razie w obu przypadkach chodzi o ta samą metodę :)
PO
przystrzyżona owca
25 czerwca 2014, 19:42
nie neguję wartości NPR, ale jak czytam (patrz linki, które podałem), że "głęboki pocałunek", lub o zgrozo! seks oralny _też_w_małżeństwie_ jest "każdorazowo grzechem ciężkim" to ręce (i nie tylko) opadają...
B
Baldwin
25 czerwca 2014, 20:13
To tylko w teorii tak pięknie wygląda. Jak wiadomo, przy takim stylu życia, zgodnym z NPR, z nauką Kościołą kobieta tak naprawdę musi zrezygnować z czerpania przyjemności ze współżycia, bo w okresie niepłodnym jest bardzo niechętna do tego. Tak natura po prostu działa. Dlatego takie "idealne" czyste małżeństwo wcale nie jest takie idealne i też może się rozpaść. To trudne w praktyce, bo NPR wyklucza spontaniczność, namiętność.  
MR
Maciej Roszkowski
25 czerwca 2014, 20:54
Pełna ignorancja
Z
zannazu
25 czerwca 2014, 20:54
Ciekawe teorie. Już można się pogubić. Czytałam, że w małżeństwie nie chodzi o uprawianie seksu tylko w dni płodne, bo seks jest przecież boski i ma dawać przyjemność. Po to go też Pan Bóg stworzył. Jaki miałby mieć sens seks tylko w dni płodne? Czy mąż i żona nie mogą się sobą tak po prostu nacieszyć bez myślenia o dziecku? Od kiedy nie można uprawiać seksu w dni niepłodne? To nielogiczne. Odsyłam do bardzo fajnego artykułu: http://www.teofil.dominikanie.pl/wydanie/artykuly/386 - już nie pamiętam, który to był, ale cała książka porusza ciekawe tematy. Polecam.
PO
przystrzyżona owca
25 czerwca 2014, 21:13
@MR - chodzi Ci o pomysły tego księdza od strony lp33.de? zgadzam się - pełna ignorancja...
S
syla
25 czerwca 2014, 21:27
Może i faktycznie kobiecie się w dni płodne "bardziej chce", no ale chyba nie twierdzisz, że w takim razie lepiej wżerać tabletki i się dni płodnych całkowicie pozbawić. I to ma być lepsze rozwiązanie?
Z
zannazu
25 czerwca 2014, 21:39
Syla, ale tu nikt nie mówi o tabletkach. Nie nadinterpretowuj wypowiedzi Baldwina. Powiem tak - wiele się dowiadywałam, jak to z tą czystością jest. Sama jestem jej wielką zwolenniczką, bo uważam, że to piękne. Ale nadinterpretacja powyżej wypowiadających się użytkowników w stronę całkowitej wstrzemięźliwości w dni niepłodne, napawa mnie smutkiem. Seks jest boski i nie bójmy się tego słowa! Łączy dwoje ludzi w najściślejszym więźle, seks w małżeństwie jest uświęcony i dobry! Dzięki metodzie NPR małżonkowie sami regulują, kiedy chcą uprawiać seks - czy chcą się nim po prostu cieszyć czy planują dziecko i mają ku temu idealnie zgraną cała swoją naturę. Seks nie ma służyć jedynie prokreacji, ma też służyć przyjemności i cieszenia się sobą! Doprawdy, nie rozumiem aż tak smutnego podejścia do tej kwestii - mocno przesadzonego.
*
***
25 czerwca 2014, 21:49
W małżeństwie wszystko jest dozwolone, o ile kończy się tzw. pełnym stosunkiem (wytrysk w narządach kobiety). Tak naucza o. Knotz i my się tego w małżeństwie trzymamy :)
P
Piotr
25 czerwca 2014, 22:09
Że tak powiem, toś Pan (albo Pani) jest trochę opóźniony (albo opóźniona)... takie nauczanie o współnym życiu małżeńskim (czyli, że bliskość płciowa jest tylko celem dla posiadania dzieci) to przed Soborem Watykańskim II... teraz jest to już conajmniej nieaktualne. Nauczanie Kościoła w tej sprawie brzmi: Jest to środek do budowania wzajemnej relacji i posiadania potomstwa. Nie ma wyłączności ani na jedno ani na drugie.
J
Jan
25 czerwca 2014, 22:40
Po co tak? Dla ewentualnego poczęcia? Ależ my z żoną mamy już po 60 lat i żadne poczęcie nie wchodzi w rachubę. Więc czemu nie oralnie wyrażać mamy swoją bliskość? I co? Grzeszymy? Jezus tak kazał? Gdzie?
K
kiss
25 czerwca 2014, 17:00
Jezusie nazarenski.... widmo grzechu???? Z tego, co wiem jest Jezus, ktory zmartwychwstal i Ojciec milosierny i zadne widmo za chrzescijaninem nie musi sie ciagnac... Bardzo pozytywnie i gratuluje, niemniej nadal czekam na normalne i sensowne, zdrowe swiadectwo w tej kwestii...
K
Kate
25 czerwca 2014, 18:43
Zdrowe, czyli jakie? że zachowujemy czystość współżyjąc? 
OJ
oto ja. z kłopotami.
25 czerwca 2014, 20:53
Daj je Ty :), zapraszamy
G
grzesiek
26 czerwca 2014, 01:36
"czystość pozwala na budowanie kolejnych relacji, które nie będą musiały wyzwalać się z cienia poprzednich błędów" - a może o to chodziło? Ten cytat to po prostu fakt - niezależnie od tego jak bardzo niefajnie jest myśleć o ciągnących się konsekwencjach grzechu.
D
Dominika
25 czerwca 2014, 16:34
Klarka, jak myślisz, ilu mężczyzn ma tak jak ten pan? Jeden na...milion? Uważasz, że masz dla ludzi lepszy plan zbawienia, niż Pan Bóg?  Poza tym przed ślubem można się całować w taki sposób, by to nie był grzech. Nie rozumiem, czemu tego nie robili. Nieodpowiedzialne jest to, że zmuszasz kogoś, by żył w grzechu, bo nie panujesz nad swoim popędem. Ja czekałam z czystością do ślubu, tak samo kilkoro moich przyjaciół i polecamy tę drogę każdemu, również Tobie. 
K
Klarka
25 czerwca 2014, 16:20
Czekanie z seksem do ślubu jest kompletną nieodpowiedzialnością. Przekonali się o tym przyjaciele mojej mamy, małżeństwo przemiłych ludzi, którzy po ślubie dopiero dowiedzieli się, że on jest uczulony na jej naturalną florę bakteryjną, że nawet na dłuższy pocałunek reaguje piekącymi policzkami, a seks z pełną penetracją doprowadził do obrzęku dróg oddechowych – niezbędna była natychmiastowa hospitalizacja.
O
ona.
25 czerwca 2014, 16:35
Jeżeli naprawdę się kochają i żyją zgodnie z zasadami Boga to ich związek przez problemy się tylko umocni Ale jeżeli się rozejdą to znaczy, że nie kochają się naprawdę. Czy w takim razie gdyby w razie wypadku któreś z małżonków stało się kaleką i nie mogliby okazywać sobie miłości fizycznie to tez by się rozstali?
E
Ewa
25 czerwca 2014, 17:10
No własnie, jak się kochają. A jak sie mają kochać. Pól metra od siebie? ( Nie piszę tutaj o seksie ale zwyklej bliskości). Zreszta ja też znam podobne przypadki opisane przez Klarkę. Na szczęscie w dwóch przypadkach zostalo to stwierdzone przed slubem. Nieszcześciem zas moze być to, że uczulenia powstaja w czasie. Znam pare, w ktorej dopiero po kilku latach ona uczulila sie na pot i inne wydzieliny męża. Musieli sie rozwieść - zostali przyjaciolmi.
K
kt
25 czerwca 2014, 18:45
uczulenie na pot? to jakaś metafora, której nie ogarniam, tak?
V
Virgin_34
25 czerwca 2014, 19:55
Dlaczego metafora? Wyobraź sobie, że można być nie tylko uczulonym na cudzy pot, ale i na swój własny! Tak niestety ma moja kuzynka. Długo nie mogli rozpoznać, co powoduje uczulenie... Musi więc używać dobrych dezodorantów i wciąż chodzić bardzo lekko i przewiewnie ubrana :/