Decydując się na małżeństwo

(fot. Corey Ann /flickr.com /CC BY-ND 2.0)
Błażej Tobalski / "Przewodnik Katolicki"

Po co ślub kościelny? To pytanie zadaje sobie coraz więcej młodych ludzi, którzy myślą o założeniu rodziny. Kto ma pomóc im w odpowiedzi na nie, jeśli nie osoby wspierające ich w przygotowaniu do małżeństwa? Staje więc przed nimi wcale niełatwe zadanie...

Na swoim blogu internetowym pewna dziewczyna pisze o potrzebie zawarcia ślubu kościelnego, wyjaśniając, że ma on dla niej wymiar symboliczny i zawiera moralną obligację do zachowania wierności i miłości aż do śmierci. W jej rozumieniu również przysięga wypowiedziana przed Bogiem ma większą wartość zobowiązującą niż przyrzeczenie składane w Urzędzie Stanu Cywilnego. W trudnych chwilach kryzysu, jak pisze, chce mieć także odwołanie, że swojemu mężowi przysięgła, iż zostanie z nim na dobre i na złe. Natomiast fakt, że "stanie się to za pośrednictwem urzędnika Watykanu, przedstawiciela klasy, której nie darzę absolutnie żadnym szacunkiem, będę musiała jakoś przełknąć".

Pytanie naszych czasów

To jeden z przykładów podejścia młodych Polaków do sakramentu małżeństwa, przytoczony podczas XII Sympozjum Teologicznego pt. "Po co ślub kościelny?". W spotkaniu odbywającym się w dniach 15-16 lutego w Kazimierzu Biskupim k. Konina wzięły udział m.in. osoby zaangażowane w duszpasterstwa rodzin poszczególnych diecezji, prowadzenie poradni rodzinnych i dla narzeczonych oraz kursów przedmałżeńskich, a także psycholodzy, teolodzy i socjolodzy zajmujący się problematyką rodzinną. Byli wśród nich zarówno małżonkowie, jak i kapłani oraz zakonnicy. Słowem ci wszyscy, którzy w różny sposób włączają się w przygotowanie młodych ludzi do zawarcia małżeństwa.

- Kwestia podejścia młodych do ślubu kościelnego, to stojące przed nami poważne wyzwanie. Temat sympozjum stanowi w moim przekonaniu wręcz pytanie naszych czasów - wyjaśnił "Przewodnikowi" organizator spotkania ks. dr Andrzej Pryba, Misjonarz Świętej Rodziny (MSF) z poznańskiego Wydziału Teologicznego UAM. - Mam też nadzieję, że z owoców tego sympozjum skorzystają również młodzi, jednak w pierwszej kolejności zależy nam na tym, aby dotrzeć do struktur przygotowujących do małżeństwa i do duszpasterstw rodzin na poziomie diecezji, ale też kraju - dodał zakonnik.

Bez wiary ani rusz

Uczestnicy sympozjum zgodnie twierdzili, że w dzisiejszych czasach wielu młodych pyta nie tylko o sens zawierania ślubu kościelnego, ale też o potrzebę wchodzenia w związek małżeński w ogóle czy nawet angażowanie się w jakikolwiek związek na całe życie z drugim człowiekiem. Pytania te stawiane są w obliczu lawiny rozwodów, nieślubnych dzieci, akceptacji przez społeczeństwo lansowanych przez pop-kulturę wolnych związków i częstej zmiany partnerów. Prelegenci podkreślali również, że temat ten jest silnie związany z wiarą, bez której trudno dostrzec sensowność sakramentalnego małżeństwa.

- Tajemnicy małżeństwa nie można zrozumieć bez wiary w Boga. Bowiem to Bóg wymyślił małżeństwo, które możemy z szacunkiem odkrywać, a nie samemu tworzyć różne jego formy - zaznaczył ks. prof. Mieczysław Ozorowski, dziekan Wydziału Studiów nad Rodziną UKSW w Warszawie. Jego też zdaniem, to słaba wiara jest jedną z poważnych przyczyn powstrzymujących młodych ludzi przed zawarciem ślubu kościelnego.

Praktykujący niewierzący

Dlatego też proponowane przez Kościół przygotowanie do sakramentu małżeństwa powinno stanowić okazję do pogłębienia związku człowieka wierzącego z Kościołem i Bogiem, a nie tylko być czasem załatwiania formalności. I tu właśnie, zdaniem bp. Stanisława Stefanka, wiceprzewodniczącego Rady ds. Rodziny Konferencji Episkopatu Polski (KEP), stoi poważne wyzwanie dla prowadzących wszelkie formy przygotowania do małżeństwa, m.in. kursów przedmałżeńskich i spotkań w poradniach dla narzeczonych, aby nie spłycać tego przygotowania.

- Wołam o to, byśmy przestawili nasze myślenie i uruchomili program nowej ewangelizacji na pożytek narzeczonych, młodych małżeństw i katechezy sakramentalnej dla rodziców przy okazji chrztu dzieci czy Pierwszej Komunii Świętej - apelował.
Na potrzebę reewangelizacji małżeństw i osób pragnących zawrzeć małżeństwo zwróciła również uwagę dr Iwona Zielonka z Duszpasterstwa Rodzin Diecezji Płockiej, a zarazem dyrektorka Szkoły Nowej Ewangelizacji św. Łukasza. - Musimy odpowiedzieć sobie najpierw na pytanie: Czy do małżeństwa przygotowują się osoby zewangelizowane, czyli takie, które już wybrały chrześcijaństwo jako styl życia, a teraz chcą to, czym żyją, przekazać w rodzinie swoim dzieciom? Czy też może mamy dzisiaj częściej do czynienia z osobami praktykującymi, ale tak naprawdę niewierzącymi Bogu? - pytała prelegentka. Według niej nielogicznym jest bowiem egzekwowanie zasad moralności chrześcijańskiej od ludzi, którzy nie mają relacji osobowej z Bogiem, ani świadomości, czym jest sakrament małżeństwa. - Dlatego stoi przed nami zadanie formowania małżonków tak, aby mogli przekazywać wiarę jako jej autentyczni świadkowie w swoich rodzinach, a także prowadząc przygotowanie do małżeństwa. Po to, by młodzi nie bali się zaprosić Jezusa do swojego życia, również małżeńskiego i rodzinnego - przekonywała dr Zielonka.

Najpiękniejsza więź

Podczas sympozjum podkreślano również, że sakramentalność to nie tylko dodatek do małżeństwa, nie tylko jeden z jego przymiotów, ale właśnie wyznacznik katolickiego rozumienia małżeństwa, w którym małżonkowie przez miłość i wierność dają świadectwo miłości Bożej do ludzi. - Sakrament małżeństwa to pomysł Boga na najpiękniejszą więź, jaką z Jego pomocą mężczyzna i kobieta są w stanie zbudować w oparciu o miłość wierną, wielkoduszną i czułą - zaznaczył ks. dr hab. Andrzej Bohdanowicz, teolog moralista z Wydziału Teologicznego UAM w Poznaniu, dodając, że największą szansę na owocne korzystanie z sakramentalnego umocnienia mają ci małżonkowie, którzy razem przeżywają więź z Bogiem i razem się modlą. Z kolei dr hab. Urszula Dudziak z Instytutu Nauk o Rodzinie i Pracy Socjalnej KUL zwróciła uwagę na trójaspektowość więzi małżeńskiej, która jest zarówno fizyczna, psychiczna, jak i duchowa. - Nie tylko dwa ciała zespalają się w sakramencie małżeństwa, nie tylko dwie psychiki, dwa uczucia przekazywane sobie nawzajem, ale małżeństwo to scalenie dwojga osób mających także sferę ducha. Tak więc młodzi ludzie pozbawiający się sakramentu małżeństwa ogołacają się z tej sfery - tłumaczyła psycholog wskazując jednocześnie na dar łaski Bożej, jaką daje ten sakrament, tak potrzebnej nam wobec zagrożeń więzi małżeńskiej i rodzicielskiej w dzisiejszym świecie.

Rozpad związków:

, związki cywilne - 1 para na 2 (50 proc.)
, po ślubie kościelnym, ale bez późniejszych praktyk religijnych - 1 para na 3 (33 proc.)
, po ślubie kościelnym, przy coniedzielnym wspólnym udziale małżonków we Mszy św. - 1 para na 50 (2 proc.)
, po ślubie kościelnym, przy coniedzielnym wspólnym udziale małżonków we Mszy św. i codziennej wspólnej modlitwie - 1 para na 1429 (0,07 proc.)

Dane na podstawie badań przeprowadzonych przez amerykańską socjolog Mercedes Wilson

- Musimy odpowiedzieć sobie najpierw na pytanie: Czy do małżeństwa przygotowują się osoby zewangelizowane, czyli takie, które już wybrały chrześcijaństwo jako styl życia, a teraz chcą to, czym żyją, przekazać w rodzinie swoim dzieciom? Czy też może mamy dzisiaj częściej do czynienia z osobami praktykującymi, ale tak naprawdę niewierzącymi Bogu? - przekonywała dr Iwona Zielonka z Duszpasterstwa Rodzin Diecezji Płockiej.

- Nie tylko dwa ciała zespalają się w sakramencie małżeństwa, nie tylko dwie psychiki, dwa uczucia przekazywane sobie nawzajem, ale małżeństwo to scalenie dwojga osób mających także sferę ducha. Tak więc młodzi ludzie pozbawiający się sakramentu małżeństwa ogołacają się z tej sfery - tłumaczyła dr hab. Urszula Dudziak z Instytutu Nauk o Rodzinie i Pracy Socjalnej KUL.

Współorganizatorem XII Sympozjum Teologicznego w Kazimierzu Biskupim był m.in. Zakład Teologii Moralnej i Duchowości Wydziału Teologicznego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i jego sekcja w Kazimierzu Biskupim oraz Referat Rodzin Polskiej Prowincji Misjonarzy Świętej Rodziny.
 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Decydując się na małżeństwo
Komentarze (13)
MA
miłość a nie miłość
17 marca 2012, 10:18
"Czy do małżeństwa przygotowują się osoby zewangelizowane, czyli takie, które już wybrały chrześcijaństwo jako styl życia, a teraz chcą to, czym żyją, przekazać w rodzinie swoim dzieciom? Czy też może mamy dzisiaj częściej do czynienia z osobami praktykującymi, ale tak naprawdę niewierzącymi Bogu? " Słuszne uwagi, ale jak chcą to sprawdzać? A zresztą KKK jest "coś" takiego jak małżeństwo jednostronne (z niewierzącym!). świadectwo z zewnatrz Znam takie osoby zresztą i po 10-ciu latach nie są w stanie żyć ze sobą - wierzący z niewierzącym, ale wcale nie rozwodzą się! - żyją w separacji i sie nadal kochają., tylko teraz inaczej, tak na odległość. Ich miłośc nadal jest, ale nie mogą pogodzić jedynie swojej wiary i postanowili rozstać się chyba nawet na zawsze. Żyją osobno, ale się kochają mocno. To swoisty fenomen. On jest ateistą (z innego kraju pochodzi), ona katoliczką, mają dużo dzieci. Nie rozwiedli się, bo pomimo braku porozumienia w kwestiach wiary (co sprawia im ból), nadal się kochają. Nie żyją na kocią łapę z kimś innym. Widać można tak! Katolicy, którzy biorą rozwód ze względu na inność, nie piszę o skrajnościach jaką jest nałóg i przemoc, powinny sie poważnie zastanowić nad sobą, czy są katolikami czy pseudokatolikami. Nie piszę o skrajnościach, tylko o wymianach na nowszy model. przyczyną zawarcia małżeństwa powinna być miłość, której osobowym i jedynym źródłem jest Bóg. Pierwsza część zdania - zawsze ci, co zawierają małżeństwo miłość czują (na przykład myląc z pożądaniem lub wygodą). Pytanie, co czują, czy ta druga część zdania to jest właśnie Bóg? Bo przyjemność i wygoda kiedyś się kończą (np. z jedną osobą na całe życie - jakież to nudne i nieprzyjemne lub jakież to niewygodne?!).
C
Czarek
17 marca 2012, 07:38
Zapominamy chyba, że przyczyną zawarcia małżeństwa powinna być miłość, której osobowym i jedynym źródłem jest Bóg. Wszelkie inne aspekty małżeństwa mają pochodny charakter.
Sandra
3 marca 2012, 16:36
       współczesnie  małżństwa   również  te  katolickie    sa     najczęsciej  tylko  i  wyłacznie  legalizacja  prawno-kościelna  konkubinatu  ,  seks  nie  jest   dopełnieniem   ,ale   warunkiem  sine    qua  nion  takowych
CJ
czym jest sakrament
2 marca 2012, 00:03
"Nie tylko dwa ciała zespalają się w sakramencie małżeństwa, nie tylko dwie psychiki, dwa uczucia przekazywane sobie nawzajem, ale małżeństwo to scalenie dwojga osób mających także sferę ducha. Tak więc młodzi ludzie pozbawiający się sakramentu małżeństwa ogołacają się z tej sfery." Każdy człowiek ma sferę ducha. Rozchodzi się o to, aby Jezusa zaprosić do małżeństwa.
W
Wojtek
1 marca 2012, 21:21
Jak najbardziej szanuję mężczyzn i kobiety i ich role. Co do słowa "facet", to jak widać można go różnie zrozumieć. Mam jeszcze jedną uwagę odnośnie małżeństwa. Odnoszę wrażenie, że rozpowszechnił się kiedyś w kulturze stereotyp, że zawarcie małżeństwa to jest cel relacji mężczyzna-kobieta, a potem wszystko w ich związku dzieje się "automagically". Czyż nie jest to naiwne? Według mnie, to ślub jest tak naprawdę początkiem wspólnego życia dziewczyny i chłopaka na serio. Druga sprawa, to problem "niewierzących praktykujących". Zgadzam się, że taka postawa jest bardzo niebezpieczna i to nawet dla samej relacji takiej pary małżeńskiej. Gdy wiara chrześcijańska jest sprowadzana do pustych gestów, rytuałów, czy modlitwy w stylu klepania pacierzy, która bardziej przypomina mantrę niż próbę rozmowy z osobowym Bogiem, to wówczas w chwili kryzysu małżeńskiego perspektywa rozwodu nie ma powoduje dylematu i pytania jak to pogodzę w moim "katolickim" sumieniu... Niemniej tutaj też chcę wzrócić uwagę, by nie traktować sakramentu małżeństwa jako przywileju tylko dla "chrześcijan najwyższej próby". Bo na pewno nikt takim się nie rodzi. Ostatnia uwaga, to Fundacja Mamy i Taty (http://www.mamaitata.org.pl/)organizuję kampanię promującą małżeństwo. Myślę, że to świetny pomysł.
N
naukowiec
1 marca 2012, 15:40
Szanowny "Wojtku" Proponuję inne zestawienie: "Mężczyzna i Kobieta" jako wyraz szacunku dla obu płci i ról społecznych. Zawsze powtarzam osobom, które najwyraźniej uległy trendowi do spłaszczenia naszej rodzimej kultury: "Facet może mi co najwyżej naprawić pralkę, a pokochać to ja bym chciała Mężczyznę". Dalsza część Pana argumentacji na temat małżeństwa jest logiczna. Pozdrawiam Miłośniczka "starożytności" polskich
N
naukowiec
1 marca 2012, 15:38
Szanowny "Wojtku" Proponuję inne zestawienie: "Mężczyzna i Kobieta" jako wyraz szacunku dla obu płci i ról społecznych. Zawsze powtarzam osobom, które najwyraźniej uległy trendowi do spłaszczenia naszej rodzimej kultury: "Facet może mi co najwyżej naprawić pralkę, a pokochać to ja bym chciała Mężczyznę". Miłośniczka "starożytnosci" polskich
D
dorota
1 marca 2012, 13:49
Tu własnie trochę coś jest z tym dobraniem się, to nie jest mit. Bo jesli małzenstwo zawierają osoby które mają inne wartosci, inaczej pojmują miłość, często nie wiedzą nawet co to jest prawdziwa miłość i mylą ją z zakochaniem, to wtedy po slubie dochodzi do kryzysu, i jak odbudowywać w takiej sytuacji relacje małzeńskie które nigdy nie miały nic wspólnego z prawdziwą miłością. Ludzie którzy umieją kochać Boga, siebie samego, potrafie pózniej kochać małzonka. I dlatego w takich małzenstwach rozwód jest rzadkoscią. A między małzonkami którzy są tej miłosci nie doznali, nie wyniesli z domów rodzinnych, gdzie np wszystko było obowiązkiem i na miłość trzeba było zasłuzyć, ....takie osoby zawierają małzenstwo z poczucia obowiązku lub zakochania,  A gdzie miłość? I jaką przyszłość ma taka para której związek nie jest budowany na fundamentach miłości. I dlatego połowa z nich sie rozwodzi a druga połowa trwa z obowiązku a nie z miłosci,
F
franek
29 lutego 2012, 09:51
W rozmowach o mażeństwie przeważa opinia, że jego jakość zależy od dobrania się lub niedobrania. A to jest mit. Owszem warto mieć za małżonka kogoś kto ma zbliżony do mojego system wartości i podobne cele w życiu. Ale o jakości małżeństwa przesądza dobra wola małżonków, i świadomość że małżeństwo stale trzeba budować. Ono podlega korozji, erozji,.. i jak dom wymaga troski, remontów, udoskonaleń, wyposażenia,.... Każdy dom bez remontów itp po jakimś czasie się zawali, albo będzie co najmniej ponury i odpychający. I odwrotnie. Nie trzeba wielkich środków by z byle chałupki zrobić przytulną siedzibę, ale to wymaga pracy, troski, stałej uwagi,.... Przygotowanie do małżeństwa powinno przede wszystkim zwracać uwagę na ten aspekt. Oczywiście u wierzących bardzo silnym czynnikiem jest więź z Bogiem
PS
polecam sychar.org
29 lutego 2012, 08:00
"Musimy odpowiedzieć sobie najpierw na pytanie: Czy do małżeństwa przygotowują się osoby zewangelizowane, czyli takie, które już wybrały chrześcijaństwo jako styl życia, a teraz chcą to, czym żyją, przekazać w rodzinie swoim dzieciom? Czy też może mamy dzisiaj częściej do czynienia z osobami praktykującymi, ale tak naprawdę niewierzącymi Bogu?" Nie chodzi tylko o przygotowanie, ale o pomoc w kryzysie, ponieważ nie ma małżeństwa, które nie przechodziloby kryzysu.
W
Wojtek
28 lutego 2012, 23:21
Lepiej żeby facet i kobieta przygotowali się do małżeństwa pożądnie i nie poprzestali tylko na tym, niż "pracowali" nad tym by ich związek stał się fatalny. To chyba bardziej logiczne niż rozwód. Fatalne związki nie biorą się z próżni.
L
logika
28 lutego 2012, 21:53
 Lepszy rozwód niż trwanie w fatalnym związku. To chyba logiczne.
SM
starsze małżeństwa
28 lutego 2012, 20:39
Rozpadają się nie tylko młode stażem małżeństwa, o czym jest głównie mowa w artykule. Coraz więcej rozwodzi się małżeństw ze stażem nawet 20 i 30-letnim. W ich przypadku trudno mówić o niewłaściwym przygotowaniu do małżeństwa czy braku świadomości co to jest sakrament małżeństwa. Raczej zachodzi tu "wymiana na młodszy model" Jakie propozycje ma Duszpasterstwo Rodzin dla tej grupy małżeństw?