Bp Andrzej Czaja o związkach niesakramentalnych

(fot. areta ekarafi/flickr.com/CC)
Hanna Honisz / KAI / psd

Osoby żyjące w związkach niesakramentalnych, jeśli tylko wierzą i dbają o żywą więź z Bogiem, jak najbardziej należą do Kościoła, do tego Bożego Domu, który sam Bóg założył z myślą o naszym zbawieniu - podkreśla w rozmowie z KAI bp Andrzej Czaja.

Czy osoby żyjące w związkach niesakramentalnych mają swoje miejsce w Kościele?

Bp Andrzej Czaja: Ojcowie Soboru Watykańskiego II w konstytucji dogmatycznej Lumen Gentium określają Kościół jako "zgromadzenie tych, którzy z wiarą spoglądają na Jezusa". Dlatego osoby żyjące w związkach niesakramentalnych, jeśli tylko wierzą i dbają o żywą więź z Bogiem, jak najbardziej należą do Kościoła, do tego Bożego Domu, który sam Bóg założył z myślą o naszym zbawieniu. Ich stan trwania w grzechu nie wyklucza przynależności do społeczności Kościoła. Przecież święty Kościół jest społecznością grzeszników, ustanowiony dla nas ku nawróceniu i świętości. W przypadku ludzi żyjących w związkach niesakramentalnych brak łaski uświęcającej poważnie rzutuje na ich możliwość czerpania z dziedzictwa łaski i prawdy. Nie czyni ich jednak gorszymi przed Bogiem, w znaczeniu bycia członkami drugiej kategorii w Kościele.

Osoby żyjące w związkach niesakramentalnych nie mogą jednak przyjmować Komunii Św., otrzymać rozgrzeszenia, zawrzeć sakramentalne małżeństwo, czy być chociażby rodzicem chrzestnym. Na czym zatem polega ich bycie w Kościele?

DEON.PL POLECA

- Przede wszystkim od dnia chrztu stali się dziećmi Bożymi. Należą do tej powszechnej w świecie rodziny dzieci Bożych. Jako członkowie tej rodziny należą do Bożego Domu, zatem mogą czerpać z tego wszystkiego, co w ten Dom włożył Pan Bóg, z całego dziedzictwa łaski i prawdy, przede wszystkim z samej obecności Jezusa Chrystusa i działania Bożego Ducha. Powinni też angażować się w budowanie tego Domu - Kościoła. Bardzo pięknie ukazują ten obraz Kościoła jako Budowli Bożej ojcowie Soboru Watykańskiego II (Lumen Gentium, nr 6). Dom Boży zbudowany na kamieniu węgielnym, którym jest Jezus Chrystus i którego fundamentem są apostołowie, jest w ciągłej budowie. My wszyscy jesteśmy jego kamieniami i zarazem budowniczymi. Ponadto wszyscy, także żyjący w związkach niesakramentalnych, mają obowiązek troszczenia się o tych, którzy do tego Kościoła jeszcze nie należą, którzy jeszcze Chrystusa i Ewangelii nie odkryli oraz o tych, którzy zatracili żywą więź z Chrystusem. Niewykluczone, że wierni żyjący w związkach niesakramentalnych, którzy sami odczuwają wielki głód Jezusa eucharystycznego, mogą nieraz mieć w sobie nawet więcej dynamizmu ewangelizacyjnego i zatroskania o żywą wiarę swoich domowników.

Czy osoby żyjące w związkach niesakramentalnych będą zbawione?

- Tego nie możemy wykluczyć. Nikomu nie możemy odmówić możliwości zbawienia. To starałem się przekazać w czasie nabożeństwa w katedrze opolskiej w Niedzielę Palmową przemawiając dla osób żyjących w związkach niesakramentalnych. Natomiast podobnie jak my wszyscy muszą się bardzo troszczyć, czy wręcz jak podpowiada św. Paweł "zabiegać z bojaźnią i drżeniem" o to, by nie zmarnować i nie zlekceważyć łaski zbawienia. Takie niebezpieczeństwo istnieje, gdy człowiek przestaje się zabiegać o wewnętrzną i żywotną łączność z Bogiem.

Trzeba podkreślić, że nikt z nas nie jest w stanie sam siebie zbawić. To Jezus jest zbawieniem. Dla naszego zbawienia Jezus tak wiele uczynił: wyzwolił nas z niewoli grzechu, śmierci, piekła i szatana, zadośćuczynił Bogu i pojednał nas z Bogiem, otworzył nam niebo. Swoim nauczaniem o Królestwie Bożym obudził wiarę w świecie, założył też Kościół i ustanowił sakramenty - jako szczególne środki zbawienia, których niczym się nie da zastąpić. Mamy także dostęp do skarbnicy Bożego słowa.

W sytuacji, gdy droga czerpania z łaski Bożej przez sakramenty jest niedostępna, tym bardziej trzeba pamiętać o tej możliwości uświęcenia i z niej korzystać. Bywa, że nie doceniamy skuteczności zbawczej słowa Bożego, które jest nośnikiem Bożego Ducha, bo jest natchnione. Kiedy czytam Pismo święte i je rozważam swoim sercem, jak Maryja, to przyjmuję Bożego Ducha i staję się Jego świątynią.

W katedrze mówiłem także o innych sposobach kształtowania żywej więzi z Bogiem. Dlatego jeżeli ktoś wierzy i pragnie komunii z Bogiem, troszczy się o nią, to nie możemy mu odmówić możliwości zbawienia. Natomiast Panu Bogu zostawiamy to, jak tego dokona.

Czy samo trwanie w grzechu jest marnowaniem możliwości zbawienia?

- Sam grzech dla Boga nie jest barierą nie do pokonania, jeżeli widzi w nas dobrą wolę, szczere pragnienie życia z Nim oraz ducha pokuty i ofiary. Ostatecznie miłosierdzie Boże jest ponad wszystkim. Choć odmawiamy spowiedzi i Komunii św. człowiekowi żyjącemu w związku niesakramentalnym, nie jest wykluczone, że człowiek taki wewnętrznie wszystko odżałował i związany jest z Chrystusem. Zewnętrzne okoliczności nie muszą być wyrazem wewnętrznego nastawienia człowieka. Tym bardziej nie powinniśmy przyjmować postawy arbitra. Nie nam sądzić! Zadaniem Kościoła jest służyć zbawieniu, którego dawcą jest wyłącznie Bóg. Unikajmy przeto postawy starszego brata z Jezusowej przypowieści o Synu Marnotrawnym, który przecież nic nie traci przez to, że młodszy brat został na powrót przyjęty pod dach Ojcowskiego domu.

Jesienią odbędzie się synod poświęcony problemom rodziny. Czy możemy się spodziewać także zmian w odniesieniu do dyscypliny Kościoła wobec osób żyjących w związkach niesakramentalnych, aby mogli m.in. przyjmować Komunię Św.?

- Trudno oczekiwać takiego nowego odniesienia się do dyscypliny sakramentalnej Kościoła. Natomiast można przypuszczać, że ojcowie synodu pomogą nam zdynamizować szeroko rozumiane duszpasterstwo rodzin, w tym konkretną posługę wobec osób żyjących w związkach niesakramentalnych. Naszym zadaniem jest niewątpliwie otoczenie przyszłego nadzwyczajnego zgromadzenia synodu biskupów żarliwą modlitwą, aby dzieło to przyniosło jak najlepsze owoce.

Bp Andrzej Czaja, "Szczerze o Kościele. Rozmawia Tomasz Ponikło" - Z książki dowiemy się, kim jest Bóg chrześcijan i o tym, co to znaczy wierzyć w Kościół - zachęca Wydawnictwo WAM, które książkę opublikowało.

- Przekonamy się, jakie są pożytki z grzechu pierworodnego. Poznamy opinię biskupa na temat odejść księży a także kondycji polskiej teologii. Przeczytamy o ewangelizowaniu proboszczów i o związkach Kościoła z polityką… >> Chcę przeczytać tę książkę

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bp Andrzej Czaja o związkach niesakramentalnych
Komentarze (147)
O
oset
30 kwietnia 2014, 11:00
Herezja - grzech jest jak chwast, a ten pleni się szybko.
K
Kevin
30 kwietnia 2014, 09:50
UWAGA, HEREZJA, UWAGA, HEREZJA! Jakbym nie przeczytał nazwiska biskupa, to bym myślał, że to mówi kard. Marx, Kasper, lub sam Bergoglio. Szkoda, że taka mowa wychodzi od polaka, który powinien trzymać zdrowej wiary w tym czasie schizmy w Kościele.
ZB
Zbawienie bez nawrócenia
17 kwietnia 2014, 18:39
Ks. Biskup powiedział: "Nie znaczy to, że nie ma możliwości zbawienia w tej waszej konkretnej sytuacji, która jest nie do naprawienia. Powiedzieliśmy sobie rok temu, że nie jest ono wykluczone. Bóg bardzo pragnie zbawienia nas wszystkich. Wasze zbawienie nie jest więc zagrożone, jeśli jest wiara w waszym sercu i o nią się troszczycie". Czy można troszczyć się o wiarę nie nawracając się, czyli nie porzucając cudzołożnego współżycia i nie dopuszczając możliwości nawrócenia sakramentalnego współmałżonka i powrotu do niego?
M
M
17 kwietnia 2014, 20:04
Widocznie wg ks. biskupa można, tylko czy ks. biskup wie co mówi?
A
Adam
16 kwietnia 2014, 23:13
Grzech jest grzechem. Jak człowiek żyjący w grzechu może żyć w żywej relacji z Bogiem, skoro to łaska Boża jest życiem duszy? Tożto się kupy nie trzyma. Przez takie wypowiedzi Kościół traci autorytet. Chyba, że to jest ten etap, że biskupi idą na drogi i między opłotki, żeby siłą zaciągać na Ucztę kogo spotkają, a dopiero później nastąpi selekcja na tych godnych, i tych bez szaty godowej. 
WW
Wiesław Wieteska
26 kwietnia 2014, 15:39
Może właśnie jak powiedziałeś jest to ten etap, albo ta chwila kiedy "biskupi idą na drogi i między opłotki, żeby siłą zaciągać na Ucztę kogo spotkają". Przytoczę fargment wypowiedzi Papieża Franciszeka ze spotkania z księżmi diecezji Rzymskiej: "...Kapłan jest wezwany, aby nauczyć się tego: mieć serce, które się wzrusza. Kapłani – pozwalam sobie użyć tego słowa – „aseptyczni”, ci „z laboratorium”, wszystko czyste, wszystko piękne – nie pomagają Kościołowi! Możemy myśleć dzisiaj o Kościele jak o „szpitalu polowym.” To – przepraszam Was – powtarzam, ponieważ ja to tak widzę, tak to odczuwam: „szpital polowy”. Potrzeba leczyć rany, wiele ran! Jest wielu ludzi zranionych przez problemy materialne, przez skandale, także w Kościele… Ludzie zranieni przez złudzenia świata… My, kapłani, powinniśmy być tam, blisko tych ludzi. Miłosierdzie oznacza przede wszystkim leczyć rany. Gdy ktoś jest zraniony, potrzebuje tego od razu, a nie badań, jaki jest poziom cholesterolu, glikemii… Ale jest rana, najpierw lecz ranę, a później zobaczymy badania. Później dokonuje się badań specjalistycznych, ale najpierw należy leczyć rany otwarte. Dla mnie, w tym momencie, jest to ważniejsze..."
M
MR
16 kwietnia 2014, 21:50
 To co mówi ks. Bislup jest przekonywujące i zgodne z nauczaniem Chrystusa. Tytułowa sugestia jest absurdem. Czasem nie trzeba  p. Środy, czy Palikota et tutti quanti. Wystarczy jeden bezmyslny tytuł i mamy zamieszanie i młóckę.
K
Krysta
16 kwietnia 2014, 20:49
Od 8 lat żyjemy w tzw związku niesakramentalnym. Mamy trójke dzieci. Jest nam cudownie ze sobą. Każdy rok jest lepszy od poprzedniego. Chodzimy do kościoła i oboje z mężem przystępujemy do komunii św. Nasza spowiedź to spowiedź powszechna przed każdą mszą świętą, to układanie się z Bogiem w czasie codziennej modlitwy. Komunia daje siłę, komunnia daję wiarę, nie zrezegnujemy z niej. Bóg kiedyś to osądzi nie ludzie.
DG
dlyhig GEORGE
16 kwietnia 2014, 20:53
Bóg już się wypowiedział na ten temat: "Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie. Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej." - 1 Kor 11, 26-27
6N
6. Nie cudzołóż
16 kwietnia 2014, 21:02
Żyjecie w stanie permanentnego cudzołóstwa. Nie ma się czym chwalić. 
K
kama
16 kwietnia 2014, 21:38
Popełniać świętokradztwo i jeszcze się tym szczycić. To jest wręcz szatańska perwersja.
A
Adam
16 kwietnia 2014, 23:17
Wasza spowiedź to spowiedź powszechna... Ale musisz przyznać, że wtedy rozgrzesznia nie dostajesz ;) Nawróć się kobieto, bo na śliskiej stoisz ścieżce.
M
Magdalena
16 kwietnia 2014, 23:41
Nie miej takiej pewności, z kim się układasz, jeśli trwasz w grzechu…
J
Janek
17 kwietnia 2014, 00:34
Nawet Judasza Chrystus nie wyprosil z Wieczerzy, a wrecz go potraktowal z miloscia i ucalowal. Bog zaprasza do siebie najbardziej grzesznych ludzi, bo oni najbardziej Go potrzebuja.
M
Marek
18 kwietnia 2014, 00:14
Wy wszyscy nie jesteście katolikami tylko FANATYKAMI każdy ma wolną wole i nauczcie się to SZANOWAĆ , czasami pomyślcie że w oczach innych ludzi to wy jesteście w błędzie.
J
JO
19 kwietnia 2014, 18:14
Po pierwsze jeśłi nie macie sakramentu to nie mężem. Nie macie komunii tylko świętokradztwo,bo jeśli komunia jest udzielana w Kościele Katolickim który zabrania przyjmowania w czasie trawania w grzechu ciężkim jakim jest cudzołóstwo to popełniacie świętokradztwo. Jak nie chcecie przyjąć nauczania Jezusa to jak macie przyjąć go do serca w komuni?
K
Krysta
19 kwietnia 2014, 21:42
Witam ponownie. Chodzimy do katolickiego kościoła. Zapomniałam dodać, że mieszkamy w Belgii. Tu spowiedź powszechna w czasie mszy św to jedyna, która jest  praktykowana.  Rozgrzeszenie dostajemy, jak  każdy obecny na mszy. Chyba nie ma znaczenia, że po francusku? Świąt pełnych miłości bliźniego życzę wszystkim. Naprawdę  wszystkim.
A
Anniks
19 kwietnia 2014, 23:08
Trzeba iśc do księdza i domagać się spowiedzi. Oczywiście Was to nie dotyczy, bo życjecie w stałym grzechu i nie chcecie z niego wyjść, ale inni powinni sie jej domagac. Jesli jednak jej nie ma to nikt nie powienen przystepowac do Komunii. Komunia w grzechu cięzkim to świętokradztwo.
B
bogusia
19 kwietnia 2014, 23:17
Skoro chcecie to przystępujecie do komunii św. Macie woną wolę, nawet jeśli postępujecie wbrew przykazaniaom. Tak samo każdy morderca, chce mordować i sobie i morduje,  takie ma widzimisie o on też nie widzi nic złego w tym że morduje, ba, każde kolejne morderstwo daje mu coraz więcej radości. Tak samo jak Wam - każdy rok w grzechu też jest coraz lepszy.
B
basia
16 kwietnia 2014, 19:33
No nie, tytuł jest zwykłą manipulacją i nie odpowiada treści!!! W treści ks. A. Czaja mówi, że ludzie żyjący w związkach niesakramentalnych nie są osobami drugiej kategorii w Kościele i przed Bogiem. Znaczy, że mają swoją wartość i swoje miejsce w Kościele. Ale ani ks. Czaja ani w dokumentach Kościoła nie ma mowy o tym, że na równi przed Bogiem jest małżeństwo sakramentalne jak i niesakramentalne. Przez pięć lat studiowałam na KULu nauki o rodzinie, więc wiem co Kościół mówi o małżeństwie. A ks. Czaja był moim wykładowcą i promotorem. Przykre, że manipulujecie jego słowami. Mam nadzieję, że przeczyta ten wasz marny tekst i zareaguje! Mam nadzieję, że też osoby, które manipulują takim tekstem jeśli świadomie ponoszą odpowiedzialność moralną. Może ktoś czytając wasz tekst zasugeruje się i wybierze drogę, życia bez sakramentu. Ranicie też osoby zranione w małżeństwie, w których jedna strona odeszła i założyła związek niesakramentalny. Pomyślcie o tym.
J
jjs
16 kwietnia 2014, 20:26
Czasy się zmieniaja, Dziewcze Drogie, ludzie też, Bog tylko niezmienny jest a on już dawno umarł za wszystkie nasze grzechy. Czemu chcesz być lepsza od wszytskich. Zmieścisz sie pewnie i Ty do Królestwa Bożego tylko upuść trochę jadu.
TP
tak powiedział
16 kwietnia 2014, 21:47
Pani Basiu! Niestety, ale lektura przemowy biskupa zamieszczona na stronie diecezji opolskiej nie pozostawia wątpliwości. Biskup Czaja naprawdę powiedział, że zbawienie cudzołożników nie jest zagrożone. Biskup w ten sposób uspokaja sumienia ludzi pozostających w syanie permanentnego grzechu. Pośrednio zachęca osoby po rozwodach cywilnych, aby zakładały nowe związki. Bo ich "zbawienie nie jest zagrożone". Tak naprawdę powiedział biskup Czaja. I to jest straszne.
M
m
16 kwietnia 2014, 18:11
Dziękuję bardzo. Jestem żoną, którą mąż zostawił dla innej. Teraz wiem, że jego nowy związek jest nie jest gorszy od naszego małżeństwa. To się dzieci ucieszą, zawsze to lepiej miec dwie mamy niż tylko jedną, podwójne prezenty będą.
A
Ann69
16 kwietnia 2014, 20:38
życie jest brutalne a potem się umiera. głowa do góry. może prawdziwie kocha? moze to on na ziemi miał mieć lepiej niż Ty? naprawde tylko chwilke TU jestemy.
T
Tara
16 kwietnia 2014, 23:12
Rozumiem Cię bardzo dobrze, bo jestem w takiej samej sytuacji. I dokładnie to samo odczułam czytając ten tekst. Zbawienia mężowi nie odmawiam - niech mu Dobry Bóg da jak najlepiej, ale równać moje małżenstwo i jego związek to mocno krzywdzące. 
T
Tomek
16 kwietnia 2014, 16:31
Radczej nie wypowiadajmy się za Pana Boga, On sam to określał niejednokrotnie w Piśmie Świętym. Ślub jest aktem miłości danym przez Pana Boga i skoro wychodzisz za mąż, droga żoną lub Ty się żenisz drogi mężu bądź tego świadomy na sto procent - zresztą wierzę, że skoro nie pasowalibyście do siebie to na pewno Bóg nie dopuściłby WAS razem na ślubnym kobiercu. Egzorcyści uznają, że szatan atakuję głównie kościół (księzy etc.) oraz małżeństwa - to są dwie rzeczy z którymi walczy najzacieklej - tym co są w problemach małżeńskich radziłbym poszukać rozwiązania w Bogu a nie od razu przekreślać Boży Plan któremu Stwórca daje każdej parze podczas Sakramentu Małżeństwa, nawet jesli wczesniej były obawy że do siebie nie pasowaliście...ten artykuł jest zbędny bo jeśli nie można przyjmować spowiedzi i tym samym komunii, to człowek pobożny długo nie pociągnie....będzie bez mocy która daję komunia i spowiedź
P
polonista
16 kwietnia 2014, 13:48
Tytuł tabloidowy - nie odpowiada treści. W wywiadzie jest, że osoby żyjące w związkach niesakramentalnych nie są gorsze przed Bogiem, a nie że związki niesakramentalne nie są gorsze. Poprawcie to, bo niektórzy ludzie nie umieją czytać ze zrozumieniem. 
BN
Bóg nie zmienia poglądów
16 kwietnia 2014, 13:47
Kobieta i mężczyzna nigdy nie są gorsi przed Bogiem lecz związki niesakramentalne to związki kategorycznie wbrew Bogu. Większość takich związków powstaje z łamania przysięgi Sakramentu małżeństwa, chyba że ktoś z małżonków ukryje b.ważny powód, aby małżeństwo unieważnić. Np. Bardzo atrakcyjnej kobiecie nie wiodło się z mężem, nie tego oczekiwała od niego, byli po ślubie kościelnym, mieli córeczkę. Spodobała się żonatemu mężczyźnie, też związanym ślubem koscielnym z żoną, który był opiekuńczy, dobry i zostawił dla niej dwójkę małych dzieci. Odeszła od męża, zamieszkali razem, mieli dzieci, sielanka, miłość - narzekała potem dlaczego kościół nie pozwoli nam przystępować do komunii św. przecież my sie tak kochamy, a tu I Komunia św. i nie możemy z dzieckiem przyjąć. Dzieci jej męża nie były dla niej ważne, pozwoliła ich zaniedbać. Jej były mąż po kilku związkach ożenił się, ma dzieci i jego żona nie może zrozumieć czemu on nie może otrzymać unieważnienia ślubu koscielnego.
A
AnnaManna
16 kwietnia 2014, 14:32
Nie ma czegoś takiego jak unieważnienie slubu.
D
D.S.
16 kwietnia 2014, 17:19
Według prawa kanonicznego jest. W Kosciele nie ma rozwodu, ale uniewaznic mozna. Tylko to długa procedura i potrzeba dowodów. Ale myli sie Pani, JEST taka mozliwosc. Kosciół moze wypowiedziec, ze małzenstwo było niewazne od poczatku i wtedy obie strony sa stanu wolnego i moga zawrzes slub w kosciele.
A
Algen
16 kwietnia 2014, 20:38
Znów się wypowiadają ci co nie mają o niczym pojęcia. Nie ma uniewaznienia, pod żadnym pozorem. Orzeczenie niewazności, to kompletnie inna rzecz niż uniewaznienie. Unieważnić - żeby to zrobić to wcześniej coś musiało być ważne. Orzec niewaznośc - coś od początku było niewaznie, nie zaistniało, nie było tego. Nie można unieważnić małżeństwa (tzn. zrobić tak, że najpierw było, a potem go nie ma), ale można orzec niewazność (tzn. małżeństwo nigdy nie zaistniało).
B
bogusia
19 kwietnia 2014, 23:21
Ludzie, zanim ogłosicie jakąś teorię to najpierw warto sprawdzić. Jak można unieważnić coś co nie istniało?
J
jm
16 kwietnia 2014, 12:57
"Osoby żyjące w związkach niesakramentalnych nie mogą jednak przyjmować Komunii Św., otrzymać rozgrzeszenia, zawrzeć sakramentalne małżeństwo, czy być chociażby rodzicem chrzestnym." Osoby żyjące w związkach niesakramentalnych nie mogą zawrzeć sakramentalnego małżeństwa - to ciekawe ;)
A
Adam
16 kwietnia 2014, 23:09
Pewnie nie chodzi o nierząd, a o cudzołustwo, gdy jedno "ma przeszkodę", jak to się ładnie mówi.
J
J8,32
16 kwietnia 2014, 12:13
Związki niesakramentalne nie są gorsze przed Bogiem=Związki grzeszne nie są gorsze przed Bogiem=Związki przestępcze nie są gorsze przed Bogiem=Związki złodziei nie są gorsze przed Bogiem=Związki gejowskie nie są gorsze przed Bogiem=... Czy związki grzeszne nie są gorsze przed Bogiem od związków zgodnych z Bożymi przykazaniami? Czy Bogu podobaja się związki grzeszne łamiące Jego przykazania?
A
ABAR
16 kwietnia 2014, 12:01
Niezrozumiałe jest dla mnie nazwanie grzechu, szczególnym rodzajem Krzyża Bożego. Dzielenie Go na mniej lub bardziej bolesny, a może nawet słodki, jest tragiczne. Tragiczne, gdyż umniejsza i godzi w Miłosierdzie  Boże, które z Krzyża wynika i jest ratunkiem dla nas wszystkich, nie wykluczając  cudzołożników.  
M
Marzena
16 kwietnia 2014, 11:24
Pan Bóg nie chce grzesznych zwiazków...
G
Ginter
16 kwietnia 2014, 13:35
Lepiej mów czego ty chcesz. Pan Bóg niech mówi za siebie.
M
MArta2
16 kwietnia 2014, 13:46
Masz jakieś wątpliwości odnośnie tego czy Bóg chce grzesznych związków czy nie?
A
Anila
16 kwietnia 2014, 14:59
Powiedział. Wystarczy Pismo Święte poczytać, żeby wiedzieć.
M
Marzena
16 kwietnia 2014, 11:05
No i mści się brak precyzyjności w wypowiadaniu się czy pisaniu...
R
radek
16 kwietnia 2014, 10:20
Autor tytułu tego tekstu dokonuje manipulacji pisząc, że "Związki niesakramentalne nie są gorsze przed Bogiem", podczas, gdy bp czaja mówi: "W przypadku ludzi żyjących w związkach niesakramentalnych brak łaski uświęcającej poważnie rzutuje na ich możliwość czerpania z dziedzictwa łaski i prawdy. Nie czyni ich jednak gorszymi przed Bogiem, w znaczeniu bycia członkami drugiej kategorii w Kościele". Tak więc nie są gorsi przed Bogiem ludzie! Co innego związki niesakramentalne!
M
mm
16 kwietnia 2014, 09:58
Tytuł artykułu sugeruje, że związki sakramentalne są na równi z sakramentalnymi. Tak, jakby Kościół je aprobował. Tak odebrałam ten tytuł. A przecież Kościół nie promuje tego rodzaju życia!
16 kwietnia 2014, 09:25
Znowu tragiczny tytuł!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Droga Redakcjo kto się pod nim podpisze? W treści wyrażnie jest mowa, że ludzie nie są przed Bgirem ludźmi drugiej kategori... ale związek jest gorszy i odbiera łaskę uświęcającą i możliwość korzytsania z pełni darów których Kościół jest szafarzem.
16 kwietnia 2014, 09:19
Jeszcze jedna uwaga. Jesteśmy sobie równi, nie mozna tworzyć grup lepszych, czy gorszych katolików, nieustannie powtarzać o konieczności jakiejś szczególnej troski o jakąś grupę (grzeszników). W Kościele jesteśmy na mocy przyjętego Chrztu, a nei poprzez zasługi czy grzechy. Dla tej obecności nie ma żadnego znaczenia nasza historia życia.  I Kościoł obejmuje każdego jednakową troską, troską o zbawienie i zycie wieczne, a nie troska o zachowanei obecnego życia.
M2
Marta 2
16 kwietnia 2014, 09:23
Wcale nie jednakową. O cudzołozników troszczy sie nadzwyczajnie, a o porzuconych, czy singlach w ogóle nie pamięta. 
16 kwietnia 2014, 11:04
"Nie potrzebują lekarza zdrowi ..." ;)
M2
Marta 2
16 kwietnia 2014, 11:18
Nie manipuluj Biblią. Jezusz szedł do "chorych" żeby ich uleczyć, a nie powiedziec "nie martwcie się swoją chorobą, nie leczcie się, trwajcie w niej i bądźcie szczęśliwi".
S
sfistack
16 kwietnia 2014, 12:16
Powszechność Kościoła zachwyca mnie; pomyśl, przez Chrzest Św. każdy jest naszym bratem, siostrą w Chrystusie, Który Głową Kościoła jest!  Nawet ten co Nań pluje - jest naszym bratem. A nawet tym bardziej :-) Przepiękne jest to!
16 kwietnia 2014, 15:55
Dodałem uśmieszek, żeby było jasne, że to z przymrużeniem oka. Zgadzam się, że coś jest nie tak, gdy większą troską cieszą się odstępcy, niż ich ofiary.
L
LidkaN
16 kwietnia 2014, 23:15
Muszę sprostowac jako dyplomowany teolog i nadodatek piszący prace z biblistyki. en fragment odnosi się, nie do chorych fizycznie, ale do ludzi grzesznych (grzech jest chorobą duszy). Dalszy ciąg tekstu, wyjasniający, to: Nie przyszedłew wzywać sprawiedliwych, ale grzeszników. Jezus przyszedł do ludzi grzesznych jako Zbawiciel. Być możę osoby zyjące w niesakramentalnych związkach, dzieki zaanagazowaniu duchowemu orzymają łaskę zycia w czystości, tak, że zyjąc jak bra z siostrą, wychowując dzieci, będa mogli przystepować do Komunii. Wystarczy zobaczyc jaka jest kolej rzeczy. Sami sie zbawic z grzechów nie możemy, to Jezus nas z nich zbawia, jesli sie otworzymy na łaskę. Ale laske można przyjąc wówczas, gdy sie ma relację z Jezusem. Poparzcie co sie stało z jawnogrzesznicą, która Jezusowi namaściła nogi olejkiem i wytarła je swoimi włosami. Faryzeusz ja potepił, mwoł w mysli: gdyby wiedział kim ona jest.... Jezus natomiast po rozmowie z nim powiedział Komu więcej odpuszczono, ten więcej miłuje. Nikt z Was nie wie, co sie dzieje we wnetrzu takich osób. Tylko Bóg. I o najsprawiedliwiej osądza, znając nas dogłębnie. Iżyczę kazdemu, aby nie usłyszal słów pod swoim adresem, ze osądzając innych  jesteśmy pełni pychy i zarozumialstwa. Kazdy niech p[arzy w swoje sumienie i za słowami św. Pawłą parzy aby sam nie upadł. 
M
Monika
16 kwietnia 2014, 09:18
Skoro nie są gorsze przed Bogiem, to po co zawerać sakramentalne małżeństwo?
J
Jacol
16 kwietnia 2014, 09:45
Bo trwałe sakramentalne małżeństwo czyni człowieka bardziej szczęśliwym niż zwiazek niesakramentalny?
M
Monika
16 kwietnia 2014, 10:53
Biskup chyba tak nie uważa.
M2
Marta 2
16 kwietnia 2014, 11:19
Tak, szcześciem dla człowieka jest iść taką drogą jaką swkazał nam Bóg, a nie jaką sam sobie wymyslił. Nie ma szczęścia w związku cudzołoznym, bo nie ma w nim Boga.
J
Jacol
16 kwietnia 2014, 22:13
Czyli żyjący w związkach sakramentalnych zasługują tylko na współczucie. Pozbawieni są szczęścia które mają zyjący w związkach sakramentalnych.
M
Marek
16 kwietnia 2014, 09:13
Jezus niegd nie poępiał człowieka, tylko czyny i tak też wypowiedział się Bp Czaja. Ja zacznam widzieć co raz bardziej, że prawdziwie przeżyty sakrament małżeństwa to domena wąskiego grona wybrańców. Jak się wypowiadać o związkach niesakramentalnych, gdy tak wiele zawartych sakramwntów małżeństwa nie jest wogóle realizowanych, bo ludzie myślą, że to się sprowadza tykko do tych 45 min. przed ołtarzem. Niesakramentalni zbawiani? A dlaczego nie? Ja im współczuję, bo z pewnością jest to o wiele trudniejsze... 
M
Marzena
16 kwietnia 2014, 09:07
Jakiś dziwny zamęt panuje w tym temacie... przecież tu nie chodzi o to kto jest lepszy, a kto gorszy przed Panem Bogiem... i bardzo proszę osoby duchowne o to aby nie zwracały się do osób żyjących w związkach niesakramentalnych mówiąc nie jestescie gorsi przed Panem Bogiem... bo to tak jakby przygotowywały sobie grunt... gruntem jest stawanie w prawdzie przed Panem Bogiem i nie ma co kombinować... każdy czlowiek jest ważny i ukochany przez Boga... a ten pogubiony powinien być otoczony szczególną troską... te osoby potrzebują prawdy która wyzwala... to nie jest takaie trudne... po ludzku same sobie nie poradzą... potrzebują pomocy i łaski Pana Boga... i dlatego mają szczególne miejsce w kościele... bycie w kościele to dążenie do nawrócenia i coraz bliższej relacji z Panem Bogiem... nie da się zbliżac do Pana Boga nie idąc drogą nawrócenia... zerwania z grzechem... to takie oczywiste... Niewątpliwie jest to trudne i może to trwać latami ale jest możliwe...
J
Jacol
16 kwietnia 2014, 22:16
Nikt z nas nie może być pewien, że jest mniej pogubiony od tych co zyją w związkach niesakramentanych. Nie sądzisz?
16 kwietnia 2014, 08:56
@Jacol - czytam Twoje komentarze i sie zastanawiam, czy ktoś zmusił osoby żyjące w zwiazakch pozamałzeńskich do takiego życia. A moze to był dobrowolny, świadomy wybór i jednocześnie równie dobrowolne i świadome odrzucenie Boga. Każdy z nas pewnie czasami błądzi i każdy z nas ponosi konsekwencje swoich wyborów. Każdemu pewnie zdarza sie odrzucanie Boga, bo tym przecież jest kazdy, najmniejszy z grzechów smiertelnych. Ale niestety nie kazdy chce odrzucić dokonane zło. Bo takie odrzucenie następuje jedynie i wyłacznie w Sakramencie Pokuty i Pojedniania. Sakramencie dostepnym dla kazdego katolika. I każdy ma prawo wyboru, co jest dla niego wazniejsze - przywiazanie do grzechu, czy też droga nawrocenia. Współcześnie niestety część katolików chcialaby być blisko Boga, jednocześnie nie rezygnując z przyjemnego życia grzesznika. I nie dotyczy to tylko grzechów z 6 przykazania.
J
Jacol
16 kwietnia 2014, 09:49
Twoje i moje życie też jest "takie" czyli grzeszne. Może ja i ty żyjemy w związkach sakramentanych, ale przecież dobrowolnie trwamy w innych grzechach często wcale tego nie widząc - na wiele sposobów się wybielając. Myślenie, że jest się OK przed Bogiem w stosunku do tych zyjących w związkach niesakramentalnych wydaje mi się nieuczciwe i ryzykowne.
16 kwietnia 2014, 10:08
Ogolnie myslenie ze jest sie OK przed Bogiem jest oczywistym kłamstem. Bo kazdy grzech w spośób oczywisty zaprzecza temu byciu OK. Dalej, jeżeli do końca i w pełniu uwierzysz Bogu to skończy sie problem grzechu. Bo grzech zawsze jest brakiem wiary rozumianej jako zaufanie Bogu.
A
a
16 kwietnia 2014, 10:50
Jacol nie mieszaj, tutaj rzecz dotyczy KONKRETNEGO grzechu i w tym konkretnej ludzkiej grzeszności, a nie grzechu i grzeszności w ogólności !  I przed Bogiem człowiek popełnia ten KONKRETNY grzech, albo nie. Opcja zero - jedynkowa; tak - nie. Z faktu, że wszyscy ludzie popełniają grzechy nie wynika, że wszyscy popełniają wszystkie grzechy. 
16 kwietnia 2014, 12:07
Tyle że w jakims stopniu Jacol ma racje. Bo niczym nie rózni sie upodobanie do życia w grzechu cudzołóstwa od upodobania do życia w innym grzechu śmiertelnym. Np. w gniewie. Mało tu ludzi latami pielęgnuje swój gniew, uważajac po ludzku iż mają pełne prawo życia w gniewie. Róznią się czymś od cudzołożników? Nie. Może jednym, często świętokradczo przystępują do Komunii św. czy idąc dalej świętokradczo uczestniczą we Mszy sw.
M
mb
16 kwietnia 2014, 12:39
Gniew może być uzasadnioną, a nawet pozytywną reakcją człowieka, gdy jest niezgodą na zło. Ewangelia podaje przykład takiego słusznego gniewu Jezusa wobec kupców w Świątyni (por. Mt 21, 12–17; J 2,13–22). Natomiast cudzołóstwo zawsze jest grzechem !
16 kwietnia 2014, 12:49
Usprawiedliwanie - dokładnie tak samo można napisać i często sie pisze - cudzołóstwo uzasadnione np. dobrem dzieci. Gniew, a dokładnie to co napisałem powyżej, czyli latami pielęgnowany gniew jest zabijaniem I siebie, i bliźniego.
J
Jacol
16 kwietnia 2014, 22:21
Takie same konkretne grzechy dotyczą ciebie i mnie, nieprawdaż? Nie wszyscy popełniamy te same grzechy, ale popełniamy być może większe niż ci w związkach niesakramentalnych. Myśleć, że jest inaczej byłoby głupie i nierostropne, gdyż wszyscy oszukujemy się nieustannie chcąc się wybielić, chociazby przez szukanie dżazgi w oku brata.
J
Jacol
16 kwietnia 2014, 22:23
Znasz takiego który przyzna ze jego gniew nie był usprawiedliwiony okolicznościami?
16 kwietnia 2014, 08:35
Zwiazki w ktorych osoba żyje nie ze swoim męże/zoną są konsekwencią braku wiary. Stają sie tragedia dla osób, które zaczynaja wierzyć, ale jeszcze nie potrafią uwierzyć do końca. Stoją na rodrożu. Takie słowai, jak tutaj wypowiada ks. Biskup nie pomagają w dokonaniu wyboru, te słowa uśmierzają tylko ból, nie lecząc w żaden sposób chorej sytuacji.
16 kwietnia 2014, 01:51
Skoro nie są gorsze przed Bogiem, to po kiego grzyba się wiązać?
S
sluga
16 kwietnia 2014, 05:58
Rownosc wobec Boga Mt 20 10 Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze. 11 Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi, 12 mówiąc: "Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzyśmy znosili ciężar dnia i spiekoty". 13 Na to odrzekł jednemu z nich: "Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czy nie o denara umówiłeś się ze mną? 14 Weź, co twoje i odejdź! Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. 15 Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?" 16 Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi.
16 kwietnia 2014, 08:37
Nie są gorsze wobec Boga. Nikt z ludzi nie jest ani gorszy, ani lepszy wobec Boga.
J
Jacol
16 kwietnia 2014, 09:56
żeby być szczęśliwym
16 kwietnia 2014, 11:06
Chrystus dość wyraźnie zapowiada, że na szczęście na tym świecie Jego uczeń ma małe szanse, więc nie rozumiem dlaczego akurat w sprawie 'związków' miałoby być inaczej?
16 kwietnia 2014, 11:07
Podaję kursywą, żeby nawiązanie do tytułu było czytelne.
J
Jacol
16 kwietnia 2014, 22:26
Jego uczeń nie ma przywilejów. Cierpią równo wszyscy - wierzacy tak lub siak. Ale szczęście to coś innego niż powodzenie w tym czy tamtym.
A
Aldi
15 kwietnia 2014, 23:55
W tekście jest chemia, brak przerzystości. Przeczytałam go jednym tchem, galopując między wierszami. Chyba miał być pocieszeniem i dowartościowaniem osób, które ... żyją w związkach niesakramentalnych. Pan Bóg przedstawiony został ultimatywnie - a to nie jest automat. W raju Pan Bóg powiedział: zrywaj Adamie z każdego drzewa owoce, tylko nie z tego jednego. Bóg nas tak kocha, że daje nam wolność. Bóg jest cierpliwy. Możemy wybierać całe życie. Niczego nam na siłę nie narzuca. Od nas wymaga posuszeństwa, które jest wyrazem wiary. Kierujmy się rozsądkiem. Bo Pan Bóg ceni posłuszeństwo - bardziej niż mądrość, niż ubóstwo i czystość, niż miłosierzie. Dlatego nie mogę się zgodzić, żeby emocjonalnie traktować ludzi żyjących w związku niesakramentalnym. Jak człowiek chce znaleźć Pana, to znajdzie, nawet będąc już w grobie. Sens nieutraconego i nieskończonego życia odbudowuje się w człowieku. To nadaje sens.  Kiedy to ma miejsce? Kiedy żyjemy życiem Chrystusa. Kiedy dostajemy spadek po śmierci rodziców? Gdy mamy to samo nazwisko i gdy mamy kontakt. Więc gdy spożywam Ciało i Krew - dostaję spadek po Chrystusie. Muszę mieć serce czyste. Bezgrzeszne. Życie w związku niesakramentalnym, na swoją modę, jest śmiercią. Gdy jeszcze umiera modlitwa, to jakby człowiek podciął sobie żyły. Jezus tak działa, że człowiek który Go umiłuje, chce tak szybko się nawrać. Dlatego szansą dla zdrowia ludzi żyjących w związku niesakramantalnym - jest zerwanie z grzechem i posłuszeństwo Bogu.  Człowiek ustawiający sobie życie po swojemu kompromituje się. Może być tak, że możemy ciągle czuć ból, śmierć i nie mamy sił na nic. Co robić? Trzeba zacząć iść do Boga. Odkryć cel i sens. Droga krzyżowa miała sens i miłość.
J
Jacol
16 kwietnia 2014, 00:06
Uważasz że sam masz serce czyste i bezgrzeszne? Bardziej bezgrzeszne niż zyjący w związkach niesakrementalnych?
S
sluga
16 kwietnia 2014, 05:25
Czy Bog chce posluszenstwa czy czegos wiecej? Kor 13,1 1 Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący...
A
Abibik
16 kwietnia 2014, 08:32
Z pewnością nie chce brudnej miłości, takiej jaka panuje w związkach niesakramentalnych.
16 kwietnia 2014, 08:40
Tylko ten hymn na cześc miłości dotyczy miłości rozumianej biblijnie. A nie jako współczesną uczuciową jej wersję. Powoływanie sie na ten hymn w sytuacji jawnego odrzucenia miłości małżeńskiejj przez osoby żyjące w związakch nie małzeńskich jest swoistym kuriozum.
16 kwietnia 2014, 08:42
Wbrew współczesnym trendom człowiek powinien dążyć do życia bezgrzesznego. Czy tak czynią osoby żyjące latami w grzechach śmiertelnych? Czy wierzysz, iż bez Sakramentu Spowiedzi życie po katolicku jest możliwe?
H
Hilda
16 kwietnia 2014, 09:30
Czy wierzysz, iż bez Sakramentu Spowiedzi życie po katolicku jest możliwe?  Nie wiem, co masz dokładnie na myśli, pisząc "życie po katolicku" ale jeśli chodzi Ci o dążenie do przestrzegania przykazań, wychowywanie dzieci w wierze katolickiej, rozwój wiary i pogłębianie relacji z Bogiem - to mogę odpowiedzieć z autopsji - tak, jest to możliwe. Niestety grzeszymy grzechem cudzołóstwa - nie jestem dumna z tego powodu, ale staram się by ten grzech nie oderwal mnie kompletnie od Boga.
S
sluga
16 kwietnia 2014, 09:51
Tak jest mozliwe. Sw Augustyn nigdy nie byl u spowiedzi. Wystarczylo nawrocenie!
J
Jacol
16 kwietnia 2014, 09:55
Uważasz, że bardziej dążysz do życia bezgrzesznego niż żyjący w zwiazkach niesakramentalnych? Na prawdę uważasz, że odchodząc od kratek konfesjonału jesteś czysty? Wolny od wad i grzechów? Miłujący ludzi? Pozbawiony pychy? Itp. Itd.
S
sluga
16 kwietnia 2014, 09:59
Jakos slabo rozumujesz. Nie chodzi o milosc czlowieka do czlowieka. Chodzi o milosc do Boga. Jaka jakosc jest twoich uczynkow, twojego posluszenstwa wzgledem Boga jesli nie czynisz tego z miloscia. 
M
Marta2
16 kwietnia 2014, 10:20
Każdy grzech cięzki odrywa od Boga. Nie oszukuj się!
16 kwietnia 2014, 10:32
Jeżli faktycznie i w pełni kochasz Boga, to nie masz problemu z grzechami, bo ich nie popelniasz.
16 kwietnia 2014, 10:33
Wynoszony za chwile na ołtarze bł. Jan Paweł II bardzo często korzystal z Sakramentu Spowiedzi
16 kwietnia 2014, 10:39
Każda osoba świadomie i dobrowolnie odrzucająca Boga poprzez grzech śmeirtelny nie dązy do bezgrzesznosci. Jedynym ratunkiem dla kazdego grzesznika jest usprawiedliwienie z wiary dokonujące się przez Sakrament Spowiedzi. Sakrement uwalniajacy nas od beznadziei grzechu popęłnionego, dajacy też Łaskę wspomagajaca w obronie przed pokusami i wspomagający z begrzesznym życiu. Ale tez każdy moze z tej Łaski skorzystać, ale moze tez tą Łaskę odrzucić.
S
sluga
16 kwietnia 2014, 11:07
Chlopie wszyscy je popelniamy. Ty co ich nie popelniaja naliczylem w sumie 2. To Jezus i Maryja. 
16 kwietnia 2014, 12:02
Życie po katolicku nie polega na dążeniu do przestrzegania przykazań, wychowaywnia dzieci po katolicku czy pogłębianiu relacji z Bogiem. To są frazesy. Życie po katolicku to życie wiarą. Do końca i bez wzgledu na okoliczności. Życ wiarą to faktycznie (a nie deklaratywnie), prawdziwie (czyli biblijnie) kochać Boga i każdego  człowieka.
16 kwietnia 2014, 12:09
Popełniasz grzech, znaczy masz problem z miłością do Boga, a jeżeli grzech jest z zakresu 4-10 przykazania, to masz też problem z miłością do czlowieka.
H
Hilda
16 kwietnia 2014, 12:54
Ok. Rozumiem, że to jest Twoja definicja "życia po katolicku"? Wczytuję się w Twoją definicję i jesli ją dobrze zrozumiałam, to niewiele osób w ten sposób żyje. Bo czy nie zakłada ona, że tak mogą żyć tylko ludzie silni, zdecydowani, nie posiadajacy żadnych wątpliowści, żadnych słabości, których nie dotykają kryzysy? Z kolei nie wydaję mi się, żebym ja napisała frazesy. Przecież największe przykazanie jest o miłości do Boga i do człowieka. Nie napiszę, że zawsze, bez wzgledu na okliczności je przestrzegam, a tylko, ze mogę dążyć do tego - bo jestem słaba i nie zawsze mi się to udaje. Ale staram się. Wychowywanie dzieci po katolicku - dbanie o to by przystepowały do sakramentów, by żyły wiarą - to też frazes? Pogłębianie relacji z Bogiem, to poznawanie go w modlitwie, w słowach Pisma Świętego, próba rozpoznania jego woli. Chciałabym być taka, jak Ty piszesz - ale nie jestem. Chciałbym nie ranić Pana moimi grzechami, chciałabym być doskonała - nie jestem. Mogę tylko starać się. Wiem, że Bóg jest przy mnie w tej mojej słabości. Nie jest mi łatwo powstać, kiedy nie mogę się wyspowiadać a przecież nie chodzi tu tylko o grzech cudzołóstwa. Ale próbuję - nie własnymi siłami, tylko wspierając się w Bogu.
16 kwietnia 2014, 15:50
Hilda - życie wiarą jest darem oferowanym każdemu. Kazdy z katolików tylko i wyłacznie z racji wszczepienia przez Chrzest w Mistyczne Ciało Chrystusa otrzymuje pelnię Łaski potrzebnej, aby ten dar wypełnić w swoim zyciu. Niestety katolicy często uwazaja, ze to nie dla nich, ze nie zasługują, ze nie mają siły, nie sa silni, aby taki dar otrzymać. Ba, bardzo czesto nie wierzą, iz Bóg moze dac kazdemu taki Dar zupełnie darmo, nie ze wzgledu na ludzkie zasługi. Wiarę często zastępuje staranie. Wielu ciagle uważa, iż trzeba sobie zasłużyć. Czasami staranie absurdalne, bo wielu uważa, iż brak wiary wynika z faktu, iż sie za mało starają. Za malo modlitw, pielgrzymek, koronek.... Gdy sie uwierzy, to modlitwa staje sie rozmową, Pismo Świete najważniejsza ksiegą wlasnego zycia, Msza sw. największa przyjemnością, a dzieci otrzymują nalezną im wolność. Praktyki religijne stają sie autentyczną checia bycia coraz bardziej z Bogiem. A grzech, czyli odrzucenie Boga jak już sie zdarzy, wymaga pilnego usprawiedliwienia. Grzech śmeirtelny wręcz namacalnie pali. Stad wracajac do pytania wyjścia - wątpie, aby można było życ w pełni po katolicku nie korzystajac z Sakramentu Pokuty i Pojednania. Wiem też, iż nie ma takiej sytuacji w zyciu katolika, aby nie można było z tego Sakramentu skorzystać. Tyle, że często niestety droga do niego jest długa i niezwykle bolesna.
H
Hilda
16 kwietnia 2014, 16:04
OK, dziękuję Ci za odpowiedź. Było mi miło porozmawiać z Tobą:) Serdecznie pozdrawiam.
16 kwietnia 2014, 16:24
Równiez dziękuje za miła rozmowę. Do usłyszenia na forach
J
Jacol
16 kwietnia 2014, 22:29
Nie chce też brudnej miłości w związkach sakramentalnych. Brudu wszędzie pełno i Bóg go nie chce. Tego twojego i mojego również.
J
Jacol
16 kwietnia 2014, 22:32
Sam siebie spostrzegasz jako dążącego do bezgrzeszności a tych żyjących w związkach niesakramentalnych jako nie dążących do tego? Na jakiej podstawie masz takie dobre zdanie o sobie?
M
mały
15 kwietnia 2014, 23:28
Przymiotami PAna Boga są Miłosierdzie i Sprawiedliwość! Dlaczego ksiądz opowiada tylko o0 Bożym Miłosierdziu? Czyż bogacz z Ewangelii nie mógł również doświadczyć Bożego Miłosierdzia, tak, jak dośwaidczył go Łazarz? Czyż św. siostra Faustyna głosząca Miłosierdzie Boże nie wiadziała w swych wizjach piekła zapełnionego grzsznymi i potępionymi duszami? Czy dzieci z Fatimy rónież tego nie widziały? Jeśli Bóg byłby tylko Miłosierny, tych wizji by nie było, nie potzebny byłby Pan Jezus wiszący i umierający na krzyżu? Bo po co? A co z wolną wolą człowieka? Nie mamy jej? Bóg nie może jej odebrać człowiekowi, ponieważ zaprzeczyłby sam sobie... Chcesz- grzeszysz, a trwając w tym grzechu sam się potępiasz! Chcesz się się zbawić? Nawróć się i porzyć swoje złe uczynki!
J
Jacol
15 kwietnia 2014, 23:48
Uważasz sam siebie za nawróconego, który porzucił swoje złe uczynki?
H?
hę ?
16 kwietnia 2014, 01:50
A Ty Jacol - uważasz, że sam uważasz ? Czy też zwyczajnie urwałeś się z Latającego Kościoła Spaghetti ?
J
Jacol
16 kwietnia 2014, 09:36
Ja uważam się za grzesznika. Moze większego niż ci, którzy zyją w niesakramentalnych związkach.
M
m
16 kwietnia 2014, 09:49
przecież chodzi o bezustanne porzucanie i nawracanie isę, niemożliwe jest raz na zawsze porzucić i się nawrócić, to by znaczyło nigdy nie zgrzeszyć po spowiedzi, a będziemy na to narażeni do końca życia. to ciągły proces, codzienna decyzja. o czym Ty  w ogóle mówisz?
J
Jacol
16 kwietnia 2014, 22:35
O tym, że wcale tak bardzo nie różnimy się pod wzgledem grzeszności od tych, ktorzy zyją w związkach niesakramentalnych. Mamy inne grzechy, moze nawet cięższe od nich.
S
sluga
15 kwietnia 2014, 23:04
Kor 7,15 15 Lecz jeśliby strona niewierząca chciała odejść, niech odejdzie! Nie jest skrępowany ani "brat", ani "siostra" w tym wypadku. Albowiem do życia w pokoju powołał nas Bóg. 16 A skądże zresztą możesz wiedzieć, żono, że zbawisz twego męża? Albo czy jesteś pewien, mężu, że zbawisz twoją żonę?
A
Allika
15 kwietnia 2014, 23:25
Co ma przywilej Pawłowy do cudzołozników? Przywilej Pawłowy odnosi się do małżeństw niechrześcijan, z których jedna strona się nawraca i przyjmuje chrzest, a druga nie.
S
sluga
16 kwietnia 2014, 05:06
Nie znasz zadnych ochrzczonych co zyja jak poganie?
M
Marta2
16 kwietnia 2014, 08:34
Jesli jest się ochrzczonym, to choćby się zyło gorzej niż najgorszy poganin, to przywilej Pawłowy nie ma tu nic do rzeczy, bo on dotyczy NIEOCHRZCZONYCH, a nie ochrzczonych zyjących tak jakby byli nieochrzeczni.
D
Dorota
15 kwietnia 2014, 23:03
No właśnie...już nic z tego nie rozumiem.Przecież syn marnotrawny z biblijnej przypowieści nie wrócił do domu ojca z "panienką"! Nie chcę w tej chwili nikogo zranić, raczej to w sobie jakoś poukładać.( ostatecznie to nie" byle kto",ale biskup namieszał mi w głowie) Wydaje mi się,że powoływanie się na miłosierdzie boże w oderwaniu od bożej sprawiedliwości demoralizuje człowieka i wystawia jego duszę na śmiertelne niebezpieczeństwo.
J
Jacol
15 kwietnia 2014, 23:17
Uważasz, że jesteś mniej zdemoralizowana niż żyjący w związkach niesakramentalnych? Dlaczego tak sądzisz?
A
Allikka
15 kwietnia 2014, 23:23
O Dorocie nic nie wiemy, więc może jest może nie. O niesakramentalnych wiemy, że TRWAJĄ i mają zamiar trwac w grzechu ciężkim.
J
Jacol
15 kwietnia 2014, 23:32
O ile dobrze zrozumiałem Dorotę, to ona sama ocenia siebie lepiej od tych co trwają w takich związkach. Dorota sądzi, że ona sama nie będzie potrzebowała milosierdzia bożego w oderwaniu od sprawiedliwości. Uważa się za sprawiedliwą?
D
Dorota
16 kwietnia 2014, 01:35
"Zapłatą za grzech jest śmierć" Tylko,że nie ja ,ty,niesakramentalni zapłaciliśmy a Jezus.Ale rachunek został wyrównany.To miałam na myśli pisząc,że miłosierdzia bożego nie można rozpatrywać w oderwaniu od bożej sprawiedliwości.
16 kwietnia 2014, 01:58
Każdy kto nie nazywa swojego złego uczynku dobrym uczynkiem (lub moralnie obojętnym uczynkiem) jest mniej zdemoralizowany od najgrzeczniejszego, najuprzejmiejszego homosapiensa nazywającego zło dobrem i vice versa. Pod względem uczynków zapewne Dobry Łotr i Zły Łotr, ukrzyżowani obok Jezusa, niewiele się różnili. Różnili się natomiast tym, że Dobry Łotr pozostał w Prawdzie wobec siebie i swoich uczynków, w odróżnieniu od Łotra Złego.
S
sluga
16 kwietnia 2014, 06:12
Judasz tez stanal w prawdzie wobec swoich uczynkow. Ale czy kochał? Mt 27,3 Wtedy Judasz, który Go wydał, widząc, że Go skazano, opamiętał się, zwrócił trzydzieści srebrników arcykapłanom i starszym i rzekł: I. Zgrzeszyłem, wydawszy krew niewinną.
16 kwietnia 2014, 11:20
Jakie mam informacje odnośnie tego, czy św. Dyzma 'kochał'?
J
Jacol
16 kwietnia 2014, 15:25
Jak rozumiem ty siebie widzisz jako dobrego łotra a zyjących w niesakramentalnych związkach jako tego złego?
S
sluga
15 kwietnia 2014, 22:50
Człowiek osiąga usprawiedliwienie nie przez wypełnianie prawa za pomocą uczynków, lecz jedynie przez wiarę w Jezusa Chrystusa (Ga 2, 16)
A
Allika
15 kwietnia 2014, 23:22
Wiara bez uczynków jest martwa. Albo wierzę, więc staram się żyć tak jak Pan Bóg nakazał, albo żyję jak sobie sama chcę.
J
Jacol
15 kwietnia 2014, 23:43
Uważasz, że sama żyjesz jak Pan Bóg nakazał?
A
Allika
15 kwietnia 2014, 23:47
Nie, ale się STARAM walczyć z moimi grzechami. Niestakramentalni nie chcą zerwać z grzechem, tylko trwac w nim.
J
Jacol
15 kwietnia 2014, 23:51
Skąd przekonanie, że się starasz więcej niż niesakramentalni?
S
sluga
16 kwietnia 2014, 05:13
Łk 18,9 9 Powiedział też do niektórych, co ufali sobie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść: 10 Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz a drugi celnik. 11 Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: "Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. 12 Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam". 13 Natomiast celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: "Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!" 14 Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony.
M
Marta2
16 kwietnia 2014, 08:37
Niesakramentalni nie mówią "mej litośc dla mnie grzesznika", ale żądają żeby Kościół dla nich zminił zasady ustanowione przez Boga.
J
Jacol
16 kwietnia 2014, 22:40
A ty jak mówisz? Panie miej litość dla mnie grzesznicy, bom bardziej grzeszna niż ci niesakramentalni?
C
chordad
15 kwietnia 2014, 22:45
"Związki niesakramentalne nie są gorsze przed Bogiem" tylko niech później żaden ksiądz nie jęczy, że ludzie nie chcą się żenić/wychodzić za mąż... bo "skoro nie widać różnicy, to po co przepłacać...????" nie chodzi mi tu nawet o to, "że ksiądz dużo bierze za ślub", "ze wesele drogie" itd.. bardziej o to, że skoro niesakramentalne nie jest gorsze, to po co brać sobie sznur na szyje na całe życie... skoro już i Biskup i Deon przekonują,  że nie trzeba...
J
Jacol
15 kwietnia 2014, 23:22
Dlaczego uważasz, że mełżeństwo to sznur na całe życie? Dlaczego nie myślisz, ze ci co trwają w sakramentalnych związkach maja lepiej, a wspólczuć trzeba tym, ktorzy tak super fajnego życia z jednym małżonkiem nie mogą doświadczyć?
M
Magdusia
15 kwietnia 2014, 23:26
Niestety muszę sie zgodzić, że taki z tego wniosek. Jak widać z odpowiedzi, nie ja jedna. Jak mąż zacznie znów szykować się do odejscia, bo jest nieszczęsliwy, powiem "Wolna droga" (co tam przysięga sprzed ponad 20 lat). A jak mnie się trafi inne "szczęscie", to mój związek niesakramentalny przecież nie będzie gorszy przed Bogiem. Będę... zamężna inaczej.
J
Jacol
15 kwietnia 2014, 23:35
Widzę, że trwanie ze ślubnym uważasz, za coś mniej przyjemnego niż poszukanie sobie kogoś nowego. Czemu?
A
Allika
15 kwietnia 2014, 23:48
Ironia > takie słowo.
J
Jacol
16 kwietnia 2014, 00:03
Jakoś nikt tu po ludzku nie współczuje cudzołożnikom tego czego doświadczają już tu na tym świecie, ale jakby im zazdrościcie. Bóg sprawiedliwy ma wyrównać "krzywdę" tych co chcieli żyć w cnocie i czystości? Jakby życie w cnocie i czystosci z jednym małżonkiem nie było czymś wyraźnie przyjemniejszym, fajniejszym, bardziej satysfakcjonującym. Jakby tu komentujący nierozerwalne małżenstwo spostrzegali jako jakiś ogromny ciężar, a cudzołustwo jako miłe i przyjemne życie. Skąd takie myślenie? Moim zdaniem jest odwrotnie.
M
M
16 kwietnia 2014, 02:34
Jak to nie? Deon podsuwa kolejny artykuł na ten temat o tym jaki to "inny krzyż" niosą niesakramentalni w rozważaniach Drogi Krzyżowej kolejnego polskiego biskupa. Czyli użalania się nad nimi ciąg dalszy, a przy tym mieszanie w głowach i rozmywanie Przykazania VI.
H
Hilda
16 kwietnia 2014, 08:28
Jest właśnie tak, jak mówisz - zazdroszczę tym, którzy są w związku sakramentalnym. Gdybym mogła cofnęłabym czas i podjęła inne deyzje - dobrze zastanowiła się komu przysięgam przed Bogiem. Ale czasu nie cofnę. Jestem z mężczyzną, którego kocham już prawie dwdzieścia lat, mamy dziecko, wychowujemy razem dzieci z mojego zwiazku sakramentalnego. Mam szczęśliwą rodzinę kochającą Boga. Wiem, że i nas Bóg kocha i widzę na co dzień Jego opiekę nad nami. A ogromna kroplą goryczy jest to, że nie możemy korzystac z sakramentu pokuty i komunii świętej. Do nikogo nie mam żalu - wiem jakie są zasady. Cieszę się szczęściem tych, którzy są w związku sakramentalnym i im zazdroszczę. Żałuję, że mi się to nie udało.
S
sluga
16 kwietnia 2014, 08:38
Mk 12,34 Niedaleko jesteś od królestwa Bożego.
M
Marta2
16 kwietnia 2014, 08:39
Możesz korzystać z sakramentów. Wystarczy, że nie będziesz uprawiać seksu. Co jest dla Ciebie wazniejsze: Bóg, czy seks?
H
Hilda
16 kwietnia 2014, 09:06
My nie "uprawiamy" seksu - seks nie jest dla nas rozpustą i tylko zaspokojeniem pożądania. Jest przede wszystkim czasem największej bliskości, dawania sobie czułości, okazywania miłości i akceptacji. Jest to bardzo cenne dla nas zwłaszcza, że dzień wypełniony obowiązkami nie daje nam okazji do wykonywania gestów wsparcia i miłości. Dlatego ta decyzja jest trudną decyzją.
M
Marta2
16 kwietnia 2014, 09:21
Uprawiacie seks. To o czym piszesz jest możliwe tylko w małżeństwie, tam gdzie jest Bóg. W waszym związku Boga nie ma.
H
Hilda
16 kwietnia 2014, 10:37
Acha! A Ty to wiesz lepiej niż ja co się dzieje w moim związku :) Nie przysięgliśmy sobie miłości przed ołtarzem ale w codziennej modlitwie prosimy wspólnie Boga by umacniał naszą rodzinę, by umacnial nas w wierze. Bóg jest z nami -  w naszych myślach, naszych zamiarach i czynach, naszych modlitwach. 
WJ
was jbmina
16 kwietnia 2014, 20:45
Tylko małżeństwo sakramentlane jest miejscem w którym jest Bóg. Bóg brzydzi się grzechem, to jest dla Niego obrzydliwe i nie wchodzi "w związku cudzołożne".
J
Jacol
16 kwietnia 2014, 22:45
Czy jest takie miejsce gdzie nie ma Boga? Ciekawa teoria.
A
adagio
15 kwietnia 2014, 21:41
Znowu ciepłe słowa o cudzołożnikach; wystarczy wiara, żałowanie grzechu (ale ciągłe życie w grzechu) i pragnienie Komunii świetej - i można mieć gwarancję zbawienia.  Trwanie w grzechu nie jest przeszkodą?. Toż to zachęta do grzeszenia. Czy biskup Czaja to polski odpowiednik kardynała Kaspera?
E
ekonom
15 kwietnia 2014, 22:43
Pan zbawia, kogo chce, a pragnie zbawić każdego. I zrobi to raczej w odniesieniu do powtarzających "Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu", niż do pyszniących się własną wiarą i bezgrzesznością. Ale Jego jest potęgą i chwała na wieki
A
Allika
15 kwietnia 2014, 23:20
Bóg nikogo nie zbawia na siłę, a jak ktoś TRWA w grzechu cięzkim i nie chce się poprawic, to pokazuje, że na Bogu mu nie zalezy. Robicie krzywdę tym ludziom. Grzesznikowi trzeba pokazac, że grzeszy, żeby się otrząsnął i spróbował nawrócić, a nie głaskać go po głowie i mówić, że Bóg jest miłosierny i z pewnością go zbawi.
J
Jacol
15 kwietnia 2014, 23:40
Uważasz, że Ty nie trwasz w jakimś grzechu?
E
ekonom
16 kwietnia 2014, 14:16
a kto Ciebie ustanowił sędzią na innym człowiekiem? Jezus Chrystus, nasz Pan i Zbawiciel nikogo nie osądzał, za wyjątkiem tych, którzy byli przekonani, że mają prawo być sędziami innych ludzi. Sprawdź Dobrą Nowinę pod tym kątem, a zobaczysz, że tak było. Poza tym - objawienie Miłosierdzia Bożego nie zakończyło się 2000 lat temu, ale trwa i chyba się nasila.
DW
diverse wiSAPe
16 kwietnia 2014, 20:50
Chrystus, Nasz Pan, powiedział wyraxnie co myśli o cudzołóstwie. Miłosierdzie Boże nie jest przyklepywaniem grzechu! Bóg jest miłosierny, ale i sprawiedliwy!