Czy Asyż musi być tylko w Asyżu?

Czy Asyż musi być tylko w Asyżu?
(fot. Art History Images (Holly Hayes)/flickr.com)

Niekiedy podkreśla się niejednoznaczność inicjatywy, jaką 25 lat temu wysunął i zrealizował w Asyżu Jan Paweł II. Nieraz mocno wytykano mu to, że spotkał się z wyznawcami wielkich religii i zanosił razem z nimi modlitwę do Boga o pokój. Tymi głosami miała się wyrażać troska o czystość wiary i chęć ochrony "maluczkich" w wierze.

Wraz z upływem czasu Asyż stał się symbolem ważnego doświadczenia duchowego. Było ono i ciągle jest próbą dania adekwatnej odpowiedzi na wzrastającą różnorodność kulturową i religijną każdego zakątka świata, co nie raz prowadziło i prowadzi do napięć i konfliktów. Doświadczenie, które rodzi się ze wspólnej modlitwy ma przeciwstawić się doświadczeniu, które powstaje ze wzajemnej walki. Ma stać się kamieniem węgielnym kultury pokoju.

Być może w Polsce nie odczuwamy przenikającego ludzi na całym świecie doświadczenia pluralizmu religijnego. Ten brak odczuwania jest jednak złudny. Nie możemy pomijać faktu, że miliony, zwłaszcza młodych Polaków w ostatnich latach dłużej lub krócej przebywała i przebywa za granicą. Weszli oni w kontakt i relacje z ogromną ilością religii, wyznań i wierzeń. I to nieraz bardzo bliskie relacje: w pracy, wspólnie wynajmując mieszkanie, przyjaźniąc się, czy w końcu wchodząc w związki małżeńskie lub partnerskie. Z doświadczenia duszpasterza emigracyjnego wiem, że ten brak świadomości u polskich wiernych nauczania Kościoła, a przede wszystkim nauki Jana Pawła II o relacji katolicyzmu do innych religii nieraz skutkował odejściem od własnej wiary, niezrozumieniem innych wyznawców, zamknięciem, lękiem lub obojętnością.

DEON.PL POLECA

Świadomości tego, nieraz bardzo mocnego doświadczania przez wielu Polaków religijnego pluralizmu wydaje się nie mieć polskie duchowieństwo. Przynajmniej nie przejawia się ta świadomość na poziomie refleksji i dyskursu. Być może dlatego tak trudno przychodzi nam choćby tylko zapytać się, czy wielość religii mówi coś nam, polskim katolikom, gdy podejmujemy refleksję nad naszą własną wiarą dziś w Polsce. A nauczanie Magisterium Kościoła wskazuje, że powinno nam wiele mówić.

Sobór dostrzegał działanie Ducha Świętego raczej w ziemskich aspiracjach i pragnieniach ludzi, takich jak pokój, braterstwo praca rozwój, milcząc o pragnieniach i działaniach bezpośrednio religijnych. To chyba dopiero Jan Paweł II wyakcentował uniwersalną obecność Ducha Bożego w życiu religijnym wyznawców innych tradycji religijnych: "W inny sposób i w innej mierze należy odnieść to samo [co było powiedziane o stosunku do innych wyznań chrześcijańskich - jp] do działalności mającej na celu zbliżenie z przedstawicielami innych religii, pozachrześcijańskich, wyrażającej się w dialogu, w spotkaniach, we wspólnej modlitwie, w odkrywaniu tych skarbów ludzkiej osobowości, których -- jak dobrze wiemy -- nie brak również wyznawcom tych religii. A czy niejednokrotnie zdecydowane przekonania w wierze wyznawców religii pozachrześcijańskich -- będące również owocem Ducha Prawdy przekraczającego w swym działaniu widzialny obręb Mistycznego Ciała Chrystusa -- nie mogłoby wprawić w zakłopotanie chrześcijan" (Redemptor Hominis 6). A w Redemptoris Missio (28) Papież pisze, że obecność Ducha przenika nie tylko życie religijne poszczególnych ludzi, lecz także religie, do których należą. Dla Jacquesa Dupuis SJ, wybitnego badacza tego tematu, oznacza to, że autentyczna modlitwa, wartości i cnoty ludzkie, skarby mądrości ukryte w tradycjach religijnych, dialog i rzeczywiste spotkanie między ich wyznawcami stanowią owoce aktywnej obecności Ducha. Jeśli tak, to Duch Chrystusa zapewne nie czyni tego na darmo. Ma nam, jako chrześcijanom, coś do powiedzenia, coś, czego w inny sposób może nie dałoby się wyrazić ani przekazać. Lekceważąc to doświadczenie, być może lekceważy się przesłanie, które Duch Boży kieruje do naszych serc (z pewnością, jest nim najpierw wezwanie do nawrócenia).

W Asyżu łączą się wyznawcy wielkiej liczby religii w modlitwie do Boga o pokój na świecie. Jak zauważa francuski teolog, Joseph Moingt SJ, wierzący łączą się w modlitwie, ale nie w tej samej modlitwie, modlą się jednocześnie, ale jednak oddzielnie i zgodnie z własną tradycją. Tożsamość Tego, do kogo się modlą jest przecież związana z wyznawaną religią. Chrześcijanie mają szczególny sposób modlenia się do Boga, który jest Ojcem Jezusa. Niemniej modląc się i widząc innych modlących się tworzy się specyficzny klimat, w którym przyznajemy, że sami, jako katolicy i jako ludzkość, nie jesteśmy w stanie skutecznie podjąć pewnych problemów i znaleźć efektywne rozwiązania. Cała ludzka mądrość, także każda religia, a nawet wszystkie religie razem, jakoś zawodzą. Potrzebna jest moc i mądrość spoza nas. Modląc się autentycznie w taki czy inny sposób, ludzie zawsze schodzą w głębie swoich serc, przekraczają powierzchowne urazy, emocje, uprzedzenia, by dotknąć mieszkającej w każdym człowieku ciszy. Jest to cisza Boga. Z niej rodzi się pokój.

Właśnie intymność z Tym, Kto przekracza wszystko nam znane, ukryte osobiste życie z Nim, są nadzieją na łagodność, radość i pokój przewyższający wszelki umysł. Jeśli winniśmy w czymś się wzajemnie inspirować i "rywalizować" jako wyznawcy różnych religii, to właśnie w sztuce głębokiej modlitwy. I dlatego warto zadbać, by Asyż był wszędzie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Czy Asyż musi być tylko w Asyżu?
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.