Dlaczego księża zrzucają sutannę? [WYWIAD]

(fot. shutterstock.com)
Marta Jacukiewicz

Z jakich powodów kapłani odchodzą? Co jest główną przyczyną ich kryzysów? Czy sakrament udzielony przez księdza, który za chwilę porzuca swoją drogę jest ważny? - odpowiada ks. Marek Dziewiecki.

Marta Jacukiewicz: Ostatnio w wydarzeniach kościelnych dość głośnym tematem są księża i sprawy z nimi związane, niekoniecznie dobre... My, świeccy, wymagamy od księdza dobrego przykładu życia, o którym tak często słyszymy w kościele... Tymczasem z mediów dowiadujemy się o porzuceniu Kapłaństwa, z różnych powodów...

ks. Marek Dziewiecki: Odejścia kapłanów to bardzo bolesna rana dla Kościoła i powód do zgorszenia dla świeckich. W pewnym sensie porzucenie Kapłaństwa jest jeszcze bardziej bolesne niż porzucenie współmałżonka przez męża czy żonę. Ksiądz powinien być przecież wręcz synonimem wierności, odpowiedzialności, przyjaźni z Bogiem, kierowania się w codziennym życiu zasadami Ewangelii. Słusznie oczekujemy, że to ktoś podobny do Jezusa - wiernego Ojcu aż do krzyża i śmierci. Nie dziwi więc to, że niewierność kapłanów powoduje u ludzi świeckich nie tylko zgorszenie, ale też zwątpienie. Jeśli bowiem zawodzi ksiądz, który przygotowywał się sześć lat do Kapłaństwa i który na co dzień żyje - a przynajmniej powinien żyć - Słowem Bożym, modlitwą, Eucharystią, to tym bardziej świeccy mogą wątpić, czy wierność powołaniu i trwanie w miłości jest w ogóle możliwe. To przede wszystkim do nas - kapłanów - odnoszą się słowa Jezusa, który stwierdza, że biada ludziom, przez których przychodzą zgorszenia…

Gdzie tkwią źródła kryzysu kapłanów? Z czego się one biorą?

DEON.PL POLECA

Przyczyny są różne i zwykle złożone. Pierwszą z okoliczności, które sprzyjają kryzysowi kapłana są trudności i cierpienia, jakie wyniósł z domu rodzinnego, w którym brakowało miłości, ciepła, poczucia bezpieczeństwa czy pogłębionego wychowania religijnego. Na życiu dorosłego księdza negatywnie odbija się wzrastanie w rodzinie niepełnej, rozbitej czy dotkniętej problemem alkoholowym. Źródłem trudności jest także dominująca już od kilku dziesięcioleci niska, czasem wręcz prymitywna i wulgarna kultura, a także demoralizujące media, które kpią sobie z Boga, człowieka, miłości, czystości, wierności. Każdy kapłan jest obecnie konfrontowany z antyklerykalizmem. Doświadcza poważnego stresu w szkole, a często także w parafii, na przykład w kancelarii w kontakcie z agresywnymi ludźmi, którzy traktują Kościół jak instytucję usługową, w której wszystko im się należy i w której niczego nie wolno od nich wymagać.

Najważniejszy powód dotyczący odejścia związany jest zapewne z kryzysem konkretnego księdza...

Tak, głównym powodem odchodzenia z Kapłaństwa jest osobisty kryzys danego księdza. Czynniki zewnętrzne mogą ułatwiać lub utrudniać trwanie w wierności powołaniu, ale nie one są rozstrzygające. Wielkość lub słabość rozstrzyga się w sercu każdego z nas, w codziennym mierzeniu się z własnymi słabościami, a nie tylko z negatywnymi naciskami środowiska zewnętrznego. Najbardziej groźne dla kapłana jest oddalanie się od Boga, słabnięcie w gorliwości i zapale duszpasterskim, zaniedbanie modlitwy i pracy nad sobą, słabnięcie miłości bliźniego. W konsekwencji pojawia się pustka, a wraz z nią ryzyko popadania w uzależnienia czy ucieczki w romanse. Coraz częściej początkiem kryzysu jest odchodzenie od nauki Chrystusa. Coraz więcej jest takich księży, którzy uciekają od prawdy Ewangelii i od języka, którym posługiwał się Jezus. Stają się "poprawni" politycznie. Związki cudzołożne nazywają "małżeństwami" niesakramentalnymi, mylą miłość z akceptacją, a upominanie błądzących czy wzywanie do nawrócenia nazywają mową "nienawiści". Doświadczenie pokazuje, że tego typu "postępowość" zamiast wierności Ewangelii to znak nadchodzącego osobistego kryzysu. Kto bowiem zaczyna błądzić w myśleniu, ten zwykle zacznie błądzić w postępowaniu, albo już to czyni i szuka "usprawiedliwienia" dla swoich grzechów i niewierności.

Z jednej strony piękne homilie, "głębokie" słowa, nauki - z drugiej trudno nie mówić o pewnego rodzaju zakłamaniu czy zgorszeniu…

Taka faryzejska postawa u niektórych księży najbardziej boli. Nie ma nic bardziej przewrotnego niż podwójne życie i udawanie, że nic się nie stało, gdy w rzeczywistości ktoś z duchownych zaczął się sprzeniewierzać własnemu powołaniu. Szczytem cynizmu i zakłamania jest sytuacja, w której jakiś ksiądz odchodzi z Kapłaństwa i jeszcze chwali się przed wrogimi Kościołowi mediami, że wybrał "wolność", "miłość", "wierność" sobie i własnemu sumieniu. To nowy rodzaj "wierności", który polega na łamaniu własnego słowa i własnych, dobrowolnie podjętych zobowiązań na całe życie. W takich sytuacjach ważna jest natychmiastowa reakcja przełożonych, by nie sprawiać wrażenia, że nic się nie stało.

Sakrament chrztu św jest "konieczny do zbawienia" (por. KPK, kan 849). Co w przypadku, gdy jakiś ksiądz udzielił chrztu św., a w niedługim czasie porzucił Kapłaństwo?

Taka sytuacja powoduje ból i niepokój u rodziców ochrzczonego dziecka czy u dorosłego, który przyjął chrzest. Ważne, by tych ludzi uspakajać i wyjaśniać, że każdy sakrament - także sakrament pokuty, Eucharystii czy sakrament chorych - jest sprawowany ważnie, choćby niegodziwie ze względu na trwanie danego księdza w grzechu ciężkim. W każdym sakramencie jest osobiście obecny i osobiście działa Chrystus. Kapłan jest tylko Jego widzialnym narzędziem. Dobry ksiądz ułatwia, a ksiądz w kryzysie utrudnia spotkanie z Bogiem. Owoce sakramentu nie zależą jednak od szafarza, lecz od osoby, która sakrament przyjmuje.

Może zbyt często chcemy widzieć idealnego księdza, ale zapominamy, że ksiądz jest z ludu wzięty (por. Hbr 5,1). Co za tym idzie - księża nie pochodzą z idealnych rodzin... Często są to wręcz rodziny patologiczne - pokazują to statystyki. Nie są im - przynajmniej znacznej części - obce problemy dnia codziennego...

To prawda. Już wcześniej wspomniałem, że niektórzy księża pochodzą z rodzin rozbitych, a nawet patologicznych. Niektórzy kandydaci do kapłaństwa opóźniają wstąpienie do Seminarium Duchownego z tego powodu, albo już po wstąpieniu proszą o urlop po to, by ratować sytuację rodziców czy młodszego rodzeństwa. Warto podkreślać, że z takich rodzin też mogą pochodzić księża wierni, ofiarni i mądrze kochający, którzy stają się skarbem Kościoła. Najbardziej skrzywdzonym w historii ludzkości był Jezus. I to właśnie On najbardziej kochał. Zranienia wyniesione z domu rodzinnego czy cierpienia związane z trudną sytuacją rodziców lub rodzeństwa nie muszą prowadzić do kryzysu kapłana. Wszystko zależy od tego, jak blisko jest Boga dany ksiądz, jakie stawia sobie wymagania i jakie wyciąga wnioski z kryzysu swoich bliskich.

Znamy różnych księży. Z jednymi się przyjaźnimy, innych spotykamy w kościele. Czasem od kogoś dowiemy się, że konkretnego księdza widać dość często w towarzystwie kobiety. Żyje jak "wygodny" singiel... O czym to świadczy?

To bardzo niebezpieczna sytuacja. Nawet jeśli w punkcie wyjścia byłby to kontakt ściśle duszpasterski, związany z chęcią niesienia pomocy. W relacji do kobiet każdy kapłan powinien zachować stanowczą czujność. Ksiądz może zaprzyjaźniać się z całymi rodzinami, ale nie powinien nigdy wchodzić w bliższe więzi z nastoletnimi dziewczętami, z kobietami marzącymi o małżeństwie czy z żonami porzuconymi przez mężów lub przeżywającymi poważny kryzys. Kobiety w tego typu sytuacjach łatwo mogą się uzależnić emocjonalnie od księdza, a stąd już tylko krok do romansów i nieszczęścia. Z kolei ksiądz, który nie kocha, może stać się krzywdzicielem czy powodem do zgorszenia. Roztropny ksiądz godzi się na jednorazową rozmowę z dziewczyną czy kobietą w trudnej sytuacji, a następnie odsyła ją do katolickich grup formacyjnych w swojej parafii. Oczywiście najpierw powinien zadbać o to, by w jego parafii takie grupy działały w sposób pogłębiony i systematyczny.

Mężczyzna, który otrzymuje święcenia kapłańskie, wie na co się decyduje i co się z tym wiąże. Ma też świadomość, że święcenia nie tracą swojej ważności (por. KPK, kan. 290). Jednak niektórzy wybierają inną drogę - porzucają Kapłaństwo, układają sobie życie inaczej...

Świeccy wtedy dziwią się, gdyż zestawiają taką sytuację z sytuacją małżonka, który nie może ponownie zawrzeć małżeństwa, jeśli złamał swoją przysięgę. Przeniesienie kapłana do stanu świeckiego i zwolnienie go z obowiązku celibatu jest w Kościele dopuszczalne, ale z pewnością nie jest czymś dobrym. To właśnie dlatego św. Jan Paweł II przez wiele lat swego pontyfikatu nie zezwalał na przenoszenie księży do stanu świeckiego. Jeśli już, to jedynie po ukończeniu przez danego kapłana określonego wieku i po kilku latach od złożenia przez niego pisemnej prośby.

Podobnie jak w małżeństwie - tak i w kapłaństwie - przymus jest jednym z "elementów" do pozytywnego rozpatrzenia prośby o zwolnienie ze ślubów/święceń?

Przymus powoduje wręcz nieważność przyjętego sakramentu kapłaństwa, podobnie jak to ma miejsce w odniesieniu do sakramentu małżeństwa. Żadna decyzja i żadne zobowiązanie nie jest ważne, jeśli brakowało świadomości i/lub wolności po stronie księdza. Takie przypadki są jednak bardzo rzadkie, gdyż przygotowanie do kapłaństwa trwa co najmniej sześć lat w zamkniętych domach formacyjnych, w których przełożeni przyglądają się z bliska kandydatowi do święceń. Świeccy powinni zgłaszać się do biskupa czy księży, jeśli wiedzą coś takiego o przeszłości czy teraźniejszości kandydata do kapłaństwa, co go dyskwalifikuje jako kandydata na świadka Chrystusa lub co może powodować nieważność jego święceń kapłańskich.

Jakie jest miejsce "byłych" księży w Kościele?

To głównie zależy od nich samych, od ich postawy tu i teraz. Znam takich kapłanów przeniesionych do stanu świeckiego, którzy wyrzekają się Kościoła, a nawet publicznie ogłaszają, że są ateistami. Znam też takich, którzy po przeniesieniu do stanu świeckiego i zawarcia sakramentalnego związku małżeńskiego są ze swoimi bliskimi w piękny i pogłębiony sposób zaangażowani we wspólnocie parafialnej swojego nowego miejsca pobytu. Kościół pomaga tym kapłanom, którzy okazują dobrą wolę, uznają swój błąd, próbują w nowej sytuacji żyć uczciwie, zgodnie z zasadami Ewangelii.

Bóg jest Miłością. Kocha i czeka na nas, grzeszników. Jakie warunki musi spełnić mężczyzna, który chce wrócić do stanu duchownego?

Oczywiście warunkiem podstawowym jest radykalne nawrócenie, solidne wynagrodzenie za wyrządzone krzywdy, uwolnienie się od wszelkich uwikłań w zło, wyciągnięcie stanowczych wniosków z przeszłości, radykalne naśladowanie Jezusa w obecnym życiu. Kapłan, który wychodzi z kryzysu, nie może już być księdzem przeciętnym, gdyż będzie mu wtedy groził powrót do grzesznej przeszłości. Odtąd powinien stawać się kimś, kto imponuje miłością, uczciwością, ofiarnością, wiernością. U progu Roku Miłosierdzia warto przypomnieć, że Bóg przebacza nam nawet najcięższe nawet grzechy, ale komunikuje nam - jak ojciec marnotrawnemu synowi - swoje przebaczenie wtedy, gdy się nawracamy i ani sekundy wcześniej. Prawda ta odnosi się do każdego ochrzczonego. Im więcej kapłanów przeżywa kryzys, tym bardziej zdajemy sobie sprawę z tego, że wierność świadków Jezusa to wielkie błogosławieństwo, które warto wspierać modlitwą i bezkompromisową wiernością własnemu powołaniu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dlaczego księża zrzucają sutannę? [WYWIAD]
Komentarze (14)
BP
Bruno Polkowski
20 marca 2016, 19:16
zapewne sa rozne przyczyny ze tzw.ksieza zrzucaja kiecke niektorzy odchodza do kobiety i normalnego zycia  inni maja dosc zycia w zaklamaniu i glupocie a czesc pewnie przestaje w te wymyslone religijne bajki wierzyc choc czesc z nich i tak nie wierzy
O
oulanka1
7 stycznia 2016, 14:00
Zródłem zgorszenia wierzących nie są księża porzucający stan kapłański ale Ci co w nim trwają a żyją w grzechach ciężkich. Nie tylko takie jak pedofilia, związki seksualne ale powszechna pycha, zachłannośc, brak relacji z Bogiem i wynikająca z tego nieumiejętnosc nauczania wiernych jak ten kontakt złapac,jak utrzymywac i odnaleźc drogę zapisana dla nas przez Pana...
6 stycznia 2016, 14:37
Jezu proszę weź w Swoje ramiona synów i córki poświęcone Tobie, oświecaj ich światłem Ducha Świętego, odnawiaj ich w ich powołaniu. Ty wybrałeś ich spośród miliona by mogli pokazywać innym Ciebie. Proszę by potrafili oddać swe życie innym tak jak Ty Jezu. By nie odrzucali tego co jest cierpieniem, niech nigdy nie odrzucają wzajemnego przebaczania i Twojej Miłości. To wybrane przez Ciebie ziarno zasadzone w ziemi, które umiera by dawać życie, życie duchowe ojców i matek duchowych. Bo z obumarłego ziarna powstaje plon obwity.
6 stycznia 2016, 21:27
Wymyślony Boże, jaka to fajna profesja oparta na niczym za to zdzierajacą nieziemską (bożą) kaskę.
6 stycznia 2016, 21:58
Nie możesz zaznać spokoju?
7 stycznia 2016, 09:00
Prawda Was wyzwoli.
7 stycznia 2016, 09:28
Nie ominie cię to z czym walczysz.
7 stycznia 2016, 13:59
To, że tu piszesz to świadczy, że Jego szukasz i jesteś Jego spragniony. A on szuka Ciebie, mam nadzieję, że Go wreszcie poznasz :)
7 stycznia 2016, 15:12
Nie ominie mnie co dokładnie?
7 stycznia 2016, 15:13
Jastem tu po to, abyś Ty zrozumiała, że wiara w mity i urojenia nie ma sensu.
AA
Andrzej Adamski
6 stycznia 2016, 10:40
Uwagi zawarte w artykule uważam za słuszne. Brak mi jednak w nich uwag dotyczących nieprawidłowej formacji kleryków w seminariach (odizolowania kleryków od życia, wynoszenie posłuszeństwa przełożonym jako naczelnego  celu formacji księdza itd, itd), a także bezradności wikarych w sporach z proboszczami, a proboszczów w sporach z dziekanami lub biskupami. Brak mi również uwag dotyczących związków homoseksualnych księży, roli spowiedników i kierowników duchowych w przypadku kapłanów trwających w grzechu. Jeśli Kościół faktycznie, a nie tylko na pokaz chce zająć się tym problemem, to musi przede wszystkim wykonać w każdej diecezji pogłębioną analizę psychologiczno - socjologiczną faktycznych przyczyn odchodzenia księży (alumnów), a Boga prosić aby w tych badaniach nie bali się mówić prawdy. 
5 stycznia 2016, 16:55
"To właśnie dlatego św. Jan Paweł II przez wiele lat swego pontyfikatu nie zezwalał na przenoszenie księży do stanu świeckiego. Jeśli już, to jedynie po ukończeniu przez danego kapłana określonego wieku i po kilku latach od złożenia przez niego pisemnej prośby." W ramach małej zemsty?
MW
Maciej Wolny
6 stycznia 2016, 23:52
Myślisz, że JP2 był tak małostkowy i mściwy? Raczej dawał szansę na otrząśnięcie się z kryzysu. Znam takie przypadki. I ten długi czas oczekiwania czasem sprawiał, że taki zagubionu ksiądz wraca skruszony i prosi o przywrócenie go do obowiązków kapłańskich. Oczywiście od razu oferowana jest mu pomoc psychologiczno-duchowa by naprawdę stanął mocno na nogach.
7 stycznia 2016, 09:02
Tak myślę, że JPII był tak małostkowy i mściwy. Czy takie działanie jak nakazywał JPII nie jest sprzeczna z prawami człowieka? A z wolnoscia wyboru, jest sprzeczna?