Czy siostry mogą być trendy?

(fot. artgerly/flickr.com)

 Od 1990 roku systematycznie spada w Polsce ilość zakonnic, zwłaszcza w zgromadzeniach czynnych. Liczba powołań zmniejszyła się o 70 proc., niektóre  klasztory są zamykane. 20 lat temu było około 1200 nowicjuszek, które chciały wieść życie konsekrowane, w 2010 r. już tylko 355. Trochę lepiej jest w zakonach klauzurowych. Statystycy biją na alarm, eksperci debatują, a problem się pogłębia. Tak będzie, dopóki kwestia kobiet nie zostanie uznana za znak czasu - w teorii i praktyce.

Kryzys ma płeć?

Jan Paweł II, podobnie jak papież Jan XXIII, w uświadomieniu sobie przez kobietę jej godności i wychodzeniu z marginalnych pozycji, upatrywał znak czasu. Określenie to, zapisane w Gaudium et spes i innych dokumentach soborowych, oznacza konieczność teologicznej interpretacji współczesnych wydarzeń, w których odkrywamy zamysł Boga w historii.

Niewiele jest "znaków czasu", które miałyby większe znaczenie dla przyszłości Kościoła, niż te dotyczące kobiet. Kobiety są dziś znakomicie wykształcone, niezależne finansowo, sprawdzają się w niedostępnych dotąd profesjach. Odkryły smak podmiotowości i nowe ścieżki rozwoju. Dotyczy to również sfery ducha. Dominują na nabożeństwach, pielgrzymkach, w duszpasterstwach, scholach i wspólnotach. Nadal częściej zginają kolana przed Bogiem, niż mężczyżni, lecz są inne, niż ich mamy i babcie.

Przyczyn kryzysu powołań jest wiele. Jan Paweł II w 1996 roku encyklice Vita Consecrata pisał, że "w niektórych kręgach opinii publicznej osłabł szacunek dla życia konsekrowanego" {VC, 109] - dotyczy to nie tylko kobiet. W czasach sekularyzacji, indywidualizacji, upadku autorytetów, konsumpcjonizmu, banalizacji seksu, życie wspólnotowe oparte na ideałach czystości, ubóstwa i posłuszeństwa, musi tracić na atrakcyjności. Prestiż duchowego ojca oparty jest na solidnych podstawach - kapłaństwie i wiedzy. Wzory matek duchowych tak bardzo dziś tracą w relacji do wzorów świeckich, że głos powołania musiałby brzmieć jak dzwon, by ktoś go usłyszał.

Aktywność pod kontrolą

Kiedyś kobiety nie miały innych zadań i obszarów działania niż dom. W XX wieku nabyły nowych kompetencji, pełnią po kilka ról jednocześnie, z żadnej nie chcą na trwałe rezygnować. A od od sióstr oczekuje się wyłącznie aktywności w formie duchowego macierzyństwa - choć pod różnymi postaciami. Inne rodzaje służby rzekomo prowadzą do egoizmu, maskulinizacji, wrzodów i utraty łaski.

Ma rację urszulanka, matka Joanna Olech, sekretarka generalna Konferencji Przełożonych Wyższych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych w Polsce, gdy mówi, że istotnym źródłem problemu jest tożsamość kobiet (Rzeczpospolita, 01.02.2012 r.). Wstąpienie do zakonu wiąże się z przyjęciem tożsamości osoby konsekrowanej, czemu służy wieloletnia formacja. Ma ona sens, gdy adeptka doświadcza realnego wzrostu. Zanegowanie siebie musi wypełnić coś, co będzie wyzwaniem - barierą do pokonania w duchowym rozwoju. Tożsamość indywidualna, osobowa, musi w tym procesie jakoś korelować z tożsamością płci. Tym bardziej, że wspólne życie z siostrami dla wielu kobiet nie jest łatwe, wychowujemy się koedukacyjnie.

Rola matki duchowej może mieć wielkie znaczenie dla kobiet świeckich pod warunkiem, że spotkają ja w życiu codziennym. Niestety marne są na to szanse. Siostry matkują chorym i cierpiącym, niepełnosprawnym, bezdomnym i dzieciom. Innym kobietom już nie albo niezwykle rzadko. To ojcowie są kierownikami duchowymi, prowadzą formację, są obecni we wspólnotach i duszpasterstwach. Nie można poczuć powołania do zgromadzenia, które zna się ze słyszenia albo wcale. 

Pilna potrzeba zmian

Jest kilka świetnych sióstr łamiących stereotypy, np. prof. dr hab. etyki Barbara Chyrowicz SSpS czy s. Małgorzata Chmielewska przełożona Wspólnoty "Chleb Życia". Obie od dawna upominają się o zmiany w kwestii kobiet w Kościele. Niestety lęk przed słowem "feminizm" tak usztywnia katolików - z hierarchią włącznie - że debata zamyka się w punkcie wyjścia.

Według Aliny Petrowej, dziennikarki KAI, wiceprezes Stowarzyszenia Amicta Sole tradycyjny feminizm "narzucił kobietom hierarchię męskich wartości, zamiast wypromować i podnieść prestiż tego, co kobiece. Liczy się tylko samorealizacja, renoma, siła, pełnienie ważnych funkcji społecznych. Nie ma miejsca na macierzyństwo, ofiarę, chronienie słabych, życiodajność. A właśnie życiodajność jest istotą powołania zakonnego - dlatego realizowanie się w życiu zakonnym nie przemawia do współczesnych kobiet, które chcą uciec od obciążeń związanych z macierzyństwem, ścigać się z mężczyznami - na ich warunkach, uczestnicząc w ich turniejach." Ale w odróżnieniu od krytyków ruchu, Petrowa widzi sprawę szerzej. Mówi: "W aspekcie nadprzyrodzonym człowiek powołany odpowiada lub nie - w swej wolności - na wezwanie Boga. Sądzę, że taka decyzja nigdy nie była łatwa. Mimo to osoby konsekrowane cieszyły się prestiżem i szacunkiem otoczenia. Dziś ta odpowiedź jest bez porównania trudniejsza. Ale jest też aspekt doczesny życia zakonnego. Kiedyś pójście do zakonu umożliwiało kobietom sporą niezależność, możliwość kształcenia się, wywierania wpływów - także politycznych (słowo ksieni pochodzi od "księżna" i coś w tym jest). Obecnie kobiety w świeckim życiu mogą osiągnąć praktycznie wszystko w polityce, gospodarce, nauce i jakiejkolwiek dziedzinie. A jaką "karierę" mogą zrobić w Kościele? Nie mam wątpliwości, że większe zaangażowanie kobiet w życie Kościoła, ich wykształcenia i kompetencji, jest dziś zadaniem pilnym i naglącym."

Ambicje motywują

Jak podaje "Rzeczpospolita": "spośród niemal 19,6 tys. zakonnic 3200 jest katechetkami, 1600 pracuje z chorymi i niepełnosprawnymi Zgromadzenia żeńskie prowadzą w sumie 1156 dzieł, m.in. żłobki, przedszkola, ośrodki opiekuńcze i resocjalizacyjne, placówki edukacyjne, domu samotnej matki, schroniska dla bezdomnych, domy rekolekcyjne, wydawnictwa." Nie znam żadnego wydawnictwa czy pisma tworzonego przez kobiety konsekrowane, a bardzo bym chciała. To zresztą dobry sposób na promocję zgromadzenia. Kobiety powinny pisać i publikować, nie tyko dla kobiet, ale także - nie tylko dla dzieci.

Dziwi negatywny stosunek katolików, w tym - niestety - duszpasterzy powołań, do ambicji sióstr. Formacja mężczyzn nie wyklucza osiągnięć. Ambicje motywują ich do pracy nad sobą i dobrej służby, a młodzież - do naśladowania. Sukcesy w danej dziedzinie: kaznodziejskiej, duszpasterskiej, apostolskiej, naukowej, medialnej, organizacyjnej, charytatywnej, jest "wabikiem" dla kandydatów do zakonu. Młodzież przyciąga nie tylko liczba świętych męczenników, ale i żyjących, wybitnych członków wspólnoty. Siostry mają wyrzec się ambicji - na obraz Maryi. Kobiety mają być gospodyniami domu, ale panowie nie są zmuszani do bycia, jak Jezus, kapłanami-stolarzami. Czyż per analogiam, jedynym powołaniem i wzorem służby dla mężczyzn nie powinien być cieśla?

Dla ścisłości: zakopywanie talentów nie zawsze jest skutkiem podziału ról. Paweł Kozacki OP, przeor krakowskich dominikanów, w Polityce ("Zakonnice odchodzą po cichu", 15.09.2011 r.) podzielił się niedawno spostrzeżeniami spowiednika: Znam sporo sytuacji, "gdy jakaś przebojowa zakonnica robi coś sensownego, angażuje się, rozwija akcje, staje się znana w środowisku, przełożona odsyła ją do pralni, żeby się nauczyła życia cichego i pokornego". I dalej: "Jak któraś coś powie lub wydrukuje pod swoim nazwiskiem, to wcześniej czy później usłyszy, że robi z siebie gwiazdę, że się promuje, że się wymądrza". To jak przekonać dziewczęta, że w zakonie osiągną mądrość? Jak promować zakon? Jako masę bez jednostek?

Według Agnieszki Poźniak, doktorantki w IEiAK UJ, która pisze pracę na temat społecznego wizerunku żeńskich zgromadzeń zakonnych, "składając śluby, oddaje się talenty Bogu i zgromadzeniu. Nie można ich realizować, jeśli tak zdecydują przełożone - głos Boga." Jednak mądre przełożone - mówi Poźniak - umożliwiają realizację talentów: "badałam zgromadzenie pijarek, które zajmuje się szkolnictwem. Rozmawiałam z siostrą, która uczy biologii. Po studiach chciała zostać nauczycielką. Poczuła powołanie i wybrała takie zgromadzenie, które dawało jej możliwość połączenia służby Bogu z marzeniami. Inna siostra, duchaczka, wstąpiła do klasztoru po studiach medycznych. Przed podjęciem ostatecznej decyzji rozmawiała z przełożoną i ta zgodziła się, by robiła specjalizację (rodzinną) i kontynuowała naukę, będąc w zakonie. Łączenie pracy w przychodni z życiem wspólnotowym jest trudne, ale możliwe".

Jak stwierdza Poźniak "Sama idea służby nie wystarcza. Służba nie jest trendy. Jeśli rosną ambicje młodych kobiet, to trzeba im stwarzać nowe możliwości".

***

Na koniec rozważań - zagadka. Czyje to słowa?

"Należy zatem pilnie podjąć pewne konkretne kroki, poczynając od otwarcia kobietom możliwości uczestnictwa w różnych formach działalności i na wszystkich jej szczeblach, także w podejmowaniu decyzji, zwłaszcza w sprawach, które ich dotyczą.

Jest także konieczne, aby formacja kobiet konsekrowanych, w takim samym stopniu jak mężczyzn, była dostosowana do nowych potrzeb, przewidywała realne, instytucjonalne możliwości systematycznego kształcenia i przeznaczała na nie odpowiednio wiele czasu, tak by obejmowało ono wszystkie dziedziny — od teologiczno-duszpasterskiej po zawodową. [...]

[...] Kościół bardzo liczy na specyficzny wkład kobiet konsekrowanych w rozwój nauki, obyczajów, życia rodzinnego i społecznego, zwłaszcza w dziedzinach związanych z obroną godności kobiety i z poszanowaniem życia ludzkiego. Istotnie, "kobiety mają do odegrania rolę wyjątkową, a może i decydującą, w sferze myśli i działania: mają stawać się promotorkami «nowego feminizmu», który nie ulega pokusie naśladowania modeli «maskulinizmu», ale umie rozpoznać i wyrazić autentyczny geniusz kobiecy we wszystkich przejawach życia społecznego, działając na rzecz przezwyciężania wszelkich form dyskryminacji, przemocy i wyzysku"  .[podkr.MB]

Jan Paweł II napisał "Vita Consecrata" 16 lat temu. Pozostaje jedynie zapytać, jaką miarą w Kościele mierzy się słowo "pilne"?          

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy siostry mogą być trendy?
Komentarze (35)
SA
s Anita
12 kwietnia 2012, 15:58
Bylam 19 lat w zakonie w znanym i cenionym zgromadzeniu, pozwolono mi skonczyc specjalistyczne studia , bylam tak bardzo szczesliwa ze bede sluzyc Bogu i Zgromadzeniu tym co otrzymalam w darze i..... po studiach uslyszalam ze do niczego sie nie nadaje, ze potrafie "tylko to"("to" z dyplomem) ... wiele lat czulam sie jak szmata, bo przelozone mialy inne plany, robilam to czego ode mnie oczekiwano, ale uschlam....odeszlam, teraz jako osoba konsekrowana wykorzystuje talent. Zazdroszcze siostrom,ktore moga rozwijac talenty, ze nie zarzuca sie im, ze przyszly do zgromadzenia robic kariere, nie zaluje ze odeszlam,ale zaluje ze sa takie przelozone ,ktorym sie wydaje ze wolno im wiecej , ktore podejmuja decyzje bez glebszego zastanowienia, pewnie potem zaluja ale czesto bywa juz za pozno,z Bogiem, Anita
DW
Daria W
4 lutego 2012, 11:05
@ Piotrr7 Oczywiście "nie może być środkiem do celu". A na pewno nie takiego celu, jakim jest błogostan pana i władcy
DW
Daria W
4 lutego 2012, 11:00
@piotrr7 W artykule chyba masz argumenty za tym, żeby kobiet nie marginalizować, nie sprowadzać do roli służącej. O ile wiem, to co się zmieniło w posoborowej nauce kościoła to właśnie to, że inaczej interpretuje się akt stworzenia w Biblii. Kiedyś uznawano, że kobieta ma być pomocą dla męża, ma być mu poddana, bo zostałą zaprojektowana przez Boga do pomocy. Teraz podkreśla się, że oboje mają być pomocą nawzajem dla siebie, a podporządkowanie żony (kobiety) wybikło z zaburzenia ich relacji po upadku w raju. To zasadnicza zmiana. Papież wszędzie, gdzie pisze o kobiecie, pisze o tym, że nie może być przedmiotowo traktowana, że może być środekiem do celu, jest osobą a nie dodatkiem do faceta. Słoży niewolnik a nie osoba wolna. Niejaki bart nie jest katolikiem
Martino
4 lutego 2012, 01:34
@piotrr7: chyba nie oczekujesz, że ktoś tutaj będzie podejmował polemikę z tak oczywistymi bzdurami ~barta jak to, że nic nie uczyni kobiety szczęśliwszą niż służba mężczyźnie (dlaczego akurat wyłącznie mężczyźnie?!), a jak ma inne zdanie to chłosta przywróci ją do porządku. Jest pewna granica absurdu i śmieszności, której po prostu nie warto przekraczać. Podajcie mi argument, dlaczego uważacie, że rolą kobiety nie jest służba? Myślę, że chodziło o co innego - że służba nie jest rolą wyłącznie kobiety. I na pewno nie służba tylko mężczyźnie. Takie poglądy uwłaczają godności kobiety.
P
piotrr7
3 lutego 2012, 20:58
Mam wrażenie, że w tym artykule niebezpiecznie myli się różne pojęcia. Ja oczekuję od osób konsekrowanych, że będą "znakiem sprzeciwu" wobec tego świata, tzn. nie będą robić kariery, właśnie dlatego że ten świat promuje takie pseudowartości. Ambicja stała się bogiem, samorealizacja obowiązkiem, wszystko kręci sie wokół własnego ja i osobistego znaczenia. Oczekuję świadectwa sprzeciwu wobec takiego trendu zarówno od konsekrowanych mężczyzn jak i kobiet. To nie oznacza, że wszyscy oni mają iść do pralni, kuchni i warsztatu! Byłoby to marnowaniem Bożych talentów. Jeśli osoba konsekrowana ma jakiiś szczególny talent, powinna go rozwijać, żeby służyć innym, a nie robić karierę. Jest ogromna różnica między służbą a karierą. Polega ona na tym, że będąc np. profesorem matematyki szukam w pracy dobra innych, a nie osobistego znaczenia. Przy każdej funkcji można zapomnieć o sobie i przy każdej można siebie szukać, np. można chcieć być wybitną kucharką, żeby wszyscy mnie znali i chwallili. Służenie na pewno wymaga formacji. Właśnie służba jest w obecnych czasach bardzo niepopularna i z przerażeniem obserwuję, jak osoby konsekrowane też próbują "robić karierę". Zgadzam się w 100% :)
P
piotrr7
3 lutego 2012, 20:57
O! Wszyscy jesteście katolikami... chyba z nazwy :) Zero miłości, a 100% chamstwa :( Wszyscy się wyzwywają i ubliżają zamiast podać prawdziwe i merytoryczne argumenty... Uczucia to jest to mało kto potrafi dobrze je wykorzystać :), ktoś miał rację, że wiele mogą w człowieku zrobić. :) Ciekawe jak ja zsotanę nazwany? Profesorkiem, świętoszkiem, małym gnojkiem? Podajcie mi argument, dlaczego uważacie, że rolą kobiety nie jest służba? Powód i dowód, nie wasze widzimisie. Po drugie, dlaczego tak uważacie? Moim zdaniem rola służącego dotyczy mężczyzny i kobiety. Każdy z nas wzajemnie powinnien sobie służyć, tak jak pokazał i dowódł tego Chrystus podczas ostatniej wieczerzy gdy umył nogi uczniom: Służcie sobie wzajemnie. Wszyscy bez wyjątku. Niestety bez prawdziwej miłości i relacji z Chrystusem nie do osiągnięcia. :) To jest moje zdanie :)
O
o
3 lutego 2012, 10:22
Właśnie to :) Szczególne powołanie do do życia konsekrowanego, to pójście za Chrystusem, który nie przyszedł po to żeby robić na świecie karierę. I chyba nie o jakieś trendy tu chodzi. W interesie każdego(a zwłaszcza osoby zakonnej) jest dobrowolne podejmowanie co jakiś czas zwykłych obowiązków-np. w pralni, kuchni, sprzątanie, itp. po to żeby nie zapomnieć kim się jest, i jakie ma się zadanie. Osoby konsekrowane(a więc nie tylko siostry, ale także bracia;) mogą być pomysłowe,twórcze, odważne, radosne.... ale nie tylko dla siebie to wszystko, i nie po to żeby błyszczeć i być podziwianym
A
Aśka
3 lutego 2012, 09:43
Mam wrażenie, że w tym artykule niebezpiecznie myli się różne pojęcia. Ja oczekuję od osób konsekrowanych, że będą "znakiem sprzeciwu" wobec tego świata, tzn. nie będą robić kariery, właśnie dlatego że ten świat promuje takie pseudowartości. Ambicja stała się bogiem, samorealizacja obowiązkiem, wszystko kręci sie wokół własnego ja i osobistego znaczenia. Oczekuję świadectwa sprzeciwu wobec takiego trendu zarówno od konsekrowanych mężczyzn jak i kobiet. To nie oznacza, że wszyscy oni mają iść do pralni, kuchni i warsztatu! Byłoby to marnowaniem Bożych talentów. Jeśli osoba konsekrowana ma jakiiś szczególny talent, powinna go rozwijać, żeby służyć innym, a nie robić karierę. Jest ogromna różnica między służbą a karierą. Polega ona na tym, że będąc np. profesorem matematyki szukam w pracy dobra innych, a nie osobistego znaczenia. Przy każdej funkcji można zapomnieć o sobie i przy każdej można siebie szukać, np. można chcieć być wybitną kucharką, żeby wszyscy mnie znali i chwallili. Służenie na pewno wymaga formacji. Właśnie służba jest w obecnych czasach bardzo niepopularna i z przerażeniem obserwuję, jak osoby konsekrowane też próbują "robić karierę".
K
kala
3 lutego 2012, 08:44
@ bart Nie rządź się nibymacho. Mam gdzieś twoje rozkazy. A - no i męża życzę, może to jakieś wyjście, bo żony to ty znajdziesz :-)
B
bart
3 lutego 2012, 00:04
do kala: nie mam męża i nie czuje się bidulkiem:) Koniec!
K
kala
2 lutego 2012, 23:31
@ bart Ale ja mam męża bidulku :-). Nie muszę na nic czekać. Za to ciekawi mnie jak się mają twoje poglądy do JP2. Nie jesteś katolikiem - chyba, że chorym na głowę 
B
bart
2 lutego 2012, 23:23
Do kala: dlaczego się złościsz i wyzywasz? Jasne że mamfantazje na temat kobiet? I zapamiętaj - nie ma feminizmu kościelnego - nie ma czegoś takiego! Jasne też, że kobiety mnie przerosły - ja nie potrafiłbym tak wiernie służyć. I to się wam kobietom chwali. Zamiast pisać głupoty i czytać tak głupie artykuły, pokornie czekaj na swego mężczyznę, powiadam Ci, że będąc posłuszną i cierpliwą unikniesz chłosty i odnajdziesz spokój ducha.
K
kala
2 lutego 2012, 23:13
@ bart Być może na deonie masz okazję spotkać jedyne kobiety, jakie w ogóle zaszczycą cię swoja uwagą. Fajnie nie? W nudnym życiu ktoś cię dostrzegł! Masz fantazje na ten temat? Szkoda, że jedyne uczucia, jakie chcesz wywołać to strach, upokorzenie i złość. Twój wybór. Tylko, że mylisz feminizm kościelny z feminizmem jako takim. Dowalasz papieżowi. Jesteś nieukiem i to jest zabawne. Kobiety cię przerosły i olewają :-) Uuu boli...A cierp sobie :-)
B
bart
2 lutego 2012, 22:57
do sumienie: nie wtrącaj się! Wszak postawa o której piszę jest par excellence chrześcijańska
B
bart
2 lutego 2012, 22:54
do kobieta: nie jest moim zamiarem obrażanie kogokolwiek. po prostu wyraziłem prawdę utrwaloną tradycją i wiarą. Absolutnie nie jestem za biciem kobiet! Ale nawet fakt ogromnej przepaści intelektualnej i zdroworozsądkowej nakazuje niejako - jak to ma miejsce w przypadku tej nieszczęsnej autorki - sięgnięcia po takie środki jak na przykład solidna chłosta. Przy okazji ból nie sprawia mi przyjemności - nie jestem masochistą. Spróbuj sama - jeśli będzieszposłuszna we wszystkim co Ci mężczyzna nakaże odnajdziesz szczęście i sens życia. do kala: dlaczego się złościsz i wyzywasz. Spróbuj spokojnie przemyśleć moje sugestie, a sama dojdziesz do wniosku, że feminizm to bzdury. To nieprawda żewszystkie kobiety się ze mnie śmieją. Moja służąca twierdzi że mamzupełną rację i nagrodziłem ją jutrzejszym dniem wolnym!
S
sumienie
2 lutego 2012, 22:50
 nikt biednemu bartowi nie wyśle walentynki i dlatego jest taki zgorzkniały. Poza tym używanie słownictwa typu "popieprzyło " świadczy o BRAKU KULTURY.  Deon to portal katolicki - pamiętaj o tym na przyszłość, bo inaczej będziesz musial się z tego spowiadać.
K
kala
2 lutego 2012, 22:34
@bart Ty to masz umysł metafizyczny. Jako osoba nie masz nic ciekawego do powiedzenia, pewnie jesteś nieatrakcyjnym karzełkiem skrzywdzonym przez koleżankę z klasy. Lub inną kobietę. Bidulku, ja ci współczuję. Agresja, władza i potrzeba kontroli bierze się ze strachu. Pokazujesz jaki jesteś malutki i wszystkie kobiety się z ciebie śmieją :-))).
C
ciekawa
2 lutego 2012, 22:30
Dzwoni do mnie Siostra Dominikanka."Mam wolne miejsca w autokarze jadącym do Ks.Natanka"...... no i co zrobisz? pojedziesz czy nie z siostrunią?
K
kobieta
2 lutego 2012, 22:28
 do bart Gdybyś trafił na mnie - przekonałbyś się na własnej skórze, gdzie jest twoje miejsce. Chłosta byłaby dla ciebie przyjemnością. Zapamiętaj sobie - rolą kobiety nie jest służenie mężczyźnie, coś ci się pomyliło albo powąchałeś jakiejś trawki, bo wypisujesz od rzeczy.
W
wanda
2 lutego 2012, 22:27
Dzwoni do mnie Siostra Dominikanka."Mam wolne miejsca w autokarze jadącym  do  Ks.Natanka"......
B
bart
2 lutego 2012, 22:03
do kala: to nie jest kwestia poglądów. Metafizycznie niejako czuje się ogromną przepaść między kobietą a mężczyzną. Nie deprecjonuję wcale kobiet: rodzenie dzieci, prace domowe, służenie mężowi - to są bez wątpienia wartości i przeznaczenie kobiety. Przy okazji mizoginizm nie oznacza lęku przd kobietami, ale (skąd innąd słuszny) wstręt i niechęć do nich ale w związkach heteroseksualnych do kobieta: Tu nie chodzi o to jaki masz zamiar - ale gdzie jest właściwe miejsce kobiety. Widzisz,kobieta zabrała się za pisanie i co z tego wynikło.... beznadzieja. Zgodzisz się chyba, że autorce tak jak feministkom coś się w głowie popieprzyło. Powiadam chłosta na prosty umysł ma zbawienny wpływ
K
kobieta
2 lutego 2012, 20:21
Co to za bzdury: nowy feminizm... nowa rola kobiet w Kościele i społeczeństwie. Powiadam jedynym powołaniem kobiety i to nie zależnie czy w zakonie czy na drodze świeckiej jest służba. Najpierw służba Bogu potem mężczyźnie. A co ponadto od złego pochodzi. Szkoda że Deon dopuścił takie głupoty do publikacji, to już kolejny słaby artykuł... todopiero jest znak czasu! Jestem kobietą i nie mam zamiaru NIKOMU SŁUŻYĆ!!!!!!!!!!!!!! Gdzie ty bart żyjesz z takimi poglądami. jestem pewna, że nie masz żadnej kobiety - bo żadna cię nie chce. Więc jesteś zgorzkniały i marzy ci się służąca, ale takiej nie znajdziesz. Zakon mnie nie interesuje, ale jesli chcesz żyć z kobietą - to zapamiętaj sobie, że to jest PARTNERKA A NIE SŁUŻĄCA!!!!!!!!!! Artykuł jest dobry. Sam widzisz, że to ty masz koślawe poglądy.Epoka służących minęła, dobrze żebyś o tym wiedział.
K
kala
2 lutego 2012, 19:48
@ bart - marzysz o kościele talibów. Kobiety w domu, pan nimi rządzi, jak trzeba używa przemocy. Nie jesteś katolikiem, nie jesteś mężczyzną. Jesteś jak słabe zwierzątko, które broni swojego terytorium i władzy absolutnej. To już nawet nie jest lęk przed kobietą nazywany mizoginizmem. Idź się stuknij w głowę zamiast udawać macho w sieci
P
Piotrr7
2 lutego 2012, 19:34
O właśnie o to mi chodziło. :P Czy siostra może być trendy? :) Bez oceniania, a każdy wie jaka jest intencja autora :) Dzięki. Tu przyznam Ci rację. Ksiądz, wogóle osoba konsekrowana, wg mnie nie powinna być trendy, a raczej DUCHOWA, czyli mięć głęboką relację z Jezusem i drugim człowiekiem :) Pozdrawiam brata :)
B
bart
2 lutego 2012, 19:28
Do Piotrr 7 Tak masz rację dyskusja jest wielce OK. Ale "czy siostry siostry mogą być trendy" już brzmi głupio. Najchętniej wychłostałbym autorkę
P
Piotrr7
2 lutego 2012, 19:23
Co to za bzdury: nowy feminizm... nowa rola kobiet w Kościele i społeczeństwie. Powiadam jedynym powołaniem kobiety i to nie zależnie czy w zakonie czy na drodze świeckiej jest służba. Najpierw służba Bogu potem mężczyźnie. A co ponadto od złego pochodzi. Szkoda że Deon dopuścił takie głupoty do publikacji, to już kolejny słaby artykuł... todopiero jest znak czasu! Nie! To jest miejsce na wszelką dyskusję i zastanowienie się nad głębią danego problemu. Powinno się badać ze wszystkich stron i być otwartym na każdą propozycję, i podać swoja za, i przeciw! Chodzi o to byś się zastanowił, wyraził swoją opinię, a nie skrytykował i obraził się na cały świat, że coś jest nie po twojej myśli. Wyraź zdanie, ale zbyt pochopnie nie oceniaj :) Pozdraiwam i życzę dobrej niedzieli...
P
Piotrr7
2 lutego 2012, 19:08
Co jest istotą życia zakonnego? Miłość, czyli osoba Jezusa Chrystusa, dlatego w zgromadzeniach zamkniętych nie brakuje powołań... Według mnie jeśli Chrystus będzie istotą działań wszystko inne nabierze właściwego toku. Praca i bycie wolnym wypływa z Chrystusa, ale i później prowadzi do Niego i umacnia więź z Nim. :) Wiele nie trzeba... a może jednego: zawierzyć, zaufać, zapytać się Boga co mam robić i dać się poprowadzić. Zgodzę się z jednym, że siostry powinny mocniej działać w duszpasterstwach i dawać autentyczne świadectwo szczęścia w, przez i  z Chrystusem. Nie piszę tego z definicji książkowej, ale z własnego doświadczenia. Bóg jest tak wszechpotężny, że kiedy odda mu się ster, On naszymi i naszych przyjacół rękoma załatwi resztę :)
M
mary
2 lutego 2012, 16:58
  "Nie można poczuć powołania do zgromadzenia, które zna się ze słyszenia albo wcale." Nie stawiałabym Bogu takich granic. On naprawdę może wszystko.
R
Rena
2 lutego 2012, 15:12
Adhortacja "Vita Consecrata" liczy sobie już nie 12, ale 16 lat, co tylko potwierdza pytanie o rozumienie pilności...
WS
W S
2 lutego 2012, 13:20
Te "baby" same dobrze wiedzą co robić.Ale biedny Kościół faszerowany madrością ponadczasowego Boga  nagle biedny  nie wie.... Czyżbyś był szowinistą?Jasne! Jestem feministyczną , męską świnią! Jeszcze przed Pierwszą Komunią kiedy koledzy grali w piłę ja wolałem się bawić z dziewczynami w doktora. I do tej pory wolę!    :D
BZ
baba z pozaczasu
2 lutego 2012, 12:22
Te "baby" same dobrze wiedzą co robić.  Czyżbyś był szowinistą?
WS
W S
2 lutego 2012, 12:10
 @ Małgorzata BilskaTak będzie, dopóki kwestia kobiet nie zostanie uznana za znak czasu - w teorii i praktyce.Ech, wy to macie problemy! Znaki czasu pod egidą Boga z Pozaczasu!  Ponadczasowe przykazania, ponadczasowa  instrukcja przekłuwania niewolnikom uszu szydłem i ani słowa co robić z babami w XXI wieku?! 
K
krynka
2 lutego 2012, 12:02
Dominikanki Misjonarki są bardzo trendy :D pozdrowienia dla klasztoru w Bielsku Podlaskim i przełożonej - siostry Wioletty:)
Z
Zakonnica
2 lutego 2012, 11:05
 To czego zakonnice najbardziej by potrzebowaly to szacunku dla tego kim są i co robią,  od meżczyzn zyjacych w małzeństwie,a szczegolnie od kaplanow i zakonnikow...Siostra , która pracuje w pralni i robi wielkie rzeczy,dla ludzi,ma taką samą wartość.Nie wkladajmy do jednego worka wszystkich zakonów żeńskich.A jesli mówimy o problemach to naprawdę z uwagą i szacunkiem.Ważne jest też widzenie w zakonnicy  partnerki niosącej ze soba bogactowo kobiecosci i człowieczeństwa niezależnie od wykstalcenia i wykonywanych zadań,szczegolnie przez przedstwiecieli Kosciola.
X
xx
2 lutego 2012, 10:48
 do fragmentu: "Nie znam żadnego wydawnictwa czy pisma tworzonego przez kobiety konsekrowane, a bardzo bym chciała" - Wydawnictwo Sióstr Loretanek wydaje wiele książek i miesięczniki: Różaniec - dla dorosłych i Anioł - dla dzieci tworzone wspólnie przez siostry i świeckich