5 lekcji od prześladowanych chrześcijan
"I głosem donośnym tak zawołały: «Dokądże, Władco święty i prawdziwy, nie będziesz sądził i wymierzał za krew naszą kary tym, co mieszkają na ziemi?»" (Ap 4, 10).
Jeśli nie jesteś świadomy trwającego ludobójstwa chrześcijan dokonywanego przez Państwo Islamskie (ISIS), musisz się o tym dowiedzieć. Okrucieństwa popełniane wobec naszych braci i sióstr w Chrystusie na terenach, które od prawie 2000 lat były zamieszkane przez chrześcijan, są przerażające.
Podsumowując sytuację, bojownicy ISIS przemierzają duże części Iraku i Syrii, zdobywając wioski i zmuszając "niewiernych" do nawracania lub umierania. Dżihadyści nie boją się niczego, oczekują śmierci w imię Allaha. Patrzą z nienawiścią i pogardą na chrześcijan, gwałcą, mordują i zmuszają do nawracania na ogromną skalę. Rzecz zdaje się nie mieć końca.
Irak: muzułmanie odbudowali kościół. Teraz zapraszają chrześcijan >>
Mówiąc o tych krwawych prześladowaniach, chciałbym przedstawić kilka krótkich punktów skłaniających do refleksji.
1. Musi nas to obchodzić
Z perspektywy bezpiecznych, zamożnych części świata, w których wielu z nas żyje, prześladowanie może wydawać się czymś odległym i abstrakcyjnym. Naprawdę czujemy współczucie dla tych, którzy cierpią, ale nie rozumiemy, jak to jest śmiertelnie bać się bojowników chodzących od drzwi do drzwi i żądających od ciebie nawrócenia lub śmierci.
Jednak jako chrześcijanie musimy współczuć braciom i siostrom, którzy cierpią w imię Jezusa, bo naprawdę są naszą rodziną. Święty Paweł mówi, że "jeśli cierpi jeden członek, wszyscy cierpią razem" (1 Kor 12, 26) i że musimy "płakać z tymi, którzy płaczą" (Rz 12, 15). W bardzo realnym sensie musimy cierpieć z nimi, nie inaczej niż przez nasze modlitwy i ofiary w ich intencjach. Jedyne, czego nigdy nie powinniśmy robić, to być obojętnymi.
2. Prześladowanie może dotknąć też Ciebie
Ostatnich sto lat było wypełnionych krwawymi prześladowaniami katolików. Od masowych mordów podczas Powstania Cristeros w Meksyku, Czerwonego Terroru w Hiszpanii, do obozów pracy na Syberii, katolicy bardzo cierpieli. Problem polega na tym, że często wierzymy, że prześladowanie nigdy nas nie dotknie, tyle tylko że to po prostu nieprawda. Może się to zdarzyć i wierzę, że już niedługo będzie mieć wpływ na wielu z nas.
Pytanie brzmi: Czy jesteś katolikiem, który doświadczył prześladowania? Czy wiara jest częścią twej duszy, z którą wolisz raczej umrzeć, niż zaprzeczyć Jezusowi i Jego Kościołowi? Gdyby twoje dobra doczesne były zagrożone, gdyby twoje życie lub rodzina były w niebezpieczeństwie, jakbyś zareagował? Krótko mówiąc, czy Jezus Chrystus jest dla ciebie cenniejszy niż twoje życie? Czy wiara katolicka i apostolska jest warta poświęcenia twojego życia?
Warto przez chwilę zastanowić się nad tymi pytaniami. Chociaż nie wiemy z całą pewnością, jak odpowiedzieć na prześladowania, możemy zbadać, jak prowadzimy nasze codzienne życie. Jeśli jesteśmy sceptyczni i źle znosimy małe cierpienia, jak możemy wierzyć, że przetrwamy większe prześladowania?
3. Musimy wiedzieć, co zrobić z cierpieniem
Kościół nieustannie naucza, że cierpienie ma wartość - w rzeczywistości jest cenne. Wystarczy powiedzieć, że katolicy przez wieki zawsze wiedzieli, jak się poświęcać i jak cierpieć. Pytanie brzmi, czy to prawda?
W obliczu małych krzyży życia codziennego: bólu głowy, zimna, drażniącego sąsiada, przebitej opony - czy przyjmujemy je z radością, łącząc je z cierpieniami Chrystusa? A może zrzędzimy, narzekamy i krytykujemy?
Jeśli będziemy uczciwi, będziemy musieli przyznać, że wielu z nas nie wie, jak dobrze cierpieć. Lekarstwem na to jest lektura pism o cierpieniach świętych, medytacja Męki Pańskiej i przykład męczenników.
Święty Paweł podsumowuje: "Zewsząd znosimy cierpienia, lecz nie poddajemy się zwątpieniu; żyjemy w niedostatku, lecz nie rozpaczamy; znosimy prześladowania, lecz nie czujemy się osamotnieni, obalają nas na ziemię, lecz nie giniemy. Nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiło się w naszym ciele. Ciągle bowiem jesteśmy wydawani na śmierć z powodu Jezusa, aby życie Jezusa objawiło się w naszym śmiertelnym ciele" (2 Kor 4, 8-11).
4. Nigdy nie traćmy nadziei
Nadzieja jest czymś paradoksalnym - ma wartość tylko wtedy, gdy wszystko wydaje się beznadziejne. To właśnie czyni ją cnotą nadprzyrodzoną. Niezależnie od tego, jak bardzo źle się dzieje, musimy zawsze mieć pewność, że Bóg ocali go, nawet jeśli zbawienie przychodzi przez krzyż cierpienia.
"Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? Jak to jest napisane: Z powodu Ciebie zabijają nas przez cały dzień, uważają nas za owce przeznaczone na rzeź. Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nam umiłował. I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym" (Rz 8, 35-39).
Londyn: muzułmańscy przywódcy potępili zamachy >>
5. Nigdy nie możemy być letni
Krótko mówiąc, nie powinniśmy czuć się komfortowo na świecie i "letni" w naszej wierze, gdyż letnia radość zostanie wypluta z ust Jezusa. Każdego dnia dążmy do większej świętości, obejmując krzyże, które nasz Pan nam posyła, pamiętając Jego słowa z Ewangelii: "Błogosławieni jesteście, gdy [ludzie] wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie" (Mt 5,11-12).
Skomentuj artykuł