Fartuszek Maryi

(fot. laurizza/flickr.com/CC)
Monika Białkowska / "Przewodnik Katolicki"

Takie to niepozorne. I takie niepraktyczne. I takie nie na czasie. Chciałoby się zapytać - po co komu szkaplerz w dzisiejszych czasach? A może właśnie dzisiaj jest potrzebny?

Niepozorny: bo to zwykły, mały medalik. Albo obrazek na kawałku płótna, na długiej tasiemce. Czasem zobaczyć go można wystający spod koszuli. Niepraktyczny: bo zgubić łatwo i nosić trzeba na szyi, a nie gdzieś w domu powiesić, przecież tak byłoby wygodniej. I nie na czasie: bo przecież w dobrym tonie jest ponoć starannie dobierać nie tylko strój, ale i dodatki, każdy pierścionek i kolczyk jest dokładnie przemyślany, więc gdzie tu jakiś szkaplerz, jakiś staromodny medalik na szyi, nie pasuje! Może u księdza, pod koloratką, ale przecież nie u młodej dziewczyny!

DEON.PL POLECA

Nie zbliżył się

A jednak warto poznać szkaplerz i się z nim zaprzyjaźnić. Ale żeby to zrozumieć, trzeba zacząć od początku. Albo przynajmniej od historii bardzo starej, związanej ze świętym proboszczem z Ars. Św. Jan Maria Vianney potrafił czytać w ludzkich sercach i myślach i widział w nich działanie i Boga, i szatana. Kiedy któregoś dnia przyszła do jego konfesjonału światowa dama, on przypomniał jej bal, na którym ostatnio była, i młodego, nieznanego nikomu człowieka, który był jego bohaterem. Dama musiała przyznać, że rzeczywiście bardzo chciała z nim tańczyć i była zazdrosna o inne bawiące się z nim kobiety - bo on ją wciąż w swych tańcach omijał. Ks. Jan przypomniał jej również to, co wydawało jej się omamem: bo gdy wychodziła z sali, pod stopami młodego, tajemniczego młodzieńca zobaczyła dwa ogniste płomienie. - Otóż, moja córko, tym młodzieńcem był szatan - tłumaczył proboszcz z Ars. - Te osoby, z którymi tańczył, są potępione lub na drodze do potępienia. To, że do ciebie się nie zbliżył, zawdzięczasz jedynie szkaplerzowi, który nosiłaś na piersiach, i mając nabożeństwo do Matki Najświętszej, uważałaś go za najpewniejszą swą obronę.

Młoda dziewczyna, której św. Jan Maria Vianney uświadomił potęgę szkaplerza, wstąpiła do klasztoru. To akurat nie jest żadną regułą - bowiem szkaplerz, choć rodowód ma zakonny, przeznaczony jest również dla świeckich.

Fartuch mnichów

Tak naprawdę u swoich początków szkaplerz był zwykłym fartuchem, nakładanym przez mnichów na habit, chroniącym przed brudem pracy. Czarny szkaplerz nosili cystersi na swoich białych habitach, i do dziś jest on częścią habitu benedyktynów, dominikanów czy paulinów. Składa się z dwóch prostokątnych kawałków materiału, zszytych na ramionach, z wycięciem na głowę. Do połowy XIII w. rzeczywiście był ochronnym fartuchem, ale później wydarzyło się coś, co diametralnie zmieniło znaczenie banalnych z pozoru kawałków tkaniny.

Niejaki Szymon, w młodości, ze względu na pustelnicze życie, jakie wiódł w pniu drzewa, nazywany Stockiem (ang. pień), wybrany został przez przybyłych do Anglii karmelitów na ich generalnego przełożonego. Ale sytuacja zakonu była bardzo trudna: traktowano ich jak obcych, a reguła nie pasowała do warunków życia na nowej ziemi. Szymon starał się zreformować zakon, ale wszystko wskazywało na to, że karmelitom grozi kasata. Wówczas to Stock zaczął modlić się o ratunek do Maryi. Wołał: "Kwiecie Karmelu, śliczna Winnico, tylko Ty jesteś, Splendorze Nieba Wieczną Dziewicą! O Matko cicha, piękna jak zorza dla karmelitów, daj przywileje, o Gwiazdo Morza!".

W nocy z 15 na 16 lipca 1251 r. Maryja objawiła się Szymonowi i podała mu szkaplerz, który odtąd miał być znakiem Jej opieki. Szymon usłyszał: "Umiłowany synu! Przyjmij Szkaplerz Twojego Zakonu, przywilej dla ciebie i karmelitów. Kto w nim umrze, nie zazna ognia wiecznego. Oto znak zbawienia, ratunek w niebezpieczeństwach, przymierze pokoju i wiecznego zobowiązania".

Szymon Stock szybko mógł się przekonać, że Maryja mówiła prawdę. Kiedy, zgodnie z Jej zaleceniem, udał się do Rzymu, by starać się o ustabilizowanie sytuacji zakonu karmelitańskiego w Europie, Ona sama pokazała, że dotrzymuje obietnic: papież Innocenty IV wydał list do biskupów, w którym polecał im zakon karmelitański.

Szata królowej i papieża

Dlaczego akurat szkaplerz wybrała Maryja na znak swojej opieki? Dlaczego właśnie kawałek ubrania, w dodatku mało szlachetny, chroniący przed brudem? Nie ma tu nic przypadkowego, a szata ma swoją głęboką symbolikę. Wystarczy przypomnieć sobie Jozuego, z którego anioł zdejmował brudną szatę, symbolizującą grzech, a ubierał go w "szatę wspaniałą". Albo św. Pawła, który pisał, że chrześcijanin powinien przywdziać na siebie zbroję żołnierza Chrystusa. W starożytnym Rzymie przez przywdzianie nowej szaty przyjmowano do nowego stanu, a kiedy cesarz obejmował na własność jakiś budynek, albo przynajmniej zobowiązywał się do troski o niego - na jego zewnętrznej ścianie zawieszał swoją szatę. Nic więc dziwnego, że Maryja również wybrała szatę, żeby w ten sposób ludzie mogli powierzyć się jej opiece i żeby Ona mogła w sposób szczególny czuwać nad nimi.

Decyzja Maryi i postawa Szymona sprawiły, że nabożeństwo szkaplerza zaczęło się rozwijać. Szkaplerz - w zminiaturyzowanej formie, jako prostokątne kawałki tkaniny połączone tasiemką - zaczęli przyjmować już nie tylko zakonnicy, ale również i świeccy, dla których powstawały bractwa szkaplerzne. W Polsce bractwa takie rozwijały się już w XIV w., nie tylko dzięki karmelitom, ale również franciszkanom, cystersom, benedyktynom czy jezuitom. O szkaplerzu głoszono kazania, szkaplerz nosili polscy królowie - królowa Jadwiga i król Władysław Jagiełło, Jan III Sobieski i Jan Kazimierz. Przez wieki nabożeństwo szkaplerza pozostało żywe - najlepszym tego przykładem jest chociażby postać Jana Pawła II, na którego zdjęciach z Polikliniki Gemelli, robionych krótko po zamachu, widać wystający na szyi kawałek brunatnej tasiemki.

Obiecała

Brunatny szkaplerz Jana Pawła II był jednym z dwóch możliwych typów szkaplerza, będącego swoistym minihabitem. Szkaplerz może mieć formę niewielkiego kawałka tkaniny lub medalika. Medalik pojawił się w 1910 r., zatwierdzony przez papieża Piusa X. Prosili o to górnicy - bo ten z sukna niszczył się bardzo szybko podczas ich pracy. Medalik szkaplerza z jednej strony przedstawia Najświętsze Serce Jezusa, z drugiej - Najświętszą Maryję Pannę. Aby go przyjąć, trzeba najpierw szczerze chcieć zawierzyć Maryi i naśladować Jej życie. Mogą go nosić świeccy, kapłani i osoby zakonne, dorośli i dzieci, które są w stanie zrozumieć jego znaczenie. Sam obrzęd przyjęcia szkaplerza powinien odbywać się w stanie łaski uświęcającej, a nałożyć go (czyli inaczej: przyjąć do szkaplerza) może jedynie kapłan lub diakon. W sam szkaplerz najłatwiej się zaopatrzyć, zwracając się bezpośrednio do najbliższego klasztoru Karmelitów lub Karmelitanek.

A dlaczego warto - mimo, być może, niewygody i bycia "nie na czasie"? Bo szkaplerz czyni cuda w życiu człowieka. I nie chodzi tu o żadną tajemną moc, o żadne talizmany czy magię. Szkaplerz nie może być pustym znakiem, a medalik na piersi nie jest biletem do zbawienia. Ale chodzi o obietnice, które Maryja dała człowiekowi i które - przy jego pomocy i gotowości - chce wypełniać. Że ten, kto umrze odziany szkaplerzem, nie zostanie potępiony. Że Maryja będzie się opiekować jego duszą i ciałem w życiu i w godzinie śmierci. Że zachowując czystość według swojego stanu, zostanie wybawiony z czyśćca w pierwszą sobotę po swojej śmierci. I że wszystkie Msze św., Komunie św., umartwienia, modlitwy, posty i ich owoce w zakonie karmelitańskim będą też jego udziałem. Warto zawierzyć Maryi Szkaplerznej? Warto.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Fartuszek Maryi
Komentarze (23)
M
Mornyk
17 lipca 2014, 00:48
Ten kto umrze odziany w szkaplerz nie zostanie potepiony......tak powiedziała Maryja. Nawet jak mordował, podpalal i gwałcił????? Wychodzi na to, ze tak. Ludzie puknijcie się w te zakute katolskie  pały !!!
A
anonim
17 lipca 2014, 02:27
Takie myślenie to błędne myślenie. I świadczy wręcz o pewnym zaślepieniu. Bo przecież w artykule powiedziane jest, że nie chodzi tu o żadną tajemną moc, o żadne talizmany czy magię, powiedziane jest że szkaplerz nie może być pustym znakiem, a medalik na piersi nie jest biletem do zbawienia. Powiedziane jest też, że chodzi o obietnice, które Maryja dała człowiekowi i które - przy jego pomocy i gotowości - chce wypełniać. Nie jest to więc tak, że gdy ktoś kto morduje, podpala i gwałci ale założy sobie szkaplerz to w jakiś magiczny sposób zapewni sobie zbawienie - takie myślenie to postawienie sprawy na głowie. Aby przyjąć szkaplerz trzeba najpierw szczerze chcieć zawierzyć Maryi i naśladować Jej życie  - a to stoi w sprzeczności z mordowaniem, podpalaniem i gwałceniem. Zgodnie z tym co powiedziano, szkaplerz ma być wyrazem postawy nawrócenia. Człowiek najpierw szczerze chce zawierzyć Maryi i naśladować jej życie, i dopiero potem, prosząc o szczególną opiekę i pomoc wyraża to zakładając szkaplerz. A Maryja obiecuje wówczas, że będzie tej szczególnej opieki i pomocy przy tych dążeniach udzielała. Tak że ten kto prosi o szczególną pomoc w dążeniu do zbawienia, otrzyma ją, i nie ulegnie potępieniu - ale nie ulegnie potępieniu nie dzięki jakimś swoim szczególnym zasługom lecz dzięki temu że prosił o szczególną opiekę.
U
Ula
17 lipca 2014, 10:44
Zawierz swoje życie Maryji , to może pozwoli Ci założyć szkaplerz i przekonać się jak działa. Ja tak zrobiłam i nie żałuję, zycie z Maryją to już raj na ziemi, więc nie mogę się doczekać co będzie po śmierci.
A
anonim
17 lipca 2014, 11:01
Słysząc/czytając takie wypowiedzi/świadectwa zawsze zastanawiam się co stało na przeszkodzie temu aby zawierzyć swoje życie Jezusowi? Czyż życie z Jezusem to nie byłby już raj na ziemi?  Brak mi tutaj odniesienia do Jezusa i brzmi to mi właśnie jak stawianie w centrum Maryii a nie Jezusa. Brak mi tu dopowiedzenia, że "zawierzyłam Maryii a Ona zaprowadziła mnie do Jezusa i życie z Jezusem to jest już raj na ziemi".
M
Mornyk
17 lipca 2014, 00:38
"Kto umrze odziany szkaplerzem nie zostanie potepiony"...... Nawet jakby mordował, gwałcił i podpalal......  Ludzie, puknijcie się w pale!!!!
K
Kasia
17 lipca 2014, 09:33
Przyjdzie bowiem, chwila kiedy zdrowej nauki nie będą znosili... 2 Tm 4, 3 A Morderca, gwałciciel czy podpalacz nie zniosłby ciężaru Szkaplerza, przed swoim nawróceniem. Z Panem Bogiem.
F
Flos_Carmeli
16 lipca 2014, 23:18
nie jest niewygodny - noszę nieprzerwanie od 17 lat, odkąd Ona wyciągnęła mnie z bagna
G
gość
16 lipca 2014, 22:46
Szkoda, że nie propagują karmelitańskiej duchowości kontemplacyjnej a przy okazji przyjmowanie szkaplerza, tylko odwrotnie. Pozdrawiam z Lublina.
I
Iwona
16 lipca 2014, 21:02
Bardzo dziękuję za ten artykuł - kilku moich znajomych nosi szkaplerz. Ja od jakiegoś czasu zastanawiałam się nad jego historią, sposobem przyjmowania, obietnicami. Do przemodlenia =)
E
Ev
16 lipca 2014, 20:36
Noszę szkaplerz już ponad 5 lat i uważam, że wcale nie jest niepraktyczny. Wiadomo, nosi się go pod ubraniem i tak bardzo nie widać. Przyjaciele wiedzą, że go noszę bo widzieli i niektórzy dopytują co to jest i dlaczego to noszę.  Uważam, że szkaplerz daje niesamowitą ochronę i opiekę Matki Bożej w codziennych sprawach. Przez codzienną modlitwę i zawierzanie spraw Maryi czuję spokój i nie martwię się już tak bardzo tym co czeka mnie w przyszłości.  Dla wszystkich, którzy się jeszcze wahają czy przyjąć szkaplerz czy nie: Nie macie się nad czym zastanawiać. Maryja obdarzy Was mnóstwem łask i zawsze będzie nad Wami czuwać! :)
W
w
16 lipca 2014, 14:47
[url]http://wzrostwiary.blogspot.com/2014/01/szkaplerz-karmelitanski.html[/url] O SZKPALERZU KARMELITAŃSKIM:
J
Jacek
20 lipca 2012, 15:47
Dostapiłem wielkiej łaski że mogłem przyjąć Szkaplerz na Górze Karmel. Bogu niech będą dzieki.
G
GP
20 lipca 2012, 10:26
a jak można zdobyć szkaplerz i czy trzebab go nosić nierozerwalnie cały czas na szyi, bo znam osoby które go posiadają ale nie noszą przez cały czas
E
Ev
16 lipca 2014, 20:42
Szkaplerz można przyjąć w dowolnym klasztorze Karmelitów. Trzeba jedynie nabyć materiałową wersję oraz jak ktoś chce także medalik. Ja niestety medalik zgubiłam, więc noszę materiałowy. Powinno się mieć go cały czas na szyi, ale wiadomo że jak idziesz na basen czy bierzesz kąpiel to można go ściągnąć. Wiem, że na pewno nie powinno się go mieć powieszonego na ścianie czy położonego gdzieś w domu tylko trzeba nosić na szyi, jako nierozerwalny znak łączności z Maryją. 
X
xR
16 lipca 2014, 22:18
Szkaplerz kupuje się w dowolnym sklepie z dewocjonaliami i idzie się do pierwszego lepszego księdza i prosi się o poświęcenie i dokonanie obrzędu włozenia Szkaplerza. Nie trzeba do żadnych Karmelitów. Wystarczy waznie wyświęcony ksiądz :)
M
Martinus
19 lipca 2012, 09:34
Od kilku czy kilkunastu miesięcy rozważam przyjęcie Szkaplerza. Ciągnie mnie do tego. I chyba przyszedł na to czas.
Z
Zbycho64
17 lipca 2014, 09:15
To nie zwlekaj!
M
Martinus
19 lipca 2012, 09:34
Od kilku czy kilkunastu miesięcy rozważam przyjęcie Szkaplerza. Ciągnie mnie do tego. I chyba przyszedł na to czas. Może w najbliższą so podczas odpustu w Tarnowie, oczywiście u Matki Bożej Szkaplerznej.
A
Anglia
19 lipca 2012, 03:24
Dziekuje za ten artykul
DZ
Dorota Zarzycka
18 lipca 2012, 22:03
  Szkaplerz noszę już osiem.... albo dziewięć lat - nie da się opisać opieki jaką mnie otacza Matka i jak dobrze skryć się pod jej płaszczem złaszcza kiedy jest ciężko - i jak bardzo serce mi do Niej rwie kiedy się od Niej oddalam - wiem, że są inne szkapleże, nie tylko mój brunatny karmelitański, ale nie zamieniłabym tych dwóch kawałków płótna na nic innego...
M
Magda
18 lipca 2012, 21:20
Noszę szkaplerz od roku i ten rok był rokiem największego wzrostu mojej wiary. Wierzę, że to Maryja uprosiła mi modlitwę o uwolnienie i Ona cały czas prowadzi do Chrystusa. Jeśli ktoś się waha czy warto nosić szkaplerz - niech się nie waha!
B
Basia
18 lipca 2012, 18:19
 Mój 14 letni syn nosi rok, teraz miał rocznicę i z radością uczestniczył w tej mszy. Nie wstydzi się, gdy gra w piłkę, rozbiera się, szklaplerza nie ściaga nawet do kąpania :-) 
S
sfistack
18 lipca 2012, 16:57
Ja noszę już drugi rok i wcale nie jest niewygodny czy niepraktyczny... czasami go przepiorę wodą z mydłem... Nie ma kłopotu. W razie np. kąpieli na basenie czy innym otwartym ośrodku wodnym spokojnie można załozyć, zamiast szkaplerza medalik. Ale jak pisze autor to żaden talizman ;-) - trzeba jeszcze wierzyć i żyć tą wiarą. A szkaplerz o tym nam codziennie przypomina.