Apel polskiej misjonarki: OBUDŹCIE SIĘ!

(fot. misje.diecezja.tarnow.pl)
Gabriela Durczyk

Póki co nic się nie dzieje. Nic się nie dzieje u nas. Tu. Co innego 160 km stąd czy choćby 60 km. Jesteś z Krakowa? Wyobraź sobie, że Zakopane jest doszczętnie zniszczone. Jesteś z Warszawy? To samo tyczy się Łodzi. Sympatycznie, nie?

Jesteśmy grupą pięciu Polaków, przebywających w Republice Środkowoafrykańskiej - kraju w którym od kilku miesięcy szaleją rebelianci. Papa - proboszcz tutejszej parafii, Ela - dyrektorka szpitala dla pigmejów, Majka - laborantka, Zuzia - aptekarka i politolog i jeszcze ja - pielęgniarka.

Dziś poznaliśmy kilka nowych faktów dotyczących wczorajszych wydarzeń. W biały dzień, podczas przerwy w patrolowaniu naszej wioski, rebelianci pojechali kilkanaście kilometrów stąd i zastrzelili uciekającego pigmeja. Później jak gdyby nigdy nic wrócili tutaj.
Ponadto, jak się okazało, w pertraktacjach z Seleką udział brała, prócz mera i komisarza, także grupa tutejszych muzułmanów, którzy nie dość, że ugościli żołnierzy zabijając dla nich barana i robiąc wystawną ucztę, uratowali także nasze samochody mówiąc, że są potrzebne całej wiosce, bo to za ich pomocą dostarczane są leki. Mało? Mer i komisarz wylądowali nagle na ziemi z kałachami przystawionymi do głów. To muzułmanie wynegocjowali ich uwolnienie. Wciąż za mało? To jeszcze zapłacili okup za nas wszystkich! Dali im 1 mln franków, czyli około 1,5 tys. euro. Teraz wyobraźcie sobie, że nauczyciel zarabia tutaj 20 tys. franków miesięcznie, pielęgniarz 35 tys. A my co tylko słyszymy? Źli muzułmanie, niedobrzy, zamachy bombowe, radykalizm. To jakimi słowami można skwitować wczorajsze wydarzenia? "Sara be oko" - jak pisałam wcześniej.
Fakt faktem, że w oddziałach Seleki bardzo wielu jest muzułmanów - tych złych. Wszędzie znajdą się dobrzy i źli - muzułmanie, chrześcijanie, buddyści, ateiści… Nauczymy się jednak zmieniać nasze podejście. Przestańmy wreszcie generalizować i budować "swoją" opinię na temat świata na podstawie opinii mediów. Zacznijmy wreszcie samodzielnie myśleć!
Tym, co autentycznie zabija Środkowoafrykańczyków jest OBOJĘTNOŚĆ. Nasza obojętność. Obojętność Europy, USA. Żyjemy sobie w dobrobycie, mamy wszystko, a naszym problemem jest to, że nie stać nas na dodatkowe lekcje angielskiego dla dziecka. "Oj, my biedni Polacy… harujemy, a pensje takie niskie. W Niemczech to dopiero mają życie, u nas żyć się nie da." Czyżby?
Chciałam wam kogoś przedstawić: ma na imię Pascal i jest naszym przyjacielem. Ma około 35 lat, żonę i dwójkę dzieci - Berenice i małego Maksia. Jest dość wysoki i chudy jak patyk. Pracuje od kilku lat w szpitalu, szkoli się na pielęgniarza-anestezjologa (od znieczuleń na bloku operacyjnym). Jest w swoim fachu coraz lepszy: diagnozuje dzieci, zleca leki, szyje rany, robi transfuzje… Chce iść na medycynę. W RŚA tak bardzo brakuje dobrych lekarzy. On po studiach byłby jednym z nich. Nie stać go jednak, ponieważ wszystkie szkoły są płatne, dlatego udziela lekcji francuskiego i tak zbiera grosz do grosza. Ma marzenia, ma plany, ma oczekiwania. Jest zawsze uśmiechnięty, zawsze można na niego liczyć. Złoty człowiek. Ulubieniec wszystkich. Gdybyście go poznali, powiedzielibyście tak samo.
Dlaczego Wam go przedstawiam? Pascal chce chronić swoją rodzinę. Boi się o nich. Boi się powrotu rebeliantów. Po wydarzeniach z ostatnich dni podjął dziś bardzo trudną decyzję i zabrał rodzinę do lasu. Jest tam bezpieczniej, bo nie ma rebeliantów. Fakt, ale mamy teraz porę deszczową - dziś większą część dnia padało, jest naprawdę zimno, a mały Maksik jest strasznie chorowity. Już nie jeden raz był u nas w szpitalu, a teraz siedzi gdzieś w buszu. Już nie wspomnę o komarach wywołujących malarię i wężach. Wciąż słyszymy o śmiertelnych ukąszeniach - jeśli ludzie nie dotrą do szpitala to umrą na pewno. A jak dotrzeć na czas, gdy najbliższy ośrodek zdrowia jest oddalony kilkaset kilometrów?
Czy już wiecie o czym mówię? Weź teraz swoje dziecko i zamieszkaj z nim na zewnątrz. Teraz. W tym momencie. Zostaw wszystko i wyjdź tak jak stałeś.
To mówiłeś, że nie stać cię na lekcje pianina dla dziecka, a w Niemczech byłoby cię stać? A w Środkowej Afryce?
Tutaj naprawdę nie żyje zgraja murzynów. Tu nie żyje bezwartościowa ludzka masa. Tu nie żyje ktośtam. Cholera, zrozumcie to w końcu - oni są tacy jak my! My jesteśmy tacy jak oni! Cieszą się jak my, boją się jak my. Wszyscy razem jesteśmy przerażeni sytuacją w RŚA. Boimy się tak samo. Boimy się identycznie. Ja jestem biała i boję się jak moi czarni współpracownicy. I jeśli tu umrę to umrę tak samo jak oni. I pozostanie po mnie taka sama pustka jak po każdym z nich.
Nasza europejskość, nasze zamknięcie na potrzeby innych czyli nasze skupienie na samych sobie, nasz egoizm, zabija tych ludzi. Jeśli czegoś nie zrobimy - on zabije Pascala. Zabije Maksia. I mnie zabije. I Elę i Papę i Zuzię i Majkę. Boli?
Nasze życie jest zagrożone. Rebelianci nie są wprawdzie nastawieni na zabijanie, a na grabieże, tak jak opisywałam wcześniej, ale mają broń. Nikt nie wie co się może wydarzyć. Nasze życie jest zagrożone - wszystkich nas, całego kraju, każdej osoby. Zróbmy w końcu coś!
Brak reakcji ze strony świata utwierdza tylko osoby odpowiedzialne za ten chaos w ich bezkarności. Jeśli globalne potęgi, ludzie na odpowiednich stanowiskach i wreszcie zwykli obywatele, którzy nie myślą, którym nie chce się myśleć, którzy tylko przyswajają to, co im się poda na talerzu, nie obudzą się, sytuacje takie jak tu będą się powtarzać, ludzie będą umierać w milczeniu, będą znikać z tego świata, ich historia będzie ginąć, będzie zapomniana. Ja nie chcę zapomnieć historii Pascala.
Generalnie obecnie przyjęte jest, że w sprawach konfliktów w Afryce nic się nie da zrobić. W mediach pojawi się jakaś wzmianka na czerwonym paseczku u dołu ekranu. "No znowu się piorą. Jakie biedne dzieci z wydętymi brzuszkami". Koniec komentarza większości obywateli. Generalnie tak jest przyjęte. Generalnie tak wszyscy twierdzą. "Generalnie to co ja mogę zrobić? No żal mi ich, ale co ja jedna zrobię? Mam tyle swoich problemów." Wpojono nam, że nic nie możemy. Wpojono nam, żeby dbać o swoje, żeby nie wychodzić z bezpiecznych kokonów, przyjmować co nam podano i NIE MYŚLEĆ.

Jesteśmy w Republice Środkowafrykańskiej, kraju w którym panuje rebelia. Nasze życie jest zagrożone, ale nie chcemy stąd wyjeżdżać. Boimy się, ale jesteśmy przekonani, że mamy tutaj do wypełnienia jakąś misję. To od was zależy czy nasze starania nie pójdą na marne. Dlatego jeszcze raz proszę was z całego serca: OBUDŹCIE SIĘ!!!

DEON.PL POLECA

Więcej informacji na: przezywam.blogspot.com

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Apel polskiej misjonarki: OBUDŹCIE SIĘ!
Komentarze (28)
J
jac
8 kwietnia 2013, 12:05
@aka po pierwsze na tym portalu hejterzy są niemile widziani, niestety Twoja wypowiedź trąci tym okropnym epitetem. Po drugie trzeba słuchać co Duch mówi do Kościoła, proszę posłuchać ze zrozumieniem papieża Franciszka. Zaś analogie do Lenina są nie na miejscu, Droga Pani proszę szerzej otworzyć oczy i serce. Proszę np przeczytać post "małej", przejrzeć oficjalne ststystyki dotyczące statusu polskich rodzin. Nie chodzi o to by duchwnym coś zabierać, chodzi o to, by byli p a s t e r z a m i  na wzór Dobrego Pasterza, by dawali świadectwo cnót ewangelicznych, wedle których zobowiązali się żyć.  
Jadwiga Krywult
8 kwietnia 2013, 08:37
W RŚA nie chodzi o pomoc materialną, chodzi o solidarność. Muzułmanie na całym świecie potrafią być solidarni, a chrześcijanie - nie.
M
mala
7 kwietnia 2013, 23:04
 do theONA: zgadzam się, obok nas równiez wiele osób, które potrzebują pomocy.. 
M
mala
7 kwietnia 2013, 22:59
do lord: moze dlatego, ze bliższa mi Polska bo sie w niej urodziłam i w niej żyje. Choć zgodzę sie, dobry człowiek to dobry, nie ważne skąd :) dobrego wieczoru
G
gryś
7 kwietnia 2013, 22:57
...a może jak nas uczono- Zdrowaś Maryjo.... wspólnie
L
lord
7 kwietnia 2013, 22:43
do mała: zgadzam się z tym co napisałaś, są dobrzy i źli Polacy, dobrzy i źli Niemcy itd...zastanawiam się tylko, dlaczego wyróżniasz właśnie członków własnego narodu - dobry człowiek to dobry człowiek i kropka. Dlaczego nie napisałaś np. "jak dobrzy Niemcy w czasie II wojny światowej" lub "jak dobrzy Romowie w czasie II wojny światowej". Tacy też zapewne byli.  do lord: są różni ludzie, dobrzy i źli Polacy, dobrzy i źli Afroamerykanie.. zawsze jednak trzeba bronić słabszych i pomagać tym w gorszej sytuacji, i to chyba najwżniejsze. I wierzę, ze równiez mówię w imieniu tych Polaków, którym udało się miłością przezwycięzyć zło, a zapewne byli tacy ...
7 kwietnia 2013, 22:37
@lord - i paru przedmówców. Dlaczego "ruszyła" mnie wypowiedź siostry-autorki - bo czasem w Polsce już też nie wiemy, komu wierzyć, że potrzebuje pomocy, czy się ruszyć, czy się nie ruszyć. Myślę, że nie trzeba koniecznie porównywać sytuacji nieporównywalnych. I tam bieda i potrzeba, i u nas bieda i potrzeba - ale obie inne... Pewnie wystarczy wejść na blog, do którego link podany, żeby dowiedzieć się więcej, gdyby ktoś chciał pomóc konkretnie tam. Mnie zaczyna kłuć sumienie to, że nie poświęcam więcej uwagi temu, co jest u nas. Czy niesprawiedliwe jest nasze polskie narzekanie, że "u Niemców to się łatwiej żyje"? Nie wiem. Bo łatwiej się żyje :-) Potwierdza to wielu, którzy mają porównanie. Ale może lepiej, żebyśmy sobie wzajemnie pomogli, i tu w Polsce, i im, w RŚA...Dziś zrobiłam niewiele, może jutro zrobię więcej?
M
mała
7 kwietnia 2013, 22:25
do lord: są różni ludzie, dobrzy i źli Polacy, dobrzy i źli Afroamerykanie.. zawsze jednak trzeba bronić słabszych i pomagać tym w gorszej sytuacji, i to chyba najwżniejsze. I wierzę, ze równiez mówię w imieniu tych Polaków, którym udało się miłością przezwycięzyć zło, a zapewne byli tacy
L
lord
7 kwietnia 2013, 21:39
do: mała. Tak jak w 1941 roku w jedwabnem? I kilku innych miejscach? Swiat jest trochę bardziej skomplikowany.
O
Ola
7 kwietnia 2013, 21:36
Wiesz droga Siostro, że w Polsce dzieci też głodują? Rodziny są eksmitowane na bruk?Politycy proponują im jedzenie szczawiu, a kler modlitwę. Niech jedni i drudzy się wypchają. Bieda, głód, wojny były, są i długo będą. A Jeśli Ty Siostro, na własne życzenie naraższ swoje życie dla jakiejś sprawy, to Twój wybór, szanuję. Wyślij swój list do księżulków mądrali od wszystkiego, muzułmanów łamiących prawa człowieka bądź bajecznie bogatych Żydów z USA. Ja tymczasem przyznaję, że nie mogę Ci pomóc. Wracam do walki ze swoją własną Polską rzeczywistością. Pozdrawiam.
M
mała
7 kwietnia 2013, 21:35
Na pewno przerażająca jest zewsząd otaczająca nieniawiść. Rozumiem, choć sama nie mam pojęcia, co z tym zrobić. Jedynie zarażać miłością. Kochać i mówic o miłości. Ale tu. A tam niech mówią CI, którzy maja zdolność kochania. Niech szerzą ją. Jak Polacy w czasie II wojny światowej. 
M
mała
7 kwietnia 2013, 21:30
Moi rodzice nie żyją, mama zmarła na raka, ojciec piec miesięcy temu na serce. Mam 4 siostry rodzone i dwie przyrodnie. Najmłodsza 15 lat. Ja mam 21. Wszystkie zostałyśmy same, bez kasy. Dwie najstarsze mają mężów, jakoś dają radę. Ja i młodsza tułamy sie po rodzinie, pożyczamy na jedzenie. O najmłodszą toczą się rozprawy.  Sama mam przyjaciela, który mi pomaga, bo nie mam na rachunki. Wcześniej w domu rodzinnym nie było wody, prąd nam odcieli, gaz również, mieliśmy na butle. Grzyb na ścianach, ubikacja splukiwana wodą po szybkiej kąpieli. Podłoga sie zapadała, zimą zamarzaliśmy, piecyk malutki miał ogrzac wielką kamienice. Mieliśmy dlugi i nie mieliśmy za co żyć.  Teraz się polepszyło, ale nie mam pracy bo bezrobocie rosnie, cięzko coś znaleźć. Wielkiej wiedzy równiez nie mam, bo przez cięzką depresje związaną ze śmiercią rodziców, nie mogę się odnalęźć w jakiejkolwiek pracy. Nie mam więc ubezpieczenia, choć mam cięzkie bóle w jelitach. Żyję ze świadomością, ze w każdej chwili moge paść, a nikt mnie nie poratuje, bo nie mam papierka że ubezpieczona. A jeśli już, zarządają wieliich pieniędzy.... BARDZO CHCĘ POMAGAĆ INNYM, wciąz myślę co robić, aby pomóc ludzią z Afryki czy krajów bardzo odległych. Zrobiłam skrzynke, gromadząc pieniądze dla potrzebujących. Choć czasem sama nie mam, odkładam.  Rozumiem rozpacz i frustrację Siostry, ale doprawdy - czy potrzebujący z Afryki różni się od potrzebującego w Polsce, w Rosji, w Korei czy Iraku? Każdego z nich żal, i litość bierze. Ale skąd mam wziąć pieniądzę? SKĄD? Zacząć handlować włanym ciałem, aby wysyłać pieniądze gdzieś w przestrzeń dla potrzebujących? Choć wiele bym zrobiła... Ale w Polsce również jest cięzko. A było nawet ciężej za wojny czy komuny. Wszędzie gdzie zło jest źle. Możemy się modlić, starać, walczyć... I niech ktoś powie jak konkrenie pomóc tym ludziom?Co zrobić? Za co się tam wybrać? I właściwie gdzie i jak??
A
aka
7 kwietnia 2013, 19:18
oj, biedny tofiku, w jakim ty okropnym kraju żyjesz. Dziwne, bo ja żyję niby w tym samym. Co trzecie dziecko wychowuje się bez ojca, bo są rozwody, do pracy wyjeżdża jednak mniejszość. Duchowieństwo żyje ponad stan, no jasne, jakby im zabrać te pieniądze, to by się biedne dzieci wykarmiło (niejaki tow. Lenin się kłania). Co do informacji prasowych o biskupach, ostatnio było o jednym (fakt, mnożyły się), o całej reszcie jakoś cicho. Jednym słowem - w twoim poście żałosne, prymitywne uogólnienia, czyżby mające głęboko pogrzebać jakieś odruchy sumienia?
J
ja
7 kwietnia 2013, 18:46
a jak do Was dojechac? bo zdaje się , że pomoc jest najbardziej potrzebna na miejscu.
K
KD
7 kwietnia 2013, 17:41
Konkretne propozycje działania: 1) Modlitwa za wyzyskujących i wyzyskiwanych, oraz za siebie, by nie zamykać się na naprawdę potrzebujących (w różnych sferach życia). 2) Codziennie uważnie obserwować ludzi wokół siebie, aby zauważyć potrzebującego brata lub siostrę i konkretnie mu/jej pomóc na miarę mozliwośći i środków. Ktoś np. dysponuje środkami, by pomóc koledze/koleżance z klasy, odstępując mu/jej długopis, ktoś inny będzie mógł odstąpić komuś mieszkanie, jeszcze ktoś inny będzie mógł podjąć decyzję na szczeblu samorządowym, państwowym, lub polityki zagranicznej, a może ktoś do Afryki wyśle lekarstwa, ponieważ jako wolontariusz włączy się w akcję zbierania funduszy na leki. Chodzi o kreowanie w sobie postawy, która w konsekwencji staje się częścią osobowości człowieka, czyniąc go gotowym do działania, w chwili, gdy zuważa potrzebę drugiego i ma środki aby jej zaradzić. Taką postawę Jan Paweł II określił kiedyś mianem "wyobraźni miłosierdzia". To każdy musi sam działać i wiedzieć, że może dużo zrobić, jak również to, że wiele razy może się pomylić lub coś zepsuć, zanim się nauczy pomagać. Perspektywa nauki i niepowodzeń w drodze nie może jednak zniechęcić do bycia Człowiekiem.
T
tofik
7 kwietnia 2013, 16:48
Kochana Siostro. Szacunek dla pracy misyjnej. Ale niestety ma Siostra niepełne informacje o życiu ludzi w Polsce. Tych, których nie stać na dodatkową lekcję angielskiego jest mało. Są w Polsce ludzie biedni i głodni i nie trzeba jechać na konic świata by im pomagać. Co trzecie dziecko wychowuje się bez ojca, który musi jechać gdzieś daleko, by zarobić na utrzymanie rodziny. Boli? Duchowieństwo w Polsce żyje ponad stan, bardzo wielu oddziela się murem milczenia i moralizatorstwa od zwykłych ludzi; biskupi żyją jak burżuazja, mnożą się okropne informacje prasowe na ten temat i wstyd mi je powtarzać. Boli? Więc mam propozycję dla czcigodnej Siostry, by zadbała o koleżanki i kolegów z branży: proszę do siebie, w tym piekle na ziemi, jak to Siostra przedstawia, zapraszać polskich duchownych, bo osobiście mam wrażenie, ze oni żyją w innym świecie; może po takich rekolekcjach otworzą im się oczy i OBUDZĄ SIĘ  z owego chocholego tańca. Szczęść Boże, zapewniam wsparcie w modlitwie. ... Brawo!!! Popieram!!! Nic dodać nic ująć. W pierwszej kolejności należy zwalczać biedę tu w Polsce, a dopiero potem gdzieś na świecie. Afryce niech pomagają bogate państwa, dawni kolonizatorzy, którzy ją doprowadzili do nędzy. W Polsce biedy jest pod dostatkiem!!!!!!
U
user
7 kwietnia 2013, 16:45
W Japonii też jest "przeludnienie", będące klinicznym zobrazowaniem znaczenia tego słowa, a nie ma tam głodu i biedy. 
C
cd
7 kwietnia 2013, 16:42
Sytuacja  w Republice Środkowoafrykańskiej boli, bardzo boli. Przyłączam się do prośby Beaty. Pszcie konkretnie: Co robicie obecnie? ("jesteśmy przekonani, że mamy tutaj do wypełnienia jakąś misję" to trochę za mało. My też mamy tutaj swoje misje i to nie jakieś, tylko bardzo konkretne.) Jakie są potrzeby? Jak my z dalekiej Europy możemy pomóc?
K
KD
7 kwietnia 2013, 16:41
Do ~jest wyjście: Sprawa została przez Ciebie uproszczona. Problemem Afryki nie jest przeludnienie, ponieważ spoglądając pod kątem historycznym, przyrost demograficzny nigdy nie wychodził społeczeństwom na ich niekorzyść. To jest bajka, powielana przez świat zachodni, aby odwrócić uwagę od grabieżczej ekonomii i polityki zachodnich korporacji, oraz rządów, które budują swoje pozycje bazując na fundamentach położonych w czasaach kolonializmu. Gdyby Afrykańczycy mieli prawo do bogactw naturalnych, znajdujących się na terenach zamieszkałych przez nich od wieków, to nie byłoby biedy w Afryce. Gdyby społeczeństwom Czarnego Lądu umożliwić udział w zyskach generowanych za pomocą handlu surowcami pochodzącmi z ich terytoriów, jednocześnie wprowadzając w świecie zachodnim system certyfikacji minerałów, oraz etyczną politykę zatrudnieniową, "odcięłoby się łeb" niejednej bandzie rebeliantów. Niestety ekonomia bez etyki zaczyna się obracać przeciwko człowiekowi. W Afryce widać to jak na dłoni. U nas także zaczyna być to widoczne. Kolonializm dalej istnieje, ale realizuje się w sferze właśnie ekonomii (nie liczacej się z dobrem "ciemnoskórej siły roboczej"). Na szczęście pozostał jeszcze Afrykańczykom dynamiczny przyrosrt naturalny. Ten przyrost raczej może być problemem dla Europy Zachodniej, która sama siebie wykańcza demograficznie, a natura nie znosi pustki:)
B
Beata
7 kwietnia 2013, 15:52
Prosze o konkretne propozycje dzialan ktore my szarzy ludzie mozemy zrobic dla naszych Braci w Afryce. Pozdrawiam
J
jac
7 kwietnia 2013, 15:24
Kochana Siostro. Szacunek dla pracy misyjnej. Ale niestety ma Siostra niepełne informacje o życiu ludzi w Polsce. Tych, których nie stać na dodatkową lekcję angielskiego jest mało. Są w Polsce ludzie biedni i głodni i nie trzeba jechać na konic świata by im pomagać. Co trzecie dziecko wychowuje się bez ojca, który musi jechać gdzieś daleko, by zarobić na utrzymanie rodziny. Boli? Duchowieństwo w Polsce żyje ponad stan, bardzo wielu oddziela się murem milczenia i moralizatorstwa od zwykłych ludzi; biskupi żyją jak burżuazja, mnożą się okropne informacje prasowe na ten temat i wstyd mi je powtarzać. Boli? Więc mam propozycję dla czcigodnej Siostry, by zadbała o koleżanki i kolegów z branży: proszę do siebie, w tym piekle na ziemi, jak to Siostra przedstawia, zapraszać polskich duchownych, bo osobiście mam wrażenie, ze oni żyją w innym świecie; może po takich rekolekcjach otworzą im się oczy i OBUDZĄ SIĘ  z owego chocholego tańca. Szczęść Boże, zapewniam wsparcie w modlitwie.
JW
jest wyjście
7 kwietnia 2013, 15:04
A Papierz Franciszek wzywal ostatnio do NIENARZEKANIA. ... Można mieć wszystko i wiecznie narzekać. Można mieć niewiele i nie narzekać. Problem Afryki leży w jej przeludnieniu. Za dużo ludzi i tak to wygląda. Wszelka pomoc prowadzi do jeszcze większego przyrostu naturalnego,  a to do głodu i kolo się zamyka. Należy prowadzić edukację,  w tym seksualną, po to, aby się tak nie rozmnażali.
A
AgaPe
7 kwietnia 2013, 14:57
A Papierz Franciszek wzywal ostatnio do NIENARZEKANIA.
J
Jan
7 kwietnia 2013, 14:56
Pretensjonalny ton. Co ona chce????? Kto ją tam trzyma? Wydaje się, że nie tędy droga, aby bogu ducha wiinych ludzi rugać za czyjeś nieszczęścia. Afryka jest ewangelizowana od XV w. z marnym efektem (np. Rwanda). Każda cywilizacja przechodziła przez podobne problemy takie jak w Afryce. Największą winę za nieszczęścia Afryki ponoszą kapitalisci z krajów kolonialnych, którzy do tej pory korzystają z "nagrabionego", ale to nie są Polacy. Może poprostu warto prosić o pomoć, o podzielenie się nawet tym ostatnim, bo ludzię są wszedzie dobrzy, a zwłaszcza ci niezamożni i prości.
BZ
bieda z nędzą
7 kwietnia 2013, 14:35
U nas też jest dosyć biedy! Głodnych dzieci nam nie brakuje, bezdomnych i bezrobotnych również. I kto im pomoże?????
jazmig jazmig
7 kwietnia 2013, 14:10
Polska miała niegdyś identyczne, a nawet większe problemy i pies z kulawą nogą nam nie pomógł. Czy to moja lub innych Polaków wina, że tam toczy się wojna? Ktoś tę rebelię finansuje, ktoś ją wywołał. Wcześniej podobne rebelie wywołano w innych krajach, obecnie toczy się wojna w Syrii i nie jest tam ani o jotę lepiej, niż w RŚA.
D
Dźwiedź
7 kwietnia 2013, 14:07
Nie macie ropy - nikt się nie ruszy. Proste. Jak zawsze w realpolityce
W
wierny
7 kwietnia 2013, 12:54
Może modlitwa by pomogła, modlitwa za te kraje, w intencji rozwiązania konfliktów.