Walczyłam o czystość. Efekt bardzo mnie zaskoczył
Moje świadectwo nie jest laurką dla czystości jako cudownego przepisu na udany związek.
Zawsze byłam blisko Kościoła. Ale jako nastolatka nie myślałam o czystości jako o bezwzględnym imperatywie. Dopuszczałam do siebie myśl, że może wystarczy czekać do zaręczyn, przecież wtedy będę już pewna swojego wyboru.
Na szczęście to były jedynie teoretyczne rozważania. Później poznałam jego. Inteligentny, czarujący, przystojny, niemal idealny. Miał jednak całkiem pokaźną historię podbojów miłosnych, dlatego trochę bałam się, że moje poglądy będą dla niego zniechęcające.
Ale jak się okazało, niebawem czystość była już naszym wspólnym celem. I choć czasami niebezpiecznie zbliżaliśmy się do przekroczenia granicy, to zawsze udawało nam się zatrzymać.
Przez kilka lat trwaliśmy w czystości ze względu na naszą ogromną miłość, szacunek wobec siebie i wiarę we wspólną przyszłość. Czekanie nie zmniejszało naszej namiętności, ale oczekiwania, jakie wiązaliśmy z życiem zgodnym z nauczaniem Kościoła, były jeszcze większe.
Teraz powinna nastąpić historia o pięknym ślubie, białej sukience i przytulnym gniazdku rodzinnym uwitym dzięki trwaniu w czystości. Niestety, nie każde świadectwo jest pogodne i lukrowane.
Rozstaliśmy się - mimo szczerej miłości okazało się, że nasz związek nie funkcjonuje normalnie. Było za dużo dramatyzmu, za dużo oczekiwań, za dużo zaborczości, a za mało kompromisów. W dodatku ja już czułam potrzebę założenia rodziny, a on jeszcze nie był gotowy na poważne zobowiązania.
Moje świadectwo nie jest więc laurką dla czystości jako cudownego przepisu na udany związek. Ale nie wiem, jak zniosłabym ten szalony ból, który przeżywałam po rozstaniu, gdybym musiała do niego jeszcze dodać wyrzuty sumienia.
Otarłam się nawet o depresję, ale przynajmniej nie musiałam nienawidzić mojego byłego chłopaka, a sobą pogardzać. I najważniejsze - dziś mam szansę na kolejny związek z prawdziwego zdarzenia, bo mimo całego bagażu bolesnych doświadczeń i cierpienia, nie ciągnie się za mną widmo grzechu.
Moja odpowiedź na pytanie "dlaczego z seksem warto poczekać do ślubu?" brzmi więc trochę cynicznie: bo może tego ślubu nie być. Ale żeby nie było, że przemawia przeze mnie jedynie gorycz i rozczarowanie: czystość pozwala na budowanie kolejnych relacji, które nie będą musiały wyzwalać się z cienia poprzednich błędów. Może więc za jakiś czas będę mogła dać kolejne świadectwo, tym razem z happy endem.
Skomentuj artykuł