"Były spotkania, spacery i frezje nad Wisłą". Prymas zdradził historię swojej szkolnej miłości i powołania

(fot. Damian Kramski)
Abp Wojciech Polak / Marek Zając / sz

"Niczego nie kalkulowałem, a zarazem przed niczym do seminarium nie uciekłem. Nie biłem się z myślami, nie wahałem, nie cierpiałem, nawet szczególnie nad moją decyzją nie medytowałem" - mówi abp Wojciech Polak.

***

Marek Zając: Powołanie Księdza Prymasa było wynikiem oddziaływania różnych ludzi i splotem wielu okoliczności?

Abp Wojciech Polak: Przede wszystkim, mam nadzieję, że dziełem Boga. Ale ma pan rację. Klerycy gnieźnieńskiego seminarium śmiali się, bo jako ich rektor powtarzałem im do znudzenia fragment mojego kazania prymicyjnego: "Wojtku, kto cię wezwał? Ludzie? Nie, wezwał cię Bóg, ale przez ludzi i za ich pośrednictwem: twoich rodziców, wychowawców, nauczycieli, przyjaciół, krewnych, a może także dlatego, że spotkałeś niejednego dobrego księdza".

A przed pierwszą dojrzałą myślą o seminarium? Jaki plan na życie miał nastoletni Wojciech Polak?

Słabo przemyślany. Najpierw chciałem być kierowcą, co wprawiało w zdumienie koleżanki mojej mamy z pracy, które widziały już we mnie przyszłego męża swoich córek. Potem nasza polonistka poprosiła redakcję "Toruńskich Nowości", żebyśmy na ich łamach mogli wyspowiadać się, kim chcemy być w przyszłości. Wspomniałem o studiach prawniczych. Na pytanie, skąd taki wybór - odpowiedziałem, że chodzi o niezależność, poczucie wolności. Ciekawa odpowiedź, biorąc pod uwagę, że trwał stan wojenny. Warto zresztą pamiętać, że do seminarium wstąpiłem w ciemnym okresie lat 80. Po maturze formalnie złożyłem dokumenty na prawo w Toruniu, a prawdziwy wybór przezornie zachowywałem w tajemnicy. Pierwszym znakiem dla moich kolegów i koleżanek, że poszedłem jednak inną drogą, był fakt, że nie zgłosiłem się na egzamin wstępny. Dopiero po latach dowiedziałem się, że z mojego powodu szkolni wychowawcy i dyrektorzy mieli nieprzyjemności z kuratorium.

Kiedy wybrano papieża Franciszka, dziennikarze rzucili się na poszukiwanie jego ukochanych z czasów młodości. Księże Prymasie, słucham uważnie...

Zakochiwałem się. Na studniówce też byłem. Wspólnie dojeżdżaliśmy do szkoły pociągiem. Był czas na spotkania, spacery i frezje nad Wisłą. I moment jednoznacznego rozstania, co nigdy się za mną nie ciągnęło. Nie wracałem z nostalgią do tamtych wspomnień. Nie miałem poczucia rozdarcia, ale dokonania uczciwego wyboru.

Są też tacy, którzy od maleńkości chcieli być księżmi i bawi­ li się w odprawianie mszy.

Też się bawiłem w księdza, role ministrantów odgrywało rodzeństwo. Ale potem przeżywałem normalną, otwartą, nastoletnią młodość. Nie zarzekałem się, że się nie zakocham, bo będę kapłanem. Niczego nie kalkulowałem, a zarazem przed niczym do seminarium nie uciekłem. Nie biłem się z myślami, nie wahałem, nie cierpiałem, nawet szczególnie nad moją decyzją nie medytowałem. Po prostu w pewnym momencie — jak pisał Jan Paweł II - zetknąłem się z darem i tajemnicą.

Pierwsza wizyta w seminarium?

Nie znałem seminarium gnieźnieńskiego. Jako lektor odwiedzałem tylko katedrę. Byłem też na diecezjalnych tzw. rekolekcjach powołaniowych, a jeszcze w podstawówce  raz czy dwa razy na spotkaniu u misjonarzy Ducha Świętego w Bydgoszczy, żeby posłuchać opowieści księży, którzy pracowali w Afryce.

Nic dziwnego, że zgubiłem się w seminarium, idąc na pierwszą rozmowę do rektora, księdza biskupa Bogdana Wojtusia. Zaprowadził mnie dopiero jeden z późniejszych kolegów seminaryjnych. Rektor przeglądał dokumenty, przeczytał opinię od proboszcza. Zapytał, jak zdałem maturę. I naturalnie wypytywał o moją motywację.

***

Zależy wam na Kościele i zastanawiacie się, dlaczego jest tak, a nie inaczej? Chcecie wiedzieć, jak to jest być Prymasem lub czy najważniejszy biskup w Polsce myśli już o emeryturze? Zadajcie te pytania abp. Wojciechowi Polakowi. Prymas Polski zgodził się odpowiedzieć naszym czytelnikom.

Swoje pytania wysyłajcie na adres: pytania@deon.pl do środy 23 maja. Spośród najlepszych wybierzemy kilka, które prześlemy księdzu Prymasowi. Możecie się spodziewać odpowiedzi.

***

Fragment wywiadu pochodzi z książki "Kościół Katoludzki. Rozmowy o życiu z Ewangelią". Możecie ją kupić w księgarni Wydawnictwa WAM.

Wojciech Polak (ur. 1964) - arcybiskup metropolita gnieźnieński, prymas Polski. Doktor teologii moralnej. Były członek Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Migrantów i Podróżujących. Koordynował prace nad przesłaniem pojednania do narodów polskiego i rosyjskiego oraz polskiego i ukraińskiego

Marek Zając (ur. 1979) - niezależny publicysta, były dziennikarz, konsultant ds. mediów. Sekretarz Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej przy Premierze RP

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Były spotkania, spacery i frezje nad Wisłą". Prymas zdradził historię swojej szkolnej miłości i powołania
Komentarze (3)
21 maja 2018, 01:13
Ostatnie dwa zdania poprzedniego wpisu dotyczą prezesa niemieckiego polskojęzycznego radia nadającego w Polsce. Przepraszam za nieścisłe określenie, ale pora późna.
21 maja 2018, 01:08
Marek Zając (...) niezależny publicysta? Bardzo w to wątpię: od 2000 r. w "Tygodniku Powszechnym", dziennikarz pracujący dla Polska Press (część niemieckiej grupy wydawniczej Verlagsgruppe Passau), zastępca redaktora naczelnego tygodnika „Przekrój", pracownik radia, którego  głównym udziałowcem jest niemiecka spółka Bauer Media Invest GmbH, a prezesem absolwent Instytutu Nauk Politycznych UJ w Krakowie. Odznaczony przez Komorowskiego Srebrnym Krzyżem Zasługi. No i już wiadomo od czego jest niezależny. Acha, w radiu zaczynał jako student w 1986 r. Kogo wtedy dopuszczano do mikrofonu? Wiadomo...
MR
Maciej Roszkowski
21 maja 2018, 21:28
Ukrzyżuj! Ukrzyżuj!