Między upolitycznieniem a wycofaniem

(fot.David Basanta/flickr.com)
Theodor Herr

Tematy Kościół i polityka są doprawdy jak gorące żelazo. Jak żadne inne naładowane są emocjonalnie. Jedni domagają się, by Kościół zupełnie wyłączył się z politycznych sporów. Oznaczałoby to, że Kościół miesza się do polityki niesłusznie. Kościół otrzymał przede wszystkim zadanie religijne i duszpas­terskie, dlatego powinien milczeć w sprawach politycznych. Inni z kolei krytykują Kościół za to, że nie zajmuje on wystar­czająco zdecydowanego stanowiska; życzą sobie, a nawet żądają mocniejszego politycznego zaangażowania się przezeń w ważne decyzje polityki narodowej i międzynarodowej.

Ogólnie rzecz biorąc, kościelne wypowiedzi z zakresu polityki muszą się jednak liczyć z ostrymi reakcjami, twardą krytyką i daleko idącym niezrozumieniem; rzadko spotykają się z bezwarunkowym przyjęciem. Często dopiero przy głębszym rozeznaniu stwierdza się, że krytyka uzasadniona jest mniej rzeczowo, niż wcześniej sądzono, lecz jej głęboko leżące przyczyny można postrzegać w tym, że krytycy zajmują dokładnie określone politycznie jedynie słuszne pozycje, których nie odnajdują w stanowisku Kościoła. Ponieważ jednak większość osób wykazuje skłonność do tego, by kwestiom politycznym nadawać rangę wyznania wiary, otwiera się tu szerokie pole działania dla religijnych zapaleńców i fanatyków politycznych. Nie byłoby więc rozsądniej, na ile to możliwe, by Kościół zasadniczo trzymał się z dala od spraw politycznych? To pytanie zadaje sobie wielu chrześcijan.

Upolitycznianie Kościoła?

We wszystkich epokach istniało niebezpieczeństwo upolity­czniania Kościoła. Kamieniem milowym na tej drodze były czasy cesarza Konstantyna i przewrotu konstantyńskiego, jak również średniowieczne przymierze tronu i ołtarza. Teologia polityczna nie jest czymś nowym, ani od strony materii, ani pojęcia. Od czasów starożytnych i stworzenia filozofii stoickiej zaostrzyła się krytyczna świadomość w stosunku do przejęcia religii przez politykę jako tak zwaną teologię legitymizacji, która w drodze teologicznego uzasadnienia przyznawała uprawnienia władcze określonej polityce, zwłaszcza ówcześnie panującym dworom królewskim oraz okrywała ją nimbem boskiego pochodzenia. O ile jednak teologia pozwala się zaprząc polityce w służbę, jednocześnie sama zyskuje wpływ na politykę i władzę nad państwem. Nieszczęsna mieszanka religii i polityki będąca rezultatem takiego działania oraz wykorzystywanie religii dla celów politycznych są doskonale znane z pełnej cierpień historii Kościoła.

DEON.PL POLECA

Tym bardziej dziwi fakt, że w naszych czasach wiele kręgów Kościoła — widocznie bez poważnego zastanowienia się — ciągle domaga się udziału teologów i kościelnego przesłania w realizowaniu zupełnie konkretnych celów politycznych. Przeżywamy widocznie renesans teologii politycznej w naszych czasach, a negatywne oddziaływania politykujących teologów pojawiają się obecnie w wielu krajach: polityczna inwazja Mszy świętych, wyko­rzystywanie kościelnego przesłania do celów politycznych, jednostronna, fundamentalistyczno-polityczna interpretacja Pisma świętego, teologiczno-biblijne usprawiedliwienie akcji politycznych aż do teologicznej legitymizacji zastosowania przemocy w celu realizowania określonych politycznych postulatów.

Ajatollahowie

Ewangelia nie zawiera bezpośrednich pouczeń o charakterze politycznym. Jedynie w skrajnie rzadkich przypadkach można byłoby wysnuć z Pisma świętego z niezbędną jasnością praktyczne wskazania odnośnie do różnych problemów politycznych i odnośnie do konkretnych decyzji do podjęcia w poszczególnych sytuacjach. W świetle tego zrozumiałe jest, jak dla licznych upolitycznionych chrześcijan okazuje się czymś niemal niemożliwym oprzeć się pokusie legitymizacji własnych politycznych punktów widzenia w świetle teologii poprzez odnośną interpretację określonych fragmentów Biblii i potępia­niu przeciwnych stanowisk jako nie-biblijnych i niechrześcijań­skich. Jeśli następnie własne przekonania polityczne są głoszone jako jedyne do utrzymania z chrześcijańskiego punktu widzenia i podnoszone do rangi wyznania wiary, wówczas wszystkie inne zostają ekskomunikowane jako niechrześcijań­skie. Każdemu zatem, kto myśli inaczej, odmawia się miana chrześcijanina: opinia polityczna różniąca się od tej jedynej zostaje napiętnowana jako zdrada Ewangelii. Zjawiska tego rodzaju można dostrzec także obecnie, bynajmniej nie rzadko, zwłaszcza przy okazji dyskusji na tematy obronne, broni nuklearnych, rozbrojenia itd.

Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara

Oddajcie wiec Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga (Mt 22, 21). Wielokrotnie cytowane słowa Jezusa mogą być łatwym powodem nieporozumienia, mianowicie wtedy, gdy będą interpretowane w celu uzasadnienia absolut­nego oddzielenia świata wiary i politycznej rzeczywistości. „Królestwo Boże" i „świat" są dwoma odmiennymi obszarami, które muszą być wprawdzie starannie od siebie odróżniane, w żadnym wypadku jednak nie powinny być od siebie oddzie­lane. Jest to problem, z którym jak wiemy zmagał się za swego życia Marcin Luter.

Katolicka nauka społeczna uznaje autonomię różnorodnych dziedzin życia (polityka, gospodarka, sztuka, nauka, sport itd.) i staje w obronie przed niedopuszczalną ingerencją w ich sprawy ze strony roszczeń religijnych i teologicznych. Papież Pius XI wyraźnie stwierdził w encyklice Quadragesimo anno (n. 41 f), że Kościół nie posiada szczególnych kompetencji w kwestiach fachowych i że gospodarka, o którą chodzi w tym tekście, jest niezależnie istniejącym obszarem. Nie oznacza to jednak, że gospodarka i moralność z tego powodu powinny być od siebie oddzielone, i że działanie gospodarcze zostaje wyjęte spod kontroli moralnej danego społeczeństwa. Sobór Watykański II wprawdzie wyraźnie położył nacisk na autono­mię rzeczywistości doczesnej, nie znaczy to jednak, że różno­rodne obszary tak zwanego życia światowego nie podlegają osądom moralnym. Jednocześnie należy tu wyraźnie podkreślić różnice pomiędzy zasadami funkcjonowania ekonomii itd. a etycznymi normami ludzkiego życia, które bardzo często są pomijane.

Ze spraw należących do obszaru polityki należy odróżnić te, które dotyczą: 1. Polityki jako formy życia socjalnego, społecz­nego i gospodarczego. Chodzi tu o kwestie zasadnicze, o których Kościół nie może i nie powinien milczeć. 2. Polityki jako realizacji podjętych przez społeczeństwo (prawodawców, grup społecznych i instytucji) decyzji dotyczących zasad i wartości, stosowanych w praktycznym działaniu politycznym oraz konkretnych ciałach instytucjonalnych. Ponieważ w większości chodzi tutaj o kwestie specjalistyczne, związane z ich przydatnością itd., Kościół musi tu wykazać jak największą ostrożność.

Wskazówki polityczne

Z Ewangelii nie można wyprowadzić programu polityczne­go, a także żadnych konkretnych dyrektyw dla działania politycznego, co jednak nie powinno oznaczać, jakoby posłan­nictwo Jezusa nie było wiążące dla polityki. Chrześcijańskie przesłanie nie posiada wprawdzie żadnego konkretnego programu, formułuje jednak zasady moralne i humanitarne, a także socjalne wartości podstawowe, które działanie politycz­ne kierują na humanitarny cel każdej polityki. Kwestią politycznej mądrości jest umiejętność przekształcenia w praktyczne działanie polityczne zasad etyczno-politycznych i przedsta­wienia moralnych celów Jezusowego orędzia.

W każdym razie Pismo święte nie powinno być mylone z leksykonem politycznym, w którym pod każdym hasłem zawarta jest gotowa odpowiedź. Pismo święte nie może służyć jako zbiór przydatnych na każdą okazję maksym politycznych; zawiera jednak w chrześcijańskim Objawieniu bardzo jasny obraz człowieka i społeczeństwa oraz wskazówki dla życia ziemskiego skierowane do wiernych, którzy politycznemu dzia­łaniu i jego formom oraz kształtowaniu życia społecznego sta­wiają nieprzekraczalne granice i jasne cele. Jednocześnie nie powinniśmy zapominać o tym, że skuteczne działanie politycz­ne skazane jest na kompromis. Kto w swym działaniu polity­cznym kieruje się dogmatycznym lub religijno-moralnym rygoryzmem, nie potrafi właściwie ocenić realizmu konkretne­go życia ludzkiego i specyficznych możliwości polityki.

Fragment pochodzi z książki Wprowadzenie do katolickiej nauki społecznej, Theodor Herr, Wydawnictwo WAM

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Między upolitycznieniem a wycofaniem
Komentarze (1)
RK
Robert Kożuchowski
26 kwietnia 2010, 09:04
Jest jedna nauka, która nie jest ani teologią ani polityką, to filozofia. Filozofia jest w stanie opowiedzieć, jak myśli dana polityka, kim dla danej polityki jeszcz człowieka. W filozofii prostymi słowami, skierowanymi do każdego człowieka można zdemaskować wszelkie materializmy i idealizmy. Można użyć na przykład, takiego stwierdzenia:" Polityk partii x traktuje w swoim mysleniu człowieka poniżej zwierzącia, dlatego taki polityk mówiąc słowo "człowiek" myśli o innym sensie znaczenia wyrazu "człowiek" niż normalny człowiek. Dialektyka miła dla ucha, niosąca spekulację treściową. Nie uzywał był tu słowa filozofia, tylko, jak dana polityka myśli o człowieku. A w Kościele jest tylu świetnych filozofów, że łatwo jest odnosić się do czyjegoś myslenia, a myślenie to dziedzina filozofii, więc można. Ukrywają się pod hasłami przedyfiniowanych podstepnie treści. Czas chyba zdemaskować te wszelkie idealizmy i materializmy, bo wiodą ludzkość w przepaść. Ale Kościół wie co robi, to tylko moja osobista refleksja.